Kacper Sztuka po zdobyciu podium na Monzy: to były ciężkie boje

Kacper Sztuka #37 na podium trzeciego wyścigu na Monzy

Trzecie podium w tym sezonie dla Kacpra Sztuki podczas weekendu włoskiej F4. Na przestrzeni kwalifikacji i wszystkich trzech wyścigów kierowca US Racing pokazywał wysoką skuteczność.

Odsłuchaj fragment audycji „Czas na Motorsport”:


Pośród młodych, polskich talentów wyścigowych zdecydowanie jednym z największych jest Kacper Sztuka. Siedemnastolatek jest zawodnikiem zespołu US Racing i jedzie już swój trzeci sezon we włoskiej Formule 4. Ma za sobą cztery z siedmiu rund w tym sezonie i ta ostatnia, na Monzy, wydaję się być jego najbardziej udaną.

Zapytany, czy wyjeżdża z tego weekendu z pełną satysfakcją gość ,,Czasu na Motorsport” odpowiada:

Pełna satysfakcja na pewno nie, aczkolwiek tempo na pewno cieszy. Mieliśmy dobre pozycje startowe i to później procentowało.

Kacper Sztuka w niedzielnym wyścigu walczył o pierwszą pozycję z rewelacją tego sezonu włoskiej F4 – Arvidem Lindbladem. Kierowca zespołu Prema Racing miał niestety większe tempo na prostych niż polski kierowca, jednak Kacper nie składał broni.

Były to naprawdę ciężkie walki. Niestety, na moje nieszczęście, udało mu [Lindbladowi] się obronić tą pozycję. Wszystkie możliwości do ataku wiązały się z ryzykiem. Najważniejsze, że nie doszło między nami do kontaktu i walka była czysta.

Na ten moment Kacper Sztuka ma na swoim koncie 108 pkt. w klasyfikacji generalnej, o 24 więcej niż na tym etapie sezonu w zeszłym roku. Na pytanie, czy jest to dla niego lepszy sezon odpowiada:

Muszę przyznać, że jestem zdziwiony, tą różnicą w punktach. Przecież w  pierwszych 9 wyścigach, aż czterech nie ukończyłem. Myślę jednak, że ten sezon jest dla nas lepszy. Z pewnością udało nam się też znaleźć lepsze ustawienia samochodu.

Teraz przed polskim kierowcą niemal miesięczna przerwa od ścigania we włoskiej Formule 4. Następny wyścig 21 – 23 lipca na torze Paul Ricard w Prowansji.

Zachęcamy do odsłuchania fragmentu audycji!

Z Kacprem Sztuką rozmawiają Kamil Kowalik i  Piotr Nałęcz.

Komentarze