Poranek WNET/7.07/ Andrzej Strzeboński/ Na pochylni Wulkan Stoczni Szczecińskiej leży stępka pod budowę polskiego promu

Decyzją polityczną zlikwidowano stocznię i taką decyzją trzeba było ją przywrócić. Pamiętam słowa Jarosława Kaczyńskiego: jak dojdziemy do władzy, to tę kłódkę z bramy zerwiemy i stocznię uruchomimy.

Andrzej Strzeboński zaprosił Radio Wnet na rozmowę na suwnicę, 100 metrów nad Szczecińskim Parkiem Przemysłowym, którego jest prezesem.

Andrzej Strzeboński jest świadom kosztów budowy takiej stoczni – brał udział w takim przedsięwzięciu w 2000 r., jako dyrektor techniczny, ze swoim zespołem; odtwarza także stocznię dzisiaj. Według niego wartość odtworzeniowa stoczni, jak to określił: od piasku na nowo, tej dzisiejszej, która ma zdolność 180 tys. ton wyprodukowania i sprzedaży, wynosi 4,5 mld zł. Zastanawiające jego zdaniem jest to, że państwo wydało przed laty 5 mld zł bez żadnego skutku. Utopienie tych miliardów bez widocznego efektu mogło być powodem decyzji Brukseli o nieprzyznaniu pomocy unijnej stoczni, co ostatecznie spowodowało jej upadek.

Zapytany o to, co państwo musiałoby zrobić, żeby spełnił swoje marzenia o stoczni, gość Poranka Wnet odpowiedział, że państwo podjęło takie działanie. Była nim polityczna decyzja o odbudowie stoczni, na którą i on, i pracownicy stoczni czekali od lat.[related id=28162]

– Decyzją polityczną zlikwidowano stocznię i taką decyzją trzeba było ją przywrócić. Pamiętam wystąpienie w 2011 r. Jarosława Kaczyńskiego przed stocznią, w którym powiedział: jak dojedziemy do władzy, to tę kłódkę z bramy zerwiemy i stocznię uruchomimy.

Drugim ważnym działaniem było zaangażowanie przez Szczecin własnych środków do ponownego uruchomienia stoczni. – To, co dziś widzimy, powstało bez grosza ze strony państwa. Od państwa oczekujemy wsparcia w postaci doinwestowania. Taką deklarację złożył obecny właściciel stoczni, Fundusz Inwestycyjny Mars – że w ciągu 18 miesięcy przywróci jej pełne możliwości produkcyjne. Mają być to środki wyłącznie inwestycyjne.

Na razie i SPP, i stocznia Gryfia, i stocznia Nauta mają właściciela – to ww. fundusz Mars, który dopiero ma stać się także inwestorem.

– Te miejsca czekają na pieniądze, które pozwolą na rozpoczęcie budowy statków. Mars podjął konsolidację branży okrętowej, żeby ją wzmocnić. Chce być aktywny poprzez inwestowanie środków na rozwój. Naszą zaś rolą jest generowanie wartości dodanej, również na rozwój. Fundusz dzięki inwestycjom może spowodować przyspieszenie odtworzenia i pełnego uruchomienia naszych firm.

Pytany o to, co musi się zdarzyć, aby Szczeciński Park Przemysłowy stał się godny nazwy przywróconej mu przez powieszenie na bramie historycznej tablicy „Stocznia Szczecińska”, prezes Strzeboński powiedział, że jego zdaniem to już stało się faktem.

Ze studia na suwnicy widoczna jest pochylnia Wulkan, a na niej stępka. Jest to pierwsza sekcja, tzw. denna promu, którą położyła stocznia Gryfia jako kontraktor PŻB.

– Ta stępka rozpoczyna pewien proces – powiedział prezes Strzeboński – proces budowy promu dla polskiego armatora, którym jest PŻB. To jest wydarzenie przełomowe, o kapitalnym znaczeniu. Po latach wreszcie budujemy duże statki, polski armator uzbraja swoją flotę w nowy statek.[related id=28215]

– Teraz w parku pracują prywatne spółki; przy nabrzeżu stoi zwodowany niedawno kuter. Te firmy budują małą flotę, a my w tym współuczestniczymy, świadczymy im obróbkę, cięcie, gięcie, całą logistykę, technologiczne know-how.

– W kwietniu ub. roku mówiłem o wizji uruchomienia tej stoczni, dzisiaj już mówimy o fakcie. Stocznia została przywrócona do życia i naszym zadaniem w Szczecińskim Parku Przemysłowym i Stoczni Szczecińskiej było i jest odtworzenie tej stoczni na poziomie światowym, żebyśmy mogli śmiało zająć to samo miejsce, co przed laty: piąte w świecie, pierwsze w Europie.

O historii upadłości Stoczni Szczecińskiej, o perspektywach współpracy z zakładami Cegielskiego w Poznaniu, gdzie powstają silniki okrętowe, można posłuchać w drugiej części dzisiejszego Poranka Wnet.

Komentarze