Były rzecznik prasowy MON i b. szef gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza, Bartłomiej Misiewicz, został w poniedziałek pełnomocnikiem zarządu państwowej Polskiej Grupy Zbrojeniowej ds. komunikacji w spółce.
W środę „Rzeczpospolita” oraz „Fakt” podały informację o rzekomych zarobkach Misiewicza. Według gazet będzie on zarabiał 50 tys. zł miesięcznie za pracę na stanowisku pełnomocnika zarządu ds. komunikacji w PGZ i może liczyć na służbowy samochód.
Na środowym briefingu prezes PiS odniósł się do tej wiadomości: – Chciałbym powiedzieć kilka słów w tej bulwersującej sprawie, która dzisiaj znalazła się w mediach. Chodzi o pana Misiewicza. Otóż zaraz po przybyciu do siedziby partii – a prosto stąd jadę do siedziby partii – podpiszę decyzję o jego zawieszeniu w prawach członka partii.
– Także podjąłem już – chociaż to jeszcze trzeba zrealizować – decyzję o powołaniu komisji PiS ds. zbadania całej tej sprawy, zarówno tego ostatniego wydarzenia, jak i tych poprzednich – dodał.
Jarosław Kaczyński podkreślił: – W Prawie i Sprawiedliwości w okresie pomiędzy posiedzeniami komitetu politycznego prezes partii wypełnia funkcje komitetu. Mam więc prawo powołać taką komisję i z tego prawa mam właśnie zamiar skorzystać.
– Komisja, mam nadzieję, będzie działała szybko, chociaż oczywiście troszkę czasu to zajmie. Wtedy wyjaśnimy wszystkie szczegóły wszystkich wydarzeń, które tak bulwersowały opinię publiczną w ciągu ostatnich miesięcy – oświadczył lider PiS.
Według rzecznika PGZ Łukasza Prusa nie jest prawdą, że miesięczne wynagrodzenie Misiewicza wyniesie 50 tys. zł. Rzecznik dodał, że wynagrodzenie żadnego z pełnomocników zarządu spółki nie sięga tej kwoty.
Bartłomiej Misiewicz już pracował w PGZ; 31 sierpnia 2016 r. został powołany w skład jej rady nadzorczej.
WJB/PAP