Miejsce Niemiec nie jest na wschodzie Europy. Jednak zrozumienie tego faktu nie przychodzi łatwo elitom niemieckim

Jedynym, co na razie wiąże ręce wielkomocarstwowej polityce Niemiec, są dość trwałe kłopoty demograficzne i demobilizacja moralna części społeczeństwa; siła ekonomiczna kraju jest jednak nadal duża.

Piotr Sutowicz

W kontekście wielu wydarzeń historycznych i trudnych momentów historii często zastanawiamy się, od kiedy Niemcy w jakiejkolwiek postaci były wrogiem państwa i narodu polskiego. (…) Rocznica napaści niemieckiej na Polskę na pewno jest dobrą okazją nie tylko ku temu, by przyjrzeć się po raz kolejny przebiegowi kampanii wrześniowej i kulisom politycznym ówczesnych stosunków międzynarodowych. Na pewno warto kolejny raz to zrobić, lecz przede wszystkim warto przyjrzeć się kwestii niemieckiej z różnych, czasem może subiektywnych punktów widzenia, również w postaci szczątkowej, co niniejszym rzutem oka subiektywnie czynię. (…)

Niemieckie parcie na wschód jest zjawiskiem – czy raczej procesem – ciekawym. (…) Faktem jest, że w początkach średniowiecza Słowianie siedzieli nad Łabą, a ich ekspansja trwała w najlepsze.

W pewnym momencie zderzyli się oni z państwem Karola Wielkiego, którego nie tylko nie mogli zmóc, lecz musieli się miejscami cofnąć. Te słowiańskie ludy miały słaby punkt, mianowicie niechętnie podchodziły do scentralizowanych państw.

Feliks Koneczny patrzył na tę kwestię prosto: Polacy ucywilizowali się na sposób łaciński, a Niemcy – generalnie bizantyjski. Linia styku jest więc obszarem śmiertelnej walki dwóch wielkich metod ustroju życia zbiorowego. Jest w tej konstatacji fundamentalna prawda, tyle że kiedy schrystianizowani już Sasi walczyli z chrześcijańskim Państwem Wielkomorawskim tylko dlatego, że było odmienne i niezależne od nich, rząd pojęć bizantyjskich chyba jeszcze nad nimi nie panował.

Problem tkwi głębiej. Wspomniany Karol Wielki doprowadził do przyjęcia przez Sasów chrześcijaństwa nie tylko przymusem, ale użył do tego brutalnej siły, mordując tych, którzy nowej religii nie przyjęli. Wydaje się, że ta traumatyczna metoda wpłynęła na ich mentalność w sposób kluczowy. Z jednej strony potomkowie owych saskich ocaleńców uznali ją za jedyną skuteczną i możliwą, z drugiej – zwolnili się z autentycznego głoszenia Ewangelii, dlatego skądinąd greccy Bizantyjczycy, jakimi byli dwaj mnisi, Cyryl i Metody, wzbudzali w nich niechęć, wręcz nienawiść. To tu tkwi źródło przekonania, że chrześcijaństwa się nie głosi – religię się narzuca, a każdy, kto tego nie akceptuje, winien zginąć. (…)

U Słowian było dokładnie na odwrót. Nie lubili oni, gdy ktoś nad nimi sprawował władzę. Tę ostatnią tolerowali niechętnie, w stopniu ledwo zabezpieczającym ich przeżycie, chociaż wolność cenili niekiedy wyżej.

W I wojnie światowej Niemcy za cel stawiali stworzenie podporządkowanego sobie środkowoeuropejskiego obszaru gospodarczego, w którym ewentualna Polska, gdyby w ogóle się wyłoniła, byłaby małym, wręcz karłowatym państewkiem rządzonym przez jednego z pruskich czy ogólnie niemieckich dynastów. Zrastanie się gospodarcze zarówno jej, jak i całego obszaru na wschód od ówczesnego cesarstwa byłoby początkiem asymilacji kulturowej, a z czasem także językowej; kto wie, jak długo przywrócone przez Niemców Królestwo Polskie byłoby polskie. Względem okupowanego w czasie I wojny światowej obszaru Królestwa Kongresowego Niemcy wcale nie kierowali się jakąś widoczną zasadą humanitaryzmu. Przypadek ludobójstwa i zniszczenia miasta, jaki miał miejsce w Kaliszu, okazał się tylko przygrywką do tego, co spotkało naród polski ponad dwadzieścia lat później. Tak jak w średniowieczu, celem polityki całych Niemiec było panowanie gospodarcze i polityczne na wielkim obszarze, ale najlepiej bez Słowian, spośród których wiodącą grupą w wieku XX byli Polacy.

Oczywiście rodzi się pytanie, czemu Niemcy tak jawnie dali poznać, że przede wszystkim chcą wyeliminowania Polaków. Fakt ten wydaje się być złożony, choć z drugiej strony – prosty. Jak napisałem na początku, Słowianie są ludem specyficznym, niechętnie tworzą państwa i źle się czują, będąc podporządkowani silnej władzy, co nie znaczy, że są głupi.

Polacy, przyjmując wieki temu cywilizację łacińską, trafili w sedno swej pierwotnej mentalności. Łaciński sposób organizacji życia, oparty na wolności osoby ludzkiej, rodzinie, samorządzie i zasadzie partycypacji, odpowiadał ich cechom charakteru. Stąd też wynikało ich przywiązanie do katolicyzmu, który moralność i prawdy wiary traktował z dużą łagodnością.

Jeśli go zestawić na przykład z bizantyjskim prawosławiem i sposobem sprawowania rządów, czy niemieckim odłamem bizantynizmu, innym od tego pierwszego, ale jednak mającym mocne skłonności totalitarne, to uzyskamy jednoznaczną odpowiedź, że dla Polaków nie były one możliwe do przyjęcia.

Stąd tylko Polakom, jeśli chodzi o sąsiadów Niemiec, udało się stworzyć państwo, które powstrzymało ich ekspansję; tylko oni wytworzyli tkankę społeczną, która mogła przetrwać bez państwa, cały czas wytwarzając narodową elitę, która w wieku XIX osiągnęła sławę światową. To przecież Sienkiewicz zbeletryzował konflikt polsko-krzyżacki. W jego powieści rycerze zakonni zostali ukazani negatywnie, co przebiło się nie tylko do polskiej, ale i światowej opinii publicznej.

Podobno, co jest znamienną ciekawostką, „Krzyżacy” byli niezwykle popularną książką w zachodnich Niemczech, co każe myśleć, że jeszcze w końcu XIX wieku dominacja mentalności prusko-brandenburskiej nad całym narodem nie była taka oczywista.

W końcu to nie kto inny, jak wielki uczeń Konecznego, zmarły w 1970 roku Anton Hilckman, jako Niemiec wzywał do zerwania pruskiej okupacji nad plemionami niemieckimi. Byłoby to niewątpliwie rozwiązaniem kwestii niemieckiej nie tylko z polskiego, ale w ogóle europejskiego punktu widzenia. (…)

Cały artykuł Piotra Sutowicza pt. „Niemieckie parcie na Wschód” znajduje się na s. 10 i 11 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Niemieckie parcie na Wschód” na s. 10 i 11 wrześniowego „Kuriera WNET”, nr 63/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze