Komu bije dzwon? Historia prawdziwa śląskiego dzwonu, który po latach będzie bił tym, dla których został odlany

Odzyskany dzwon Maria przechodzi terapię odmładzającą i ujrzymy go w pełnej krasie na kilkumetrowej wieży obok kościoła w Leszczynach 13 maja tego roku, dokładnie w 100 rocznicę objawień fatimskich.

Tadeusz Puchałka

Rok 1617 obfitował w wiele ważnych wydarzeń: trwała wojna z Rosją, ufundowano drewniany klasztor oo. Franciszkanów w Bełchatowie, podpisany został traktat między Polską i Turcją (w którym mowa była o tym, jakoby to Polska zmuszona była zrzec się z wszelkich zabiegów o wpływy na terenach mołdawsko-wołoskich), Szwecja i Rosja podpisały pokój.

Działo się więc w owym czasie wiele w kraju i na świecie, nie inaczej było i na śląskiej ziemi: radość wielka w tym czasie wśród parafian Leszczyn koło Rybnika, a także Kamienia i Przegędzy zapanowała, bo po wielu prośbach i modlitwach marzenia tamtejszej ludności się spełniły, gdyż na wieży kościelnej miał się niebawem pojawić ufundowany przez parafian dzwon, którego zadaniem miało być obwieszczanie okolicy ważnych wydarzeń, nie tylko tych z domem Bożym związanych.

Zajął się tą sprawą sam Adam Schraub, znany i ceniony w owym czasie ludwisarz z Ołomuńca. Odlał dla Leszczyn dzwon nie byle jaki, bo poza brzmieniem niepowtarzalnym zdobienia piękne posiadał. Pośród tychże zdobień napis w języku niemieckim widnieje: Słowo Boże trwa wieki. 1617 – Adam Schraub odlał mnie. Na powierzchni dzwonu, któremu nadano miano Maria, odnajdziemy także niespotykany wizerunek w postaci medalionu Matki Bożej Usypiającej Karmiącej Bożego Syna.

W ludwisarni opawskiej, cieszącej się, podobnie jak ta w Ołomuńcu, uznaniem z racji biegłości w rzemiośle, niespełna 200 lat później Franz Stancke odlał dla tejże parafii drugi dzwon, któremu nadano imię Święty Jerzy.

Obydwa dzwony biły na radość i trwogę i wiernie służyły okolicznym mieszkańcom do wybuchu I wojny światowej.

Jak wiele cennych przedmiotów w tym czasie, i one miały zostać zarekwirowane, a na koniec przetopione na cele zbrojeniowe. Dowiedział się o owym bezeceństwie miejscowy gospodarz Wallach i wykradł niepostrzeżenie dzwony, zakopał na swoim polu, czym uratował bezcenne i poświęcone przedmioty przed niechybnym przetopieniem na lufy armatnie wroga. Po zakończeniu wojny dzwony, które w niemalże cudowny sposób ocalały, zostały wykopane, przekazane parafii i przez kolejne 20 lat służyły okolicznym mieszkańcom.

Pokój nie trwał długo. Rok 1939 zapisał się na kartach historii świata czarnymi zgłoskami. Wybuchła II wojna światowa, a w 1942 roku Maria i Św. Jerzy na rozkaz okupanta zostały zdjęte z wieży, zarekwirowane przez hitlerowców i przewiezione do Hamburga. (…)

Był lipiec 2012 roku, kiedy mieszkaniec Czuchowa, pan Roman Cop, szczęśliwym trafem odnalazł znaczący ślad w Internecie – artykuł o dzwonach w parafii Elze (Dolna Saksonia), z którego treści wynikało, że jeden z nich może być utraconą w roku 1942 Marią z leszczyńskiej parafii.

Informacja została przekazana panu Krzysztofowi Kluczniokowi, a ten wszczął natychmiast postępowanie w tej sprawie. Ruszyła akcja mająca na celu sprowadzenie „serca” Leszczyn do miejsca, skąd zostało zagrabione.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Komu bije dzwon?” można przeczytać na s. 2 majowego „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Komu bije dzwon?” na s. 2 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze