Tor na Służewcu był planowany jako samodzielne miasteczko. Miały się tam znajdować nawet przedszkole i szkoła

Parking na Służewcu jest w stanie pomieścić około 2-3 tysięcy samochodów, a w latach trzydziestych, kiedy tor był planowany, w Warszawie było zarejestrowanych około trzydziestu samochodów.

Gościem dzisiejszej audycji dotyczącej Toru Służewieckiego był jego rzecznik Sylwester Puczen. Tor Służewiecki kojarzy się przede wszystkim z wyścigami. Jest to jednak także miejsce spotkań towarzyskich i rekreacyjnych, a architektoniczna konstrukcja zaprojektowana przez hrabiego Zygmunta Plater-Zyberka w chwili powstania wyprzedzała swoje czasy. Niektóre jej rozwiązania jeszcze dzisiaj zaskakują zagranicznych architektów.

Warto na przykład wspomnieć, że parking na Służewcu jest w stanie pomieścić około 2-3 tysięcy samochodów, a w latach trzydziestych, kiedy tor był planowany, w Warszawie było zarejestrowanych około trzydziestu samochodów. Już wtedy dziennikarze pytali, czy to nie jest zbyt szalony pomysł. Architekt stwierdził, że on nie planuje tego toru na lata trzydzieste, czterdzieste, tylko na lata osiemdziesiąte – mówił nam rzecznik.

Co więcej, część rozwiązań nie została wprowadzana z powodu wybuchu II wojny światowej. Ówczesne plany zakładały m.in. powstanie przedszkola, szkoły i sklepów. Kompleks ma jednak tor główny, tor roboczy, mieszkania dla pracowników stajennych oraz trenerów, a stajnie mogą pomieścić kilkaset koni: – Obecnie na Służewcu gościmy około 600 koni w treningu. To ponad połowa wszystkich koni zgłoszonych w tym roku do wyścigów.

Gość audycji poinformował nas również, że w niedzielę dodatkowo na trybunach zasiądą zawodnicy żużlowi, który zaprezentują swoje „metalowe rumaki”, choć ścigać będą się jedynie żywe konie.

Rzecznik zaprosił naszych słuchaczy do odwiedzania Toru Służewiec, do którego można dostać się również komunikacją miejską. W dni wyścigów działa też specjalna linia autobusowa 300, która dowozi widzów od Metra Wilanowska pod same kasy biletowe na służewcu. Chętni mogą też dojechać tramwajem do pętli „Wyścigi” i dalej udać się pieszo w stronę toru.

Sylwester Puczen opowiedział również, co należy zrobić, aby wystawić konia na wyścigi, o pracy dżokeja i rodzajach wyścigów.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.
WJB

W nadchodzącą sobotę i niedzielę czekają na nas pełne emocji i napięcia wyścigi konne na Torze Służewiec

Nagroda Irandy, rywalizacja młodych arabów i folbluty na dystansie 2000 metrów na warszawskim torze wyścigowym w najbliższy majowy weekend. Widzowie obejrzą aż 15 gonitw o nieodgadnionym finale.

W nadchodzącą sobotę i niedzielę 11 i 12 maja na warszawskim torze służewieckim rozegranych zostanie łącznie 15 gonitw – osiem w sobotę i siedem w niedzielę.

Jedyną gonitwą imienną w ciągu najbliższego weekendu będzie wyścig o Nagrodę Irandy. Jest to pierwszy etap przygotowań koni prowadzonych do Derby tzw. boczną ścieżką. W ten sposób folbluty od razu rozpoczynają rywalizację na dystansie 2000 m, omijając starty na krótszych dystansach.

Wyścig ten rozegrany zostanie w niedzielę o 15.30. Z 7-konnej stawki tylko Marsy Alam nie ma w pierwszym zapisie do Derby. Najwyższą ocenę za wyniki w wieku dwóch lat ma Albaicin, który jesienią z niezłym skutkiem rywalizował na poziomie pozagrupowym.

Po raz pierwszy w akcji zobaczymy też trzyletnie konie czystej krwi arabskiej. Do trzeciej sobotniej gonitwy zgłoszono siedem klaczy, w niedzielę zaś  w szóstym wyścigu pobiegnie osiem ogierów.

W sobotę intrygująco zapowiada się również rywalizacja arabów w gonitwie piątej z udziałem sześcioletniego Salmana Al Khalediaha i grupy niezłych czterolatków. Pół godziny później, o godzinie 17.00, na starcie staną najlepsze w Polsce kłusaki francuskie.

Bilety wstępu od 5 zł. Dzieci i młodzież szkolna do 18 lat oraz seniorzy powyżej 60. roku życia wchodzą za darmo. Bilety do nabycia również na www.eventim.pl

Więcej informacji na www.torsluzewiec.pl

Andrzej Szydlik: Wyścigi konne są jak teatr – aktorami są jeźdźcy i konie. Polacy kochają je już od czasów napoleońskich

Gościem Radia Wnet był komentator sportowy Andrzej Szydlik. Mówił o polskiej tradycji wyścigów konnych, o tym, jak dziś wyglądają gonitwy na torze służewieckim i dlaczego warto się na nie wybrać.

Andrzej Szydlik przypomniał słuchaczom Radia Wnet o wyjątkowym obiekcie sportowo-rekreacyjnym, jakim jest tor wyścigów konnych na warszawski Służewcu. Obiekt jest w trakcie renowacji – właśnie dobiegają końca prace konserwacyjno-remontowe prowadzone na trybunie głównej, która zostanie ponownie otwarta pod koniec czerwca.

Nasz gość zachęcał warszawiaków i wszystkich miłośników wyścigów konnych, by odwiedzali to piękne i funkcjonalne miejsce. Opowiedział o polskiej tradycji wyścigów konnych  oraz o naszych dżokejach, którzy mimo olbrzymiej konkurencji są bardzo dobrze oceniani w krajach Europy Zachodniej.

Wspomniał także o  elitarnym Klubie 1000 zrzeszającym jeźdźców, którzy mają na swoim koncie ponad 1000 wygranych gonitw. Przez wszystkie lata istnienia klubu należało do niego zaledwie 11 dżokejów. Dzisiaj jedynym polskim zwycięzcą, który kwalifikuje się do klubu, jest dżokej Mieczysław Mełnicki, który wygrał aż 1660 biegów. W osiągnięciu tak wysokiej liczby zwycięstw pomogły mu zapewne jego warunki fizyczne, tj. wzrost 162 cm, bowiem niski i drobny dżokej może osiągnąć w tym sporcie najlepsze rezultaty.

Andrzej Szydlik mówił również o tym, że wyścigi konne to duże pieniądze: – Konie, które przeszły próby selekcyjne, mogą być sprzedane nawet za miliony złotych. Zwrócił także uwagę na to, że „przemysł” związany z tym sportem daje pracę bardzo wielu ludziom.

Gość Radia Wnet podkreślał specyfikę i urok jeździectwa, mówiąc, że „wyścigi konne są jak teatr, aktorami są konie oraz jeźdźcy i to głównie dla nich tam się przychodzi”.

Komentator wspomniał także ciekawostkę z historii wyścigów, która mówi o tym, jak to rzut monetą zadecydował o nazwie największej gonitwy świata, „Derby”, której powstanie datuje się na rok 1780: – Dwóch członków klubu dżokejskiego szukało nazwy dla gonitwy dla trzyletnich koni. Każdy z nich chciał nazwać ten wyścig swoim nazwiskiem, więc rzucili monetą i wygrał lord Derby. 

Gość opowiadał także o wyścigu nazywanym Wielką Pardubicką, który odbywa się w Czechach.  Jest to bardzo widowiskowa i trudna gonitwa z przeszkodami, która przyciąga tysiące widzów. W Polsce takie wyścigi  organizowane są tylko we Wrocławiu.

Na zakończenie rozmowy Andrzej Szydlik wspomniał o elementach dawnego toru z Pól Mokotowskich, które zostały przeniesione na Służewiec: – Jest to parterowy domek oraz figurka Matki Boskiej, która została ufundowana w 1926 roku przez osoby związane z wyścigami.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

 

 

Arabscy szejkowie, panie w szykownych kapeluszach i starzy warszawiacy – opowieść o wyścigach konnych na Służewcu

To wyjątkowa rekreacja dla całych rodzin na 30 hektarach pięknego parku, wśród przedwojennych zabudowań – mówił Radiu Wnet Jarosław Pycior, autor strony społecznościowej Wyścigi Konne – Służewiec.

– Wyścigi odbywają się co tydzień, trwają przez cały weekend. Gonitwy trwają od kwietnia aż do 19 listopada. W zależności od aury, rozpoczynają się w różnych godzinach, ale najczęściej ma to miejsce około godziny 14. Gonitwy rozgrywane są co pół godziny, w  jednym dniu wyścigowym takich gonitw jest zazwyczaj 7-8 – informował twórca strony facebookowej poświęconej służewieckiemu torowi, mającej już niemal 7 tys. fanów. [related id=”14244″]

Na wyścigi przychodzi grupa stałych bywalców. Są to najczęściej osoby w podeszłym wieku, które żyją  tymi wyścigami. Ich pokolenie niestety już odchodzi, ale pojawiają się młodzi ludzie, którzy poznają zwyczaje starszych, a kiedyś ich zastąpią – mówił nasz rozmówca.

Jak mówił nam Jarosław Pycior, miłośnicy wyścigów konnych wykształcili swoiste zwyczaje i obyczaje: – Wśród stałych widzów gonitw powstał specyficzny slang. Zapraszam na nasz fanpage na Facebooku, gdzie znajduje się słowniczek żargonu służewieckiego i zwrotów fachowych.

Osobiście bardzo lubię dzień arabski, kiedy ścigają się konie czystej krwi arabskiej. Przyjeżdża wtedy mnóstwo osób z zagranicy. Przyjeżdżają szejkowie z emiratów arabskich wraz ze swymi żonami. Czegoś takiego w Polsce nie ma szans zobaczyć w innych okolicznościach. W tym roku będzie to 23 lipca – opowiadał Jarosław Pycior.

Inne ważne daty w kalendarzu wyścigów na Służewcu to 2 lipca, kiedy odbywają się derby, a panie i panowie, wzorując się na zwyczajach angielskich, przywdziewają fantazyjne nakrycia głowy, a także wrześniowa Wielka Warszawska, najbardziej prestiżowa gonitwa sezonu.

Rozmówca Radia Wnet przywołał też historię swej fascynacji warszawskim torem, o tyle nietypowej, że sam pochodzi z Bydgoszczy: – Na tor Służewiec trafiłem przez przypadek, zaprowadziła mnie tam żona. Spotkaliśmy starego znajomego mojej żony, pana w wieku prawie 70 lat, który okazał się być starym wyjadaczem wyścigów konnych. To on wprowadził nas w cały klimat toru, a ja się nim zafascynowałem od pierwszego wejrzenia.

aa