Dominik Tarczyński: Możemy obrazić się na UE, wyjść i trzasnąć drzwiami. Ja uważam, że należy zostać i walczyć o Europę

Europoseł PiS krytykuje niektóre decyzje Unii Europejskiej i apeluje o odrzucenie szkodliwych dokumentów. Ponadto, analizuje konsekwencje liberalizacji handlu z Ukrainą.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

Dominik Tarczyński odnosi się do potencjalnej współpracy z Konfederacją oraz budowania wspólnej frakcji prawicowej i podkreśla rolę wiary chrześcijańskiej i obronę tradycyjnych wartości europejskich.

Zobacz także:

Dr Artur Bartoszewicz: obawiam się, że stała obniżka VAT dla branży beauty całkowicie rozszczelni system

  • Jacek Pruszyński

    Choć obecnie w Parlamencie Europejskim zasiada 705 europosłów to na skutek decyzji z września 2023 w następnej kadencji w skład europarlamentu wejdzie 720 posłów z państw członkowskich Unii Europejskiej. I choć zgodnie z Traktatem z Lizbony, łączna liczba parlamentarzystów zasiadających w Parlamencie Europejskim nie może przekroczyć 750, nie licząc przewodniczącego, to nie ma takiego Traktatu którego wspólnym wysiłkiem nie dałoby się zmienić . Co oznacza, że za 5 lat może będziemy wybierać 800 albo 900 europosłów.

    Senatorowie porządni ludzie, lecz senat podły jak wilk.
    (Senatores boni viri, sed senatus lupus est.)
    Tak mówiono w dniach, gdy Senatus Populusque Romanus (w skrócie SPQR) rządził, praktycznie biorąc, całym cywilizowanym światem.
    W dużym przybieżeniu oznaczało to, że pojedynczo porządni senatorowie, zgromadzeni w jednym miejscu czyli Senacie zmieniają się w w stugłowe stado żądnych krwi wilków .
    Przy czym, najpierw było to stado 100 wilków – senatorów, potem 300, następnie 600 i pod koniec realnej władzy senatu 900.
    Morał można wysnuć z tego taki – istnieje pewna liczba tak zwanych „reprezentantów narodu” (senatorów, posłów czy jak ich zwał), której przekroczenie zmienia ośrodek „wilczej” władzy, w scenę farsy, gdzie poszczególni aktorzy wymierzają sobie – na użytek wpatrzonego w nich tłumu – „sceniczne” kopniaki, a po zejściu z widowni przy jednym, suto zastawionym stole, obmyślają nowe „gagi” ku rozrywce otumanionej widowni.
    Nie ma co się dziwić, iż w miarę zdrowe społeczeństwo w pewnym momencie ma dość występów błaznów pomieszanych z durniami i zmiata ich na śmietnik historii.
    Jeśli natomiast nie robi tak, i z rozdziawionymi z zachwytu ustami przyklaskuje wspaniałej inicjatywie ustanowienia konia – senatorem, po pewnym czasie wita się jak gąska z liskiem, z barbarzyńcami którzy (przy rożnych niedostatkach: kultury i tzw. dobrych obyczajów) wiedzą, że miejsce konia jest w stajni a nie w Senacie.
    Nie chcę się zakładać, ale czy hasło „Incitatus Senatorem” brzmi (również w naszych czasach) całkiem nieprawdopodobnie ?

Komentarze