Branża fitness chce wyrównać rachunki

Przedstawiciele branży fitness postanowili upomnieć się o swoje i powetować straty z obydwu lockdownów – ich zbiorowy pozew, podpisany przez zarządców ponad 150 placówek trafił dziś do sądu.

Nie od dziś wiadomo, że jednym z sektorów gospodarki, które na minionych blokadach ucierpiały najbardziej, jest branża fitness. Straty przedsiębiorców, którzy ulokowali tam swój kapitał liczyć można w milionach złotych. Spora część z nich zdecydowała się powiedzieć pas i podpisać się pod pozwem skierowanym przeciwko Skarbowi Państwa – w tym momencie mówi się o kilkudziesięciu przedsiębiorcach pod zarządem których znajduje się ponad 150 placówek. Niewykluczone, że nie jest to ostateczna liczba sygnatariuszy gdyż część z nich zapowiedziała przyłączenie się gdy postępowanie zostanie oficjalnie otwarte.

Przychylność tłumu

Akcja cieszy się sporą popularnością wśród obywateli, gdyż spora część z nich – aktywnych fizycznie – pamięta doskonale okres, gdy wszystkie siłownie, baseny, czy kluby fitness były zamknięte na cztery spusty i próżno było szukać domowych alternatyw dla niektórych aktywności. Było to bardzo bolesne zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, gdy z oczywistych względów pogoda nie pozwalała na przeniesienie części ćwiczeń w plenerowe warunki. Sprzyjało to narastającej frustracji dotychczasowych stałych bywalców obiektów fitness, którzy stracili znaczącą część środków koniecznych do utrzymania treningowego reżimu.

Niekonstytucyjność restrykcji rządowych

Zdaniem przewodniczących inicjatywie przedsiębiorców lockdown w takiej formie, jakiej doświadczyliśmy wszyscy w roku bieżącym i w zeszłym, stanowi działanie sprzeczne z obowiązującymi regulacjami prawnymi. Według prawników reprezentujących sygnatariuszy pozwu doszło do naruszenia regulacji prawnych z 18 kwietnia 2002 roku – w tym wypadku brak stopniowego wprowadzania ograniczeń oraz brak wystarczającej tożsamości między epidemią a klęską żywiołową –  oraz 5 grudnia 2008 roku (art. 46 ust. 4). Pierwsza z nich dotyczy stanu klęski żywiołowej, druga określa natomiast możliwe metody przeciwdziałania chorobom zakaźnym i ich potencjalnej eliminacji – prawnicy dopatrzyli się niekonsekwencji i braku podstaw dla wprowadzonych ograniczeń.

Czy istnieją szanse powodzenia?

Proces toczyć się będzie w Sądzie Okręgowym w Warszawie a bezpośrednimi jego adresatami są minister zdrowia Adam Niedzielski oraz Rada Ministrów. Mimo iż chwilę obecną przedsięwzięcie opisywane jest jako inicjatywa kolektywna, przedsiębiorcy w miarę postępu procesu będą zmuszeni do indywidualnej walki o należne im odszkodowania. Cały proceder wydaje się nie balansować na krawędzi niemożliwego, optymistyczny akcent stanowi zwiększająca się ilość podobnych spraw, których pokaźna część zakończyła się zwycięstwem strony pozywającej.

PK

 

 

                          

Komentarze