Lekarze nie dawali im szans na poczęcie dziecka. Odrzucili in vitro: Zaufaliśmy Bogu, że On jest Panem życia i śmierci

– Wielkie rzeczy Pan Bóg uczynił w naszym życiu. Mam takie poczucie obfitości, że dla Boga naprawdę nie ma rzeczy niemożliwych – mówiła Nina Materny, opowiadając o cudzie, jaki spotkał ją i jej męża.

W dniu Zmartwychwstania Pańskiego po raz pierwszy publikuję pełne świadectwo pani Niny Materny, historię „wielkiego działania Boga w życiu zwykłych ludzi”. Pani Nina i pan Tadeusz wzięli ślub w 1998 roku. Zaraz po ślubie zapragnęli mieć potomstwo, jednak po pewnym czasie okazało się, że są niepłodni.

[related id=”13448″]Po kilkuletnim leczeniu małżeństwo usłyszało od lekarza, że medycyna nie jest w stanie im pomóc. Następnie za radą innego lekarza pani Nina poddała się zabiegowi, który miał na pół roku zwiększyć jej płodność. Jednak i to nie przyniosło upragnionego efektu: – To poczęcie, te wszystkie cierpienia związane z zabiegami zawierzałam Janowi Pawłowi II – wspominała pani Nina.

W 2006 roku pani doktor dała nam skierowanie na in vitro. Powiedziała, że w naszym przypadku nie może już inaczej pomóc. Dla nas było to dosyć trudne doświadczenie, dlatego, że już wtedy wiedzieliśmy, że Kościół nie popiera in vitro. Nie rozumieliśmy dlaczego, ale na zasadzie posłuszeństwa Kościołowi stwierdziliśmy, że rezygnujemy z tej procedury – co wywołało smutek u lekarki, która szczerze chciała pomóc.

Straciliśmy nadzieję, ale inni ludzie jej nie stracili i wytrwale się modlili. Sporym wydarzeniem był weekend majowy w 2007 roku, kiedy nasza ciocia w Krakowie, która jest siostrą służebniczką, powiedziała, że trzeba zamówić jeszcze jedną mszę świętą.

Msza odbyła się 18 maja 2007 roku, w rocznicę urodzin papieża Polaka: – Jakie było moje zdziwienie, kiedy 24 maja test ciążowy pokazał dwie kreski. W sposób całkowicie niemedyczny Pan Bóg dał nam dziecko – mówiła, choć nie wszystko układało się tak, jak by chcieli rodzice.

[related id=”13440″ side=”left”]- 26 maja znalazłam się w szpitalu z podejrzeniem zagrożenia ciąży. Jaki był szok, gdy ludzie powiedzieli mi, że jest to martwa ciąża i trzeba się przygotować do zabiegu usunięcia tego pustego jaja płodowego. Nie rozumiałam Pana Boga, nie wiedziałam, co się dzieje. Jednak stwierdziliśmy, że chcemy poczekać, że może USG jeszcze czegoś nie pokazało. Wyszliśmy ze szpitala na własne żądanie.

Po konsultacjach z innym lekarzem małżeństwo zdecydowało się na badanie Beta hCG: – Czekaliśmy na te wyniki, które okazały się pozytywne. Poczekaliśmy jeszcze około 10 dni i 12 czerwca badanie USG wykazało bicie malutkiego serca naszego syna, i że Maciuś ma 18 milimetrów.

Panią Ninę Materny miałem przyjemność poznać dzień przed dwunastą rocznicą śmierci św. Jana Pawła II.

Dlaczego nie adoptowali dziecka? Jaką rolę miała w tym św. Faustyna? Jak to się stało, że Maciek poszedł do wczesnej Komunii Świętej?

Zapraszam do wysłuchania rozmowy.

Komentarze