Bój o niepodległość się nie skończył. Odmawiając w Słubicach różaniec czułam, że biorę udział w wielkim wydarzeniu

Moja generacja, szczęśliwie, wojny nie zaznała. Zaliczyła tylko karykaturę suwerennego państwa w postaci gierkowskiej. Dla kolejnych roczników Polaków, na szczęście, pokój stał się oczywistością.

Aleksandra Tabaczyńska

Wielu z nas nie czuje dziś zagrożenia, ale gdy Maciej Bodasiński i Lech Dokowicz, inicjatorzy zeszłorocznej Wielkiej Pokuty Narodowej, w tym roku zaproponowali akcję „Różaniec do granic”, odpowiedziało na nią ponad milion rodaków. W modlitwie o pokój dla Polski i świata były reprezentowane wszystkie pokolenia. Starcy, ludzie dojrzali, młodzież i dzieci 7 października, w święto Matki Bożej Różańcowej, tłumnie zjechali się do 320 kościołów stacyjnych na terenie 22 diecezji okalających Polskę. (…)

„Różaniec do granic” w Słubicach. Fot. A. Tabaczyńska

Ja wybrałam się do Słubic. Akcja rozpoczęła się mszą św. w parafii pw. Ducha Świętego, w której uczestniczyło 4 200 wiernych, nie licząc stojących przed kościołem. Po eucharystii i adoracji wszyscy rozeszli się lub rozjechali autokarami do 18 punktów wzdłuż granicy kraju. Dołączyłam do wspólnoty poznańskiej parafii pw. Chrystusa Odkupiciela, która wraz ze swoim proboszczem ks. Tomaszem Bulińskim modliła się na ul. Ogrodowej.

Punktualnie o godzinie 14.00 z radia samochodu zaparkowanego tuż przy punkcie modlitewnym usłyszeliśmy słowa rozpoczynające pierwszą z czterech części różańca. Nabożeństwo trwało dwie godziny, mimo wiatru i deszczu wszyscy wytrwali. Dzięki transmisji Radia Maryja w tym samym czasie, wierni odmawiali tę samą część różańca w każdym punkcie modlitewnym umiejscowionym na granicy W ten sposób modlitwa obiegła nasz kraj również na falach eteru. (…)

Nie ma wątpliwości, że bój o niepodległość się nie skończył, tylko linia frontu jest dla wielu z nas mniej oczywista. Odmawiając w Słubicach różaniec czułam, że biorę udział w wielkim wydarzeniu. Wiedziałam, że jestem wśród rodaków, którzy świetnie rozumieją konieczność walki o wartościową szkołę, polskie banki czy narodowe media, a także silną armię.

I jest to walka nie tylko dla nas samych czy obecnie rządzących, ale dla przyszłych pokoleń. Również dla dzieci tych rodziców, którzy szydzili i dalej szydzą z intencji akcji „Różaniec do granic”.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Różaniec do granic” znajduje się na s. 2 listopadowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Różaniec do granic” na s. 2 listopadowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Tirem do Iranu/Pierwsza w Polsce książka o pracy kierowcy tira, jeżdżącego w latach 80. na trasie Europa–Bliski Wschód

Wyjeżdżając pierwszy raz do nieznanego mi jeszcze kraju, jakim był Iran, postanowiłem robić małe zapiski oraz robić zdjęcia na bieżąco, aby napisać kiedyś pamiętnik dla moich synów Sławka i Szymona.

Aleksandra Tabaczyńska

Publikacja powstała w oparciu o pamiętnik z 1983 roku, kiedy to autor książki – Adam Frąckowiak – ruszył w swoją pierwszą drogę z Polski do Iranu. Prowadził ciężarówkę należącą do śremskiego oddziału firmy PKS Warszawa – 330-konnego Fiata 190 NC z przyczepą. Przejazd z Polski do Teheranu i z powrotem zajął 45 dni, a licznik wskazał odległość 10 310 kilometrów. (…)

Nie da się porównać ówczesnych warunków pracy zawodowych kierowców do dzisiejszych realiów. Różnią się nie tylko samochody, ale wyposażenie, możliwości bezgotówkowych transakcji, łatwy sposób komunikowania się, dostęp do informacji itp. W latach osiemdziesiątych nie było telefonów komórkowych, przewodników turystycznych po tamtym rejonie, czy chociażby tzw. rozmówek. O internecie i aktualnych możliwościach dostępu do wszelkiej wiedzy nikt nawet nie marzył.

Zawodowy kierowca pod względem finansowym, żywnościowym był zdany wyłącznie na siebie i co najwyżej mógł liczyć na kolegów-rodaków, będących również w trasie. Tirem do Iranu to nie tylko piękna karta historii polskiego transportu, ale opowieść o trudach, tęsknocie, zaradności oraz odpowiedzialności za siebie i kolegów. (…)

Fotografie ilustrujące publikację Adam Frąckowiak był często zmuszony robić, równocześnie prowadząc ciężarówkę. Duże znaczenie miała pogoda bowiem w temperaturze -40⁰C lub + 70⁰C trudno było oczekiwać, że aparat zadziała bez zarzutu. Jednak wiele zdjęć jest udanych i można je podziwiać w książce. Tirem do Iranu to prawdziwa gratka nie tylko dla miłośników transportu ciężkiego. Książka jest pionierska w swoim gatunku, a świadczy o tym jej duży sukces wydawniczy. (…)

Adam Frąckowiak jest nowotomyślaninem, cenionym społecznikiem i radnym miejskim. Lokalnemu środowisku znany był do tej pory ze swej nieugiętej postawy wobec planów władz poprzedniej kadencji sprzedaży Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Nowym Tomyślu. W latach, gdy masowo wyprzedawano polskie zakłady i przedsiębiorstwa, zasłynął dzielną i po części samotną, ale przede wszystkim zwycięską walką o zatrzymanie w majątku miasta strategicznego przedsiębiorstwa.

Przez całe swoje dotychczasowe życie przejechał ponad trzy miliony kilometrów – bez wypadku. Jest też naszym czytelnikiem.

„Jeszcze jako młody chłopak marzyłem, aby zostać kierowcą. Teraz tak myślę, że chyba miałem ten bakcyl w sobie. Zaraz po wojnie, w latach 50. jako dziecko poznawałem, kto jakim samochodem jedzie. (…) Nie patrząc przez okno, poznawałem po mruczeniu silnika i wiedziałem, co to za samochód oraz kto nim jedzie – moja mama wielokrotnie to później wspominała”.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Tirem do Iranu” znajduje się na s. 2 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Tirem do Iranu” na s. 2 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Filharmonia Polskiego Folkloru w Zbąszyniu uczy kolejne pokolenia muzyków gry na instrumentach klasycznych ludowych

Nasi absolwenci kończą, tak jak wszyscy uczniowie szkół muzycznych, klasę skrzypiec czy fortepianu, a dodatkowo uczęszczają na zajęcia gry na instrumentach ludowych oraz gry zespołowej, czyli kapeli.

Aleksandra Tabaczyńska

Prawdziwa muzyka ludowa chyba nigdy nie miała lekko. Nawet wielki miłośnik, badacz i twórca współczesnej etnografii Oskar Kolberg, zanim docenił jej tajemniczy urok, pierwszy swój zbiór melodii ludowych zaopatrzył w fortepianowy akompaniament, dopasowując brzmienie do mieszczańskiego gustu dziewiętnastowiecznego odbiorcy. Z czasem dopiero odkrył, że te melodie ukazane w czystej formie, z odniesieniem do gwary, obyczaju, głębi tradycji i obrzędów, bronią się same. 9…0

We wrześniu 1950 roku w Zbąszyniu powstało Wiejskie Ognisko Muzyczne. Inicjatorem tego dzieła był muzyk Antoni Janiszewski, który po II wojnie światowej zorganizował pierwszy na Ziemi Zbąszyńskiej Dom Kultury. Ognisko rok później zostało upaństwowione, a w 1959 przemianowane na Państwową Szkołę Muzyczną I st. im. Stanisława Moniuszki. Antoni Janiszewski od samego początku działalności Ogniska zorganizował klasę instrumentów ludowych, którą powierzył Tomaszowi Śliwie z Chrośnicy jako najlepszemu, a zarazem autentycznemu koźlarzowi, skrzypkowi i twórcy instrumentów muzycznych regionu lubuskiego. (…)

W 1950 roku w Ognisku uczyło się 35, a rok później już 120 młodych muzyków. W roku szkolnym 1960/61 liczba uczniów wzrosła do 200. (…) W 2008 roku złożono po raz pierwszy wniosek o dofinansowanie budowy nowego obiektu szkoły muzycznej w Zbąszyniu. W lipcu 2012 roku projekt skierowano do realizacji. (…)

Od września 2014 roku PSM I st. w Zbąszyniu działa w nowej siedzibie, nazwanej od projektu Filharmonią Folkloru Polskiego. W jej skład wchodzą trzy obiekty: trzykondygnacyjny budynek dydaktyczny – Szkoła Muzyczna I stopnia, który mieści sale do nauki, sale do rytmiki, świetlicę i bibliotekę. Drugi z budynków to sala koncertowa o wysokości ok. 8,5 m, wyposażona w estradę dla 40–60 osobowego zespołu, zaplecze dla artystów, grup folklorystycznych, szatnię, foyer i widownię na niemal 250 osób.

Trzeci obiekt, będący łącznikiem pomiędzy szkołą muzyczną a salą koncertową, stanowi zespół warsztatów do wyrobu, napraw i konserwacji ludowych instrumentów muzycznych. Jako że warsztaty budowy instrumentów nie wchodzą w zakres programu szkoły muzycznej, zobowiązała się je finansować gmina Zbąszyń. Warsztaty rozpoczną działalność od września 2017 roku, jeśli Gmina zaakceptuje program nauczania i potrzeby związane z jego realizacją.

(…) Naszym podstawowym zadaniem jest realizacja programu szkoły muzycznej w zakresie gry na instrumentach klasycznych. Klasa instrumentów ludowych, tak bardzo ważna w naszej działalności, to dodatkowy bonus, który otrzymują uczniowie zbąszyńskiej szkoły. Nasi absolwenci kończą, tak jak wszyscy uczniowie szkół muzycznych, klasę skrzypiec, fortepianu czy fletu, a dodatkowo uczęszczają na zajęcia gry na instrumentach ludowych oraz gry zespołowej, czyli kapeli.

Instrumenty ludowe, na których uczymy grać dzieci i młodzież, są charakterystyczne dla Regionu Kozła i należą do nich: kozioł biały weselny, kozioł czarny ślubny, sierszenki i mazanki. Od 2010 roku zajęcia te prowadzi Jan Sylwester Prządka. Tradycja ludowa była zawsze na tym terenie bardzo żywa, a szkoła muzyczna od początku swej działalności wiernie jej towarzyszyła. (…)

Odkrywanie lokalnego kolorytu tradycji i muzyki ludowej przez kolejne pokolenia młodzieży jest nie do przecenienia. To dzięki takiemu muzykowaniu powstały i przetrwały nie tylko utwory biesiadne, ale też patriotyczne i religijne – jednym słowem do tańca i do różańca. Z biegiem lat muzyka ta staje się przedmiotem autentycznej pasji dla coraz większego grona odbiorców. Przez żywy kontakt ze starymi mistrzami łatwo odkryć, że improwizowane oberki, mazurki i inne utwory mają te same cechy – wolność, witalność, transowość – które fascynują odbiorców we współczesnej muzyce rozrywkowej.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Filharmonia Polskiego Folkloru w Zbąszyniu” znajduje się na s. 6 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Filharmonia Polskiego Folkloru w Zbąszyniu” na s. 6. wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Według lewicowych mediów, na wizytę prezydenta Trumpa PiS zwiózł do Warszawy autokarami „tłuszczę” z całej Polski

Po wizycie Donalda Trumpa w Polsce przeczytałam o „zwiezionej przez PiS autokarami tłuszczy”. Informacja dotyczy mnie osobiście, bowiem przyjechałam na spotkanie amerykańskiego prezydenta autokarem.

Aleksandra Tabaczyńska

Autokar był wypełniony do ostatniego miejsca. Z moich informacji wynika, że była to w wielu wypadkach inicjatywa oddolna. Innymi słowy, to „tłuszcza” prosiła Prawo i Sprawiedliwość o pomoc w zorganizowaniu przyjazdu do Warszawy.

Do stolicy dotarliśmy wcześnie rano 6 lipca i ustawiliśmy się w ogromnej kolejce na ul. Miodowej, aby wmaszerować na pl. Krasińskich. Stałam wraz z tysiącami rodaków, czekając na wejście ponad trzy godziny. Atmosfera była świetna.

Ludzie rozmawiali, dzielili się przemyśleniami i nadziejami związanymi z wprowadzanymi reformami. Jacyś górale podgrywali; jednym słowem – polski duch patriotyczny. Stojąc wśród gęstego i żywiołowego tłumu byłam świadkiem wybuchów radości i oklasków na widok przedstawicieli partii rządzącej oraz gromkich buczeń i gwizdów, gdy na przykład przechodził poseł Schetyna lub jego koledzy z opcji totalnej opozycji. (…)

Wszystko, co mówił prezydent USA, kierował do ludzi głęboko świadomych swej historii i doskonale rozumiejących znaczenie Boga, honoru i tożsamości narodowej. Przemawiał do społeczeństwa, które kocha swój kraj i potrafi tę miłość okupić najwyższą ceną.

Pasja, z jaką Donald Trump mówił o historii Polski, dowodziła, że dzieje naszego narodu wywarły na prezydencie USA wrażenie. A wiedzy swej na pewno nie czerpał z artykułów Anne Applebaum czy opowiastek Jasia Grossa.

Po przemówieniu ulice Warszawy wypełnił tłum ludzi dumnych, radosnych, niosących polskie i amerykańskie flagi oraz żywo dyskutujących o tym, czego przed chwilą byli świadkami. Na zakończenie wizyty amerykańskiego prezydenta Ministerstwo Obrony Narodowej zorganizowano wojskowy piknik przy stadionie Narodowym: pokaz sprzętu wojskowego, koncert orkiestry i inne atrakcje. Można było zobaczyć m.in. warsztaty kodowania i programowania amerykańskiego robota. Na chętnych czekały punkty informacyjne uczelni, jednostek i instytucji wojskowych.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Polska tłuszcza autokarowa” znajduje się na s. 2 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Polska tłuszcza autokarowa” na s. 2 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Akademia Republikańska – nowa inicjatywa w Grodzisku Wielkopolskim. Powołał ją lekarz kardiolog Jerzy Wierzchowiecki

Rządy sprawuje formacja, która wygrała wybory, a której prawo do rządzenia bezustannie się kwestionuje. Dlatego trzeba tworzyć ruchy społeczne, dla których dobro Polski jest wspólnym mianownikiem.

Aleksandra Tabaczyńska

– To inicjatywa, w ramach której będziemy podejmować tematy historyczne, ale przede wszystkim tożsamościowe. Istotą planowanych spotkań i ich tematyki jest to, aby Wielkopolska wróciła do swoich korzeni ideowych i politycznych. (…) Wierzchowieckiemu udało się zgromadzić uczestników nie tylko z samego Grodziska Wielkopolskiego, Nowego Tomyśla czy Wolsztyna, ale także z innych okolicznych miejscowości.

Tu warto przypominać o wielkich tradycjach Wielkopolan, którzy blisko sto lat temu chwycili za broń i stworzyli podwaliny nowoczesnej Wielkopolski, a następnie państwa polskiego. Odwaga, męstwo i determinacja powstańców zostały wypracowane przez lata walki Wielkopolan z polityką kulturkampfu. (…)

Propaganda pruska głosiła, że Polacy sami ponoszą odpowiedzialność za rozbiory, ponieważ nie potrafili się rządzić, a hasło „polnische Wirtschaft” stało się synonimem ogólnego bałaganu, nieładu, brudu i chaosu. Tylko „niemiecki porządek” miał uratować Polaków od całkowitego upadku.

Właśnie w takich okolicznościach i takiej atmosferze działało pokolenie wielkopolskich społeczników, zwane pokoleniem księdza Wawrzyniaka. Nie mieli perspektywy bliskiego zwycięstwa ani nagrody w postaci posad rządowych czy foteli poselskich. Prześladowani przez władze pruskie, poświęcali swój wolny czas, zdolności i pieniądze dla wspólnej, słusznej sprawy – jakiej? Właśnie obrony filarów własnej tożsamości: wiary i języka.

Czynili to, ucząc najszersze kręgi społeczeństwa oszczędności, sumienności, pracowitości, wytrwałości, rzetelności i uczciwej konkurencji, która była niezbędna do codziennej rywalizacji z niemieckimi (dotowanymi przez rząd) rzemieślnikami, kupcami, przedsiębiorcami… Ponadto poprzez te cechy, wpajane w języku ojczystym, realizowane wspólnie w najróżniejszych towarzystwach i organizacjach, uczono Polaków dumy z własnych osiągnięć, dumy z własnej tradycji i tożsamości – z bycia Polakiem.

Akademia Republikańska odnosi się do tych tradycji. Społecznicy wielkopolscy tamtych czasów nie mieli w zasięgu własnych przewidywań perspektywy zwycięstwa, gdyż nie było wtedy najmniejszych przesłanek, by państwo polskie mogło się odrodzić za ich życia. Robili to dla przyszłych pokoleń, z poczucia obowiązku, z którego ich rozliczą kolejne generacje. (…)

W 2018 roku czekają nas kolejne wybory samorządowe. W stulecie odzyskania niepodległości, w stulecie wybuchu zwycięskiego powstania wielkopolskiego, Wielkopolanie mają szansę jeszcze raz pokazać, że łączy nas miłość do Polski i nie ulegniemy politycznej poprawności. Dzisiaj osiągnęliśmy dno, bo Poznań, stolica województwa, jest miastem totalnie lewackim. Prezydent, który to miasto reprezentuje, jest po prostu wstydem dla wszystkich zdrowo myślących Wielkopolan. A organizacje takie, jak Akademia Republikańska, nie mają chwili do stracenia.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Grodziska Akademia Republikańska” znajduje się na s. 6 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Grodziska Akademia Republikańska” na s. 6 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Katalog sukcesów naszych muzyków jest imponujący, a mimo to ich nazwiska są mało znane polskiej opinii publicznej

Jesteśmy zalewani produktami muzykopodobnymi. Kto, jak nie szkoła muzyczna, ma pomóc rodzicom w kształtowaniu dobrego smaku muzycznego dzieci, w formowaniu woli wyboru wartościowego przekazu?

Aleksandra Tabaczyńska

Do świadomości własnych korzeni, również tych muzycznych, trzeba dojrzeć. Potrzeba też do tego szkoły, nauczyciela i mistrza. Wiele miast powiatowych w Polsce posiada wszystkie te trzy elementy. Jest szkoła. Są nauczyciele, którzy z sukcesem potrafią przygotować chętnych do dalszej nauki w szkole średniej muzycznej. Mamy też mistrzów, którymi są patroni szkolni. Dlaczego jest to takie ważne? (…)

Szkoła muzyczna nie tylko daje możliwość rozpoznania talentu muzycznego u dziecka, ale specyfiką swojej edukacji istotnie wpływa na wrażliwość ucznia oraz estetykę postrzegania świata. Przygotowuje do świadomego korzystania z dorobku rodzimej i światowej kultury muzycznej.

Jako społeczeństwo jesteśmy zalewani produktami muzykopodobnymi. Kto, jak nie szkoła muzyczna, ma pomóc rodzicom w kształtowaniu dobrego smaku muzycznego dzieci, w formowaniu woli wyboru wartościowego przekazu, który może być środkiem duchowego rozwoju, a także umiejętności odrzucenia miernoty artystycznej, zaśmiecającej umysł? (…)

Wkład szkół muzycznych w rozwój młodego pokolenia i nas samych jest nie do przecenienia. Podobnie jak chwile wzruszeń na koncertach, kolędy w naszych domach, często grane jeszcze niewprawną ręką, rozśpiewanie młodych ludzi i rozszerzanie horyzontów muzycznych. (…)

Mówią nauczyciele Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Witolda Lutosławskiego w Nowym Tomyślu, która działa ponad 40 lat, wyedukowała blisko ośmiuset absolwentów, wypracowała swoje tradycje muzyczne oraz wyraziście zaznaczyła się na mapie działalności artystycznej regionu.

– Rytmikę definiuje dźwięk i ruch ciała w określonym czasie. W szkole muzycznej, na rytmice mają okazję nie tylko poznawać tajniki muzyki, ale „doświadczyć” jej poprzez odpowiednio dobrany ruch ciała. Dzięki temu uczymy naszych uczniów wrażliwości na poszczególne elementy dzieła muzycznego. Na przykład głośność dźwięku, czyli dynamikę. (…)

– To z szeregów naszych uczniów mamy wierną publiczność w filharmoniach i operach. Przedmioty, których ja uczę, pozwalają usłyszeć coś więcej niż tylko melodię. Rytm, tempo, głośność i barwę dźwięku uczniowie poznają na rytmice. Kształcenie słuchu pozwala świadomie wysłyszeć motyw, czyli tę najmniejszą cząstkę utworu, frazę – to już całe wyrażenie muzyczne, współbrzmienia i akordy.

Słuchamy, rozpoznajemy, zapisujemy i śpiewamy. Tu liczy się nie tylko słuch, ale też pamięć i wyobraźnia. Od lat zauważam spadek umiejętności zapamiętywania wśród młodzieży, dlatego tak trudno uczy się tych przedmiotów. (…)

– Występować trzeba umieć, a więc należy nabyć pewnych umiejętności bycia i poruszania się na deskach scenicznych. Między innymi dlatego w naszej sekcji organizujemy konkurs o nazwie „Jak to grasz?” Wszyscy uczniowie jeden raz podczas nauki w szkole obowiązkowo biorą w nim udział. W konkursie uczniów opiniuje jury oraz publiczność. Jeszcze się nie zdarzyło, aby te oceny się różniły. Świadczy to o tym, że dzieci doskonale rozumieją, na czym polegają różnice poszczególnych wykonań i potrafią nagrodzić najlepszego spośród siebie. (…)

– Nic tak człowieka nie zachęca do dalszej pracy, jak poczucie sukcesu. Do koncertowania zapraszamy też absolwentów i rodziców. Utwory w wykonaniu naszej szkolnej orkiestry cieszą się dużym uznaniem publiczności, a równocześnie są też bardzo widowiskowe. Na scenie stoi duża orkiestra szkolna, pełna grających całym sercem młodych muzyków. Rozbrzmiewają znane i lubiane kompozycje, na koniec oklaski publiczności. Takie przeżycie pozostaje może nawet i na zawsze w młodym i wrażliwym instrumentaliście.

– Po czterdziestu latach działalności z 747 absolwentów aż 93 podjęło dalszą naukę w szkołach II stopnia i uczelniach muzycznych. To uchwytny i bardzo konkretny sukces. Mamy też na koncie nieweryfikowalne, emocjonalne osiągnięcia. – Wiem, że mieszkańcy miasta lubią, gdy przechodząc ulicą, z okien szkoły słyszą dźwięki ćwiczonych gam i pasaży. Na placu Chopina w naszym mieście od tylu lat każdego dnia słychać wykonywaną na żywo muzykę.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Tak! dla szkół muzycznych w całym kraju” można przeczytać na s. 6 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Tak! dla szkół muzycznych w całym kraju” na s. 6 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl

Środowisko nauczycieli w wyraźnej większości nie dało wciągnąć się w polityczny protest w interesie partii opozycyjnych

Jako rodzic od 16 lat uczestniczę w systemie polskiego szkolnictwa. Przez ten długi czas nie spotkałam się z taką nagonką na urzędującego ministra edukacji, jak obecnie. Nagonką w murach szkolnych.

Aleksandra Tabaczyńska

Strajk nauczycieli okazał się frekwencyjną porażką. Ale czy tylko frekwencyjną?

W czasie protestu w szkołach w oczy rzucały się plakaty i gazetki ścienne, a na nich: hasła, listy związkowców oraz rodziców popierających strajk nauczycieli. Wszystkie te slogany, grafiki i odezwy naklejano na drzwi wejściowe szkoły oraz wywieszano w holu, tak by epatowały wchodzących.

Przez ostatnie szesnaście lat ministrami edukacji byli między innymi: Krystyna Łybacka, Roman Giertych, Krystyna Szumilas czy Joanna Kluzik-Rostkowska i nikt nigdy w obecności młodzieży szkolnej, w taki sposób nie dyskredytował żadnego z tych ministrów. Czasem na zebraniach szkolnych jakiś nauczyciel, informując o kolejnych zmianach, co najwyżej coś zasugerował, ale trudno byłoby to nazwać krytyką, nie mówiąc już plakatowaniu – w proteście – ścian. A powodów do dezaprobaty z pewnością było wiele, bo od 1989 roku nie zdarzył się rocznik, który przeszedłby szkołę, nie zaliczając po drodze reformy, czy choćby zmian podstawy programowej.

Ten protest, w mojej ocenie, był także porażką etyczną. Etyczną bo oprócz tego, że wciągnięto w to młodzież, to sama osoba organizatora i środowiska wspierające ZNP budzą co najmniej zdziwienie. Postawa prezesa Broniarza, który urządzał głodówki przeciw powstawaniu gimnazjów, a teraz protestuje w drugą stronę i nie wytłumaczył tej zmiany zdania, jest kompletnie niewiarygodna. (…)

Jest jednak jeden pozytyw całej akcji. Wbrew pozorom, środowisko nauczycieli w wyraźnej większości nie dało wciągnąć się w ten polityczny protest w interesie partii opozycyjnych. Za co, jako mama gimnazjalisty, bardzo nauczycielom dziękuję.

Cały felieton Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Jeszcze o strajku nauczycieli” można przeczytać na s. 2 majowego „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Jeszcze o strajku nauczycieli” na s. 2 majowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

Na szlaku kajakowym Obry. Lada moment wyruszymy na majówki; proponujemy spływ Obrą i przeprawę przez Jeziora Zbąszyńskie

Karol Wojtyła lubił nie tylko górskie wędrówki czy narciarstwo. Równie chętnie wybierał się na spływy kajakowe, które stanowiły zresztą jedną z form prowadzonego przez niego duszpasterstwa.

Aleksandra Tabaczyńska

Na długiej liście miejsc, do których dotarł na kajaku nasz papież, jest też leżący nad Obrą Zbąszyń. Miasto gościło biskupa krakowskiego latem 1960 roku, o czym zresztą niewielu jego mieszkańców wiedziało. Tu też znajduje się bardzo ciekawy i chyba jeden z najbardziej wymownych pomnik św. Jana Pawła II.

Monument przedstawia siedzącego w kajaku, w cywilnym stroju i pogrążonego w modlitwie brewiarzowej biskupa. Warto też zwrócić uwagę, że kajak Karola Wojtyły usytuowany jest „pod prąd” Obry. Dzięki temu wita nadpływających kajakarzy, a i zachęca, żeby nie iść w życiu na łatwiznę.

Spływ „szlakiem Karola Wojtyły” rozpoczyna się w Kopanicy (15 km od Zbąszynia), kajakarze nocują na terenie zbąszyńskiego kempingu. Następnego dnia po porannej mszy św. polowej rozpoczyna się drugi etap spływu. Wioślarze w południe dopływają do pomnika Jana Pawła II, w Zbąszyniu, przy którym czeka kapłan i wspólnie odmawiany jest Anioł Pański – meta w Trzcielu.

Jest to spływ dedykowany nie tyle młodzieży, co całym rodzinom. Nie ma trudnych przepraw, czy innych przeszkód. Atmosfera jest wspaniała, trasa wije się wśród malowniczych lasów i łąk. W tak pięknym otoczeniu można doskonale wypocząć i zregenerować siły w radosnej zadumie i modlitwie. (…)

Jeziora Zbąszyńskie tworzą Pojezierze Zbąszyńskie między Pojezierzem Łagowskim a Pojezierzem Poznańskim. Przepływa przez nie płynąca na północ Obra. Jezioro Błędno jest jeziorem przepływowym, największym w ciągu Jezior Zbąszyńskich.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Na szlaku kajakowym Obry” można przeczytać na s. 4 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 34/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Na szlaku kajakowym Obry” na s. 4 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 34/2017, wnet.webbook.pl

Człowiek „ze słońcem w herbie”. Zmarł Zygmunt Duda – nowotomyski społecznik, pisarz, dziennikarz i nauczyciel

Osoby skupione wokół niego nawet nie miały świadomości, że tyle zyskują. Ta nauka była czasem mimochodem, czasem w żartach, a czasem wprost sugestią czy radą. Nigdy nie stawiał sprawy na ostrzu noża.

Aleksandra Tabaczyńska

Prawdziwie smutna wiadomość obiegła powiat nowotomyski we czwartek 23 lutego. Tego dnia zmarł wybitny badacz i znawca opalenickiej historii, publicysta, autor, nauczyciel języka polskiego i historii, a przede wszystkim społecznik – Zygmunt Duda. Miał blisko osiemdziesiąt lat i do końca twórczo pracował. (…)

W 1983 roku był współzałożycielem miesięcznika „Echa Opalenickie” – pierwszego tytułu prasowego w Polsce na poziomie gminy. (…)

Współpracowników uczulał, że w momencie wydruku każda strona wydawanego pisma staje się dokumentem historycznym. Dlatego trzeba pracę dziennikarską czy publicystyczną traktować bardzo poważnie i rzetelnie, bo za każdy tekst i każde zdjęcie wydrukowane na papierze bierze się odpowiedzialność. (…)

Nigdy nie podlizywał się czytelnikowi, nie schlebiał też wydawcy, w stu procentach realizował misję rzetelnego dziennikarstwa.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Żegnamy przyjaciela” można przeczytać na s. 4 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Żegnamy przyjaciela” na s. 4 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl

Mamy 28. rok od 1989 roku i w Poznaniu nadal nie stoi Pomnik Wdzięczności Najświętszego Serca Pana Jezusa. To skandal!

W 80. roku nikt nie pytał, czy pomnik stoczniowców jest za duży, czy się kłóci z wymogami poszanowania norm krajobrazu. Tak samo w Poznaniu, gdy stanęły dwa krzyże pamięci ofiar czerwca 1956 roku.

Aleksandra Tabaczyńska

Żołnierzom idącym na front w 1918 roku wręczano obrazki z wizerunkiem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Szli i zwyciężyli. A dzisiaj ktoś w polskim Poznaniu nie zezwala na powstanie tego pomnika, który zniszczyli Niemcy zaraz po tym, jak weszli do Poznania w 1939 roku. To, że nie pozwolili na jego powstanie, na jego odbudowę komuniści, to ja się nie dziwię. Ale że są ludzie w wolnej dzisiaj, niepodległej Polsce, którzy się temu sprzeciwiają, to proszę wybaczyć , ale ja tego nie rozumiem.

Wsparcie prezesa IPN dla idei odbudowy pomnika, które tak jednoznacznie wybrzmiało na sali, wielu z nas dodało otuchy. Od siebie dopowiem tylko, że skandalem jest również osamotnienie Społecznego Komitetu Odbudowy Pomnika Wdzięczności przez media, którym patronuje Metropolita Poznański. Tej inicjatywie niejako z urzędu, powinna towarzyszyć szeroka kampania informacyjna. (…)

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Skandal” można przeczytać na s. 2 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 32/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Skandal” na s. 2 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 32/2017, wnet.webbook.pl