Marcin Niewalda
Rzecz-pospolita to inaczej mówiąc „rzecz” wspólna – idea połączenia społeczeństw, odmienna od idei podboju, na jakiej budowane były niemal wszystkie wielkie organizmy państwowe w dziejach. Możemy powiedzieć, że idea Rzeczypospolitej, choć toczona rakiem pseudowolności, była czymś unikalnym i niepowtarzalnym w historii świata. Jest też ideą na wskroś chrześcijańską i zwyczajnie ludzką.
Chociaż Polanie byli narodem bitnym i agresywnym, choć podbijali okoliczne plemiona, a niewolników sprzedawali nawet do Arabii, to nie ma śladów wojen i zniszczeń, jakie musiałyby mieć miejsce, gdyby podbijali kraj „potężnego księcia siedzącego na Wiślech”. Zamiast tego, jak przypuszczał prof. Janusz Kurtyka, widzimy potomków książąt wiślańskich dzierżących wciąż swoje posiadłości, mających wielki wpływ, a nawet zastępstwo władzy krakowskiej (palatyn Sieciech w XI wieku). Jednocześnie Polanie zmieniają religię i przyjmują znane Wiślanom już od stuleci chrześcijaństwo. Wszystko wskazuje więc na to, że doszło wtedy do unii polańsko-wiślańskiej na zasadzie – „władza wasza, religia nasza”.
Władysław-Jagiełło, proponując w 1384 roku wizjonerką umowę, nie był więc nowatorem. Propozycja ochrzczenia Litwy, wspólnych rządów dwóch różnych organizmów w szacunku do swojej odmienności, nie była na ziemiach polskich czymś zaskakującym. Mądrzy doradcy króla-Jadwigi doprowadzili do tego, że w chwili przekroczenia przez księcia litewskiego granicy został on obrany, obok swojej żony, również królem.
Cały, trwający 185 lat proces budowy idei jagiellońskiej, zakończony unią lubelską, ma przynajmniej 6 ważnych aktów. Gdy dzisiaj mówimy o powstaniu Rzeczypospolitej w 1569 roku, mamy na myśli cały ów proces jednoczenia „Obojga” narodów w szacunku dla różnej natury wszystkich.
Nazwa, której dziś używamy – Rzeczpospolita Obojga Narodów – jest więc określeniem dla nas nieco niezrozumiałym, używającym archaicznego języka. Mowa tu jest o „rzeczy” – symbolizującej ideę, o „pospolitej”, czyli wspólnej, i „obojgu”, czyli wielu. Tłumacząc tę nazwę na współczesnym język, moglibyśmy powiedzieć „Idea-wspólna Wielu Narodów” – był to bowiem efekt pracy wielu pokoleń Polaków, Litwinów, Rusinów, Wołochów, Kaszubów i rodów napływających do Polski z wielu innych stron. (…)
Mieszkańcy Unii Europejskiej otrzymują namiastkę wolności na polu emocjonalnym. Mogą „lubić” to czy tamto, wyznawać w domu, co chcą, nawet ostatnio pedofilię, ale nie wolno im weryfikować zasad wspólnoty względem jakichkolwiek wartości moralnych.
Nie wolno umoralniać „demokracji”, może to bowiem zagrozić poddaństwu gospodarczemu, z którego korzystają najbogatsi. To nie unia, to podbój z namiastką wolności.
Ale wróćmy do naszej, polskiej, wspaniałej idei wspólnoty, szanującej faktycznie godność państw i osób. Czy Jagiełło lub Oleśnicki – doradca św. Jadwigi – wymyślili coś niezwykłego? Czy może uczynił to Mieszko I wraz z pradziadkiem palatyna Sieciecha? Sięgając tak daleko, zapuszczamy się w nieznany, fascynujący świat przeszłości. Wciąż jeszcze jesteśmy tu zdani na domysły, a każdy krok jest badaniem nieznanego. A jednak mamy pewne przesłanki, które sugerują, że polski – słowiański – charakter wspólnoty istniał wiele tysiącleci wcześniej.
Cały artykuł Marcina Niewaldy pt. „Rzecz-wspólna” znajduje się na s. 2 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 51/2018, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.