„Trzecia strona”. Przestępca to zwykle ten, kto odnosi korzyść. Kto korzysta na napięciach między Polakami i Ukraińcami?

Zniszczony pomnik w Hucie Pieniackiej, sprofanowany cmentarz w Bykowni. I zakaz wjazdu na teren Ukrainy dla prezydenta Przemyśla, Roberta Chomy. Komu zależy na pogorszeniu relacji polsko-ukraińskich?

Paweł Bobołowicz

W nocy z 8 na 9 stycznia, jeszcze w trakcie trwania Świąt Bożego Narodzenia, obchodzonych na Ukrainie według kalendarza juliańskiego, w Hucie Pieniackiej doszło do zniszczenia pomnika upamiętniającego Polaków pomordowanych przez SS Galizien i UPA. Centralną część pomnika wysadzono, a na tablicach z nazwiskami ofiar bestialskiego mordu wymalowano flagi: ukraińską i czerwono-czarną, będącą symbolem ukraińskich nacjonalistów. (…) Zniszczenie krzyża, i to jeszcze w czasie Bożego Narodzenia, jest czynem wyjątkowo haniebnym i nieakceptowalnym na Ukrainie, szczególnie w środowiskach patriotycznych i nacjonalistycznych, które próbowano obciążyć odpowiedzialnością. (…)

W nocy z 24 na 25 stycznia sprofanowano cmentarz w podkijowskiej Bykowni. Nieznani sprawcy na cmentarnych pomnikach namalowali hasła „OUN-UPA”, „SS Hałyczyna” i wulgaryzmy. Wbrew tłustym nagłówkom części mediów w Polsce, informujących o tym akcie barbarzyństwa, napisy pojawiły się i na ukraińskiej, i polskiej części cmentarza. Tym razem bowiem ktoś, kto zaplanował akcję, doskonale wiedział, jak wzbudzić wzajemne oskarżenia Polaków i Ukraińców o profanację. (…)

Najbardziej zastanawiające jest sprofanowanie obydwu części cmentarza i pojawiające się w napisach łacińskie litery i polskie wulgaryzmy. Jeśli są zrobione przypadkowo – świadczą, że napisy stworzyła osoba, która nie posługuje się cyrylicą na co dzień – zatem podejrzenia padają na Polaków. Jeśli zrobiła to z rozmysłem, to po to, żeby takie podejrzenia wywołać. Eksponowanie w polskich mediach faktu profanacji tylko polskiej części cmentarza dało pożywkę do oskarżeń o dokonanie tego czynu przez Ukraińców. To, że Polacy raczej nie potrafią dostrzec takich niuansów, a rozpoznają, że napisy są dokonane cyrylicą, oczywiście daje podstawę do oskarżeń, że czynu dokonali Ukraińcy. (…)

W ciągu 2016 roku doszło do kilku akcji niszczenia ukraińskich cmentarzy w Polsce. Akty te w dużej mierze zlekceważono, bo niszczono najczęściej upamiętnienia UPA. Wiele osób wręcz uważało, że takie czyny są czymś naturalnym. Ich sprawców nie wykryto, pomimo że w Internecie zamieszczali filmy, a wiele polskich środowisk nacjonalistycznych wprost chwaliło takie akcje. To daje podstawę do przedstawienia obecnych zniszczeń i profanacji polskich miejsc pamięci na Ukrainie jako akcji odwetowej Ukraińców. Tylko, że żadne ukraińskie środowisko nacjonalistyczne się do tego nie przyznaje, a to przecież ewidentnie taką teorię obala. Jeśli byłby to akt zemsty, jest oczywiste, że ktoś by się do niego przyznał. W polskich i ukraińskich wypowiedziach najczęściej określa się te akty mianem prowokacji. Niektórzy wprost mówią, że stoją za nimi rosyjskie służby specjalne, inni używają sformułowania „trzecia strona”.

Cały artykuł Pawła Pawła Bobołowicza pt. „Prowokacje trzeciej strony” znajduje się na s. 13 lutowego „Kuriera Wnet” nr 32/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Prowokacje trzeciej strony” na s. 13 lutowego „Kuriera Wnet” nr 32/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze