Skąd wiadomo, który mamy rok? Jak dawno liczymy lata od narodzin Chrystusa? Kto pierwszy wprowadził tę rachubę lat?

O rachubie lat i chrześcijańskim kalendarzu z księdzem profesorem Józefem Naumowiczem, patrologiem, bizantynologiem z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie rozmawia Antoni Opaliński.

Antoni Opaliński, Józef Naumowicz

W VI wieku, dokładnie w 525 roku, mnich Dionizy Exiguus, czyli Mniejszy, który pracował akurat wtedy w Rzymie, wprowadził rachubę lat od wcielenia, czy od narodzenia Jezusa. Ale Dionizy Mniejszy nie był historykiem. Nie interesował się historią, historiografią – był teologiem, pracował w Rzymie w archiwum papieskim i znał, co było rzadkością w VI wieku, język grecki, bo łaciński – to oczywiste, w Rzymie posługiwano się jeszcze wtedy łaciną, zwłaszcza w środowisku kościelnym. Prowadził też obliczenia daty Wielkanocy. (…)

Lata liczono wówczas od początku panowania Dioklecjana. Dioklecjan zasłynął jako jeden z największych prześladowców chrześcijan. Dionizy stwierdził – dlaczego mam upamiętniać w rachubie wielkanocnej imię prześladowcy? I wprowadził rachubę od narodzenia Jezusa. Ale nie podał, jak ten rok obliczył. Musimy analizować jego pisma, żeby rozwiązać tę zagadkę. (…)

W świecie chrześcijańskim ta rachuba stała się popularna już w IX–X wieku. W kancelariach papieskich dopiero w XII–XIII wieku. Jednak nie był to jedyny sposób obliczania czasu. Ogólnie można powiedzieć, że w średniowieczu stała się rachubą powszechną, używaną w całym świecie chrześcijańskim, a także poza światem chrześcijańskim. Nawet, jeżeli Żydzi mają swoją rachubę lat od tzw. początku świata, to jednocześnie używają tej europejskiej. Muzułmanie, Japończycy, Chińczycy też mają swoją rachubę, a używają naszej. Dlatego te wielkie obawy przed rokiem 2000 nie miały wiele sensu… Tyle, że ten rok 2000 trochę przyczynił się do większej popularyzacji naszej rachuby lat. Pytanie, czy można obliczyć rok narodzenia Jezusa? (…)

Mogło być i tak, że [Maryja i Józef] nie zdążyli dotrzeć na miejsce i gdzieś tam, na obrzeżach, zaszli do gospody. Gospoda nie miała, jak dzisiaj, wielu pokoi. To była zazwyczaj jedna izba do przespania się i zagroda, gdzie można było postawić juczne zwierzęta czy osła. Może nie zdążyli dojechać, a może nie mieli własnego domu, tylko kawałek pola. Natomiast poród nie mógł się odbyć na sali, gdzie spali inni ludzie, bo to zaciągało nieczystość rytualną. Nawet ojciec nie był nigdy przy porodzie, bo kontakt z krwią czyniłby go nieczystym rytualnie. Więc oni szukali ustronnego, intymnego miejsca na poród. Być może nie brakowało ludziom dobrego serca, ale, ze względów obiektywnych, brakowało miejsca. Bo poród nie mógł odbyć się w tej sali, gdzie nocowali inni. W każdym razie z punktu widzenia historycznego wszystko się zgadza.

Cały wywiad Antoniego Opalińskiego z ks.prof. Józefem Naumowiczem, pt. „W poszukiwaniu świętego czasu”, można przeczytać na s. 8 marcowego „Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Antoniego Opalińskiego z ks. prof. Józefem Naumowiczem pt. „W poszukiwaniu świętego czasu” na s. 8 marcowego „Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl

 

Komentarze