Jadwiga Chmielowska
Nadchodzą wakacje. Może wreszcie znajdzie się trochę czasu na lekturę, przemyślenia, a może i na poprawę? W zgiełku, codziennej krzątaninie wokół spraw wielkich i niedużych, zabiegani nie mamy czasu nawet pomyśleć, co tak naprawdę jest istotne.
Życie jest tak krótkie i kruche, że w każdej chwili może zgasnąć. I tylko od Boga zależy, czy mamy jeszcze coś na ziemskim padole do wykonania. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, a to przecież nieprawda. Natomiast prawdą jest, że każda osoba ludzka jest inna, niezwykła, niepowtarzalna. Bóg obdarzył każdego duszą nieśmiertelną i rozdał różnym ludziom różne talenty.
Byłam kilka dni temu w szpitalu. Wezwałam księdza z sakramentem chorych. Personel i chorzy byli niebywale zdumieni. Nie spodziewali się najwyraźniej takiej decyzji po dziennikarce i silnej kobiecie.
A moje doświadczenia z tym sakramentem są niezwykłe, więc księdzu opowiedziałam, jak zadziałał na mnie w grudniu 2014 roku. Już po dwudziestu minutach siedziałam na łóżku i rozmawiałam, a wcześniej nie potrafiłam się nawet podnieść i tylko oczyma mogłam pokazywać, czego chcę.
Ofiarowałam mój ból jako zadośćuczynienie za grzechy w czyśćcu cierpiących, zwłaszcza moich wrogów. Nawet cierpienie musi mieć swój sens. Możemy je ofiarować Bogu jako przebłaganie za grzechy.
Jestem w okresie rekonwalescencji i powoli wracam do zdrowia. Przy tej okazji przekonałam się, że mam synów, jakich można sobie tylko wymarzyć. Najwspanialszych. Nie jestem ich biologiczną matką. Kiedy ich poznałam, mieli 13 i 14 lat. Teraz w chorobie opiekują się mną, jakbym była ich prawdziwą matką. Przecież tak właśnie jest. Byłam dla nich ojcem i matką – takie dwa w jednym. Sama ich wychowałam. Nauczyłam ich – tak myślę i to dostrzegam – rozróżniać rzeczy ważne od nieistotnych.
Teraz też mam okazję się przekonać, ilu mamy przyjaciół: kolegów z redakcji, z podziemia, czasem przypadkowo kiedyś poznanych. Stworzyli oni dla mnie teraz swoisty łańcuszek ludzi dobrej woli. Mogę więc być spokojna o transport i zaopatrzenie, a także o wiele takich drobiazgów, które w chorobie urastają do spraw wielkiej wagi. Mam więc tę wyjątkową okazję przekonać się osobiście, jak dobro czynione ludziom – wraca.
Pragnę zwłaszcza podziękować lekarzom – i tym, którzy mnie operowali, i tym wszystkim, którzy mnie konsultowali, aby ograniczyć ryzyko albo uniknąć błędu lekarskiego. A muszę się przyznać, że jestem pacjentką bardzo trudną, bo i doświadczoną, i dociekliwą.
Dziękuję katolikom, grekokatolikom, prawosławnym, luteranom, muzułmanom za modlitwy w mojej intencji. Powiedziano mi, ze rzadko można spotkać takiego kogoś jak ja, kto bez względu na okoliczności głosi prawdę i potrafi nawet w obecności bardzo licznie zebranych wstać i publicznie zarzucić kłamcom ich proceder.
– Twoja odwaga, Jadwigo, jest dla nas bezcenna – usłyszałam od Litwinów, Ukraińców, Gruzinów, Tatarów, Czeczenów, Ormian, Azerów… Cenię to sobie i wiem, że stanowimy wielką rodzinę ludzi wolnych i miłujących swych rodaków i ojczyzny. Nasze przyjaźnie sprawdzone są w boju o wolność i niepodległość.
Pamiętajmy jednak, że obok wszelkich wojen hybrydowych – trwa ta największa walka – o dusze ludzkie.
Wojna dobra ze złem. Szatan nie daje za wygraną. Lecz i tak przegra.
Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.