O „polskich obozach koncentracyjnych” można teraz mówić bezkarnie / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 49/2018

Nikogo nie informowano, że negocjacje między Polską a Izraelem się toczą i nadal nie wiemy, kto reprezentował w nich Polskę. Rano uchwalili, wieczorem prezydent podpisał – szybciej niż błyskawicznie.

Jolanta Hajdasz

Witam w „polskich obozach koncentracyjnych”. Od dziś będzie można o tym mówić ze spokojem na całym świecie. Sejm znienacka przegłosował nowelizację ustawy o IPN. Między meczem z Kolumbią a Japonią (nie, ani słowa o piłce!), między czereśniami a wiśniami, w pierwszym tygodniu wakacji. Nie będzie kar za przypisywanie narodowi polskiemu niemieckich zbrodni. Tę nowelizację Prezydent podpisał szybciej niż błyskawicznie. W południe uchwalili, wieczorem podpisał.

Przykro mi się zrobiło, gdy przeczytałam, że negocjacje w tej sprawie między Polską a Izraelem trwały wiele miesięcy, a nikogo nie informowano o tym, że się toczą i że nadal nie wiemy, kto reprezentował w nich Polskę. Dla wielu osób poprzednia wersja tej ustawy była jak symbol odzyskiwania suwerenności.

Mimo wszystko bardzo się cieszę, że próbowano tę ustawę wprowadzić w życie. Dzięki niej dotarła do nas wiedza o tym, jak ogromny wpływ na nasz kraj ma Izrael i powiązane z nim instytucje. Że te wszystkie sprawy i problemy związane z tematem dotyczącym tego dalekiego kraju i tej konkretnej narodowości to nie jest jakieś przywidzenie, tylko brutalna rzeczywistość.

Każdy z nas musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie, kto kogo tak naprawdę reprezentuje w naszej polityce? Czy jesteśmy w stanie odróżnić przyjaciela od kogoś, kto nim nie jest? I czy będziemy mogli się obronić, gdy zechcą nas jeszcze mocniej przydusić i wykorzystywać np. gospodarczo?

I jeszcze jedna refleksja. Jako dziennikarka oczekuję teraz równie szybkiej akcji rządzących w sprawie usunięcia zapisów z naszego kodeksu karnego podobnych do tych z poprzedniej ustawy o IPN, a które dotyczą nas, dziennikarzy. Cały czas przecież nad każdym opublikowanym przez polskiego dziennikarza słowem wisi obowiązujący w polskim prawie paragraf 212 kk, na podstawie którego każdego z nas można skazać na grzywnę i więzienie za to, co publikuje w mediach. Nie pomagają prośby, apele i protesty naszego środowiska kierowane do rządzących, zarówno do poprzedniej, jak i obecnej opcji politycznej, by usunąć ten zapis z kodeksu karnego. A przecież jest taki sam jak w tej poprzedniej ustawie o IPN – za kłamstwo należy się kara.

Co więcej, ten słynny paragraf 212 wykorzystywany jest dziś bardzo często w drobnych i pojedynczych sprawach w gminach i powiatach, gdzie tak łatwo sądy rejonowe stają po stronie władzy lokalnej, którą niekorzystnie opisuje dziennikarz miejscowego portalu czy gazetki. Sprawy nie przebijają się na forum ogólnokrajowe, bo kogo obchodzi skazanie człowieka na rok więzienia w zawieszeniu i kara grzywny i zwrot kosztów procesu w wysokości np. trzech tysięcy złotych? Tymczasem takiemu skazanemu za słowo dziennikarzowi wali się świat, bo skąd ma wziąć te pieniądze, gdy nierzadko nie stać go było na adwokata w karnym procesie wytoczonym mu przez burmistrza?

W sprawie art. 212 nie pomaga nasza argumentacja, że wystarczy postępowanie cywilne, że obecny zapis wyzwala w dziennikarzach autocenzurę, że jeden wyrok skazujący działa na całe środowisko jak zimny prysznic, bo po co poruszać kontrowersyjne sprawy, skoro mogę stracić reputację (będę przecież osobą karaną po przegranej w takim procesie) i pieniądze?

To teraz zobaczymy, czy powtarzane przez polityków argumenty uzasadniające konieczność wycofania się z możliwości karania za kłamstwa o współudziale Polaków w holokauście da się zastosować także w stosunku do polskich dziennikarzy. Drodzy politycy, odważycie się nam trochę poluzować?

I jeszcze jedno. Czekam na koncesję dla Radia Wnet. To dla mnie papierek lakmusowy poziomu wolności słowa w polskich mediach. Wolności zabierania głosu publicznie, nawet jeśli to się komuś nie podoba.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze