Jeśli ktokolwiek jeszcze wątpił, czy Niemcy i Rosja pedałują w tandemie, ten teraz nie może nie przejrzeć na oczy

Fot. CC0, Pixinio.com

Niemcy z właściwą sobie gracją słonia w składzie porcelany próbują zachować przyjaźń z Władimirem, którą dopieszczali przez całe dekady, i nie poróżnić się zbyt mocno ze światem cywilizowanym.

Adam Gniewecki

Cofnijmy się do początków nierównych zmagań Ukrainy z Rosją 9 marca ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski rozmawiał telefonicznie z kanclerzem Niemiec, o czym poinformował ambasador Ukrainy w Berlinie, który dodał, że „było to jak rozmowa ze ścianą”, a niemiecki kanclerz wykluczył wprowadzenie embarga na rosyjską ropę i gaz, co ambasador określił jako „nóż wbity w plecy Ukrainy”. 29 marca ukraiński portal Europejska Prawda podał, że po ataku Rosji na Ukrainę niemiecki minister finansów powiedział ambasadorowi Ukrainy w Berlinie, że „Ukraina ma tylko kilka godzin”, więc sprzeciwił się dostawom broni do tego kraju i odłączeniu Rosji od SWIFT.

Według ambasadora, który określił tę rozmowę jako „najgorszą w swoim życiu”, niemiecki minister nie chciał z nim rozmawiać, ale pertraktować już z marionetkowym rządem posłusznym Rosji.

Ten ambasador to Andrij Melnyk, obecny wiceminister spraw zagranicznych w Kijowie, który na krótko przed odwołaniem z Berlina, w wywiadzie dla kanału You Tube gloryfikował Stepana Banderę oraz oznajmił, iż właśnie „pierwszy raz usłyszał” o masakrach Polaków i Żydów oraz 100 tysiącach polskich cywilów zamordowanych na Wołyniu. Ale to inna sprawa… Mądrzy mówią, że nic nie jest zupełnie białe ani doskonale czarne. Ale tych słów panu Melnikowi nie zapominajmy.

W związku z groźbą rosyjskiej inwazji na Ukrainie Kijów prosił Berlin o dostawy broni i sprzętu. „Deutsche Welle” poinformowało, powołując się na informacje z niemieckiego resortu obrony, iż 19 stycznia Ukraina wystosowała oficjalne pismo z prośbą o pomoc w tym zakresie i w odpowiedzi otrzymała od Berlina obietnicę dostarczenia 5 tys. hełmów, które zostały wysłane 25 lutego. Powodem opóźnienia miał być fakt, że niemieckie ministerstwo obrony nie posiadało adresu na Ukrainie, pod który mogło przesłać sprzęt. Jeżeli miał to być żart, to gruby i niesmaczny. W niemieckim stylu. I tak to wygląda od początku rosyjskiego najazdu na Ukrainę do dzisiaj.

Konsekwentny opór Berlina nie ustaje. Zmieniają się tylko preteksty odmów czy opóźnień i metody.

Najwyraźniej Niemcy chcą być spektakularnie zmuszani przez NATO, USA i Wielką Brytanię do udzielania pomocy ofierze swojego odwiecznego sojusznika-partnera w lukratywnych interesach i dalekosiężnych planach wspólnego panowania nad podzieloną między siebie Europą. Wliczając „przywłaszczenie” przez Rosję Ukrainy i IV rozbiór Polski. (…)

Niemcy konsekwentnie i nienawracalnie głupio brną w bagno współpracy i związku z Rosją. Wierzyli Putinowi, że „to” potrwa najwyżej 3 tygodnie. Mimo ostrzeżeń z lewa i z prawa oraz ze wszystkich stron świata, wierzyli Rosjaninowi – pułkownikowi KGB. Ufali w jego siłę i spryt. A tu bęc! Niespodzianka. Ukraina broni się już prawie rok i wbrew wcześniejszej pewności, nic nie zapowiada zwycięstwa Rosji. (…)

My ponad siły i możliwości pomagamy Ukrainie, a w nagrodę jesteśmy prześladowani. Kto nam pomaga i kto nam pomoże? Może los, bo, paradoksalnie, wojna na Ukrainie pod tym względem działa na naszą korzyść. Osłabia i kompromituje Niemcy, które pieniędzmi za surowce energetyczne umożliwiły Rosji zbudowanie tej pożal się Boże, ale jednak armii, uzależniły siebie i kawał Europy od rosyjskiego gazu i ropy, a teraz starają się nie przeszkadzać wspólnikom od „mokrej roboty”. (…)

19 stycznia dowiedzieliśmy się z sondażu przeprowadzonego na zlecenie agencji dpa przez instytut badania opinii publicznej YouGov, że ewentualna dostawa na Ukrainę czołgów Leopard wciąż jest sceptycznie postrzegana przez większość niemieckiego społeczeństwa. 43% ankietowanych było przeciw, a 39% za dostawą.

Niemcy z właściwą sobie gracją i delikatnością słonia w składzie porcelany próbują zachować przyjaźń z Władimirem, którą dopieszczali przez całe dekady, i nie poróżnić się zbyt mocno ze światem cywilizowanym, choć w sprawie dostawy czołgów Leopard na Ukrainę Amerykanom już puszczają nerwy. Szef Pentagonu starł się w Ramstein, już mało dyplomatycznie, ale jeszcze tylko słownie, z doradcą niemieckiego kanclerza. W dalszych spotkaniach stawiam na Amerykanina. I mu kibicuję. Odpowiednia waga, postura, zaplecze i długi wojskowy trening. Panie Olafie! Nie da się. Tę hipokryzję, naiwne kunktatorstwo i prymitywną grę świat zbyt wyraźnie widzi i czuje. A nie wygląda i nie pachnie to ładnie.

Jeśli ktokolwiek miał dotychczas wątpliwości, czy rzeczywiście Niemcy i Rosja pedałują w tandemie, ten teraz nie może nie przejrzeć na oczy.

Cały artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Żeby było tak, jak było”, znajduje się na s. 13 lutowego „Kuriera WNET” nr 104/2023.

 


  • Lutowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Żeby było tak, jak było” na s. 13 lutowego „Kuriera WNET” nr 104/2023

 

Komentarze