Konkurs plastyczny na temat Pomnika Wdzięczności w Poznaniu. Termin nadsyłania prac upływa 23 października 2017 roku

IV edycja konkursu dla dzieci i młodzieży pt. „Sacratissimo Cordi – Polonia Restituta” („Najświętszemu Sercu – Polska Odrodzona”) pt. „Razem odbudujmy w Poznaniu Pomnik Wdzięczności”.

Trwa kolejna, czwarta już edycja konkursu dla dzieci i młodzieży pt. „Sacratissimo Cordi – Polonia Restituta”, tym razem pod hasłem „Pomnik Wdzięczności w Poznaniu symbolem szacunku Wielkopolan dla Boga i Ojczyzny”. Termin nadsyłania prac upływa 23 października 2017 r.

Celem konkursu jest przybliżenie młodemu pokoleniu jednego z najbardziej zapomnianych faktów z najnowszych dziejów Poznania – historii budowy i zniszczenia Pomnika Najświętszego Serca Pana Jezusa. Konkurs może być świetnym narzędziem dla nauczycieli i wychowawców wspierającym ich w kształtowaniu wśród dzieci i młodzieży poczucia dumy z faktu bycia Polakiem i Wielkopolaninem. Warto podkreślić, że przyjmowane są także zgłoszenia indywidualne, w których swoje dane kontaktowe powinni podać rodzice.

W poprzednich latach w konkursie „Sacratissimo Cordi – Polonia Restituta” wzięło udział ponad tysiąc uczniów z wielkopolskich szkół.

Tematem tegorocznej edycji konkursu są słowa: „Pomnik Wdzięczności w Poznaniu symbolem szacunku Wielkopolan dla Boga i Ojczyzny”. W każdej z kategorii konkursowych przyznane zostanie I, II i III miejsce oraz co najmniej trzy wyróżnienia. Wszyscy uczestnicy konkursu otrzymają też dyplomy.

Nagrody zostaną wręczone podczas gali, która będzie częścią uroczystego koncertu organizowanego przez Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu z okazji Święta Niepodległości. Konkurs objęty jest patronatem abpa Stanisława Gądeckiego i Wielkopolskiego Kuratorium Oświaty.

Więcej informacji o konkursie oraz regulamin można znaleźć www.pomnikwdziecznosci.pl.

Informacja o konkursie na s. 8, a regulamin – na s. 3 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Informacja o konkursie na s. 8 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Impresje znad Wisły. Podróż Radia WNET od źródeł do ujścia rzeki-symbolu Polski. Spotkania z pięknymi ludźmi i miejscami

Wisła płynie z Małopolski w Świętokrzyskie. Dojeżdżamy do Nowego Korczyna na Ponidziu. Miejsce dla Radia WNET szczególne. Stąd kilka lat temu popłynęły tratwy z transportem na pierwszy Jarmark WNET.

Antoni Opaliński
Krzysztof Skowroński

Drugi człowiek to jest prawdziwa tajemnica – powiedział nam Józef Broda na tarasie prezydenckiego zamku w Wiśle. Pochodzący z Ustronia artysta opowiadał o polskości, śląskości, o górach, dźwiękach i oczywiście o źródłach rzeki. Od tej opowieści zaczęła się podróż wzdłuż Wisły.

Wisła wita nas deszczowo. Wśród opowieści z Poranka zaskakują słowa lokalnego związkowca o tym, że w Polsce AD 2017 pracownicy nadal ukrywają działaność w związkach zawodowych…(…)

Wisła w Harmężach ma charakter graniczny. Przez tutejszy most uciekał z Polski Henryk Walezy, władca, który nie umiał udźwignąć dwóch koron. Po upadku Rzeczypospolitej biegła tędy granica między Prusami a Austrią. Niedaleko kopalnia „Brzeszcze”, jedno z wielu miejsc na gospodarczej mapie Polski, którego mogło już nie być, gdyby konsekwentnie trzymać się modelu gospodarczego zadekretowanego u progu III RP.

Ruszamy dalej, w dół Królowej Polskich Rzek. Na trasie Tyniec. Tysiącletnie opactwo spogląda na Wisłę z malowniczej skarpy. Urodę, ale też obronne walory tego miejsca dostrzegł ten z pierwszych Piastów (może Kazimierz Odnowiciel, a może Bolesław Śmiały), który postanowił sprowadzić tutaj Benedyktynów. Zakon świętego Benedykta przyniósł ze sobą nie tylko wzorce dojrzałej łacińskiej duchowości i księgi. Mnisi uczyli też pracy, dostarczali wiedzy o najnowszych trendach w architekturze czy sposobach administrowania i gospodarowania. Patrzymy więc na te stare mury, świadectwo czasów, kiedy Europa była wciąż młoda i głodna życia. (…)

Wpadamy w wir problemów i polemik samorządowej Polski. Rozmawiamy o budowie dróg i mostów, o ekonomicznym wykorzystaniu bliskości rzeki, o szansach na rozwój turystyki i o demograficznej zapaści. Niewielki dziś Korczyn to miasto o wielkiej przeszłości. Jeden z ulubionych zamków Jagiełły, miejsce małopolskich sejmików – z czasów świetności pozostały dwa przestronne kościoły i wołający o szybki remont Dom Długosza.

Kolejny etap podróży w dół Wisły to Kazimierz i Puławy. Nocleg w gościnnym Domu Dziennikarza zachęca, żeby zostać wśród kamieniczek Kazimierza. Ale im bliżej Warszawy, tym bardziej ciągnie nas, aby zająć się współczesnością. Dlatego po krótkiej wizycie w Pałacu Czartoryskich udajemy się do puławskich Azotów.

Wyjątkowy Poranek w industrialnym otoczeniu. Rozmawiamy o znaczeniu posiadania przez Polskę własnego, nowoczesnego przemysłu, ale też o powtarzających się próbach przejmowania strategicznych zakładów przez „innych szatanów”. I tak rozmowa o współczesnej gospodarce staje się rozmową o dziejącej się polskiej historii. Bo przecież już wkrótce rok niepodległości.

A Wisła wciąż płynie.

Całość impresji Antoniego Opalińskiego i Krzysztofa Skowrońskiego z podróży Radia WNET wzdłuż Wisły można przeczytać na s. 2 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Impresje Antoniego Opalińskiego i Krzysztofa Skowrońskiego z podróży Radia WNET wzdłuż Wisły na s. 2 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Arcybiskup poznański, sekretarz dwóch prymasów Antoni Baraniak uhonorowany przez Sejm RP w 40 rocznicę śmierci

Trwa akcja zbierania podpisów pod petycjami o pośmiertne odznaczenie abp. Baraniaka i o wszczęcie procesu jego beatyfikacji. Do tej pory zebrano po blisko 10 tysięcy podpisów pod każdą z nich.

Jolanta Hajdasz

Uchwała przeszła zdecydowaną większością głosów, za było 395 posłów: 222 z PiS-u i 24 z PSL – czyli wszyscy, którzy głosowali tego dnia; niewielu mniej z PO (115 na 118 głosujących) i Nowoczesnej (za było 13 na 16 głosujących), reszta posłów także głosowała za przyjęciem uchwały. Tylko 5 posłów było przeciw (Agnieszka Hanajczyk z PO, Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej, oraz 3 z Unii Europejskich Demokratów: Michał Kamiński, Stefan Niesiołowski, Jacek Protasiewicz). 4 się wstrzymało – 2 z PO (Tomasz Cimoszewicz i Grzegorz Raniewicz) i 2 z Nowoczesnej (Marek Ruciński – poseł z Poznania zresztą – i Joanna Scheuring Wielgus).

Przyjęciu uchwały towarzyszył pokaz filmu dokumentalnego Jolanty Hajdasz w sali im. Jacka Kuronia pt. „Żołnierz Niezłomny Kościoła” oraz otwarcie w holu przed salą przygotowanej przez poznański oddział IPN wystawy. Ekspozycja składa się z 16 plansz, na których przedstawiono życie i działalność abp. Baraniaka. Uwypuklona została jego aktywność w sekretariacie prymasa Stefana Wyszyńskiego, a także jego posługa jako arcybiskupa metropolity poznańskiego w latach 1957–1977. Zobrazowano również inwigilację kapłana przez aparat represji PRL.

Pełnometrażowy dokument „Żołnierz Niezłomny Kościoła” to zapis rozmów z ostatnimi żyjącymi świadkami życia abp. Baraniaka – m.in. z siostrami elżbietankami pracującymi w Pałacu Arcybiskupim za jego czasów czy dr Małgorzatą Kuleszą-Kiczką z Warszawy, która opiekowała się w 1977 r. umierającym metropolitą poznańskim. W filmie swoje świadectwo o nim dają też abp Marek Jędraszewski, który w 2009 r. jako pierwszy opublikował materiały z archiwów IPN na temat prześladowania abp. Baraniaka, kard. Zenon Grocholewski i kard. Stanisław Dziwisz, o. Jerzy Tomziński i inni duchowni. Zdjęcia do filmu powstały w Poznaniu, w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, na Jasnej Górze, w Oświęcimiu, Krakowie oraz w Rzymie, gdzie studiował przyszły metropolita poznański.

Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej
z dnia 15 września 2017 roku
w sprawie upamiętnienia 40. rocznicy śmierci Arcybiskupa Antoniego Baraniaka, ,,Żołnierza Niezłomnego” Kościoła

Czterdzieści lat temu, 13 sierpnia 1977 roku zmarł Arcybiskup Antoni Baraniak, wieloletni i jeden z najbliższych współpracowników Prymasa Augusta Hlonda i Prymasa Stefana Wyszyńskiego.

Arcybiskup Antoni Baraniak urodził się 1 stycznia 1904 roku w Sebastianowie. Od 1933 do 1948 roku pełnił funkcję sekretarza i kapelana Prymasa Polski kard. Augusta Hlonda. Po jego śmierci został sekretarzem i kapelanem Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Z racji swej bliskiej współpracy z Prymasem stał się jednym z najważniejszych przedstawicieli polskiego Kościoła w najgorszych dla niego czasach stalinowskich prześladowań.

Wraz z aresztowaniem Prymasa Wyszyńskiego w nocy z 25 na 26 września 1953 roku aresztowano również Biskupa Antoniego Baraniaka, który został osadzony w więzieniu przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Komuniści usiłowali za wszelką cenę pozbyć się Prymasa. Zamierzali wytoczyć Kardynałowi Wyszyńskiemu proces o działalność kontrrewolucyjną i zdradę państwa.

W tym celu chcieli wymusić zeznania obciążające Prymasa na jego najbliższym współpracowniku – Biskupie Baraniaku. W ciągu 27 miesięcy Biskup Baraniak był przesłuchiwany co najmniej 145 razy. Był torturowany, poniżany, bity, głodzony, przetrzymywany w ciemnicy. Pomimo wielkiego cierpienia jakie mu zadawano Biskup Baraniak pozostał wierny Prymasowi Wyszyńskiemu, wierny Kościołowi. W 1956 roku wyszedł na wolność i aż do śmierci służył Kościołowi i Bogu.

Piękne słowa o Arcybiskupie Baraniaku wypowiedział obecny metropolita krakowski Arcybiskup Marek Jędraszewski: „Gdyby nie Arcybiskup Baraniak i jego nieugięta postawa, nie byłoby powrotu Prymasa Wyszyńskiego do Warszawy po okresie uwięzienia, bez Prymasa Wyszyńskiego nie byłoby Kardynała Wojtyły, a potem Jana Pawła II”.

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, uznając zasługi Arcybiskupa Antoniego Baraniaka dla Kościoła oraz jego poświęcenie ludziom i Bogu – składa cześć Jego pamięci.

Cały artykuł Jolanty Hajdasz „Żołnierz Niezłomny Kościoła. Uchwała Sejmu RP” na s. 1 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Żołnierz Niezłomny Kościoła. Uchwała Sejmu RP” na s. 8 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Król umarł, niech żyje król!” W Niemczech po wyborach. Jest tak jak przed wyborami. Ale tylko na pierwszy rzut oka.

Nową Merkel została Merkel. Niebawem nazwisko kanclerz Niemiec (po byłym mężu) stanie się taką samą marką, jak Bacardi na Kubie przed emigracją na Bermudy. Tam na rum mówi się po prostu bacardi.

Jan Bogatko

A przecież Martin Schulz, dobrze znany w Polsce były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, wybrany niczym Honecker na szefa partii SPD przez aklamację, bez jednego choćby głosu sprzeciwu, już witał się z gąską! W Polsce rozległy się dzwonki alarmowe (z prawej strony). Schulz zostanie Merkel! Biada nam, biada!

Kiedy w Radiu WNET mówiłem, że to dowcip roku, słuchano mnie z niedowierzaniem. Wizja Schulza z palcem wskazującym z Berlina na Warszawę, jak do niedawna ze Strasburga, spędzała niepodległościowcom sen z oczu. Tymczasem koszmar szybciej minął niż się zaczął.

Po wodzu opozycji z obozu rządowego (to taki niemiecki fenomen) pozostał tylko cień. Teraz ma on szansę zostać naprawdę szefem opozycji. Ale czy zechce? Jeśli połakomi się na ministerialny fotel, show skradnie mu Alternatywa dla Niemiec, AfD. (…)

Ponieważ Martin Schulz, oryginał – jak wychwalał siebie przynajmniej na początku kampanii wyborczej – zapowiedział wszem i wobec, że koalicji z CDU/CSU nie chce, to pozostają czwarto- czy nawet piątorzędni (chyba jeszcze nie ma takiego słowa?) aktorzy z niemieckiej sceny politycznej. „Jamajka” nazywa się ta konstelacja, łącząca – na wzór flagi tego państwa – niemieckie formacje polityczne: czarną, zieloną i żółtą (CDU/CSU, Zieloni, FDP); przy czym śmiało mogą twórcy tej koalicji zapożyczyć od tejże Jamajki jej dewizę: Out of Many, One People (Z wielu – jeden lud). Pasuje, jak ulał! (…)

Wielki sukces Alternatywy dla Niemiec może potrwać krócej niż zakładano. Ledwo nadzieja konserwatywnej rewolucji zajęła miejsce medalowe w wyborach do Bundestagu, a już podest trzeszczy. Posłowie Alternatywy nie zdążyli jeszcze zasiąść w sali plenarnej Bundestagu, a tymczasem federalny przewodniczący AfD, Jörg Meuthen, wezwał współprzewodniczącą partii, Frauke Petry, do… wystąpienia z jej szeregów.

O co poszło? W powyborczy poniedziałek, jeszcze słońce dobrze nie wzeszło, kiedy Petry oznajmiła, że na skutek różnic politycznych nie chce wejść w skład klubu poselskiego AfD, lecz pozostać w parlamencie jako niezależna posłanka. Meuthen się wściekł i oznajmił na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (a jeszcze nie tak dawno byłoby to niemożliwe z uwagi na jego przynależność partyjną), że radziłby jej opuścić szeregi AfD, rezygnując z funkcji, przez co uniknęłaby postępowania wykluczającego, czego domaga się jakoby partyjny lud. (…)

Czy zatem niebawem dewiza Out of Many, One People zastąpi inskrypcję Dem Deutsche Volke widniejącą na gmachu Reichstagu? Nie zakładałbym się o to. I tu wracam do niedokończonego zdania: „chyba, że… Otóż ja nie wykluczam, że dr Jekyll i mr. Hyde, jak niemiecka prasa pokpiwa sobie z Martina Schulza, przełknie pianę, która nie zrobiła większego wrażenia na Angeli Merkel, podetnie brodę i świeżo wykąpany przystąpi, oczywiście nie chcąc, lecz musząc, do rozmów sondażowych z CDU Angeli Merkel i jej stałym koalicjantem, CSU.

Wszak fotele ministerialne są wygodne, a gabinety zaciszne. Można w nich oddać się dywagacjom i o oryginale, i o kopii. Oczywiście oryginał to on, ale nie trzeba głośno mówić. A można osiągnąć tak wiele, kosztem niewielu, rzecz jasna. I to na kolejne cztery lata.

Cały felieton Jana Bogatki, pt. „Król umarł, niech żyje król!” – jak co miesiąc, na stronie „Wolna Europa” „Kuriera Wnet”, nr październikowy 40/2017, s. 3, wnet.webbook.pl.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku Radia WNET na falach Radia Warszawa (106,2 FM) i Radia Nadzieja z Łomży (103,6 FM) oraz na www.radiownet.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Jana Bogatki pt. „Król umarł, niech żyje król!” na s. 3 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Śląski Kurier WNET” 40/2017 Zbigniew Kopczyński: Integracja w Niemczech postępuje – Niemcy integrują się z muzułmanami

Pełnomocnik ds. integracji, Turczynka, powiedziała o integracji imigrantów w niemieckiej kulturze, że chodzi tylko o znajomość języka, bo poza nim trudno znaleźć jakąś specyficzną niemiecką kulturę.

Zbigniew Kopczyński

Kabareton wyborczy

Przedwojenne Niemcy były na światowym topie w wielu dziedzinach, między innymi w sztuce kabaretowej. Jedynym problemem było to, że prym wiedli tam artyści o niesłusznym pochodzeniu rasowym.

Po przejęciu władzy przez prawdziwych aryjczyków zlikwidowano więc kabarety wraz z ich personelem, dzięki czemu dziś humor niemiecki zalicza się do tych cięższych. Dotkliwy brak dobrych kabareciarzy wypełniają jak mogą politycy.

Kandydat socjalistów na kanclerza – Marcin Schulz wypadł w debacie korzystniej od swojej konkurentki ze względu na autentyczność. Jest to jednak autentyczność zaślepionego lewaka. Uzasadnił swoją wypowiedź, że muzułmańscy imigranci „są cenniejsi niż złoto”, tym, że oni naprawdę wierzą w Unię Europejską, w przeciwieństwie do rdzennych Niemców. Trudno nie przyznać mu racji.

Chyba żaden Niemiec nie wierzy, że Unia zajmie się nim tak jak imigrantami, zapewniając godny poziom życia i faktyczny immunitet bez jakichkolwiek wymagań. A imigranci naprawdę w to wierzą, i to nie bezpodstawnie.

Zarzut o wpuszczaniu islamskich terrorystów zbył Schulz stwierdzeniem, że sprawa jest przesadzona, bo islamistów wśród imigrantów jest góra pięć procent. Trudno od człowieka bez matury wymagać głębszej analizy, ale czterech działań i procentów uczą w szkole podstawowej. Więc policzmy: szacuje się, że w krytycznym 2015 roku Niemcy nawiedziło 1,3 do 1,5 miliona muzułmanów. Dokładnie nikt nie wie. Przyjmijmy milion, a pięć procent od miliona to pięćdziesiąt tysięcy, czyli mniej więcej pięć dywizji. Pięć dywizji gotowych na wszystko, by zabijać niewiernych, bez jakiejkolwiek kontroli ze strony gospodarzy.

Dalej odleciał Schulz, zapewniając, że pod jego rządami imigranci całkowicie zintegrują się w ciągu kilku lat i nie zrobiła na nim żadnego wrażenia trzeźwa uwaga prowadzącego, że obecnie w Niemczech żyje trzecie pokolenie muzułmańskich imigrantów dalekich od integracji.

Przy tych skeczach detalem jest fakt, że kandydat partii mającej dwa razy mniejsze poparcie od Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej co chwilę proponuje Angeli Merkel objęcie posady wicekanclerza w jego gabinecie. Nic dziwnego, że „Die Welt” określiła jego wystąpienia jako „Teatr Iluzji Schulza”.

Główna faworytka wyborów nie pozostaje w tyle. Zaproponowała swój plan przeciwdziałania nielegalnej imigracji. Rozwiązaniem jest jej zalegalizowanie, przynajmniej w sporej części. Rozwiązanie stworzone przez najlepsze niemieckie mózgi – bo chyba tylko takie doradzają kanclerce – jest genialne w swej prostocie. Jeśli zalegalizujemy pewne przestępstwa lub ich znaczną część, to ilość popełnianych przestępstw (tych nielegalnych) gwałtownie spadnie. Proste? Proste!

Do spraw integracji Rząd Federalny powołał specjalnego pełnomocnika. Jest nim urodzona w Hamburgu Turczynka, członek Socjalistycznej Partii Niemiec – Aydan Özoguz´. Ta właśnie Pełnomocnik ds. integracji, urodzona w Hamburgu Turczynka, mówiąc o integracji imigrantów w niemieckiej kulturze, stwierdziła, że chodzi tylko o znajomość języka, bo poza nim trudno znaleźć jakąś specyficzną niemiecką kulturę.

Słowa Aydan Özoguz´ tak zdenerwowały kandydata na kanclerza Alternatywy dla Niemiec – Aleksandra Gaulanda, że obiecał usunąć Özoguz´ do Anatolii. Użył przy tym czasownika „entsorgen”, używanego najczęściej w kontekście gospodarki odpadami. Ściągnęło to na niego falę krytyki. Bronił się, wskazując, że użycie takiego słowa wobec Angeli Merkel przez polityka SPD Jana Kahrsa nie wzbudziło takich emocji. Zapomniał najwyraźniej, że co wolno SPD, tego nie wolno AfD, a co wolno wobec kanclerki, tego nie wolno wobec muzułmanki. Burzę usiłowała uciszyć Eryka Steinbach, przypominając, że Anatolia jest dla Niemców ulubionym celem urlopowych wyjazdów.

Wygląda na to, że towarzyszka Özoguz´, urodzona i wychowana w Niemczech, sama jest kiepskim przykładem udanej integracji. Jest również świadectwem stanu niemieckiej oświaty. Przeszła bowiem wszystkie szczeble edukacji – od podstawówki do uniwersytetu – i nie dowiedziała się tam niczego o kulturze kraju, w którym żyje.

Mimo wszystko integracja czyni w Niemczech postępy, to znaczy Niemcy coraz lepiej integrują się z muzułmanami. Wspomniana Eryka Steinbach zamieściła na Twitterze plakat wyborczy CDU po turecku dla, jak pisze, „dobrze zintegrowanych wyborców”. Spośród wielu komentarzy wyrażających zdumienie i oburzenie, przytoczę pytanie jednego z internautów: „Czy muzułmańscy wyborcy będą teraz mogli na karcie do głosowania postawić półksiężyc zamiast krzyżyka?”

Piszę te słowa tydzień przed wyborami. Przez następne dni polityczny kabareton z pewnością nabierze intensywności. Co będzie po wyborach, trudno powiedzieć. Łatwiej mówić o dalszej perspektywie. Polecam drobny fragment tekstu usłyszanego kiedyś w – polskim – kabarecie:

Przed wojną były już kabarety.
Czym się skończyło, wiemy niestety.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Kabareton wyborczy” znajduje się na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Kabareton wyborczy” na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Argumentuje Pan, że decyzje podjęte w przypadku kopalni „Krupiński” wydają się Panu rozsądne. Nic bardziej mylnego

Co na zachód od Wisły, ma należeć do Niemiec, a co na wschód – do Rosji, przez cypel Kaliningradzki. To jest koronną przyczyną likwidowania najlepszych kopalni w Polsce – aby je zostawić dla sąsiadów.

Bogumiła Maria Boba

Szanowny Panie Prezesie!

W świetle oczywistych i niepodważalnych faktów, do których dotarłam w ostatnim okresie czasu, jednoznacznie stwierdzam, że decyzja o likwidacji KWK „Krupiński” była na wskroś nieuzasadniona ekonomicznie, społecznie i politycznie. W okresie obowiązywania koncesji, tj. do roku 2030, rezygnując z wydobycia tylko węgla koksowego typu 35, JSW SA utraciła minimum od 5 do 8 mld zł zysku netto, w zależności od kształtowania się cen na rynkach światowych. (…)

Rozwiązanie rehabilitujące wszystkich współwinnych istnieje, potrzeba jedynie woli do spotkania i odwagi do zderzenia się z niewygodną rzeczywistością, celem finezyjnego zrekompensowania strat z ponad 40% naddatkiem.

Afera Amber Gold i afera reprywatyzacyjna, którymi obecnie tak gorliwie w Parlamentarnej Komisji Śledczej i Komisji Weryfikacyjnej zajmują się posłowie Prawa i Sprawiedliwości celem ukazania społeczeństwu patologii, jaka miała miejsce w okresie ostatnich 8 lat sprawowania władzy przez koalicję rządzącą PO-PSL, jest tylko namiastką w stosunku do afery, jaką jest megaszachrajstwo związane z likwidacją kopalni „Krupiński”. (…)

Dlatego w duchu odpowiedzialności za kontynuację dobrej zmiany i konieczność jednoczenia narodu w ramach wspólnej realizacji Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, której nadrzędnym celem jest akumulacja polskiego kapitału i odbudowa polskiej własności, ponawiam prośbę o pilne spotkanie celem naprawienia szkody przed niepowetowanymi skutkami w polskiej gospodarce i opinii społecznej, szczególnie tej, która jest twardym elektoratem Prawa i Sprawiedliwości.

W przeciwnym razie realizacja celów ww. strategii w najwyższym stopniu będzie zagrożona, mogąc doprowadzić do nieodwracalnej sytuacji, że zamiast Polski wielkiej, nie będzie jej wcale.

Dotarłam do informacji z UE, poprzez senator III kadencji Panią Stokarską, do planów europejskich, w których Polska jest wąskim pasem terytorialnym nad Wisłą – dla kontaktów Wschodu z Zachodem. Co na zachód od Wisły, ma należeć do Niemiec, a co na wschód – do Rosji, poprzez cypel Kaliningradzki. To jest koronną przyczyną likwidowania najlepszych kopalni w Polsce – aby je zostawić dla sąsiadów.

Cały list Bogumiły Marii Boby do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List Bogumiły Marii Boby do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Kurier WNET” 40/2017, Paweł Czyż: RAŚ za niemieckie pieniądze opluwa polskich bohaterów walk o polskość Górnego Śląska

Bez decyzji niemieckiego koncernu prasowego RAŚ i dr Gorzelik, który „nie ma sentymentu do Polski”, nie byliby lansowani nigdzie poza satyrycznymi pisemkami czy „parówkowymi” portalami internetowymi.

Paweł Czyż

RAŚ opluwa polskich bohaterów walki o polskość Górnego Śląska!

Ruch Autonomii Śląska najwyraźniej poza promowaniem oczywistej nieprawdy historycznej o „polskim obozie koncentracyjnym” w Świętochłowicach postanowił zaatakować Polaków zasłużonych dla Śląska.

W połowie lat 90. XX wieku obecny szef RAŚ wręczył ówczesnemu liderowi katowickiego SLD Zbyszkowi Zaborowskiemu symbolicznego „buraka”. Po „występach” przed gmachem Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w replice munduru piechoty Wehrmachtu i z repliką niemieckiego Karabinier 98k, Jerzy Gorzelik wziął w obronę komunistycznego dygnitarza, byłego wojewodę katowickiego gen. LWP Jerzego Ziętka, równocześnie szkalując przedwojennego wojewodę śląskiego Michała Grażyńskiego oraz marszałka Józefa Piłsudskiego. – Jeśli takie wystąpienie ze strony Jerzego Gorzelika miało miejsce, to czas przerwać stan bezczynności struktur państwa wobec fałszowania historii przez RAŚ. Zastanawia mnie, dlaczego ugrupowanie wspierane przez medialny niemiecki koncern z Pasawy, który właściwie monopolizuje rynek mediów regionalnych w Polsce, nie jest przedmiotem oceny konstytucyjności i możliwości legalnego funkcjonowania – komentuje lider KPN-NIEZŁOMNI Adam Słomka. – Przypominam, że Polska jest konstytucyjnie państwem unitarnym, a wiele działań RAŚ wprost to podważa. Myślę, iż działalność RAŚ powinna zostać ponownie oceniona przez sąd i jako sprzeczna z wartościami konstytucyjnymi stać się powodem do likwidacji tej organizacji – kwituje Słomka.

Niedawno kontrowersyjne poglądy Gorzelika na temat Ziętka, Grażyńskiego i Piłsudskiego opublikował serwis Silesion.pl.

– (…) Pamięć o Ziętku zasadza się na micie Wallenroda – nie był komunistą, wszedł w struktury władzy po to, żeby pomagać ludziom. To jest ten mit „swojego komunisty”, który wyróżniał się na korzyść na tle tych „złych”, w większości z Zagłębia. (…) To nie z Warszawy narzucono nam patronów ulic w latach 90. w miejsce komunistów. Przypomnę, że mamy w Katowicach ulicę Michała Grażyńskiego. Ten sam wojewoda, który chce się rozprawić z Ziętkiem, jednocześnie odsłania tablicę poświęconą Grażyńskiemu, a więc postaci wyjątkowo paskudnej, reprezentującej autorytarny reżim. (…) Mamy w Katowicach np. pomnik Józefa Piłsudskiego, człowieka, który dokonał zamachu stanu, jest odpowiedzialny za śmierć kilkuset osób i który wsadzał przeciwników do Twierdzy Brzeskiej. Uczciwie trzeba debatować o całej historii, nie tylko o Jerzym Ziętku i okresie Polski Ludowej. A wydaje mi się, że mamy do czynienia z wybiórczym skupieniem się tylko na niektórych symbolach. Trzeba pracować nad tym, aby ta pamięć zbiorowa była wolna od gloryfikacji systemów, które przyniosły ludziom nieszczęścia, i tych, którzy te systemy wspomagali – ogłosił w debacie Silesion.pl radny Sejmiku Województwa Śląskiego dr Jerzy Gorzelik.

Grażyński symbolem walki i rozwoju

Kim był Józef Piłsudski, którego szef RAŚ oskarża o odpowiedzialność za śmierć setek osób, wie 99,9 procent społeczeństwa i nie ma powodu skupiać się nad tym polskim mężem stanu. Ale kim był Michał Grażyński, tak znienawidzony przez radnego Gorzelika?

Michał Grażyński urodził się w roku 1890 w Gdowie na terenie ówczesnych Austro-Węgier jako siódme dziecko Michała Kurzydły i Marianny z domu Zastawniak. Jego ojciec był kierownikiem czteroklasowej szkoły ludowej. Matka zmarła trzy lata po urodzeniu Michała. W momencie urodzin nosił rodzinne nazwisko Kurzydło, które, gdy miał sześć lat, zmieniono pod naciskiem drugiej żony jego ojca Antoniny z domu Broniowskiej na Grażyński (od tytułu ulubionego przez jego starszą siostrę Marię poematu Adama Mickiewicza Grażyna). Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, otrzymując w roku 1913 doktorat z filozofii za rozprawę na temat historii systemu monetarnego w Polsce Jagiellonów. W 1913 roku rozpoczął pracę jako nauczyciel w gimnazjum w Stanisławowie, został jednak wkrótce po wybuchu I wojny światowej zmobilizowany do cesarskiej i królewskiej armii jako podporucznik rezerwy.

W roku 1915 został ciężko ranny w walkach na froncie rosyjskim i resztę wojny spędził w służbie garnizonowej w Krakowie. W ostatnim roku wojny wstąpił do Wojska Polskiego i służył w Oddziale II Sztabu Generalnego, w pionie propagandy. 25 listopada 1920 roku został zatwierdzony w stopniu porucznika piechoty z dniem 1 kwietnia 1920 roku, w „grupie byłej armii austro-węgierskiej”.

Był zaangażowany w przygotowania do plebiscytu na Spiszu i Orawie, a następnie na Górnym Śląsku, jako członek Komendy Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska. Uczestniczył jako zastępca szefa sztabu Dowództwa Ochrony Plebiscytu w II powstaniu śląskim i na stanowisku szefa sztabu grupy „Wschód” w III powstaniu śląskim. W trakcie akcji plebiscytowej i III powstania używał pseudonimu „Borelowski”. Był jednym z przywódców najbardziej nieprzejednanego kręgu przywódców powstania, dążącego od początku do rozstrzygnięć militarnych i walki do ostatecznego zwycięstwa.

Po przewrocie majowym został z poparcia Piłsudskiego wojewodą śląskim. Pełniąc tę funkcję, szczególną wagę przykładał do rozwoju szkolnictwa, będąc jednocześnie kuratorem szkolnym nadzorującym Wydział Oświecenia Publicznego. W związku z tym popierał budowę nowych gmachów szkolnych, których powstało w tym czasie ok. 100. Bez powodzenia starał się doprowadzić do utworzenia na Górnym Śląsku uczelni wyższej o profilu technicznym. Udało mu się jednak wpłynąć na utworzenie w województwie: Instytutu Pedagogicznego (w zamyśle zalążka przyszłego uniwersytetu) z wykładowcami w większości pracownikami UJ, a także Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych (ponadśredniej uczelni technicznej) oraz Wyższego Studium Nauk Społeczno-Gospodarczych.

Prowadził politykę etatystyczną, dążył do ograniczenia wpływów mniejszości niemieckiej w województwie. Pod różnymi pretekstami starał się doprowadzić do przejmowania niemieckich zakładów, aby wprowadzić tam polskie zarządy. Wobec władz samorządowych, w których nadal często znajdowały się osoby mówiące po niemiecku, stosowano ustawy pozwalające na ich rozwiązanie i komisaryczne zastąpienie bardziej polskimi (tak było m.in. w Katowicach). Po wyborach samorządowych w 1926 roku, kiedy to Niemcy zdobyli 40% głosów w województwie i większość w wielu miastach, Grażyński jeszcze bardziej zaostrzył walkę z tą mniejszością.

Poparł inicjatywę utworzenia Muzeum Śląskiego, które dzięki jego zaangażowaniu rozpoczęło działalność naukową i propagandową pół roku od wydania decyzji o powołaniu (zajęło V piętro Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach). Przy jego kluczowym udziale doprowadzono prawie do końca budowę najnowocześniejszego gmachu muzealnego w Europie, w którym Muzeum Śląskie miało mieć swoją siedzibę (gmach zburzyli Niemcy w latach 1941–1944). Jako wojewoda wspierał też m.in. Teatr Polski, teatry ludowe, Towarzystwo Przyjaciół Nauk na Śląsku, Polskie Radio (w nowej siedzibie od 1937 roku). Przyczynił się także do powstania Archiwum Akt Dawnych Województwa Śląskiego. Był mecenasem artystów, m.in. wspierał twórczość Stanisława Szukalskiego, który ozdobił płaskorzeźbami, m.in. Ślązaków, gmach Muzeum Śląskiego oraz niektóre budynki w stolicy województwa.

Gdy Grażyński był wojewodą, powstała w Katowicach nowa dzielnica, zabudowana nowoczesnymi budynkami w stylu modernistycznym, jak np. wieżowiec przy ul. Żwirki i Wigury, zabudowa ulic PCK, Skłodowskiej, kościół garnizonowy oraz osiedle w Katowicach-Ligocie. Ponieważ związał się na dłużej ze Śląskiem i przepracował na nim ponad 14 lat, pisał o sobie, że jest szczerze oddanym synem ziemi śląskiej, bo wspólnie przelana tu krew jest ważniejsza niż urodzenie.

Był prezesem Śląskiego Okręgu Wojewódzkiego Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, a także przewodniczącym Oddziału Śląskiego ZHP; działaczem, ale nie instruktorem harcerskim. Inicjował i wspierał zakładanie harcerskich ośrodków na Buczu i w Górkach Wielkich. W latach 1931–1939 był przewodniczącym ZHP, a w latach 1934–1936 przewodniczącym Biura Skautów Słowiańskich.

W roku 1940, z powodu swojej działalności sanacyjnej, został przez nowy rząd RP pozbawiony funkcji przewodniczącego ZHP i zesłany do Rothesay, na tzw. Wyspę Węży u brzegów Szkocji, gdzie przetrzymywano przeciwników rządu bez prawa opuszczania wyspy. Grażyński w latach 1943–1945 ponownie pełnił służbę w Wojsku Polskim i po zakończeniu wojny został awansowany na podpułkownika. Po wojnie mieszkał w Wielkiej Brytanii. Był jednym z założycieli i działaczem powstałej w 1944 roku Ligi Niepodległości Polski. W latach 1946–1960 był przewodniczącym ZHP poza granicami kraju. Zmarł tragicznie w Londynie 10 grudnia 1965 roku, potrącony przez samochód. Został pochowany w Londynie na Putney Vale Cemetery (kw. 12) obok żony Heleny z Gepnerów Grażyńskiej – zasłużonej instruktorki harcerskiej, byłej wiceprzewodniczącej ZHP.

RAŚ-iści?

Rodzina Jerzego Gorzelika w czasach aktywności wojewody Grażyńskiego bynajmniej nie zamieszkiwała na Górnym Śląsku. Niektórzy jego przodkowie walczyli w wojnie polsko-sowieckiej. Główny ideolog separatystów od lat szuka swojej tożsamości. W maju 2011 roku w dodatku do „Rzeczpospolitej” w rozmowie z Robertem Mazurkiem podkreślał, że nie ma sentymentu do Polski:. (…) Nie odczuwam, bo żywię go do mojej nacji. Można mówić o związku z różnymi aspektami polskości czy niemieckości. W warstwie językowej z pewnością bliżej mi do Polaków. Jeśli chodzi o inne elementy kultury, bliżej mi do kultury niemieckiej, ale też czeskiej (…) Patriotyzm to umiłowanie ojczyzny. A moją ojczyzną nie jest Polska, tylko Górny Śląsk.

Zwolennicy RAŚ czy nowej „śląskiej partii regionalnej” twierdzą przy jawnym wsparciu mediów należących do grupy Polskapresse – związanej z Verlagsgruppe Passau – że istnieje odrębny „naród śląski”. Tymczasem teoretycznie większe prawa do uznania się za odrębny naród (względnie do deklarowania pochodzenia narodowego zgodnego ze związkiem emocjonalnym kulturowym i rodzinnym) mają mieszkańcy np. Wilamowic koło Bielska-Białej.

Mieszkańcy Wilamowic są potomkami osadników z Fryzji i Flandrii, którzy osiedlili się na tych terenach w XIII wieku. Stworzyli wyizolowaną kulturowo społeczność, odrębną również językowo. W 1808 roku wykupili się z poddaństwa, a w 1818 – wykupili prawa miejskie dla Wilamowic. Język wilamowski (nazwa własna: wymysiöeryś), którym posługują się mieszkańcy tej miejscowości, to etnolekt z grupy zachodniej języków germańskich. Na początku XXI wieku niemal wymarły, obecnie jako językiem ojczystym posługuje się nim prawdopodobnie około 25 osób. Języka tego uczy się na dzień dzisiejszy ok. 60 młodych osób, głównie uczniów tamtejszej szkoły; są także prowadzone intensywnie akcje rewitalizacyjne. Biblioteka Kongresu USA, nadająca językom skróty literowe, 18 lipca 2007 roku nadała językowi wilamowskiemu skrót „wym”. Wilamowice mają wytyczony realny obszar gminy 56,72 km2; radny Gorzelik zawalczy może zatem i o taką „narodowość” i ogłosi „Wielkie Państwo Śląsko-Wilamowickie” ze sobą jako regentem?

Na jednym z pochodów Ruchu Autonomii Śląska dr Jerzy Gorzelik przedstawił też koncepcję RAŚ w dążeniu do osłabienia Polski: regionalizację. Skąd bierze się hasło RAŚ: „Śląsk jak Bawaria”? Może z medialnego wsparcia dla separatystów płynącego od bawarskiego giganta medialnego Verlagsgruppe Passau!

Wspomniany wyżej międzynarodowy koncern medialny jest obecny za pośrednictwem Polskapresse w wielu największych regionach Polski (Dolny Śląsk Pomorze, Lublin, Łódzkie, Małopolska, Mazowsze, Wielkopolska, Śląsk i Zagłębie), gdzie wydaje co najmniej 10 dzienników regionalnych, w tym 8 połączonych wspólną marką „Polska” („Dziennik Bałtycki”, „Dziennik Łódzki”, „Dziennik Zachodni”, „Gazeta Krakowska”, „Gazeta Wrocławska”, „Głos Wielkopolski”, „Kurier Lubelski”), „Express Ilustrowany”, „Dziennik Polski”, a także 90 tygodników lokalnych oraz bezpłatną gazetę miejską „Nasze Miasto”. Średnia dzienna sprzedaż wszystkich tych dzienników to prawie 320 tys. egz. Serwisy grupy Polskapresse zajmują 13 miejsce w polskim internecie z 6 mln użytkowników i zasięgiem 31% (PBI/Gemius, październik 2012). W portfolio Polskapresse są serwisy informacyjne: m.in. portal społeczności lokalnych Naszemiasto.pl, serwis dziennikarstwa obywatelskiego Wiadomości24.pl czy Polskatimes.pl.

Twórcą potęgi niemieckiego koncernu z Bawarii był Hans Kapfinger, który otrzymał już w 1946 roku amerykańską zgodę na stworzenie konserwatywnej gazety „Passau Neue Presse”. Kapfinger był zwolennikiem Unii Chrześcijańsko-Społecznej działającej wyłącznie w Bawarii i założonej również w 1946 roku. CSU od początku ściśle współpracuje z bliźniaczą krajową partią CDU (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna). Założyciel „Passau Neue Presse” był represjonowany w czasach III Rzeszy, jednakże nie mógł nie wiedzieć o związkach działaczy Związku Wypędzonych z niemieckim totalitaryzmem z lat 1933–45.

Okazuje się, że pierwszym prezesem kontrowersyjnego dla Czechów i Polaków Związku Wypędzonych był polityk CSU Georg Manteuffel-Szoege. Tygodnik „Der Spiegel”, w artykule z 14 sierpnia 2006 roku pt. Dafür fehlen uns die Mittel (pol. Na to brakuje nam środków) podał, iż na 200 byłych członków kierownictwa Związku Wypędzonych ponad 1/3 była członkami NSDAP. Zaliczało się do nich również trzech byłych sekretarzy generalnych Związku i kilku jego wiceprzewodniczących. Drugi prezydent Związku, Hans Krüger, był aktywnym działaczem NSDAP uczestniczącym w puczu monachijskim, a następnie szefem okręgowej organizacji NSDAP (NSDAP-Ortsgruppenleiter) i sędzią wydającym wyroki śmierci w okupowanej Polsce (w składzie tzw. sądów specjalnych, niem. Sondergerichte). Większość z 13 pierwotnych założycieli Związku w 1958 r. była powiązana z reżimem narodowosocjalistycznym III Rzeszy — wśród nich Alfred Gille, Erich Schellhaus (Wehrmacht), Heinz Langguth, Rudolf Wollner (SS).

Forsowany przez RAŚ „regionalizm” i „separatyzm” są ewidentnie na rękę Republice Federalnej Niemiec. Zaatakowany przez Gorzelika wojewoda Grażyński bronił polskiego interesu i polskości Śląska. Brednie szefa RAŚ o systemie autorytarnym Piłsudskiego i „wyjątkowo paskudnym” Michale Grażyńskim czy „krwi na rękach” samego Marszałka mają na celu „robienie dobrze” Verlagsgruppe Passau i bawarskiej CSU.

Bez decyzji tego koncernu prasowego RAŚ i Jerzy Gorzelik nie byliby lansowani nigdzie poza satyrycznymi pisemkami czy „parówkowymi” portalami internetowymi. Herr „Jorg 2.0” Gorzelik milczy o zbrodniach niemieckich zatem „całkiem przypadkowo”?

Nie ma żadnego porównania między Michałem Grażyńskim a liderem Ruchu Autonomii Śląska. Pierwszy Śląsk umacniał, drugi go osłabia. Pytanie nasuwa się samo: w czyim interesie pan działa, panie Gorzelik?…

Autor jest dziennikarzem „Niezależnej Gazety Obywatelskiej” w Bielsku-Białej.

Cały artykuł Pawła Czyża pt. „RAŚ opluwa polskich bohaterów walki o polskość Górnego Śląska!” znajduje się na s. 14 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

______

„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Czyża pt. „RAŚ opluwa polskich bohaterów walki o polskość Górnego Śląska!” na s. 1 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Kurier WNET” 40/2017, Krzysztof Skowroński: Po ośmiu latach idziemy dalej – staramy się o koncesję radiową

Stawiamy następny krok w zadaniu budowania Mediów Prawdziwie Publicznych – Mediów WNET, opisujących świat i Polskę, będących blisko ludzi, służących im pomocą i umożliwiających wzajemne poznanie.

Krzysztof Skowroński

Udało się! Przez osiem lat z Poranka WNET stworzyliśmy opiniotwórczą instytucję. Dzięki Porankom mogliśmy stworzyć „Kurier”, Jarmark, Akademię, powołać do życia Spółdzielcze Media WNET. Za ten czas chcę podziękować arcybiskupowi Henrykowi Hoserowi, ks. Grzegorzowi Walkiewiczowi, ks. Tomaszowi Olszewskiemu, zespołowi Radia Warszawa i Radia Nadzieja.

Gdy w czerwcu dowiedziałem się, że kończy się nasza współpraca, pomyślałem sobie: co my teraz zrobimy? Dziś Księżom Dyrektorom dziękuję za tę decyzję. Naszym zadaniem jest dalsze budowanie Mediów Prawdziwie Publicznych – Mediów WNET, opisujących świat i Polskę, będących blisko ludzi, służących im pomocą i umożliwiających wzajemne poznanie. I w tym zadaniu stawiamy teraz następny krok.

Chcemy stworzyć nasze 24-godzinne radio nadające na UKF. Staniemy do konkursu o koncesję radiową, a jeśli ją otrzymamy, stworzymy takie radio, z którego wszyscy będziemy dumni. Mam nadzieję i głęboko wierzę, że te idee, które nam przyświecają, w niedalekiej przyszłości znajdą wielu nowych słuchaczy i czytelników. Do czasu otrzymana koncesji Poranek WNET, przedłużony o trzecią godzinę, będzie słyszalny na www.wnet.fm. „Kurier WNET” będzie wychodził jak dotąd, a na nasz portal www.wnet.fm też warto zaglądać kilka razy dziennie.

Nie wiemy, co czeka nas za rogiem, ale wiara pozwala nam patrzeć z radością i ufnością na każdą następną chwilę. Będzie dobrze. Nam uda się stworzyć radio, PiS-owi zreformować sądy, a prezydentowi napisać nową konstytucję. Tylko trzeba się nawzajem słyszeć, a do tego najlepsze jest radio, i to Radio WNET.

Lech Jęczmyk powiedział, że „Kurier WNET” jest najlepszą gazetą, bo zajmuje się nie tylko polskimi sprawami. W tym „Kurierze” znajdą Państwo nie tylko efekty naszej podróży do krajów bałtyckich, ale też wiele bardzo ciekawych tekstów na temat tego, co się dzieje w polityce światowej i polskiej oraz za jej kulisami.

Szczególnie polecam Państwu tekst z pierwszej strony, który jest pierwszym naszym krokiem w kierunku stworzenia nowej konstytucji. Jego autor Jan Kowalski przez 16 tygodni publikował na portalu www.wnet.fm teksty pt. „Zanim napiszemy nową konstytucję”. Artykuł w „Kurierze” jest podsumowaniem tych tekstów.

Uważamy, że napisanie nowej ustawy zasadniczej powinno być celem działania polityków Dobrej zmiany. Każdy ich spór, szczególnie te, które wypływają z personalnych animozji i własnych ambicji, odsuwa nas od tego celu. A przecież, jak powiedział Grzegorz z Szamotuł, musimy stworzyć pole pełne kwiatów. Każdy kwiat ma swoją odrębność, przestrzeń i wolność. Tylko szanując ich indywidualność, dostrzeżemy piękno całości. Do nowej konstytucji potrzebne nam jest 2/3 poselskich głosów. Aby stworzyć tę większość, musimy się nawzajem szanować.

Dyskusję o nowej konstytucji w „Kurierze WNET” uważam za otwartą.

Artykuł wstępny redaktora naczelnego Krzysztofa Skowrońskiego znajduje się na s. 1 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego na s. 1 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Wielkopolski Kurier WNET” 40/2017, Jolanta Hajdasz: Panie „siedzące na kasie” długo już czekają na święto w niedzielę

Warto pamiętać, że wolną od handlu niedzielę ma Austria, Grecja, Belgia, Francja, Luksemburg, Norwegia, Holandia, Wielka Brytania i oczywiście Niemcy, u których jest to nawet zapisane w konstytucji.

Jolanta Hajdasz

„Solidarność” liczy na to, że już od stycznia przyszłego roku będziemy mieć wolne od handlu niedziele, a właściwie chyba trafniej byłoby napisać, że pracownicy handlu nie będą wreszcie musieli w niedziele pracować. Panie „siedzące na kasie” czy „stojące na serze” będą mogły wreszcie zwyczajnie odsapnąć po tygodniu pracy, zaplanować spacer, ugotować obiad, pobyć z rodziną czy po swojemu odpocząć.

Naprawdę długo czekają na ten wielki przywilej korzystania z niedzieli niezagospodarowanej przez pracodawcę. Projekt tej ustawy był przecież złożony w sejmie już we wrześniu ubiegłego roku, podpisało go ponad pół miliona obywateli, pierwsze jego czytanie miało miejsce w październiku, a potem… wiele miesięcy nic się nie działo. Trwały jednak zakulisowe konsultacje z branżą, czyli przedstawicielami największych zagranicznych, wielkopowierzchniowych marketów i galerii.

Raz po raz słyszeliśmy, dlaczego zakaz jest niedobry, ale analiza konkretnych argumentów obalała je krok po kroku. Podobno zakaz handlu w niedzielę spowoduje zwolnienia z pracy? Bzdura, udowadniają związkowcy, już dziś brakuje blisko 150 tysięcy pracowników sklepów.

Spadną obroty? Nieprawda, wszelkie symulacje i praktyka krajów, gdzie ograniczenia obowiązują, wykazuje, że to co mamy w sklepach wydać, wydamy, obojętnie, czy w niedzielę, czy w piątek wieczór.

Koronnym argumentem przeciwników zakazu mają być teraz wyniki sondaży, z których wynika rzekomo, że Polacy chcą niedzielnego handlu, bo prawie połowa z nas robi w niedzielę zakupy. Może należałoby jednak przy tym dodać, że spora część tych transakcji to zakupy przez internet, a tych zakaz nie będzie dotyczył…

Warto także dostrzec, że takie niekorzystne dla pracujących w niedziele wyniki badań i statystyk publikują przede wszystkim te media, w których markety, galerie i magazyny opłacają reklamy, a są to wydatki liczone nie w dziesiątkach, a setkach tysięcy i milionach złotych. Kto płaci, ten wymaga, trzeba mieć tego świadomość i nie dać się zmanipulować medialnym pseudonewsom.

Może na początek niektórym będzie trudno się pogodzić z zamkniętym marketem, gdy okaże się, że nie ma gdzie spacerować pod dachem, ale pewnie szybko można się będzie przestawić na zdrowszy i darmowy spacer po lesie lub kawę i ciasto w domu u koleżanki.

Warto przy tym pamiętać, że wolną od handlu niedzielę mają: Austria, Grecja, Belgia, Francja, Luksemburg, Norwegia, Holandia, Wielka Brytania i oczywiście Niemcy, u których jest to nawet zapisane w konstytucji. Każdy ma prawo do odpoczynku, to żaden przywilej.

Związkowcy wierzą więc, że w październiku ich projekt ustawy ograniczającej handel w niedzielę przejdzie cały proces legislacyjny i trafi do podpisu prezydenta Andrzeja Dudy. Prezydent tyle razy deklarował, że jest zwolennikiem ograniczenia handlu w niedzielę, że tym razem nikogo nie powinien zaskoczyć swoim wetem. Wolne niedziele od stycznia? Jak najbardziej tak!

Artykuł wstępny redaktor naczelnej Jolanty Hajdasz znajduje się na s. 1 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz na s. 1 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Śląski Kurier WNET” 40/2017. Jadwiga Chmielowska: Niektórzy nie zauważyli, że wojna trwa od pewnego czasu

Od prawie 30 lat wmawia się nam, że patriotyzm to idiotyzm. Uprawiana jest propaganda wstydu. W szkołach i na uczelniach młodzież nie jest niestety wychowywana w duchu odpowiedzialności za państwo

Jadwiga Chmielowska

Największe straty we współczesnej formie wojny ponoszą kraje zachodnioeuropejskie. Metody i broń używana do prowadzenia wojen zmieniają się. Tak jak nie można porównać I i II wojny światowej, tak samo jest teraz. Niektórzy nie zauważyli nawet, że wojna trwa już od pewnego czasu.

Do realizacji marzenia Lenina panowania nad całą Europą, czyli powstania Eurazji od Atlantyku do Pacyfiku, musi nastąpić paraliż woli walki narodów przeznaczonych do ujarzmienia. Nie są to działania przeprowadzane rewolucyjnie, więc większość społeczeństw nie odczuwa skutków dezintegracji rodzin, upadku tradycyjnych wartości. Ostatnio jednak obserwujemy przyśpieszenie. Wielomilionowy napływ emigrantów ma zniszczyć państwa narodowe i zmęczyć społeczeństwa ciągłymi zamachami, napadami i gwałtami.

Tak się składa, że najlepszą sojuszniczką Putina stała się Merkel. To ona odpowiada za destabilizację Europy. Co gorsza, radykalne partie narodowe, jak francuski Front Narodowy czy Alternatywa dla Niemiec widzą w Rosji sojusznika w walce z nienormalnością, która ich otacza. Niektórzy byli przywódcy Niemiec są wprost na garnuszku Kremla, obejmując posady w Gazpromie.

Obywatele państw europejskich, choć widzą, co dzieje się dookoła, nie są w stanie zdiagnozować przyczyn. Cała machina propagandowa mediów jest nastawiona nie na informowanie i edukowanie obywateli, a na dezinformację, sianie zabobonów i uprzedzeń. Ba, nawet historia tworzona jest na nowo. Nie fakty się liczą, a bzdury upowszechniane masowo. Najgorsze jest to, że tak jak w komunizmie, słowa straciły pierwotne znaczenie. Fakty historyczne i postaci są skazane na zamilczenie, aby torować drogę kłamstwu i fałszywym autorytetom.

W ten właśnie sposób Polakom usiłuje się przypisać udział w eksterminacji Żydów. Ostatnio nawet niemiecka prasa zaczęła walczyć z panującym w Polsce nazizmem. Obłuda nikogo tam nie porusza. Teksty pisane są na zamówienie i publikowane w lewicowych mediach, a następnie masowo cytowane. Tradycyjne dziennikarstwo upadło. Nikt niczego nie sprawdza.

Nasila się w Polsce propaganda antyukraińska i prorosyjska. Aby była skuteczniejsza, po ukraińskiej stronie granicy gloryfikuje się UPA, nie bacząc na to, że część jej przywódców to zbrodniarze. Całkowicie zamilcza się natomiast Petlurę. Jeśli już mówi się o twórcach Ukraińskiej Republiki Ludowej, to wychwala się proniemieckiego Skoropackiego, którego ugodowa postawa pacyfikowała wolę walki zbrojnej Ukraińców o swoje państwo.

W III RP od prawie 30 lat społeczeństwu wmawia się, że patriotyzm to idiotyzm. Uprawiana jest wobec obywateli propaganda wstydu. W szkołach i na uczelniach młodzież nie jest niestety wychowywana w duchu odpowiedzialności za państwo, a poziom nauczania drastycznie spadł. Najlepsze kadry naukowe zasiliły uczelnie całego świata. Skostniałe układy sitw miernot hamują karierę młodych elit. Wśród młodych pracowników naukowych szerzy się cwaniactwo i bylejakość.

Państwo trzeba uzdrowić od podstaw. Mamy powtórkę z historii. Na łamach „Śląskiego Kuriera WNET” publikujemy historię naszych przodków, którzy próbowali ratować I Rzeczpospolitą. Tamte czasy bardzo przypominają teraźniejszość. Na Śląsku z naszych podatków finansowane są różne schlesierskie inicjatywy. To one otrzymują różne granty. Państwo nie reaguje. Nie dostają wsparcia inicjatywy propolskie.

Na naszych łamach poświęcamy dużo miejsca obronie obywatelskiej w toczącej się współcześnie wojnie gospodarczej i psychologicznej.

Artykuł wstępny redaktor naczelnej Jadwigi Chmielowskiej znajduje się na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego