Bezkarna arogancja władzy samorządowej na Mazowszu. Rugowanie i lekceważenie/ Stefan Truszczyński, „Kurier WNET” 66/2019

Wybierając władzę, zawsze mamy nadzieję, że będzie mądra i troszcząca się o tych, którzy ją wybrali. Ale po wyborach oblicze władzy szybko się zmienia. Rządzący nie chcą już najlepszych, chcą swoich.

Stefan Truszczyński

Tryptyk mazowiecki

Lekarzy mamy obfitość. Tyle że nie w szpitalach, a na kierowniczych pozycjach – wojewódzkich i centralnych. Czy pomogą zdrowiu obywateli? Panowie: Struzik, Radziwiłł, Karczewski, Grodzki – przynajmniej przeczytajcie!

Ciechanów – arogancja władzy

Walec wojny zgniótł miasteczko. Dziś, choć już nie wojewódzkie, błyszczy i cieszy. Wart jest odwiedzin wspaniały mazowiecki zamek, rosną wokół Ciechanowa zakłady rolno-spożywcze i mechaniczne, dobre są drogi dojazdowe ze wszystkich kierunków, a przy nich widać domy nowe i stare odświeżone, pomniki, strzeliste kościoły. Wybitni artyści chętnie tu przyjeżdżają. Ciechanów to regionalna stolica kulturalna. Ale czy będzie tak dalej?

Oto zgrzyt żelaza po szkle. W Ciechanowie niespodziewana afera. I to właśnie w kulturze.

Z dnia na dzień, bez podania poważnych zarzutów nowa władza, PSL-owska w sojuszu z Ciechanowskim Bezpartyjnym Blokiem Wyborczym, zademonstrowała arogancję i brutalność.

Panowie – Kęsik (członek) i Liszowski (sympatyk), którzy reprezentują nową polityczną siłę, za aprobatą pani Potockiej-Rak (PSL) postanowili zwolnić z pracy wieloletnią dyrektorkę miejscowego Centrum Kultury i Sztuki doktor Teresę Kaczorowską. W pięcioosobowym Zarządzie Starostwa Pan Stanisław Kęsik jest wicestarostą, Pan Andrzej Liszowski był kierownikiem kina „Łydynia”, a Pani Joanna Potocka-Rak – starostą powiatu.

„Na władzę nie poradzę” – pada z ekranu w filmie Vabank. Wybierając władzę, zawsze mamy nadzieję, że będzie mądra i troszcząca się o tych, którzy ją wybrali. Ale po wyborach oblicze władzy szybko się zmienia. Rządzący nie chcą już najlepszych, chcą mieć swoich.

Wchodzę do gabinetu starościny powiatu. Widzę sympatyczną, uśmiechniętą twarz wysokiej, eleganckiej kobiety o kruczych włosach. Mówię, że przyszedłem w sprawie zwolnienia dyrektor Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki. Czar pryska. Stoję już teraz przed zupełnie inną osobą. Słyszę, że nic w tej sprawie nie usłyszę, bo wszystko jest w protokole doraźnej kontroli. – Czy długoletnia praca się nie liczy? – próbuję pytać. – Długość pracy nie ma nic wspólnego z wynikami pracy.

Rozmowa skończona.

Protokół dwutygodniowej, doraźnej, przeprowadzonej w okresie urlopowym kontroli (15–31 lipca br.) dotyczy dwóch ostatnich lat. Trzy panie – kierowniczka wydziału organizacyjnego i dwie tytułowane jako główne specjalistki ze starostwa otrzymały zadanie zbadania organizacji i funkcjonowania Centrum. Warto zauważyć, że w czasie dwóch lat dwudziestu jeden pracowników przeprowadziło kilkaset imprez. Kuriozalne są zarzuty nadpłacenia kilku osobom w ramach dodatków za wieloletnią pracę: 4 grosze, 50 groszy, 6 groszy, 2 grosze i 18 groszy oraz 4 grosze niedopłacenia pracownikowi. Kontrolowani funkcyjni wymienieni są z nazwiska, sprzątaczki i pracownik gospodarczy występują anonimowo. Czytam też: „zespołowi kontrolującemu nie przedłożono dokumentów związanych z prowadzeniem spraw pracowniczych w zakresie urlopów wypoczynkowych pracowników. Kierownik Działu Administracji i Obsługi PCKiSz oświadczył ustnie zespołowi kontrolującemu, iż nie ma możliwości dostępu do dokumentacji z uwagi na przebywającego na urlopie wypoczynkowym pracownika, który odpowiada za prowadzenie tych spraw w Centrum”. Oczywiście obywatel urlopowicz wrócił i mógł wyjaśnić, ale wtedy było już po sprawie. Władza działała błyskawicznie. Zadecydowano: dyrektor doktor Teresa Kaczorowska będzie zwolniona. Bez możliwości wyjaśnienia czegokolwiek, w tym również zarzutów, dlaczego średnio miesięcznie rozliczała sto osiemdziesiąt cztery złote za delegacje służbowe prywatnym samochodem.

Trzeba wyjątkowo złej woli, by zapomnieć, że w 2011 roku, gdy 5 października dr Kaczorowska została powołana na stanowisko dyrektora, Centrum miało ponad 100 tysięcy długów oraz 50 tysięcy kredytu. Obecnie nie ma żadnych długów ani kredytów, za to 100 tysięcy na koncie.

Ale dajmy spokój buchalterii. Z Warszawy do Ciechanowa jest niewiele ponad 100 kilometrów. Może ktoś uczciwy, kompetentny i decydujący o Mazowszu ruszy się ze stolicy i sprawdzi wszystkie rachunki. Dobrze byłoby porównać prawdziwą kontrolę z amatorskim protokołem. To było ważnie brzmiąco zadanie: skontrolować organizację i funkcjonowanie Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki imienia Marii Konopnickiej w Ciechanowie. Konopnickiej – ukochanej poetki pani Kaczorowskiej – która szkołę jej imienia kończyła w Suwałkach, a potem wielką i niezwykle twórczą miłością obdarzyła ziemie augustowskie i ciechanowskie. Kontrola nie była żadną kontrolą – to lipa, hucpa i wstyd dla władzy!

Długo by wymieniać ogromny dorobek twórczy i popularyzatorski Pani Teresy – doktora nauk humanistycznych, badacza dziedzictwa narodowego, popularnej dziennikarki, prezesa Klubu Publicystyki Kulturalnej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Ludzie czytający znają to nazwisko. Autorka pisze prozą i wierszem. Jest animatorką kultury, prezesem Związku Literatów na Mazowszu.

Od trzech dziesięcioleci wydaje 300-stronicowe „Ciechanowskie Zeszyty Literackie” – w 2019 r. 21. tom. Jest autorką kilkunastu książek oraz kilku tysięcy artykułów prasowych i naukowych – książki o zbrodni katyńskiej i o drugiej zbrodni porównywalnej ze smoleńską – augustowskiej, lipcowej z 1945 roku. Zatrzymano wówczas i uwięziono ponad 7 tysięcy ludzi, zamordowano około 2 tysięcy. Czytelnicy znają i przychodzą na spotkania autorskie Teresy Kaczorowskiej – w Polsce i na świecie. Pani doktor dużo jeździ, bo jej książki są tłumaczone na wiele języków. To bestsellery o naszej historii, o męczeństwie Polaków. Pani doktor jest kobietą o niespożytej energii, odważną i silną. Komandor motocyklowego Rajdu Katyńskiego – Wiktor Węgrzyn – zaprosił ją w 2016 roku na trasę z Warszawy do Tobolska. I przejechała całą – 12 tysięcy kilometrów. To ona uczyniła Ciechanowski Ośrodek Kultury i sztuki tym, czym jest.

Warto żyć pracowicie i godnie. Długa jest lista ludzi protestujących przeciwko bezrozumnej i podłej decyzji, której dopuściła się ciechanowska władza.

16 października 2016 roku miejscowa gazeta „Czas Ciechanowa” opublikowała mądre słowa zatroskanych ludzi, wybitnych, pochodzących z tego środowiska: „Powiatowe Centrum Kultury i Sztuki pod dyrekcją pani Teresy Kaczorowskiej stało się znakomicie funkcjonującą od lat placówką kulturalną, co było odczuwane przez społeczność Ciechanowa i powiatu oraz regionu, placówką znaną również daleko poza Mazowszem.

Nagłe odwołanie dyrektor dr Teresy Kaczorowskiej ze stanowiska będzie ogromną, niepowetowaną stratą dla Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki. Dotychczas nie było na tym stanowisku osoby tak pracowitej, zaangażowanej, oddanej sprawie krzewienia kultury. Zaistniała sytuacja doprowadzi niewątpliwie do obniżenia poziomu działalności placówki oraz zniweczenia niezwykle bogatej oferty kulturalnej świadczonej przez nią dla społeczeństwa”.

Pod tym apelem – na razie nieskutecznym – podpisali się: Robert Kołakowski – poseł na Sejm RP, Maciej Wąsik – podsekretarz stanu, prof. Bibiana Mossakowska – honorowa obywatelka miasta Ciechanowa, Hanna Długoszewska-Nadratowska – dyrektor Muzeum Szlachty Mazowieckiej, Krzysztof Gadomski – wicedyrektor MDK w Przasnyszu, Jacek Gałężewski – artysta plastyk (Nasielsk), Wojciech Gęsicki – muzyk, poeta, Wiktor Golubski – poeta, Arkadiusz Gołębiewski – reżyser filmowy, dyrektor festiwalu NNW, dziennikarz, honorowy obywatel miasta Ciechanowa, Krzysztof Skowroński – prezes SDP, Paweł Nowacki – producent filmowy i telewizyjny („Warto rozmawiać”, „Sądy przesądy”), Artur Wiśniewski – prezes stowarzyszenia Tak dla Rodziny, Piotr Jędrzejczak – reżyser teatralny (Łódź), Piotr Kaszubowski – historyk, prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej, Jolanta Hajdasz – wiceprezes SDP, Michał Kaszubowski – muzyk, pedagog (Przasnysz), Tomasz Kaszubowski – muzyk, pedagog (Przasnysz), Zdzisław Kruszyński – artysta malarz (Mława), Ewa Krysiewicz – pedagog, Artur Lis – dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Łochowie, Krzysztof Martwicki – sekretarz Zarządu Związku Literatów na Mazowszu, Jan Ruman – redaktor naczelny biuletynu IPN, Wanda Mierzejewska – poligraf, Tadeusz Myśliński – artysta fotografik (Przasnysz), Andrzej Pawłowski – były wicestarosta ciechanowski, Marcin Wikło – dziennikarz, Marek Piotrowski – muzealnik, poeta, Maria Pszczółkowska – katolickie stowarzyszenia Civitas Christiana, Joanna Rawik – aktorka, piosenkarka, dziennikarka, Krzysztof Sowiński – artysta plastyk, prezes Stowarzyszenia Pracy Twórczej, Jacek Stachiewicz – prezes Związku Piłsudczyków w Ciechnowie, Jacek Sumeradzki – artysta malarz, rzeźbiarz (Mława), Bożena Śliwczak-Galanciak – była dyrektor Wojewódzkiego Domu Kultury w Ciechanowie, Barbara Tokarska – dziennikarka, Krzysztof Turowiecki – poeta (Przasnysz), Andrzej Walasek – artysta malarz (Działdowo), Ryszard Wesołowski – prezes Akcji Katolickiej w Ciechanowie (Kościół Farny), Dariusz Węcławski – wiceprezes Zarządu Związku Literatów na Mazowszu, Tadeusz Woicki – dziennikarz, Alina Zielińska – pedagog.

Sezonowa władzo – czy zamierzasz tych wszystkich praworządnych obywateli, artystów i przedstawicieli związków twórczych zlekceważyć?

Płońskie rugi

Bił pruski belfer wrzesińskie dzieci. Kacap wysyłał kibitką na Sybir. Dziś wolność i niepodległość rzeczywiście mamy. To teraz sami swoim niszczymy życie i zabieramy za grosze ziemię.

Polskie drogi biegną coraz gęściej, coraz dalej i są coraz szersze. To lubelskie węzły, rzeszowskie wstęgi szos i podkarpackie wiadukty. Dróg, coraz lepszych, szybko przybywa. Kierowcy mkną bezpiecznie. Podróże stają się coraz krótsze. Jest dobrze. Ale nie wszystkim.

Oto dom państwa Rachockich, przy S7, w Słoszewie, kilka kilometrów za Płońskiem. Ma już ponad 100 lat. Jest z czerwonej cegły, z ozdobnym zwieńczeniem dachu. Wkrótce pójdzie pod młot. W dzień i w nocy setki samochodów przejeżdżało w pobliżu. Nie postawiono wygłuszających ekranów, a teraz w ogóle go zburzą. Ojciec Pana Rachockiego ten dom kupił. Żona urodziła i wychowała tu czworo dzieci. Pan Daniel woził płody rolne na warszawską giełdę. Pani Teresa była gospodynią. Była też ławnikiem sądowym w Płońsku. Tak było przez ponad trzydzieści lat. Dobra, mądra, szczęśliwa rodzina.

S7, ich droga, będzie miała drogi boczne. Jedna z nich rozwali dom Rachockich. Już się z tym pogodzili. Dlaczego jednak inwestor ich lekceważy? Nie wiadomo, jakie będzie odszkodowanie. Olsztyńska dyrekcja gra na zwłokę. Chce zapłacić jak najmniej. Oszukać. Drogowcy nie szanują ludzi.

Państwo Rachoccy też czekają na poszerzenie S7 i rozbudowę jej zaplecza. Doceniają wagę inwestycji. To jest ostatnie wąskie gardło 13,5 kilometra za Płońskiem w kierunku na Mławę. Dwupasmówka ma być gotowa za dwa lata. To dobra wiadomość. Ale gdzie prawo, gdzie sprawiedliwość wobec prywatnej własności?

Są już pieniądze – polskie i unijne. Ryją koparki, przepychają góry spychacze. Ale ludziom nawet się nie mówi, ile dostaną.

Patrzą zza płotu na S7 państwo Rachoccy – Daniel i Teresa. Cieszyć się, jak popędzą – wkrótce – watahy wyswobodzonych z korków podróżników osobowych, dostawczych i czołgów tirowych, czy płakać nad gwałtem na własnym żywym ciele?

Gospodarzy oszukiwanych wcale nie jest wielu. Budujący drogę widzą, że ich jest mało, nie skrzykną się i nie zaprotestują groźnie i skutecznie. Obywatele kochający, bo uprawiający w znoju od lat swoją ziemię, hodujący tu zwierzęta widzą, że droga jest potrzebna. I sprzedadzą ją państwu – ale nie za bezcen. Nie za 5 złotych. Bo tyle chce im dać bezkompromisowy inwestor. Przysyła groźne pisma: Won! Już! Natychmiast!

Generalna Dyrekcjo Dróg Krajowych i Autostrad! Twoja macka olsztyńska wpycha się na mazowieckie pola bez pardonu i przyzwoitości. Gdyby Wam, Dyrektorzy, ktoś bez pytania i nawet bez dzień dobry właził z buciorami do pokoju sypialnego albo choćby jadalnego, do kuchni lub w korytarz – co byście, Panowie, zrobili? Myśliwy (tak robią na przykład w USA) zastrzeliłby bez ostrzeżenia intruza.

Serce rolnika Piotrowskiego, sąsiada pana Rachockiego, nie wytrzymało. W nocy bandyci drogowi wbili paliki, nikt nie przyszedł, nie uprzedził. Wjechały maszyny i zamieniły dom i obejście w ugór. Stoję z Panem Danielem i patrzę tępo na bruzdy w przeoranej ziemi. Sąsiad już nie żyje. Rodzina dostała nędzne grosze, ledwie na pogrzeb starczyło.

Państwo Rachoccy mają ponad 200-metrowy dom. Niewiele potrzeba, by zrobić z niego stylowy pałacyk. To nie najczęściej szpecąca krajobraz kostka sześcienna o płaskim dachu, dziurach okiennych, bez ganku, gzymsów i choć najmniejszych ozdobnych akcentów. Ten dom będzie zburzony. Facetka, którą przysłano, by spisała i policzyła rany, które za chwilę zadadzą drogowcy rolnikowi, nie zauważyła nawet jednego z sąsiadujących z domem mieszkalnych budynków. A stoją tu dwa: w jednym był sklepik wiejski, a w drugim punkt odbioru mleka. Obywatelka spisywaczka bardzo się spieszyła. Najwyraźniej miastowa i spieszyła się do Olsztyna. Była zaledwie kilkadziesiąt minut. Popieprzyła wszystko dokumentnie. Potem jeszcze dwukrotnie trzeba było te „plany” poprawiać.

Racławicki Bartosz i premier-więzień Witos mówili, że musi być inaczej. Ci, co żywią i bronią, muszą mieć nie tylko obowiązki, ale i prawa. W tym święte prawo własności. Polscy drogowcy – pośrednicy – podpisali już wszystkie papiery z austriackim wykonawcą. Bo u nas teraz owszem – budują, ale obcy. Swoim natomiast nie powiedzieli, nie uzgodnili, nie podpisali umów, ile dostaną pieniędzy za ojcowiznę, dom rodzinny, za zabranie dorobku pokoleń.

Ryczą krowy, srają świnie – samo życie. Paskudne naprawdę jest zachowanie urzędników. Jak można zmuszać człowieka, by oddał za 5 złotych metr kwadratowy swej ziemi, gdy wiadomo, że nawet za 20 złotych jej nie kupi? Gdzie ten rolnik ma pójść? Pisze. Protestuje. Spotyka się z dziennikarzami. Wszystko psu na budę, która zresztą i tak nie będzie wkrótce potrzebna w Słoszewie, Dłużniewie, Cieciórkach, Boboszowie i innych wioskach gminy płońskiej. Bo i psów nie będzie.

W Dłużniewie państwo Bluszczowie – Barbara i Grzegorz, i ich 30-letni syn Damian, przygotowany do przejęcia gospodarstwa mlecznego, w którym kilkadziesiąt krów jeszcze daje wspaniałe mleko. Łąki obok zapewniają paszę. Ale tragedia rodziny wisi w powietrzu. Tu ma stanąć kolejny MOP, wielki parking, a obok zbiorniki wodne. Nieważne, że tu właśnie jest najlepsza ziemia w okolicy. Nieważne, że to miejsce powinno być chronione przez „zielonych”, czy jak tam się zwą, bo tu jest ptasia mekka, legowisko żurawi i innych rzadkich ptaków. Od wielu, wielu lat.

A sąsiedniego lasu już nie ma. Wycięto bezczelnie drzewa pana Grzegorza, niczego z nim nie uzgadniając. Drogowcy zabrali nawet drewno i wywieźli. A przecież to miało jakąś konkretną wartość. A więc w Polsce grasują bezkarni złodzieje!

Praktyka wchodzenia na pola, a nawet podwórka, to norma. Włażą, wbijają paliki i już. Padają słowa o specustawie i koniec. Gdzie są prokuratorzy, gdzie liczne agencje powołane do obrony człowieka?!

Pani Barbara pokazuje mi stertę pism odwoławczych. Grożący rodzinie Bluszczów MOP miał stanąć w miejscowości Rybitwy, kilka kilometrów dalej. Tam jest o wiele gorsza ziemia i nikt w Rybitwach nie protestował – bo jeśli ziemia nie rodzi, warto przeznaczyć ją na inwestycje. Kto i dlaczego zmienił decyzję? Pytam w imieniu rodziny Bluszczów, no i własnym. Obudź się, miejscowa władzo!

Płońsk stąd zaledwie ok. 10 kilometrów. Duże miasto. Liczne urzędy. Wielu adwokatów. Ale niestety są bardzo drodzy. Nie na rolnika kieszeń. Ponoć teraz tym zacnym, w końcu historycznym miastem rządzi 6 rodzin. Skoro nie władza, to może ziemlaki zajmą się krzywdą ludzką.

Młody Bluszcz może być wspaniałym rolnikiem: zna się i chce mu się. Ale walka ze zmową drogową jest nie do wygrania. A przecież chodzi już teraz tylko o kilka – kilkanaście gospodarstw. Czy ktoś pomoże Panu Adamowi Stańczakowi i Panu Mariuszowi Czarneckiemu z Ćwiklinka, Panu Stanisławowi Olczakowi z Cieciórek, Pani Ewie Kucharzak ze Słoszewa Kolonii? No i Bluszczom, i Rachockim.

Unia pomogła, Austriak zarobi, centralno-dyrekcyjni drogowcy już niedługo wypną piersi na medale: rąsia, szpila, goździk. Tak było. A czy jest inaczej?

Pan doktor Struzik jest już wieloletnim marszałkiem Mazowsza. Ludzie mu chyba ufają – bo wybierają. Może się zainteresuje, wyśle kogo trzeba, by zahamować słuszny gniew i wyprostować, co pokrzywiono. Pan marszałek Struzik, to – ponoć – druga osoba w PSL-u. Czy to jest jeszcze chłopska partia, czy towarzystwo miastowe, wstydzące się tego, skąd ich ród i jakie mają (mieli!) obowiązki?

Kompost w Kampinosie

Duża sala, może i największa w Izabelinie. Usiadło ze dwieście osób, głównie kobiet. One najbardziej się o wszystko troszczą. W prezydium nowo wybrana burmistrz, Pani Dorota Zmarźlak. Zaprosiła i posadziła obok siłę naukową z Instytutu Ochrony Środowiska. Jestem wśród publiczności i słucham.

To zebranie protestacyjne. Przeciwko wpychaniu śmieci, odpadów pod drzewa… Kampinosu.

Park-nie park, resztki tego, co było. W końcu niedaleko wielkiej Warszawy i bardzo ważny to las. Ale oczywiście mieszkają ludzie, i to w ładnych domkach. Mieszkają, więc mają śmieci. „Naukowo” to się nazywa punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Na pojemnikach widnieją więc litery PSZOK. Szok to może i będzie, gdy izabelinianie ustąpią, znudziwszy się próżną walką z wiatrakami. Pani burmistrz ciągnie długą historię, jak to władza chce uszczęśliwić mieszkańców tymże PSZOKIEM – badała, wykreślała, liczyła. Ma być selektywnie, bo na to się zgodziliśmy unijnie. A więc segregacja – kolorowe pojemniki, każdy starannie wrzuca gdzie trzeba, i już.

No niezupełnie. Znamy nasz narodek i niestety my to nie karne Niemiaszki, pedantyczni Holendrzy i inne germańskie, posłuszne plemiona. Słyszałem niedawno w Radiu WNET kpiącego Cejrowskiego, że w Ameryce (przynajmniej w wielu stanach) ludzie nie selekcjonują, wysypują jak leci, a dopiero w punkcie zbiorczym pracownicy wybierają, przebierają i… zarabiają. U nas koszt tych zamysłów będzie ogromny, a i teraz gdzieś, „potem”, trzeba będzie jeszcze raz selekcjonować.

No, ale póki co – ma być PSZOK. Dobrze, niech będzie, ale dlaczego izabelińska miniwładza podrzuca śmieci pod miejsce parkiem zwane? Odpowiedź: bo takie w tamtym miejscu ma.

Ale pozostaje dowożenie odpadów poza miasteczko, na kraniec przeciwny w stosunku do Warszawy, skąd i tak trzeba będzie urobek wywozić z powrotem przez cały Izabelin, potem Mościska i dalej.

Ludzie słuchają, słuchają i w końcu dość mają. Okazuje się, że jest teren za Izabelinem bliżej Warszawy, w Mościskach. Wstaje facet, przedstawia się, podaje adres i mówi, że on sprawę załatwi. I że już zgłaszał swoją propozycję. Ale został zlekceważony. Władza chce wozić to g. na teren cenny, chroniony przyrodniczo (działka graniczy z trzech stron z Kampinoskim Parkiem Narodowym, objętym programem Natura 2000). W dodatku to teren podmokły, z którego wypływa ciek wodny zasilający dużą część Puszczy Kampinoskiej, wpadający do Bzury. A to jeszcze nie wszystko. Od kilku lat jest tu nieformalny rezerwat ptaków i płazów. Rzadkie gatunki – między innymi kuliki.

Zaledwie kilkadziesiąt metrów od planowanego są tereny rekreacyjne: boisko, plac zabaw, siłownia na powietrzu, ławki, wiata – miejsce pikników sąsiedzkich. Od szoku – PSZOKU do najbliższych domów mieszkalnych jest około 30 metrów. Ludzie więc protestują. Ale w tzw. międzyczasie władza wystąpiła o dofinansowanie inwestycji ze środków unijnych.

Sprawa jest więc groźna, bo PSZOK ma ruszyć już od początku 2020 roku! To miałby być „tymczasowy” PSZOK. Ale wiadomo, że prowizorki zagnieżdżają się na dłużej. Może więc powstanie ten… „szok”. Ludzi – jak to bywa często – pyta się o zdanie w ostatniej chwili. Retorycznie!

Gadanina trwa. Rzeczki – jeszcze czyste – toczą wody. Urzędnicy jeżdżą i chodzą do pracy. Wkładają zarękawki i zdejmują. Ple, ple, ple. A trawa rośnie.

Pisał Tuwim: „Trawo, trawo do kolan,/ podnieś mi się do czoła –/ żeby myślom nie było/ ani mnie, ani pola”. Cytuję z pamięci, więc mogłem się rąbnąć. Ale nic to. Rąbną się decydenci bardziej albo zostaną rąbnięci, gdy zasmrodzą rezerwaty i puszczę. Tylko że oni wcześniej pójdą precz, a następcy – którzy oczywiście rozpoczną zbiorową dyskusję od nowa – zwalą „zło” na poprzedników. Będzie zebranie, gadanie, ziewanie i tylko nadal „nierozwiązywalny” problem zostanie. Czy tak – panowie lekarze?

Wyślę panom ten artykuł. Może ktoś przeczyta? Może.

Artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Tryptyk mazowiecki” znajduje się na s. 9 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Tryptyk mazowiecki” na s. 9 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Gdy pracodawcy i prywatni pracownicy samodzielnie stworzą jasny program naprawy państwa, politycy natychmiast się zlecą

Ze strony polityków, zawsze toczących jakąś kampanię i zerkających codziennie na słupki poparcia, nie możemy liczyć na żadne rozwiązanie. Mamy zatem w biedzie wymrzeć, indywidualnie i jako naród?

Jan A. Kowalski

Nie udało się Prawu i Sprawiedliwości zdobyć większości potrzebnej do zmiany konstytucji, ale nie rozpaczajmy już nad tym. Pojojczyłem w poprzednim numerze, wystarczy. Teraz zastanówmy się nad tym, co bez zmiany konstytucji jest możliwe. Zamiast przez kolejne cztery lata szarpać się z posłem Nitrasem, Klaudią Jachirą i Grzegorzem Braunem.

Jest jedna, fundamentalna dla rozwoju naszego narodu i państwa sprawa, która nie wymaga ani zmiany konstytucji, ani kopania się z wymiarem sprawiedliwości. Jest nią zmiana systemu emerytalnego sprzężona ze zmianą strukturalną polskiego rynku pracy.

Logiczne i przyczynowo-skutkowe, bo pracujemy również w tym celu, żeby móc godnie dożyć do naturalnej śmierci. Ale nie tylko po to, żeby wszystko przejadać i umrzeć w nędzy, a dzieciom pozostawić w spadku długi. Czy to jest jednak możliwe? Zastanówmy się wspólnie.

Najpierw trochę historii. Zacznijmy od końca, od emerytur. Od roku 1889 do dziś (z lekkimi modyfikacjami wywołanymi przez Wielki Kryzys) trwa system emerytalny wprowadzony w Niemczech przez kanclerza Bismarcka. Jego idea jest niezmienna i opiera się na solidarności pokoleń. I na pewniku, że dzieci będzie zawsze więcej niż rodziców. Trzeba oddać Żelaznemu Kanclerzowi, że pod koniec XIX wieku jego pomysł był genialny, bo z dwójki rodziców przychodziło na świat po kilkoro, czasem kilkanaścioro dzieci, które nie umierały, ale zasilały rynek pracy. Dopóki rodzice płodzili przynajmniej 4 dzieci, system pracował jak dobrze naoliwiona maszyneria.

Ten czas jednak minął w Europie i w Polsce bezpowrotnie. Z jednego małżeństwa (lub konkubinatu) nie rodzi się w Polsce nawet dwójka dzieci (1,45 za rok 2018).

A my z jednej strony lamentujemy, bo wymrzemy jako naród, a z drugiej uporczywie trwamy w systemie zakładającym ciągły przyrost młodych pracowników. Myślę, że najwyższy czas zrozumieć, że bez natychmiastowej zmiany starego systemu wymrzemy w biedzie.

A zmiana ta musi być powiązana ze zmianą systemu zatrudnienia, inaczej się nie da. Bo, przypomnę, efektywnie i zasadnie pracuje nas tylko 15 milionów (na 16,5), a powinno – 21. To według proporcji występujących w Skandynawii, Czechach i Niemczech właśnie. I chociaż w Niemczech, podobnie jak u nas, do wypłat emerytur państwo dopłaca ok. 20%, to jednak z zasobnej kasy, a nie z pożyczek, jak w naszym przypadku.

Jedyny pomysł, jaki w ostatnim czasie pojawił się w przestrzeni publicznej i sejmie, i zaraz zniknął, to pomysł podniesienia składek emerytalnych dla najlepiej zarabiających. Pomysł oczywiście absurdalny dla naszej przyszłości, ale rządowi dający parę miliardów rocznie więcej w trakcie najbliższych lat. A potem niech się inni martwią. Oczywiście pojawiły się też Pracownicze Plany Kapitałowe (pisałem o tym w Nr. 62), które fundują nam wszystko to, co kiedyś obiecywały OFE. Spodziewać się zatem należy, i całkiem słusznie, kolejnych dorodnych gruszek na wierzbie. A nawet dorodniejszych.

Porzućmy złudzenia. Ze strony polityków, zawsze toczących jakąś kampanię i zerkających codziennie na słupki poparcia, nie możemy liczyć na żadne rozwiązanie. Mamy zatem w biedzie wymrzeć, indywidualnie i jako naród? Oklaskując gromko naszych przywódców?

Proponuję pewien eksperyment: pomińmy ich całkowicie, przynajmniej do czasu sformułowania planu reformy. Wyłączenie polityków pozwoli nam, pracodawcom prywatnym i pracownikom, wyeliminować zupełnie niepotrzebne koszty opłacania ich obiadów. A na poważnie, pozwoli wreszcie policzyć koszty generowane przez nieudolnych polityków dla własnego próżniaczego życia. I obciążające niepotrzebnie nas wszystkich.

Tak skonstruowana Komisja Dwustronna (zamiast trójstronnej) może przystąpić do trzeźwej analizy naszego rzeczywistego położenia wewnątrz kraju i w globalnym otoczeniu. Bez przymusu oglądania się na chwilowy zysk lub stratę polityczną. Nazwijmy ją Komisją Naprawy Państwa. Czym dokładnie i chronologicznie powinna się zająć?

  1. Dostosowaniem kosztów pracy, w tym składki ubezpieczeń społecznych, do poziomu europejskiego. W Wielkiej Brytanii składka ubezpieczenia to średnio 12%, w Niemczech 19%, w Polsce 48%. Dzięki temu najmniej zarabiający pracownik zyska 500 zł, a pracodawca zaoszczędzi na nim 500 zł.
  2. Uproszczeniem systemu podatkowego i systemu poboru podatków, w tym ubezpieczeń społecznych, w celu redukcji ilości osób tym się zajmujących.
  3. Uproszczeniem organizacji i kosztów wewnętrznego funkcjonowania państwa polskiego. Zmianą systemu finansowania państwa (= budżetu) z centralnego na oddolny. Według moich wyliczeń liczba urzędników państwowych/niby-samorządowych nie powinna przekraczać 150 tysięcy. Nawet w obecnym porządku konstytucyjnym.

Przepracowanie tych 3 punktów bez obecności polityków pozwoli na sformułowanie jasnego programu naprawy państwa dla nas samych i przyszłych pokoleń. Ale nie martwy się ich nieobecnością. Gdy tylko taki jasny program naprawy państwa powstanie, natychmiast przybiegną. Jeżeli nie z obozu aktualnie rządzącego, żeby nie przegrać kolejnych wyborów, to z opozycji, żeby wreszcie wygrać.

A my? A my powinniśmy – tylko za cenę bezwarunkowej akceptacji naszych postulatów – udzielić im poparcia. Przecież bez naszych: pracowniczych, pracodawczych i emeryckich głosów, nie wygrają.

Artykuł Jana Kowalskiego pt. „Jedyne, czego powinniśmy oczekiwać w drugiej kadencji Dobrej Zmiany” znajduje się na s. 15 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Jana Kowalskiego pt. „Jedyne, czego powinniśmy oczekiwać w drugiej kadencji Dobrej Zmiany” na s. 15 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

17.08.1920 r. niemieckie gazety kłamliwie obwieściły upadek Warszawy, a Niemcy rozpoczęli atak na Polaków w Katowicach

Ślązacy pragnęli żyć w Polsce i chcieli o to walczyć. Zdawali sobie sprawę z tego, że nie ma innego wyjścia, a politycy walczyli o wpływy i czekali, aż im coś mocarstwa dadzą. Dlaczego miałyby dać?

Jadwiga  Chmielowska

Wojsko Polskie w dniach 13–25 sierpnia 1920 roku rozgromiło bolszewików dochodzących już prawie na przedmieścia Warszawy. Bitwa Warszawska, w której najcięższe walki stoczono pod Ossowem, zatrzymała pochód komunizmu przez całą Europę. Przeszła do historii jako jedna z osiemnastu najważniejszych bitew w dziejach świata. Ambasador brytyjski Polsce – lord Edgar Vincent D’Abernon – w jednym ze swoich tekstów (sierpień 1930 r.) napisał: „Współczesna historia cywilizacji zna mało wydarzeń posiadających znaczenie większe od bitwy pod Warszawą w roku 1920. Nie zna zaś ani jednego, które by było mniej docenione (…) Gdyby bitwa pod Warszawą zakończyła się zwycięstwem bolszewików, nastąpiłby punkt zwrotny w dziejach Europy, nie ulega bowiem wątpliwości, iż z upadkiem Warszawy Środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji. (…). Zadaniem pisarzy politycznych (…) jest wytłumaczenie europejskiej opinii publicznej, że w roku 1920 Europę zbawiła Polska” (http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_warszawska_1920).

Tymczasem wychodzące 17 sierpnia 1920 r. niemieckie gazety obwieściły światu upadek Warszawy. W tym dniu bojówki niemieckie przy wsparciu Sicherheitzpolizei demolowały polskie lokale i atakowały Polaków mieszkających w Katowicach. Zaniepokojony tym płk Blanchard – kontroler koalicyjny na powiat katowicki – wezwał na odprawę landrata (starostę), prezydenta policji, komendanta Sicherheitspolizei i szefa policji porządkowej, tzw. modrej. Powiadomił ich, że od tego dnia wstrzymuje zgodę na jakiekolwiek wiece i manifestacje, a nielegalne będą rozpędzane siłą. Niemieckie związki zawodowe proklamowały strajk generalny. „Tego dnia w godzinach popołudniowych zebrali się na katowickim rynku Niemcy, wśród których większość była członkami bojówek. Wygłaszano antypolskie i antyfrancuskie przemówienia. Pod ich wpływem doszło do dramatycznych wydarzeń. Zaatakowano siedzibę Komisji Międzysojuszniczej w Katowicach. Zebrani naprzeciwko budynku francuskiego kontrolera powiatowego Niemcy zdarli z budynku flagi aliantów i obrzucili gmach kamieniami. Żołnierze francuscy oddali w stronę tłumu strzały. Padło 10 zabitych, było także wielu rannych.

Mieszkający w pobliżu budynku francuskiego kontrolera powiatowego (róg Dyrekcyjnej i Warszawskiej – przyp. red.) dr Andrzej Mielęcki zszedł udzielić pomocy rannym. Rozpoznany przez bojówkarzy niemieckich jako polski działacz, został zaatakowany przez tłum i skatowany na śmierć. Ciało doktora wrzucono do Rawy” – czytamy w publikacji Michała Cieślaka II Powstanie Śląskie w Katowicach.

Po południu 17 sierpnia delegacja niemiecka zażądała od Francuzów rozbrojenia się i wycofania z Katowic. W celu obrony francuskich posterunków, Blanchard odpowiedział wprowadzeniem czołgów na ulice miasta. 18 sierpnia 1920 r. Niemcy odpowiedzieli groźbą wysadzenia w powietrze siedziby francuskiego kontrolera powiatowego. Płk Blanchard rozkazał wycofanie się wojsk francuskich do koszar. Miasto zostało bezbronne wobec masowych ataków bojówek niemieckich. Podpalono siedzibę Polskiego Komitetu Plebiscytowego i zmasakrowano Komisarza, dr. Henryka Jarczyka, i jego pracowników .W Zabrzu pobity został Stanisław Kobyliński, a w Rybniku Marian Różański.

Wieczorem oddziały francuskie ponownie wkroczyły do Katowic. Cztery kolumny piechoty i czołgów wspierane ogniem karabinów maszynowych zajęły pozycje w centrum miasta. Byli zabici i ranni. Komendant powiatowy POW Walenty Fojkis podjął walkę, odciążając Francuzów. Kompania szturmowa Jana Stanka z Szopienic i oddziały POW podległe komendantowi powiatowemu zajęły miejscowości wokół Katowic już w nocy z 17 na 18 sierpnia 1920 r.

O sytuacji w Katowicach dowiedział się natychmiast Komendant POW G.Śl. Alfons Zgrzebniok, stacjonujący w Sosnowcu. Po wyrzuceniu go przez Wojciecha Korfantego z Kwatery Głównej w Bytomiu musiał działać szybko. Walki się rozpoczęły, przeto „zwracał się do sfer miarodajnych o wskazówki i pomoc w broni – niestety wszędzie bez wyjątku – należy to podkreślić z całą stanowczością – znalazł drzwi zamknięte, przeciwnie, radzono nawet, ażeby wpłynąć uspokajająco na Górnoślązaków i nie dopuścić do jakichkolwiek wystąpień zbrojnych z ich strony” – pisze w swej książce Jan Ludyga-Laskowski, – szef sztabu POW G.Śl.

Konflikt pomiędzy dowództwem Polskiej Organizacji Wojskowej G.Śl. a władzami cywilnymi trwał już od samego jej tworzenia, czyli od stycznia 1919 r. Naczelna Rada Ludowa, a zwłaszcza Korfanty, hamowali jej rozwój i uniemożliwiali podjęcie walki zbrojnej.

Teraz powstał konflikt pomiędzy POW a Polskim Komitetem Plebiscytowym z Wojciechem Korfantym na czele. „Komisarz Plebiscytowy Wojciech Korfanty, przeświadczony o możliwości uzyskania korzystnego podziału spornego obszaru bez odwoływania się do zbrojnego zrywu, po ujawnieniu przygotowań do powstania zażądał usunięcia z Górnego Śląska zaangażowanych w to przedsięwzięcie oficerów Wojska Polskiego. Obecność ich bowiem, jego zdaniem, sprzyjać miała konspiracji wojskowej. Podporządkowanie się żądaniom Komisarza Korfantego oznaczałoby oddanie wpływów czynnikom cywilnym, a także zwycięstwo orientacji endecko-chadeckiej nad piłsudczykowską, reprezentowaną przez wojskowych podporządkowanych warszawskiemu dowództwu. Rozwiązanie to było nie do przyjęcia dla zwolenników obozu belwederskiego” – tak opisała konflikt Wanda Musialik w swojej książce Michał Tadeusz Grażyński 1890–1967.

Ślązacy pragnęli żyć w Polsce i chcieli o to walczyć. Zdawali sobie sprawę z tego, że nie ma innego wyjścia, a politycy walczyli o wpływy i czekali, aż im coś mocarstwa dadzą. Dlaczego miałyby dać?

Każdy broni swojego interesu. Francuzi, owszem, chcieli osłabić Niemcy, bo z nimi graniczą, więc Polskę mogli wspierać. Włochów to w ogóle nie interesowało. Anglicy chcieli kontrybucji, więc w ich interesie było nawet wspieranie Niemiec.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Wybuch II powstania śląskiego” znajduje się na s. 8 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Wybuch II powstania śląskiego” na s. 8 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Młody człowiek bierze udział w wyścigu szczurów, porównując się do innych, których „ja” okazuje się równie rozmyte

Bez wyodrębnienia tego, co warte zachodu i starań, trudno o jakikolwiek rozwój. W końcu charakter buduje się w procesie oceniania i wyboru. Jak więc można kształtować tożsamość bez systemu wartości?

Iga Stępień

Wiele wskazuje na to, że do dzisiejszego kryzysu tożsamości młodych ludzi przyczynia się przede wszystkim właśnie brak stabilizacji zewnętrznego świata, czy wręcz panujący w nim chaos. Podczas takiego kryzysu człowiek doznaje nieprzyjemnych uczuć: zniechęcenia, lęku i dezorientacji. Kryzys tożsamości charakteryzuje się rozmyciem granic „ja” i zagubieniem.

Dzisiejsze czasy, nazywane ponowoczesnością, stanowią dla młodego człowieka wyjątkowo trudny grunt do stworzenia jakichkolwiek podstaw tożsamości. O ile trudno jest zrekonstruować zagubioną tożsamość, tym trudniej musi być ją w ogóle zbudować w świecie, który właśnie na dezorientacji i dezorganizacji się opiera.

(…) Postmodernizm (w wielkim skrócie) opiera się na płynnej i zrelatywizowanej rzeczywistości (traktującej wartości, postawy i opinie jako względne, bo zależne od indywidualnych odczuć), gdzie odrzucane są stabilne tradycyjne wartości oraz jasne reguły. Warto oczywiście patrzeć na problemy z wielu perspektyw, bo wielość opinii oraz różnorodność indywidualnych doświadczeń stanowi wartość i dla jednostki, i dla społeczeństwa. Lecz to, co brzmi świetnie w teorii, wymyka się często spod kontroli w praktyce. I właśnie dzisiejszy kryzys tożsamości osób młodszego pokolenia jest efektem praktycznego wprowadzenia filozofii postmodernistycznej, która drastycznie przekształciła sposób myślenia o świecie.

Okres dojrzewania jest kluczowym momentem w życiu człowieka, ponieważ to właśnie wtedy następuje świadoma autorefleksja. Jest to czas zmian i trudnych decyzji. Jeśli w tym okresie młody człowiek nie jest w stanie uporządkować i określić rzeczy dla niego najważniejszych oraz celów, do których chce dążyć, zaczyna żyć w tak zwanym „zawieszeniu”. Staje się podatny na presje zewnętrzne i niezdolny do dokonywania wyborów. Szczególnie dzisiaj, w obliczu wszechobecnych pokus oraz trendów propagujących hedonistyczny (rozrywkowy) i konsumpcyjny styl życia, bez ukształtowania stabilnej i dojrzałej tożsamości młody człowiek trwa w ciągłym niepokoju, błąkając się bez celu. Bierze udział w wyścigu szczurów, porównując się do innych, których „ja” okazuje się równie niejednoznaczne i rozmyte. (…)

Nie bez przyczyny dzisiejszym światem rządzą emocje. Otwarcie propaguje się odejście od obiektywizmu i logiki na rzecz subiektywnych odczuć. Zdarza się to nawet tak szanowanym instytucjom, uchodzącym za autorytet, jak Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne, czyli APA (American Psychological Association) – jedno z najbardziej wpływowych stowarzyszeń naukowych i zawodowych psychologów w Stanach Zjednoczonych. W 2018 roku APA wydało poradnik praktyki psychologicznej wobec mężczyzn i chłopców, w którym zawarte są między innymi definicje płci społecznej (gender), ideologii męskości, męskich przywilejów oraz opresji.

W kulturze zachodniej faktycznie obserwujemy pewien kryzys męskości. Rola społeczna mężczyzny uległa załamaniu, przez co zmuszony jest on do rekonstrukcji swojej tożsamości. Nie jest to łatwe zadanie dla młodych mężczyzn.

Autorzy poradnika APA opisali bowiem tradycyjną wizję męskości jako wyjątkowo szkodliwą, a ostatnimi czasy zaczęto nawet określać ją mianem „toksycznej”. Do jej cech zaliczają: dominację, agresję, rywalizację oraz… stoicyzm (!).

Ale czy właśnie filozofia stoicyzmu nie byłaby idealnym rozwiązaniem problemu wszechobecnego chaosu i histerii? Według stoicyzmu człowiek powinien umieć zachować powagę i trzeźwość umysłu oraz dążyć do równowagi duchowej, kontrolując swoje popędy. Stoik osiąga szczęście przez bycie cnotliwym i przez „wewnętrzną dyscyplinę moralną, sumienne spełnianie obowiązków oraz odcięcie swoich emocji od zdarzeń zewnętrznych, czyli utrzymywanie stanu spokojnego szczęścia niezależnie od zewnętrznych warunków”. Stoik to człowiek o wewnętrznej integralności i silnej woli, znający swoją wartość, nie lękający się. Ale to przecież wyjątkowo niemodna postawa w dzisiejszym świecie… Ponadto według APA „szkodliwa” u mężczyzn jest też samodzielność. Tymczasem dla młodego człowieka w chaosie dezorientujących informacji i pokręconym labiryncie ponowoczesności postawa „samodzielnego stoika” mogłaby się okazać zbawienna.

Iga Stępień urodziła się w 1992 r. w Katowicach. Ukończyła studia w Wielkiej Brytanii na University of the Arts, London oraz Plymouth College of Art. Studiowała produkcję filmową i telewizyjną oraz organizację eventów. Jest absolwentką studiów magisterskich Uniwersytetu Śląskiego na kierunku kulturoznawstwo, filmoznawstwo i wiedza o mediach. Specjalizuje się w awangardzie filmowej, zajmuje motywem pamięci oraz transcendencji w kinie i organizuje festiwale filmów niezależnych.

Cały artykuł Igi Stępień pt. „»Ja« w chaosie” znajduje się na s. 12 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Igi Stępień pt. „»Ja« w chaosie” na s. 12 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Powstanie było nie tylko kumulacją działań Armii Krajowej, było też ostatnią bitwą o niepodległość w II wojnie światowej

Walczyliśmy z Niemcami militarnie, z Sowietami politycznie. Bitwa ta pokazała też, jaki jest prawdziwy stosunek do nas aliantów zachodnich. Niestety taki, jak w 1939 r. – cyniczny. Nie pomogli nam.

Zdzisław Życieński

W 1939 r. najechali nas, zgodnie z tradycją, barbarzyńcy z Zachodu – Niemcy i barbarzyńcy ze Wschodu – Sowieci. Wobec niedotrzymania umów sojuszniczych Francji i Wielkiej Brytanii, walka trwała krótko i była krwawa. Ulegliśmy, ale nie zrezygnowaliśmy z dalszej walki. Powstała Polska Podziemna z Rządem na emigracji. Kulminacją wszystkich bitew była bitwa o niepodległość zwana Powstaniem Warszawskim.

Miejsce i czas podyktowała ofensywa armii sowieckiej i odwrót armii niemieckiej. Spotkały się one w sierpniu 1944 r. pod Warszawą. Spotkanie to trwało tyle czasu, ile było potrzebne naszym wrogom do tego, by powstanie upadło, a miasto zostało zniszczone. (…)

Bitwa

Decyzja o Bitwie-Powstaniu mogła zapaść tylko w Kraju. O tym dobrze wiedział gen. Kazimierz Sosnkowski. Wypowiedział się on rozkazem Naczelnego Wodza nr 19 w dn. 1 września 1944 r. Kosztowało go to utratę stanowiska Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych w uległym Anglikom rządzie w Londynie. Pod koniec powstania mianowanie gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora” Naczelnym Wodzem znacznie podniosło rangę powstania, a nam – powstańcom – zapewniło prawa kombatanckie.

Przebieg bitwy był wielokrotnie opisywany i jest dobrze znany. Ogólnie można powiedzieć, że przemieszanie zdobytych przez nas terenów z opanowanymi przez Niemców ochroniło nas przed masowymi bombardowaniami. Niemcy początkowo mieli takie zamiary, a potem od nich odstąpili. Taktyka walk musiała się dostosować do terenu.

Ze względu na brak odpowiedniego uzbrojenia (i częściowo wyszkolenia), przegrywaliśmy walkę w otwartym terenie, a odnosiliśmy sukcesy w zwartej zabudowie.

Walka trwała 63 dni – było to maksimum tego, co można było osiągnąć. Przewaga przeciwnika była ogromna: czołgi, artyleria, lotnictwo. Jedyną naszą przewagą było to, że walczyliśmy o wolność.

Gen. Tadeusz Komorowski „Bór” stanął przed dylematem podobnym do tego, jaki miał w 1939 r. gen. Fr. Kleeberg, kiedy był zmuszony wybrać niewolę niemiecką czy sowiecką. Wybrał niemiecką i ocalił życie swoim żołnierzom. Inni generałowie (w 1939) wybrali wówczas sowiecką i skończyło się to, jak wiadomo, tragicznie. (…)

Jakie popełniono błędy?

Dziś, z perspektywy 75 lat, może łatwiej jest określić, jakie popełniono błędy.

Przed powstaniem niewątpliwym błędem było pozbycie się broni. Wynikło to z dwóch przyczyn: chaosu decyzyjnego w sztabie, związanego z akcją „Burza”, i nacisków z Londynu.

Myślę, że wyżsi dowódcy wiedzieli, jaką broń przygotować. Już w 1928 r. płk. Stefan Rowecki „Grot” w swojej książce pt. Walki uliczne zalecił jako najbardziej przydatną broń – pistolety maszynowe i małe miotacze ognia. Rzeczywiście to się sprawdziło!

Błędem też było nieściągnięcie do Warszawy (konspiracyjnie) oddziałów dywersyjnych z pobliskich terenów, np. z Kampinosu. Zwykle były one dobrze uzbrojone i wyszkolone do walki w otwartym terenie, np. na Żoliborzu, Mokotowie… Popełniono też błąd pod koniec powstania, kiedy zapadła decyzja o kapitulacji. Pójściem do niewoli niemieckiej (ja to nazywam „transferem” na Zachód) nie objęto osób potencjalnie zagrożonych przez NKWD i później przez UB (np. członków władz cywilnych, takich jak Emilia Malessa, co potem doprowadziło do tragedii!!!) Przecież nawet komunistom wydawano legitymacje AK. Znana była już przed powstaniem sytuacja na Kresach tych, którzy się ujawnili – śmierć lub łagry.

Konkluzja

Warszawa – jako miasto i węzeł komunikacyjny –nie miała dużego znaczenia zarówno dla Niemców, jak i dla Sowietów, przy ich miażdżącej przewadze. Miała natomiast znaczenie polityczne dla nich i dla nas.

W niektórych publikacjach polskich i rosyjskich znajdują się opinie, że powstanie spowodowało wstrzymanie ofensywy sowieckiej na 5 miesięcy. Jest też taka informacja, że w 1944 r. oddział do Wydzielonych Zleceń Abwehry w Krakowie wystosował do wyższego dowództwa sugestie, żeby odstąpić od likwidacji powstania, o ile będzie pewne, że Sowieci nie pomogą powstańcom.

Wybór przez sztab AK Warszawy jako miejsca kulminacji działań AK był właściwy. Walczyliśmy z Niemcami militarnie, z Sowietami politycznie. Bitwa ta pokazała też, jaki jest prawdziwy stosunek do nas aliantów zachodnich. Niestety taki, jaki był w 1939 r. – cyniczny. Nie pomogli nam. Oczywiście nie mam na myśli bohaterskich lotników alianckich dokonujących zrzutów dla walczącej Warszawy.

Pamięć

Na koniec zacytuję wypowiedź George’a Santayany: „Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtórzenie”.

 

Zdzisław Życieński, ur. w 1923 r., podchorąży NSZ, w Powstaniu w AK, w PSZ na Zachodzie, po wojnie architekt.

Cały artykuł Zdzisława Życieńskiego pt. „Bitwa o niepodległość” znajduje się na s. 17 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Zdzisława Życieńskiego pt. „Bitwa o niepodległość” na s. 17 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

III RP to „artystyczne przetworzenie” PRL przez członków i miłośników WRONy oraz oportunistyczną frakcję Solidarności

WRONa, co prawda, nie była taka silna, system chylił się ku upadkowi, ale i solidarność międzyludzka została jednak zgnieciona i nigdy w takiej postaci jak przed stanem wojennym się nie odrodziła.

Józef Wieczorek

13 grudnia 1981 WRONa rozpostarła swoje skrzydła nad wyzwalającym się z niewoli krajem, którego symbolem jest Orzeł Biały. WRONa stanowiła wówczas zorganizowaną grupę przestępczą o charakterze zbrojnym, jak po latach określił warszawski Sąd Okręgowy w dniu 12 stycznia 2012 roku. W grudniową noc zorganizowała akcję „Jodła”, co proroczo przewidział Stefan kard. Wyszyński, Prymas Polski w Zapiskach więziennych – zapis z dnia 17 I 1954 r., niedziela: „Siadła wrona na czole wyniosłej jodły. Spojrzała władczo wokół i wydała okrzyk zwycięstwa”. Chyba nie bez przyczyny sprawa operacyjna prowadzona przeciwko kard. Wyszyńskiemu, nosiła kryptonim „Prorok”.

W grudniu 1981 r., już po śmierci proroczego prymasa Polski, WRONa zorganizowała liczne miejsca odosobnienia dla tych, których uważała za stanowiących dla niej zagrożenie. Opisuje to jedna z piosenek z miejsc odosobnienia:

„Zielona WRONa, dziób w wężyk szamerowany,
Kto nie da drapaka,
Kto nie chce zakrakać
Ten będzie internowany”.

Nie wszyscy chcieli zakrakać, nie wszystkim udało się dać drapaka, stąd w miejscach odosobnienia znalazło się ok. 10 tys. opozycjonistów, choć w kraju i poza krajem było ich więcej, stąd opór wobec WRONy mógł trwać także poza takimi miejscami. (…)

Po latach wiemy, że WRONa, co prawda, nie była taka silna, system chylił się ku upadkowi, ale i solidarność międzyludzka została jednak zgnieciona i nigdy w takiej postaci jak przed stanem wojennym się nie odrodziła. Co więcej, twardzi przeciwnicy WRONy, mający w biografiach obozy internowania czy więzienia, zostali nieraz tak rozmiękczeni intelektualnie i moralnie, że wspólnie z twórcami WRONy tworzyli struktury podobno wolnego państwa, a dziś razem walczą na różnych frontach obrony demokracji czy tolerancji, a nawet postkomunistycznej konstytucji, zapewniającej ciągłość czasom WRONy. Nie zważają przy tym na to, jak łamana jest ta konstytucja przez organy władzy, ustawowo stojącej na straży jej przestrzegania. (…)

W gmachu Sądu Najwyższego reprezentującego niezawisłą władzę sądowniczą wyobrażenie godła polskiego jako orła białego przez lata było inne – w roli polskiego godła wisiało tam i nadal wisi coś na kształt zielonego ptaszyska, budzącego skojarzenie z zieloną wroną (Kasacja niewygodnego dziennikarza, czyli proces Józefa W., „Kurier WNET” 59/2019). W sposób oczywisty narusza to konstytucję i odpowiednie ustawy. Co prawda art. 16 ustawy o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych dopuszcza umieszczanie godła „w formie stylizowanej i artystycznie przetworzonej” na produktach handlowych, ale tu mieliśmy do czynienia z artystycznie przetworzonym godłem w Sądzie Najwyższym, który nie jest produktem handlowym, tylko najwyższą władzą sądowniczą w kraju posiadającym jako godło orła białego umieszczonego na tle czerwonym. (…)

Artystyczne przetwarzanie wizerunku orła białego w Sądzie Najwyższym (i nie tylko) ośmiela postępowych obywateli do dalszego ubogacania kolorystycznego symboli RP noszonych na tęczowych marszach równości, a onieśmielone sądy niższej instancji nie widzą w tym nic niewłaściwego.

Widać, że III RP ma problemy ze swoją tożsamością. Nie potrafiła się oderwać prawnie od PRL, nie potrafiła, a nawet nie chciała ukarać członków zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym, jaką była WRONa, nie chce nawet należycie poznać osób wspierających WRONę. III RP nie zajmuje się jak należy kwestią reparacji po wojnie jaruzelsko-polskiej, nie wymieniając niezliczonej ilości zaniechań transformacyjnych, stąd i dominacja „zielonej wrony” nad orłem białym nie bulwersuje. Nawet odznaczani za działania na rzecz wolnej i niepodległej Polski, której symbolem jest orzeł biały na tle czerwonym, na taki stan rzeczy na ogół nie reagują. A przecież w piosenkach „wojennych” deklarowali, że rozprawią się z „wroną”, żeby się nie odrodziła i więcej Polski nie gnębiła.

Żyjemy w dziwnej Polsce, zwanej III RP, choć do II RP jakoś ona nie nawiązuje, a stanowi niejako artystyczne przetworzenie PRL, powstałe w ramach realizacji wizji członków i miłośników WRONy oraz „postępowej”, tolerancyjnej, oportunistycznej frakcji obozu solidarnościowego.

Dopóki Orzeł Biały nie pokona WRONy, tak naprawdę nie będziemy wolni i niepodlegli.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Orła wrona nie pokona” znajduje się na s. 4 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Orła wrona nie pokona” na s. 4 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Sądownictwo w wielu przypadkach w swych orzeczeniach pozostaje wciąż duchem w tragicznym czasie stanu wojennego

Odezwa, którą zredagowałem, stała się drugim oficjalnym protestem przeciwko stanowi wojennemu, jaki powstał w kraju. Nie wiedzieliśmy, że prokuratura wojskowa wkrótce zagrozi nam karą śmierci,

Krzysztof Wianecki

W 1991 roku zostałem uznany za niewinnego w zakresie czynów z Dekretu o stanie wojennym. Fakt ten dał mi prawo do ubiegania się o odszkodowanie i zadośćuczynienie, które nie zostało w pełni zaspokojone. (…) Znany polityk za 5 miesięcy internowania otrzymał 250 000 zł odszkodowania, argumentując, że internowanie to wpłynęło negatywnie na jego późniejszą ścieżkę zawodową. Przyznano mu odszkodowanie, choć powszechnie wiadomo, że po 1989 roku jego kariera rozkwitła w sposób spektakularny.

Innym przykładem jest orzeczenie wobec notariusza za dwuletnie zawieszenie działalności, co nie miało wpływu na dalszą jego działalność jako kancelarii notarialnej. Sąd Najwyższy zasądził mu odszkodowanie wysokości 750 000 zł i drugie tyle odsetek. Kolejnym przykładem może być przyznanie zabójcy skazanemu na dożywocie odszkodowania w wysokości 250 000 zł za to, że przez krótki czas odsiadywał wyrok w mało oświetlonej celi.

Ja w 1993 roku za 17 miesięcy uwięzienia w ciężkim politycznym więzieniu otrzymałem odszkodowanie w wysokości kilku tysięcy złotych. W tamtym czasie stanowiło to niespełna czterokrotność przeciętnego polskiego miesięcznego wynagrodzenia.

W ostatnich latach ruszyła nowa fala pozwów o odszkodowania i zadośćuczynienia, składanych przez osoby represjonowane. Moi koledzy, współwięźniowie polityczni okresu stanu wojennego z Hrubieszowa, którzy na początku lat 90. również otrzymali skromne odszkodowania, w tym dwóch z mojego regionu, teraz otrzymali odszkodowania uzupełniające i zadośćuczynienie. Mnie Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu tego odmówił, a Sąd Apelacyjny w Rzeszowie postanowieniem o umorzeniu sprawy zablokował możliwość odwołania się do Sądu Najwyższego. Od postanowienia Sądu Apelacyjnego bowiem nie można się odwołać do SN, można tylko od wyroku. Kuriozalną sytuacją jest, że sędzia – niemal mój rówieśnik – tym postanowieniem okazał dość dobitnie swoją dyspozycyjność. Apelację w moim przypadku rozpatrywał sędzia Sądu Apelacyjnego, który ma w dorobku orzeczenia kilku wyroków z prawodawstwa stanu wojennego.

Działania tych sądów oraz Prokuratury Generalnej, odrzucające mój wniosek o skargę nadzwyczajną, zamykają mi możliwość ubiegania się o wyrównanie kilkutysięcznego odszkodowania z roku 1993. Cała ta sytuacja wobec mnie oraz nielicznej rzeszy skazanych w stanie wojennym, ubiegających się o wyrównanie odszkodowań, odbywa się przy milczeniu ustawodawców, którzy w okresie po 1989 roku odcinają przysłowiowe kupony. Jakby tego było mało, sędzia, który wydał postanowienie niekorzystne dla mnie i dodatkowo zamykające mi drogę do Sądu Najwyższego, w identycznych sprawach dotyczących okresu stanu wojennego nie widział przeszkód do wydania wyroków korzystnych dla wnioskodawców.

Nieprzytomny, pobity, bez pryczy

O północy 13 grudnia 1981 roku, kiedy do drzwi opozycjonistów łomotały pięści milicji, ja, niczego nieświadomy 22-letni wtedy chłopak, kładłem się do łóżka w wiejskim domu dziadków. Wieczorem 12 grudnia, jako szef regionalnego Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania, brałem udział w spotkaniu Solidarności Ziemi Sandomierskiej w Stalowej Woli. Przeciągnęło się ono do późna; nie opłacało mi się już wracać do domu, do Tarnobrzegu, zanocowałem więc u dziadków na wsi. W grudniu 1981 roku byłem pracownikiem radiowęzła tarnobrzeskiego Siarkopolu i urządzałem dla jego pracowników retransmisje zagłuszanych audycji Radia Wolna Europa, a miesiąc wcześniej, w czasie listopadowego strajku w tym zakładzie, prowadziłem radiowe studio strajkowe. Wczesnym rankiem 13 grudnia nikt w miejscowości moich dziadków nie wiedział jeszcze, że o północy ogłoszono stan wojenny. Do domu wracałem autostopem. Nie miałem pojęcia o tym, że jako jedyny z miejscowej opozycji uniknąłem nocnego aresztowania. Gdy dowiedziałem się, co się wydarzyło, razem z kolegą opozycjonistą, Stanisławem Zipserem, wydałem odezwę, w której informowałem społeczeństwo o masowych aresztowaniach działaczy Solidarności, wzywałem do podjęcia czynnego oporu, a na końcu zachęciłem do walki o wolność do przysłowiowej, ostatniej kropli krwi.

Odezwa, którą zredagowałem, stała się drugim oficjalnym protestem przeciwko stanowi wojennemu, jaki powstał w kraju. Ani ja, ani Staszek Zipser nie wiedzieliśmy, że za ową „ostatnią kroplę krwi” z odezwy prokuratura wojskowa wkrótce zagrozi nam karą śmierci, a sąd sformułowanie to zinterpretuje jako dowód tego, że autorzy odezwy nawołują do mordowania przeciwników politycznych. Zostałem zatrzymany 14 grudnia na terenie mojego zakładu pracy i osadzony w tarnobrzeskim areszcie. Dzień później przewieziono mnie do Zakładu Karnego w Załężu z decyzją o trzymiesięcznym areszcie i umieszczono w 30-osobowej celi z więźniami kryminalnymi. Nie dostałem pryczy, tylko materac na podłodze.

16 grudnia razem ze współwięźniami z celi przeszedłem tzw. ścieżkę zdrowia, po której za przynależność do ruchu Solidarności zostałem dodatkowo brutalnie pobity – podkreślę, że na wyraźne polecenie oddziałowego: „Temu dołóżcie, ten jest z Solidarności”. Do nieprzytomności. Mimo, że nie odzyskałem przytomności przez trzy doby, nie udzielono mi żadnej pomocy medycznej, nie przydzielono mi nawet pryczy.

Współwięźniowie, widząc mój ciężki stan i wiedząc, że jestem z Solidarności, oddali mi jedną z prycz. Kiedy odzyskałem przytomność, oddawali mi też swoje „prawdziwe” papierosy, sami paląc te, które robili z wysuszonej herbaty. Gdy zapytałem, czemu to robią, odparli: „dzięki waszym protestom poprawiły się nam warunki w więzieniu”. (…)

„Wilczy bilet” to tylko początek

Na wolność wyszedłem w maju 1983 roku na mocy postanowienia Rady Państwa o warunkowym zawieszeniu odbycia reszty kary na okres 3 lat. I bardzo szybko zderzyłem się z kolejną falą represji. Jako więzień polityczny zostałem zwolniony z pracy dyscyplinarnie, podczas gdy internowani nie tylko nie tracili pracy, ale otrzymywali wynagrodzenie. W związku z utratą pracy w trybie dyscyplinarnym straciłem dobre zarobki, premie, nagrody i możliwości awansu. Zostałem pozbawiony kartek na mięso, papierosy i inne reglamentowane w tym okresie produkty żywnościowe i towary, podczas gdy osoby internowane nie zostały ich pozbawione.

Zaraz po wyjściu z więzienia zderzyłem się z naznaczeniem tzw. wilczym biletem. Szukałem pracy, a potencjalni pracodawcy, początkowo zainteresowani zatrudnieniem mnie, wkrótce odmawiali mi zatrudnienia, nie kryjąc, że powodem odmowy są naciski polityczne.

Gdy w końcu otrzymałem pracę, była ona poniżej moich kwalifikacji, w trudnych warunkach, za wynagrodzenie drastycznie mniejsze niż przed skazaniem. Szedł za tym również brak możliwości kształcenia i rozwijania się oraz podnoszenia kwalifikacji, co wywoływało kolejne negatywne konsekwencje zawodowe, które odczuwam do dziś.

Kolejna grupa skutków pobytu w więzieniu i represji wiąże się z moim zdrowiem. Roczny koszt leczenia zamyka się skromną kwotą kilku tysięcy złotych. Aktualnie otrzymuję rentę wysokości 500 zł.

Cały artykuł Krzysztofa Wianeckiego pt. „Złamana zasada równości. W kolejną rocznicę stanu wojennego” znajduje się na s. 2 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Krzysztofa Wianeckiego pt. „Złamana zasada równości. W kolejną rocznicę stanu wojennego” na s. 2 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Ludzkość dąży do samobójstwa / Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z prof. Andrzejem Nowakiem, „Kurier WNET” nr 66/2019

Beneficjent zbiorowego samobójstwa ludzkości nie należy do naszego gatunku. Trzeba bronić zdrowego rozsądku, prawdy i połączenia prawdy z jej fundamentem, który leży w chrześcijaństwie, w Bogu.

Ludzkość dąży do samobójstwa

11 listopada prof. Andrzej Nowak został odznaczony przez prezydenta RP Andrzeja Dudę Orderem Orła Białego „w uznaniu zasług w upowszechnianiu wiedzy historycznej i propagowaniu wartości patriotycznych, za osiągnięcia w dziedzinie nauk humanistyczno-społecznych oraz popularyzowaniu polskiej myśli naukowej na świecie”. Z tej okazji, a także w związku z ukazaniem się w październiku kolejnego, 4 tomu Dziejów Polski autorstwa prof. Andrzeja Nowaka – Trudny złoty wiek – z Kawalerem Orderu rozmawia Krzysztof Skowroński.

Został Pan odznaczony najwyższym polskim odznaczeniem – Orderem Orła Białego. Serdecznie gratulacje.

Życzliwość Radia WNET odczuwam od bardzo dawna, chyba od początku istnienia tego radia. Bardzo, bardzo dziękuję.

Jak się Pan czuł w momencie, kiedy Order Orła Białego znalazł się na Pana piersi?

Wzruszony – to chyba pierwsze uczucie. Drugie – zażenowany. Trzecie – zobowiązany.

To zobowiązanie wypełnia Pan w stu procentach. Czwarty tom „Dziejów Polski” już możemy czytać. Dużo trudu kosztowało jego zamknięcie?

To akurat była kwestia, nie chcę powiedzieć natchnienia, bo to bardzo górnolotnie zabrzmi, ale jakiejś dobrej chwili, że wpadłem na pomysł zamknięcia tych dziejów taką kulturalną klamrą – polonezem. Ale oczywiście, zanim mogłem zacząć pisać i kiedy pisałem, musiałem dużo czytać i to był wysiłek, ale zarazem ogromna przyjemność. Bo poznawanie tego okresu dziejów, kiedy tyle wspaniałych, niezwykłych rzeczy w Polsce się udało, było bardzo budujące.

To ten moment dziejów, kiedy Rzeczpospolita była w prawdziwym rozkwicie.

Rzeczywiście. Chociaż przeżywała – co sygnalizuję w podtytule tego tomu – „Trudny złoty wiek”. Przeżywała także trudne momenty związane z wielkimi przesunięciami, powiedziałbym, geopolitycznych płyt tektonicznych dookoła Rzeczpospolitej… Mam na myśli pojawienie się dwóch, największych chyba, potęg całego ówczesnego świata, czyli Imperium Osmańskiego Sulejmana Wspaniałego od południa, a od południowego zachodu – imperium Habsburgów, które urosło wtedy do rozmiarów sięgających od La Plata w Nowym Świecie, w Ameryce, do Brukseli, Holandii, Burgundii, Włoch i oczywiście Hiszpanii z Portugalią. To było wyzwanie, którego trzeci element stanowiło powstanie imperium moskiewskiego po podboju Nowogrodu. I o tym kontekście też oczywiście piszę, o błędach polskiej, a raczej jagiellońskiej polityki, które doprowadziły do tego, że Moskwa w ogóle powstała jako jednoczycielka całego obszaru wschodniej Słowiańszczyzny.

Ale przede wszystkim piszę o wspaniałych sukcesach naszej polityki wewnętrznej, kultury politycznej sejmiku, sejmu, wolności, debaty, sporu na słowa, a nie na miecze – jak w całej Europie, podzielonej wtedy, czyli w XVI wieku, przez reformację i wdającej się wojny domowe. U nas tego udało się uniknąć. U nas spór przebiegał na argumenty, wyrażane coraz dojrzalej, coraz piękniej, coraz bardziej fenomenalną polszczyzną, którą w tamtej epoce wieńczy język Jana Kochanowskiego.

Który z królów Polski jest Pana ulubionym władcą?

Chyba jednak wciąż Władysław Łokietek, Kazimierz Odnowiciel – ci z dynastii jeszcze piastowskiej. Ale niezwykle szanuję cały ciąg monarchów jagiellońskich, od samego Jagiełły, który należy do tych kilku moich najbardziej ulubionych, ze względu na swoją mądrość życiową, wielką zdolność budowania kompromisu. I tę samą zdolność posiadał w wielkim stopniu Zygmunt Stary, a jego syn – Zygmunt August – nauczył się tej sztuki budowania kompromisu i budowania dobrych rzeczy ze społeczeństwem, a nie przeciw społeczeństwu, wbrew temu, co w XX wieku mówił pewien Litwin: „nic z Polakami, coś można zrobić tylko dla Polaków”. Otóż… bez Polaków nie da się zrobić dla nich nic trwałego, jeżeli się nie próbuje budować z nimi. I coś takiego trwałego zbudował właśnie Zygmunt August w ostatnich dziesięciu latach panowania.

Nie wiem, czy Pan się zgodzi z twierdzeniem, że w każdym organizmie mieszka wirus, który w którymś momencie zapoczątkowuje rozkład. Kiedy ujawnił się on w I Rzeczpospolitej?

Nie jestem lekarzem i moja wiedza przyrodnicza jest niestety bardzo uboga, więc o wirusach nie chcę się wypowiadać. W tym tomie raczej przeciwstawiam się sugestiom, jakoby już w wieku XVI wszystko zostało zdecydowane – że Rzeczpospolita upadnie, że Polska wejdzie w fazę kryzysu i destrukcji, bo po prostu tak nie było. Tak nie działa historia, a w każdym razie wydaje mi się, że takie jej opisywanie jest bezsensowne. Jeśli za pięćset lat ktoś spróbuje opisać nasze działania z perspektywy sytuacji, jaka będzie za pięćset lat, to oczywiście wypaczy nasze motywacje, wypaczy naszą zdolność ogarnięcia racjonalnymi decyzjami horyzontu, w którym żyjemy. Na przykład kluczowy rozdział tego tomu dotyczy folwarku. Folwark był najlepszą inicjatywą ekonomiczną, jaką Polska mogła odpowiedzieć na wyzwania i koniunktury gospodarcze XVI wieku. I jak pokazuję, czas folwarku nie był czasem złym. Nie tylko dla szlachty, która budowała owe folwarki, ale także dla chłopów, którzy w ogromnej większości mieli się lepiej niż chłopi w Europie Zachodniej. To nie jest moim wymysłem, moim ideologicznym konceptem, ale rzetelnym sprawozdaniem z wyników badań dwóch największych historyków, którzy zajmowali się gospodarczo-społeczną historią XVI wieku w Polsce, czyli Andrzeja Wyczańskiego i Jerzego Topolskiego.

Przeskoczmy teraz na chwilę do 22 tomu „Dziejów Polski”, który kiedyś będzie napisany przez Pana Profesora, a może Pana następców, bo przecież nie jesteśmy ostatnim pokoleniem, które chodzi po tej ziemi.

Nie wiemy, co będzie za chwilę. Tym bardziej, co będzie za kilka pokoleń. Czy one będą… Da Bóg – będą. Bo jeśli mamy dzieci, wnuki, to oczywiście bardzo chcemy, żeby historia trwała.

Sądzę, że o to przede wszystkim chodzi w opowiadaniu historii – żebyśmy odnaleźli wdzięczność w sobie wobec pokoleń, które pozwoliły nam myśleć, pozwoliły nam żyć, oddychać pewną kulturą, językiem, tym, co dziedziczymy po nich.

I jednocześnie odnaleźli w sobie zobowiązanie wobec tych, którzy będą po nas. Jeśli żyjemy tylko chwilą bieżącą, odwracamy się od przeszłości, nie czujemy żadnego zobowiązania wobec tego, co było, uważamy, że przed nami było tylko jakieś polskie piekło… to nie chcemy, żeby to zło się przedłużało i właściwie usprawiedliwiamy w ten sposób życie tylko dla siebie, tylko tu i teraz, bez perspektywy następnych pokoleń. Taki właśnie jest skutek porzucenia historii, zerwania owego zobowiązania. Skutek, który kończy się kulturą narcyzmu, tak bym powiedział. To świetnie przedstawia książka amerykańskiego socjologa Christophera Lascha. Kultura narcystyczna to jest kultura końca XX i początku XXI wieku. Pamięć historyczna pomaga z nią walczyć.

Teraz poproszę, żeby stał się Pan źródłem dla przyszłych historyków i ocenił to, co się dzieje dziś w Rzeczpospolitej, w Europie i na świecie. Zacznijmy od znamiennego wyroku Sądu Najwyższego. Co powinno o nim zostać zapisane w tej historii za pięćdziesiąt lat?

Oczywiście nie wiem, jakie będą konsekwencje tego wyroku, który z dzisiejszej perspektywy niewątpliwie grozi absolutną anarchią prawną. To jest przykład – skoro użył Pan tego porównania – wirusa sobiepaństwa, jakoś wpisanego w naszą historię, może jeszcze nie tak silnie w wieku XVI, ale na pewno objawiającego się w wieku XVII. „Ja będę decydował o sobie, wbrew temu, co mówi system Rzeczpospolitej. Byle tylko moje było na wierzchu”. Prawda? Tego rodzaju postawa bardzo osłabia państwo.

Ale od razu dodam: nie tylko jedna strona jest winna. Jeżeli forsuje się kandydaturę pana posła Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego, jeżeli wykonuje się tego rodzaju gesty, to daje się pretekst do uzasadnienia działań, które podważają budowanie, nazwijmy to, nowego kadrowo wymiaru sprawiedliwości. Bo to nie jest dobry symbol tej nowości.

Ale przyszły historyk musi zrozumieć… Dlaczego taki wyrok zapadł?

Myślę, że będzie mógł odkrywać jego znaczenie w perspektywie właśnie długoczasowej, takiej, w której szukamy owych wirusów czy korzeni. Owej sobiepańskiej, anarchicznej postawy w naszej głębszej historii. Ale może po prostu przeanalizować sytuację aktualną. Tego ostrego i szkodliwego w swoim natężeniu sporu wewnętrznego w Polsce, który nie pozwala nam robić właśnie tego, co potrafili Polacy w wieku XVI, też podzieleni – w dodatku przez sprawę najważniejszą, bo dotyczącą zbawienia – na nurt reformacyjny i kontrreformacyjny. Dzisiaj, nie mogąc się ze sobą porozumieć, niektórzy z nas, wbrew wyrokowi demokratycznemu, obywatelskiemu, który wskazuje na pewne oczywiste prerogatywy tej grupy, która osiągnęła zwycięstwo w wyborach – prerogatywy ustawodawcze – neguje całkowicie trójpodział władz.

Bo to właśnie robią dzisiaj sędziowie – negują trójpodział władz i arogują, przypisują sobie prawo wchodzenia w rolę ustawodawcy, przeczenia temu, co robi ustawodawca. To jest oczywiście fundamentalne naruszenie porządku trójpodziału władzy, jaki opisał mniej więcej dwieście siedemdziesiąt lat temu Monteskiusz.

Jeżeli uda się zatrzymać tę niszczącą ekspansję prawników w sferę demokracji, ekspansję, która przejawia się nie tylko w Polsce, ale jest częścią zjawiska ogarniającego i Stany Zjednoczone, i kraje Europy Zachodniej… jeśli uda się zatrzymać ten proces, to myślę, że kiedyś zostanie on opisany jako patologia.

Ostatni kontekst, w którym można ten problem analizować, to jest oczywiście dążenie do osłabienia, do destrukcji wewnętrznej państwa polskiego przez tych jego sąsiadów, którym zależy na tym, żeby Polska pozostała słaba, skłócona wewnętrznie. To zagadnienie też ma swoją długą historię. I być może w tej chwili piszemy jego – a raczej inni piszą – kolejny rozdział.

Powstaje kolejny rozdział Kresów I Rzeczpospolitej… i znów będzie napisany na Kremlu, bo najprawdopodobniej dojdzie do zjednoczenia Rosji i Białorusi. Jakie to będzie miało konsekwencje?

Oczywiście duże. Ale nie widzę w tym żadnej wielkiej niespodzianki ani wielkiej możliwości przeciwdziałania. Bo przecież faktycznie graniczymy z systemem obronnym, a raczej agresywnym, ofensywnym – militarnej struktury Rosji. Białoruś jest jej częścią nie od dziś ani nie od jutra nią będzie. Ale martwi mnie coś innego: zbliżające się kolejne obrady w tzw. formacie normandzkim, a więc z udziałem Francji i Niemiec jako głównych partnerów Rosji w dyskusji nad przyszłością Ukrainy. I tutaj wyraźnie się rysuje perspektywa appeasementu, przed którą pozwoliłem sobie ostrzegać kilka lat temu… a więc zaspokajania agresywnego, silniejszego mocarstwa przez państwa zachodnie kosztem słabszego państwa, które jest okrawane ze swojego terytorium.

To, o czym mówi ostatnio prezydent Macron z taką butą, charakterystyczną dla ludzi słabych, sugeruje wyraźnie, że prezydent Francji jest gotów na kompromis. Tak to nazywa, prawda? Z Rosją. Kosztem najpierw Ukrainy… Oczywiście chodzi o Donbas i o Krym… a potem całej Europy Wschodniej. Bo ta Europa Wschodnia powinna być zarządzana przez energicznego przywódcę Rosji, skoro nie daje się podporządkować, kierować właściwie, młodemu, energicznemu przywódcy z Paryża. I to mnie bardziej martwi, bo tylko we współpracy właśnie z partnerami z formatu normandzkiego, czyli zwłaszcza z Francją – Niemcy odgrywają taką fatalną rolę; w tej chwili akurat nieco mniej.

Ale z tymi partnerami Rosja może być dla nas niebezpieczna. Sama w sobie, jak długo jesteśmy w NATO, wydaje mi się, że niebezpieczna nie jest. Natomiast we współpracy z Macronem, we współpracy ewentualnie z niemieckimi kołami przemysłowymi, Rosja może być dla nas śmiertelnie niebezpieczna.

W Londynie miała miejsce manifestacja jedności NATO. Czy myśli Pan, że NATO po Londynie jest rzeczywiście bardziej zjednoczone i solidarne, czy może ta manifestacja była tylko dla publiczności?

Nie wiem, co działo się za kulisami. Ale patrząc z zewnątrz, wydaje mi się, że rzeczywiście udało się na tym szczycie osiągnąć coś dobrego dla Polski: skłonić bardzo ważnego, chociaż kłopotliwego i trudnego członka NATO, jakim jest Turcja, do ograniczenia protestu wobec wzmocnienia północno-wschodniej flanki naszego sojuszu, czyli tej, która nas interesuje, a która obejmuje kraje bałtyckie i Polskę jako szczególnie ważny w tym rejonie kraj. I tu zobowiązania wobec Polski najsilniejszego i oczywiście kluczowego kraju Paktu Północnoatlantyckiego, czyli Stanów Zjednoczonych, w tej chwili, w perspektywie kilku najbliższych lat wydają się całkowicie stabilne. I cieszmy się z tego. A perspektywa dłuższa? Co będzie za parę lat? Tego nikt nie wie. Wiadomo tylko, że jeśli świat będzie istniał w kształcie, w jakim znamy go obecnie, to na pewno główną jego osią będzie konflikt amerykańsko-chiński. Z tej perspektywy na pewno znaczenie naszej flanki będzie stopniowo spadało.

Powiedział Pan: „nikt nie wie”. Wiedzą eksperci. „Rzeczpospolita” zamieściła na pierwszej stronie artykuł o tym, ile będziemy zarabiać za lat pięćdziesiąt. Czyli ktoś ma głęboką wiedzę na temat tego, jaki jest los świata. Skaczemy trochę z tematu na temat, ale w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” prof. Krasnodębski powiedział, że w Europie pojawiają się postulaty wprowadzenia stanu wyjątkowego – chyba w związku z alarmem klimatycznym. Mówi się też o konieczności zmiany modelu rodziny. Normalności, o której mówi premier Morawiecki, trzeba bronić jak Okopów Świętej Trójcy. Czy Pan zgadza się z takim zdaniem?

Nie czytałem wywiadu, więc nie znam całego kontekstu tego zdania. Ale zgadzam się na pewno z opinią, że racjonalizm w działaniu ludzkim, po prostu zdrowy rozsądek jest zagrożony dzisiaj na bardzo wielu bardzo żywotnie nas obchodzących odcinkach. Ja wskażę jeden, może nie najważniejszy, ale jednak istotny – inwazję bełkotu ideologicznego i wypieranie elementarnego zdrowego rozsądku ze środowisk uniwersyteckich, z wydziałów humanistycznych. Ideologia gender i rozmaite agresywne formy kulturowego marksizmu zdominowały największe i najbardziej prestiżowe na rozmaitych listach rankingowych uniwersytety zachodnie i ten system przez reformę premiera Gowina staje się dla nas absolutnym wzorem, do którego musimy równać. No i będziemy równać – z fatalnymi skutkami.

A kwestie, które są wzmiankowane w przytoczonym przez Pana cytacie, czyli druga dzisiaj obok gender swoista religia, odbierająca całkowicie rozum, czyli ideologia, której „świętą niepokalaną” jest Greta Thunberg – ma w swoich, już jasno przedstawionych konsekwencjach, po prostu samobójstwo ludzkości. To jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, a nawet z instynktem zachowania naszego gatunku, jeśli by nas sprowadzić tylko do instynktu. Otóż prostą konsekwencją tej ideologii jest ogłoszenie, że człowiek powinien jak najprędzej zniknąć z planety Ziemia jako jej niszczyciel, jako ten, który tworzy ów straszliwy, węglowy ślad, zabójczy dla naszej planety. I stąd powtarzające się coraz częściej manifestacje kobiet, które ogłaszają, że nie będą mieć dzieci, nawet nie dlatego, że jest im to wygodne, bo to je jakoś upokarza czy narzuca im pewną rolę sprzeczną z ideologią gender, która pozwala tę rolę swobodnie wybierać… tylko dlatego, że chcą chronić matkę Ziemię przed kolejnymi ludźmi. Prawda? I dlatego dzieci mieć nie będą.

I tu wracamy do tego, o czym mówiliśmy wcześniej.

Jeśli odwracamy się od historii, od tradycji, od tego rozumu, który dziedziczymy przez niejako skumulowane doświadczenie pokoleń, i wybieramy tylko siebie, swój partykularny obłęd – bo o tym mówię, mając na myśli ideologię dzisiejszą klimatyzmu – to kończy się właśnie propozycją zbiorowego samobójstwa. Ludzkości.

Nie pojedynczego człowieka, nie nawet grupy społecznej, jak miały miejsce zbiorowe samobójstwa w sektach jeszcze dwadzieścia czy trzydzieści parę lat temu. Ale chodzi o całą ludzkość. I dlatego rzeczywiście trzeba bardzo, bardzo intensywnie bronić zdrowego rozsądku, prawdy i połączenia prawdy z jej fundamentem, który znajduje się w chrześcijaństwie, w Bogu.

Nieczęsto, a przynajmniej publicznie nie sięga Pan do spiskowych teorii dziejów. Ale czy istnieje beneficjent tej wielkiej manipulacji?

Beneficjentem zbiorowego samobójstwa całej ludzkości nie może być ktoś, kto należy do naszego gatunku.

Oczywiście ci, którzy zastanawiają się nad ideologią, o której przed chwilą mówiłem, nie traktują poważnie tej ostatecznej jej konsekwencji, tylko chcą budować na tym swoje korzyści. Na przykład ci, którzy próbują nas przekonać, że za pomocą sprowadzanych z Niemiec urządzeń dostarczających energię odnawialną, z wiatru na przykład, możemy wyrugować w ciągu pięciu czy dziesięciu lat nasze górnictwo węglowe, na pewno na tym zarobią. Prawda? Jakiś profit tutaj będzie. Ja rozumiem, że trzeba ograniczać emisję szkodliwych pyłów, ale próba forsowania tego w sposób przynoszący oczywistą korzyść tym, którzy mogą na tym zarobić, wydaje mi się prostym kluczem do odpowiedzi na pytanie, kto zyskuje na histerii klimatycznej w takim drobnym, konkretnym, wycinkowym miejscu, jakim jest na przykład Polska.

Powiedział Pan, co dzieje się na uniwersytetach zachodnich już od dawna, polskich – od niedawna, ale za to bardzo, bardzo konsekwentnie. Ta myśl, ta cała ideologia – czy to klimatyczna, czy gender – wyrosła z akademii greckiej. To jest konsekwencja myślenia. Dzień po dniu filozofowie w Europie myśleli, myśleli… aż doszli do takich konkluzji. Czy tak przebiegała ewolucja ludzkiej myśli, która doprowadziła do tej pasji samobójczej?

Nie, nie wydaje mi się. Tutaj oczywiście nie jest miejsce ani czas, żeby rozwodzić się nad tym fundamentalnym pytaniem. Każdego zainteresowanego refleksją mądrzejszą niż ta, którą ja jestem w stanie tutaj przedstawić, odsyłam do fenomenalnej książki – cienkiej, można ją przeczytać w półtorej godziny – Benedykta XVI Poznanie prawdy. Wykłady papieskie. Papież emeryt mówi w niej właśnie o drodze uniwersytetów, o drodze akademii od czasów greckich aż do dnia dzisiejszego i pokazuje, jak te rozmaite wyzwania czasu w ciągu ostatnich dwóch i pół tysiąca lat powodują swoiste falowanie, wzajemne zbliżanie i oddalanie się wiedzy i prawdy. Bo to nie jest to samo.

Wróćmy do prozy życia politycznego. Mieszka Pan w Krakowie. Z Krakowa też pochodzi pan Marian Banaś. Co Pan myśli o sprawie Mariana Banasia?

Nie przedstawiono do tej pory w sferze publicznej żadnego argumentu, który przekonałby mnie do tezy, że Marian Banaś powinien ustąpić ze swojego stanowiska. A zatem, albo są jakieś tajne wiadomości, które jednak, żeby przekonać demokratyczne społeczeństwo do tak wyraźnych nacisków na jego ustąpienie, powinny zostać ujawnione, albo nie ma tych tajnych wiadomości i w takim razie całkowitą rację ma Marian Banaś. Takie jest moje zdanie w tej sprawie.

Czyli jeżeli nie pojawią się konkretne argumenty na rzecz ustąpienia Mariana Banasia, to może on nadal być prezesem Najwyższej Izby Kontroli.

Tak. W tym drugim przypadku oczywiście pan Marian Banaś powinien zostać przeproszony, bo tego wymaga elementarna przyzwoitość w życiu publicznym. Natomiast jeśli popełnił jakieś wykroczenia czy przestępstwa, powinien zostać zdjęty ze stanowiska. Trzeciego wyjścia nie widzę. Trwanie takiego stanu jak obecnie wydaje mi się skrajnie szkodliwe i całkowicie nie rozumiem polityki Prawa i Sprawiedliwości w tej kwestii.

Czyli domagania się dymisji.

Bez podania argumentów. Te, które padły do tej pory, są – powiedziałbym – argumentami czwartorzędnego dziennikarstwa – przepraszam, nie chcę obrażać pierwszorzędnych dziennikarzy – dziennikarstwa prowokacyjnego, z jakiego słynie zresztą autor artykułu, który właśnie w tym celu go napisał. Przypomnę jego wcześniejsze prowokacje, które powinny go wykluczyć po prostu z zawodu dziennikarza.

Od jakiego zdania zaczyna się czwarty tom „Dziejów Polski”?

Jest to chyba cytat z przemówienia przed papieżem, sławiącego wielkość Rzeczpospolitej i wyrażającego jednocześnie jakby lekki kompleks, że nas na Zachodzie nie doceniają. Myślę, że powinniśmy ten kompleks w sobie zwalczać.

Szczególnie patrząc na to, co dzieje się we Francji – na protesty, strajki – na to wszystko, co jest nad Sekwaną i nie tylko nad Sekwaną.

Rzeczywiście to nieszczęście dla Europy, ten biedny, zakompleksiony prezydent Francji, nie dysponujący żadną siłą ani żadnymi podstawami do tego, żeby odgrywać rolę lidera, ale tak bardzo marzący o roli Napoleona. Na każdym kroku kompromituje go jego słabość wewnętrzna.

I to oczywiście nie jest dobre ani dla Francji, ani dla Europy, w tym dla Polski, że pojawił się tego rodzaju przywódca – przez bardzo małe „p”. W obliczu poważnych wyzwań, wobec których stoi jego własny kraj, usiłuje grać rolę Napoleona… nie wiem – V, VI, VII… W każdym razie numeracja tutaj jest odwrotnie proporcjonalna do znaczenia.

Skusił mnie Pan do kolejnego pytania. A jak Pan ocenia Donalda Trumpa?

Donald Trump rzuca wyzwanie najpotężniejszym siłom dzisiejszego świata. Wspominanym przez nas ideologiom, nie wspomnianej przez nas, ale obejmującej je obie technice niszczenia swobody myśli, nazywanej poprawnością polityczną. I potężnym lobby – powiedziałbym – całego świata, silniejszym od bardzo wielu rządów i państw. Chyba tylko prezydent Stanów Zjednoczonych może takie wyzwanie rzucić.

Trump robi to w sposób bardzo, powiedziałbym, brutalny, z wdziękiem słonia w składzie porcelany. Nierzadko trudno zaakceptować jego niewątpliwy narcyzm i jego język, ale skutki są takie, że poszerza się dzięki jego zachowaniu – takiemu właśnie, o jakim przed chwilą powiedziałem – przestrzeń wolności jeszcze istniejącej w życiu publicznym i w życiu międzynarodowym. To nie jest kolejna emanacja ideologii politycznej poprawności, która tak często zasiedla salony polityczne współczesnego świata. I z tego się cieszę, niezależnie od rozmaitych krytycznych uwag, jakie do wielu wystąpień prezydenta Trumpa można mieć i które ja w części podzielam.

Cieszę się, że jest taki prezydent, a nie prezydent, który jest kreacją „New York Timesa”, „Guardiana”, TVN-u czy jakiejś innej, nadającej dokładnie ten sam komunikat na całym świecie, stacji medialnej.

Myślę, że gdyby te słowa zacytowała w depeszy pani Mosbacher, prezydent Trump bardzo by się z tej recenzji ucieszył. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dziękuję serdecznie.

Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z prof. Andrzejem Nowakiem pt. „Ludzkość dąży do samobójstwa” znajduje się na s. 1 i 5 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z prof. Andrzejem Nowakiem pt. „Ludzkość dąży do samobójstwa” na s. 5 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Rok w smakowitej pigułce. Telegraf WNET od grudnia 2018 do listopada 2019 / Maciej Drzazga, „Kurier WNET” nr 66/2019

Tylko „Kurier WNET” korzysta z telegrafu; dzięki temu nasze informacje są tak oryginalne, ciekawe i zwięzłe. Ostatni w tym roku wybór wiadomości z całego świata naszego niezastąpionego obserwatora.

Grudzień

W grudniu 2018 rząd uzyskał wotum zaufania, a opozycja przegrała wotum nieufności.

Sejm nieomal jednogłośnie zamroził ceny prądu. * Starzy, dobrzy komunistyczni patroni wrócili na ulice warszawskich miast. * „Jesteśmy zagrożeni kłamstwem i manipulacją w przestrzeni publicznej. Przywrócenie prawdy w polityce jest rzeczą pilną i to mówię nie tylko premierowi Morawieckiemu” – obwieścił „obniżymy podatki” alias „zlikwidujemy Senat”, alias „nie wybieram się do Brukseli” Donald Tusk. * Odeszli bp Tadeusz Pieronek, Kazimierz Kutz, Amos Oz i Georg Bush. * Metan zabił 13 polskich górników w Karwinie. * MSZ zmienił zdanie i ostatecznie zgodził się na udzielenia azylu Silje Garmo, która wraz z córką uciekła do Polski z obawy przed norweskim urzędem ds. dzieci, Barnevernetem. * W piątą rocznicę podjętej przez PO próby zabudowania polskich dróg setkami fotoradarów Główny Inspektorat Transportu Drogowego zapowiedział zakup 358 nowych urządzeń rejestrujących prędkość pojazdów o wartości pół miliona złotych za sztukę. * USA i Węgry zagłosowały przeciw, a Polska wraz z 8 innymi państwami nie wzięła udziału w głosowaniu nad Światowym Paktem ws. Migracji ONZ, który nielegalną imigrację zakwalifikował do kategorii praw człowieka. * 15 francuskich generałów, admirałów i pułkowników zarzuciło prezydentowi Francji zdradę. * Do pendolino zawitał internet. * TSUE nakazał powrót z emerytury sędziom Sądu Najwyższego, przeciwko czemu nikt nie zaprotestował. * Na Ziemię dotarł pierwszy zapis dźwięków, jaki wydaje marsjański wiatr. * Dworzec Centralny w Warszawie otrzymał imię twórcy Strasznego Dworu. * „Trzeba stanowczo przypomnieć, że cel, jakim jest zdobycie władzy, nie uświęca środków używanych do jej zdobycia; co więcej, takie moralnie naganne postępowanie kompromituje polityków czy samorządowców, jest przekroczeniem Bożego przykazania: Nie mów fałszywego świadectwa” – przypomniał w liś­cie pasterskim na Nowy Rok metropolita katowicki abp Wiktor Skworc.

Styczeń

Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego poinformowało, że zwolennicy PO żywią bardziej negatywne uczucia do zwolenników PiS, niż ma to miejsce na odwrót.

Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego policzył, że w 2016 roku w niedzielnej mszy św. uczestniczyło średnio 37% katolików przynależnych do 10 tys. parafii, gdzie posługę pełni ponad 20 tys. kapłanów. * 5 dziewcząt przypłaciło życiem zabawę w pokoju zagadek w Koszalinie. * Kolejną polską ofiarą islamskiego terroryzmu okazało się dziecko zasztyletowane w łonie 25-letniej Polki w Bad Kreuznach (Nadrenia-Palatynat). * Przy okazji aresztowania osób podejrzewanych o działalność szpiegowską na rzecz Huawei obywatele dowiedzieli się, że ich routery wi-fi komunikują się albo z producentami w Chinach (TP-Link, ZTE), albo w USA (Cisco, Linksys, Netgear). * Brytyjski parlament miażdżącą większością głosów odrzucił negocjowaną przez dwa lata umowę o brexi­cie. * MON podpisał z PZL Mielec kontrakt na dostawę śmigłowców dla polskiego wojska. * Rząd zapowiedział finansowe uhonorowanie matek, które urodziły i wychowały przynajmniej czwórkę dzieci. * Parlament przyjął ustawę o ujawnieniu zarobków w Narodowym Banku Polskim. I tylko w tym banku. * W związku z otrzymaną podwyżką pensji nauczyciele upomnieli się o podwyżki. * Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych uruchomiła kursy sprawnej oceny dokumentu identyfikacyjnego. * Koncern z Cupertino potwierdził, że ma zamiar montować w swoich laptopach szklane klawiatury pozbawione wszelkich elementów mechanicznych. * 30 lat po „Miszmasz, czyli kogel-mogel 2” na ekrany kin wszedł „Miszmasz, czyli kogel-mogel 3”. * „Europa jest atakowana przez fałszywych proroków, pijanych nienawiścią i oszalałych z podniecenia” – napisano w dramatycznym apelu „30 największych intelektualistów Europy”, pod którym umieszczono listę nazwisk, z której wynika, że w zdecydowanej większości państw UE nie mieszka ani jeden ważny intelektualista. * W roli kornika drukarza obsadzony został dzik. * Kolejną nową ofertą polityczną dla Polaków stała się partia Wiosna, założona przez siwego jak gołąbek byłego działacza SLD, a później Ruchu Palikota – Roberta Biedronia. * W Gdańsku na pozbawionej wszelkiej ochrony scenie został śmiertelnie ugodzony nożem wieloletni prezydent miasta Paweł Adamowicz. * Jerzy Owsiak podał się do dymisji, po kilku dniach wracając jednak do kierowania organizacją wielkich masowych zgromadzeń: WOŚP oraz Pol’and’Rock Festival. * Protestujący pod TVP zwolennicy skrajnych organizacji spod znaku KOD i ORP zaatakowali jedną z redaktorek. * „Gazeta Wyborcza” wytknęła prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, że jest deweloperem kalibru Donalda Trumpa. * „Birgfellner ma weksel Kaczora z żyrem Glapy; rewindykator jest niejaki Wildstein. On daje 50% franco, loco towar jest u kuzyna na Srebrnej. Tylko ten towar jest zajęty przez Rydzyka z powodu weksel Antoine’a…” – wyjaśnił czytelnikom „Do Rzeczy”, o co chodzi w całej sprawie, redaktor Igor Zalewski. * Już po pierwszym miesiącu roku podwójnych wyborów w Polsce okazało się, że walka o tytuł dziennikarskiej Hieny Roku będzie w tym roku wyjątkowo zacięta.

Luty

„Partia, której hymnem jest Rota, ma pójść do wyborów razem z aborcjonistami i zwolennikami związków jednopłciowych. Coś tu jest nie tak” – oświadczył działacz PSL i gwiazda disco polo Sławomir Świerzyński, opuszczając szeregi partii.

„Aby odbudować mocną pozycję Polski w UE”, liderzy Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Nowoczesnej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Zielonych powołali do życia Koalicję Europejską, potocznie zwaną egzotyczną. * W ramach wyborczych obietnic, które zostaną zrealizowane jeszcze przed wyborami, Jarosław Kaczyński zapowiedział rozszerzenie programu 500 plus, wprowadzenie instytucji 13. emerytury, zwolnienie pracowników do 26 roku życia z podatku dochodowego oraz reaktywację PeKaEs. * Prezydent m.st. Warszawy ogłosił kartę LGTB+, a wiceprezydent Paweł Rabiej – wzorem polityki NSDAP wobec żydowskich przedsiębiorców – wezwał do bojkotu punktów sprzedaży gdańskiego piekarza Grzegorza Pellowskiego. * W 365 miastach Polski i świata odbyły się biegi na cześć Żołnierzy Wyklętych. * Ruszyła akcja „Wesprzyj bohatera”, dzięki której kombatanci mogą udać się na wypoczynek do nadmorskich kurortów. * Po przyjęciu do rozpatrzenia 3 z ponad 3000 tysięcy wniosków instytucja skargi nadzwyczajnej okazała się kompletnym fiaskiem. * Mająca być wsparciem pozostającego w konflikcie z Iranem Izraela Konferencja Bliskowschodnia w Warszawie zaowocowała falą antypolskich wypowiedzi zarówno w Iranie, jak w Izraelu. * IPN zapowiedział gotowość do przeprowadzenia ekshumacji w Jedwabnem, gdzie – według dostępnych dotąd danych – z 562 zamieszkałych tam Żydów 1600 zos­tało zamordowanych przez Polaków, a pozostałych przy życiu w liczbie ponad stu uwięziono następnie w getcie. * Pod osłoną nocy wandale zrzucili z cokołu pomnik ks. Henryka Jankowskiego w Gdańsku, co najprawdopodobniej przez czysty przypadek udało się zarejestrować kamerom TVN. Podobnie jak wcześniej świętujących urodziny Hitlera polskich faszystów w wodzisławskim lesie. * Za pieniądze Georga Sorosa Agora zakupiła Radio Zet. * Państwo odzyskało kontrolę nad Krajowym Sys­temem Poboru Opłat, przekazanym przed laty austriackiej firmie Kapsch. * Zmarł Jan Olszewski. Premier, który miał odwagę zapytać: czyja będzie Polska? * Do dymisji podał się twórca następcy BOR – SOP – generał Tomasz Miłkowski. * Kardynałowie w Watykanie w 21-punktowej deklaracji potępili grzech pedofilii, nie potępiając grzechu sodomii. * Ogłoszono początek końca produkcji samolotu A380 Airbus. * Rosyjski małogabarytowy dron uderzeniowy Kub-BLA okrzyknięto kałasznikowem XXI wieku. * Pod Mińskiem Mazowieckim spadł kolejny Mig-29. * Wandale zdewastowali kaplicę w Katowicach-Panewnikach. * Na Zamku Królewskim w Warszawie rozwinięto i udostępniono publiczności tzw. rolkę sztokholmską – 15-metrowej długości fryz, na którym utrwalony został wjazd Zygmunta III Wazy do Krakowa. * „Zabobon osiągnął niewiarygodne rozmiary. Ocenia się, że na początku XXI wieku pracowało we Włoszech około 350 tysięcy wróżbiarzy, a więc wielokrotnie więcej niż księży katolickich. W Wlk. Brytanii specjalistów od »medycyny alternatywnej« jest więcej niż lekarzy rodzinnych” – odnotował w swojej najnowszej książce Roztrzaskane lustro. Upadek cywilizacji zachodniej Wojciech Roszkowski. * Napis: „Bóg, Honor, Ojczyzna” w nowym wzorze paszportu bardzo nie spodobał się rzecznikowi praw obywatelskich. * Wyliczono, że studenci z Ukrainy stanowią już ponad połowę cudzoziemców studiujących na polskich uczelniach. * Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieście uznał, że blokowanie legalnej demonstracji przez nielegalną demonstrację jest legalne. * Do Polski wróciły pierwsze boćki.

Marzec

Władze Świdnika, a także Ostrowa Lubelskiego i Puław przyjęły deklarację: „Powiat wolny od ideologii LGBT”.

Wieloletni przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz niczym potwór z Loch Ness wychynął na powierzchnię życia politycznego w Polsce, żądając 30% podwyżek nauczycielskich uposażeń. * „Na innych galaktykach są cywilizacje na trzy razy wyższym poziomie rozwoju intelektualnego. My jesteśmy najniżej. Wyższa cywilizacja przyjeżdża, przygląda się. Jak zagrozimy destabilizacją, Putinem, atomem (…), oni nam przeszkodzą, przetną na pół, Ziemia się zwinie, wszystkich nas zgniecie” – poinformował mieszkańców Podkarpacia Lech Wałęsa. * Były prezydent, a obecnie radny PiS w Siedlcach Wojciech Kudelski został pchnięty nożem w brzuch. * Za publikację Jak mafia rządziła Warszawą Wojciech Biedroń otrzymał Nagrodę Wolności Słowa SDP. * Liderem wśród tygodników pozostał „Gość Niedzielny” (113 tys. egz.); na kolejnych miejscach ulokowały się: „Polityka” (96 tys.), „Newsweek Polska” (86 tys.), „Sieci” (36 tys.), „Do Rzeczy” (32 tys.). * Piotr Pałka stał się członkiem, zawieszonym członkiem, a następnie zdymisjonowanym członkiem zarządu Telewizji Polskiej. * Minął kolejny miesiąc, w którym wziętemu austriackiemu biznesmenowi G. Birgfellnerowi oraz znanemu adwokatowi R. Giertychowi nie udało się odnaleźć ani oryginałów nagrań ze spotkań z Jarosławem Kaczyńskim, ani żadnych umów i rachunków za wykonaną ponoć pracę na rzecz spółki Srebrna. * TK wydał wyrok w sprawie KRS, co bardzo nie spodobało się PO-PSL-N.NOWOCZESNA-SLD, chwilowo występującym pod wyborczym skrótem KE. * Specjalizujący się w sztuce skandalu miejski Teatr Powszechny w Warszawie wystawił Mein Kampf. * Okazało się, że autorzy najbardziej ostatnio głośnych książek na temat antysemityzmu Polaków w czasie II wojny światowej, jak Joanna Tokarska czy Jan Grabowski, byli hojnie obdarzani w ostatnich latach grantami od niemieckich fundacji.TW wywiadzie dla czeskiego tygodnika „Echo24”, zatytułowanym Polacy byli sąsiadami, Niemcy intruzami, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie Paweł Śpiewak zdradził, że stworzył listę złożoną z Polaków-naczelnych antysemitów, na której Paweł Lisicki, jego sąsiad z kamienicy, figuruje na miejscu nr 4. * Brytyjscy eksperci potwierdzili odnalezienie licznych śladów trotylu w próbkach pobranych z wraku tupolewa spod Smoleńska. * Parlament Europejski przegłosował Acta II oraz zawieszenie statusu strategicznego partnera UE przez Federację Rosyjską. * „Obecny rząd kwestionuje polskie interesy i to MUSI ulec zmianie” – zakomunikował bawiący w Warszawie kandydat na szefa Komisji Europejskiej Manfred Weber (CSU). * Po tym, jak Londyn nie dał sobie narzucić daty złożenia wniosku w sprawie wyjścia z UE, podobnie postąpił z ustaloną w Brukseli datą brexitu. * „Wzrost PKB w strefie euro był wolniejszy niż w innych rozwiniętych gospodarkach, a także w UE jako całości, przez cały okres jej istnienia: przed kryzysem, w czasie globalnej recesji, a nawet podczas niedawnego euroboomu – podsumował efekty 20 lat istnienia europejskiej waluty „The Economist”. * Sejm zaproponował obniżenie z 8% na 5% stawek VAT na pieczywo, ciastka, smoczki, pieluszki i wózki dziecięce oraz podwyższenie z 5% do 23% VAT na ośmiorniczki i inne owoce morza. * Ruszyły pierwsze prace budowlane związane z przekopem Mierzei Wiślanej – polskiej szansy na Balaton Północy. * „Jeśli jakakolwiek grupa ludzi wśród swoich haseł na czołowych miejscach stawia zabijanie dzieci nienarodzonych i deprawację tych, co się jakoś urodziły, to nie jest polityka. To jest etyka, a właściwie kpiny z etyki. Tu trzeba wołać! Więc wołam: Ludzie, opamiętajcie się! Nawróćcie się do Boga Waszego! Tak, Waszego! Miłosiernego!” – zaapelował z wysokości opactwa w Tyńcu ojciec Leon Knabit.

Kwiecień

„Sąd nad Judaszem w Pruchniku to było odrażające antysemickie wydarzenie” – oświadczył ubiegający się o mandat polskiego europarlamentarzysty kandydat nr 1 Koalicji Europejskiej w Warszawie Włodzimierz Cimoszewicz na temat ludowego zwyczaju objętego w sąsiednich Czechach ochroną UNESCO.

Chrystus Zmartwychwstał! * W przeprowadzonym w Wielkanoc na Sri Lance ataku muzułmańskich terrorystów życie za wiarę oddało ponad 350 chrześcijan. * Po kościołach św. Jakuba w Grenoble (2018) i Saint-Sulpice (marzec 2019), w ogniu stanęła także katedra Notre Dame. * Z aplauzem Donalda Tuska i liderów Koalicji Europejskiej zgromadzonych na stołecznym Uniwersytecie Warszawskim polscy katolicy zostali utożsamieni z nieczystymi świniami. * „Byli wysocy funkcjonariusze PZPR przemycają do Koalicji Europejskiej wartości, których kiedyś wytrwale bronili. Platforma za daleko się posunęła, wpisując na swoje czołowe listy funkcjonariuszy tamtego państwa” – oświadczył na odchodnym z KE senator Jan Rulewski. * Minęła 15. rocznica członkostwa w UE oraz 20. w NATO, z okazji czego do Polski zjechało 12 przywódców unijnych państw, a sojusznicze wojska przemaszerowały ulicami Warszawy. * „To wielki sukces. Po 30 latach od obrad Okrągłego Stołu symbolicznie i faktycznie sprawiedliwości stało się zadość” – poinformowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych przy okazji faktu pozbycia się ze swoich szeregów dyplomatów współpracujących z SB. Ministerstwo zarazem nie poinformowało o ponad setce pracujących wciąż w resorcie absolwentów moskiewskiej akademii dyplomatycznej MGIMO, których z rozkazu KGB Służbie Bezpieczeństwa nie wolno było werbować. * Okazało się, że 2 lata to zbyt krótki okres na złożenie przez MSZ skargi do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie rosyjskiego antyśledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej oraz zwrotu wraku TU-154M. * Rada Miasta Krakowa odmówiła przyznania honorowego obywatelstwa najwybitniejszej w powojennej historii polskiej tenisistce Agnieszce Radwańskiej. * Urząd Miejski w Katowicach ogłosił: „Przetarg na system zarządzania ruchem o wartości do 56 mln zł bez VAT, z czasem jego wdrożenia w ciągu 20 miesięcy oraz utrzymania przez kolejne 66 miesięcy, o specyfikacji: cena (55%), poprawa warunków ruchu (20%), wsparcie operacyjne (5%), eksperyment mikrosymulacyjny (5%), opis techniczny oferowanego rozwiązania (15%)”. * Węgry powołały do życia Wyszehradzką Agencję Informacyjną z siedzibą w Londynie. * Minęły 3 lata od zapowiedzi uruchomienia przez TVP angielskojęzycznej Telewizji Wyszehradzkiej z siedzibą w Krakowie. * Dysponujący wykształceniem pedagogicznym strażacy, księża i siostry zakonne przyszli w sukurs młodzieży w szkołach objętych strajkiem nauczycieli domagających się 30% podwyżki podstawy uposażenia. * W kosmos poleciały dwa pionierskie polskie satelity. * Z inicjatywy ministra rolnictwa Ardanowskiego, wzorem innych państw UE, rozpoczęto w końcu w Polsce znakowanie towarów flagą państwa, z którego pochodzą, czego jako pierwszy doświadczył polski ziemniak. * Fundacja Otwarty Dialog Ludmily Kozlovskiej okazała się jeszcze bardziej otwarta na przyjmowanie pieniędzy rosyjskiego i niewiadomego pochodzenia, niż dotąd powszechnie sądzono. * Po Słowacji także na Ukrainie wybory prezydenckie wygrała osoba o nieznanych szerzej poglądach. * Na ekrany kin zawitał jeden z najlepszych w dziejach polskiej produkcji film religijny – poświęcony św. Faustynie „Miłość i Miłosierdzie”. * W wieku 92 lat zmarł Tadeusz Pluciński – na wieki wieków amant. * Wyjaśniono, że zdjęcie czarnej dziury, które w marcu obiegło media i portale społecznościowe na całym świecie, „nie jest zdjęciem czarnej dziury, ponieważ czarnej dziury nie da się sfotografować”.

Maj

Od tej pory, jak będę czytał wyniki meczów, tabelę ligową w „Gazecie Wyborczej”, to będę je również sprawdzał na wszelki wypadek w innych mediach – poinformował premier Mateusz Morawiecki w odpowiedzi na kolejną kłamliwą kampanię koncernu Agora.

Minęło 40 lat od wezwania św. Jana Pawła II: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”. * Z okazji okrągłej rocznicy wyborów 1989 roku, do Sejmu i Senatu zawitali dysydenci z całej Europy Środkowej i Wschodniej. * W odpowiedzi na skierowane na Kościół ataki, profanację obrazu NMP Częstochowskiej, próby postawienia znaku równości pomiędzy pedofilią a Kościołem przez liderów i działaczy tzw. totalnej opozycji, polscy katolicy zamanifestowali potęgę miłości bliźniego. * Nowym Mateuszem Kijowskim stał się Marek Lisiński. Tylko na krócej. * Przy rekordowo wysokiej frekwencji (46%) i zachodnioeuropejskim w końcu poziomie głosów uznanych za nieważne (poniżej 1%), wybory do Parlamentu Europejskiego wygrało PiS (45%) przed Koalicją Europejską (38,5%). * Samozwańczy kandydaci na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej – Manfred Weber i Frans Timmermans – podali tyły. * Polska wygrała przed TSUE spór z KE w sprawie legalności podatków od sklepów wielkopowierzchniowych. * Krakowskie sześcioraczki z epoki 500+ pobiły rekord gdańskich pięcioraczków z czasów Gierka. * Stan liczebny wojsk obrony terytorialnej przekroczył 20 tysięcy żołnierzy. * „W Polsce przygotowano grunt dla działań międzynarodowych grup przestępczych. Minister [finansów] i premier musieli wiedzieć” – przed sejmową komisją ds. wyłudzeń VAT zeznała minister Elżbieta Chojna-Duch. * Ogłoszono, że Katowice staną się stolicą Światowego Forum Miejskiego 2022. * „Na każdym piłkarskim meczu ligowym jest gość, który się nazywa „gniazdowy”. To fenomenalna funkcja, bo ten człowiek stoi pupą do boiska i w ogóle nie ogląda meczu. W ręku trzyma megafon i napieprza, wrzeszczy, śpiewa, polemizuje z trybuną przeciwną. Dzisiaj polscy dziennikarze stali się gniazdowymi. Ten lepszy, kto głośniej wrzeszczy” – podzielił się swoją opinią na temat stanu dziennikarstwa Robert Mazurek. * Instytut Gallupa i Fundacja Knighta poinformowały, że na jednego amerykańskiego dziennikarza o poglądach prawicowych przypada ok. 13 przyznających się do poglądów lewicowych, sytuując tym samym tę profesję wśród najbardziej lewicowych zawodów w USA. * Google wypowiedział wojnę Huawei. * Podliczono, że w ciągu 15 lat swojego członkostwa w UE do unijnego budżetu Polska wpłaciła 53 miliardy euro, otrzymując z niego 163 mld euro. * Niemieckie ministerstwo finansów poinformowało, że wydatki z budżetu centralnego na imigrantów sięgnęły w ub.r. kwoty 23 mld euro. * Z powołaniem na „szkodliwy wpływ na społeczne poczucie bezpieczeństwa”, długość ostrza noża, który można mieć legalnie przy sobie na terytorium RFN, ograniczono do 6 cm. * Na licytację trafił definiujący polskość jako nienormalność esej Donalda Tuska. * Ujawniono, że w nowym Wordzie Microsoftu pojawi się funkcja podkreślająca na czerwono wyrażenia mające naruszać tzw. poprawność polityczną. * Suszę zastąpiły deszcze. * Plastikowej palmie przy rondzie de Gaulle’a w Warszawie wymieniono liście z zielono-zakurzonych na zakurzono-pożółkłe. * Stefan Truszczyński napisał do premier Beaty Szydło list w sprawie Głównego Geologa Kraju, którego następnie odwołano. * Radio WNET tyleż skromnie, co hucznie obeszło decennium swojego istnienia.

Czerwiec

Polski Związek Łowiecki wystąpił z wnioskiem o wpisanie na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO zwyczaju zapewniania sobie powodzenia w łowach przez łapanie młodej kobiety za kolano.

Na szczycie Duda–Trump zapowiedziano więcej Ameryki w Polsce. * „1000 dodatkowych żołnierzy USA za grube miliardy? Przyjrzymy się dokładnie temu porozumieniu” – skomentował zapowiedź stałej obecności amerykańskich wojsk na terytorium RP oraz zakupu samolotów F-35 kandydat opozycji na premiera, Grzegorz Schetyna. * Decyzją zachodnioeuropejskich mocarstw Rosji przywrócone zostało zawieszone po aneksji Krymu prawo głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. * Koalicja państw skupionych wokół Grupy Wyszehradzkiej powstrzymała koalicję Paryża, Berlina i Mad­rytu w bitwie o zachowanie nadrzędnej pozycji Rady Europejskiej, czyli konferencji unijnych premierów przy podejmowaniu najwyższych decyzji w UE. * Poprzez otwarcie naboru do programu 500+ na pierwsze dziecko i skierowanie do Sejmu projektu ustawy o zerowym podatku VAT dla osób poniżej 26 lat, realizacja tzw. Piątki Kaczyńskiego weszła na ostatnią prostą. * Rząd przedyskutował projekt nowelizacji ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, ABW, AW, SKW, SWW, CBA, SG, SOP, PSP, Służby Celno-Skarbowej i Służby Więziennej oraz ich rodzin. * Domagając się informacji na temat „jak partie demokratyczne chcą wygrać nadchodzące wybory”, Obywatele RP zaczęli pikietować warszawskie siedziby partii PO, PSL i .Nowoczesnej. * Ryszard 6 Króli Petru ogłosił swoje pożegnanie z polityką. * Córka dyktatora Jaruzelskiego zapowiedziała swój start w jesiennych wyborach do Senatu. * Światło dnia ujrzały Resortowe dzieci. Biznes. * Dzięki orzeczeniu TSUE okazało się, że nowy, choć już nieaktualny mechanizm emerytalny dla sędziów, którzy karierę zawodową rozpoczęli w latach pięćdziesiątych, jest zgodny z prawem Unii Europejskiej, a sędziów zatrudnionych w wymiarze sprawiedliwości PRL w latach sześćdziesiątych i późniejszych – niezgodny z nim. * Policja błyskawicznie ujęła i poddała przesłuchaniu Jakuba A. podejrzanego o okrutne morderstwo 10-letniej Kristiny z Mrowin na Dolnym Śląsku, co wywołało protest Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie praw Jakuba A. * Władze miasta Gdańska postanowiły obronić Westerplatte przed polskimi władzami. * Kraków i Małopolska otrzymały możliwość organizacji sportowych Igrzysk Europejskich w 2023 roku. * Najdrożej sprzedane dzieło sztuki w historii (450 mln USD) – Zbawiciel Świata Leonarda da Vinci, okazało się zdobić wnętrza 134-metrowego jachtu „Serene” księcia Muhammada ibn Salmana z Arabii Saudyjskiej. * Meblarska firma IKEA pozbawiła pracy Polaka, który przy pomocy cytatu z Pisma Świętego wyraził swoją krytyczną opinię na temat akcji: „Włączenie LGBT+ jest obowiązkiem każdego z nas” [tak w oryg.]. * Silny podziemny wstrząs przypłaciło życiem 3 górników kopalni Murcki-Staszic. * Wśród towarów najchętniej kradzionych w sklepach – na sumę ok. 8 mld złotych rocznie – znalazły się alkohole, sery, mięso, słodycze i konserwy rybne. * Poinformowano, że średnia prędkość ściągania danych przez użytkowników Internetu w Polsce sięgnęła 44 Mb/s. * Na warszawskim Kongresie Poradnict­wa radzono, jak najlepiej radzić. * W Katowicach odbyła się przedwyborcza konwencja programowa PiS. * Minęło 450 lat od zawiązania się unii realnej Polski i Litwy, opartej na zasadzie: wolni z wolnymi, równi z równymi. * Susza objęła 28,09% gruntów ornych. * Dzięki ekologom Warszawę opanowały komary.

Lipiec

Sąd Okręgowy w Warszawie sięgnął po instrument cenzury prewencyjnej, zakazując „Gazecie Polskiej” dystrybucji numeru zawierającego naklejkę o treści „Strefa wolna od ideologii LGBT”.

Rezerwy złota Narodowego Banku Polskiego wzrosły o ponad 100 ton. * Liczba Polaków, których roczny dochód sięgnął ponad milion złotych, przekroczyła 30 tysięcy. * Wynikiem 16 mln zakupionych obligacji skarbowych miesięcznie padł rekord 30-lecia. * Eurostat wyliczył, że w lipcu ceny żywności wzrosły na Słowacji o 0,5%, w Polsce o 0,4%, w Czechach o 0,2%, a na Węgrzech obniżyły się o 0,2%. * PO zawarła przedwyborczy sojusz z PO, PSL z PSL-em, a nowi 3 tenorzy, których ugrupowania cienko piszczą w sondażach, ogłosili zjednoczenie lewicy. * Po .N Ryszarda Petru kolejną niebanalną już w nazwie partią stała się #R Revolution Maxa Kolonko. * „PO i PiS zamieniły się rolami sprzed dekady. Rządzący z PiS są dziś przedstawicielami tego, co stabilne, umiarkowane, dla zwykłych ludzi normalne, a opozycja wchodzi w buty radykałów domagających się nieakceptowanych społecznie rewolucji” – wyjaśnił czytelnikom tygodnika „Sieci” meandry polityki dr Tomasz Żukowski. * Dzięki prezydentowi Białegostoku Truskolaskiemu (PO) zwolennikom genderyzmu udało się w końcu zmierzyć na ulicy z antygenderystami. * „Sędzia na to, że mam podać, ile mam lat, a nie rok urodzenia. Ja więc pytam ludzi na sali, czy ktoś ma kalkulator, to policzę. Sędzia na to, że świadkowi nie wolno prosić osób postronnych o pomoc w zeznaniach” – zrelacjonował szarą rzeczywistość polskiego sądownictwa Wojciech Cejrowski. * Największym przebojem na rynku alkoholi w Polsce okazało się piwo bezalkoholowe (wzrost +77% rok do roku). * Nowo powstała partia Sługa Narodu rozgromiła konkurencję w przyspieszonych wyborach parlamentarnych na Ukrainie. * Alexander Boris de Pfeffel Johnson przeprowadził się na Downing Street 10. * Po 5 latach bojkotu ze strony Jeana-Claude’a Junckera do Warszawy przyjechała nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. * Współzałożyciel firmy Apple Steve Wozniak wezwał Amerykanów do opuszczenia Facebooka i innych internetowych platform, które masowo zbierają wrażliwe dane o swoich użytkownikach. * Wbrew wcześniejszym zapewnieniom okazało się, że pożar, który strawił przed laty magazyny największego na świecie koncernu fonograficznego Universal Music Group, pochłonął m.in. taśmy-matki z nagraniami Louisa Armstronga, Duke’a Ellingtona, Joan Baez, Eltona Johna i Stinga. * Tomasz Kot obiecał pojawić się w Hollywood jako Nikola Tesla. * Z okazji lata za cenę ponad pół miliona złotych miesięcznie parking dla interesantów warszawskiego ratusza zamieniono na drewniano-doniczkową strefę relaksu. * Miasto Lublin zatrudniło stado owiec w charakterze żywych kosiarek trawy. * Młodszy ogniomistrz Adrian Aksamitowski z PSP w Płońsku poinformował, że „został zadysponowany w związku z faktem, że na dachu dwupiętrowego budynku pojawiła się krowa, która dostała się tam po schodach po staranowaniu drzwi pustostanu i właściciel potrzebował pomocy, aby krowę sprowadzić na dół”. * Karel Gott skończył 80 lat. * Archeolodzy odkryli, że biblijni Filistyni byli Europejczykami przybyłymi do Palestyny w XII wieku p.n.e. * 35 lat od premiery filmu Seksmisja światowe media poinformowały, że w rolę agenta 007 wcieli się czarnoskóra piękność Lashana Lynch. * Po raz 75 Polacy oddali hołd warszawskim powstańcom.

Sierpień

Okazało się, że wspierająca wysiłki prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego we wprowadzeniu karty LGBT+ w Warszawie Jolanta Lange to Jolanta Gontarczyk – oficer SB, która wraz z mężem inwigilowała – najprawdopodobniej otrutego przez SB – założyciela ruchu Światło-Życie ks. Franciszka Blachnickiego.

„Jeżeli ktokolwiek wątpi, że przeznaczeniem każdego narodu jest wolność, wystarczy, że spojrzy w kierunku Polski. Zobaczy wtedy ludzi, którzy ukochali wolność. Odwaga i wiara Polaków prowadziła ich naprzód. Udowodniliście światu, że tam, gdzie jest Duch Boży, tam jest też wolność” – powiedział wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence podczas obchodów 80 rocznicy wybuchu II wojny światowej. * „Ameryka to najbogatszy kraj Trzeciego Świata” zauważył tego samego dnia portal Onet.pl * W dniu, kiedy po wizycie na Festiwalu Wagnerowskim w Bayreuth kanclerz Angela Merkel wraz z małżonkiem udali się służbowym śmigłowcem na urlop do włoskiej Adygi, z uwagi na loty służbowym samolotem z rodziną oraz posłami na pokładzie do dymisji podał się marszałek Sejmu Marek Kuchciński. * Z funkcji wiceministra sprawiedliwości odszedł oskarżany o skierowany w sędziów hejt sędzia Łukasz Piebiak. * Po tym, jak Sąd Najwyższy zaczął kwestionować legalność wyboru Krajowej Rady Sądownictwa, KRS w Trybunale Konstytucyjnym zakwestionowała legalność wyboru sędziów Sądu Najwyższego. * Radni PO sprzeciwili się nadaniu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu tytułu honorowego obywatela Gdańska. * „Czerwona zaraza już nie chodzi po naszej ziemi, ale pojawiła się nowa, neomarksistowska, chcąca opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie czerwona, ale tęczowa, która zatruwa serca i umysły” – powiedział podczas homilii metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski, którego non possumus spotkało się z poparciem m.in. przewodniczących episkopatów Austrii, Czech, Słowacji i Węgier. * „Der Tagesspiegel” opublikował statystyki, według których stanowiący 11,5% mieszkańców Niemiec imigranci popełniają 34,5% przestępstw, w tym 43% wszystkich zabójstw oraz 71% kradzieży kieszonkowych. * W Brukseli zwolennicy wegańskiej diety zaprotestowali przeciwko planom odebrania prawa do używania nazwy ‘burger’ wyrobom roślinnego pochodzenia. * Operator elektrowni atomowej w Fukushimie potwierdził, że w 960 zbiornikach przechowuje obecnie 1,15 mln ton skażonej radioaktywnie wody, której w żaden sposób nie udaje się dezaktywować i której zapasy rosną w tempie 170 ton dziennie. * Na skutek zbudowanego wbrew prawu grawitacji systemu dostarczania nieczystości do oczyszczalni ścieków Czajka, Warszawa zaczęła zanieczyszczać Królową polskich rzek w tempie 3 ton ścieków na sekundę. * Generał Zygmunt Berling rozstał się z cokołem. * Doskonale prosperujące zarówno przed, jak i po 1989 roku zakłady Zelmer upadły w 6. roku po ich przejęciu ich przez niemiecki koncern Bosch und Siemens. * Niemieckiej gospodarce zajrzała w oczy recesja. * Od uderzenia pioruna zginęło w Tatrach 5 osób, a kilkadziesiąt dalszych zostało rannych. * Amerykański grzyb złotak wysmukły zaczął opanowywać lasy północnej Polski. * Decyzją Sejmu Polacy do 26 roku życia przestali płacić podatek dochodowy. * Premier, a zarazem minister finansów Mateusz Morawiecki zapowiedział zrównoważenie budżetu państwa. * W mieście Lohr am Main w Bawarii odnaleziono płytę nagrobną zmarłej ponad 200 lat temu Marii von Erthal – bajkowej Królewny Śnieżki.

Wrzesień

Po trzyletnim procesie Komisja Europejska przegrała z Polską proces w sprawie konieczności otwarcia biegnącej przez RFN lądowej odnogi gazociągu Nord Stream (OPAL) na gaz innego pochodzenia niż rosyjski.

Jacek Bromski zarzucił cenzorskie praktyki TVP. TVP reżyserowi – stosowanie autocenzury. A jury Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni postanowiło nie przyznać produkcji Solid Gold żadnej z licznych nagród, które w większości trafiły na ręce autorów filmów Obywatel Jones Agnieszki Holland oraz Ikar. Legenda Mietka Kosza Macieja Pieprzycy. * Dzięki zaangażowaniu rządu i wojska miliony ton ścieków przestały płynąć z Warszawy do Wisły i Bałtyku. * Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się zwolnić z tajemnicy służbowej generałowej Magdaleny Fitas-Dukaczewskiej, zaufanej tłumaczki z języka rosyjskiego premiera Donalda Tuska. * Krajowa Rada Sądownictwa poinformowała, że liczba skarg obywateli na pracę sędziów dalej rosła i wzrosła w ub.r. do poziomu ponad 8 tysięcy. * Pod hasłem: Czyń dobro – donoś Google rozpoczęło akcję reklamową aplikacji, która ułatwia utrwalanie i przesyłanie na policję wydarzeń o potencjalnie przestępczym charakterze. * Ministrowie spraw wewnętrznych Francji, Niemiec, Włoch, Malty i Finlandii uzgodnili mechanizm podziału migrantów przedostających się do Europy przez Morze Śródziemne, wyrażając przekonanie, że „jeszcze w październiku dołączą do programu pozostałe państwa UE”. * W związku z rządowym Programem walki ze stereotypami związanymi z płcią w dziecięcym świecie, do francuskich sklepów trafiły „neutralne płciowo” lalki Barbie. * 30 tysięcy ludzi podpisało list w obronie prof. Aleksandra Nalaskowskiego, który po swoim prasowym felietonie wymierzonym w ruch LGBT otrzymał 3-miesięczny zakaz wykonywania zawodu na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. * Tylko jeden poseł Platformy Obywatelskiej podniósł w Sejmie rękę za ustawą wprowadzającą konieczność ujawniania przez najważniejszych urzędników państwowych także majątku swoich żon i dzieci. * Obowiązek tworzenia przez kierowców tzw. korytarza życia oraz jazdy na suwak stał się formalnym nakazem. * „Nic – poza nadzwyczajnymi okolicznościami – nie usprawiedliwia nieobecności katolików w sprawach publicznych. (…) Między katolikami mogą istnieć różnice poglądów, ale pluralizm nie może oznaczać moralnego relatywizmu” – napisali polscy biskupi w kontekście najbliższych wyborów parlamentarnych. * Chciałoby się powiedzieć: spieszmy się poznawać programy Platformy Obywatelskiej – tak szybko się zmieniają. Zmieniają się w takim tempie, że nawet ich autorzy czy liderzy nie są w stanie zapamiętać, co obiecywali jeszcze parę tygodni temu – skomentował dziennik „Rzeczpospolita” problemy przywódców Platformy Obywatelskiej z przypominaniem sobie własnych obietnic wyborczych. * Jabłka i ziemniaki w górę, ale pietruszka mocno tanieje – podała PAP. * Do mieszkania na Mokotowie przez otwarte okno wleciała papuga z nogą w gipsie – poinformował insp. Jerzy Jabraszko z referatu prasowego warszawskiej straży miejskiej. * W mistrzostwach Europy siatkarze sięgnęli po brąz. * Odeszli od nas: polski orzeł Kornel Morawiecki oraz Jan Kobuszewski, aktor. * Po dwudziestoletniej przerwie dochody ze sprzedaży winylowych płyt gramofonowych w USA wyprzedziły te pochodzące ze sprzedaży CD. * Kontakty z Rosjanami, mające służyć jako argument dla impeachmentu prezydenta Donalda Trumpa, zostały zastąpione jego kontaktami z Ukraińcami. * 13 października zakończy się ponad 4-letnia permanentna kampania wyborcza w Polsce. Albo i nie.

Październik

Naukowcy z NASA poinformowali, że tzw. dziura ozonowa, odpowiednik CO2 w XX wieku, gwałtownie się kurczy. Najprawdopodobniej z tych samych powodów, z których powstała. Nieznanych.

W meczu: Prawo i Sprawiedliwość kontra reszta świata, wybory parlamentarne rozstrzygnął na swoją korzyść PiS, zdobywając 8 mln głosów, co przełożyło się na 235 mandatów w Sejmie i 48 mandatów w Senacie. * Do Sejmu dostała się też postkomunistyczna SLD wraz z przybudówkami (49 mandatów) oraz narodowo-liberalna Konfederacja (11 mandatów). * W skali kraju bastionami opozycji okazały się wielkie miasta, województwo pomorskie i lubuskie oraz zakłady karne, gdzie PiS odnotował wynik od 14% (Wrocław) po zaledwie 8,5% (Warszawa-Białołęka). * Przy okazji Donald Tusk ogłosił, że nie będzie kandydował w zbliżających się wyborach prezydenckich. * Przy okazji Państwowa Komisja Wyborcza sama sobie pogratulowała tempa policzenia głosów – zwyczajowo już najdłuższego w całej UE. * Autogratulacje złożyła sobie też policja za akcję Znicz, podczas której 6 tysięcy zaangażowanych w wielodniowe kontrole drogowe na terenie całego kraju policjantów nie zatrzymało ani jednego kierowcy będącego pod wpływem środków odurzających innych niż alkohol. * Ustami papieża Kościół zapowiedział, że uznaje świętość Prymasa Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego. * Czołowi redaktorzy „Gazety Wyborczej” zaczęli występować w arabskiej telewizji Al Jazeera. * Olga Tokarczuk, wychowanka Wisławy Szymborskiej, otrzymała literackiego Nobla. * Poświęcony św. Faustynie polski film Miłość i Miłosierdzie wszedł na ekrany 800 amerykańskich kin, bijąc frekwencyjne rekordy. * Uchylający tajemnice przemysłu aborcyjnego w USA film Nieplanowane trafił na srebrne płótno w Polsce. * 50 tysięcy Czechów pożegnało w katedrze św. Wita w Pradze Karela Gotta – malarza i piosenkarza. * Zmarł prof. Jan Szyszko, który Greenpeace się nie kłaniał. * Poinformowano, że po łapówkę w wysokości 200 tys. złotych burmistrz dzielnicy Warszawa-Włochy udał się autem marki Maserati (TVP), Škodą (TVN), Lamborghini (Polsat). * Miasto Kielce zaczęło inwestować w 6-kolorowe tzw. tęczowe ławeczki. * Patriotyczna akcja „Szkoła pamięta”, w ramach której miejsca narodowej pamięci odwiedziło 1,3 mln uczniów oraz 108 tys. nauczycieli, pokrzyżowała plany organizatorom tęczowego piątku. * Na wez­wanie ZNP nauczyciele przystąpili do strajku włoskiego. Podobno. * Prezydent Wołodymyr Zełenski rozpoczął wojnę o pokój na rubieżach Ukrainy. * Wojska tureckie wkroczyły do Syrii. * Po Singapurczykach także Libańczycy i Katalończycy wyszli masowo na ulice protestować. * Z powołaniem na problemy finansowe izraelska dyplomacja zamknęła własne placówki dyplomatyczne. * Wlk. Brytania ogłosiła referendum w sprawie brexitu w formule przyspieszonych wyborów parlamentarnych. * UE pogrążyła się w sporach dot. składu nowej Komisji Europejskiej. * Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu ogłosił, że Polska – która obiecała, ale nie przyjęła; Czechy, które nie obiecały, ale przyjęły, oraz Węgry – które ani nie obiecały, ani nie przyjęły uchodźców i imigrantów w ramach tzw. programu relokacji – złamały unijne prawo. * Podczas wykładów w Akademii Policyjnej w Helsinkach ujawniono, że 93% gwałtów na kobietach popełnionych w Finlandii mają na sumieniu muzułmanie, którzy stanowią 2,8% ludności kraju. * Eurostat policzył, że spośród krajów UE w ciągu ostatniego dziesięciolecia w globalnym handlu najszybciej rósł udział firm z Irlandii (+58%), Rumunii (+38%) i Polski (+26%), a największy spadek odnotowały: Włochy (–20%), W. Brytania i Francja (po –15%). * Z dniem 11 listopada 2019 roku Polacy otrzymali możliwość podróżowania do USA bez wizy.

Listopad

Według statystyk Eurostatu polskie domy i ulice okazały się 48 razy bezpieczniejsze niż w W. Brytanii i 37 razy bezpieczniejsze niż w Szwecji pod względem liczby popełnianych na kobietach gwałtów.

„Dreszcz mnie przeszedł, gdy przechodziliśmy pod Ostrą Bramą za trumnami Powstańców Styczniowych w szpalerze polskich i litewskich żołnierzy. Miałem łzy w oczach, gdy polskie komendy wojskowe i salwa honorowa wstrząsnęły cmentarzem na Rossie” – wyznał prezydent Andrzej Duda, który wziął udział w pogrzebie długo ukrywanych przez Górę Zamkową w Wilnie ziemskich pozostałości dwóch dziesiątków Powstańców. * Sejm po raz kolejny premierem ustanowił Mateusza Morawieckiego, a marszałkiem Sejmu – Elżbietę Witek. * Nowo wybrany marszałek Tomasz Grodzki (PO) pochwalił się, że udało mu się osobiście odpowiedzieć na wszystkie 7 tysięcy sms-owych gratulacji; zapowiedział nastanie „aktywnego Senatu”, po czy ogłosił miesięczną przerwę w posiedzeniach izby wyższej. * Kolejny prezes NIK zaczął mieć kłopoty z prawem. * Szymon Hołownia porzucił program „Mam talent” i ogłosił się kandydatem na prezydenta Polski. * W swoim pierwszym wystąpieniu w charakterze przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk skrytykował „populistów i manipulatorów”, siebie samego przedstawiając jako „człowieka zwięzłego, konkretnego i szczerego. Czasami zbyt szczerego”. * Sądy zaczęły przywracać przywileje emerytalne byłym pracownikom Służby Bezpieczeństwa. * Sędzia Kamil Zaradkiewicz opublikował wstępną listę 747 czynnych w zawodzie sędziów nominowanych przez Radę Państwa PRL. * Ujawniono, że koncern Agora w III kwartale br. odnotował dochody w wysokości 293 mln złotych (+13% rok do roku). * Założona decyzją króla Polski i elektora Saksonii Augusta II Mocnego jako Królewsko-Polska i Elektorsko-Saska Manufaktura Porcelany w Miśni stanęła na progu bankructwa. * Po 7 latach oczekiwań, na listę leków refundowanych trafiły przeciwcukrzycowe leki flozyny, które mają zdolność wydalania cukru wraz z moczem. * Zapowiedziano, że PKP przewiezie rekordowe 45 mln osób w br. * Polscy licealiści zajęli 10 miejsce na świecie w testach wiedzy PISA. * W warszawskim Hard Rock Cafe odbyła się prezentacja pierwszego motocykla Harley-Davidson z motorem na prąd. * W Wenecji pojawiło się jeszcze więcej wody niż zwykle. * Kolejne przedterminowe wybory parlamentarne w Hiszpanii zakończyły się patem, podobnie jak wybory w W. Brytanii, których wyniki z czasem dopiero okażą się – lub nie – drugim referendum w sprawie brexitu. * Niemiecki minister finansów zapowiedział możliwość odebrania dofinansowania wszystkim męskim chórom, które nie przyjmą w swoje szeregi kobiet oraz osób LGBT-pozytywnych. * Francję ogarnęła gorączka strajków. *„Polak pije od czasu do czasu dużo, żeby się upić. Francuz pije po trochu, ale stale, z obawy, aby nie wytrzeźwieć” – poinformował w korespondencji z Paryża Piotr Witt. * Raportem zarzucającym Polakom najsilniejszy na świecie antysemityzm Liga Przeciw Zniesławieniom ADL postanowiła zniesławić Polskę. * Zmarł Władimir Bukowski, potomek zesłanego na Sybir w 1831 roku polskiego powstańca, miłośnik wolności, zwalczany do swoich ostatnich dni przez rosyjskie służby jawne, tajne i dwupłciowe. * W sprawie pokoju na Wschodzie spotkali się prezydenci Rosji i Ukrainy, aby spotkać się ponownie wiosną. * Ursula von der Leyen stała się przewodniczącą Komisji Europejskiej. * W trzecim roku procesu rozwodowego Marka Dużyńskiego z Marylą Rodowicz ten pierwszy kazał odholować auto tej drugiej. * Firma Boeing zdecydowała się na odejście od w pełni zautomatyzowanego przed 6 laty montażu kadłubów swoich samolotów i powrót do pracy mechaników, którym automaty mają odtąd „jedynie pomagać”. * W obrocie wokół centrum naszej galaktyki Ziemia wraz z układem planetarnym dotarła do miejsca, w którym znajdowała się w epoce triasu – erze dinozaurów.

„Telegraf” Macieja Drzazgi z całego roku 2019 znajduje się na ss. 10-11 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

„Telegraf” Macieja Drzazgi z całego roku 2019 znajduje się na ss. 10-11 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Polak pije od czasu do czasu dużo, aby się upić, Francuz zaś pije po trochu, lecz stale, z obawy, aby nie wytrzeźwieć

Od czasu opublikowania przed paru laty statystyk WHO porzekadło „pijany jak Polak” można zaliczyć do obsoletów. Polacy spadli na 9 miejsce w rankingach światowych spożycia alkoholu.

Piotr Witt

Pierwsze zajęli Francuzi, ustępując po pewnym czasie tylko Litwinom. Polak pije od czasu do czasu dużo, aby się upić, Francuz zaś pije po trochu, lecz stale, z obawy, aby nie wytrzeźwieć. Przed obiadem – obowiązkowy apero – aperitif z białego wina, do obiadu, ma się rozumieć, ćwiartka albo lepiej pół czerwonego, zakończone kieliszkiem mocnego alkoholu po deserze na dobre trawienie. Po południu – szczęśliwa pora – już tylko piwo (dla młodzieży) albo whisky dla dorosłych. Dopiero do kolacji można naprawdę się napić. Nazajutrz do śniadania klin – białe na drewnianą mordę – gueule de bois, jak się tutaj obrazowo nazywa kaca.

„Święty Marcin pije wino, wodę pozostawia młynom” – mówi stare porzekadło. Patron Turenii pijał zapewne z umiarem; jakżeby inaczej doczekał się kanonizacji. Ale święci nie rodzą się na kamieniu. Narodowa choroba Francuzów, cirrhose – marskość wątroby – pochodzi ze stałego nadużycia alkoholu.

Rząd stoi w niemożliwej pozycji: jak wieloręczna, hinduska bogini Kali jednymi rękami niszczy to, co zbudował innymi. Popiera winiarstwo, którego dochody stanowią poważną pozycję w budżecie, ale zarazem odmawia od picia, propaguje wstrzemięźliwość, gdyż leczenie alkoholizmu, zwłaszcza marskości wątroby, znacznie budżet państwa uszczupla. (…)

W miarę zaniku tradycji na świecie, francuskie picie ewoluuje jednak i jakby maleje. W tym czasie wzrasta na naszej nudnej gałce liczba ludności i proporcjonalnie – popyt. Nie tylko Amerykanie i Anglicy, ale także Chińczycy, Hindusi, Żydzi i Polacy chcieliby się napić francuskiego wina. Nawet muzułmanie – w tajemnicy przed sąsiadami. Winogrodnicy francuscy nie mogą podołać zamówieniom. Poszukiwany na rynkach światowych okręg Cote du Rhone poradził sobie – jak o tym doniosła prasa przed trzema laty – zakupując 36 000 ton cukru; zapewne nie do słodzenia kawy, dzięki czemu pijacy na całym świecie znowu, jak co roku, mogli w listopadowy czwartek świętować nadejście nowego beaujolais (w tym roku – 21 listopada).

Świat łaknie przede wszystkim bordo. Bordo – bordo nierówne. Od czego zależą różnice smaku, nikt tego nie wie – mówi się o alchemii wina. Oprócz alchemii jest także chemia. Od czasu wynalezienia przed kilku laty substancji chemicznej o smaku bordo pewne etykietki (nie powiem które) cieszą się na świecie rosnącym popytem i osiągają przyzwoite ceny jako kwintesencja smaku.

(…) Mimo tak ogromnego sukcesu uprawcy zrzeszeni w Federacji Wielkich win Bordeaux (FGVB) zmusili do dymisji swego prezydenta Hervé Grandeau, którego wybrali w lecie 75 procentami głosów. Nie przeszkodziło im wówczas skazanie kandydata cztery dni wcześniej na pół roku więzienia z zawieszeniem za fałszowanie etykiet. Między 2010 i 2014 rokiem, według lokalnego dziennika „Sud Ouest”, Grandeau z bratem sfałszowali prawie 600 000 litrów wina.

Czy dymisja prezesa oznacza moralizację zawodu? Nie antycypujmy. W ostatnim tygodniu października Wielka Rada win Bordeaux wybrała jednomyślnie na prezydenta wielkie nazwisko lokalne. Hubert de Bouard, współwłaściciel słynnego Chateau Angelus – jednego z najlepszych win Francji (200–400 euro butelka) – zaleca się podobnym atutem wyborczym jak jego poprzednik – przeciwko niemu też wszczęto dochodzenie. (…)

Tymczasem pod bokiem wyrasta coraz silniejsza konkurencja. Białe wina produkowane w Sandomierskiem i okolicach Zielonej Góry, zdaniem redaktora Jana Bogatki nie ustępują reńskim i mozelskim. A on się na tym zna!

Felieton „Wino od święta i na co dzień” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w grudniowym „Kurierze WNET” nr 66/2019, s. 3 – „Wolna Europa”, gumroad.com.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Felieton Piotra Witta pt. „Wino od święta i na co dzień” na s. 3 „Wolna Europa” grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego