Naturalne środki wspomagające walkę z boreliozą. Każdy znajdzie roślinę dostosowaną do własnych potrzeb

Borelioza to niebezpieczna, przewlekła choroba, często trudna do rozpoznania, bowiem powoduje mylące objawy i może przypominać nawet zwykłe przeziębienie. Najczęściej następuje po ukąszeniu kleszcza.

Agata Żabierek

Borelioza to choroba, której nie należy leczyć na własną rękę, są jednak sposoby, aby wspomóc antybiotykoterapię, która często może wywołać jeszcze większe spustoszenie w organizmie niż sama choroba, wpływając destrukcyjnie na odporność. Dlatego wspomaganie i odbudowywanie odporności jest konieczne.

Jedną z kluczowych roślin pomocnych w walce z boreliozą jest czepota puszysta, zwana również kocim pazurem. Pnącze pochodzi z Ameryki Środkowej i Południowej, a surowcami leczniczymi są korzeń i kora. (…)[related id=11970]

Drugą istotną rośliną w leczeniu boreliozy jest szczeć pospolita. Roślina ta występuje dziko na południu Polski, gdzie jest pospolitym chwastem; bywa także uprawiana. Surowcem jest korzeń i liście. Korzenie wykopuje się wiosną lub jesienią, liście natomiast przed i w czasie kwitnienia. (…)

Kolejną rośliną pomocną przy boreliozie jest czystek, (…) stosowany także do zwalczania m.in. grzybów candida oraz bakterii. Jest skuteczny w leczeniu opryszczki, półpaśca, miażdżycy, czy nawet nowotworów.

Dla wielbicieli aromaterapii świetną substancją może okazać się naturalny olejek eteryczny z oregano, który zwalcza grzyby i bakterie. Wdycha się go przy schorzeniach żołądka i jelit, problemach z drogami oddechowymi (kaszel, zapalenie migdałków i oskrzeli, astma). Oczyszcza krew i jelita z pasożytów i wpływa korzystnie na odporność.

Ziół wzmacniających odporność organizmu występuje w naturze wiele. Niektóre są powszechnie znane, jak np. dzika róża. Z innymi niekoniecznie stykamy się na co dzień – to m.in. jeżówka purpurowa, sadziec przerośnięty i konopiasty, rokitnik.

Cały artykuł Agaty Żabierek pt. „Naturalne środki wspomagające walkę z boreliozą” znajduje się na s. 8 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Agaty Żabierek pt. „Naturalne środki wspomagające walkę z boreliozą” na s. 8 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Jerzy Targalski: W sprawie konfliktu ws. Kataru i kryzysu w Zatoce Perskiej spodziewam się z dużej chmury małego deszczu

Rozwój konfliktu w Zatoce Perskiej groziłby nieprzewidywalnymi konsekwencjami. Z tego powodu państwa, które są w to wmieszane (oprócz Rosji oczywiście), nie będą eskalowały napięcia ponad miarę.

Jerzy Targalski

(…) Zarówno Iran, niejako naturalny przywódca szyitów, jak i Arabia Saudyjska, będąca jednym z państw pretendujących do kierowania sunnitami, rywalizują z sobą o przywództwo w świecie islamu. Najważniejszym obszarem rywalizacji jest oczywiście Zatoka Perska, gdzie władze sprawują dynastie związane z Arabią Saudyjską – oprócz Kataru – oraz Jemen, na terenie którego Iran i Arabia Saudyjska toczą wojny per procura, czyli w zastępstwie. Po prostu zamiast walczyć w Zatoce Perskiej bezpośrednio, szyici i sunnici w imieniu Iranu i Arabii Saudyjskiej mordują się w Jemenie.

Jeżeli chodzi o Katar – wprawdzie rządzi w nim dynastia sunnicka, a mniejszość szyicka jest bardzo mała, jednak Katar uniezależnił się już swego czasu od Arabii Saudyjskiej, zbudował ogromną flotę gazowców i sprzedaje gaz skroplony LNG, nie korzystając z sieci gazociągów Arabii Saudyjskiej. Katar, mimo że sunnicki, ze względu na interesy zbliżył się politycznie do Iranu jako przeciwwagi Arabii Saudyjskiej. (…)

Mamy tutaj sojusz wynikający z interesów: Arabia Saudyjska, Egipt, Izrael. Każdy z innych powodów. Egipt nie chce Bractwa Muzułmańskiego, Arabia Saudyjska chce wahabitów, a nie Bractwa Muzułmańskiego, Izrael zaś – wiadomo – najchętniej pozbyłby się zagrożenia muzułmańskiego. Więc sojusz wynika z interesów. To tylko w Polsce, Polacy uważają, że sojusze mają wynikać z przyjaźni. (…)

Jeżeli chodzi o sprawy polityczne, głównym terenem konfliktu jest Zatoka Perska między Iranem i Arabią Saudyjską. Chodzi oczywiście o gaz i ropę.

I teraz polityka amerykańska. Za Obamy Amerykanie postanowili znormalizować stosunki z Iranem. Dlaczego? Nie z miłości oczywiście, bo to interesy rządzą, tylko dlatego, że Iran jest sojusznikiem Chin. Chodziło o znormalizowanie stosunków z Iranem, żeby mieć dostęp przez Iran do Azji Środkowej i w ten sposób okrążyć Chiny. Iran z kolei jest sojusznikiem Rosji, a w tej chwili – to jest znów taka szorstka przyjaźń – sojusznikiem Turcji. (…)

Co do popierania ruchów fundamentalistycznych i terroryzmu, to między Arabią Saudyjską a Katarem nie ma żadnej różnicy. Arabia Saudyjska popiera fundamentalistów islamskich od 40 lat, wszędzie, gdzie tylko może. Rodziny feudałów Arabii Saudyjskiej finansują terroryzm. Tak samo zresztą jak Emiraty Arabskie czy Katar. To jest bzdura, że rzecz idzie o zmniejszenie finansowania działalności terrorystycznej. Chodzi po prostu o politykę, jak zwykle. (…)

Pojawia się jeszcze kolejny czynnik – Rosja. Rosja stara się wywołać, jak zawsze, konflikt, chaos i napięcie, zwłaszcza w Zatoce Perskiej. Dlaczego? Przyczyna jest bardzo prosta. Z punktu widzenia Rosji, im wyższa cena baryłki ropy i gazu, tym dla niej lepiej. Czyli każdy konflikt na tym terenie jest w interesie rosyjskim, ponieważ wtedy wpływy do budżetu rosyjskiego rosną. Dlatego starają się, tak jak zawsze, siać niezgodę, chaos i zaostrzać konflikty. (…)

Gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli, LNG nie musimy sprowadzać z Kataru. Ostatnio gazowiec przypłynął ze Stanów Zjednoczonych.

Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Konflikt wokół Kataru i kryzys w Zatoce Perskiej” znajduje się na s. 5 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Konflikt wokół Kataru i kryzys w Zatoce Perskiej” na s. 5 „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Odbiorca reklam jest jak kochanka, która wie, że jest okłamywana, ale mówi uwodzicielowi: jak ty pięknie kłamiesz…

„Urabiacze opinii publicznej” przekonują nas, że Unia Europejska jest solidarna, sprawiedliwa, pełna dobrobytu i dbałości o każdego obywatela, a jednak każą się nam pochylać nad ludźmi wykluczonymi.

Tomasz Wybranowski

Kilka lat temu w mediach publicznych i komercyjnych, w publikatorach centralnych i regionalnych regularnie pojawiały się dwie typowe reklamy społeczno-gospodarcze związane z funduszami europejskimi. Zapamiętałem szczególnie jedną z nich, która nosiła tytuł „Z funduszy UE korzystają też rodziny”.

Spot reklamowy Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych emitowany emitowano w listopadzie 2010 roku na antenie TVP Warszawa. Ośmioletni bohater opowiadał o korzyściach, jakie odniosła jego rodzina z programu dofinansowania ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego:

Cześć! Jestem Krzyś, poznajcie moją rodzinę. Moja siostra Ania ma super koleżanki. Poznała je na zajęciach integracyjnych. A to mama i tata, dzięki pomocy z Unii będą prowadzić lekcje jazdy konnej i hipoterapii. Dziadek uczy się bezpłatnie obsługi komputera, chyba chce się popisać przed babcią. Cała moja rodzina skorzystała z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. A Twoja? – kończy Krzyś. Potem słyszymy głos spoza kadru: Kampania współfinansowana przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

Rezolutny malec mówi z przekonaniem o zyskach płynących z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007–2013. Kampania miała na celu zachęcenie mieszkańców województwa mazowieckiego do korzystania ze środków europejskich oraz budowanie pozytywnego wizerunku Unii Europejskiej. Nosiła nazwę „Człowiek – najlepsza inwestycja”.

Emisja pierwszej reklamy zbiegła się w czasie z emitowanie innej, tym razem społecznej, choć gatunkowo ocierającej się o typ reklamy gospodarczej: „20% mniej, 20% wolniej”.[related id=23115]

Zdaniem unijnych agend, co piąty Polak zmaga się z ubóstwem. Wspólnota Robocza Związków Organizacji Społecznych i zarządzany przez nią Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu we współpracy z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej przygotowały kampanię „Stop ubóstwu”. Pomysł produkcji i emisji reklamy społecznej na ten smutny temat powstał w związku z obchodami Europejskiego Roku Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym 2010. Oto jej treść:

Wyobraź sobie, że Twój telewizor zmniejsza się o 20%, Twój samochód jedzie o 20% wolniej, Twoje mieszkanie zmniejsza się o 20%. Tak! 20% to sporo. Niemal 20% Polaków na co dzień zmaga się z ubóstwem: rodziny wielodzietne, dzieci, osoby starsze, niepełnosprawni, bezdomni. Ubóstwo – dostrzegaj – reaguj. 2010 Europejskim Rokiem Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym.

Oglądając tę reklamę ocieramy się o meta-mit Unii Europejskiej. Oglądając jedną po drugiej opisywane reklamy społeczne, odczuwamy pewien dyskomfort. Rzekłbym nawet – zawstydzenie i niedowierzanie. Dostrzegamy pewną antynomię tematyczną, ewidentne zaprzeczenie, wreszcie rys, skazę na doskonałym gmachu Zjednoczonej Europy.

(…) W reklamie „Z Funduszy Europejskich korzysta…” stykamy się z przekazem uniwersalnym. Ta sama reklama mogła zostać wyemitowana także w Czechach, na Węgrzech czy Malcie. Czytelne przesłanie, o którym wie nawet dziecko (Krzyś), głosi, że Unia Europejska dba o zrównoważony rozwój swoich obywateli. Mit „Unia dba i wspiera” dotyczy absolutnie wszystkich obywateli, bez względu na wiek, wykształcenie i pozycję społeczną. (…)

Reklama stara się utrwalić w świadomości statystycznego Europejczyka pogląd, że każdy z obywateli Unii może stać się beneficjentem rzeczonego programu. Cytując Andrzeja Pankallę i Zygfryda Klausa, ocieramy się o esencję iluzji, która nas uspokaja i pozwala „śnić sny na jawie” (to z kolei słowa Jana Kasprowicza). W kategoriach społecznych i mitotwórczych opisywana reklama wkomponowuje się znakomicie w terapeutyczne funkcje mitu: nadaje cel i znaczenie działaniom ludzkim oraz zbiorowości, spełnia potrzebę całościowego i sensownego obrazu świata, dostarcza systemu wartości. (…)

Z jednej strony „urabiacze opinii publicznej”, cytując Piotra Żuka, przekonują nas, że Unia Europejska jest solidarna, sprawiedliwa, pełna dobrobytu i dbałości o każdego obywatela, a z drugiej strony każą się nam pochylać nad ludźmi wykluczonymi.

Ten oto zgrzytliwy i wstydliwy dysonans zwraca nam uwagę, że pomimo tego, iż Unia Europejska jest jednym z najbogatszych rejonów na świecie, to aż 17% Europejczyków ma ograniczone dochody. Środki do życia tych osób są tak dramatycznie niewielkie, że nie mogą oni zaspokoić podstawowych potrzeb życiowych i zmuszeni są oddać się na łaskę (bądź nie) ośrodków opieki społecznej i placówek wolontariatu.

Nad Wisłą ten wskaźnik przekracza nieznacznie 20%. Zawołanie kampanii „Dostrzegaj, reaguj” zwraca uwagę na problem ubóstwa, ale niestety nie daje już konkretnej recepty, co należy zrobić i jak reagować, by ten stan zmienić. Komisja Europejska na poziomie możliwości zwykłych obywateli Unii doradza, by chociaż wysłuchać opowieści o problemach i zgryzotach tych, którzy czują się wykluczeni społecznie.

Mit unijnego dobrobytu w zetknięciu w rzeczywistością także się kruszy. Wbrew powszechnej agitacji europejskiej, największe unijne potęgi (Niemcy i Francja) są „ubogimi krewnymi” (w przeliczeniu PKB na głowę statystycznego mieszkańca) większości stanów USA, które są w epicentrum „finansowego i gospodarczego trzęsienia ziemi” czy dotkniętej kilka lat temu katastrofą tsunami Japonii. W Unii Europejskiej wzrasta bezrobocie i liczba ludzi bezdomnych i trwale wykluczonych. Najlepszym dowodem na to jest powstanie opisywanej reklamy społecznej „20% mniej, 20% wolniej”.

Przy tej okazji jeszcze jedna uwaga. Warto zaakcentować, w jaki sposób statystyczny Europejczyk – w oparciu o tę konkretną reklamę społeczną – ma zauważyć ubóstwo sąsiada i poczuć do niego empatię. (…) Zło i niedolę, wykluczenie i ubóstwo bliźniego Europejczyk może dostrzec za pomocą wyobrażenia mniejszej przekątnej swojego telewizora, wolniejszego auta i mniejszego apartamentu…

Przez pryzmat dobrobytu i galopującej konsumpcji współczesny Europejczyk może dostrzec fatalne położenie swojego sąsiada, który staje się coraz bardziej anonimowy. (…)

Cały artykuł Tomasza Wybranowskiego pt. „Jak być szczęśliwym” znajduje się na s. 6 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tomasza Wybranowskiego pt. „Jak być szczęśliwym” na s. 6 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Czy islamska krucjata i ISIS są historycznie skierowane przeciwko Anglii i Francji jako rewanż za okupację kolonialną?

Na sytuację w Syrii i terenach zajmowanych przez ISIS trzeba spojrzeć historycznie. Francja i Wielka Brytania to dla nacjonalistów arabskich taki sam okupant, jak kiedyś dla Polaków państwa zaborcze.

Paweł Czyż

Upadek Imperium Osmańskiego na początku XX wieku stał się zarzewiem zmian, których skutki widzimy obecnie. (…)

Wbrew panującym często stereotypowym opiniom, należy zwrócić uwagę na względną tolerancję religijną panującą w imperium. Prześladowania ze względów religijnych nie były częste i zwykle stanowiły wyraz zemsty za bunty czy niepowodzenia wojenne w walkach z chrześcijanami, niekiedy także stanowiły efekt fanatyzmu poszczególnych namiestników.

Tolerancja wobec Żydów stała się przyczyną migracji znacznej części Żydów sefardyjskich (wygnanych w 1492 roku z Hiszpanii) na tereny Imperium, głównie do Salonik. Z drugiej strony niemuzułmanie byli poddani instytucjonalnej dyskryminacji – musieli płacić władzom dodatkowe podatki i obowiązywały ich różne ograniczenia prawne. (…)

W jakiś sposób w krajach arabskich pamięta się również o polskiej tolerancji religijnej, np. w stosunku do Tatarów w czasach I RP (nazywano ich „Lipkami” lub „Muślimami”). Czy może zatem dziwić, że w naszym kraju dotychczas nie było żadnych zamachów ISIS czy innych nacjonalistów arabskich? (…)

Dla społeczności żydowskiej na Bliskim Wschodzie niezwykle ważne były brytyjskie obietnice utworzenia w Palestynie „żydowskiej siedziby narodowej” zawarte w deklaracji Balfoura z 1917. Natomiast społeczność arabska wielką wagę przykładała do korespondencji prowadzonej podczas I wojny światowej między brytyjskim Wysokim Komisarzem Egiptu sir Henry McMahonem a Szarifem Mekki Husajnem. Korona brytyjska zgodziła się wówczas „poprzeć arabskie dążenia niepodległościowe” w Imperium Osmańskim. W zamian Arabowie przyłączyli się do wojny przeciwko Turkom. (…)

Na sytuację w Syrii i terenach zajmowanych przez ISIS trzeba spojrzeć znacznie szerzej. W jakimś sensie nacjonalistyczny odłam islamu czerpie paliwo z historii. Gdy Polacy przez 123 lata walczyli o wyzwolenie spod władzy państw zaborczych, to czerpanie z tradycji, pozycji I RP oraz oparcia w Kościele katolickim było ważnym elementem zachowania tożsamości narodowej.

Francja i Wielka Brytania jawią się dla nacjonalistów arabskich takim samym okupantem, jak kiedyś dla Polaków państwa zaborcze. Zamachy przeprowadzone przez ISiS w Europie koncentrują się głównie właśnie na Francji i Wielkiej Brytanii. Ma to uzasadnienie historyczne.

W całkowicie bezrefleksyjny sposób te państwa doprowadziły do rozbicia Imperium Osmańskiego, uwalniając zręby nacjonalizmu islamskiego spod państwowej kontroli. Przez dekady Francja i Anglia zwalczały potem niepodległościowe dążenia narodów arabskich. Niegdyś w imię Kościoła katolickiego, również pod auspicjami Francji i Anglii, prowadzono walkę z islamem poprzez krucjaty na terenach arabskich. Czemu zatem miałoby dziś dziwić, że nacjonaliści islamscy przenoszą konflikt na terytorium Europy, a raczej państw europejskich, w stosunku do których mają wciąż żywe pretensje za zwalczanie ich aspiracji i religii? (…)

Napisać, że Adolf Hitler cieszył się w świecie islamskim dużym poważaniem, to mało. Arabowie otaczali go niemal kultem. (…) Entuzjazm dla Niemiec i Hitlera w świecie arabskim nie był tylko związany z nienawiścią do Żydów. Arabowie w zwycięstwie III Rzeszy widzieli nadzieję na wyzwolenie spod kolonialnego ucisku.

Minęło 70 lat i okazuje się, że imigranci z Syrii i innych państw islamskich przybywający do Niemiec mają historycznie wpojone zaangażowanie Niemiec po stronie arabskiej. Zatem skala ataków ISIS w Niemczech jest o wiele mniejsza niż we Francji czy Anglii. Samo zaproszenie skierowane do Syryjczyków ze strony kanclerz Angeli Merkel obudziło w krajach islamskich pewne sentymenty. (…)

Cały tekst artykułu ukaże się na wnet.fm w niedzielę 27 sierpnia.

Cały artykuł Pawła Czyża pt. „Rewanż” znajduje się na s. 4 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Czyża pt. „Rewanż” na s. 4 „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Troska o demokrację. Na naszych oczach dokonuje się opisana przez Orwella zmiana znaczenia powszechnie używanych słów

Dziś zatroskani o demokrację używają tego słowa na określenie rządów niewybieranej, uzurpatorskiej grupy, traktującej siebie jako jaśnie oświeconych i wszechwiedzących przewodników ludzkości

Zbigniew Kopczyński

Widmo troski o demokrację krąży po Europie. Troszczą się o nią wszyscy na wszelkie możliwe sposoby, tak że w powstałym mętliku trudno zorientować się, co jest, a co nie jest demokratyczne. (…)

W Stanach wygrał Trump i od razu zaczęło się wykazywanie, że wygrał jedynie dzięki specyficznemu systemowi wyborczemu, a więc niedemokratycznie. Przypomina mi to metody stosowane przez komunistycznych propagandzistów udających dziennikarzy. Metoda była prosta: wynik wyborów mnożono przez frekwencję wyborczą i wychodziło, że wybranego prezydenta popiera nieco ponad dwadzieścia procent Amerykanów – obraza demokracji. W demoludach frekwencja wynosiła prawie 100% i tyluż głosowało na komunistów – demokracja wzorcowa. (…)

Gdy europejskie elity – o wątłym mandacie demokratycznym – postanowiły zmienić traktat nicejski na szumnie zapowiadaną konstytucję dla Europy, zarządziły przyjęcie tejże konstytucji przez poszczególne państwa członkowskie w drodze referendum. Z wyjątkiem Niemiec, gdzie referendum jest niedopuszczalne. Ku zaskoczeniu elit, społeczeństwa Francji i Holandii, krajów założycieli Unii, zachowały się niedemokratycznie i większością głosów odrzuciły ten dokument. Troszczący się o demokrację uznali, że wobec tak nieodpowiedzialnego zachowania się wyborców nie ma mowy o uznaniu ich decyzji. (…)

Na naszych oczach dokonuje się, opisana przez Orwella, zmiana znaczenia powszechnie używanych słów. Tak jak Ministerstwo Miłości oznaczało u niego policję polityczną, a Ministerstwo Prawdy – cenzurę, tak diametralnie zmienia się znaczenie demokracji. Nie są to już, jak sądzili ludzie od ponad dwóch i pół tysiąca lat, zgodnie z greckim znaczeniem tego słowa rządy ludu, gdzie rządzący realizują wolę obywateli.

Dziś zatroskani o demokrację używają tego słowa na określenie rządów swoich, rządów niewybieranej, uzurpatorskiej grupy, traktującej siebie jako jaśnie oświeconych i wszechwiedzących przewodników ludzkości, a zwykłych obywateli jak ciemną masę wymagającą odpowiedniego wychowania, dla której można czasami coś dobrego zrobić, lecz której nie można traktować poważnie.

 

Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Troska o demokrację” znajduje się na s. 12 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Troska o demokrację” na s. 12 „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Nigdy nie myślałem, że jestem niezłomny. Postanawiałem wytrzymać teraz. Wytrzymywałem. Wielu ludzi postępowało tak samo

Dopóki myśl działa analitycznie, nic o mnie nie wiedzą, nic, nikogo nie wydałem, czułem, że jestem wolnym człowiekiem. Pod tym względem, że wszystko co cenne, co bym mógł wydać – zatrzymuję w sobie.

Krzysztof Skowroński
Marian Markiewicz

Marian Markiewicz – wilnianin, żołnierz AK, więzień gestapo w czasie wojny, władzy ludowej po wojnie, założyciel Solidarności w Głubczycach – opowiada o tym, na czym polega wolność i jak to się stało, że zachował ją we wszystkich przeciwnościach długiego życia. Wysłuchał Krzysztof Skowroński.

(…) nie mogli ze mnie nic wydobyć, wrzucili do piwnicy. Nie wiem, ile tam byłem dni i nocy. Dostałem gangreny, lało się ze mnie wszystko, traciłem przytomność, odzyskiwałem i cały czas myślałem, co teraz może mnie uratować.[related id=34812]

A postanowiłem żyć. Pomyślałem sobie: przecież słyszę samochody, gdzieś jeżdżą. I zacząłem krzyczeć. Jak samochody jeżdżą, to i ludzie przechodzą chodnikami. No i krzyczałem. Zdarłem sobie gardło. Odzyskiwałem świadomość i znowu krzyczałem. Dawali mi tylko śledzia solonego i wody nic, do picia nic. I pomyślałem: aha, rzucili mnie – albo umrę, albo przyznam się na stracenie. No i właśnie te krzyki spowodowały, że kiedyś otwieram oczy, a stoją jakieś dwie postacie nade mną i jedna do drugiej mówi: – I wy dziwicie się, że on krzyczy? On umiera. A ten ktoś mówi: – To leczcie. A ten odpowiada: – W tych warunkach nie ma żadnego leczenia.

Dopiero wzięli na szpitalkę taką ubowską, pilnowany tam byłem, zaczęto leczyć. Goić się zaczęło wszystko, wszystko zgniłe mi powycinali. Pokazywali mi, każdy pytał: – Czy to bolało? A mnie nic prawie nie bolało, bo to wszystko było zgnite. A zgnite to już nie boli. I przeżyłem, ale dostałem 15 lat więzienia. Prokurator żądał kary śmierci.

W wyszedłem po siedmiu i pół latach. Siedem i pół lat siedziałem na bloku izolacyjnym, gdzie ani ołówka, ani niczego, cztery ściany i nic. Wyszedłem jako półanalfabeta.

Jak szliśmy na spacer, to jak na takim stołku między kratami siedział strażnik i otwierał te kraty, a śniadanie było zawinięte w gazetę, to się zwijało to śniadanie i później ten zatłuszczony papier gazetowy szedł od celi do celi. Stukało się Morsem, że mamy wiadomości. I tam ktoś wyciągał rękę, a myśmy mieli kamuszek ze spaceru, przywiązywaliśmy do nitki z siennika, no i wyrzucaliśmy, oni łapali i od celi do celi ten kawałek zatłuszczony szedł, żeby czytać, co się dzieje. Byliśmy odcięci od świata. (…)

Nie ma ludzi, którzy się nie boją. Po prostu trzeba myśleć. Ja starałem się zawsze myśleć i myśleć analitycznie. To znaczy: co o mnie wiedzą, co mówić, jak się zachowywać. I po prostu i nigdy nie myślałem, że ja jestem niezłomny. Postanawiałem wytrzymać teraz. Wytrzymywałem. Następnym razem znowu. Bo jak pomyśli się, że to może pół roku tak trwać – to jak ja wytrzymam? A ja za każdym razem analizowałem siebie i stwierdzałem, że jeszcze mogę wytrzymać. I zawsze wytrzymywałem. (…)

Życie jest piękne, a ja byłem już skłonny popełnić samobójstwo podczas ujęcia mnie. Kilka razy tyraliery po mnie przechodziły i nie widziały mnie. Ja miałem pistolet przystawiony do głowy, odbezpieczony, do oporu cisnąłem. Ale tyraliera przechodziła. Zabezpieczałem. Następna, trzecia, czwarta tyraliera szła, już się ściemniało. Ja wtedy, jakieś 15 minut wcześniej, pomyślałem: ciemno się robi, nie znaleźli mnie, to znaczy, że mam żyć. To niebo zadecydowało; mam bezwzględnie żyć, co będzie, to będzie.

I spojrzałem na zegarek, a zegarek cyferblat miał fosforyzowany. No i teraz ciemno się robi, idzie jeszcze jedna tyraliera, a ja nie zasłoniłem zegarka. I ostatniemu żołnierzowi, który szedł, to błysnęło. I od razu strzelił. No i teraz tak: cegły, brud, to wszystko. A to rykoszetem poszło, tak to że tu przybiło, tu przybiło, a to wszystko było brudne: kawałki cegły, brud. Dokumenty zakopane miałem, bo jak miałem samobójstwo popełnić, to zakopałem, żeby nie doszli, kim jestem. No i od razu mnie stamtąd wyciągnęli. Najpierw opatrunki, potem do Szczecina przywieźli, no i właśnie wrzucili do tej piwnicy. Jeszcze chciałem skoczyć z mostu, jak przejeżdżali przez Odrę. Później mnie przywieźli do Szczecina i mówią: – Chciałeś skoczyć. Ja na to: – Tak, chciałem, ale zdecydowałem, że będę, że trzeba żyć. (…)

Włączałem się we wszystkie zrywy. Jak zaczęły się te na Wybrzeżu, kiedy powstawała Solidarność w ‘80 roku, byłem akurat u rodziców we Wrzeszczu, przy ulicy Dworcowej. Właśnie był strajk w stoczni. Chodziłem, chleb nosiłem, nie mogłem się włączyć, bo mnie nikt nie znał. I wiedziałem, że mnie nie wolno się włączać. Bo ja mam tę przeszłość, że podałem się za bandytę; więc nie chciałem do nich nawet wchodzić, ale byłem.

Zaraz później, jak tam utworzyła się Solidarność, rozdawali materiały do założenia Solidarności. Ja wziąłem ten cały plik, jak zakładać – gotowe formularze, wszystko. Przywiozłem tutaj. I zaraz zacząłem zakładać. I namawiałem lekarzy, żeby przewodniczyli komisji zakładowej Solidarności w służbie zdrowia. Nikt nie chciał. Nikt nie chciał.

I ja widząc, że nikt nie chce, zacząłem myśleć, czy ja mogę. I doszedłem do wniosku, że muszę. Bo przecież chodzi o liczbę, chodzi o to, żeby ściągnąć miliony. Trzeba. Więc zakładałem (…)

Tak samo z Frasyniukiem. Ktoś się dzisiaj dziwi. A Frasyniuk, jak wszędzie czytałem, słuchałem – nieuchwytny, nieuchwytny; oni głosili, że Frasyniuk jest nieuchwytny. Polują na niego wszędzie, a on jest nieuchwytny. Zastanawiałem się, czemu go tak windują. I pojechałem do Wrocławia syna odwiedzić, studiował na politechnice. Przyjechałem do Wrocławia, wysiadłem na dworcu i wsiadam do tramwaju. A oni ogłaszali nawet, że on prawdopodobnie za kobietę się przebiera. I patrzę, jakiś rudzielec wsiada. Przyglądam mu się – przecież to mężczyzna, i do tego źle ucharakteryzowany. Patrzę – milicjanci stoją, patrzą na niego, i nic. Myślę sobie: to ich człowiek. To ich człowiek. Jak potem mówiłem o tym swoim, nikt mi nie wierzył.

Teraz – pierwsze wybory ‘89 roku przy kościele, nie wiem w tej chwili, jaki to kościół w Opolu. Jestem na tych pierwszych wyborach i przychodzi Frasyniuk. Ja siedzę przy oknie, stół prezydialny ode mnie o gdzieś 2 metry, a ja przy oknie, a on tam siedzi. Patrzę: Frasyniuk. I myślę sobie: będę się w niego wpatrywał, zaniepokoję go. I tak patrzę ostro na niego; teraz ja już nie mam takiego wzroku, ale wtedy miałem ostry wzrok. I nie odrywam od niego oczu. A on popatrzył tak na mnie raz, drugi raz i widzę – zaniepokoił się. Myślę sobie: no, masz czego się niepokoić, bo wiem, kim ty byłeś. Ale przecież ja nie mam żadnych dowodów, to tylko moje wyczucie. Moje wyczucie i nikt nie powie, żeby on po tamtej stronie był. A on był po tamtej stronie. Tak samo jak i Wałęsa. Tak to jest. (…)

Dlaczego ja w więzieniu czułem się wolny przez te siedem i pół roku? A dlatego, że zachowałem wszystkie tajemnice w sobie. Wy nic nie wiecie o tym, tylko ja wiem. Poza tym miałem ze sobą złoty pierścionek. Ten złoty pierścionek przechowywałem w paście od zębów. Między innymi, bo czasem w innych miejscach. Tak jak jest tubka, to tam na końcu tej tubki był pierścionek.

Czasem wydobywałem, jako rzecz, o której nikt nie wie, nawet współwięźniowie. W nocy brałem ten pierścionek, popatrzyłem: jestem człowiekiem wolnym, mimo że jestem na bloku izolacyjnym. Tylu was, tyle krat, tyle wszystkiego, ale ja jestem wolny. Tęsknię do moich rodziców, do wszystkich moich bliskich, do moich kolegów, ale jestem wolny i wytrzymam. I tak było, tak było.

W wigilię Bożego Narodzenia wrzucono mnie do karca. Do karca w zimie – przecież zimno! Ja całą noc biegłem. A dlaczego biegłem? Biegłem, żeby zachować ciepło, żeby nie położyć się, żeby nerek nie uszkodzić. Całą noc biegłem i wytrzymałem. (…)

Cały wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z Marianem Markiewiczem pt. „Nawet w więzieniu byłem wolny” znajduje się na ss. 10-11 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z Marianem Markiewiczem pt. „Nawet w więzieniu byłem wolny” na ss. 10-11 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Jan Bogatko z Sankt Petersburga/ Wojna nie zniszczyła substancji miasta. Powiedziano mi, że zniszczyła ludzi, nie mury

Wspomnienie o Witoldzie Iwickim, kapłanie, który poznał totalitaryzmy: carski, komunistyczny i narodowosocjalistyczny, i oddał dobrowolnie życie za bliźniego, podobnie jak Maksymilian Maria Kolbe.

Jan Bogatko

 

Moi dziadkowie mieszkali w Petersburgu przez kilka miesięcy w roku. W jednym z domów niedaleko Fontanki, przy najkrótszej ulicy w ówczesnej stolicy imperium. Nazywa się Mała Sadowa i liczy 175 metrów długości. Zamknięta dla ruchu, ma kilka kawiarń i pomniki …kotów. Jeśli wcelujesz w jednego z nich, to spotka cię szczęście, opowiada się. Ciekawe, nie widać żebraków czyhających na odbijające się od ścian monety. Przyczyna tkwi chyba nie tyle w niekorzystnym kursie rubla, co w braku żebraków w Petersburgu w ogóle. (…)

Nie tylko moi dziadkowie mieszkali w Petersburgu. Mieszkał tu i pracował także stryj mego ojca, Witold Iwicki. Był on proboszczem jednej z dwu parafii katolickich w Petersburgu – św. Stanisława, Biskupa i Męczennika.

Witold Iwicki, wilnianin, syn powstańca roku 1863, Teofila Bronisława Iwickiego i Celiny Antoniny z Białłozorów, po uzyskaniu matury w wileńskim gimnazjum, w 1902 roku wstąpił do seminarium duchownego w Petersburgu, gdzie otrzymał w 1907 roku święcenia kapłańskie. Jako kapłan wcześnie naraził się carskim władzom. Na żądanie premiera Rosji, Piotra Stołypina, metropolita mohylewski musiał usunąć ks. Iwickiego z pełnionych funkcji w Mozyrzu. (…)

Aresztowany jako zakładnik we wrześniu 1920 roku, był więziony w Moskwie. Jego proces wywołał szczególny rozgłos. W marcu 1921 roku w drodze wymiany wrócił z Rosji do niepodległej Polski, szczęśliwie unikając zsyłki do bolszewickiego łagru lub stracenia. Tak polski kapłan poznał drugi totalitaryzm – komunistyczny.

17 września Pińsk zajęli Sowieci, a po wybuchu wojny Hitlera ze Stalinem miasto znalazło się pod kolejną okupacją – z kolei niemiecką. Tak polski kapłan poznał trzeci totalitaryzm: narodowo-socjalistyczny.

I tego nie dane mu było już przeżyć. 22 stycznia 1943 roku zamordowano go w Janowie Poleskim jako zakładnika po akcji AK na więzienie w Pińsku. Przed egzekucją darowano mu życie. Z zeznań świadka Jana Pietraszka: „Wskazując na niego (naczelnika stacji kolejowej w Pińsku), ks. prał. Iwicki powiedział, że on ma żonę i dzieci i żeby on został zwolniony, a ja poniosę śmierć”.

Proces beatyfikacyjny Witolda Iwickiego jest w toku.

Cały felieton Jana Bogatki, pt. „Białe noce” – jak co miesiąc, na stronie „Wolna Europa” „Kuriera Wnet”, nr sierpniowy 38/2017, s. 3, wnet.webbook.pl.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku Radia WNET na falach Radia Warszawa (106,2 FM) i Radia Nadzieja z Łomży (103,6 FM) oraz na www.radiownet.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Jana Bogatki pt. „Białe noce” na s. 3 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Niecodzienna lekcja historii – w Smolnicy: na koniach, w otoczeniu pięknych lasów, z wieloma imprezami towarzyszącymi

Każda z imprez plenerowych w Smolnicy to zwyczajem organizatorów przedstawienie kolejnego ważnego epizodu związanego z naszą historią. W tym roku poświęcona była 100. rocznicy bitwy pod Krechowcami.

Tadeusz Puchałka

Za nami kolejna, wyjątkowa impreza plenerowa, której pomysłodawcą i organizatorem od wielu lat jest Piotr Kulczyna – leśniczy, podróżnik, rozkochany w koniach miłośnik historii… Postać to nietuzinkowa, a wszystko, czego się złapie, ma sens i głębokie historyczne przesłanie. Każda z imprez plenerowych organizowanych w Smolnicy to zwyczajem organizatorów przedstawienie kolejnego ważnego epizodu związanego z naszą historią. Jest to spektakl w plenerze połączony z wieloma atrakcjami, od crossu na koniu, w którym trzeba pokonać około 30 km, na konkursach i zabawach skończywszy.

Pokonując szereg naturalnych przeszkód terenowych, zawodnicy oraz ich czworonożni partnerzy wystawiani są na dużą próbę. Na trasie biegu zawodnicy mierzą się nie tylko z wysiłkiem fizycznym, ale także konieczne jest wykazanie się sporą wiedzą historyczną. (…)

Fot. Tadeusz Puchałka

Zawodnik wypełnia kartę uczestnictwa w biegu. Przygotowanie konia, jego kondycja, to podstawowe wymogi. Organizator zaleca wzmocnione podkucie konia hacelami. Na trasie biegu obowiązuje całkowity zakaz galopowania. Wskazana jest pełnoletność, lecz osoby niepełnoletnie mogą też uczestniczyć za zgodą rodziców i w towarzystwie osoby dorosłej oraz w ochronnym nakryciu głowy. Dobrze mieć ze sobą kompas, zegarek, obowiązkowo – telefon komórkowy, dopuszcza się użycie urządzeń GPS.

Wokół tego wielkiego plenerowego święta toczy się wiele imprez, jest kuchnia polowa, można także wybrać się na wycieczkę specjalnie przygotowanymi wozami i w towarzystwie przewodnika zwiedzić przepiękne trasy biegnące ścieżkami Nadleśnictwa Rybnik. Dla najmłodszych przewidziano gry, zabawy i konkursy z nagrodami.

Stałym punktem programu każdej „Kawaleryjki” jest rekonstrukcja bitwy, która co roku daje możliwość przeżywania innego epizodu historycznego. Tym razem, jak wynikało z tematu tegorocznej imprezy, była okazja prześledzenia szarży I Pułku Ułanów pod Krechowcami.

Na koniec organizatorzy wręczyli zwycięzcom nagrody i jak co roku, historyczna impreza niepostrzeżenie zmieniła swoje bardzo poważne oblicze, stając się rodzinnym piknikowym spotkaniem przy ognisku.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Plenerowa lekcja historii” znajduje się na s. 10 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Plenerowa lekcja historii” na s. 10 „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Harcerska sztafeta pokoleń pod krzyżem na Wesołej. Przesłanie ks. dr. hm. RP Jana Mauersbergera z sierpnia 1942 roku

Uprawiam swój umysł i wolę. Chcę myśleć jasno, logicznie, działać celowo, konsekwentnie. Ćwiczę i uprawiam moje ciało i zmysły. Uzdalniam je do życia duchowego. Do rozumnej służby Bogu i Ojczyźnie.

Stanisław Florian

Pod koniec maja 85-letnia Maria z d. Zawierucha i jej sąsiedzi, państwo Lisowie, zaczęli przygotowania do odświeżenia krzyża rodzinnej pamięci, który od 1922 r. stoi między przysiółkami Wesoła i Lipnik w Kobylej Górze pod Ostrzeszowem na obrzeżach Wielkopolski.

Po rozmowie z dyrektorką Gimnazjum im. Powstańców Wielkopolskich w Kobylej Górze, Ewą Kubiak, pani Zawierucha postanowiła zainteresować akcją miejscowych harcerzy. (…)

W przerwach prac pani Maria opowiedziała pomocnikom o swoich harcerskich przygodach po II wojnie światowej. Wywieziona w 1940 r. wraz z rodzicami na roboty przymusowe w głąb Niemiec, po wyzwoleniu przez Amerykanów w 1945 r. trafiła do obozu tymczasowego w Hildesheim. Tam została zaprzysiężona do drużyny „Żurawi”, działającej w Chorągwi „Bałtyk” Związku Harcerstwa Polskiego w Niemczech. Przed przysięgą otrzymała przedrukowane za zgodą Komendy Głównej ZHP w Niemczech „Prawo Harcerskie. Komentarz” księdza Jana Mauersbergera.

Pieczołowicie przechowywaną do dziś książeczkę harcerską pani Zawierucha pokazała kobylagórskim druhom. (…)

Dziesięciopunktowe Prawo Harcerskie zapisane w książeczce pani Marii w dwóch punktach różni się od obowiązującego w Związku Harcerstwa Polskiego. Punkt pierwszy brzmiał dawniej: „Harcerz służy Bogu i Polsce i sumiennie spełnia swoje obowiązki”. Dziś – „Harcerz sumiennie spełnia swoje obowiązki wynikające z „Przyrzeczenia harcerskiego”. Ostatni punkt został zmieniony w tym roku, 8 kwietnia, podczas XXXIX Zjazdu Nadzwyczajnego ZHP, w ten sposób, że słowa „nie pali tytoniu i nie pije napojów alkoholowych” zastąpiono zwrotem – „jest wolny od nałogów”. (…)

Ten historyczny dokument harcerstwa polskiego, opublikowany w 1946 r. dla polskich harcerzy w Niemczech, warto przypomnieć. Komentarz ks. J. Mauersbergera do Prawa Harcerskiego został datowany na sierpień 1942 r., a 12 sierpnia Harcmistrz Rzeczypospolitej Polskiej zmarł w Konstancinie. (…)

Jestem pożyteczny. Nie marnuję sił i czasu na jałową krytykę, próżne słowa i bezmyślne lub niezdrowe rozrywki. Każdą pracę wypełniam sumiennie w duchu służby. Pracuję z zamiłowaniem i umiejętnie. Przez pracę zwiększam dobro w mojej Ojczyźnie i na świecie. (…)

Mam być narzędziem Boga. Bezinteresownym sługą sprawy. Obrońcą bezbronnych uciśnionych. Mam stać na straży honoru Polski. Obca mi jest wszelka podłość i krętactwo. Nie ugnę się wobec przemocy. Nie sprowadzi mnie z drogi ani groźba, ani żądza sławy, ani zysk. (…)

Jestem karny wewnętrznie. Na zewnątrz opanowany i skupiony. Nade wszystko szanuję prawo. Prawo Boże i prawo moralne. Umiem słuchać. Chętnie, rozumnie i dokładnie wypełniam rozkaz. Umiem być poddany – wyrzec się własnej woli, o ile tego żąda: Ojczyzna, rodzice, zwierzchnicy. (…)

Mam być bojownikiem bez kompromisu. Walczyć o czystość, podniosłość, szlachetność obyczajów w Polsce. O supremację ducha, idei, woli nad materią, zmysłowością, użyciem. Walczyć będę z naturalizmem, rozwiązłością, która powstała wskutek odejścia od Boga i od tradycji polskiej i panuje dziś wszędzie: w sztuce, w literaturze, w rozmowach, w zachowaniu się, w ubraniu, w dogadzaniu sobie, w wygodnictwie, w zmysłowości, kulcie ciała, deprawując charakter narodowy polski.

Mam jasno określić i tworzyć prawy, szczery, jasny, dzielny i czysty typ chłopca i dziewczyny polskiej, który życie swoje czerpie z wiary i z tradycji polskiej najpiękniejszej: filomatów i szkół rycerskich. Wolny jestem od wszelkich nałogów, zwyrodnienia i nienaturalności, które wyniszczają ducha i ciało młodzieży.

W tym duchu prawa i w poczuciu odpowiedzialności za duszę narodu i za jego przyszłe losy podejmuję pracę nad sobą. Pogłębiam wiedzę, kształcę charakter, krzepię ducha i serce w nieustannym, radosnym wysiłku budowania Polski według myśli i woli Chrystusa.

Cały artykuł Stanisława Floriana pt. „Harcerska sztafeta pokoleń pod krzyżem na Wesołej” znajduje się na s. 5 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Stanisława Floriana pt. „Harcerska sztafeta pokoleń pod krzyżem na Wesołej” na s. 5 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

O rządzie Emmanuela Macrona mówi się, że wynalazł nowy typ Robin Hooda, który odbiera biednym, żeby dawać bogatym

Popularność rządu francuskiego spadła o 10% (Holland w analogicznym okresie był o 2% bardziej popularny). Zanim został definitywnie uformowany, musiało go opuścić 5 ministrów podejrzanych o korupcję.

Piotr Witt

Zgodnie z nową polityką budżetową, emerytom zostanie odebrane nowych kilka procent ich rent tytułem podwyższonej składki socjalnej CSG, studenci stracą mizerne 5 € miesięcznie z dodatku mieszkaniowego, wojsku okroi się część budżetu, który ma być znacznie podwyższony w przyszłym roku.

W co nikt zresztą nie wierzy: CSG było wprowadzone niegdyś na rok, w wysokości 1% dochodów. Dzisiaj wynosi 10% i nikt nie myśli o jego uchyleniu. Ani słowem rząd nie wspomina o miliardowych fortunach drzemiących bezpiecznie na Wyspach Kajmana, Dziewiczych, na kontach szyfrowych w Luksemburgu i w innych rajach podatkowych.

Statystyki i sondaże dają obraz nastrojów: dwa miesiące po wyborach Francuzi zrozumieli swoja pomyłkę. Ale upadek prowincji francuskiej jest wynikiem wieloletniego procesu. (…)

Na podgórzu pirenejskim miasto Pau posiada jedyny w swoim rodzaju taras widokowy. Dwukilometrowa promenada została zawieszona na stoku wzgórza przez inżyniera Eiffela (tego od wieży) i ogrodnika Alphanda wyłącznie w celu podziwiania łańcucha Pirenejów – widoku, który zwłaszcza o zachodzie słońca nie ma sobie równych. Z bliska Pireneje przedstawiają obraz całkiem odmienny.

U nas, w dolinie Vallespire, profuzja natury kontrastuje z marnością dzieła ludzkiego. Setki hektarów lasu śródziemnomorskiego otaczają miejscowość uzdrowiskową, która powoli umiera. Hotel de Paris, zamknięty od czterech lat, czeka na potencjalnego nabywcę. Hotel Martinez (pokoje klimatyzowane) – zamknięty od roku; obok, w wielkiej rezydencji Castellane, kilkadziesiąt pokoi z tarasami od dwóch lat stoi zamknięte przed kuracjuszami. Hotel Jean d’Arc zamknięto kilka lat temu. Agencja Lassale, która kupiła budynek od właścicieli, odsprzedała go Norweżce. Od tego czasu pani Olsen, po przerobieniu budynku na apartamenty, mozolnie usiłuje je sprzedać.

W tym roku zamknięto aptekę przy termach na końcu Grande Rue i drugą, na początku tej ulicy. Informatycy, reperatorzy, cyberbaza, dwa sklepy rybne, salon prasy i gadżetów, szewc – uciekli wszyscy. (…)

Biurokraci zaprojektowali zbudowanie, kosztem funduszów europejskich i lokalnych, ścieżki górskiej zamieszczonej na skale nad strumieniem Mondony, w jarze głębokim na 200 metrów. Przez trzy lata helikoptery krążyły nad głowami mieszkańców, dowożąc na miejsce budowy stalowe elementy konstrukcji. Pewnego dnia wszystko się skończyło. Zginęło dwóch młodych alpinistów zatrudnionych przy karkołomnej budowie, z góry skazanej na niepowodzenie.

Jedna ze stron jaru jest dobrze ustabilizowana: korzenie drzew i krzewów, które ją porastają, utwierdzają skałę lepiej od śrub i siatek. U jej stop biegnie ścieżka urządzona jeszcze przed wojną, zabezpieczona dachem betonowym. Biurokraci zaprojektowali ścieżkę na przeciwległym stoku, nagim jak żarówka, wystawionym na działanie wiatrów i deszczów śródziemnomorskich, z którego stale spadają kamienie. Któregoś dnia kamienie te zabiły młodych alpinistów. Od tego czasu kanion Mondony, największa atrakcja turystyczna miejscowości, stoi zamknięty i czeka na wynik śledztwa. Od trzech lat. Takich kanionów, projektów i biurokratów jest więcej we Francji. Czy nowy rząd zajmie się nimi?

„Robin Hood à rebours”, artykuł Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera Wnet”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w sierpniowym „Kurierze Wnet” nr 38/2017, s. 3 – „Wolna Europa”, wnet.webbook.pl.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku Radia WNET na falach Radia Warszawa (106,2 FM) i Radia Nadzieja z Łomży (103,6 FM) oraz na www.radiownet.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Robin Hood à rebours” na s. 3 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl