Błażej Torański mówi o niemieckim dziecięcym obozie koncentracyjnym ukrytym za murami łódzkiego getta:
Po 45 lat milczenia wydaliśmy książkę. Gdyby tam cierpiały dzieci żydowskie, a nie polskie, świat krzyczałby o tym od 75 lat.
Gość „Poranka WNET” mówi o trudnościach, jakie napotkał wraz z Jolantą Sowińską-Gogacz przy pisaniu książki:
Wiele czasu musiało minąć, zanim świadkowie zaczęli mówić o swoich wspomnieniach.
Rozmówca Magdaleny Uchaniuk wskazuje, że zbrodniarze z łódzkiego obozu nie ponieśli prawie żadnej odpowiedzialności za swoje czyny.
W obozie przebywało jednocześnie około tysiąca więźniów, chłopców i dziewczynek, z czego większość stanowili chłopcy. Po wyzwoleniu Łodzi znaleziono tam jeszcze ponad osiemset maluchów – wszyscy byli ciężko chorzy, a duża część niezdolna do samodzielnego opuszczenia baraku, w którym uciekający przed Sowietami Niemcy dzieci zamknęli. Dziś możemy jeszcze spotkać około trzydzieściorga Ocalałych – pisała w „Kurierze WNET” Jolanta Sowińska-Gogacz.
Relacjonuje, że jedna z oprawczyń, Eugenia Pohl dopiero w 1974 r. została skazana na 25 lat pozbawienia wolności, a i tak bardzo szybko została zwolniona z więzienia.
Gdy spotykała ofiary na ulicy Łodzi, miały do powiedzenia tylko jedno: ty świnio.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
K.T. / A.W.K.