Zanotowane fragmenty z wykładu Lecha Jęczmyka w Akademii Wnet

Lech Jęczmyk

Wspomnienie

LECH JĘCZMYK

SPOJRZENIE Z GÓRY

zanotowane fragmenty z wykładu w Akademii Wnet z 2015

Na zakończenie semestru Akademii Radia Wnet pozwoliłem sobie przedstawić wizję świata jako półciemnej sutereny, nad która unoszą się słoneczne piętra, a pod którą ciągną się całkiem mroczne lochy. Wierzący w Boga może chwilę pomyślą, wierzący zaś, że Boga nie ma, mogą to potraktować jako konspekt powieści fantastycznonaukowej.

Zamknięci w klatce doczesnego świata jesteśmy jak świnki morskie, szukające wyjścia z labiryntu. Wprawdzie Ktoś poświęcił się i oznakował drogę wyjścia zielonymi strzałkami, ale kto zauważa znaki? Wyobraźmy sobie Wielkiego Eksperymentatora, który patrzy z góry na miotające się w labiryncie świnki morskie i w myśli podpowiada „nie w lewo, w prawo, w prawo”. Niektóre potrafią odbierać te podpowiedzi.

Na czym polega ten eksperyment? Ewangelia świętego Jana (która przed Soborem była czytana na każdej Mszy) mówi: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga”. Greckie LOGOS to „słowo”, ale także plan, program, coś, co poprzedza każde działanie. Łatwiej byłoby zrozumieć ten nieco zagadkowy, piękny tekst, gdyby brzmiał on tak: Wszystko zaczęło się od tego że Bóg miał plan.

Mieszkający w Kanadzie geniusz komputerowy Friedkin jest przekonany, że Wszechświat to gigantyczny komputer w trakcie rozwiązywania zadania „Wiem tylko – mówi – że na początku było pytanie, a na końcu będzie odpowiedź”.

Eksperymentator wprowadził do swojego programu wolną wolę elementu ludzkiego, dzięki czemu wynik nie jest do końca przewidywalny. (Polecam historię o Jonaszu i Niniwie). A jest jeszcze Szatan – zbuntowany asystent, który działa w programie jak złośliwy wirus. Jego kuszenia ujawniają rolę wolnej woli – gdyby nie Szatan, nie byłoby możliwości wyboru.

***

Szatan nie ma własnego programu, on tylko szkodzi programowi Boga, jest „ojcem kłamstwa” i zaprzeczenia. Jeżeli Bóg posyła nam miłość i oczekuje od nas miłości, to Szatan pasie się na nienawiści. Każdy nasz czyn (i każda myśl!) służy Bogu lub Jego Adwersarzowi.

***

Czy zło i dobro pozostawiają po sobie ślad nawet po śmierci sprawcy? Błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich (Jan Paweł II pielgrzymował do jej grobu) nie miała co do tego wątpliwości: „Wszystko co człowiek pomyśli, powie lub uczyni wywiera dobre albo złe skutki. Kto uczynił coś złego, powinien jak najprędzej naprawić to przez skruchę i spowiedź. W przeciwnym razie nie będzie mógł przeszkodzić dalszemu negatywnemu oddziaływaniu tego złego czynu. Fizycznie często odczuwałam to w związku z chorobami i cierpieniami niektórych osób albo w odniesieniu do niezdrowych okolic… Widziałam kary ponoszone za grzechy w kolejnych pokoleniach jako coś naturalnego i nieuniknionego. Podobnie rzecz się ma ze skutkami przekleństwa ciążącego nad niesprawiedliwie nabytym dobrem i miejscami, w których dopuszczono się wielkich zbrodni”.

***

Takim skażonym miejscem w Polsce jest niewątpliwie obóz w Oświęcimiu. W podejściu do tego przeklętego miejsca ujawniła się różnica cywilizacyjna między żydami i chrześcijanami: żydzi uważają, że przekleństwo ma pozostać na wieczne czasy, podczas gdy bohaterskie siostry karmelitanki podjęły próbę odmodlenia tego miejsca, wyrwania go spod władzy Szatana. Niestety dowództwo kościelne wycofało oddział szturmowy karmelitanek, postanawiając pozostawić Szatanowi co szatańskie. A walka ma sens – w jednej z dzielnic Los Angeles, trapionej przez wysoka przestępczość, katolicy zdecydowali się na nieustającą adorację Najświętszego Sakramentu (każdy poświęcał na to jedną godzinę w tygodniu) i wkrótce przestępczość spadła o trzydzieści procent. Przypadek czy znak? To zależy w co się wierzy.

***

Lansowana jest czasem teza, że zło jest tylko brakiem dobra. Nieprawda. To jest zaprzeczenie istnieniu Szatana, który jest złem osobowym i zło propagującym. W przeniesieniu na nasze sprawy doczesne oznacza to, że zło w życiu politycznym, sądach i edukacji jest nie tyle skutkiem oporu materii, nieudolności i głupoty, co świadomym działaniem agentów dołu.

***

Atak sił zła skierowany jest przede wszystkim na Kościół Katolicki i na znak krzyża. Choć krzyż stał się dopiero po paru wiekach symbolem Chrystusa, starzec Symeon mówił przy Jego ofiarowaniu o znaku, któremu sprzeciwiać się będą. Dla osób niewierzących i wyznawców innych religii krzyż powinien być znakiem obojętnym, jeżeli budzi nienawiść, to nie da się tego wyjaśnić racjonalnie. Szaleństwo, z jakim niektórzy walczą z tym znakiem najprościej wyjaśnić opętaniem, dotknięciem Szatana.

Oto władze Arabii Saudyjskiej protestują przeciwko fladze Szwecji, wiszącej na gmachu ambasady i żądają zmiany oznakowania szwajcarskich linii lotniczych.

Amerykański prezydent Obama, zaproszony na katolicki uniwersytet Notre Dame, żąda zdjęcia w auli krzyża. W Kanadzie wsadza się do więzienia świętą kobietę za to, że stała przed kliniką aborcyjną z różańcem i białą różą.

A w Polsce? W roku 2002 zamalowano na karetkach pogotowia czerwony krzyż, żeby zrobić miejsce dla węża, owiniętego wokół jakiegoś kabalistycznego „kryształu życia”. Polacy nie tylko nie zaprotestowali, ale wręcz nie zauważyli, że przeciągnięto ich do innej cywilizacji.

Stany i Kanada są już anty-chrześcijańskie a więc satanistyczne, bo natura nie znosi próżni, Europa Zachodnia przygotowuje się na przyjęcie Islamu, za to chrześcijaństwo wróciło tryumfalnie do Rosji, pięknie rozwija się w Afryce, na Filipinach, w Korei Północnej, z trudem w Chinach, są też pierwsze dobre oznaki z Wietnamu. Kościół bywał niszczony, ale zawsze odżywał, tyle, że gdzie indziej.

Komentarze