Dr Kazimierz Jerie wspomina jak działacze Solidarności na 10 dni przed wprowadzeniem stanu wojennego, wyjęli z banku 80 mln zł, które z trudem pomieściły się w małym Fiacie.
Do tej operacji doprowadził Józef Pinior ze swoimi dwoma pracownikami i ukrył je u kardynała Gulbinowicza. To była wiedza tajemna, ale niektórzy się domyślali w Polsce, że tak może być. Gdy wprowadzono stan wojenny, te pieniądze były bardzo potrzebne i pewnymi kanałami kościelnymi trafiły do internowanych, więzionych i zwalnianych z pracy.
Rozmówca Krzysztof Skowrońskiego wspomina, że do jego domu przychodzili kurierzy, którzy przynosili wykaz zapotrzebowania na powyższe pieniądze w ramach wcześniej określonych procedur.
Nikt nie dostał pieniędzy na słowo […] Miałem dowody na to, że moja klatka była obserwowana przy pomocy niby bezdomnego, który leżał na schodach, otwierał sobie drzwi i patrzył kto przychodził. Ja go przepędzałem, a on stale wracał. Dopiero jak byłem przesłuchiwany spotkałem go, jak z towarzyszami był w komitywie na sali sądowej.
Po raz pierwszy całą tę niezwykłą historię, gość Popołudnia Wnet przedstawił młodemu historykowi Wojciechowi Sawickiemu, który napisał na ten temat pracę magisterską.
Najważniejsza rzecz z tymi pieniędzmi była taka, że były one potrzebne nie tylko dla osób we Wrocławiu. Wrocław był również solidarny, jeśli chodzi o pomoc finansową z innymi środowiskami. Poważna sytuacja działa się w Świdniku, gdzie zwolniono dużą liczbę ludzi z zakładów produkujących broń. Myśmy udzielili im pomocy w dużej wysokości i przekazaliśmy kilka milionów złotych.
Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
M.K.