Pięta achillesowa Pekinu. Marksizm-leninizm jest słabym fundamentem legitymizacji społecznej i politycznej władzy KPCh

Przyczynienie się do legalizacji tak drapieżnego reżimu jest ostatnią rzeczą, jaką mógłby zrobić przyzwoity człowiek. KPCh od zawsze istnieje bezprawnie i nie powinna mieć prawa bytu na tej planecie.

Peter Zhang

Przez 5000 lat historii Chin władcy każdej dynastii starali się uzasadnić swoje panowanie poprzez koncepcję boskiego prawa lub Mandatu Niebios. Cesarze byli postrzegani jako Synowie Nieba aż do 1911 r., kiedy to Sun Yat-sen położył kres cesarskiej dynastii Qing i utworzył Republikę Chińską. W 1949 r. marzenie ludzi z Państwa Środka o demokratycznych Chinach, wzorowanych na Ameryce, zostało rozwiane, gdy partia komunistyczna Mao Zedonga obaliła nacjonalistyczny rząd. Niemniej Mao miał przez całe swoje życie stawiać czoła politycznej legitymizacji władzy. W 1938 r. wypowiedział on słynne słowa: „Każdy komunista musi zrozumieć prawdę, że siła polityczna wyrasta z lufy karabinu”. Mao, zapalony miłośnik historii Chin od czasów, gdy był asystentem bibliotekarza na uniwersytecie w Pekinie w 1918 r., wkrótce zdał sobie sprawę, że po dojściu do władzy będzie potrzebować czegoś więcej niż broni, aby utrzymać się przy sterze. (…)

Rządy sprawowane przez ludzi z pominięciem boskiego prawa lub bez zgody rządzonych udzielonej w głosowaniu powszechnym sprawiły, że Mao czuł się bezbronny. W latach 50. XX w. wymyślił zatem maoizm, znany również jako Myśl Mao Zedonga, aby uzasadnić swoją dyktaturę.

Maoizm charakteryzują głównie tezy postawione przez Mao, że na początkowym etapie socjalizmu rewolucja trwa pod dyktaturą proletariatu. Utrzymywał zatem, że co pewien czas powinna być przeprowadzana walka klas w formie kampanii politycznych. Czyniąc to, Mao był w stanie dzięki rewolucyjnemu zapałowi pozbyć się swoich politycznych rywali i odwrócić uwagę mas od problemów społecznych. Chiny, będąc odizolowanym krajem komunistycznym, działały pod rządami Mao jak społeczeństwo orwellowskie, w którym maoizm stał się ideologią, którą indoktrynowano masy, i dla ochrony został zamknięty w relikwiarzu chińskiej konstytucji jako marksizm-leninizm zastosowany w chińskich realiach. (…)

Globalny trend sprawia, że obecni przywódcy KPCh czują się mniej bezpiecznie w obliczu światowego dążenia do demokratyzacji. Aby zyskać uznanie społeczności międzynarodowej, KPCh zaczęła w 2014 r. organizować doroczne wydarzenie: „KPCh w dialogu ze światowymi partiami politycznymi podczas spotkania na wysokim szczeblu”. Według Guo Yezhou, wiceministra Departamentu Międzynarodowego Komitetu Centralnego KPCh, około 200 partii politycznych z ponad 120 krajów pojawiło się na konferencji w 2017 r. w celu „poprawy wzajemnego zrozumienia i komunikacji”. (…)

Największym wyzwaniem dla politycznej legitymizacji KPCh są jej podstawy teoretyczne: marksizm i leninizm – ten pakiet został zaimportowany z zagranicy i jest powszechnie potępiany na całym świecie ze względu na ogromne cierpienie zadane ludziom przez dyktatury komunistyczne. Inspirowana przez Boga, licząca 5000 lat chińska cywilizacja zasadniczo stoi w sprzeczności z ateistyczną doktryną komunizmu. Podstawą ideologii komunistycznej jest idea „walki klas”, podczas gdy podstawowymi elementami tradycyjnej kultury chińskiej są harmonia, cnota i życzliwość. Mao twierdził: „Komunizm nie jest miłością. Komunizm to młot, którego używamy do miażdżenia wroga”. (…)

Przez kilka ostatnich dziesięcioleci niektórzy zachodni naukowcy, politycy i liderzy przedsiębiorczości beztrosko próbowali i dalej próbują pomóc KPCh w legitymizacji władzy wśród społeczności międzynarodowych, za co Pekin sowicie ich wynagradza.

Próbują tego przy użyciu tak zwanej legitymizacji wykonawczej, niektórych inicjatyw politycznych, a nawet „modelu azjatyckiego”. Głosy te zasadniczo pomogły uratować państwo-partię za pośrednictwem zagranicznych inwestycji bezpośrednich i transferu technologii do Chin.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Pięta achillesowa Pekinu” znajduje się na s. 11 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Pięta achillesowa Pekinu” na s. 11 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Poseł Sośnierz żongluje statystykami, aby wywołać wrażenie, że wszystko, co robi PiS, by powstrzymać pandemię, jest złe

Każdy ma prawo do przyjmowania swoich założeń i wyciągania z nich wniosków, jednak wygłaszanie na ich podstawie tak zdecydowanych opinii, jak czyni to Andrzej Sośnierz, jest po prostu nieuzasadnione.

Zbigniew Kopczyński

Jako kryterium swoich ocen poseł Sośnierz przyjmuje przebieg krzywej zarażeń. Krzywą dla Polski porównuje z krzywymi dla Australii, Wielkiej Brytanii, Włoch i Szwecji. Przypadek Australii jest o tyle nietrafiony, że kraje dalekowschodnie przeżyły nie tak dawno epidemię SARS, spowodowaną podobnym wirusem, miały więc pewne doświadczenia i były przygotowane na nową, podobną epidemię. Poza tym położenie i możliwości techniczne pozwoliły na kontrolę ruchu granicznego i ścisłą kontrolę poruszania się i kontaktów osób zarażonych.

Jeśli spojrzymy na wykresy porównujące to, co dzieje się w Polsce, z sytuacją w krajach europejskich, to nasza pozycja na pierwszy rzut oka wygląda niewesoło. Nasza krzywa nie spada, podczas gdy w Wielkiej Brytanii i Włoszech dość znacząco obniżył się poziom zarażeń. Gdy jednak bliżej przyjrzymy się tym wykresom, zauważymy, że oprócz krzywej dotyczącej Szwecji, krzywe dla pozostałych krajów przedstawione są w skalach zupełnie innych niż krzywa dla Polski. Włoska skala jest dziesięciokrotnie, a brytyjska czternastokrotnie większa niż polska. (…)

Na podstawie porównań krzywych zakażeń Andrzej Sośnierz wysnuwa wniosek, że sytuacja w Polsce jest gorsza niż w Szwecji, gdzie krzywa wygląda podobnie, a nie poniesiono kosztów zamrożenia gospodarki. Kwestia ekonomicznych skutków obostrzeń to temat do zupełnie innej dyskusji, przy czym wcale nie jest tak, że Szwecja nie odczuje kryzysu.

Jednak, by porównywać koszty ekonomiczne z kosztami ludzkimi, należałoby przyjąć jakiś współczynnik przeliczeniowy, na przykład, ile procent PKB jesteśmy gotowi poświęcić dla tysiąca istnień ludzkich. Cyniczne, ale bez tego takie porównania mają umiarkowany sens.

Wróćmy jednak do krzywych i stwierdzenia, że Polska sytuacja jest gorsza niż szwedzka. Z wykresu wynika, że jest dokładnie odwrotnie. Szwecja zgodziła się na gwałtowny wzrost zachorowań, by szybko osiągnąć odporność stadną, co powinno doprowadzić do wygaszenia epidemii. Celem polskich władz było natomiast maksymalnie możliwe spłaszczenie krzywej, aby nie dopuścić właśnie do gwałtownego wzrostu zakażeń i sytuacji, jaką obserwowaliśmy we Włoszech i Hiszpanii, gdzie brakowało respiratorów i miejsc w szpitalach, a trumny były wożone ciężarówkami. Z przedstawionych wykresów widać, że Polska swój cel osiągnęła, a Szwecja nie. Jednak nic za darmo i ceną tego polskiego sukcesu będzie to, że zmniejszona w swej skali epidemia trwać będzie jednak dłużej niż gdzie indziej. I to też z wykresu wynika. Podsumowując tę część, musimy jednak zdać sobie sprawę, że jesteśmy wciąż w trakcie pandemii i tak naprawdę nikt nie wie, jak i czym zakończy się ona w poszczególnych krajach, więc cała nasza analiza dotyczy jedynie sytuacji na dzisiaj.

Porównując sytuację w Polsce i w Szwecji mówić, że tam jest taka sama albo nawet lepsza niż w Polsce, można tylko i wyłącznie wtedy, gdy, tak jak Andrzej Sośnierz przyjmuje się jako jedyne kryterium kształt krzywej zakażeń, a nie ilość zgonów spowodowanych epidemią. A to diametralnie zmienia wynik analizy.

Szwecja, kraj o dziesięciomilionowej ludności, a więc prawie czterokrotnie mniejszej niż Polska, ma prawie cztery tysiące ofiar śmiertelnych, według danych WHO na dziś. Polska natomiast zbliża się do tysiąca zmarłych. Gdyby zastosować szwedzkie proporcje, w Polsce musielibyśmy mieć w tej chwili piętnaście tysięcy zmarłych.

To właśnie te „brakujące” czternaście tysięcy ofiar jest miarą polskiego sukcesu.

Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego „Żonglerka statystyką Andrzeja Sośnierza” znajduje się na s. 15 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego „Żonglerka statystyką Andrzeja Sośnierza” na s. 15 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Władze Chin dążą do zwiększenie zaufania i zależności wszystkich krajów na całym świecie od tzw. Made in China

Rada Państwa Chin wymieniła technologię 5G i sztuczną inteligencję – kluczowe narzędzia wszechobecnej inwigilacji prowadzonej przez chińskie władze – jako swoje dwa główne cele strategiczne.

Eva Fu, Jan Jekielek

– Chiński reżim użył skutków pandemii do rozszerzenia kontroli nad globalnym łańcuchem dostaw oraz do zdjęcia z siebie odpowiedzialności za powstanie katastrofy – powiedział Robert Spalding, generał brygady w stanie spoczynku Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych i autor książki Niewidzialna wojna. Jak Chiny w biały dzień przejęły Wolny Zachód, w wywiadzie dla „The Epoch Times”. Określił to mianem ‘wojny totalnej’, prowadzonej z pełną mocą. Strategia wojny totalnej, opracowana przez chińskich urzędników wojskowych pod koniec lat 90., polega – jak wyjaśnił w swojej książce – na zastosowaniu szeregu niekonwencjonalnych taktyk wojennych zaprojektowanych do osiągnięcia celów wojennych bez faktycznej walki.

– Reżim połączył różne elementy działań wojennych: gospodarczych, handlowych, politycznych i informacyjnych. Ludziom trudno jest pojąć, jak potężny jest ten nowy rodzaj działań, ponieważ przywykliśmy do tradycyjnego rodzaju wojen z samolotami, statkami, bombami i czołgami.

(…) Epidemia obciąża globalny system opieki zdrowotnej i łańcuchy dostaw artykułów medycznych, dlatego istnieją podejrzenia, że Chiny wykorzystują to duże zapotrzebowanie na dostawy, aby czerpać z niego zyski. Doradca ekonomiczny Białego Domu Peter Navarro powiedział w marcu w wywiadzie dla telewizji Fox Business, że Chiny gromadzą zapasy masek filtrujących N95 i nałożyły ograniczenia eksportowe. W międzyczasie miliony masek płyną z Chin do krajów europejskich w ramach pakietów pomocowych.

– Państwa uzależnią się od nich w zakresie zaopatrzenia medycznego, bo jako jedyni będą mieć czynne fabryki – powiedział Spalding. – Chcą doprowadzić do tego, by Komunistyczna Partia Chin była wybawcą Europy Zachodniej.

Według danych z raportu Kongresu USA z listopada 2019 roku, Stany Zjednoczone są w dużej mierze uzależnione od dostaw medycznych z Chin, największego na świecie producenta substancji czynnych, a rozprzestrzeniający się patogen tylko zaostrzył problem. Podczas gdy chińscy urzędnicy zaprzeczali, że wprowadzono oficjalny zakaz eksportu, od końca stycznia do lutego chińscy producenci sprzętu ochronnego mieli obowiązek sprzedawania swoich produktów na rynku lokalnym. Dodatkowo przed wybuchem epidemii połowa światowej produkcji masek była realizowana w Chinach.

Na początku marca chińska agencja informacyjna Xinhua, kontrolowana przez władze państwa, przekazała ukrytą groźbę, że Stany Zjednoczone „zanurzą się w potężnym morzu koronawirusa”, jeśli Chiny zdecydują się na kontrolowanie eksportu środków medycznych. (…)

Władze miasta Chengdu, stolicy prowincji Syczuan, oświadczyły na łamach lokalnej gazety, że „możliwe jest przekształcenie kryzysu w szansę – zwiększenie zaufania i zależności wszystkich krajów na całym świecie od tzw. Made in China. Rada Państwa wymieniła również technologię 5G i sztuczną inteligencję – kluczowe narzędzia wszechobecnej inwigilacji prowadzonej przez chińskie władze – jako swoje dwa główne cele strategiczne. (…)

Nie wolno ufać reżimowi, który odrzuca wszystko, za czym się opowiadamy, i wykorzystuje […] powiązania łańcucha dostaw, aby zmusić nas do porzucenia naszych własnych zasad – powiedział Spalding.

Oryginalna, angielska wersja tekstu została opublikowana w „The Epoch Times” 1.04 br. Tłum.: polska redakcja „The Epoch Times”.

Cały artykuł Evy Fu i Jana Jekielka pt. „Chiński reżim wykorzystuje swoją szansę” znajduje się na s. 11 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Evy Fu i Jana Jekielka pt. „Chiński reżim wykorzystuje swoją szansę”, na s. 11 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Będziemy się bacznie przyglądać tej nadzwyczajnej sytuacji… Solidarność-80 o koronakryzysie i kopalniach na Śląsku

Porozumienie o obniżeniu wynagrodzenia, które zawarliśmy w PGG, jest uwarunkowane przedstawieniem przez Zarząd PGG informacji, w jakim kształcie widzi on funkcjonowanie tej spółki do końca roku 2020.

Stanisław Florian, Marek Mnich

Kiedy mieliście pierwsze sygnały, że są zachorowania wśród górników? Kogo o tym informowaliście i jakie były reakcje?

Pierwsze sygnały mieliśmy w końcu kwietnia, kiedy pracownicy zwracali się do nas z informacjami, że sami stwierdzili u niektórych podawane przez media symptomy zakażenia koronawirusem. O sygnałach od pracowników niezwłocznie informowaliśmy kierownictwo kopalni, a kierownictwo kopalni tę informację przekazywało dalej, do specjalnie powołanego w Polskiej Grupie Górniczej sztabu. Otrzymywaliśmy informacje o powziętych działaniach związanych z ograniczeniem wydobycia, ograniczeniem ilości pracowników, zachowywaniem odpowiedniej odległości między pracownikami w łaźniach, klatkach szybowych, środkach transportu, w których przemieszczają się na stanowiska pracy, oraz na samych stanowiskach pracy.

Co może być przyczyną takiej liczby zachorowań wśród górników?

W tym momencie trudno jednoznacznie stwierdzić, co jest przyczyną takiej liczby zachorowań wśród górników, ponieważ należy pamiętać, że nie zostali oni odizolowani czy skoszarowani, a co za tym idzie, czynnie uczestniczyli w codziennym życiu społecznym, np. robili zakupy, przemieszczali się do zakładu pracy i z zakładu pracy różnymi środkami komunikacji. Tak więc mogli się zarazić w wielu innych miejscach, nie tylko na kopalni.

Czy jest, według Was, związek między sygnalizowanym przez górników – na przykład w wywiadzie dla Onetu – początkowym lekceważeniem problemu przez władze PGG a presją na związki, aby podpisały porozumienie o obniżeniu czasu pracy i wynagrodzeń?

Moim zdaniem nie powinno się tych dwóch wątków ze sobą łączyć, ponieważ presja zarządu i rządu na związki zawodowe, aby podpisać porozumienie mówiące o 4-dniowym tygodniu pracy i obniżeniu wynagrodzeń o 20%, była spowodowana ogłoszeniem epidemii covid-19, co nie ma bezpośredniego wpływu na ilość zachorowań wśród górników, a wiąże się z trudną sytuacją całego sektora węgla kamiennego, wynikającą z obniżenia zapotrzebowania na energię elektryczną spowodowanego wstrzymaniem produkcji w wielu zakładach i przedsiębiorstwach. Co jednak nie przeszkadza to spółkom Skarbu Państwa w importowaniu węgla z zagranicy, a w szczególności z Rosji.

Porozumienie, które zawarliśmy w PGG na jeden miesiąc, mówiące o obniżeniu wynagrodzenia, jest uwarunkowane przedstawieniem przez Zarząd PGG informacji, w jakim kształcie widzi on funkcjonowanie tejże spółki do końca roku 2020. Na tym etapie nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jakie dalsze kroki podejmą centrale związkowe.

Cała rozmowa Stanisława Floriana z Przewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ Solidarność-80 Markiem Mnichem, pt. „Będziemy się bacznie przyglądać tej nadzwyczajnej sytuacji”, znajduje się na s. 4 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Rozmowa Stanisława Floriana z Przewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ Solidarność-80 Markiem Mnichem, pt. „Będziemy się bacznie przyglądać tej nadzwyczajnej sytuacji”, na s. 4 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kto kogo przetrzyma? Miesiąc próby sił i nerwów po zawarciu kompromisowego porozumienia z udziałem ministra Sasina

W PGG w Katowicach kwitnie kolesiostwo, układy, biurokracja, marnotrawienie pieniędzy. Gdy w kopalniach PGG zmniejszano zatrudnienie górników, w siedzibie PGG i w administracjach kopalń je zwiększano.

Ostry tekst z 12 maja na stronie internetowej WZZ „Sierpień 80”:

W górnictwie dramat i kpina,
Eksportować Sasina do Putina!

Rząd Mateusza Morawieckiego w rzici ma górnictwo, górników, kopalnie i nasz węgiel. Nie obchodzi go to wcale. Zajmują się wyborami prezydenckimi, kolportażem, drukiem, pierdołami. Zrobią wszystko, by utrzymać się u koryta. Po trupach do celu, tu w sensie dosłownym. Po trupach kopalń i górnictwa. A może i górników…

Górnicy się poświęcili, oddali część swoich pensji. A co dał od siebie branży rząd Morawieckiego? Rząd „posła ze Śląska” ani myśli ratować kopalnie. Prędzej je pozamyka. W rządzie Mateusza Morawieckiego nie ma jednego inteligentnego i wartościowego człowieka, który na poważnie zająłby się górnictwem i energetyką. Jest za to cała armia miernych, ale wiernych i na synekury pazernych. O tak, to politykom (niezależnie od opcji) zawsze dobrze wychodziło. Poobsadzać wszystko swoimi ludźmi, niech dorwą się do tętnic i wysysają krew.

Rząd Morawieckiego obiecywał, zarzekał się, zaklinał na wszystkie świętości. Dziś chce zamykać kopalnie, zwalniać górników, a węgiel ochoczo brać od Putina lub z innej Kolumbii. Gotową energię elektryczną ze Szwecji lub od Merkelowej. Taka polityka zagraniczna. Bo rząd Mateusza Morawieckiego miłuje dziś Unię Europejską. Eurokraci, euroentuzjaści, brukselskie pieski. Europejski Zielony Ład? Oczywiście. Dekarbonizacja? Ależ proszę. Neutralność klimatyczna? Spoko. OZE? Naturalnie. Liżą buty UE i padają przed nią na kolana. Gest Lichockiej pokazują górnikom. Staniemy w obronie naszych miejsc pracy, naszego środowiska, naszej społeczności lokalnej, naszych wartości i sposobu życia.

Rząd posła „ze Śląska” jest winny dramatycznej sytuacji górnictwa węglowego. Absolutnie winny! Milczy o górnictwie także prezydent Andrzej Duda. Milczy albo „rapuje”. Tu nie czas na rapy, gdy na Śląsku prawdziwe dramaty. Nie tak dawno pan prezydent gościł na karczmie piwnej górniczej Solidarności jako „Pierwszy Gwarek RP”.

Ostatnio zaś przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda, podpisując porozumienie wyborcze z prezydentem, powiedział w laudacji na cześć prezydenta, że „przez te pięć lat zawsze mogliśmy w trudnych sytuacjach liczyć na pana prezydenta”. To jaka dziś jest sytuacja na Śląsku i w górnictwie, jeśli nie trudna?

Jest bardzo trudna, zła i dramatyczna. Zaś panowie Morawiecki oraz Andrzej i Piotr Dudowie milczą.

Ponosicie winę i odpowiedzialność za żniwo, które zbiera koronawirus pośród górników i ich rodzin. To na waszym sumieniu spoczywać będzie każda ofiara tej sytuacji, każda zarżnięta kopalnia. Bo woleliście zajmować się wyborami, zamiast zająć się górnictwem i ochroną ludzi. Bo mówiliście, że górnikom nic nie grozi, podparci zamówionymi przez siebie idiotycznymi ekspertyzami.

Hejt, jaki dziś wylewa się na Śląsk i górnictwo, jest olbrzymi. Faszyzacja języka względem Ślązaków i górników przeraża. Górnicy już wcześniej często byli chłopcami do bicia, czarnym ludem, ofiarami niesprawiedliwych ocen. Górnicy to nie zupa pomidorowa, by nas lubić lub nie. My jesteśmy ludźmi ciężkiej, niebezpiecznej, lecz uczciwej pracy. Ale dziś cierpią także nasze rodziny. Nasze żony, którym każe się przynosić zaświadczenia, że są zdrowe, bo inaczej nie będą dopuszczone do pracy. I nasze dzieci, które wytykane są palcami i traktowane jak zadżumione, jak roznosiciele zarazy, jak gorszej kategorii. I to tylko dlatego, że rodzic pracuje na kopalni. Proszę wytłumaczyć naszym dzieciom, że nie są gorsze, że nie są złe. Proszę im powiedzieć, że to wy zawaliliście, bo zajmowaliście wszystkim innym, lecz nie ochroną obywatela.

Czas zabawy się skończył. Musicie wiedzieć, że walczyć będziemy o każdą kopalnię i o miejsca pracy w nich. O przyszłość górnictwa i polskiego węgla spalanego w polskich elektrowniach, dających polską energię. A także o godziwe wynagrodzenia, byt dla naszych rodzin i szacunek do naszego zawodu, który dziś z waszej winy jest tak bardzo pomiatany.

Inny wymiar koronawirusowego kryzysu w kopalniach odsłania pismo z 17 maja wiceprzewodniczącego Komisji Zakładowej tego związku w Polskiej Grupie Górniczej, Rafała Jedwabnego do minister Marleny Maląg, ministrów Łukasza Szumowskiego i Jacka Sasina, wskazujące konkretne restrykcje prawne, ograniczające możliwość oddawania krwi i osocza w celu zwalczania epidemii przez górników-ozdrowieńców. (…)

 

Cały artykuł pt. „Miesiąc próby sił i nerwów” znajduje się na s. 1 i 4 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł pt. „Miesiąc próby sił i nerwów” na s. 1 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Największe zagrożenie to wprowadzona pod osłoną epidemii inwigilacja / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” 72/2020

Po 11 września rozpoczęła się trwająca już 20 lat walka z terroryzmem i tym tłumaczone są wszelkie obostrzenia, a teraz po cichutku zbliżamy się do systemu reżimu chińskiego pełnej kontroli obywateli.

Jadwiga Chmielowska

Czerwiec to początek lata. Rocznica walki Poznania o wolną Polskę. W tym roku w czerwcu będą też matury i mamy nadzieję – wreszcie wybory. Cyrk urządzany przez totalną opozycję ma nasz naród ośmieszyć w demokratycznym świecie. Historia się powtarza i znów śladami targowiczan politycy polscy szukają wsparcia na obcych dworach. Bardzo pracują na to, by zasłużyć na miano zdrajców. Szkoda, że nie obowiązuje prawo II RP i zdrajcy nie są pociągani do odpowiedzialności karnej.

Staję się coraz większą zwolenniczką Piłsudskiego i jego programu sformułowanego w rozmowie z hrabią Skrzyńskim: najważniejsze – to „bić kurwy i złodziei” i jego diagnozy klasy politycznej: „Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić”.

Sąd Najwyższy to niezły kabaret – sędzia SN powinna wrócić do podstawówki, bo tam dzieci wiedzą, w jaki sposób zaznacza się prawidłową odpowiedź w teście. Posłowie PO również, bo już uczniowie 2 klasy czytają ze zrozumieniem, a oni mają problem z percepcją konstytucji. Ale wiadomo, że dla nich polityka to nie działanie dla dobra obywateli, a gra o własne korzyści. Niepokoi mnie też fatalnie przeprowadzona przez ministra Gowina reforma szkolnictwa wyższego, niszcząca wielowiekowe tradycje uniwersyteckie, i godząca w czasopisma naukowe „punktoza”. Ostatnio pojawiły się plany likwidacji Polskiej Akademii Nauk. Włączenie tej struktury do uniwersytetów obciąży pracowników naukowych dydaktyką. Hasła o potrzebie innowacyjności polskiej nauki pachną czczą retoryką. Przemysłowe, branżowe instytuty badawcze padły już jakiś czas temu.

Europa stanęła na głowie. Polska jest krytykowana za rzekome nieprzestrzeganie wolności słowa, a w Niemczech cenzura trwa od lat. Poprawność polityczna nie pozwalała podać informacji o gwałtach w Kolonii, bo sprawcami byli emigranci muzułmańscy. Nie przeszkadza do jednak dziennikarzom produkować fake newsy o Polsce. Teraz cenzura dotarła do Francji.

„Pod pretekstem walki z »nienawistnymi« treściami w internecie (ustawa Avia) ustanawia system cenzury równie skuteczny, jak niebezpieczny… Nienawiść jest pretekstem systematycznie używanym przez tych, którzy chcą uciszyć odmienne zdanie… Demokracja godna swojej nazwy powinna zaakceptować wolność słowa” – protestował w końcu maja br. Guillaume Roquette, szef redakcji „Le Figaro”.

Największym jednak zagrożeniem jest wprowadzona pod osłoną epidemii covid-19 powszechna inwigilacja. Po ataku 11 września rozpoczęła się trwająca już 20 lat walka z terroryzmem i tym tłumaczone są wszelkie obostrzenia, a teraz po cichutku zbliżamy się do systemu reżimu chińskiego pełnej kontroli obywateli. Wprowadzone aplikacje powinny być ostrzeżeniem dla obywateli wolnego świata.

Jakoś w Polsce nie słychać dyskusji o zaprzestaniu finansowania przestępczej organizacji WHO, co już zrobiło kilka państw.

Dużo mówi się o przezwyciężaniu kryzysu gospodarczego po epidemii, są apele, by kupować towary polskiej produkcji, spędzać urlopy w kraju, wspierając rodzimą branżę turystyczną, a tymczasem Chińczykom powierza się budowę kolei. „Jednej z chińskich firm – Sinohydro, która najpewniej będzie przebudowywała za kilka miliardów złotych tory z Warszawy do Białegostoku – międzynarodowe organizacje wytykały korumpowanie urzędników w państwach afrykańskich” – alarmował „Dziennik Gazeta Prawna”. Sinohydro buduje elektrownie wodne na całym świecie. Uchybienia przy ekwadorskiej Coca Codo Sinclair szeroko opisywała prasa.

Czyżby Polska odwracała sojusze? Zamiast ściągać do Polski amerykańskie inwestycje wycofywane z Chin, rozwijamy współpracę państw Europy Wschodniej z Chinami – „17+1”.

To, że od wielu lat trwa wojna światowa, pisałam wielokrotnie. Jest hybrydowa; papież Franciszek określił ją jako segmentową. Napiszę o niej szerzej w lipcowym wydaniu „Kuriera WNET”.

 

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

 

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

O losie Kościoła tak otwartego pod wpływem marksizmu kulturowego, że nie ma żadnych granic – na przykładzie Holandii

Dobrą ilustracją zachwiania ładu cywilizacyjnego jest coraz częściej spotykana postawa w sporze światopoglądowym: jest pluralizm, wolno się różnić. Otóż – nie wolno co do oczywistych prawd i wartości.

Herbert Kopiec

Jeszcze w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego stulecia Holandię postrzegano jako jedno z najbardziej katolickich państw europejskich (zwłaszcza południe tego kraju). Potwierdzały to statystyki: w niedzielnej mszy świętej uczestniczyło ponad 65% katolików (ponad 80% w regionach wiejskich). Kraj ten mógł się pochwalić dużą liczbą powołań do życia konsekrowanego. Przed Soborem Watykańskim II katolicy holenderscy stanowili jedynie 2% wszystkich katolików na świecie; ale aż 11% misjonarzy pochodziło właśnie z Holandii. Dokładniejszy obraz kryzysu Kościoła holenderskiego wyłania się z danych Katolickiego Instytutu Społeczno-Kościelnego (założonego w 1946 roku).

Według danych z 31 grudnia 2000 roku, w Holandii, liczącej dziś 15 987 075 mieszkańców, jest 5 060 413 rzymskich katolików, czyli 31,7% populacji. A jeszcze w 1980 roku stanowili prawie 40% społeczeństwa.

Porównanie tych dwóch roczników pozwala stwierdzić rosnący udział osób starszych (powyżej 65 roku życia) w ogólnej liczbie wierzących. Jeśli chodzi o liczbę chrztów, to spadła ona z prawie 31% (w 1980 roku) wszystkich urodzonych w Holandii dzieci do 20,5% w 2000 roku. Podobna tendencja występuje w wypadku sakramentu Pierwszej Komunii. Ze ślubami kościelnymi jest jeszcze gorzej. Jedynie 12,2% zawartych w 2000 r. związków było małżeństwami sakramentalnymi. W marcu 2001 r. we wszystkich parafiach holenderskich przeprowadzono liczenie wiernych uczestniczących we mszy świętej. Pokazało ono, że średnio jedynie 9,2% katolików (438 675) powyżej 7. roku życia uczestniczy w Eucharystii, podczas gdy jeszcze w 1980 było ich 23,7%. Jeśli chodzi o powołania do życia konsekrowanego, to podczas gdy jeszcze w 1980 roku funkcjonowało 3374 czynnych księży, 20 lat później liczba ta spadła do 1242.

Do Soboru Watykańskiego II katolicy w Holandii żyli jakby w odrębnym, zamkniętym świecie – mieli własne szkoły, uniwersytety, gazety (w 1955 roku 97% katolików subskrybowało czasopisma katolickie), stacje radiowe itp., a więc nie byli narażeni na indoktrynację lewicowych i laicko-antykościelnych środowisk.

Otwarcie owego zamkniętego świata pod wpływem przyświecającej Soborowi idei aggiornamento, czyli dostosowania Kościoła do współczesnego świata, doprowadziło do jego stopniowego rozkładu. Wzrost znaczenia świeckich w życiu parafii zaowocował żądaniami wyboru proboszcza; teologowie zaczęli poddawać pod dyskusję dogmaty, co wcześniej było nie do pomyślenia; kwestionowano celibat, odrzucano konieczność noszenia stroju zakonnego przez mnichów. Wszystko to „rozpuściło” Kościół w społeczeństwie, które przeżywało właśnie prawdziwą rewolucję obyczajową. Rozluźniły się więzi rodzinne, a przez to wartości przekazywane dawniej przez rodziców dzieciom straciły znaczenie. W Holandii wielu młodych ludzi już w wieku 16–18 lat rozpoczyna życie na własny rachunek, z daleka od rodziny – wyjeżdża uczyć się, studiować czy po prostu mieszkać samemu. Tak więc to, co chroniło katolików – izolacja od świata zewnętrznego – przestało istnieć.

Okazuje się, że znaczący wpływ na owo „rozmycie się” Kościoła mieli „postępowi” teologowie holenderscy, którzy tak „przybliżali” katolicyzm społeczeństwu tracącemu tradycyjne wartości, że aż otarli się o nieprawomyślność; przedkładając „postęp” nad wierność dogmatom. Holendrzy coraz częściej krytycznie wyrażali się o hierarchii kościelnej, co w końcu doprowadziło do powstania takich tworów, jak „Ruch 8 Maja” – odpowiednik niemieckiego „Wir Sind Kirche” (My jesteśmy Kościołem). Ruch ten uważa – przypomnijmy – że to świeccy, a nie hierarchia powinni mieć decydujący wpływ na kształt Kościoła. Obecnie skupia on ponad 100 „postępowych” grup katolickich, a jego nazwa pochodzi od daty zorganizowania demonstracji w przeddzień papieskiej wizyty w Holandii w 1985 roku. Manifestacja była sprzeciwem „postępowych” katolików wobec niedopuszczenia ich do współuczestniczenia w organizowaniu przyjazdu Jana Pawła II.

Zaczęli oni domagać się od Kościoła większej uwagi w sprawach społecznych: obrony praw kobiet, biednych, mniejszości itd. Tymczasem wszystkie te sprawy leżą w orbicie zainteresowań Kościoła, ale przecież jego głównym zadaniem, sensem istnienia jest Głoszenie Dobrej Nowiny oraz nawracanie.

Pojawiły się także inne „postępowe” oczekiwania „otwartego na świat Kościoła”: dopuszczenia kobiet do kapłaństwa, złagodzenia stanowiska Kościoła w sprawie aborcji i antykoncepcji. Wprowadzono też nowy, lokalny katechizm, który w wielu punktach negował dotychczasową doktrynę katolicką. Jak wiadomo, Ojciec Święty Jan Paweł II stanowczo odrzucił wszystkie te pomysły, uznając je za niezgodne z nauką Kościoła. Miał bowiem świadomość, że prowadzi to do marginalizowania religii, które przyczyniły się przecież do rozwoju kultury. Łatwo wszak wykazać, że prymat elementu religijnego (duchowego) w tradycji moralnej ludzi tkwi głęboko w naszej kulturze i był inspiracją najwyższych jej osiągnięć.

Powiedzmy wprost: świat, w którym tradycja moralna/religijna przestałaby odgrywać jakąkolwiek rolę pobudzającą, jest trudny do wyobrażenia. Posłuchajmy symptomatycznego spostrzeżenia francuskiego pisarza i filozofa w tej kwestii: „Młodzież nie domaga się tradycyjnie pojmowanej edukacji religijnej, odczuwa tylko brak wiedzy na te tematy. Daje o sobie znać brak pokoleniowej pamięci i poczucie zerwanej więzi z przodkami. Na widok wizerunku Matki Boskiej młodzi pytają: co to za dziewczyna? A czy święty Sebastian to kowboj dręczony przez Indian? Żeby zrozumieć Magnificat Bacha, Te Deum, trzeba wiedzieć, co to jest msza” („Le Point”, 2002). Trudno nie podzielić trafności przywołanego spostrzeżenia.

Los „otwartego na świat Kościoła” w Holandii stanowi memento dla zgody na zbyt daleko idące eksperymenty.

Podobnie coraz bardziej liberalny Kościół anglikański stoi na krawędzi rozpadu. Wszystkie postulaty „postępowych” katolików zostały już zrealizowane w Kościołach protestanckich. Okazało się, że wcale nie sprawiło to, że te wspólnoty się wzmocniły – wprost przeciwnie, pogrążyło to je w głębokim kryzysie. Spowodowało zanik zmysłu moralnego, wyrzeczenie się własnej nauki, a co za tym idzie, kryzys zaufania wśród wiernych. To przestroga dla Kościoła katolickiego.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Marksizm kulturowy w zakrystii” cz. II znajduje się na s. 5 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Marksizm kulturowy w zakrystii” cz. II na s. 5 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Gwałtowne naciski polskiego rządu, by odwołać powstanie, nie odniosły żadnego skutku. Ślązacy postanowili walczyć!

Argumenty do znudzenia powtarzane przez Korfantego, a potem przez najwyższe władze Polski, o „nieobliczalnych skutkach na forum międzynarodowym”, okazały się niewystarczające. Ślązacy chcieli się bić.

Jadwiga Chmielowska

Już trzy dni po plebiscycie, 23 marca 1921 r., pod presją Korfantego MSWoj. gen. Kazimierz Sosnkowski skierował pismo do dowódcy Okręgu Generalnego, gen. Raszewskiego, w sprawie niedopuszczenia do wystąpień zbrojnych na Górnym Śląsku.

Mowa jest w nim o prowokacjach niemieckich, które mogą nastąpić, by pokrzyżować plany przyłączenia Śląska do Polski. Generał był przekonany, że takie rozruchy mogłyby „stanowić poważne niebezpieczeństwo polityczne w rozstrzygającej chwili. Interwencja rządu u Komisji Alianckiej nastąpi niezwłocznie.

Przypominam zdanie komisarza Korfantego, iż woli 200 trupów niepomszczonych po stronie Polski aniżeli przedwczesny wybuch z jego politycznymi skutkami.

Tajna organizacja wojskowa może wystąpić w formie zwartej jedynie na skutek żądania gen. Le Ronda. Wbić to dobrze w głowę płk. Chrobokowi i zabronić mu wszelkich fantastycznych planów operacyjnych prowadzących za Odrę. Nawet w wypadku, gdy będzie mogło nastąpić ujawnienie organizacji jako takiej i jej zwarte wystąpienie, co przypominam, iż stać się może jedynie na skutek zewnętrznej napaści Niemców i żądania gen. Le Ronda; nawet w tym wypadku wystąpienie organizacji musi być lokalne i ograniczyć się do obrony terenów z większością polską”.

Dalej w tym samym liście burzy koncepcję Chroboka utworzenia oddziałów zbrojnych Ślązaków na terytorium Polski. Ślązacy chcieli się bić, nie czekać. Pierwsze i drugie powstanie wybuchło spontanicznie. Na ich czele stali Ślązacy: Zgrzebniok, Fojkis, Ludyga Laskowski. Szefem Dowództwa Obrony Plebiscytu (DOP) też był Chrobok.

Teraz ideolodzy RAŚ-u usiłują wmówić, że Ślązacy nie chcieli walczyć, a przyszli Polacy i zrobili powstanie. Było dokładnie odwrotnie. Ślązacy chcieli się bić. Brakowało im oficerów, sztabowców, saperów i o nich prosili Polskę.

Po raz kolejny trzeba tu przypomnieć, że Piłsudski obiecał Ślązakom, że gdy będą chcieli walczyć, da im to, co ma najlepszego. Obóz belwederski po cichu i w konspiracji posyłał bojowców PPS, była ich jedynie garstka. Przybyło też kilku Poznaniaków – saperów. Sosnkowski pisze wprost: „Ściąganie gorętszego elementu poza granicę i organizowanie go w wojsko poza Górnym Śląskiem nie uważam za wskazane, gdyż ukryć się nie da, zaś jak Panu Generałowi wiadomo, wszelkie działanie na zewnątrz jest możliwe w wypadku zbrojnego napadu niemieckiego z zewnątrz i spowodowanego tym żądania aliantów o udzielenie im przez Polaków zbrojnej pomocy”. Na koniec Sosnkowski dopisał ręcznie, że prosi o podziękowanie Chrobokowi za to że „zdołał niezmiernie szybko opanować sytuację i nie dopuścić do samorzutnych wystąpień”. (…)

Pod koniec kwietnia śląska organizacja bojowa liczyła 40 tys. zaprzysiężonych członków. Około 2/3 były to odziały bojowe, a 1/3 w instytucjach i służbach na tyłach. Po odwołaniu płka Pawła Chroboka na czele DOP stanął ppłk Maciej Mielżyński („Nowina-Doliwa”). (…)

24 kwietnia odbyło się zebranie w Bytomiu, na które Korfanty zaprosił najbliższych współpracowników i dowódcę Obrony Plebiscytu. „Po zapoznaniu się z założeniami planu operacyjnego Korfanty, pomimo niechętnego stosunku do działań zbrojnych, konkludował, że w zaistniałej sytuacji są one nieuniknione” – napisała w swej pracy Zyta Zarzycka. (…)

Atmosfera na Śląsku gęstniała. W nocy z 29 na 30 kwietnia Le Rond – Przewodniczący Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i plebiscytowej przekazał Konsulowi Generalnemu Danielowi Kęszyckiemu poufną informację, że 5 maja Rada Ambasadorów poweźmie decyzję ws. Śląska. Kęszycki natychmiast w trybie poufnym zawiadomił w Czarnym Lesie Stanisława Niegolewskiego, że decyzja Rady Ambasadorów będzie niepomyślna dla Polski, i jeszcze tej samej nocy wiadomość dostał przez kuriera Korfanty. Stało się jasne, że zwycięży projekt angielsko-włoski.

30 kwietnia spotkali się szefowie polskich związków zawodowych, dowódcy organizacji zbrojnych oraz Jozef Rymer, Wiktor Piecha, Konstanty Wolny, Józef Biniszkiewicz, Michał Grajek i Alojzy Kot. Uchwalono, że strajk generalny rozpocznie się nazajutrz. 1 maja 1921 r. stanęły nieomal wszystkie fabryki i kopalnie. Gazety śląskie opublikowały „uchwałę niemieckiej finansjery mówiącą o zniszczeniu okręgu przemysłowego w wypadku oddania go Polsce”. Tę uchwałę dużo wcześniej uzyskał polski wywiad Komitetu Plebiscytowego. Jakże kojarzy się ona z wypowiedziami szefa RAŚ J. Gorzelika o Śląsku w polskich rękach i małpie, która dostała zegarek. Obrzydliwe powtarzanie niemieckiej propagandy.

Wszyscy śląscy dowódcy byli zdecydowani rozpocząć powstanie. Nie widzieli innej możliwości. Nie godzili się na odwlekanie terminu. Tymczasem zdominowany przez endecję rząd nawet po otrzymaniu informacji o dacie powstania usiłował powstrzymać jego wybuch. (…)

Szef Sztabu DOP S. Rostworowski tak relacjonuje podpisanie 2 maja decyzji o wybuchu III powstania: „Komisarz Korfanty, jako dyktator w powstaniu, zawahał się jeszcze. Nie wierzył w powodzenie walki zbrojnej z Niemcami, ufał nadal, że w drodze dyplomatycznej nadejdzie lepsze rozstrzygnięcie, pragnął wybuch powstania opóźnić. Wobec nadchodzącej daty 5 maja – było niepodobieństwem. Zresztą podniecenie umysłów, wywołane strajkiem, doprowadziłoby na pewno do lokalnych wybuchów (…). Szef sztabu po krótkiej naradzie z szefem oddziału operacyjnego udał się do pokoju komisarza Korfantego, który konferował z Nowiną-Doliwą [Mielżyńskim – J.Ch.] i zameldował, że w myśl wytycznych, pogotowie mobilizacyjne jest już posunięte tak daleko, że o ile rozkaz nie będzie natychmiast wykonany – to rozpocznie się chaotyczna walka, z góry skazana na przegraną. Komisarz Korfanty, po chwili namysłu, rozkaz powstania podpisał (2 maja o godz. 11). Przygotowani gońcy rozwieźli natychmiast umówione hasło do dowódców grup. Wawelberg otrzymał je ustnie. Kości zostały rzucone” (S. Rostworowski, Tajna organizacja wojskowa obrony plebiscytu na Górnym Śląsku, w r. 1921, s. 435–436).

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Fiasko kunktatorskiej polityki endecji” znajduje się na s. 6 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Fiasko kunktatorskiej polityki endecji” na s. 4 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Prawdopodobne wydaje się, że jeśli gdzieś jeszcze występuje w kosmosie życie, to oparte jest, tak jak na Ziemi, na węglu

Za pochodzeniem organicznym węglowodorów przemawia kilka argumentów. Złoża gazu ziemnego występują głównie w warstwach skał osadowych. Także obecne osady zawierają pewne ilości węglowodorów.

Jacek Musiał, Karol Musiał

Poznanie tajemnic powstania zasobów węglowodorów pozwala:

  • przewidywać, w jakich miejscach na świecie, w jakich strukturach geologicznych i jak głęboko można oraz warto poszukiwać nowych złóż,
  • rozpoznać, w które działki warto inwestować, zanim ich dotychczasowi właściciele dowiedzą się o ich faktycznej wartości,
  • przewidywać możliwe wielkości nowych złóż,
  • oszacować zasoby światowe,
  • próbować naśladować naturę i budować aparaturę, która produkowałaby węglowodory, np. metan; do tego marzy się, aby to robiła z dwutlenku węgla,
  • przypuszczać, że proste wtłaczanie dwutlenku węgla do oceanów pozwoliłoby przetworzyć go w metan lub wyższe węglowodory.

W minionych dwustu latach wiedza naukowa oscylowała pomiędzy dwiema skrajnymi teoriami powstawania węglowodorów: abiogeniczną i biogeniczną.

Teoria biogeniczna powstania złóż węglowodorów na Ziemi

‘Biogeniczna’ (organiczna) oznacza: z udziałem organizmów żywych w jej powstawaniu.

Za pochodzeniem organicznym węglowodorów przemawia kilka argumentów. Złoża gazu ziemnego występują głównie w warstwach skał osadowych. Także obecne osady zawierają pewne ilości węglowodorów. Większe złoża powiązane są z czasowym i terytorialnym występowaniem w przeszłości warunków do rozkwitu życia. Termochemicznie najtrudniejszym zadaniem jest rozbicie cząsteczek dwutlenku węgla oraz wody. Jaka do tego musi zostać użyta energia, łatwo obliczyć z porównania odpowiednich entalpii dla substratów i produktów sumarycznej reakcji. W przyrodzie odbywa się to wieloetapowo, a metan wcale nie powstaje wprost z wodoru i węgla.

Surowcem „wtórnym” do powstania węglowodorów są przede wszystkim martwe organizmy. Pierwotnie muszą to być organizmy samożywne, gdyż bez nich nie byłoby organizmów cudzożywnych. Źródłem energii dla organizmów samożywnych (autotrofów) w pierwszym etapie jest utlenianie związków nieorganicznych przez chemoautotrofy lub fotoautotrofy wykorzystujące promieniowanie słoneczne z zakresu od bliskiej podczerwieni poprzez światło widzialne do bliskiego nadfioletu. Fototrofy korzystają nie z całego pasma tego promieniowania, lecz z pewnych, ściśle określonych jego zakresów – pasm absorpcyjnych, zależnych od rodzaju posiadanego chlorofilu. W ten sposób powstaje materia organiczna – węglowodany, tłuszcze i białka.

Na podstawie proporcji różnych węglowodorów i stosunku węgla do wodoru możliwe jest odróżnienie węglowodorów powstałych z organizmów bogatych w lipidy, np. fitoplanktonu, od węglowodorów powstałych z węglowodanów, celulozy, ligniny, będących składnikami budulcowymi np. drewna. Ważną rolę pełnią tzw. metanogeny – bakterie metanogenne, występujące na polach ryżowych, na dnach zbiorników wodnych, w bagnach, oborniku, na wysypiskach śmieci, w przewodzie pokarmowym przeżuwaczy, ale i innych zwierząt, w tym człowieka, a ich ilość zależy od diety (np. wegetarianizm nasila produkcję gazów jelitowych).

W kilkuetapowym procesie przekształcania martwej materii organicznej do węglowodorów biorą udział różne drobnoustroje – w procesach gnicia, butwienia, fermentacji metanowej. Ze względu na potężne ilości odpadów organicznych na świecie, coraz popularniejsze staje się pozyskiwanie tzw. biogazu w reaktorach – biogazowniach. Pokrewnego procesu biotechnologicznego uzyskiwania paliwa płynnego – butanolu z dwutlenku węgla i ścieków z wykorzystaniem m.in. alg, dotyczy US Patent 7855061, wspomniany w kwietniowym numerze „Kuriera WNET” z br. na stronie 4 wydania śląskiego: Niebezpieczne pomysły IPCC składowania CO2.

Jak dotychczas nie stwierdzono, czy obecność klatratów dwutlenku węgla na dnach zbiorników wodnych sprzyja powstawaniu metanu w procesie bio-, lub abiogenicznym, czy je utrudnia.

Teoria abiogeniczna powstania złóż węglowodorów

‘Abiogeniczna’ znaczy: bez udziału organizmów żywych w jej powstawaniu.

Często stawiane jest pytanie, skąd na innych ciałach niebieskich: na Tytanie – księżycu Saturna, Saturnie, Jowiszu, Uranie, Neptunie wziął się metan? Jak to możliwe, że na Marsie odkryto ślady wyższych węglowodorów? Albo życie we Wszechświecie jest zjawiskiem powszechnym, albo istnieją też inne drogi syntezy węglowodorów w naturze. Powstawanie dłuższych łańcuchów węglowodorów z metanu można sobie wyobrazić jako polimeryzację w obecności jakiegoś katalizatora niebiologicznego (w przyrodzie ożywionej rolę katalizatorów pełnią enzymy). Opisanych zostało kilka możliwych dróg. Trochę trudniej już wyobrazić sobie samą syntezę metanu z dwutlenku węgla. Okazuje się, że znaleziono kilka możliwych reakcji syntezy metanu. Odbywać się ona może w warunkach albo wysokiego, albo niskiego ciśnienia, w temperaturach wyższych niż naturalna na powierzchni Ziemi. Możliwe w użyciu substraty poza wodą i dwutlenkiem węgla to tlenek żelaza, węglan wapnia, krzemiany. Na dnie oceanu nie brakuje wodorków (H2S, NH3, CaH2, NaH, PH3), występuje dwusiarczek węgla, choć ten jest zaliczany już do związków organicznych, oraz metale, które mogą pełnić rolę katalizatorów. Występuje ciśnienie do 1000 barów.

Gdyby w ten nieorganiczny sposób powstawały na Ziemi większe ilości węglowodorów, to należałoby ich szukać kilkadziesiąt kilometrów pod ziemią, co technicznie na razie nie jest możliwe do sprawdzenia. Teoretycznie nie można wykluczyć, że część węglowodorów powstałych w sposób nieorganiczny została przekształcona lub zanieczyszczona „markerami biologicznymi” – szczątkami organizmów, które energię czerpią z rozkładu węglowodorów, np. metanotrofów (metanofilów).

Uważa się jednak obecnie, że w eksploatowanych dziś złożach węglowodory pochodzenia nieorganicznego stanowią margines.

Węgiel pierwiastkiem życia

Węgiel we wszechświecie należy do bardziej rozpowszechnionych pierwiastków i zajmuje czwarte miejsce po wodorze, helu i tlenie. Natomiast w skorupie ziemskiej zawartość węgla szacowana jest na poniżej 0,2% i lokuje się pomiędzy 12. a 17. miejscem pod względem rozpowszechnienia po tlenie – 46%, krzemie – 20%, glinie – 8% żelazie – 5% i kolejnych. Na Ziemi mamy 2000 razy mniej węgla niż tlenu. Porównując występowanie węgla i krzemu (pierwiastków o nieco zbliżonych właściwościach chemicznych): węgla we wszechświecie jest 10 razy więcej niż krzemu, na Ziemi zaś węgla mamy 1500 razy mniej niż krzemu.

Pomimo takiej obfitości krzemu, nie rozwinęło się na Ziemi życie oparte na krzemie, a przynajmniej dotychczas nie udało się znaleźć śladów takiego życia.

Prawdopodobnie jest to spowodowane unikalnymi właściwościami węgla, jego zdolnością i łatwością tworzenia znacznie większej liczby różnorodnych związków chemicznych. Ponieważ we wszechświecie proporcje węgla i krzemu są niekorzystne dla krzemu, tym bardziej prawdopodobne wydaje się, że jeśli gdzieś jeszcze występuje w kosmosie życie, to oparte jest też na węglu.

Cały artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Skąd na Ziemi wzięły się węglowodory?” znajduje się na s. 8 i 9 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Skąd na Ziemi wzięły się węglowodory?” na s. 8 i 9 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

W Uroczystość Miłosierdzia Bożego prymas Litwy wezwał Litwinów i Polaków do modlitwy we wspólnych ważnych intencjach

Od chwili namalowania tego obrazu ludzie męczeni przez wojny i okupacje, a dziś prześladowani przez choroby, wiele razy wołali o Miłosierdzie Boże. Módlmy się za poległych i wszystkie ofiary reżimów.

Jadwiga Chmielowska

Święto Miłosierdzia Bożego łączy silnie dwa narody – Polaków i Litwinów. To właśnie w wileńskim klasztorze św. Faustyna – Helena Kowalska, urodzona w centralnej Polsce we wsi Głogowiec, miała wizje Chrystusa, w których dostała między innymi polecenie namalowania obrazu „Jezu ufam Tobie”. Pierwszy wizerunek jest autorstwa Eugeniusza Kazimirowskiego z 1934 r. i powstał dokładnie według wskazówek świętej Faustyny. Obecnie znajduje się w Kościele Miłosierdzia Bożego w Wilnie.

Z powodu pandemii chińskiego wirusa wierni mogli uczestniczyć w nabożeństwach transmitowanych przez telewizję. Rano o godz. 10 metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski odprawił mszę świętą w sanktuarium w Łagiewnikach pod Krakowem, gdzie umarła św. Faustyna. Zaraz potem widzowie mogli się przenieść do Wilna, gdzie o 11:30 czasu polskiego w kościele Miłosierdzia Bożego w Wilnie Prymas Litwy, metropolita wileński ks. abp Gintaras Grušas odprawił mszę św. przed oryginałem obrazu Jezusa Miłosiernego. Wezwał do modlitwy w kilku ogromnie ważnych dla Polaków i Litwinów intencjach:

„Moi drodzy, zebraliśmy się, aby celebrować ofiarę mszy św. w Wilnie, przed obrazem Miłosierdzia Bożego. Dzisiejsze święto – Niedzielę Miłosierdzia – po raz pierwszy obchodzono 85 lat temu, gdy ten wizerunek Jezusa Miłosiernego, namalowany według wizji św. Faustyny, został wystawiony w Ostrej Bramie. 20 lat temu św. Faustyna została kanonizowana przez papieża Jana Pawła II i w Kościele Powszechnym wprowadzono święto Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Od chwili namalowania tego obrazu ludzie męczeni przez wojny i okupacje, a dziś prześladowani przez choroby, wiele razy wołali o Miłosierdzie Boże. Módlmy się za wszystkich chorych oraz tych, którzy ich leczą. Dzisiaj także wspominamy katastrofę polskiego statku powietrznego w Rosji, w Smoleńsku, 10 lat temu, w przededniu Niedzieli Miłosierdzia; zginął w niej Prezydent Polski Lech Kaczyński oraz inni wysocy urzędnicy państwowi, którzy lecieli na obchody rocznicy Zbrodni Katyńskiej. W Katyniu wiosną 1940 roku na mocy decyzji NKWD Związku Sowieckiego rozstrzelano prawie 22 tysiące polskich jeńców: oficerów, policjantów, intelektualistów i cywilów. Módlmy się za poległych i wszystkie ofiary zapominających o Bogu okupacyjnych reżimów. Powierzmy także je Miłosierdziu Bożemu.

Pozdrawiam dziś wszystkich, którzy modlą się dzięki transmisjom Litewskiego Radia i Telewizji (LRT) oraz radiu „Marijos radijas”. Ta msza jest transmitowana także w Polsce. W tej ofierze mszy św. módlmy się razem z braćmi Polakami o Miłosierdzie Boże dla nas i całego świata. Na początku celebrowania tajemnic Zbawienia wyznajmy przed Panem swoje winy i błagajmy Boga o przebaczenie”…

Homilii można wysłuchać na portalu TVP Wilno https://wilno.tvp.pl/47657002/niedziela-milosierdzia-bozego.

Tłumaczenie: Leonardas Vilkas

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Święto Miłosierdzia Bożego w Wilnie” znajduje się na s. 5 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Święto Miłosierdzia Bożego w Wilnie” na s. 5 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego