Jedni chcą ratować nienarodzone dzieci, natomiast dla drugich nie mają one w zasadzie żadnego znaczenia

Aborcja narusza godność nienarodzonego dziecka w wyniku wartościowania przez społeczeństwo i państwo życia ludzkiego na „warte” i „niewarte” trwania. To w nieodległej historii już było.

Beata Trochanowska

Art. 38 Konstytucji RP stanowi „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. W tym jednym zdaniu kluczowy jest następujący fragment: „każdemu człowiekowi”. Atrybutem chronionym przez państwo jest życie. Według biologii i medycyny życie zaczyna się w momencie poczęcia, gdy dojdzie do połączenia dwóch gamet: męskiej i żeńskiej. Powstaje wtedy zygota ludzka wyposażona w unikatowy łańcuch DNA, warunkujący późniejszy rozwój cech człowieka. Od tego momentu przez 9 miesięcy pobytu wewnątrz ciała kobiety płód rozwija się, wykształcając poszczególne organy. Przez cały ten czas nie jest niczym innym jak człowiekiem i dopóki nie dojdzie do śmierci dziecka nienarodzonego, jest ono żywe. Odnosząc art. 38 Konstytucji RP jedynie do obiektywnego, biologicznego i medycznego punktu widzenia, można powiedzieć, że prawna ochrona życia ze strony państwa powinna przysługiwać jeszcze nienarodzonemu człowiekowi („każdy”!). (…)

Wiele kontrowersji, głównie na lewicy, wzbudził obywatelski projekt ustawy „Zatrzymaj aborcję” wniesiony przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej reprezentowany przez Kaję Godek. Lewica oraz celebryci publicznie wyrazili swoje niezadowolenie pod hasłem „Piekło kobiet”. Według nich ta ustawa przyniesie kobietom cierpienie, zwłaszcza tym, których dziecko poczęło się w wyniku czynu zabronionego. Bunt jest nakręcany przez lewicowe media, a przeciwnicy aborcji są mieszani z błotem. Nie powinno być zaskoczeniem, że po zapoznaniu się z ustawą okazuje się, że większość słów sprzeciwu jest nieuzasadniona. Projekt znosi jedynie art. 4a ust 2 ustawy, który dotyczy aborcji eugenicznej, to jest takiej, gdy dziecko jest uszkodzone. Na podstawie tego przepisu przerywa się ciążę, gdy lekarz wykryje u nienarodzonego dziecka np. zespół Downa albo zespół Tunera (choć to prawo tak naprawdę na to nie pozwala).

Warto zwrócić uwagę, że w dniu Ludzi z Zespołem Downa niektórzy celebryci wyrażali wsparcie dla takich osób, gdy tak naprawdę wspierają oni ich prenatalną eksterminację.

W obywatelskim projekcie „Zatrzymaj aborcję” nie ma mowy o zniesieniu przepisu o przerwaniu ciąży w wyniku zagrożenia życia lub zdrowia matki czy czynu zabronionego, aczkolwiek również w tych pozostałych przesłankach powinno dojść do zmian – ze względów etycznych i konstytucyjnych. Jedynie przepis o przerwaniu ciąży w razie zagrożenia życia matki mógłby pozostać (po 20 tygodniu życia nie ma konieczności zabijania dziecka, aby ratować życie matki, można w odpowiedni sposób rozwiązać ciążę. Ponadto to nie jest aborcja, ponieważ w takim przypadku powstaje dylemat, które życie ratować: matki czy dziecka, a prawnie oba są chronione. Tu kobieta powinna mieć wybór czy poświęci siebie dla dobra dziecka czy przeżyje jego kosztem, lekarze powinni ratować obydwoje do ostatniej chwili i w ostateczności dopuścić do przerwania ciąży ze skutkiem śmiertelnym dla płodu).

Cały artykuł Beaty Trochanowskiej pt. „Prawne aspekty życia poczętego” znajduje się na s. 19 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Beaty Trochanowskiej pt. „Prawne aspekty życia poczętego” na s. 19 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Uczestnicy Masy Krytycznej chcą zwrócić uwagę władz stolicy na niewystarczającą infrastrukturę rowerową

Według przeciwników tej inicjatywy w Warszawie problemem nie jest nadmiar samochodów, lecz infrastruktura. Zamiast zwężać, należy poszerzać drogi, wybudować nowe i ulepszyć sygnalizację świetlną.

Beata Trochanowska

Ostatniego dnia marca w Warszawie odbył się maraton PZU, w którym wzięły udział tysiące ludzi z całej Polski. Natomiast dwa dni wcześniej po długiej przerwie na ulice wróciła „Masa Krytyczna”. Dla wielu osób jest to okazja do pokonania własnych słabości, hobby i możliwość rywalizacji. „Masa Krytyczna” oprócz tego, że jest rajdem rowerowym, ma cel ideologiczny. Uczestnicy chcą zwrócić uwagę władz miasta na niewystarczającą infrastrukturę rowerową i domagają się budowy ścieżek rowerowych, dzięki czemu zmniejszy się ilość samochodów na drogach i zniknie problem korków oraz smogu.

Słychać głosy przeciwne, które mówią, że ścieżki rowerowe budowane są kosztem kierowców i priorytetem powinny być miejsca parkingowe, których w stolicy brak. „Masa Krytyczna” składająca się z 80 osób powoduje utrudnienia na drogach w czasie, gdy warszawiacy chcą wyjechać z miasta bądź wracają z pracy do domów. Według przeciwników tej inicjatywy w Warszawie problemem nie jest nadmiar samochodów, lecz infrastruktura. Zamiast zwężać, należy poszerzać drogi, wybudować nowe i ulepszyć sygnalizację świetlną, a wtedy korki będą mniejsze. Dla aktywistów miejskich i uczestników „Masy Krytycznej” takie rozwiązania nie są efektowne i domagają się oni uprzywilejowania rowerzystów oraz komunikacji miejskiej.

W naszym społeczeństwie bieganie i rower cieszą się dość dużą popularnością i nic dziwnego, że na maratony oraz rajdy rowerowe, szczególnie te organizowane i szeroko promowane przez korporacje, przybywają tłumy. Jednak nie wszyscy są zadowoleni z tego typu imprez. Mowa tu o mieszkańcach Warszawy. Zbliża się wiosna i warunki pogodowe powodują, że w stolicy organizowane są różne imprezy sportowe blokujące centrum miasta. Mieszkańcy uważają, że przez to w weekendy nie można spokojnie przejechać przez Warszawę, tworzą się korki i często trzeba dojechać do celu dłuższą drogą.

Nowy prezydent miasta i urzędnicy powinni znaleźć sposób na bardzo częste utrudnienia ruchu w mieście ze względu na wydarzenia sportowe. Rozwiązaniem mogłoby być przeniesienie imprez sportowych poza granice stolicy, np. na wieś, bo 2 mln mieszkańców nie powinny cierpieć przez garstkę sportowych zapaleńców blokujących ruch.

Felieton Beaty Trochanowskiej pt. „Problematyczne imprezy sportowe w Warszawie” znajduje się na s. 17 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Beaty Trochanowskiej pt. „Problematyczne imprezy sportowe w Warszawie” na s. 17 kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Gra na emocjach Polaków? Polemika z Gabrielą Moniką Bartoszewicz, „Ukraina dla początkujących”, „Kurier WNET” 55/2018

Jeśli chodzi o demokratyczne standardy, Ukraina poczyniła duże postępy i stoi obecnie wyżej w rankingu OECD niż Rosja, Białoruś, Armenia i Gruzja, a od Polski dzieli ją różnica jednego punktu.

Beata Trochanowska

Ukraina w tekście przedstawiona jest jako europejskie państwo upadłe (któremu daleko jest do Europy), nie wykorzystujące swojego ogromnego potencjału i otoczone przez „hieny”, które wykorzystują ten kraj do własnych celów.

[related id=68918]Autorka uważa, że „jeśli przyjmiemy kryteria paradygmatu demokracji liberalnej, Ukrainę wypadałoby umieścić gdzieś pomiędzy Burkina Faso a Bangladeszem”. Tyle, że indeks demokracji OECD wskazuje, że Bangladesz i Burkina Faso stoją dużo wyżej niż Rosja, Białoruś czy Armenia. Ukraina jest sklasyfikowana przed tymi krajami, nie wyprzedza ich jedynie pod względem poprawnego funkcjonowania rządu, natomiast jeśli chodzi o takie współczynniki jak wolność obywatelska czy pluralizm, Ukraina została uznana za dużo bardziej demokratyczną od Burkina Faso, Bangladeszu czy od Rosji, którą OECD umieścił w gronie najmniej demokratycznych państw świata! (…)

Autorka tekstu nazywa Ukrainę państwem upadłym. Z tym też nie można się zgodzić. Takie określenie stosuje się do krajów, które nierzadko stanowią zagrożenie dla innych, a Ukraina bynajmniej nie stanowi zagrożenia dla swoich sąsiadów. (…) W naszym regionie jest jedno państwo zagrażające innym – putinowska Rosja, która prowadzi agresywną, rewizjonistyczną politykę zagraniczną. Ukraina jedynie broni się przed agresorem, do czego ma prawo.

Również wewnętrzna sytuacja na Ukrainie nie jest tak tragiczna, jak ją Autorka rysuje. Instytucje państwowe działają, chociaż póki co rzeczywiście jeszcze słabo, ale procesy naprawcze postępują. Wzmocnieniu uległa armia, a policja jest bardziej przyjazna obywatelom. Ustanowiono nową służbę antykorupcyjną i sąd.

W administracji pojawiła się szansa na ograniczenie korupcji. Istotnym problemem jest w dalszym ciągu zbyt duży wpływ państwa na gospodarkę i sądy. Tyle, że i my mamy z wymiarem sprawiedliwości problemy od początku transformacji. (…)

Kolejne przekłamanie dotyczy natury wymiany gospodarczej z Rosją. Ukraiński eksport do Rosji można także interpretować tak, że skorumpowani rosyjscy biznesmeni kupują ukraińskie wyroby mimo sankcji nałożonych przez Kreml i tym samym finansują modernizację ukraińskiej armii walczącej z rosyjskimi oddziałami w Donbasie. Ukraina nie sprzedaje broni Rosji po 2014 r. To kolejna już nie tyle manipulacja, co powielanie fake newsów. (…)

Co do odpowiedzialności samego Bandery za ludobójstwo dokonane na Polakach na Wołyniu, to sprawa jest już jasna: bezpośredniego udziału w procesie podejmowania decyzji nie brał. Przebywał bowiem w obozie koncentracyjnym. Ale nie da się zaprzeczyć, że jego kult bardziej szkodzi Ukrainie, niż pomaga. Jest prawdą, że Stepan Bandera współtworzył OUN, mającą wszelkie cechy organizacji faszystowskiej. Był odpowiedzialny za zabójstwa kierowane politycznie na polskich politykach i urzędnikach państwowych, ale także na działaczach ukraińskich mających inną niż OUN wizję walki o „ukraińskość”; ale to już temat na oddzielny artykuł. (…)

Również podsumowanie artykułu bulwersuje. Dyskwalifikująca politologa jest sugestia, by Polska miała podjąć działania na rzecz zmiany granic, w tym swojej wschodniej granicy.

Cały artykuł Beaty Trochanowskiej pt. „Gra na emocjach Polaków?” znajduje się na s. 4 lutowego „Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Beaty Trochanowskiej pt. „Gra na emocjach Polaków?” na s. 4 lutowego „Kuriera WNET”, nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Czy państwa i organizacje będą nadawać robotom prawa, jeśli one przy wsparciu wrażliwych ludzi będą tego oczekiwać?

Może powstać problem, gdy liczba androidów wzrośnie do poziomu, który wystarczy, aby te wszczęły bunt przeciwko swoim twórcom i postanowią unicestwić homo sapiens albo zrobić z nas niewolników.

Beata Trochanowska

Jakiś czas temu światło dzienne ujrzał półandroid Sofia, który otrzymał obywatelstwo jednego z państw, potrafi prowadzić w miarę inteligentne rozmowy, wykorzystując do tego wiedzę zaczerpniętą z sieci i ma własną osobowość/tożsamość. (…)

Obserwując zwierzęta, można dojść do wniosku, że im większa inteligencja, tym istota jest bardziej świadoma. Jeśli przyjmiemy, że Sztuczna Inteligencja taką świadomość posiada, to będzie ona zdolna do podejmowania wymyślonych przez siebie decyzji. Ciężko stwierdzić, czy będą one racjonalne. Do momentu, kiedy nie zostaną zawirusowane, z pewnością będą. Jednak nawet racjonalność może być niebezpieczna, gdy u jej podstaw stoją egoistyczne pobudki.

Problemem nie jest samo stworzenie urządzeń człowiekopodobnych, które mogą wyręczać nas w codziennych czynnościach, ale związane z tym kwestie natury etycznej.

Jak wspomniano wcześniej kreatywność jest proporcjonalna do świadomości i być może inteligencji; jeden czynnik rośnie wraz ze wzrostem drugiego. Poprzez świadomość rozumiemy zdawanie sobie sprawy z własnego jestestwa i tego, kim jesteśmy, co robimy i gdzie się znajdujemy. Dzięki świadomości można decydować o działaniach, powodować, że są one zamierzone. Te zagadnienia możemy odnieść do robotów, szczególnie do tych, których czynności wymagają kreatywności, tj. podejmowania decyzji wobec tego, co w danej chwili robią, czy abstrakcyjnego myślenia.

Ludzie mają tendencje do uczłowieczania rzeczy martwych, które udają człowieka. Dobrym przykładem jest nie tylko wspomniana wcześniej Sofia, ale np. zainstalowana w IPhonach Siri – narzędzie, dzięki którym można poprosić telefon o wyszukanie jakiejś informacji w internecie lub włączenie wybranego utworu muzycznego. Taka aplikacja ma własne imię i jest rodzaju żeńskiego oraz rozumie podstawowe zwroty grzecznościowe. Przypomina to trochę komputer z kreskówki Dextera, który wykonywał polecenia wydawane przez głównego bohatera. (…)

Może zdarzyć się tak, jak to było w „Pozytronowym człowieku” Asimova, gdzie robot postanowił zostać człowiekiem. To stwarza poważnym problem: czy robot może być człowiekiem, jeśli tego będzie chciał lub/i czy należy go traktować jako coś więcej niż maszynę?

Z pewnością część społeczeństwa, szczególnie ta wrażliwa i obdarzona empatią, chciałaby, aby takie roboty były traktowane na równi z innymi istotami żywymi. W „Pozytronowym człowieku” zostało postawione pytanie: Jaka jest różnica między robotem, który poczuł się człowiekiem, a żywą osobą, zwłaszcza w czasach, gdy ludziom wymieniano chore części ciała na nowe, zmechanizowane?

Cały artykuł Beaty Trochanowskiej pt. „Etyczne problemy ze sztuczną inteligencją” znajduje się na s. 12 styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Beaty Trochanowskiej pt. „Etyczne problemy ze sztuczną inteligencją” na s. 12 styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego