W styczniu 1919 r. Wielkopolska zyskała rangę niezależnego państwa z własnym rządem, wojskiem, gospodarką i dyplomacją

Życie ludzkie nie jest najwyższą wartością, bo dobra reprezentowane przez ojczyznę są z reguły wartościami wyższymi. Skądinąd pod względem doczesnym człowiek jest tylko częścią społeczeństwa.

abp Stanisław Gądecki

(…) W przeddzień I wojny światowej wielkopolskie społeczeństwo było już dobrze zorganizowane, zdyscyplinowane, posiadało swoich naturalnych przywódców, co jeden z nich podsumował: „Prusacy, chcąc nas wytępić doszczętnie, wyświadczyli nam usługę dziejowej doniosłości, mianowicie wytworzyli w swym zaborze warunki przyśpieszonego przekształcenia nas na społeczeństwo czynne, pełne energii bojowej, zdolne do zdobywania sobie bytu w najcięższych warunkach. Zmusili oni i zmuszają coraz bardziej zachodni odłam naszego narodu do wydobycia z siebie tych zdolności, tych sił, które są nie tylko potrzebne do istnienia dzisiaj, ale które jedynie umożliwią nam w przyszłości zdobycie samoistnego bytu politycznego i utrzymanie żywotnego, silnego państwa polskiego” (Roman Dmowski).

Konkretną wolę odrodzenia państwa polskiego po raz pierwszy wyraził Polski Sejm Dzielnicowy, który obradował w Poznaniu od 3 do 5 grudnia 1918 r. W jego obradach wzięło udział ok. 1100 Polaków zamieszkujących ziemie pozostające w granicach Rzeszy niemieckiej. Byli to delegaci 4 mln Polaków z terenów dawnego polskiego Pomorza, z Prus Królewskich, ze Śląska, z Prus Książęcych, Warmiacy i Mazurzy oraz Polacy przebywający na wychodźstwie. W tej grupie znalazło się 75 katolickich księży oraz 129 kobiet.

Warto zwrócić uwagę na to, że choć uczestnicy Polskiego Sejmu Dzielnicowego byli świadomi tego, że głównymi wrogami wskrzeszenia Polski byli Niemcy, nie byli jednak przeciwni wszystkim Niemcom w ogóle: „Nie chcemy walki z tą częścią ludności niemieckiej zasiedziałej, która zawsze w zgodzie żyła z Polakami i która z nami w przyszłości także w zgodnem pozostanie współżyciu. Wrogami jesteśmy tylko tej nielicznej klasy urzędników i agitatorów hakatystycznych, którzy wnieśli do naszych dzielnic zarzewie nienawiści i teorię niesprawiedliwości, którzy podżegali ludność niemiecką przeciw ludności polskiej i krzywdę i gwałt Polakom zadawane sławili jako zdobycz prawdziwie niemieckiego ducha” – notował Dziennik Polskiego Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu w grudniu 1918 r.

Uroczystości rocznicowe pod pomnikiem Powstańców Wielkopolskich. Fot. Jolanta Hajdasz

W końcu 26 grudnia przybył do Poznania Ignacy Jan Paderewski, witany z niebywałym entuzjazmem, i sprawy nabrały tempa. Sam artysta – z obawy przed nieprzewidzianymi rezultatami swojej wizyty – oficjalnie „zachorował” i do końca roku nie pokazywał się na zewnątrz hotelu Bazar. Mimo to 27 grudnia wybuchło powstanie, które w kilka dni oswobodziło Poznań. Ostatni akt wyzwalania miasta dokonał się 6 stycznia, gdy opanowano lotnisko i magazyny lotnicze na Ławicy, ostatni punkt kontrolowany przez Niemców.

Wszystko to było możliwe, ponieważ na przyjazd Paderewskiego ściągnięto do Poznania z okolicznych miejscowości oddziały Straży Ludowej i Służby Straży i Bezpieczeństwa. Ponadto w czasie wielkiej wojny w armii niemieckiej służyło 780 tys. Polaków z Wielkopolski, Śląska i Pomorza. W związku z tym wielu żołnierzy, którzy stanęli na czele oddziałów powstańczych, było już dobrze wyszkolonych i miało doświadczenie wojenne z armii pruskiej. Niemcy sami sobie wyszkolili przeciwników. (…)

Wbrew obiegowym opiniom, Warszawa nie była obojętna wobec wielkopolskich wydarzeń. W Poznaniu działali nieoficjalni przedstawiciele rządu polskiego i dowództwa Wojska Polskiego. Dwaj pierwsi szefowie sztabu w Poznaniu byli wcześniej legionistami. Z nominacji Piłsudskiego przybył do Poznania – wraz z zaufanymi ludźmi – generał Józef Dowbor-Muśnicki. Dzięki temu już 26 stycznia 1919 roku na placu Wilhelma (czyli Wolności) polscy żołnierze wypowiadali słowa przysięgi: „W obliczu Boga Wszechmogącego w Trójcy Świętej jedynego ślubuję, że Polsce, Ojczyźnie mojej i sprawie całego narodu Polskiego zawsze i wszędzie służyć będę, że kraju Ojczystego i dobra narodowego do ostatniej kropli krwi bronić będę…”.

Tak to w styczniu 1919 roku Wielkopolska – nie należąca już do Niemiec, ale nie należąca jeszcze do Polski – de facto zyskała rangę niezależnego „Państwa Wielkopolskiego” (z własnym rządem, wojskiem, gospodarką i dyplomacją), zorientowanego na połączenie się z niepodległą Polską.

Było w tym coś cudownego, gdyby bowiem w lutym nie podpisano umowy rozejmowej z Niemcami w Trewirze (6.02.1919), powstanie mogło zostać łatwo stłumione przez wojska niemieckie, które po rozprzężeniu spowodowanym rewolucją listopadową nadciągały do Wielkopolski w coraz większych ilościach. Gdyby nie powstanie wielkopolskie, to zgodnie z ówczesną praktyką o przynależności terenów spornych zadecydowałby zapewne plebiscyt, w którego wyniku wiele terenów północnej, zachodniej i południowej Wielkopolski mogło przypaść Niemcom.

Potem – 28 czerwca 1919 r. – został podpisany traktat pokojowy, na mocy którego całość ziem zajętych przez powstanie została przekazana państwu polskiemu. Trzy dni później zniesiono granicę celną między Wielkopolską a Rzeczpospolitą. A 28 sierpnia 1919 r. armia wielkopolska weszła w skład wojska polskiego. W ten sposób ziemia Piastów – twórców polskiej państwowości – stała się integralną częścią odrodzonej Rzeczpospolitej. Wkrótce potem oddziały wielkopolskie – najbardziej zdyscyplinowane i najlepiej wyszkolone – zostały przesunięte na Wschód, na tereny wojny polsko-bolszewickiej. Tak więc w sumie w latach 1918–1921 życie oddało ok. 8 tys. Wielkopolan, czyli niemal co dziesiąty z tych, którzy trafili do szeregów powstańczych, a następnie do Armii Wielkopolskiej.

Hołd postawie ówczesnych Wielkopolan złożył sam Józef Piłsudski, witany w Poznaniu 26 października 1919 r. Powiedział on wówczas: „Wy, Wielkopolanie, rzuceni zostaliście do walki, którą wam wróg nieubłagany wypowiedział w tej dziedzinie, w której Polska zawsze w wielkim stopniu najsłabsza była. […] Walka została wam rzucona w dziedzinie organizacji, w dziedzinie umiejętności wytwarzania codziennego, szarego, pełnego obowiązków i pełnego trudu życia. […] Gdy myślę o zadaniach stojących przed Polską, chciałbym wnieść od was do Polski całą waszą namiętność pracy, która by Polskę przeniknęła, dać umiejętność organizowania pracy sumiennej, umiejętność pracy uczciwej”.

Cała homilia abpa Stanisława Gądeckiego pt. „Naród i Ojczyzna są nie do zastąpienia”, wygłoszona w farze poznańskiej w 100. rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego 27.12.2018 r., znajduje się na s. 5 styczniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Homilia abpa Stanisława Gądeckiego pt. „Naród i Ojczyzna są nie do zastąpienia”, wygłoszona w farze poznańskiej w 100. rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego 27.12.2018 r., na s. 6 styczniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze