Konfederacja w epoce informacyjnej. Konfederujemy się nie dla lepienia pierogów – dla celu politycznego i obywatelskiego

Konfederacja to sieć organizowana wokół celu, a cel mamy dziś dobry, piękny i szlachetny – obalenie układu Okrągłego Stołu. Do konfederacji przystępują chcący, przymusu nie ma, nawet presji moralnej.

Grupa Poznańska

Ktokolwiek choć dopuszcza możliwość podjęcia myśli moskiewskiego cara Aleksandra I, skazującego w 1824 r. filaretów za szerzenie „szalonej i urojonej narodowości polskiej”, myśli wyartykułowanej półtora stulecia później jako „polskość to nienormalność” (1987), czy przeformułowanej i domyślanej w postaci „musimy zaakceptować naszą niemiecką przeszłość” (to również słowa Donalda Tuska, 2014, do rodaków; uderzająca ciągłość idei) – do konfederacji przystąpić nie może. (…)

Nie będziemy przedmurzem chrześcijaństwa, nie będziemy czerpać ze skarbnicy przeszłości, ponieważ ani religia, ani tradycja nie regulują substancji działań, choć nieraz regulują ich pustą formę. Nie regulują substancji działań, ponieważ zmienił się typ więzi społecznych, czego nieuzbrojone oko nie spostrzega, a co w sposób przekonujący ustaliła teoria społeczna, na kilka przynajmniej sposobów. Dodatkowo, rewolucyjna faza komunizmu przemieliła społeczeństwo, zostawiając ledwie okruchy dawnego świata: Polski „Ogniem i mieczem” już nie ma i nigdy jej już nie będzie, Polski Dmowskiego i Piłsudskiego już nie ma i nigdy jej nie będzie. (…)

Co sprawia, że ludzie przestają żyć w pojedynkę, łączą się w grupy, wspólnoty i stowarzyszenia? Co reguluje i motywuje ludzkie postępowanie: wartości, idee, czy może interesy, może pragnienie materialnego zysku i obawa o własne przetrwanie? Co nas jednoczy: religia, narodowość, czy rozsądne dogadywanie się bez podzielania jednej zasady i idei?

Pytanie najważniejsze: jak zmobilizować (pojedynczych) ludzi do działań zbiorowych? Czy pójdą na krucjatę motywowani religią, czy pójdą na Dzikie Pola ocalić rodaków motywowani ideą narodową, czy może zawiążą celowościową konfederację dla realizacji konkretnych, a niemałych zamierzeń, jak obalenie układu Okrągłego Stołu, bez oczekiwania od uczestników szerokiej, mocnej jedności ideowej, wszak bez miejsca dla agentów i prowokatorów? (…)

Kiedy religia wytraca swoją moc jednoczenia jednostek, pustkę wypełnia naród i charakterystyczna dla nowoczesności Zachodu – korporacja. Grupy ludzi nie są pozostawione sam na sam z państwem, ale organizują się w związki zawodowe, harcerstwo, dziś – stowarzyszenia kibiców piłkarskich, wytwarzające moralne środowisko działania, przełamujące egoizm na rzecz grupowej solidarności, reprezentujące interes całości, pielęgnujące wartości i wychowujące jednostki. Ludzie nie zostają sami na ulicy bez znaków orientacyjnych, konfrontowani z państwem-policjantem; harcerstwo zmierza do socjalizacji i pozytywnego ukierunkowania energii, na naszych oczach grupy kibicowskie odnajdują się w kultywowaniu pamięci historycznej, w sprzeciwie wobec najbardziej wrogich narodowi osób i działań. (…)

Jeśli chcemy mieć solidną poznawczą podstawę działania, musimy przyjąć do wiadomości fakty. Żyjemy w epoce informacyjnej, a nie w świecie „Ogniem i mieczem”, w warunkach uspołecznienia sieciowego, a nie w naszej wsi zacisznej, naszej wsi spokojnej. Choć sprzeciwia się to sentymentowi, spróbujmy przyjąć do wiadomości posunięte procesy sekularyzacji. Nie mówimy tu o dziewięćdziesięcio­procentowej deklaracji uznania istnienia Boga, bo to nie ma znaczenia społecznego, ale o fakcie, że religia przestała regulować działania, na przykład gospodarcze bądź polityczne. Warunkiem zawarcia kontraktu biznesowego nie jest spowiedź wielkanocna kontrahenta, taki warunek nieczęsto pojawia się w specyfikacji zamówienia.

Polacy tradycyjnie głosują po niedzielnej mszy i w drodze z kościoła do lokalu wyborczego zmieniają nastawienie z religijnego na polityczne, wskazując przez ostatnie ćwierć wieku przede wszystkim na partie mniej lub bardziej antyreligijne. Rekordy popularności bił człowiek ostentacyjnie parodiujący Papieża, a tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2011 roku Donald Tusk publicznie ogłosił, że jego rząd nie będzie klękał przed księżmi, po czym niezagrożony zwyciężył. (…)

Archetypiczna postać tego, co rzeczywiste w epoce informacyjnej, esencja uspołecz­nienia sieciowego – to wolny strzelec. Nie żyje już w zastanej, zamkniętej i ściśle określonej wspólnocie, pielęgnując ją i podtrzymując, ale tworzy otwartą sieć serialnego współdziałania, kontaktów, uspołecznia się „z wyboru” i „z chcącymi”, ofensywnie poszukuje nowych punktów w sieci, bez wyraźnego centrum, bez oczekiwania „wielkiej narracji” na całe życie, bez wymogu jedności doświadczeń i biografii. Wolnych strzelców łączy intensywna realizacja krótkoterminowego celu, po czym uspołecznienie się rozpada, a następnie odtwarza w nowej konfiguracji innych elementów – osób dla innego zadania.

Networking – tworzenie sieci kontaktów i relacji jako kapitału, jako społecznego software epoki informacyjnej, zastępuje hardware świata przemysłowego: maszyny, szyby kopalniane, linie kolejowe, czołgi i samoloty. Wolny strzelec jest w rosnącym stopniu aczasowy i aterytoriany. Z laptopem można pracować w każdym miejscu i o każdej porze, technologie komunikacji i transportu umożliwiają bezprzykładną mobilność, a oderwanie od przeszłości, od życia i myślenia, jak żyli i myśleli ojcowie i dziadowie, stanowi nie przeszkodę, ale warunek sprawnego działania. (…)

Nad samą formą uspołecznienia sieciowego konfederacja posiada naddatek – rozumność i wartość moralną celu, czego nie ma i nie potrzeba w zachowaniach rynkowych. Instrumentalne cele technologii i rynku są zastąpione wyrozumowanymi i wartościowymi, godnymi zmierzania ku nim, a nie po prostu naturalistycznie pożądanymi.

Rysując ostrą kreską – konfederujemy się nie dla budowania mostów, lepienia pierogów czy grania muzyki; konfederujemy się dla celu politycznego i obywatelskiego, a nie konsumenckiego. Ci, których sprawy Rzeczypospolitej nie obchodzą, nie mają tu czego szukać i niech się trzymają z daleka, wespół z „konfederatami” złej woli.

Warunkiem zawiązania tej konfederacji nie jest mocna jedność ducha, może tylko minimalnie – uznanie istnienia ponadpraktycznego, moralnego wymiaru społeczeństwa, możliwości samowiednego, rozumnego i suwerennego kształtowania życia własnego i ułożenia relacji z innymi.

Wszystko, co kiedykolwiek uczynili Polacy, było dobre – nie dlatego, by było dobre samo w sobie, bo niejedno należało poprowadzić inaczej, ale dlatego, że myśmy to uczynili! (…)

Cały artykuł Grupy Poznańskiej pt. „Konfederacja w epoce informacyjnej” można przeczytać na ss. 10–11 kwietniowego „Kuriera Wnet” nr 34/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Grupy Poznańskiej pt. „Konfederacja w epoce informacyjnej” na ss. 10–11 kwietniowego „Kuriera Wnet” nr 34/2017, wnet.webbook.pl

 

Komentarze