Dobra zmiana: ordynację wyborczą należy zmienić jak najszybciej, aby uniknąć oskarżenia, że PiS tworzy ją „pod siebie”

W ostatnich wyborach samorządowych kandydat do rady w mieścinie pod Łodzią dowiedział się, że wybrano go prezydentem Szczecina, jeśli nie pomyliłem miejscowości. Program mylił się bardziej.

Zbigniew Kopczyński

Jeśli obserwujemy przebieg wyborów w Stanach, Anglii, Francji, Niemczech i gdziekolwiek, gdzie jeszcze wybory jako tako funkcjonują, widzimy, że po ogłoszeniu wstępnych wyników, zwykle z 90% komisji wyborczych, wybory uważa się za rozstrzygnięte. Przegrany gratuluje wygranemu, a zwycięzca wygłasza stosowne przemówienie, nie czekając na pozostałe 10% i oficjalny komunikat.

Każdy, kto nie zapomniał podstaw matematyki, a chodzi tu o arytmetykę, wie, że ostatnie10% nie może wpłynąć na ostateczny wynik. W przeciwnym razie rozkład głosów w ostatnich 10% obwodów byłby tak nieprawdopodobny, że można go porównać z trafieniem szóstki w totku.

A w Polsce szóstki leciały jak z rękawa! W wyborach prezydenckich 2010, po podliczeniu wyników w 90% komisji, prowadził Jarosław Kaczyński. Ostatnie 10% zmieniło wynik. Bingo!

Jeszcze lepiej było w ostatnich eurowyborach. Podano wynik z 97% komisji i wtedy Prawo i Sprawiedliwość wygrywało z około jednoprocentową przewagą nad Platformą. Ostatnie 3% odwróciło proporcje. To tak, jakby trafić szóstkę kilka razy z rzędu. Polak potrafi! (…)

Znam relację kandydata do rady jednej ze śląskich gmin. W jego okręgu wygrał kandydat PSL, choć partia ta tam nie istnieje, a i kandydat był nieznany. Gmina wiejska, w okręgu wyborczym wszyscy się znają, więc nasz kandydat obszedł sąsiadów z pytaniem, na kogo głosowali. Otóż nie znalazł nikogo głosującego na PSL. A jednak PSL potrafi!

Były wprawdzie protesty wyborcze, lecz Sąd Najwyższy, powagą państwa teoretycznego, uznał wybory za ważne, stosując sakramentalną już formułkę, że wprawdzie były uchybienia, lecz nie miały wpływu na wynik wyborów. (…)

Farsa wyborów samorządowych zaowocowała mobilizacją Ruchu Kontroli Wyborów i dzięki zaangażowaniu rzeszy jej wolontariuszy możliwe było ograniczenie fałszowania wyborów, a tym samym zwycięstwo opozycji w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Do dziś zastanawiam się, jaka była rzeczywista skala zwycięstwa Andrzeja Dudy i PiS-u. Tego już się nie dowiemy, bo poprzednie władze zadbały o szybkie zniszczenie kart wyborczych, by uniemożliwić weryfikację wyników.

Dobra zmiana, polegająca na odbudowie państwa po latach jego destrukcji, wymaga czasu. Premier Morawiecki i prezes Kaczyński mówili o dwóch – trzech kadencjach. Jeśli jednak nie zmienimy ordynacji wyborczej, drugiej kadencji nie będzie. Tak dużej mobilizacji RKW powtórzyć się nie da i leśne dziadki, w poczuciu bezkarności, będą robić co zechcą, a nieprawidłowości pójdą na konto PiS-u.

Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Gdzie ta zmiana?” można przeczytać na s. 6 majowego „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Gdzie ta zmiana?” na s. 6 „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze