Budownictwo mieszkaniowe nie odpowiada potrzebom społecznym. Zdaniem 70% Polaków to główny powód kryzysu demograficznego

Program „Mieszkanie Plus” został przyjęty niejako pokątnie – nie tylko bez żadnego planu, ale również bez żadnych konsultacji ze środowiskami profesjonalnie zajmującymi się budownictwem mieszkaniowym.

Piotr Witakowski

Głośny obecnie program określany mianem „Mieszkanie Plus” przedstawiany jest jako jeden z najważniejszych projektów rządowych. To ten program ma rozwiązać nabrzmiały w Polsce problem mieszkaniowy. Zdziwienie musi jednak budzić fakt, że program ten został przyjęty w trybie, w jakim nie był przyjmowany żaden program o tak wielkiej doniosłości. Został wdrożony niejako pokątnie – nie tylko bez żadnego planu, ale również bez żadnych konsultacji ze środowiskami profesjonalnie zajmującymi się budownictwem mieszkaniowym i z pominięciem całego dorobku wypracowanego przez nie w ubiegłych latach.

Aczkolwiek sam premier podkreśla znaczenie dostępności do mieszkania, zwłaszcza dla młodego pokolenia, przyjęte rozwiązanie ignoruje całą historię dotychczasowych starań o rozwiązanie problemu mieszkaniowego, abstrahuje od wiedzy i doświadczeń zgromadzonych w ubiegłych latach. W istocie sprowadza się do powołania działającej na zasadach komercyjnych (dla zysku) zupełnie nowej spółki BGK Nieruchomości SA – bez żadnych doświadczeń, zaplecza naukowego, badawczego i inżynierskiego – i powierzenia jej ogromnego majątku w celu rozwiązania problemu braku mieszkań w Polsce, który szacuje się obecnie na 3 mln.

Co więcej, przy realizacji programu „Mieszkanie Plus” nie ma żadnej kontroli społecznej nad racjonalnością i celowością podejmowanych przedsięwzięć budowlanych.

Środowiska zawodowe, instytucje takie jak Habitat for Humanity, spółdzielczość mieszkaniowa, Kongres Budownictwa, stowarzyszenia naukowo-techniczne skupione w NOT – wszystkie te instytucje zostały całkowicie zignorowane przy tworzeniu programu „Mieszkanie Plus”. Nowo wykreowaną, nieznaną spółkę obdarzono i pieniędzmi, i prawem do realizowania najważniejszego programu narodowego, jakim jest Narodowy Program Budownictwa Mieszkaniowego. (…)

W okresie komunistycznym ingerencja władz politycznych w dziedzinie budownictwa mieszkaniowego sięgnęła absurdu. Ze szczebla centralnego nie tylko decydowano o polityce mieszkaniowej, lecz bezpośrednio ingerowano zarówno w sam proces organizacji, jak też w technologie budowlane (prefabrykacja i fabryki domów). O efektach takiej polityki świadczy fakt, że w roku 1979 zatrudnienie w budownictwie wynosiło 1372 tys. osób, z czego jedynie 98 tys. pracowało w prywatnych przedsiębiorstwach budowlanych, a tymczasem przedsiębiorstwa te oddawały do użytku – pod względem kubatury – tyle samo substancji mieszkaniowej, co cała reszta przedsiębiorstw „budownictwa uspołecznionego”, mimo że te drugie cieszyły się wszelkimi priorytetami. Zestawienie tych danych ukazuje dramatyczne skutki centralnego zarządzania w budownictwie w wydaniu komunistycznym – kilkanaście razy mniejsza wydajność pracy w porównaniu z wydajnością w niewielkiej enklawie budownictwa prywatnego – i daje świadectwo gigantycznego marnotrawstwa wysiłku społecznego. (…)

Deficyt mieszkań, który w roku 1978 wynosił 1,622 mln i w roku 1988 spadł do 1,253 mln, poczynając od roku 1990 zaczął rosnąć i w roku 2006 osiągnął już liczbę 2,130 mln. (…)

Wycofanie się państwa ze wspierania budownictwa mieszkaniowego spowodowało zdecydowane ograniczenie środków przeznaczanych na ten cel i gwałtowny spadek ilości budowanych mieszkań. To wycofanie państwa z finansowego wspierania budownictwa mieszkaniowego było całkowicie niezrozumiałe, gdyż budownictwo mieszkaniowe było per saldo źródłem dochodów budżetowych państwa.

Często artykułowany argument, że „państwo nie wspiera budownictwa mieszkaniowego, bo budżetu na to nie stać”, nie ma nic wspólnego z prawdą. W rzeczywistości budownictwo mieszkaniowe jest źródłem wielomiliardowych przychodów budżetowych w wyniku wszystkich podatków, jakimi jest obciążone budownictwo. Przykładowo – w roku 2015 wpływy budżetowe z tytułu budownictwa mieszkaniowego wyniosły ok. 12 mld zł.

Sytuacja mieszkaniowa w Polsce w roku 2006 była bardziej dramatyczna niż w roku 1980. Mimo przemian politycznych sprzyjających rozwojowi budownictwa mieszkaniowego, faktyczna obojętność władz państwowych wobec tego problemu, panująca przez cały okres po transformacji, doprowadziła do szokującego efektu – przeciętna liczba mieszkań oddawanych do użytku w dziesięcioleciu przed rokiem 2006 była 2,5-krotnie mniejsza niż w dziesięcioleciu poprzedzającym wybuch protestu sierpniowego (97,5 tys. w latach 1996–2005 wobec 240,6 tys. w latach 1970–1979). Dziewiętnasty postulat Porozumień Sierpniowych doczekał się szyderczej realizacji – czas oczekiwania na mieszkanie skrócił się do zera, ale tylko dla tych, których było stać na pokrycie pełnego kosztu mieszkania. Dla rodzin nie mających zdolności kredytowej czas ten wydłużył się tak, że znikła nadzieja na uzyskanie samodzielnego mieszkania kiedykolwiek.

Miało to katastrofalne konsekwencje demograficzne, gdyż liczba urodzeń jest ściśle skorelowana z liczbą oddanych wcześniej mieszkań. Wycofywanie się państwa z udziału w rozwiązywaniu problemu mieszkaniowego natrafiło w Polsce na sytuację, która już wcześniej stanowiła swoistą tragedię narodową, czego wyrazem może być jeden z Postulatów Gdańskich w sierpniu 1980 roku. Deficyt mieszkań trwający przez kilka lat powoduje jedynie trudności i napięcia społeczne. Jednakże w Polsce deficyt ten utrzymywał się przez całe dziesięciolecia. W kraju dotkniętym kataklizmem II wojny światowej jak żaden inny na świecie w żadnym roku od zakończenia wojny nie oddano do użytku tylu mieszkań, ile w danym roku zawarto małżeństw.

(…) Wszystkie kraje europejskie po II wojnie światowej przeżywały problemy związane z deficytem mieszkań i że wszystkie te kraje je rozwiązały. Nieznane są kraje, w których w długim okresie tylko stosunki rynkowe, bez publicznej interwencji, regulowałyby dostępność i użytkowanie mieszkań. Mimo zdecydowanie lepszej sytuacji mieszkaniowej w krajach Europy Zachodniej, wszystkie te kraje stosowały w całym okresie powojennym aktywną politykę mieszkaniową, która była i pozostaje nadal ważnym składnikiem ogólnej polityki gospodarczej i społecznej. (…)

Długoletnie doświadczenia polityki mieszkaniowej w krajach europejskich pokazały, że mieszkalnictwo nie jest sektorem, do którego mają zastosowanie reguły czysto komercyjne. Nie mogą one być zupełnie wyeliminowane, ale konieczne są systemy interwencji na rynku mieszkaniowym.

(…) Kraje „starej Unii” rozwiązały swe problemy mieszkaniowe dzięki różnym formom budownictwa społecznego. Dość powiedzieć, że na początku lat 50. w Wielkiej Brytanii, a we Francji na przełomie lat 50. i 60. ponad 80% nowo budowanych mieszkań powstawała w wyniku różnych form budownictwa społecznego. W dużej mierze budownictwo społeczne jest budownictwem czynszowym, które z czasem ulega zmianie na własnościowe przez sprzedaż lokatorom. W wielu krajach (Hiszpania, Grecja, Portugalia, Włochy, Irlandia, Luksemburg) dominuje jednak od początku społeczne budownictwo własnościowe.

Jeszcze w roku 1995 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął uchwałę wzywającą władze wykonawcze do realizacji programu budownictwa mieszkaniowego, w której stwierdzano: Za strategiczny cel polityki mieszkaniowej Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uznaje zlikwidowanie narastającego przez dziesięciolecia deficytu mieszkań o współczesnym standardzie. Realizacja tego celu jest możliwa w okresie 10–15 lat. W tym celu konieczne jest stopniowe coroczne zwiększanie liczby oddawanych do eksploatacji nowo wybudowanych mieszkań – do poziomu co najmniej 150 tysięcy mieszkań w roku 1999 i co najmniej 300 tysięcy mieszkań w roku 2005.

(…) Wbrew sejmowej uchwale władze wykonawcze w dalszym ciągu prowadziły politykę skutkującą rzuceniem wszystkich potrzebujących mieszkania „na pastwę rynku”. (…) Taka właśnie była realna polityka mieszkaniowa przy równoczesnym propagandowym zapewnianiu przez kolejne ekipy polityczne o chęci rozwiązania problemu mieszkaniowego. Ta hipokryzja skończyła się wraz z dojściem do władzy ekipy kierowanej przez premiera Donalda Tuska. (…) Wbrew wszelkim zobowiązaniom ciążącym na władzach publicznych, rząd ustami swego premiera oświadczył, że rozwiązanie problemu braku mieszkań widzi w „indywidualnym inwestowaniu we własne mieszkanie”.

Trudno o jaśniejszą deklarację, że rząd traktuje sprawę posiadania dachu nad głową jako prywatną sprawę każdego obywatela. Fakt, że dotyczy to jednej z zasadniczych kwestii decydujących o losach narodu, umknęło uwadze premiera. Wszelki komentarz jest tu zbędny. Ówczesny premier obnażył rzeczywisty, a nie werbalny stosunek władz państwowych do problemu mieszkaniowego w ostatnim ćwierćwieczu.

Zorganizowana w Spale w roku 2009 kolejna, już XX Konferencja Spalska poświęcona budownictwu mieszkaniowemu doprowadziła do opracowania projektu Ustawy o polityce mieszkaniowej państwa. (…)

Jednym z elementów projektu było unicestwienie oszustwa ze strony przeciwników zaangażowania państwa w rozwój budownictwa mieszkaniowego. Oszustwo to sprowadza się do argumentu, że zaangażowanie państwa pociągnęłoby wydatki budżetowe niemożliwe do udźwignięcia przez budżet – „państwo jest za biedne, a są pilniejsze wydatki”. W rzeczywistości jednak budownictwo mieszkaniowe jest źródłem nie wydatków, lecz ogromnych przychodów budżetowych – wpływy budżetowe z tytułu budownictwa mieszkaniowego przekraczają 10 mld zł rocznie.

Dla unicestwienia tego oszustwa projekt przewidywał, że w ustawie budżetowej po stronie przychodów będzie ujawniona pozycja „przychody budżetowe wnoszone przez budownictwo mieszkaniowe”. To ten postulat mający ogromne znaczenie dla świadomości społecznej budzi największe opory przeciwników projektu ustawy.

Projekt ustawy został przedstawiony podczas specjalnej konferencji w Sejmie, a w roku 2012 został przyjęty do realizacji przez władze Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, nadal czeka na realizację.

Cały artykuł Piotra Witakowskiego pt. „Mieszkanie Plus, dwa raporty i ustawa” znajduje się na s. 10 i 11 grudniowego „Kuriera WNET” nr 54/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Piotra Witakowskiego pt. „Mieszkanie Plus, dwa raporty i ustawa” na s. 10 i 11 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze