Daniel Echaust, wnuk uczestniczki Powstania Warszawskiego, jest dumny z bycia potomkiem osoby biorącej bezpośredni udział w tych wydarzeniach. Podkreśla jednak, że zdobywanie wiedzy na ich temat nie odbywało się w formie słuchania opowieści swojej babci, gdyż powstańcy z reguły nie byli skorzy to dzielenia się swoimi doświadczeniami szerzej. Ma to związek z presją, jaką nakładał na nich ustrój komunistyczny.
Powstańcy w ogóle nie mówili, bali się. Wiedzieli, że nie mogą mówić w domach, bo dzieci wychodziły i przekazywały informacje dalej. Sprawy zaczęły wychodzić na światło dzienne nieco później, dopiero jako dorośli ludzie zaczęliśmy słuchać.
Gość „Kuriera w samo południe” podkreśla, że powstańcy z reguły posługiwali się mową skrótową i w swojej ekspresji byli bardziej niż oszczędni. Mogło to mieć związek zarówno ze wspomnianym wyżej strachem i presją, jak i z głęboką traumą doświadczenia działań wojennych.
To byli ludzie enigmatyczni, skrótowi, zimni, bez odnoszenia się do własnej osoby – bardziej z odnoszeniem się do służby i wykonywanych obowiązku. Więc to nie było tak, że my – wnukowie – słuchaliśmy jakichś bogatych historii. Im mniej, tym lepiej.
Daniel Echaust podkreśla także wartość wiedzy o tych tragicznych wydarzeniach dla obecnych oraz przyszłych pokoleń.
To są wartości nieprzemijalne. Nie wiemy, co się wydarzy jutro/pojutrze. My się śmiejemy wszyscy, że jako potomkowie jesteśmy cały czas też na jakiejś swojej wojnie.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!
PK