Polskie historie w aktach KGB. Ustalenie nazwisk sprawców mordów jest możliwe i można odtworzyć wiele nieznanych faktów

W naszej części Europy pamięć niszczyły wojny i komunistyczne służby. Na przekór intencjom, jakiś ślad tej pamięci (choć często może mocno wypaczony) pozostał w aktach komunistycznych tajnych służb.

Paweł Bobołowicz

Pisząc do archiwum SBU w Kijowie nie mieliśmy pojęcia ani czego dokładnie szukać, ani czy i co zostanie nam udostępnione. Wiedzieliśmy, że archiwum zarządza Wołodymyr Wiatrowycz, który już wtedy był postrzegany w Polsce negatywnie, jako osoba, która kwestionuje ludobójstwo na Wołyniu. Jego zastępcą była Alina Szpak, którą znaliśmy od lat ze współpracy ze środowiskami pozarządowymi w Łucku. Wysyłając pismo, czekaliśmy na standardową odpowiedź, że nie ma, że nic nie znaleziono. Czego było można spodziewać się po antypolskim historyku? A jednak pomyliliśmy się. To dzięki Wiatrowyczowi mogliśmy, często jako pierwsi, zobaczyć dokumenty sowieckiego KGB. (…)

Wąską klatką schodową wspinaliśmy się na coraz wyższe piętra budynku archiwum. Ciężko było opędzić się od myśli, że idę korytarzami, którymi przed 90 rokiem mógłbym iść jedynie jako więzień. Moi przewodnicy, być może rozumiejąc moje odczucia, wyjaśnili, że budynek jest w miarę nowy i KGB tu nie rezydowało… (…)

Otwierałem kolejne teczki i rozumiałem, że to nie jest praca na dzień, lecz na lata. To, co dla młodych archiwistów było niewielką liczbą dokumentów, w rzeczywistości stanowiło ogromny zbiór informacji. Może czasem nie bezpośredniej, ale przerażającej szczegółowością. Czytałem kolejne rozkazy o nagrodach i karach dla strażników więzienia we Włodzimierzu. Raporty dotyczące okradania więźniów, informacje o sprzątaczkach, kucharzach i ich dyżurach, i dziesiątki dokumentów dotyczących enkawudzistów – łącznie z nazwiskami komendantów, strażników…

W dokumentach znajdowały się też relacje świadków mordów spisane już w roku 1990, w momencie, kiedy sypał się Związek Sowiecki. Świadkowie opowiadali o znikających bliskich, o strzałach z automatów, o sadzie nasiąkniętym krwią mordowanych więźniów. (…)

W Kijowie jest 7 km akt. Szczegóły jednak dopiero można, trzeba zbadać. Zresztą – póki jest taka możliwość. Kto wie, czy na Ukrainie znów nie pojawią się tacy, którym otwartość archiwum KGB nie przypadnie do gustu? (…)

Jak ważne są to historie, chcemy Państwu pokazać, publikując zaledwie dokumenty dotyczące 3 spraw. Trzech z 7 km akt KGB.

Cały artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Polskie historie w aktach KGB” można przeczytać na s. 12 kwietniowego „Kuriera Wnet” nr 34/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Polskie historie w aktach KGB” na s. 12 kwietniowego „Kuriera Wnet” nr 34/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze