O niektórych naukowcach, owładniętych nawykiem aktywności i odnoszących sukcesy w stawianiu świata na głowie

Tylko klęknąć przed sobą jeszcze nie potrafią! Jakoż owładnięci legendarną pasją poznawczą – już niebawem osiągną tę pokorną pozycję na klęczkach, a być może nawet leżenia przed sobą plackiem.

Herbert Kopiec

Nomenklatura w Komitecie Nauk Pedagogicznych (KNP) Polskiej Akademii Nauk (PAN). Stan: po przełomie politycznym 1989 r. Protokół z tajnego posiedzenia (w konwencji S. Mrożka).

– Panowie! – powiedział Przewodniczący KNP – nie ma już co dłużej ukrywać. My, Komitet Nauk Pedagogicznych PAN, jesteśmy ciałem skompromitowanym.

– Od kiedy ?– zapytał rzeczowo sekretarz naukowy KNP.

– Odkąd ustąpiła cenzura i stało się możliwe publiczne wykazanie nam, jak ogłupialiśmy studentów dziennych i zaocznych oraz nauczycieli, zapewniając ich w naszych podręcznikach i publikacjach, że odnaleźliśmy klucz do urabiania/kształtowania osobowości budowniczych socjalizmu zgodnie z założeniami materializmu dialektyczno-historycznego.

– Jeśli tak – zgodził się sekretarz naukowy KNP – to jesteśmy godni najwyższego potępienia. Sprzeniewierzyliśmy się etosowi naukowemu, który nakazywał nam poszukiwać prawdy o wychowaniu.

– Właśnie – przytaknął członek Komitetu. Potępmy się i będzie spokój.

– Tym razem samokrytyka nie wystarczy. Nauczyciele i bardziej rozgarnięci studenci oczekują od nas czegoś bardziej radykalnego – wymamrotał członek Prezydium.

– A gdybyśmy swoją nikczemność potępili z całą stanowczością?

– To też już było, też za mało. Teraz trzeba radykalnie. Proponuję, abyśmy się rozwiązali.

– Co nam to da? A jak nas złapią i potępią?

– Nie ma obawy. Zawiążemy się z powrotem jako Komitet do Badania Kompromitującej Działalności Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.

PS

Wkrótce specjalny Komitet do Badania Kompromitującej Działalności KNP PAN imienia prof. Bogdana Suchodolskiego rozpoczął działalność. Zarzuty, że jego członkowie szybciej teraz awansują w formalnych strukturach nauki niż poprzednio (zostają rektorami, doktorami honoris causa, pełnią najwyższe funkcje rządowe w resorcie szkolnictwa wyższego, wydają po kilka książek rocznie i przewodniczą wszystkiemu temu, co tolerancyjne i postępowe oraz są najaktywniejszymi uczestnikami nieustających dyskursów pedagogicznych), okazują się bezpodstawne. Spotykają ich większe splendory i zaszczyty od innych, ponieważ nikt nie posiada lepszych kwalifikacji do badania Kompromitującej Działalności Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN niż oni.

Wymienione powody, dzięki którym członkowie Komitetu odnoszą sukcesy, nie pokazują najważniejszego. To oni pierwsi wyczuli ducha czasu i odważnie odrzucili, a nawet unieważnili bagaż konserwatywnej wiedzy, który przeszłe pokolenia zwaliły na nasze barki.

Zbyt mała jest świadomość, że „istnieje cały szereg opinii, które uznajemy za bezsporne, a które zostały starannie wszczepione do naszej zbiorowej psychiki poprzez propagandę. Ile szkody w debacie publicznej – zapytajmy – uczyniły proste jak cep konstrukcje erystyczne w rodzaju: Jesteś przeciwnikiem parad homoseksualistów? – Znaczy się, jesteś nienawistnym, opresyjnym faszystą” („Warszawska Gazeta”, sierpień 2019). Członkowie Komitetu przyjęli doktrynę postępu i odkryli kamień mądrości. Osiągnęli miażdżącą przewagę nad uwięzionymi w tradycyjnej mieszczańskiej kulturze, niewyemancypowanymi pedagogami, którzy poważnie traktują swoje powołanie. Dzięki temu w aureoli intelektualistów transformacyjnych znowu mogą już prawie wszystko. Tylko klęknąć przed sobą jeszcze nie potrafią! Jakoż można mieć nadzieję graniczącą z pewnością, że owładnięci legendarną pasją poznawczą, jak to zrobić – już niebawem osiągną tę pokorną pozycję na klęczkach, a być może nawet leżenia przed sobą plackiem. Nie muszę dodawać, że taki widok dla zacofanych osobników mojego pokroju mógłby być niebezpieczny. Całe szczęście, że nie można umrzeć z zażenowania.

Bywa, że czasem czuję się z tą moją krytyką luminarzy akademickiej pedagogiki jak ktoś, kto się pastwi nad niepełnosprawnymi… A to przecież jest nieprawdziwe. Moi oponenci są poza wszelką wątpliwość sprawni. Nie można odmówić im też sukcesów, tyle że w przeprowadzaniu lewackiej tzw. zmiany społecznej, polegającej na postawieniu świata na głowie.

Zajmują się bowiem tym, by to, co nie do pomyślenia, stało się najpierw dyskusyjne, następnie uzasadnione, a ostatecznie normalne. W takiej perspektywie sądzę, że przyszło mi się mocować ze sprawnymi akademikami – tyle że – jak to się dziś mówi – sprawnymi inaczej.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Nawyk aktywności” znajduje się na s. 5 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Nawyk aktywności” na s. 5 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

  • Avatar

    Autor trafił w samo sedno. Brawo!

    Ale jest jeszcze drugie dno. Ostatnio często myślę o znajdujących się w IPN-ie dokumentach dotyczących odartych z prywatności ofiar komunizmu i zauważyłem, że nie tylko dawna nomenklatura, o której pisze Autor, robi karierę na czyjejś krzywdzie. Robią ją też pseudoideowi pracownicy IPN-u, którym do doktoratów i habilitacji potrzebne było upublicznienie ubeckich wypocin o naszych niezłomnych bohaterach, co osiągnęli poprzez przebiegłe zlikwidowanie chroniącego prywatność tych bohaterów statusu osoby pokrzywdzonej. Można o tym, co zrobili, powiedzieć: po trupach do doktoratu i habilitacji.

    Jeśli chodzi o autorytety, na które wielu ludzi dążących do władzy nad drugim człowiekiem lubi się powoływać, to czy jeden z największych autorytetów Jan Paweł II nie mówił, że żaden człowiek nie może posługiwać się osobą jako środkiem do celu?

    Co się tyczy tych pseudoideowych pracowników IPN-u, czyżby zapomnieli oni o metanauce? Przecież grozi im przejście do historii w niesławie.

Komentarze