Rosengarten w Mysłowicach, „Ogród róż” – niemieckie więzienie tak krwawe, że stąd wywodzi się jego wstrząsająca nazwa

W latach 1945–46 urząd bezpieczeństwa adaptował go na obóz pracy, głównie dla Niemców i Ślązaków posądzonych o zdradę narodową z powodu umieszczenia ich w spisie I i II grupy Volkslisty.

Stefania Mąsiorska

Fot. J. Telenga

Muzeum miasta Mysłowice w wyjątkowy sposób uhonorowało przypadające w tym roku dwie rocznice: 660. istnienia miasta i 75. tragedii górnośląskiej – bo filmową etiudą Rosengarten, której premiera miała miejsce 7 marca. W filmie odżyły tragiczne wydarzenia, które rozegrały się najpierw podczas wojny w tymczasowym więzieniu policyjnym, a po wojnie w obozie pracy w Mysłowicach.

Twórcy filmu to artyści z Mysłowic: reżyser Piotr Wróbel, producent Jarosław Telenga (7279ART) i odpowiedzialny za efekty wizualne Michał Jaworski. Tę niezwykłą, emocjonalną pamiątkę historyczną zaadresowali oni przede wszystkim do młodego pokolenia. Kanwą filmu są wzruszająco opowiedziane losy rodziny, która w trudnym czasie wojny znalazła się w Mysłowicach, i jej powojenny dramat, kiedy ojca osadzono w obozie, nazywanym przez więźniów „przedsionkiem piekła”.

W latach 1941–45 Rosengarten było niemieckim więzieniem policyjnym, gdzie osadzonych przesłuchiwano, stosując tak krwawe tortury, że stąd ponoć wywodzi się jego ta wstrząsająco przewrotna nazwa „Ogród róż”.

Po zakończeniu czynności śledczych więźniowie byli odsyłani do KL Auschwitz, wysyłani na przymusowe roboty lub mordowani w publicznych egzekucjach. Przez ten obóz w czasie wojny przewinęło się około 20 tysięcy osób, z czego większość została w nim uśmiercona.

W latach 1945–46 komunistyczny urząd bezpieczeństwa adaptował go na obóz pracy, głównie dla Niemców oraz Ślązaków posądzonych o zdradę narodową z powodu umieszczenia ich nazwisk w spisie I i II grupy Niemieckiej Listy Narodowościowej (Deutsche Volksliste). Nieludzkie warunki panujące w obozie sprawiły, że do końca jego funkcjonowania, czyli do roku 1947, zmarło w nim ponad 2300 więźniów. „Ta powojenna historia jest chyba najbardziej trudna i najcięższa do zrozumienia. Jest to jedna z najbardziej czarnych i smutnych i historii nie tylko miasta Mysłowice, ale i całego regionu Śląska” – powiedział przed premierowym pokazem filmu dyrektor Muzeum Miasta Mysłowice Adam Plackowski.

Artykuł Stefanii Mąsiorskiej pt. „Pamiętamy w Mysłowicach o obozie Rosengarten” znajduje się na s. 8 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Stefanii Mąsiorskiej pt. „Pamiętamy w Mysłowicach o obozie Rosengarten” na s. 8 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Tragedia Górnośląska rozpoczęła się we wrześniu 1939 roku i związana była z Tragedią Polską – polskim holokaustem

Powstańcy śląscy i inteligencja znaleźli się na niemieckich listach proskrypcyjnych, a Rosjanie w byłym Auschwitz i jego filiach zakładali obozy koncentracyjne głównie dla przeciwników władzy ludowej.

Jadwiga Chmielowska

Rabowali, gwałcili, torturowali, rozstrzeliwali. Tak wspominają Ślązacy żołnierzy Armii Czerwonej, którzy nieśli „wyzwolenie”. Po ostrzale artyleryjskim 27 stycznia Sowieci pojawili się w Katowicach. Byli głodni, szukali w mieszkaniach, piwnicach i strychach jedzenia. Mieszkańcy bardzo się bali, ale prawdziwa tragedia miała dopiero nastąpić.

Tereny Śląska w granicach II RP były łagodniej traktowane. Oficerowie hamowali, a przynajmniej próbowali powstrzymywać żołnierską dzicz. Dopiero po przekroczeniu granicy III Rzeszy zaczęło się masowe mordowanie. Już „27 stycznia 1945 roku Armia Czerwona spacyfikowała Przyszowice i Miechowice na Śląsku. Żołnierze sowieccy wyciągali ludzi z piwnic i domów. Torturowali, okradali, gwałcili, rozstrzeliwali. Zginęły kobiety, dzieci, powstańcy śląscy, a nawet ukrywający się Żydzi – łącznie blisko 450 osób” – podaje Łukasz Zalesiński na portalu Polska Zbrojna. A oto inny fragment cytowanego tekstu: „Pod koniec stycznia 1945 roku maszerujący od strony Gliwic czerwonoarmiści podeszli pod Przyszowice. – Przed wojną była to ostatnia wieś po polskiej stronie granicy. Kamień rzucony spośród jej zabudowań lądował już w Niemczech – opowiada dr Węgrzyn. Na opłotkach Sowieci natknęli się na niemieckich żołnierzy z 2 Batalionu Pancernego.

Po krótkiej wymianie ognia Niemcy się wycofali, a zwycięskie oddziały wkroczyły do wsi. Część Polaków przyjęła ten fakt z entuzjazmem. Szybko przekonali się jednak, że nie ma się z czego cieszyć. We wsi rozpoczęła się regularna rzeź. – Czerwonoarmiści najpewniej się pomylili. Byli przekonani, że oto właśnie wkroczyli do Niemiec. (…)

Tak zapamiętano Rosjan we wszystkich wioskach i miastach obszaru Śląska, który po plebiscycie pozostał w Niemczech. Dotyczy to także Opolszczyzny. Najgorzej było w miejscowościach przygranicznych. Dowództwo Armii Czerwonej zachęcało do folgowania sobie i brania odwetu na „germańcach”. Na nic się zdały tłumaczenia Ślązaków, że są Polakami, bo przecież znają język polski i potrafią się dogadać – przecież rosyjski jest językiem słowiańskim. W powiecie gliwickim zginęło wielu byłych powstańców śląskich, zwłaszcza tych, którzy uwierzyli w „wyzwolenie”. Nie mieli doświadczenia mieszkańców wschodnich rubieży II RP, którzy Sowietów poznali już po 17 września 1939 r., a i tam zdarzali się tacy, którzy uwierzyli Rosjanom. Dowództwo AK Okręgu Wileńskiego po udanej akcji „Burza”, która uwolniła Wilno z rak niemieckich, zostało zaproszone przez Rosjan na uroczysty bankiet, z którego tylko nieliczni wrócili po kilku latach spędzonych w łagrach Syberii. (…)

Oddział żołnierzy gen Maczka – Rufin Kopiec drugi od lewej w górnym rzędzie siedzących | Fot. archiwum rodziny Kopców

Niemcy korzystali ze współpracy z Rosją Sowiecką nie tylko w dziedzinie militarnej i surowcowej. Uczyli się ludobójstwa. Już bowiem w maju 1920 r. w archangielskim wydaniu rządowej gazety „Izwiestia” opisano Wyspy Sołowieckie jako miejsce „wymarzone” na obóz pracy: „Surowy klimat, dyscyplina pracy i walka z siłami natury będą wyśmienitą szkołą dla wszystkich elementów przestępczych”. W 1923 roku przywieziono pierwszych więźniów politycznych. Tak rozpoczynał się słynny Archipelag GUŁAG, rozsiany po całym Związku Sowieckim. W sowieckich obozach koncentracyjnych – łagrach – uczono się, jak czerpać zyski z pracy niewolniczej. Na ich bramach wejściowych widniały hasła w rodzaju: „Żelazną ręką zapędzimy ludzkość do szczęścia”; „Praca kwestią honoru, męstwa, sławy i heroizmu”. Towarzyszyły im portrety młodego Lenina i czerwone gwiazdy. To właśnie zwiedzając rosyjskie łagry, niemieccy hitlerowcy uczyli się budowy i organizacji obozów koncentracyjnych. Więźniów Auschwitz witał napis „ARBEIT MACHT FREI”. Po II wojnie światowej obóz sołowiecki nazywany był polarnym Oświęcimiem. W 2023 roku obóz ten będzie obchodził 100-lecie założenia. (…)

We wrześniu 1939 r. na pierwszy ogień poszli Ślązacy. Powstańcy śląscy i inteligencja znaleźli się na niemieckich listach proskrypcyjnych jako przeznaczeni do likwidacji w pierwszej kolejności.

Korpus Śląskiej Policji otrzymał rozkaz wycofania się w okolice Tarnopola, aby nie dostał się w ręce niemieckie. Tam po 17 września trafił w łapy rosyjskie i został zgładzony w obozie jenieckim w Ostaszkowie. Śląscy urzędnicy, lekarze, adwokaci trafiali do obozu w Starobielsku, a oficerowie do Kozielska, by być rozstrzelani w Katyniu.

Książeczka wojskowa Leona Kopca. Ślązakom zmieniano nazwiska, gdy trafiali do polskich oddziałów. Właściwe nazwiska wpisywano dopiero po wojnie do książeczek wojskowych, które żołnierze mieli przy sobie | Fot. archiwum rodziny Kopców

Obóz koncentracyjny w Oświęcimiu, wcielonym do III Rzeszy jako Auschwitz, powstał w 1940 r. i był przeznaczony na miejsce zagłady Polaków. Już w czerwcu 1940 r. trafiły tam dwa transporty więźniów – z Tarnowa i ze Śląska. „Są młodzi i zdrowi, więc mają przed sobą ze 3 miesiące życia. Na wolność wyjdą przez komin krematorium. Taką przyszłość przepowiadano 728 pierwszym więźniom w Auschwitz” – napisał na łamach „Polityki” Marcin Kołodziejczyk w artykule „3 miesiące. Tyle mieli żyć więźniowie z pierwszego transportu do Auschwitz”. Pierwsi więźniowie to 30 niemieckich kryminalistów, których wykorzystano do rejestracji Polaków i ich bezpośredniego nadzoru. Więźniowie z Tarnowa przewożeni byli jeszcze wagonami 3 klasy, a eskortujący transport „żandarmi kazali im zapamiętać 14 czerwca 1940 r. – dzień, w którym upadł Paryż” – kontynuuje Kołodziejczyk. Lokalizacja obozu w Oświęcimiu była podyktowana bliskością Śląska i Zagłębia, gdzie więzienia szybko stały się przepełnione polskimi patriotami, a także Małopolski, i dogodna komunikacyjnie nawet w aspekcie międzynarodowym. Żydów zaczęto zwozić dopiero w 1942 r., gdy Hitler podjął decyzję o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”.

Generał Anders, pytany przez aliantów, skąd weźmie uzupełnienia do swojej armii, odpowiedział bez namysłu: z Wermachtu; ostrzelane wojsko – Ślązacy i Pomorzanie! Tak też było.

Ślązacy na froncie zachodnim dezerterowali, poddawali się najszybciej jak zdołali, a w obozach jenieckich nie oddawali honorów starszym rangą Niemcom. Gdy alianci zorientowali się w sytuacji, poinformowali dowództwo polskiej armii i polscy oficerzy werbunkowi objeżdżali obozy jenieckie dla Niemców. Ślązacy trafiali do wojska polskiego. Przykładem mogą być bracia Kopcowie. Matka po wojnie dostała w Świerklanach pod Rybnikiem list z fotografią Rufina – żołnierza dywizji gen. Maczka i Leona – kierowcy polskiego generała w Wlk. Brytanii. Obydwaj w polskich mundurach. Leon został odznaczony przez władze Wlk. Brytanii, ale rządzący PRL-em dopiero w 1979 r. wyrazili zgodę na odebranie odznaczenia przez obywatela Polski.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Tragedia Śląska” znajduje się na ss. 1 i 2 „Śląskiego Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Tragedia Śląska” na s. 1 „Śląskiego Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego