• Jacek Pruszyński
    Jacek Pruszyński :

    „Artyści” co właściwie rozumiemy przez to słowo?

    Wyjdźmy od spotkanego na jednym forów założenia, że: artysta to ktoś, kto coś tworzy – nieważne co, postać martwego ciała na płocie, rzeźby z masła, muzykę JP, wieżę z butelek po wódce, wszystko się liczy.

    Trzeba przyznać, ze taka definicja ma co najmniej jedną , za to niezaprzeczalną zaletę – upraszcza życie nie tylko nam ale i „artystom”.

    Tworzę więc Jestem ! – można krzyknąć z dumą, po zakończeniu „instalacji artystycznej”

    Jaką zaletę ma taka „sztuka” ? Może ją stworzyć każdy „artysta” niezależnie od tego, że podczas swoich studiów opanował jedynie umiejętność puszczania nosem kółek z tytoniowego dymu.

    Jaką trudność stwarza takie podejście do „dzieł artystycznych” ?

    Sensownie ujął to jeden z internetowych dyskutantów: problem jest taki, że nie wypada wrzucać do jednego wora Van Gogha i Antka z osiedla, co HWDP napisał na ścianie kamienicy.

    Skoro nie wypada, to czy wypada określić słowem „aktor” – osobę, która przez dwie godziny tarzała się po podłodze mając za tło ustawione na tle ciemniej ściany krzesełka? Przy czym, jak już jakiś czas temu zauważono, obecny poziom oddania „aktorów” reżyserom i ich pomysłom wydaje się być bezgraniczny. I nie chodzi tu tylko o sceniczną nagość czy wulgaryzmy jakie recytują ze sceny. Istotnym zatem staje się pytanie – czy aktor jeszcze interpretuje graną postać, czy też jest po prostu używany przez reżysera.?

    Wydaje się, że jest używany. Choćby dlatego, że na scenach widuje się wielu biegających nago i w marę poprawne robiących fikołki , natomiast wykazać się techniką aktorską na miarę Junoszy-Stępowskiego potrafią niestety nieliczni.

    Nawet nie dlatego, że nie posiadają koniecznego do tego talentu, a ponieważ nie mają się gdzie tego nauczyć .

    Nie mają się gdzie nauczyć, ponieważ ich nauczyciele też tego nie potrafią.
    Dochodzimy tu do pewnego samonapędzającego się toku myślenia – Nie będę, ponieważ nie potrafię. Efekty moich działań wyglądałyby tak, jak próba poprawienia twarzy Mona Lisy, poprzez oblanie jej zupą czyli żałośnie.

    Natomiast dyskomfortu związanego z faktem porównania swojej twórczości z twórczością innych mogę uniknąć, przenosząc się na pola działalności, na których takie porównanie będzie niemożliwe.

    Aforyzm Oscara Wilde:
    „Dobrzy artyści istnieją tylko w tym, co tworzą” nieźle oddaje konieczność odkrycia magii w sztuce przynajmniej przez tych artystów, którzy jako swój cel wybierają coś więcej niż kolejny grant z Ministerstwa.

    I paradoksalnie ta grupa powinna poważnie potraktować poniższe ostrzeżenie:
    W Afryce, (jeśli wierzyć lokalnej prasie) żyje sobie pewien człowiek władający magicznymi mocami.
    Człowiek, który pewnej nocy, pozmniejszał mężczyznom z całej okolicy przedmioty ich rodowej dumy, unieszczęśliwiając tym zabiegiem ich żony, przyjaciółki oraz paru przyjaciół.
    Ale to nie wszystko. Wspomniany osobnik, w celu ujścia sprawiedliwej karze, zamienił się w Kozę!
    I w postaci tejże Kozy, uparcie odmawiał nie tylko przyznania się do winy, ale i złożenia wyjaśnień, zwłaszcza dotyczących motywu swojego przestępstwa.

    Zadziwiające jest nie to, iż człowiek zamienił się w kozę ( w tym wypadku Kozę) gdyż nie o takich cudach słyszano już na salach sądowych , ale to, że obrona, która przecież przysługuje oskarżonemu w każdym procesie, nie stwierdziła, iż jej klient pozostaje w stanie kozim nie z powodu złej woli, ale nagłego i niezależnego od podsądnego spadku mocy magicznych, który nie pozwala w/w oskarżonemu powrócić do postaci człowieka.

    W Europie, na razie nie słyszymy o wielu takich przypadkach. Choć można spotkać też opinię, że równie magicznych zdarzeń i na naszym kontynencie dostatek, tylko poszkodowani, z powodu panującej w krajach nazywających się „rozwiniętymi” pandemii „lustrzycy” nie wiedzą, że padli ofiarą magii.

    Pozostaje tylko uprzedzić twórców sztuki – jeśli z powodu magii, jaką jest ona przesycona zacznie się wam to czy owo zmniejszać – nie liczcie na pomoc afrykańskiego maga, biedak nadal pozostaje Kozą!

Komentarze