Chińscy studenci zawsze pozostają pod kontrolą i wpływem KPCh, nawet jeśli studiują w USA czy innym kraju Zachodu

Powodzenie demokracji zależy od aktywnego udziału obywateli, podczas gdy sukces reżimu komunistycznego zależy od biernej wierności ludu, osiąganej dzięki propagandzie i opanowaniu wszystkich mediów.

Peter Zhang

Ostatnio w mediach powstał lekki szum na temat rzekomego określenia przez prezydenta Donalda Trumpa praktycznie każdego chińskiego studenta studiującego w Stanach Zjednoczonych jako szpiega, mimo że nie wymienił kraju ich pochodzenia z nazwy. Podczas gdy media głównego nurtu mogły uznać jego słowa za zbyt przesadne, Trump w pewnym sensie się nie mylił.

13 lutego 2018 r. dyrektor FBI Christopher Wray zeznał podczas przesłuchania w Senacie, że na uniwersytetach działa ogromna chińska sieć wywiadowcza: „profesorowie, naukowcy, studenci”. „Widzimy [to] w prawie każdym biurze terenowym FBI w całym kraju. Nie tylko w dużych miastach. W małych również” – powiedział. „Myślę, że poziom naiwności ze strony sektora akademickiego co do tej kwestii stwarza własne problemy. Korzystają z bardzo otwartego środowiska badawczo-rozwojowego, które mamy, które wszyscy szanujemy. Przy czym oni je wykorzystują”.

Obecnie do amerykańskich szkół wyższych uczęszcza ok. 350 000 studentów z Chin kontynentalnych (ok. 35 proc. wszystkich studentów z zagranicy w Ameryce). Według Michaela Wessela, komisarza działającej przy Kongresie Komisji Rewizyjnej ds. Ekonomii i Bezpieczeństwa w relacji USA–Chiny, Pekin rekrutuje niektórych z nich w celu zapewnienia sobie technologicznego know-how.

Przypadki takie jak Liu Ruopenga, byłego doktoranta na Uniwersytecie Duke’a, oskarżonego o przekazywanie Chinom wrażliwej technologii, nie są rzadkością, choć zazwyczaj nie są tak sensacyjnie opisywane w prasie, jak historia rosyjskiego szpiegostwa.

Chińskie stowarzyszenia studentów i naukowców (CSSA) funkcjonują w USA na praktycznie wszystkich uniwersytetach, które przyjęły chińskich studentów. Często stowarzyszenia te finansują i wywierają na nie wpływ lokalne chińskie konsulaty. To nie są typowe kluby studenckie; służą raczej monitorowaniu chińskich studentów i przeprowadzaniu różnych misji państwowych. (…)

W wywiadzie dla „Foreign Policy” student z komórki KPCh na Uniwersytecie Illinois powiedział: „Po powrocie do Chin odbyliśmy indywidualne spotkania z naszymi nauczycielami. Rozmawialiśmy o naszym zachowaniu i zachowaniu innych za granicą. […] Musieliśmy powiedzieć, czy inni studenci mieli jakieś przemyślenia antypartyjne”. Takie komórki KPCh działają w Kalifornii, Ohio, Nowym Jorku, Connecticut, Dakocie Północnej i Wirginii Zachodniej.

Panujący wśród studentów nawyk wzajemnego szpiegowania się nie jest czymś wyjątkowym w społeczeństwie orwellowskim. Studenci są zachęcani także do donoszenia na swoich profesorów. W następstwie donosów ze strony studentów profesor You Shengdong z Uniwersytetu Xiamen, profesor Zhai Juhong z Uniwersytetu Ekonomii i Prawa Zhongnan oraz profesor Tan Song z Chongqing Normal University zostali zawieszeni w nauczaniu za publiczne wygłaszanie na zajęciach komentarzy niepoprawnych politycznie.

Niewiele reżimów wykonało lepszą robotę niż KPCh, izolując swoich obywateli, aby lepiej manipulować i kontrolować ich sposób myślenia i zachowania.

Wieloletnie ofiary syndromu sztokholmskiego często mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że ich myślenie jest zniekształcone lub że są ofiarami. Chińczycy od najmłodszych lat nie są kształceni w oparciu o obiektywne fakty, ale indoktrynowani ideami, w które mają wierzyć, ponieważ tak chcą władze. Jest to niebezpieczne zarówno dla Chińczyków, jak i dla osób mieszkających poza granicami Chin.

Nie oznacza to, że demokratyczny rząd jest całkowicie wolny od ideologicznych manipulacji, ale istnieje duża różnica: powodzenie demokracji zależy od aktywnego udziału jej obywateli, podczas gdy sukces reżimu komunistycznego zależy od biernej wierności ludu, którą można osiągnąć jedynie na skutek stosowania nieustępliwej propagandy i poprzez drakońskie opanowanie wszystkich mediów, w tym dobrze izolowanego intranetu dla 600 mln użytkowników internetu. Dlatego jedynym sposobem na uleczenie całego narodu, będącego zakładnikiem monstrualnego systemu autorytarnego, jest wolne społeczeństwo. Przezwyciężenie skutków syndromu sztokholmskiego lub innych rodzajów kontroli umysłu po latach edukacji komunistycznej jest być może jednym z najbardziej zniechęcających zadań, przed jakimi stoją wszyscy Chińczycy, zwłaszcza studiujący za granicą, którzy mają dobrą okazję przekształcić się w wolne społeczeństwo. George Orwell napisał w Roku 1984: „Dopóki nie staną się świadomi, nigdy się nie zbuntują i dopóki się nie zbuntują, nie mogą stać się świadomi”.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Zawsze pod kontrolą. Chińscy studenci w USA” znajduje się na s. 13 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Petera Zhanga pt. „Zawsze pod kontrolą. Chińscy studenci w USA” na s. 13 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze