Manifest polityczny KRS czy bałagan w Ministerstwie Sprawiedliwości? / Dwugłos w Radiu WNET na temat asesorów sądowych

Na pytanie, czy za sprzeciwem KRS wobec powołania asesorów stoi polityka czy też KRS słusznie wytyka błędy ministerstwu sprawiedliwości, odpowiadali Tomasz Rzymkowski i Bartłomiej Wróblewski.

Dzisiaj w Poranku WNET Łukasz Jankowski przeprowadził dwie rozmowy dotyczące wtorkowej decyzji Krajowej Rady Sądownictwa o zgłoszeniu sprzeciwu wobec powołania przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę na asesorów 265 absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Asesorowie to tzw. sędziowie na próbę. Po czterech latach orzekania jako asesorowie mogą oni następnie zostać sędziami już bezterminowo.

Najpierw na ten temat wypowiedział się Bartłomiej Wróblewski, prawnik konstytucjonalista.

Zdaniem posła Bartłomieja Wróblewskiego z PiS, decyzja KRS o sprzeciwie wobec powołania asesorów przez ministra Zbigniewa Ziobrę jest to „rodzaj wyrazistej manifestacji politycznej”. – Powoływanie się na argumenty natury czysto formalnej i w konsekwencji odrzucenie 265 kandydatur, i odmowa powołania ich na asesorów nie może być inaczej odczytywana – powiedział w Poranku WNET.

Poseł PiS stwierdził też, że KRS mogła wcześniej wskazać braki formalne, wtedy na pewno zostałyby uzupełnione. Nie przekonują go podawane przez KRS argumenty, że któraś osób powołanych na asesora zmieniła nazwisko w związku ze ślubem. Zwrócił też uwagę na skalę decyzji KRS – dotyczy ona 265 osób. Tymczasem środowisko sędziowskie i KRS od dawna mówią, że sędziów brakuje.

Cała sprawa jest zdaniem Bartłomieja Wróblewskiego kolejnym argumentem za tym, że głęboka reforma wymiaru sprawiedliwości to konieczność. Podkreślił przy tym wagę profesjonalizmu w działaniach rządzących. Każdy błąd będzie bowiem wykorzystany do tego, żeby „reformę zatrzymać, spowolnić, osłabić”.

Inaczej zupełnie tę sprawę widzi poseł Kukiz’15, Tomasz Rzymkowski, który jako członek Krajowej Rady Sądownictwa z ramienia Sejmu uczestniczył w wydawaniu uchwały.

– Wiele rzeczy w życiu widziałem, ale takiego bałaganu nie spodziewałem się. Inni członkowie zespołu, też parlamentarzyści, nie tylko sędziowie, również przecierali oczy ze zdumienia, że można w takich warunkach pracować i podejmować decyzje, które będą kształtowały rzeczywistość polskiego wymiaru sprawiedliwości na lata – powiedział Tomasz Rzymkowski w Poranku WNET.

Poseł opisał procedurę powoływania asesorów. KRS, zgodnie z nowelizacją prawa o ustroju sądów powszechnych, ma prawo kontroli następczej. Najpierw minister sprawiedliwości powołuje asesorów i odbiera od nich przysięgę, a następnie KRS ma miesiąc na zgłoszenie sprzeciwu do kandydatur na asesorów.

Tomasz Rzymkowski twierdzi, że dokumentów, które powinny być zebrane przez ministerstwo sprawiedliwości w toku procedury przed powołaniem asesorów, nie było; te które były, były – jak to określił – kuriozalne. Podał kilka przykładów. Jeden asesor sześciokrotnie popełnił wykroczenia drogowe, a zgodnie z przepisami powinien być nieposzlakowanej opinii. Dwie panie asesor są na urlopach macierzyńskich do przyszłego roku. Zamiast dyplomu ukończenia studiów przedstawione było zaświadczenie o średniej ocen.

Gdy 30 października przyszedł kurier z dyplomami ukończenia przez asesorów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, okazało się, że dyplomy miały datę właśnie 30 października. – Te dokumenty powinny być w posiadaniu ministerstwa sprawiedliwości przynajmniej na chwilę przed podjęciem decyzji o powołaniu kogoś na asesora – powiedział poseł Kukiz’15.

– Krajowa Rada Sądownictwa stwierdziła, że nie jest w stanie ocenić, na jakiej podstawie ministerstwo sprawiedliwości powołało te osoby na asesorów – stwierdził Tomasz Rzymkowski. Na pytanie, czy skala nieprawidłowości uzasadniała złożenie sprzeciwów w odniesieniu do wszystkich powołanych asesorów, powiedział, że w zespole w ramach KRS, w którym pracował, zajmującym się 67 osobami, tylko jedna miała komplet dokumentów, a wszystkie dokumenty powinny zostać zebrane wcześniej, przed powołaniem ich na asesorów.

Na koniec rozmowy poseł Rzymkowski zarzucił Zbigniewowi Ziobrze, że odpowiada za paraliż polskiego wymiaru sprawiedliwości. Jest bowiem ponad 1000 wakujących stanowisk sędziowskich, a minister sprawiedliwości nie rozpisuje na nie konkursów.

Zapraszamy do wysłuchania obu rozmów w części drugiej i piątej Poranka WNET.

JS

Komentarze