Komentarze w USA po wizycie Donalda Trumpa w Polsce: Czy rzeczywiście „przyjechał swój do swego po swoje”?

O tym, czy normalny Polak lub Amerykanin może krytykować przemówienie prezydenta USA, oraz co z jego wizyty w Polsce zapamiętają Amerykanie – rozmowa z Ireną Lasotą.

Krzysztof Skowroński w Poranku WNET nadawanym ze stumetrowej suwnicy na terenie dawnej Stoczni Szczecińskiej rozmawiał z Ireną Lasotą na temat wizyty prezydenta Donalda Trumpa w Polsce i jej odbioru w amerykańskich mediach.

Irena Lasota pomimo że – jak przyznała – jest niezbyt wielką entuzjastką Donalda Trumpa, była bardzo mile zaskoczona jego przemówieniem. Uważa, że było ono bardzo dobre, porównywalne do najlepszych przemówień amerykańskich prezydentów z Ronaldem Reaganem na czele. Prawdziwego Donalda Trumpa można było jednak raczej poznać w czasie konferencji prasowej, a nie przemówienia.

Prezydent USA zdaniem Ireny Lasoty potrafi otoczyć się właściwymi ludźmi. Przykładem są osoby piszące mu przemówienia, czyli tzw. speechwriterzy. Na podstawie treści przemówienia na pl. Krasińskich można nawet z dużą dozą prawdopodobieństwa określić, jacy konkretnie speechwriterzy to byli. Fragment o powstaniu warszawskim i o walkach o Aleje Jerozolimskie (przecież nie najważniejszym i nie najbardziej znanym epizodzie powstania) świadczyć może o tym, że nad przemówieniem pracował Marc Thiessen. Jego matka walczyła w powstaniu. Przypuszczać można, że ona lub dziadek Marca Thiessena brali udział w walkach w Alejach Jerozolimskich, które z dużą szczegółowością przedstawił prezydent w wystąpieniu.

Oczywiście można „kaprysić”, że czegoś nie było. Irena Lasota uważa, że więcej mogło zostać powiedziane o zagrożeniu rosyjskim. Jednak żaden normalny Polak czy Amerykanin nie powinien przemówienia krytykować.

Bardzo ważne było to, że prezydent do Polski przyjechał w pierwszej kolejności. To, że wspomniał o art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, nie było tak bardzo istotne, bo on i tak obowiązuje, a nikt go nie odrzucał. Europa jest dla Trumpa najważniejszym strategicznym, ekonomicznym i cywilizacyjnym partnerem Stanów Zjednoczonych

Dużo informacji dotyczących wizyty przedostało się do amerykańskich mediów. Nawet tzw. gadające głowy przyznawały, że jest to ważne wydarzenie. Nie brak też oczywiście głosów krytycznych i głosów nic nie wyjaśniających, np. że prezydent mówił wyłącznie do Amerykanów, co jest według korespondentki Radia WNET oczywistą nieprawdą, gdyż było ono skierowane do Polaków.

Wypowiedzieć musiała się oczywiście Anne Appelbaum z „Washington Post” (żona Radka Sikorskiego), która całkowicie dezawuuje nie tylko Donalda Trumpa, ale i wolność mediów w Polsce. Prezentuje ona typowe dla „New York Timesa” i „Washington Post”podejście, według którego spotkali się w Polsce autorytarni liderzy („swój do swego po swoje”). Z takimi ocenami Irena Lasota oczywiście się nie zgadza. Jak już coś krytykować, to prezydenta Andrzeja Dudę, który nie był dobrze przygotowany do odpowiedzi na pytania o wolność prasy w Polsce.

Irena Lasota stwierdziła, że do większości Amerykanów raczej nie dotarły opinie głoszone przez „New York Timesa” i „Washington Post” na temat rzekomego zagrożenia demokracji w Polsce. Amerykanie zauważyli na pewno, że ich prezydent przyjechał do Polski, wygłosił duże, poważne i bardzo ładne przemówienie oraz że został entuzjastycznie przywitany przez Polaków. [related id=28162]Z tym na pewno będzie kontrastować to, co się będzie działo, gdy Donald Trump odwiedzi zaraz Europę Zachodnią. Zostanie tam przyjęty dużo chłodniej, a jego wizytom towarzyszyć będą protesty.

Zapraszamy do wysłuchania całego Poranka WNET. Rozmowa z Ireną Lasotą miała miejsce w pierwszej części audycji. O wizycie Donalda Trumpa w Polsce oraz o tym, jak to komentują media amerykańskie, w dzisiejszym Poranku wypowiadał się też dr Paweł Zyzak. Zapraszamy do słuchania.

JS

Komentarze