Ratownik z KWK „Krupiński”: Przepraszam, że głosowałem na PiS. Prawo i Sprawiedliwość mojego głosu już nie dostanie

– Liczyłem, że dotrzymają swoich obietnic – powiedział Leszek Modzelewski, pracownik KWK „Krupiński”. – Ślązacy wierzą tylko raz – dodała Jadwiga Chmielowska, red. naczelna „Śląskiego Kuriera Wnet”.

 

Trwa protest w Kopalni Węgla Kamiennego „Krupiński”. Powodem akcji protestacyjnej jest decyzja o zamknięciu tego śląskiego przedsiębiorstwa wydobywczego. Leszek Modzelewski, ratownik w kopalni „Krupiński” przypomniał, że decyzje takie podejmuje się w stosunku do kopalń uznanych za trwale nierentowne. Zaznaczył, że zakład wydobywczy w Suszcu do nich nie należy.

Taki werdykt zapadł po wielokrotnych wizytach w kopalni Jerzego Markowskiego, ministra górnictwa za rządów SLD, a obecnie prezesa niemieckiej spółki, która chce przejąć infrastrukturę KWK „Krupiński” i sąsiadujące z nią złoża węgla.

 

[related id=”4243″]

Modzelewski wyjaśniał, że KWK „Krupiński” jest jednym z najlepszych zakładów wydobywających węgiel w Polsce. A ponadto, pośród innych kopalń, szczyci się największym poziomem bezpieczeństwa.

 

Zapytany o to, co powiedziałby na spotkaniu z premier Beatą Szydło, odparł wprost: – PiS mojego głosu nie dostanie, bo liczyłem na to, że rząd dotrzyma swoich obietnic [względem sektora górniczego]. To, co ja robię, robię świadomie, i myślałem, że obietnice wyborcze też były składane świadomie.

– Było powiedziane, że górnictwo trzeba zreformować w sposób prawidłowy. Pani premier obiecała, że muszą być spełnione pewne warunki, żeby kopalnie można było przekazać do Spółki Restrukturyzacji Kopalń [podmiotu zajmującego się m.in. likwidacją kopalń – red.]. Aby zostać włączonym do SRK, należy potwierdzić brak złoża, brak koncesji, trudne warunki geologiczne oraz musi zaistnieć zgoda społeczna na likwidację. Na KWK „Krupiński” nie został spełniony żaden z tych warunków – przypomniał Leszek Modzelewski.

Ratownika górniczego wsparła Jadwiga Chmielowska, redaktor naczelna śląskiego wydania „Kuriera Wnet”, która przypomniała, że wielu mieszkańców województwa śląskiego żywiło duże nadzieje na poprawę sytuacji w górnictwie wraz ze zmianą władzy. Ślązacy uwierzyli obecnemu rządowi, ale Ślązak wierzy tylko raz.

W dodatku – powiedziała redaktor Chmielowska – obecny wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski nie jest żadnym specjalistą od górnictwa. Ani jednego dnia nie przepracował w przemyśle. Jeśli ktoś pochodzi ze Śląska, to jeszcze nie oznacza, że zna się na górnictwie.

K.T.

Komentarze