Ambasador Palestyny: Umowa Izraela z Bahrajnem i ZEA nie doprowadzi do pokoju. To mydlenie oczu przez prezydenta Trumpa

Ambasador Palestyny Mahmoud Khalifa podkreśla, że Palestyna chce normalizacji stosunków z Izraelem, ale najpierw musi on zakończyć okupację Palestyny i uznać suwerenne państwo palestyńskie.


Ambasador Palestyny w Polsce, Mahmoud Khalifa uważa, że umowa o normalizacji stosunków pomiędzy Izraelem a ZEA i Bahrajnem nie dotyczy świata arabskiego i wprowadza chaos w regionie. Jest to umowa jedynie pomiędzy Izraelem i Stanami Zjednoczonymi. Świat arabski przedstawiał już w przeszłości swoje propozycje normalizacji stosunków pomiędzy państwami arabskimi i Izraelem.

Prawda jest taka, że administracja Donalda Trumpa pracuje z całych sił przed wyborami w Stanach Zjednoczonych, a prezydent Trump chce odnieść jakiś niewielki sukces w odniesieniu do tzw. planu stulecia, który opadł […] Stany Zjednoczone chciały zrobić krok w tym kierunku przed wyborami, by mydlić oczy wyborcom. Moim zdaniem ta kwestia nie zaprowadzi stabilności i pokoju w regionie.

Gość Radia Wnet wskazuje, że w 2002 roku przedstawiono arabski plan normalizacji stosunków z Izraelem, który miał doprowadzić do powstania niezależnego, suwerennego Państwa Palestyńskiego ze stolicą w Jerozolimie, natomiast od 2000 roku Izrael przestał przestrzegać porozumień z Oslo i dopuszczał się przestępstw.

Izrael szturmował miasta palestyńskie, terroryzował cywilów na zachodnim brzegu w strefie Gazy, atakował oficjalne instytucje, wypędzał pracowników z urzędów granicznych z Jordanią, toczył wojny przeciw narodowi palestyńskiemu, atakował kancelarie prezydenta. Moim zdaniem Izrael nie zasłużył na taką wielką nagrodę, ani ze strony Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Bahrajnu, ani innych krajów, które myślą o zawiązaniu takich układów z Izraelem.

Ambasador Mahmoud Khalifa podkreśla, że rozwiązanie konfliktu powinno przebiegać na podstawie rezolucji ONZ, a nie tak, jak chce tego przywódca USA, Izraela czy Bahrajnu. Zaznacza, że Iran nie jest wrogiem Palestyńczyków.

Nie można tak tego rozumieć, że Palestyna trzyma z Iranem. Palestyna przestrzega różnych rezolucji międzynarodowych […] Tak jak mówił minister spraw zagranicznych Bahrajnu podczas konferencji warszawskiej, że Izrael nie jest naszym wrogiem tylko Iran-to jest absurd. Iran nie okupuje ziemi palestyńskich, tylko Izrael.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Lasota: Bahrajn jest na liście krajów, które nie są bardzo cenione. Rządzi nim dynastia, która łamie prawa człowieka

Irena Lasota o podpisaniu porozumienia pomiędzy Izraelem a ZEA i Bahrajnem, motywacji Donalda Trumpa, tym, co oznacza to dla Palestyńczyków oraz o protestach na Białorusi.

Nie ma co mówić o żadnym pokoju skoro ani Emiraty, ani Bahrajn nigdy nie toczyły wojny z Izraelem.

W Białym Domu podpisano trzy dokumenty, regulujące porozumienia pokojowe pomiędzy Izraelem, Bahrajnem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Nazwano je porozumieniami Abrahamowymi od wspólnego przodka Arabów i Żydów. Irena Lasota krytycznie odnosi się do historycznej umowy. Bahrajn i ZEA bowiem nigdy nie były w stanie wojny ze Stanami Zjednoczonymi. Wedle niej wygląda to prędzej jako gra Donalda Trumpa, prezydenta Stanów Zjednoczonych, w związku z wyborami prezydenckimi.

Bahrajn jest na liście krajów, które nie są bardzo cenione. Rządzi nim dynastia, która łamie prawa człowieka.

Komentatorzy zwracają uwagę, że Bahrajn jest krajem w większości szyickim. Jednak, jak zauważa korespondentka polskich mediów w USA, w państwie tym rządzi mniejszość sunnicka, a szyici są prześladowani. Ocenia, że ze strony krajów arabskich jest to porzucenie sprawy palestyńskiej. Zauważa, że część Żydów, jak nowojorscy inteligenci, są wyborcami Demokratów, więc zawarte umowy tylko częściowo wpłyną na poparcie amerykańskich Żydów dla Trumpa.

Dziennikarka komentuje sytuację na Białorusi. Uważa, że zachodnie kraje nie są zainteresowane demokratyzacją naszego wschodniego sąsiada:

Łukaszenka czerpie z Rosji nie pomoc tylko finansową, ale i informacyjną.

Stwierdza, że część polityków obawia się teorii domina, tzn. za Białorusią miałyby podążyć części składowe Federacji Rosyjskiej, takie jak Tatarstan. Nie chcą zaś destabilizować wielkiego mocarstwa.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Bryc: Po normalizacji stosunków Izraela z ZEA, kolejne będą państwa Zatoki Perskiej, szczególnie Arabia Saudyjska

Dr Agnieszka Bryc opowiada o umowie normalizującej stosunki pomiędzy Izraelem a ZEA, sprzedaży zaawansowanego amerykańskiego uzbrojenia do państw arabskich oraz porozumienia Izraela z Hamasem.


Ekspert ds. bliskowschodnich z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, dr Agnieszka Bryc wskazuje, że umowa o normalizacji stosunków zawarta pomiędzy Izraelem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi to moment przełomowy. ZEA to trzecie państwo arabskie, które uznało prawo do istnienia państwa żydowskiego.

Doszło do przełamania izolacji Izraela na Bliskim Wschodzie […] Jeszcze przed znormalizowaniem relacji, sama wymiana pomiędzy Izraelem a ZEA wynosiła 1 mld dolarów. To nie jest tak, że nie było relacji wzajemnych, tylko nikt się do nich nie przyznawał […] Przewidywania są takie, że następne będą kolejne państwa Zatoki Perskiej, z najważniejszym akcentem na Arabię Saudyjską.

Gość Kuriera w samo południe zwraca uwagę, że ZEA dąży do nabycia myśliwców F-35 od Amerykanów, ale Stany Zjednoczone nie mają w zwyczaju sprzedawać zaawansowanej technologicznie broni do państw arabskich bez zgody Izraela, by nie naruszyć przewagi strategicznej Tel-Awiwu.

Rozmówczyni Jaśminy Nowak odnosi się również do porozumienia zawartego pomiędzy palestyńską organizacja Hamas a Izraelem.

To porozumienie jest o tyle ważne, że porozumiały się dwie zwalczające się strony, czyli organizacja terrorystyczna ze strefy Gazy, czyli Hamas z Izraelem, który jest flagowym wrogiem Hamasu […] Takim pośrednikiem w osiągnięciu porozumienia było jedno z państw arabskich […] Pośrednikiem był Katar, ale do pewnego momentu także Egipt.

Dr Bryc zauważa, że umowa z Hamasem była korzystna nie tylko dla stron umowy, ale również dla mediatora, jakim był Katar, który zyskał możliwość dofinansowania Palestyńczyków.

To porozumienie dotyczyło tego, że obie strony wstrzymują działania ofensywne wobec siebie, a Izrael dodatkowo zezwala na poszerzenie strefy połowowej dla mieszkańców strefy Gazy […] Izraelczycy pozwolili też, aby Katarczycy dostali możliwość dofinansowania Hamasu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

NYT: Netanjahu zgodził się na sprzedaż broni z USA dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich

Po przywróceniu stosunków dyplomatycznych pomiędzy Izraelem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, premier Netanjahu miał potajemnie zezwolić Amerykanom na sprzedaż uzbrojenia do ZEA.

Wedle doniesień „New York Times”, premier Izraela potajemnie zgodził się na sprzedaż przez Waszyngton sprzętu wojskowego, w tym samolotów F-35 do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, pomimo jego wielokrotnych zapewnień, że nie wyrazi na to zgody.

W zeszłym miesiącu doszło do normalizacji stosunków pomiędzy Izraelem a ZEA i wykonano pierwszy w historii lot komercyjny. Administracja amerykańska dąży do normalizacji stosunków państwa Żydowskiego także z innymi krajami, czego wyrazem była niedawna wizyta Mike Pompeo w Sudanie.

Premier Izraela miał przestać krytykować plany sprzedaży uzbrojenia do ZEA, po sierpniowej wizycie Mike Pompeo w Jerozolimie.

Umowa na sprzedaż broni z USA dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich obejmuje myśliwce F-35, drony Reaper,  odrzutowce EA-18G Growler i elektroniczny samolot bojowy, który może zakłócać obronę powietrzną wroga. Jedynym krajem, który jak dotąd posiada odrzutowiec EA-18G Growler jest Australia, jeden z najbliższych sojuszników USA.

Ambasador Izraela w USA, Ron Dermer zaprzeczył, jakoby Netanjahu wyraził zgodę na powyższą umowę zbrojeniową i dodał, że jest przekonany, iż administracja Donalda Trumpa chce utrzymania przewagi militarnej Izraela w regionie Bliskiego Wschodu.

M.K.

Jastrzębski: Emiraty wygrywają wewnątrzarabski wyścig cywilizacyjny wystrzeliwując marsjański orbiter

Podczas gdy Nadzieja Emiratów mknie ku Czerwonej Planecie, egipski parlament wyraża zgodę na zagraniczną misję wojskową Sił Egiptu za zachodnią granicą państwa.

Al-Roya

  1. Orbiter „Hope” bramą dla emirackiego podboju kosmosu

Wystrzelenie orbitera „Amal/Hope” w kierunku Marsa przez Zjednoczone Emiraty Arabskie w poniedziałek o 01:58 czasu emirackiego to pierwsze tego typu osiągnięcie w regionie Bliskiego Wschodu.

Do wystrzelenia doszło w Tanegashima Space Center w Japonii. Odliczanie do startu po raz pierwszy w historii lotów kosmicznych rozbrzmiało w języku arabskim. Po starcie orbiter z powodzeniem odłączył się od rakiety nośnej, po czym naziemna stacja kontroli w Mohammed Bin Rashid Space Center w Al-Khawaneej w Dubaj otrzymała pierwszy sygnał od orbitera z przestrzeni kosmicznej. Następnie orbiter otrzymał od stacji kontroli rozkaz rozłożenia paneli słonecznych, włączenie systemów nawigacji kosmicznej oraz napędu rakietowego. Tak rozpoczęła się siedmiomiesięczna podróż emirackiego orbitera w kierunku Marsa, w trakcie której ma przemierzyć 493 miliony kilometrów.

Przewiduje się, że urządzenie wejdzie w orbitę Marsa w pierwszym kwartale przyszłego roku co zbiegnie się z obchodami 50-tej rocznicy uzyskania niepodległości przez Zjednoczone Emiraty Arabskie.

,,Historyczny punkt zwrotny w programie rozwojowym Emiratów” – tak start orbitera Hope określił emiracki Minister Przedsiębiorczości i Małych oraz Średnich Przedsiębiorstw, a także Prezes Zarządu Emirackiej Agencji Kosmicznej Ahmad Belhoul Al Falasi.

Start orbitera Hope otwiera nowy rozdział naukowych i technologicznych sukcesów tak Emiratów jak i świata arabskiego, a także umacnia naszą reputację jako najlepiej rozwiniętego państwa w regionie pod względem nauk kosmicznych i przemysłu kosmicznego. Nasz sukces nie przejawia się li tylko w wystrzeleniu orbitera, lecz także w wyszkoleniu do pracy przy programie kadr naukowych złożonych z emirackich obywateli i obywatelek. Za sukces uważamy też zbudowanie orbitera Hope w zaledwie sześciu lat. Za to dziś pozwalamy naszemu osiągnięciu mówić samemu za siebie, dodał minister.


Komentarz: Chyba nie trzeba jaśniejszego wytłumaczenia jak wielkim politycznym sukcesem Emirackiej Misji Marsjańskiej jest wystrzelenie orbitera Hope. Wydarzenie to ma nieziemskie wręcz znaczenie populistyczne. Oto mimo światowego kryzysu, małe arabskie państewko sięga Czerwonej Planety, z której to, według pewnych teorii, może pochodzić ziemskie życie. Zjednoczone Emiraty Arabskie, jak minister Al Falasi to podkreślił, dołączają do wąskiego grona państw nie tylko obecnych w przestrzeni kosmicznej, lecz także badających tę przestrzeń w celu zapoznania pozostałych narodów z jej tajnikami. Tym samym Emiraty jawnie występują w roli reprezentanta całej cywilizacji arabskiej, to jest wszystkich państw arabskich. Wystrzelenie orbitera jest zatem deklaracją zwycięstwa w wewnątrzarabskim wyścigu technologicznym, a także rywalizacji o pozycję cywilizacyjnego leadera.

Orbiter Hope to jednak nie tylko polityczna deklaracja. Naukowym celem Emirackiej Misji Marsjańskiej jest zbadanie atmosfery Czerwonej Planety, a także jej klimatu w ujęciu dziennym jak i sezonowym. Co szczególnie interesujące, orbiter postara sie uzyskać dane pozwalające dowiedzieć się jakie zmiany zaszły w marsjańskiej atmosferze, w wyniku których woda ostaje się na planecie jedynie w formie gazowej lub stałej pod postacią lodu. To pozwoli zrozumieć jak i dlaczego Mars wytraca swój wodór i tlen, a także jakie powiązania istnieją między górną a dolną atmosferą Czerwonej Planety. Ponadto, badania umożliwią modelowanie ziemskiej atmosfery, a także jej ewolucji na przestrzeni milionów lat. Według oficjalnych informacji wszelkie dane zebrane podczas misji zostaną udostępnione 200 uniwersytetom i instytutom badawczym na całym świecie.

Jednak orbiter Hope to tylko element w dalekosiężnym planie Emiratów, którego zwieńczeniem ma być kolonizacja Marsa w ciągu stu lat liczonych od 2017 roku, to jest czasu podjęcia tego wyzwania o astronomicznej skali. Inną składową przedsięwzięcia jest powstające w Dubaju Marsjańskie Miasto (Mars City), którego funkcja sprowadzać ma się do testowania rozwiązań służących przyszłej arabskiej kolonizacji Marsa. Na dubajskiej pustyni powstanie infrastruktura złożona z biokopuł pokrytych przezroczystym polietylenem, pod którymi naukowcy będą testować marsjańskie rolnictwo oraz rozwiązania akomodacyjne.

A to jeszcze nie wszystko, albowiem w listopadzie bieżącego roku emiracki astronauta weźmie udział w sześcioosobowej symulacji marsjańskiej izolacji, która zostanie przeprowadzona w Rosji. A jeśli już o misjach analogowych mowa, to w ramach ciekawostki dodam, że są one realizowane również na marokańskiej Saharze.


 

Al-Jazeera

1. Parlament Egiptu daje zielone światło wojskowej misji zagranicznej, a Trump wspiera As-Sisiego w sporze o Tamę Odrodzenia

W poniedziałek Parlament Egiptu zatwierdził zgodę na zagraniczną misję wojskową. Zgoda została udzielona w kontekście potencjalnej interwencji wojskowej sił Egiptu w Libii. W międzyczasie ONZ przestrzegła uwikłane w konflikt państwa przed dolewaniem oliwy do ognia, Turcja zaś wyraziła konieczność odcięcia pomocy udzielanej Marszałkowi Chalifie Haftarowi.

W swym oświadczeniu, parlament Egiptu zgodził się na „ukierunkowaną na zachód” zagraniczną misję wojskową „w celu obrony bezpieczeństwa narodowego Egiptu przed zbrodniczymi i zbrojnymi milicjami oraz zagranicznymi terrorystami”.

Wielki Mufti Egiptu Shawki Ibrahim Abdel-Karim Allam poparł decyzję parlamentu. Ostatni raz gdy Egipt wysłał swoje siły na wojskową misję zagraniczną, miał miejsce w 1991 roku. Wtedy to egipskie wojsko wzięło udział w obronie Kuwejtu po stronie amerykańskiej koalicji.

Tymczasem jeszcze dziś, to jest w czwartek 23.07.2020, amerykański dwumiesięcznik Foreign Policy ujawnił informacje pochodzące od 6 anonimowych członków Kongresu USA, według których administracja Donalda Trumpa rozważa wycofanie niektórych form pomocy dla Etiopii. Powodem takiego posunięcia ma być zaognienie się stosunków pomiędzy Etiopią a Sudanem i Egiptem czującymi się zagrożonymi budową Tamy Odrodzenia.

– Administracja Trumpa zrozumiała, że musi stanąć u boku Egiptu w tej sprawie – powiedział jeden z członków kongresu, dodając, że w Białym Domu nie ma nikogo, kto patrzyłby na problem Tamy Odrodzenia z perspektywy Afryki, a także wpływu tej inwestycji na Etiopię.

Inni członkowie kongresu powiedzieli, że amerykańska pomoc dla Etiopii może zostać cofnięta, jeśli negocjacje między zwaśnionymi stronami znów utkną w martwym punkcie.

Kwestia Tamy Odrodzenia naznaczona jest rozbieżnymi informacjami. Tydzień temu Etiopia zaprzeczyła, jakoby miała rozpocząć napełnianie zbiornika wodą, tłumacząc podniesienie się jej poziomu obfitymi deszczami. Natomiast w środę wieczorem Premier Etiopii Abiy Ahmed Ali potwierdził, że pierwszy etap napełniania zbiornika został ukończony „bez zakłóceń”, dodając, że jego kraj, Egipt i Sudan doszły do wzajemnego porozumienia w kwestii tamy. Takie stwierdzenie może znajdować podstawę we wtorkowym szczycie, w którym udział wzięły wszystkie trzy państwa.

Deutsche Welle

  1. Osłabienie gospodarki Chin może być korzystne dla Maroka

Maroko stanowi dobre źródło dóbr, w tym energetycznych. Ze względu na bliskość geograficzną względem Europy plasuje się także w planie Unii Europejskiej polegającym na zwiększeniu samowystarczalności bloku, jak i skróceniu oraz dywersyfikacji łańcucha dostaw. Na taką decyzję przekłada się tak koronakryzys, jak i rosnące napięcia gospodarcze na linii Waszyngton-Pekin.

Poszczególne kraje Unii takie jak Niemcy, których produkcja polega na międzynarodowych dostawcach aż w 17 procentach, planują zrealizować ten plan poprzez zaostrzenie regulacji związanych z prawami człowieka i ochroną środowiska w kontekście importu dóbr.

Guillaume Van Der Loo z brukselskiego think tanku Center for European Policy Studies powiedział Deutsche Welle, że ze swym rynkiem odnawialnej energii i sektorami związanymi ze środowiskiem Maroko jest obiektem zainteresowania Unii Europejskiej.

Pomysł Komisji Europejskiej dotyczący dywersyfikacji łańcucha dostaw może być zyskowny dla Maroka i przyspieszyć negocjacje wokół nowej umowy handlowej – powiedział ekspert.

Natomiast jeszcze w kwietniu marokański Minister Przemysłu Moulay Hafid Elalamy powiedział parlamentarzystom, że kryzys prócz przemodelowania gospodarki Maroka przynosi jej również wiele możliwości “które nie były dostępne w trakcie ostatnich 50 lat.”

Owe możliwości zasadzają się w stabilności Maroka. To zachodnio-północne afrykańskie państwo jest wręcz oazą spokoju na tle pozostałych krajów regionu Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu. Czyni to z niego godnego zaufania partnera handlowego i oczywisty wybór dla firm pragnących skrócić swoje łańcuchy dostaw.

– Dzięki swej bliskości względem Unii Europejskiej Maroko jest niezwykle pomyślnie usytuowane. Ponadto oba byty polityczne łączą umowy handlowe – przedstawiciel Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju Alessandro Nicita powiedział Deutsche Welle.

Warto tutaj przypomnieć, że Maroko jest jednym z niewielu państw posiadających umowy o wolnym handlu tak z USA jak i Unią Europejską. Co więcej, pogłębienie tychże porozumień jest właśnie dyskutowane.

Ze swymi kwitnącymi gospodarczymi i komercyjnymi powiązaniami, potężnymi inwestycjami w infrastrukturę oraz zachętami takimi jak wakacje podatkowe i darmową ziemią Maroko stało się liderem w przyciąganiu bezpośrednich inwestycji w Afryce. Podczas gdy najwięcej europejskich inwestycji w Maroku w 2018 roku dokonała Francja, to cała Unia Europejska jest jego największym gospodarczym partnerem. Handel pomiędzy Marokiem a Unią zdominowany jest przez maszyny i sprzęt transportowy, co stanowi 40% eksportu i importu między oboma bytami politycznymi.

Zaczepienie łańcucha dostaw w Maroku ma przynieść największy pożytek sektorowi samochodowemu. Maroko stało się prawdziwym hubem dla producentów samochodów sprzedających swoje maszyny w Afryce i Europie. Co więcej, to w Maroku właściciel marki Peugeot PSA (Peugeot Société Anonyme) oraz marka Renault produkują swoje auta. Analityk z Fitch Solutions cytowany przez DW stwierdza, że obecność Renault i PSA w Maroku umocni jego pozycję jako głównego konkurenta na rynku samochodowym. W świetle faktu, że bieżący kryzys bardzo mocno uderzył w producentów samochodów, jest to niezwykle atrakcyjny scenariusz tak dla samego państwa jak i koncernów automoto.

Analityk z Fitch Solutions powiedział także, że Renault może wzmożyć inwestycje w lokalne marokańskie łańcuchy dostaw zgodnie ze swym planem skupienia się na swych kluczowych rynkach, czyli Europie i Północnej Afryce oraz Bliskim Wschodzie. Tania i liczna siła robocza Maroka ma okazać się atrakcyjniejsza dla producentów samochodów niż ta w Europie Środkowo-wschodniej. Eksperci podkreślają jednak, że Maroko nie od razu poczuje pomyślny wiatr w żaglach i że pierwsze zyski przyniesie dopiero 2021.

Jastrzębski: Nalot na Al-Watiję oznacza, że Emiraty nie powiedziały ostatniego słowa w Libii

Większość analityków wieszczyło szybki upadek wspieranego przez Zjednoczone Emiraty Arabskie i Egipt Marszałka Chalify Haftara. Precyzyjny nalot na Al-Watiję powinien zrewidować te oceny.

Al-Jazeera i Middle East Eye

  1. Siły Rządu Zgody Narodowej nie doceniają zniszczeń w bazie Al-Watiyya. ONZ obawia się reeskalacji wojskowej

Siły Rządu Zgody Narodowej nie doceniły strat wyrządzonych bazie lotniczej Al-Watiya przez nalot myśliwców wspierających wojska Marszałka Chalify Haftara, do którego doszło w nocy na przełomie 4 i 5 maja.

Ponadto rząd w Trypolisie ujawnił szczegóły dotyczące ewentualnej operacji odbicia Syrty oraz bazy Al-Dżufra.

Rzecznik prasowy operacji „Wulkan gniewu” Rządu Zgody Narodowej Mustafa Al-Madża’iy powiedział, że w nalocie na bazę Al-Watiya nie było rannych i że atak ten nie przejawia wartości militarnej.

Al-Madża’iy powiedział Al-Jazeerze, że siły rządu w Trypolisie mają kilka planów zabezpieczenia Syrty oraz bazy Al-Dżufra po tym jak już zostaną „wyzwolone” z rąk wojska podległego Marszałkowi Haftarowi. Rzecznik dodał, że realizacja planów zajmie trochę czasu ze względu na odległość geograficzną dzielącą obie lokalizacje.

Powtarzając za innymi wojskowymi podległym rządowi w Trypolisie, Al-Madża’iy powiedział, że celem Rządu Zgody Narodowej jest zdobycie kontroli nad całym terytorium libijskim, nie zaś tylko odpieranie agresji wobec Trypolisu.

Odnosząc się do bazy lotnicza Al-Watiya odbitej przez Rząd Zgody Narodowej w połowie maja, rzecznik libijskiego Ministerstwa Obrony Salah An-Namroush powiedział, że myśliwce, które zaatakowały ją w sobotę były niezwykle zaawansowane. Zdaniem rzecznika nie mogły należeć do Haftara, chyba że zostały dostarczone przez aktora zagranicznego.

An-Namroush poprzysiągł odwet za atak na bazę, w wyniku którego według Ankary zniszczono niedawno przetransportowany tam sprzęt wojskowy, w tym system obrony powietrznej.

Atak przeprowadzony przez dwa myśliwce nastąpił dwa dni po wizycie tureckiego Ministra Obrony Hulusiego Akara oraz tureckiego Szefa Sztabu Sił Zbrojnych Turcji Yaşara Gülera w Trypolisie, podczas której dyskutowano o wzrastającej współpracy wojskowej. Według źródeł libijskich Turcja miałaby asystować przy budowaniu libijskiej armii narodowej.

Z kolei lodyński internetowy serwis informacyjny Middle East Eye powołał się na tureckiego oficjela, który powiedział, że za przeprowadzeniem ataku na bazę Al-Watiya mogą stać Zjednoczone Emiraty Arabskie. Serwis zasugerował, że to francuskie myśliwce marki Mirage zrealizowały atak. Truecki oficjel zapowiedział odwet.


Komentarz: Obecnie Zjednoczone Emiraty Arabskie dysponują 67 myśliwcami klasy Mirage. Jednostki te brały już udział w Wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku, a także w interwencji w Jemenie pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej w 2016 roku.

Historia myśliwców Mirage w Wojnie Domowej w Libii jest enigmatyczna. Drugiego lipca 2019 roku doszło do nalotu na Centrum Detencji w Tajourze obok Trypolisu. W ataku zginęły 53 osoby a 130 zostało rannych. Za nalot początkowo oskarżono Libijską Armię Narodową Chalify Haftara, jednak później okarżenia przerzucono na Zjednoczone Emiraty Arabskie. Śledczy ONZ wywnioskowali, że atak został przeprowadzony przez nielibijski Mirage 2000-9.

Natomiast atak z sobotniego wieczoru świadczy o jednym – Zjednoczone Emiraty Arabskie nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa w kontekście konfliktu libijskiego. Nalot na bazę Al-Watiya, której zdobyciem rząd w Trypolisie i sprzyjająca mu Turcja wymachiwały jak sztandarem zwycięstwa skompromitował obie siły polityczne. Zimny prysznic jest podwójnie nieznośny, zwłaszcza, gdy serca są rozognione a ciało niezahartowane.


 

2. Śledztwo w sprawie skorumpowanych kontraktów zawiązanych w trakcie dekady rządów byłego prezydenta

Komisja śledcza mauretańskiego parlamentu wezwała na przesłuchanie byłego prezydenta Mauretanii Muhammada ulda ‘Abd Al-Aziza. Wezwanie dotyczy śledztwa w sprawie nielegalnie zawieranych kontraktów w ramach kluczowych sektorów gospodarki państwowej, do zawarcia których doszło podczas dzisięciolecia jego rządów.

Komisja śledcza złożona z parlamentarzystów frakcji rządzącej i opozycji zażądała od uld ‘Abd Al-’Aziza stawienia się na przesłuchaniu mającym odbyć się w następny czwartek, aby wypowiedział się na temat „ sytuacji oraz czynności mogących spowodować groźne naruszenie konstytucji i praw” w czasie jego rządów, to jest w latach 2008-2019.

Szef komisji śledczej i poseł Habib uld Ajay napisasł w wezwaniu skierowanym do byłego prezydenta, że w celu ujawnienia prawdy komisja zdecydowała się wezwać prezydenta, aby ujawnił informacje i udzielił wyjaśnień w badanej sprawie.

Ajay nie sprecyzował wątków jakich ma dotyczyć przesłuchanie. Niemniej, kiedy parlamentarzyści zażądali sformowania komisji, zobowiązali ją do zbadania skorumpowanych kontraktów, przyjrzenia się sposobom zarządzania wpływami z wydobycia ropy, a także sprzedaży własności publicznej Nawakszut. Ponadto komisja miała zbadać sprawę likwidacji spółki skarbu państwa zajmującej się zaopatrywaniem kraju w żywność oraz działania chińskiej firmy rybnej Poly Hongdong.

Od poniedziałku, to jest dnia nadania listu, komisja nie otrzymała odpowiedzi ani od byłego prezydenta Mauretanii ulda ‘Abd Al-’Aziza ani od jego najbliższych.

Od czasu swego utworzenia komisja przesłuchała licznych byłych premierów, ministrów oraz oficjeli z czasów rządów ulda ‘Abd Al-’Aziza. Warto przypomnieć, że wezwany były prezydent doszedł do władzy na drodze przewrotu w 2008 roku, aby zostać zapamiętamy jako jeden z najbardziej kontrowersyjnych prezydentów Mauretanii. ‘Abd Al-’Aziz znany jest ze swej surowości wobec politycznych i gospodarczych oponentów. Wielu z nich kazał nękać, więzić a nawet okaleczać.

Po przewrocie w 2008 został wybrany na prezydenta w 2009 roku, a w 2014 roku uzyskał reelekcję. W sierpniu 2019 roku na prezydenta został wybrany Mohamed Ould Szeikh El-Ghazwani, który wcześniej służył jako Szef Sztabu wojska mauretańskiego a potem jako Minister Obrony.

 

Reuters

  1. Rosjanom nie udaje się ograniczyć napływu pomocy humanitarnej z Turcji do Syrii

Rosji nie udało się uzyskać zgodny Rady Bezpieczeństwa ONZ na ograniczenie napływu pomocy humanitarnej z Turcji do Syrii przez jedno przejście graniczne. Za byli tylko czterej z 15 członków rady.

Jak do tego doszło? Otóż we wtorek Rosja i Chiny zawetowały w radzie pomysł rocznego okresu dostarczania pomocy humanitarnej z Turcji do Syrii przez dwa przejścia graniczne. Następnie Rosja zgłosiła własny tekst rezolucji, zgodnie z którym dostarczanie pomocy mogłoby odbywać się jedynie przez jedno przejście graniczne.

Ambasador USA do ONZ Kelly Craft wezwała pozostałych członków Rady Bezpieczeństwa, którzy głosowali za wtorkową rezolucją, aby sprzeciwili się propozycji Rosji. Carft powiedziała, że “miliony syryjskich istnień” są zagrożone.

Rosja i Chiny wyraziły opinię, że tereny przy granicy z Turcją mogą uzyskać pomoc od strony wnętrza Syrii, wobec czego funkcjonowanie dwóch przejść granicznych byłoby niepotrzebne.

Ostatecznie rezolucja za jednym przejściem została odrzucona.

 

Jastrzębski: Bardzo napięte stosunki egipsko-tureckie pogarsza zaangażowanie obu państw w Libijską Wojnę Domową

Najstarsza egipska gazeta Al-Ahram odcięła się od artykułu swojego byłego dziennikarza, w którym sugeruje istnienie propozycji normalizacji stosunków egipsko-tureckich.

ANF i Al-Ahram

  1. ANF: Al-Ahram zaprzecza jakoby popierało reset w egipsko-tureckich relacjach; Al-Ahram: Układanie się z Turcją to układanie się z organizacją terrorystyczną 

Kurdyjsko-rożawiańska agencja informacyjna ANF News z siedzibą w Amsterdamie poinformowała, że Tureckim mediom nie udało się wykorzystać do swoich celów propagandowych artykułu popełnionego przez byłego dziennikarza najstarszej egipskiej gazety Al-Ahram.

Artykuł napisany przez byłego dziennikarza Al-Ahram Mohameda Sabreena zatytułowany „Propozycja normalizacji turecko-egipskich relacji” został opublikowany w tureckich mediach i przedstawiony jako wyraz pojednawczej intencji oficjalnych egipskich instutucji. Artykuł ten wywołał zaniepokojenie pośród niektórych państw Bliskiego Wschodu nękanych przez Turcję, w tym Grecji i Cypru. Według ANF artykuł nie podaje argumentów przemawiających za tym, że Egipt miałby chcieć poprawić swoje relacje z Turcją, której polityka jest jawnie wroga i anty-egipska.

Sama gazeta Al-Ahram odcina się od artykułu i jego autora. Medium wydało w środę oświadczenie redaktora naczelnego ‘Alaa Thabeta, który podkreślił, że polityka Egiptu wobec Turcji dyktowana jest przez oficjalne instytucje, na czele których stoi prezydent i Ministerstwo Spraw Zagranicznych Egiptu. Tym samym poglądy Sabreena nie odzwierciedlają stanowiska ani Al-Ahram, ani egipskiego państwa.

Redaktor naczelny Al-Ahram powiedział wręcz, że turecki reżim „ jest wrogo nastawiony wobec Egiptu, ponieważ gości i chroni grupę terrorystyczną, poprzez co zaprzepaszcza historyczne relacje pomiędzy Egiptem a Turcją.”


Komentarz: Owa terrorystyczna grupa to oczywiście Bractwo Muzułmańskie zakazane w Egipcie i uważane za organizację terrorystyczną.

– Al-Ahram uważa wezwanie do normalizacji relacji z tureckim reżimem za tożsame z normalizacją stosunków z organizacją terrorystyczną – napisał Thabet.

Al-Ahram napisała, że turecko-egipskie stosunki były napięte począwszy od 2013 roku, kiedy to odsunięto od władzy islamistycznego prezydenta Mohameda Morsiego będącego zarazem bliskim sojusznikiem tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana i rządu AK Parti.


Komentarz: Mohamed Morsi był bardzo blisko powiązany z Bractwem Muzułmańskim, a wręcz reprezentował jego interesy jako prezydent Egiptu.


Kair wielokrotnie oskarżał Ankarę o ingerowanie w wewnętrzne sprawy Egiptu, a także o udzielanie schronienia czołowym członkom Bractwa. Tym samym rząd Erdogana otwarcie krytykowała odsunięcie Morsiego i brał na cel obecnego prezydenta Abdel Fattaha As-Sisiego.

Komentarz: Jątrzącą się ranę w relacjach egipsko-tureckich jeszcze bardziej rozognił konflikt w Libii. Egiptowi, tak jak i Zjednoczonym Emiratom Arabskim, zależy na utrzymaniu jak największej części libijskiego terytorium w rękach Marszałka Chalify Haftara. Chodzi tu zwłaszcza o to, aby Haftar trzymał rękę na libijskich polach naftowych. Tymczasem Erdogan otwarcie popiera przeciwnika Marszałka Haftara jakim jest Rząd Jedności Narodowej w Trypolisie. Co więcej, Erdogan zdążył już wysłać tureckie oddziały do Libii w styczniu bieżącego roku. Ich rola ograniczyła się jednak do rozjemstwa, zgodnie z ustaleniami zawartymi z Wladimirem Putinem popierającym Haftara.


Al-Jazeera

  1. Dokąd uciekły siły Haftara i jaki będzie następny krok Rządu Zgody Narodowej po zdobyciu bazy lotniczej Al-Watiyya

Baza powietrzna Al-Watiyya padła pod naporem sił Rządu Zgody Narodowej. Ta uznawana przez ONZ struktura posiada już wszystkie najważniejsze bazy powietrzne w Zachodniej Libii.

Szalę zwycięstwa przeważyło zastosowanie dronów przez Rząd Zgody Narodowej. Ich atak o wtorkowym świcie, po którym nastąpiło natarcie lądowe, doprowadził do odwrotu oddziałów Marszałka Chalify Haftara.

Podczas nalotów został zniszczony gotowy do użycia rosyjski system obrony powietrznej Pancyr-S1. Al-Jazeera poinformowała, że podczas ataku siłom Rządu Zgody Narodowej udało się przejąć jeden z systemów tego typu.


Komentarz: Zaprojektowany przez jedną z wiodących firm zbrojeniowych w Rosji JSC Konstruktorskoe Buro Priborostroeniya (KBP), system obrony powietrznej Pancyr-S1 składa się z dwóch dwulufowych armat automatycznych 2A38M kalibru 30 mm oraz dwunastu przeciwlotniczych pocisków rakietowych 57E6 lub 57E6-E. System znajduje się w użyciu od 2012 roku. Wykorzystywany był tak w ramach Wojny Domowej w Syrii, Wojny w Donbasie, a także w Libijskiej Wojnie Domowej.

W libijskim teatrze wojennym, Pancyr-S1 zawitał za sprawą Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które w czerwcu 2019 roku przekazały go Libijskiej Armii Narodowej (LNA) dowodzonej przez Marszałka Haftara. Od tamtej pory do zdobycia bazy Al-Watiyya odnotowano pojedyncze udane eliminacje tychże systemów obronnych.

To dlaczego Pancyr-S1 nie odpowiedział ogniem w kierunku zbliżających się dronów pozostaje niejasne. Bierność systemu może wynikać z jego już wcześniej odnotowanej wadliwości. Myślę tu o kompromitującym wideo z nalotu przeprowadzonego przez siły powietrzne Izraela na 50 pozycji wojsk podległych Asadowi 10 maja 2018 roku. Jedna z wyrzutni Pancyr-S1 zupełnie zignorowała nadlatującą ku niej rakietę, pozostałe odpowiedziały ogniem, ale żaden z izraelskich samolotów nie został wówczas strącony.


Według źródeł Al-Jazeery oddziały Haftara broniące bazy wycofały się do górskich miejscowości Az-Zintan i Ar-Rajban położonych na południe od bazy Al-Watiyya.


Komentarz: Oba miasta znajdują się na południowych zboczach Gór Nafusa. Osiągające maksimum 900-paru metrów nad poziomem morza, góry te stanowić mogą utrudnienie dla ewentualnego pościgu wojsk Rządu Zgody Narodowej. Jedyne dobre połączenie z miastami prowadzi od miejscowości Yafran. Poniżej łańcucha góskiego Nafusa rozpościera się płaska, półpustynna równina. Dalsza ucieczka w tamtym kierunku narazić może wojska Haftara na kolejne ataki z powietrza.

Hodowle kóz, uprawy oliwek i zbóż oraz fig mogą zapewnić oddziałom Marszałka Chalify Haftara odpowiedni wikt na czas przegrupowania. W mieście Az-Zintan znajduje się także szpital.


Co natomiast planują dowódcy sił Rządu Zgody Narodowej? Następnym ich celem będzie wyparcie oddziałów Haftara z miasta Tarhuna znajdującego się około 80 kilometrów od stolicy Libii Trypolisu, przekonuje Al-Jazeera.

I choć agencja prasowa rozmawiała z pułkownikiem sił Rządu Zgody Narodowej Muhammadem Qanuno na temat kolejnych działań wojskowych, to oficer ów stwierdził, że są one ściśle tajne, wobec czego nie może ich ujawnić. Qanuno zapewnił jednak, że Rząd Zgody Narodowej będzie walczyć dopóki nie odzyska ostatniej piędzi libijskiej ziemi.

SANA

  1. Powierzchnia uprawy bawełny w prowincji Al-Hasakah powiększa się do 3,550 hektarów

W bieżącym sezonie powierzchnia upraw bawełny w północno-wschodniej, syryjskiej prowincji Al-Hasakah powiększyła się do 3 550 hektarów od początku prac rolnych w maju aż do środy.

Przewodniczący Departamentu Produkcji Roślinnej w Al-Hasakah inżynier Jalal Bilal powiedział korespondentowi SANA, że prace przy bawełnie są na ukończeniu. Bilal dodał, że już w chwili obecnej areał obsadzony bawełną przewyższył zeszłoroczny wynoszący
3 100 hektarów.

SANA informuje, że zeszłoroczna produkcja bawełny w prowincji Al-Hasakah wyniosła około 18 000 ton. Większość z niej została sprzedana centrom odziarniania bawełny w prowincjach Homs i Hama.

2. Czosnkowy urodzaj 

Obfite deszcze jakie nawiedzały dystrykt Al-Kiswa w prowincji Damaszek przez ostatnie dwa lata bardzo poprawiły jakość i ilość produkowanego tam czosnku. Warzywo to cechuje się niezwykle długą przydatnością do spożycia, jest naturalnym antybiotykiem i antyoksydantem, co czyni z niego idealne pożywienie i dodatek do potraw dla ludności Syrii nękanej niepokojami wojennymi.

Dzięki pomyślnej aurze pogodowej, udało się także zwiększyć areał pod uprawę czosnku, pisze SANA. Mimo to przychód z produkcji czosnku został zniwelowany przez wzrost ceny przyrządów niezbędnych do kultywowania upraw.

– Ceny czosnku na rynku są przystępne, kiedy weźmie się pod uwagę wysoki koszt jego uprawy i ogromny trud rolników pracujących przez bite 9 miesięcy – wyznał ‘Abd al-Halim, jeden z rolników, wyrażając swą nadzieję, że uda mu się zabezpieczyć odpowiednio dużo oleju napędowego i nawozu, aby wykorzystać poszerzony areał w nadchodzącym sezonie.

Al-Halim wyznaje, że z 3 hektarów swojej uprawy czosnku jest w stanie uzyskać dwie tony warzywa, jeżeli roślin nie dotknie choroba.

SANA pisze, że uprawa czosnku lokalnego, tzw. „ baladiy” i „ chińskiego” jest bardzo powszechna w Al-Kiswah, której gleba cechuje się szczególnie sprzyjającymi właściwościami. Jednak według rolnika imieniem Muhammad Dib Shouqal, to właśnie ,,czosnek chiński” cieszy się w Al-Kiswah największym powodzeniem. Jak informuje rolnik, został on sprowadzony z Chin i zasadzony tutaj w Al-Kiswah, gdzie przyjął się znakomicie dzięki wysokiej jakości glebie. Shouqal dodał, że rolnicy zbierają nasiona czosnku i zachowują je, aby móc zasiać je w kolejnym sezonie.

Inny rolnik tłumaczy, że o ile czosnek chiński jest preferowany przez jadłodajnie ze względu na swe duże rozmiary, to mniejszy czosnek lokalny łatwiejszy jest w przewozie i chętniej nabywany do celów produkcyjnych. Oba rodzaje czosnku, natomiast, nie różnią się smakiem.

Czosnek z Al-Kiswah różni się tym od tego uprawianego w pozostałych regionach Syrii tym, że ma w sobie więcej suchego miąższu, a przez to ma dłuższą datę ważności, jak tłumaczy przewodniczący Departamentu Rolnictwa w Al-Kiswah inżynier Hisham As-Sayyad. Przewodniczący dodaje, że w sezonie 2020 ziemia pod uprawę czosnku w Al-Kiswah wyniosła 150 hektarów. As-Sayyad zapewnia też, że już 3 000 ton czosnku znajduje się w kiswańskich magazynach.

Rakowski: Widzimy, że Syria jest w stanie wymanewrować się z miłości syryjsko-rosyjskiej

Paweł Rakowski o umowie między ZEA a Asadem, sytuacji finansowej Syrii, działaniach Hasana Nasrallaha i grach politycznych w Izraelu.


Paweł Rakowski odnosi się do twierdzeń, że Zjednoczone Emiraty Arabskie obiecały Baszarowi Al-Asadowi 5 mld dolarów (osobiście dla niego, nie dla Syrii) za zerwanie zawieszenia broni w Syrii. Przez uwiązanie Turcji w Syrii ZEA i Arabia Saudyjska miałyby wolne ręce wobec wspieranego przez Ankarę Kataru.

 Przypominam, że 2017 roku kraj ten został zablokowany. Tutaj Arabia Saudyjska i szereg innych państw arabskich stwierdziły, że Katar wspiera terroryzm, wspiera salahizm.

Oskarżenia te nie są dalekie od prawdy, gdyż, jak przypomina dziennikarz, „część różnego rodzaju oddziałów islamskich, który się pojawił w Syrii w trakcie tej bolesnej wojny domowej była albo z inspiracji, albo z finansowania katarskiego”. Podkreśla, że najważniejsze w sprawie umowy Al-Asada z Emiratami jest to, że „robi interesy za plecami i bez wiedzy Kremla”.

Kreml oczywiście o tym się dowiedział i szybko storpedował plany samodzielne syryjskiego prezydenta.

Współprowadzący Studia Bejrut zwraca uwagę na problemy finansowe Syrii. W związku z embargiem nałożonym na tą ostatnią wszelki kapitał  szedł do Syrii przez Liban, a ten ostatni pogrążony jest obecnie w kryzysie ekonomicznym. Rakowski odnosi się do nowej roli powierzonej przywódcy Hezbollahu, Hasanowi Nasrallahowi. Iran powierzył mu reorganizację sił szyickich w Iraku. Decyzja ta ma duże znaczenie, gdyż,

Nasrallah jest bardzo dobrym organizatorem i dalekowzrocznym politykiem.

Przypomina, że Hezbollah dwukrotnie odniósł zwycięstwo nad armią izraelską. Partia Boga nazywana jest najlepszą nieregularną armią świata. Tymczasem w Izraelu pojawiła się propozycja, by wprowadzić kadencyjność urzędu premiera. Szefem izraelskiego rządu można by więc zostać tylko dwukrotnie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

 

 

Jastrzębski: Czy lilia Dubaju uschnie? Konstruktor Creek Harbour zmniejsza wynagrodzenia i zawiesza prace budowlane

Potrzeba walki, również humanitarnej, z koronawirusem wzbudził refleksje na temat zniesienia sankcji międzynarodowych nałożonych nie tylko na Syrię, ale i na Wenezuelę, Iran czy Północną Koreę.

Al-Jazeera

  1. Dubajska firma budowlana Emaar obniża wynagrodzenia i wstrzymuje relazację projektów

Największa firma budowlana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich o nazwie Emaar zdecydowała obniżyć wynagrodzenie wszystkim pracownikom w wyniku kryzysu gospodarczego trawiącego rynek budowlany i handlowy w Emiracie Dubaju.

W przemówieniu do swych pracowników, Prezes Zarządu firmy Emaar Muhammad Al-’Abbar oznajmił, że obniżenie stawki wynagrodzeń obowiązuje od 1 kwietnia do odwołania i dotyczy pracowników na wszystkich szczeblach hierarchii korporacyjnej, a także wszelkich podmiotów podległych Emaar czyli firm córek itp.

Redukcje wynagrodzenia dotyczą także jego samego, to jest Prezesa Zarządu, którego pensja została pomniejszona o 100 procent. Wynagrodzenie kadry kierowniczej zredukowano o 50 procent, zarządom średniego szczebla uszczuplono je o 40 a podstawowym pracownikom o 30 procent.

Muhammad Al-’Abbar, czyli Prezes Zarządu, potwierdził w swym przemówieniu, że istotnie pozbawił się wynagrodzenia. Al-’Abbar dodał, że firma zawiesiła projekty w Dubaju w sytuacji spowolnienia rynku budowlanego.

Pośród zawieszonych projektów znajduje się Creek Harbour mający pomieścić 200,000 mieszkańców. Wstrzymano także prace nad Dubai Creek Tower, to jest budynkiem mającym przewyższyć nawet Burdż Chalifa – obecnie najwyższy budynek świata.


Komentarz: Creek Harbour, położony nad naturalną zatoką kompleks biznesowo-mieszkalno-konsumpcyjny o powierzchni dwukrotnie przekraczającej płaszczyznę śródmieścia Dubaju, ma być najjaśniejszą z pereł władcy Dubaju Szejka Mohammada bin Rashida Al-Maktouma. Wieżowce mieszczące 1 500 biur, galerie, luksusowe restauracje i sklepy mają być otoczone zasiedloną przez 450 gatunków zwierząt zieloną przestrzenią o wielkości 100 boisk futbolowych. Spośród ponad 50 000 tysięcy apartamentów, okna niektórych będą wyglądać na majestatyczną panoramę centrum Dubaju z rozcinającą niebo Burdż Chalifa oddaloną zaledwie o 10 minut jazdy samochodem, bo wszak mało kto w Dubaju chodzi piechotą.

Projekt Emaar i Dubai Holding jest tak niebotyczny, że nawet strzelistość Burdż Chalifa zostanie przyćmiona przez splendor Dubai Creek Tower – wieży mającej kryć w sobie największy podniebny ogród. Zaprojektowana przez hiszpańskiego architekta Santiago Calatravę (Calatrava), zainspirowanego formą lilii, wieża ma stanąć na fundamencie wylanej z 151 000 ton betonu, a całość jej budowy kosztować będzie miliard dolarów. Jednak to kiedy, jeśli w ogóle, będzie dane spojrzeć z jej szczytu na mrowiący się u jej stóp świat bizensu, pozostaje niewygodnie otwartym pytaniem – tak samo jak pytanie o to czy ów świat biznesu sam w sobie się jeszcze ostanie.

<iframe width=”100%” height=”315″ src=”https://www.youtube.com/embed/VlAs-J3abZc” frameborder=”0″ allow=”accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture” allowfullscreen></iframe>

A to, że trwający kryzys gospodarczy zadał kolejny cios już nieco osłabionemu emirackiemu sektorowi budowlanemu zauważa właśnie Al-Jazeera. Naznaczony niepewnością krajobraz inwestycyjny skłonił władze Dubaju do rozpatrzenia możliwości przełożenia na rok 2021 od dawna wyczekiwanego Expo zaplanowanego na rok bieżący.

 

SANA

  1. Przewodniczący komisji czeskiego parlamentu ds. przyjaźni czesko-syryjskiej wzywa zachód do zniesienia sankcji gospodarczych nałożonych na Syrię

Stanislav Grospič, przewodniczący rzeczonej komisji, po raz kolejny wezwał do zniesienia sankcji nałożonych na Syrię. Zaznczaył, że ich zniesienie jest tym bardziej naglące w obliczu trwającej pandemii koronawirusa.

Grospič powiedział korespondentowi SANA w Pradzie, że surowe sankcje pokazują nieludzką naturę Zachodu. Przewodniczący powiedział, że pomimo iż Zachód sam spotyka się z trudnościami w zwalczaniu koronawirusa, utrzymuje sankcje nałożone tak na Syrię jak i na inne państwa.

Grospič twierdził, że niechęć Zachodu do zniesienia sankcji nie tylko niszczy obce państwa, ale i ich obywateli.

SANA pisze, że głosy wzywające do zniesienia sankcji gospodarczych pobrzmiewają w Europie. Jeden z tych głosów należy do wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josepa Borrella Fontellesa, który zauważył, że sankcje uniemożliwiają dostarczenie pomocy humanitarnej tak do Syrii jak i Iranu, Wenezueli i Korei Północnej, które tak jak i reszta świata borykają się z pandemią koronawirusa.


Komentarz: Stanislav Grospič jest ulubionym przykładem, na który SANA zwykła powoływać się ilekroć ma w intencji pokazać, że i na zachodzie obecni są sojusznicy i obrońcy rządu Prezydenta Baszara Al-Asada. Polityk ten, w skali światowej, pozostaje raczej niezauważony… Może z wyjątkiem Kubańskiego Instytutu Radia i Telewizji będącego de facto agencją informacyjną kubańskiego rządu, co też nie powinno dziwić, albowiem sam Grospič poza przewodniczeniem komisji ds. przyjaźni czesko-syryjskiej jest też wiceprzewodniczącym Komunistycznej Partii Czech i Moraw. Komunista Grospič na moment zabłysnął jak czerwona na forum międzynarodowym w lutym 2019 roku, kiedy krytykując politykę czeskiego Ministra Spraw Zagranicznych Tomáša Petříčka, stwierdził, że ,,polityka zagraniczna Czech uznaje faszystowski reżim na Ukrainie.” Słowa te w oczywisty sposób wywołały skandal dyplomatyczny i wzburzenie ukraińskiego ambasadora w Pradze.

Mogę się zatem też pokusić o stwierdzenie, że Grospič usiadłby do jednego stołu, aby wypić herbatę tak z Asadem jak i z Putinem, pytanie tylko czy podana byłaby w arabskich szklaneczkach czy w stakanach z podstakankami. Ale mniejsza z tym…

Co do syryjskich łancuchów zaopatrzeń, głównymi punktami przepływu handlowego pozostają porty morskie. Są to port w Latakii, port w Banias i przede wszystkim port w Tartous (Tortozie).

Szczególnie ostatni port przejawia wartość strategiczną. Jeszcze przed wybuchem Wiosny Arabskiej i Wojny Domowej w Syrii w porcie przebywały rosyjskie okręty wojskowe. W czasie pokoju, dokładnie w 2008 roku, port był w stanie rozładować od 4 000 do 5 000 megaton towaru luzem i 1 500 do 1 800 megaton towaru pakowanego na dzień. W porcie można rozładowywać produkty sypkie takie jak ziarno zbóż, mączka itp. Co istotne, port połączony jest z syryjskimi prowincjami 2 342 kilometrową siecią kolejową. Kolej ta prowadzi także do sąsiednich państw.


2. Turecki okupant wznosi nowy posterunek wojskowy w Al-Hasakah i wywozi wielkie ilości pszenicy do Tell Abyad w prowincji Raqqa

Tureckie siły okupacyjne kontunuują łamanie prawa międzynarodowego dokonujący wykroczeń na terytorium Syrii poprzez wznoszenie kolejnych przyczułków wojskowych i fortyfikowanie pozycji zdobytych w prowincji Al-Hasakah, napisała SANA.

Według lokalnych źródeł jeden z nowych posterunków został wzniesiony na południe od miejscowości Ras al-’Ayn w północnej prowincji Al-Hasakah. Ponadto siły tureckie wywiozły ostatnie zapasy zboża z silosów w miejscowości As-Sufah do miejscowości Tell Abyad znajdującej się tuż przy turecko-syryjskiej granicy.

Autor: Maciej Maria Jastrzębski

Jastrzębski: Koronawirus uderza w firmę budowlaną bin Ladenów

Podczas gdy perlisty pot występuje na czoła pracowników Saudi Binladin Group i Mobco, syryjski rząd Asada przekształca hotele w ośrodki kwarantanny w próbie zmniejszenia żniwa COVID-19.

Al-Jazeera

  1. Saudyjskie i emirackie firmy odczuwają skutki spadku cen nafty

Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie przeznaczyły dziesiątki miliardów dolarów na pomoc dla swoich gospodarek w wyniku kryzysu wywołanego przez koronawirusa i spadek cen nafty. Oba kraje postanowiły też ograniczyć swoje projekty gospodarcze, aby złagodzić wpływ ciężkiej sytuacji gospodarczej.

Oba kraje odczuwają problem z płynnością finansową. Eksperci spodziewają się, że deficyt budżetowy Arabii Saudyjskiej sięgnie 22%, jeżeli cena za baryłkę ropy utrzyma się na poziomie 30 dolarów.

Tymczasem deficyt budżetowy w samym emiracie Abu Dhabi ma uderzyć o próg 7,5%. Dla porównania, Al-Jazeera pisze, że w 2019 roku deficyt ten wynosił 0,3%.

Saudowie zdążyli już zawiesić 100-miliardowy projekt poszerzenia terenu Świętego Meczetu w Mekce z powodu zakażenia dwóch pracowników korporacji konstruktorskiej Saudi Binladin Group (SBG) odpowiedzialnej za realizację niniejszej inwestycji, pisze Al-Jazeera powołując się na Reuters.


Komentarz: Parę słów o Saudi Binladin Group. Spółka została założona w 1931 roku przez jemeńskiego Szejka Mohammeda bin Awada bin Ladena Sayyida powiązanego z założycielem Królestwa Arabii Saudyjskiej ‘Abdelem ‘Azizem Al Saudem. Dzięki tej koligacji, firmie zlecano liczne projekty budowlane, zwłaszcza te prowadzone na terenie Świętych Meczetów islamu, jest Meczetu w Mekce oraz Meczetu Proroka w Medynie.

W 1964 roku Mohammed bin Laden zlecił ponowne platerowanie meczetu Kopuła na Skale w Jerozolimie. Po śmierci założyciela w 1967 firmę przejął szwagier Mohammeda, a w 1972 Salem bin Laden, czyli syn założyciela, a tym samym brat przyrodni niesławnego Osamy bin Ladena.

Tak jest, zbieżność nazwy firmy i imienia jednego z najsławniejszych bojowników świata to nie przypadek. Osama bin Laden był przede wszystkim synem założyciela Saudi Binladin Group i jego dziesiątej żony Hamidy al-Attas (wtedy znanej jako Alia Ghanem), z którą Muhammed bin Laden rozwiódł się niedługo po narodzeniu się Osamy. To właśnie z dochodów firmy ojca Osama bin Laden odziedziczył 25 do 30 milionów dolarów.

Dziś firma prowadzona jest przez Bakra bin Ladena, który zasiada w zarządzie spółki stanowionym przez 13 pozostałych braci Bakra. W kwietniu 2018 roku Bakr, Saleh i Sa’ad bin Ladenowie przekazali swój 36.2 procentowy udział w firmie innej spółce, a dokładnie Istidama Holding Company należącej do saudyjskiego ministerstwa finansów.


Ponadto, umiejscowiona w Rijadzie firma Mobco parająca się budownictwem cywilnym poinformowała swoich pracowników w Mekce i Medynie, że planuje redukcję wynagrodzeń o od około 25 do 50%. Decyzja ta ma być poparta bieżącą nieprzewidzianą sytuacją epidemiologiczną.

Przedstawiciel jednego z wykonawców saudyjskich projektów wyraził swoją obawę o przyszłość inwestycji w Arabii Saudyjskiej. Zaznaczył, że zawieszenie prac jest związane z ryzykiem rozprzestrzenienia wirusa pośród pracowników, którzy jedzą, piją i śpią razem w jednym miejscu.

W obawie przed wpływem proliferacji koronawirusa, saudyjskie i emirackie władze zdecydowały się zaangażować 70 miliardów dolarów w formie zachęt. Według Agencji Fitch, suma ta stanowi 10% wartości PKB Zjednoczonych Emiratów Arabskich i 4% PKB Królestwa Arabii Saudyjskiej.

Wdrożone zachęty uwzględniają środki finansowe jak i niefinansowe, takie jak odroczenie spłat kredytów. Tymczasem niektóre firmy w Abu Dhabi i Kuwejcie postanowiły zacisnąć pasa i podjęły starania o obniżenie wydatków. Przykładem takich ruchów jest odroczenie ogłoszenia wyniku przetargu na zakup elektrowni solarnej na które to odroczenie zdecydował się Departament Energii w Abu Dhabi.

2. Niestosowne wideo opublikowane przez saudyjską telewizję wywołuje gniew i oburzenie państwa marokańskiego i Marokańczyków

Wideo opublikowane przez saudyjski kanał telewizyjny Al-Hadath podległy saudyjskiej agencji informacyjnej Al-Arabiya przedstawia Marokankę zarażoną wirusem SARS-CoV-2 przebywającą na kwarantannie w marokańskim szpitalu. Kobieta płacze i krzyczy z głodu, prosząc lekarzy o wodę i jedzenie.

Takowemu obrazowi zaprzeczyło marokańskie ministerstwo zdrowia, twierdząc że kobieta ta nie jest zarażona koronawirusem i że nie jest poddawana głodzeniu. Ministerstwo wyjaśniło, że kobieta przybyła do szpitala po skontaktowaniu się ze swoją znajomą, która została zarażona koronawirusem. Zdenerwowana kobieta nie chciała opuścić szpitala dopóki nie zostanie poddana obserwacji. Mimo że testy zwróciły wynik negatywny, kobieta nalegała by ją izolować, życzenie które władze szpitala postanowiły spełnić, umieszczając ją w pomieszczeniu innym niż to przeznaczone dla osób zakażonych. Marokańskie ministerstwo poinformowało, że kobiecie podano jedzenie i wodę.

 

SANA

  1. Krzywa zachorowań na COVID-19 w Syrii dopiero wzrasta

Przedstawiciel WHO w Syrii Na’ma Sa’id oznajmił, że krzywa zachorowań w Syrii dopiero zacznie rosnąć, podkreślając tym samym jak istotne w jej spłaszczeniu jest stosowanie społecznego zdystansowania, także w ramach pojedynczych domostw. Sa’id podkreślił tym samym, że skuteczność tej strategii nie zależy jedynie od dyrektyw ministerialnych, a od stosowania się do niej obywateli.

Tymczasem syryjski rząd zdążył już podjąć kroki mające zwalczyć proliferację SARS-CoV-2. Prócz standardowych procedur powielanych przez inne państwa postanowiono przekształcić hotel Al-Jamil Plaaza w dystrykcie Sayyida Zainab w prowincji Damaszek w taki sposób, aby mógł przyjąć powracające lub przybywające do Syrii z zagranicy osoby.

Przybysze będą lokowani w hotelu na czas 14-dniowej kwarantanny. Jest to jeden z trzech damasceńskich ośrodków ku temu przeznaczonych. Osoby umieszczone w ośrodkach poddawane są codziennym testom, aby upewnić się, że nie przejawiają one symptomów zakażenia chorobą COVID-19.


Komentarz: Coś trzeba zrobić z ziejącymi pustkami hotelami, których meble, a być może i właściciele, pamiętają czasy prosperity syryjskiej turystyki. W samym 2010 roku liczba turystów odwiedzających Syrię wynosiła 8,5 miliona osób natomiast dochody z tego sektora wyniosły 8,4 miliarda dolarów, co stanowiło 14% gospodarki Syrii.

W 2018 roku syryjski minister turystyki mówił co prawda, że w latach 2015-2018 odnotowano wzrost w sektorze turystyki o 28-30 procent wzglęm roku 2013. Minister dodał, że ,,około 1,200 działalności związanych z turystyką wróciło do pracy w ostatnich latach”, a zapełnienie hoteli wyniosło w 2018 roku 90 procent, a gdzieniegdzie były one wręcz pełne.

Nie ufałbym tym danym zanadto. Nie jestem też gotów stwierdzić, że turystyka się nie odradza. W listopadzie zeszłego roku The Guardian napisał, że syryjski sektor turystyczny kusi anglojęzycznych klientów możliwością zwiedzenia zrujnowanych miast, opuszczonych stanowisk archeologicznych, a także nocnym życiem powoli odradzającym się w Damaszku.

Katalizatorami tejże ,,mrocznej turystyki” mają być obieżyświaty, influencerzy, chcący odhaczyć wszystkie kraje świata.

Jednak w obliczu szczególnego zagrożenia jakie choroba COVID-19 stanowi dla Syryjczyków często cierpiących na choroby płucne nabywane podczas wilgotnych zim w kraju gdzie trudno nie tylko o dach nad głową, ale i opał, przekształcanie hoteli w centra kwarantanny zdaje się zasadne. Być może jest też jedynie sensownym zastosowaniem dla nie tak zupełnie wypełnionych noclegowni.

Zwłaszcza, że wiele szpitali zostało zniszczonych podczas trwającej nadal wojny domowej. Należy tu przypomnieć walki w Aleppo z 2016 roku. Wtedy to w gruzach legło sześć szpitali. W 2017 roku, 10 szpitali na terytorium od Raqqi do Idlib zostało zniszczonych.

Natomiast 15 maja 2019 roku zbombardowany został Tarmala Maternity and Children’s Hospital w południowym Idlib. Placówka ta udzielała pomocy 6 000 osób miesięcznie. Był to 19 szpital, który uległ zniszczeniu od 28 kwietnia do 15 maja 2019 roku. A to i tak niepełne dane dotyczące strat systemu zdrowia w Syrii. Za atakami na placówki medyczne stoi tak Rosyjskie lotnictwo, siły Asada jak i inni uczestnicy Wojny Domowej w Syrii.