Studio 37 – 7 X 2019 – Goście: Wojciech Zabłocki,Maria Tyszkiewicz, Marcin Krajewski, Marcel Klinowski

Tomasz Wybranowski zaprasza na kolejną muzyczną audycję przeplataną rozmową z gośćmi i dobrą muzyką.

Goście Studia 37:

Maria Tyszkiewicz — piosenkarka

Marcin Krajewski — Pragaleria

Hanna Kazahari — Fundacja Hemp Fukushima

Wojciech Zabłocki — radny do sejmiku województwa mazowieckiego

Marcel Klinowski– zespołu doradczego pełnomocnika rządu ds. budowy CPK, Partia Porozumienie


Prowadzenie: Tomasz Wybranowski

Wydawca techniczny: Aleksander Popielarz

Realizator: Piotr Szydłowski


Cześć pierwsza:

Nikita Tsoy, Vacuum of a teaspoon 2017/Pragaleria

Marcin Krajewski zaprasza na wystawę Humperdoo 11 października w Pragalerii, gdzie wystawione będą dzieła Nikity Tsoya. To druga wystawa dzieł tego artysty w Pragalerii (poprzednia była dwa lata temu). Krajewski stwierdza, że to, co będziemy mogli zobaczyć na wystawie, jest „zupełnie inne od tego w Polsce i Europie”. Artysta operuje deformacją ciała. Pod względem pewnego antyestetyzmu porównać go można ze Zdzisławem Beksińskim. Rozmówca Tomasza Wybranowskiego zauważa, że „brzydota to też kategoria piękna”. Na obrazach Ukraińca spod „warstwy powykrzywianych twarzy” wyzieraja przepiękne detale, misterne pociągnięcia pędzla- jest to„połączenie brzydoty z pięknem malarskim”. Gość ” Studia 37″dodaje, że „sztuka powinna nas boleć, dawać nam katharsis. Nikita nas boli, ale w przyjemny sposób”.

Maria Tyszkiewicz/ Foto. Adrian Kowarzyk, Radio WNET

Maria Tyszkiewicz mówi o współpracy z wytwórnią muzyczną „bardzo cię ucieszyłam, że mają takich wspaniałych artystów”. Stwierdza, że obecnie jest debiutantką, która wydała dwa single. Opowiada, gdzie słucha muzyki: „ja głównie słucham muzyki przez streamingi, odkrywam nowości i znajduję starsze rzeczy”. Piosenkarka zaprasza do odsłuchania swojego drugiego singla „Chodź”. W drugiej części rozmowy mówi więcej o swoim singlu. Tekst do niego pisała na wakacjach, razem ze swoim chłopakiem, Antonim Wędzikowskim. Odpowiadając na pytanie o wydanie płyty, stwierdza, że „Idziemy w miarę płynnie singiel po singlu, nie wiem, jak będzie wyglądała płyta w całości”. Dodaje, że „następny singiel trochę bardziej energetyczny”. Zaprasza do wysłuchania swojego pierwszego singla „Ufam sobie”, wyprodukowanego przez Wishlake’a.

 

Cześć druga:

Wojciech Zabłocki / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Wojciech Zabłocki mówi o swoim starcie w wyborach do Sejmu RP oraz związanej z nim kampanią wyborczą. Komentuje warszawską konwencje PiS, która jak mówi, była bardzo ważna. Jak mówi, „PiS postawił na swoich samorządowców”, jeśli chodzi o obsadę warszawskiej listy wyborczej, czego sam jest przykładem. Dodaje, że samorządowcy Prawa i Sprawiedliwości są nastawieni na merytoryczną pracę, a nie próżne polityczne spory. Komentuje reprywatyzacyjne nadużycia w Warszawie jakie miały miejsce za prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz. Stwierdza, że sama prezydent miała przyznać, iż „w Ratuszu działała grupa przestępcza”. „Żałuję, że prokuratura i sądy nie zadziałały mocniej” – stwierdza kandydat na posła. Komentuje również ujawnione rozmowy działaczy PO z byłym przewodniczącym jej klubu sejmowego Sławomirem Neumannem. Jak mówi „komisja powinna wyjaśnić, jak to jest, że Neumann obiecuje, że sądy są po ich stronie w przypadku machlojek”.

Fot. Radio WNET

Marcel Klinowski o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jak stwierdza, projekt CPK obejmuje nie tylko lotnisko, ale także nowe linie kolejowe i drogi w tym dużą obwodnicę aglomeracji warszawskiej. Tych zaś potrzebuje pół miliona ludzi codziennie dojeżdżających do Warszawy. CPK to także „olbrzymie zyski dla firm budowlanych” i nie tylko. Stwierdza, że także „Lotnisko Chopina generuje paręset mlnów zysku”. Kandydat na posła z okręgu podwarszawskiego mówi, że „powinniśmy znieść podział na Warszawę 1 i Warszawę 2 […] żeby mieszkańcy powiatów podwarszawskich nie czuli się obywatelami drugiej kategorii”.

 

Wiesław Banach, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, o „mitycznym” mieście Beksińskich: „Atlantyda utracona”

Dzień 62. z 80/Sanok Ta „sprawa do omówienia” to była kwestia testamentu i był to dla mnie niesłychanie trudny moment – wyznał Banach, któremu Zdzisław Beksiński chciał przekazać całą swoją spuściznę.

Miasto Grzegorza z Sanoka, Jerzego Harasimowicza i jednego z największych polskich malarzy i grafików Zdzisława Beksińskiego. Wiesław Banach przyznał, że na popularyzację twórczości Beksińskiego, a co za tym idzie również Sanoka i Muzeum Historycznego, wpłynął zarówno film „Ostatnia taka rodzina”, jak i książka Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy. Portret podwójny”.

– Mamy tutaj widzów, którzy już czytali książkę, widzieli film i specjalnie nie kochają muzeów ani  nie chodzą na wystawy, ale przyjechali tutaj skonfrontować to, co zobaczyli, i nagle okazuje się, że ci niewrażliwi na sztukę ludzie wychodzą poruszeni z tego muzeum, jacyś inni – powiedział dyrektor muzeum. Przyznał, że na grobowcu rodziny Beksińskich cały czas stoją kwiaty i płoną znicze, jest też w Sanoku ścieżka „Śladami Beksińskich”.

fot.By Silar – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=23827313
Grafika komputerowa z okresu 2000-2005

– Będąc w Sanoku, trzeba być tutaj, na zamku, wchłonąć atmosferę tego miasta, przejść się jego ulicami – zwrócił uwagę Wiesław Banach, przypominając, że dla Tomasza Beksińskiego Sanok był miastem mitycznym, to „była Atlantyda, którą utracił, przenosząc się na studia”.

– Zdzisław Beksiński mówił, że natura go nie obchodzi, krajobraz go nie obchodzi. On tutaj trochę grał – ocenił Banach i przypomniał, że malarz jako młody człowiek, zjeździł te tereny, zjeździł Bieszczady. Wspominając swoją pierwszą wizytę u Beksińskiego po jego przeprowadzce do Warszawy, w okresie, kiedy budowano metro, powiedział, że sławny malarz zachwycał się, że u niego w mieszkaniu słychać „tylko traktory i młoty pneumatyczne, i jest to wspaniała muzyka”.

– Gdy Zdzisław zostaje już sam po śmierci żony Zosi, przeuroczej zresztą osoby, i potem po tragicznym samobójstwie Tomka, właściwie zdaje sobie sprawę, że jego miejsce docelowe, w którym powinien zostać, to Sanok – stwierdził Banach. Wspominał „wieczorny telefon” od Beksińskiego – malarz chciał, aby przyjechał jak najszybciej do niego do Warszawy, „bo ma sprawę do omówienia”.

– Ta „sprawa do omówienia” to była kwestia testamentu i był to dla mnie niesłychanie trudny moment – wyznaje Wiesław Banach, któremu Zdzisław Beksiński chciał przekazać całą swoją spuściznę. – Panie Zdzisławie, to jest niemożliwe, mówiłem, muzeum – zgoda, ale nie mnie. Na to Beksiński: „Wie pan, jak to jest, dziś pan jest dyrektorem, a jutro już nie, a potem te wszystkie obrazy spleśnieją gdzieś w magazynie w piwnicy”.

Podczas tej niełatwej rozmowy Banachowi udało się przekonać Beksińskiego, że dla Sanoka będzie on zawsze bardzo ważnym twórcą, w wyniku czego artysta zdecydował się przekazać swój dorobek Muzeum Miasta Sanoka. Rozmowa ta była dla Banacha zaskakująca, miał wrażenie, że Beksiński ma jeszcze przed sobą co najmniej 20 lat życia, a „jednocześnie zdawałem sobie sprawę z tego, że jest w wieku, w którym może się coś wydarzyć. I nagle obarcza mnie tym wszystkim”.

[related id=35589]W Muzeum Historycznym w Sanoku, na dziedzińcu po lewej stronie, można przeczytać lakoniczne jedno zdanie opatrzone zamaszystym podpisem: „W wypadku mojej śmierci wszystko przekazuję Muzeum Historycznemu w Sanoku. Zdzisław Beksiński”.

Dyrektor Banach wspomniał, że lakoniczność nie była jednak mocną stroną Beksińskiego, często zasypywał swoich słuchaczy tysiącem anegdot. Z drugiej strony prawdopodobnie po spotkaniu odnotowałby w swoim dzienniku , że „znowu go wyciągnęli i coś od niego chcieli”.

– Ta jego klatka blokowa to było wszystko, co wystarczało mu do życia – podkreśla Banach. Jego zdaniem to, co jeszcze interesowało sławnego artystę, to były sklepy komputerowe z różnego typu gadżetami. Przyznał, że Beksiński, siedząc cały czas w swoim mieszkaniu, „czuł się niczym faraon w piramidzie”.

Dyskomfortem były dla niego wyjazdy do Sanoka w kolejne rocznice śmierci jego żony. W listach do Banacha, a także w opublikowanych dziennikach stwierdził wręcz: „Jak ja nienawidzę tej jazdy”.

By Lowdown – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=20237137

Zdzisław Beksiński (ur. 24 lutego 1929 w Sanoku, zm. 21 lutego 2005 w Warszawie) – polski inżynier, malarz, rzeźbiarz, fotograf, rysownik i artysta posługujący się też grafiką komputerową. W 1952 roku ukończył studia na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Po studiach przez kilka lat pracował w studiu projektowym Fabryki Wagonów w Sanoku. Jego żoną była Zofia Stankiewicz, z którą miał syna Tomasza. Żona artysty zapadła na chorobę, w wyniku której zmarła 22 września 1998. Ich syn popełnił samobójstwo rok później, 24 grudnia 1999 roku. Zdzisław Beksiński początkowo zajmował się fotografią artystyczną i rysunkiem, a następnie malarstwem i rzeźbą. Pierwszym poważnym sukcesem artystycznym Beksińskiego była wystawa zorganizowana w Warszawie w 1964 roku przez znanego krytyka Janusza Boguckiego. Artysta nigdy nie nadawał tytułów swoim obrazom. Uważał je za swoją subiektywną wizję świata. W latach 70. i 80. stał się popularny zarówno w kraju, jak i za granicą. Jego obrazy pokazywane były w prestiżowych galeriach na całym świecie, m.in. we Włoszech, Niemczech, Francji, Belgii. Artysta jako jedyny Europejczyk miał stałą ekspozycję w muzeum sztuki w japońskiej Osace. Zdzisław Beksiński został zamordowany w swoim mieszkaniu w Warszawie przy ulicy Sonaty 6/314 w nocy z 21 na 22 lutego 2005 roku, na kilka dni przed swymi 76. urodzinami. Artysta cały swój dorobek artystyczny zapisał w testamencie sanockiemu Muzeum Historycznemu. Muzeum posiada największy zbiór dzieł artysty – około 300 obrazów, reliefów, rzeźb, rysunków i grafik, powstałych w latach 1954-2002.

MoRo, MS