80 lat temu odkryto „doły śmierci” polskich oficerów, policjantów, leśników w Katyniu. Długi cień rosyjskiej zbrodni

Katyń to było ludobójstwo. Dziś 80. rocznica odnalezienia „dołów śmierci” w Katyniu. 12 kwietnia 1940 roku rozpoczęto utalentowane mordy przynajmniej 21 857 Polaków przez bandytów spod znaku sierpa i młota, naganów NKWD z rozkazu Józefa Stalina, którego imię wciąż dostrzeżecie wpatrując się w pewien punkt Pałacu Kultury i Nauki. Dokonano tej zbrodni bez sądu, bez stawiania jakichkolwiek zarzutów. Ich winą było tylko to, że kochali Polskę, chcieli walczyć o jej wolność z wrogami. Ich winą było to, że byli oficerami i funkcjonariuszami państwowymi II Rzeczpospolitej. Ten wyrok śmierci był zgodny z definicją ludobójstwa. Fot. domena publiczna, Wikimedia.com

Nigdy nie wolno nam zapomnieć o zbrodni katyńskiej. Barbarzyńskie ludobójstwo NKWD w Katyniu, obok niemieckiej machiny śmierci obozów koncentracyjnych i Rzezi Wołyńskiej, trzeba nazywać ludobójstwem.

Nigdy nie wolno nam zapomnieć o zbrodni katyńskiej. Barbarzyńskie ludobójstwo NKWD w Katyniu, obok niemieckiej machiny śmierci obozów koncentracyjnych i Rzezi Wołyńskiej, trzeba nazywać ludobójstwem.

Dziś 80. rocznica rozpoczęcia mordów 21 857 Polaków przez bandytów spod znaku sierpa i młota, NKWD z rozkazu Stalina, którego imię wciąż dostrzeżecie wpatrując się w pewien punkt Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.

Tomasz Wybranowski


 

Tutaj do wysłuchania program specjalny o zbrodni w Katyniu:

 

Miejsce kaźni w Katyniu. Fot. domena publiczna, Wikimedia.com

 

 

 

 

 

 

 

1 września Niemcy zaś 17 września 1939 roku Związek Radziecki napadły na naszą Ojczyznę. Prawie 84 lata temu rozpoczęła się wieloletnia gehenna polskiego narodu. Najpierw pod jarzmem niemieckiej okupacji a później butem komunistycznej „nowej wiary”, która niszczyła wszystko co związane z polską niepodległością i duchem wolności.  Jedną z największych zbrodni popełnionych przez sowietów na Polakach był bezwzględnie mord  w Katyniu.

Już na początku marca 1940 r. Ławrientij Beria, szef NKWD, zaproponował Stalinowi zabicie polskich jeńców przetrzymywanych w więzieniach w zachodnich obwodach Białorusi i Ukrainy. 5 marca 1940 roku członkowie Biura Politycznego wraz ze Stalinem na czele zaaprobowali propozycję Berii. Egzekucje prawie 22 tysięcy naszych rodaków ciągnęły się przez ponad miesiąc, od 12 kwietnia 1940 roku.

Ten wyrok śmierci był zgodny z definicją ludobójstwa. Większość Polaków więziono w trzech obozach: Kozielsku, StarobielskuOstaszkowie. Między kwietniem a majem byli wywożeni na miejsce kaźni grupami, po ok. 250 – 300 osób.

 

Guziki z Muzeum Katyńskiego | Fot. CC B\y 2.0, Flickr

Więźniowie Kozielska trafili do Katynia, Ci ze Starobielska, tak jak mój krewny porucznik Ignacy Wybranowski, do Charkowa, a jeńcy z Ostaszkowa – do Miednoje. Tam każdego z nich stawiano nad dołem i zabijano strzałem w tył głowy. Do dziś nie znamy dokładnego losu mniejszej, choć kilkutysięcznej grupy zamordowanej w innych miejscach.

13 kwietnia 1943 roku Radio Berlin obwieściło światu, że w lesie katyńskim odnaleziony został masowy grób 10 tysięcy polskich oficerów. Dwa dni wcześniej informację na ten temat podała jedna z agencji informacyjnych. Świat był w szoku.


 

Porucznik IGNACY WYBRANOWSKI, syn Antoniego, urodzony w Równem 19 maja 1912 roku. Absolwent gimnazjum humanistyczne, później zamarzył o wojsku. Najpierw BPR Piechoty nr 7, następnie skierowany na praktykę do 34 pułku piechoty. Następnie ukończył Szkołę Podoficerską (1935). Ignacy został mianowany podporucznikiem. 15 października 1935 przydzielony został do 27 pułku piechoty, a od 1936 do 72. Po agresji Rosji Radzieckiej znalazł się w obozie jenieckim w Starobielsku. Widnieje na liście wywozowej L.S. 529; CAW, Ap 14421, 15336. Zabity Bestialsko w Charkowie.

 

Polscy politycy w Londynie natychmiast zajęli się tą sprawą. W tym czasie Kreml uprawiał propagandę twierdząc, że zbrodnię popełnili Niemcy.

13 kwietnia 1943 r. o godz. 9.15 czasu nowojorskiego nadany został „specjalny komunikat Radia Berlin” o odkryciu w Kozich Górach pod Smoleńskiem masowych grobów oficerów polskich, wymordowanych przez bolszewików.

Stronnictwa polityczne i ugrupowania, wspierające politykę współpracy ze Związkiem Sowieckim w głównych krajach koalicji, znalazły się w fatalnym położeniu.

Polityka nakazywała sojusz i współpracę z Rosją, wzmocnioną zwycięstwem stalingradzkim – moralność wymagała potępienia zbrodniarzy. Dla rodzin oficerów polskich, których od lipca 1941 r. bezskutecznie poszukiwały polskie placówki dyplomatyczne i wojskowe w Rosji, była to informacja tragiczna.

Rząd Rzeczypospolitej i armia polska, zwłaszcza generałowie Sikorski i Anders, obok przygnębienia, poczuli się brutalnie oszukani przez najwyższych dostojników ZSRR, ze Stalinem na czele. „Mandżuria okazała się Katyniem”. Sowiecki dyktator wskazywał właśnie Mandżurię, jako miejsce gdzie przebywają Polacy.

 

 

Marek Tarczyński, we wstępie do opracowania „Zbrodnia Katyńska. Bibliografia 1940 – 2020” (wydanej w 2010 m.in. przez Polską Fundację Katyńską), napisał:

W końcu marca 1942 r. Teofil Dolata (Teofil Ryszard Rubasiński), zatrudniony przymusowo w załodze Bautzugu 2 0 0 5, wraz z grupą Polaków znalazł się w rejonie Gniezdowa i Kozich Gór. /…/

Ich pociąg roboczy stał na torze łączącym ryską linię kolejową z linią brzeską. Po tym torze wiosną 1940 r. przetaczane były niektóre transporty z oficerami polskimi na bocznicę w Gniezdowie. W tej miejscowości od jednej z mieszkanek wsi Nowe Batoki, Polki, Emilii Siemianienko (z domu Kozłowskiej), dowiedział się, że w lesie znajdują się masowe groby oficerów polskich, zamordowanych wiosną 1940 r.

Wybrali się tam wraz z dwoma kolegami leśną drogą przez Sofijkę i odnaleźli doły śmierci. Oznakowali je krzyżami. Zimą 1943 r. grobami zainteresowali się Niemcy. Akcją z ramienia Wehrmachtu kierował gen. mjr Rudolf von Gersdorf (był poinformowany), a pracami na miejscu por. Ludwik Voss i por. Gregor Slovenzik.

Wieść o odnalezieniu masowych grobów oficerów polskich na uroczysku Kozie Góry w Lesie Katyńskim dotarła do szefa hitlerowskiej propagandy Goebbelsa. Wieści z Katynia 9 kwietnia 1943 roku nasunęły mu myśl wykorzystania tego zatrważającego i budzącego grozę odkrycia w wielkiej akcji propagandowej przeciw koalicji antyhitlerowskiej.

„Polecę, by te polskie groby masowe – pisał – zobaczyli neutralni dziennikarze z Berlina. Polecę ściągnąć tam również polskich intelektualistów. Niech się przekonają na własne oczy, co ich czeka, gdyby rzeczywiście spełnić się miało wielokrotnie przez nich żywione życzenie, aby bolszewicy pobili Niemców”. – wspominał Teofil Dolata.

 

Fot. domena publiczna, Wikipedia

Rosjanie zabili z zimną krwią w masowych egzekucjach co najmniej 21 768 obywateli Polski (w tym ponad 10 000 oficerów Wojska Polskiego i Policji Państwowej, a także leśników, strażaków i urzędników). Stało się to na mocy decyzji najwyższych władz Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (następcą tego państwa jest Federacja Rosyjska – warto o tym pamiętać) zawartej w tajnej uchwale Biura Politycznego Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) z 5 marca 1940 roku (tzw. „decyzja katyńska”).

Egzekucje ofiar, uznanych za „wrogów władzy sowieckiej”, były dokonywane przez strzał w tył głowy z broni krótkiej.

Przez 50 lat (1940–1990) władze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich zaprzeczały swojej odpowiedzialności za zbrodnię katyńską. Barbarzyństwem usiłowano obarczyć Niemców, którzy później wkroczyli na te tereny.

Nikt w zapewnienia komunistów jednak nie wierzył, do tego stopnia, że w trakcie procesów norymberskich, niemieccy zbrodniarze wojenni nie byli oskarżani o zbrodnię katyńską.

Dopiero 13 kwietnia 1990 roku władze radzieckie oficjalnie przyznały, że była to „jedna z ciężkich zbrodni stalinizmu”. A zrobił to prezydent Borys Jelcyn.

Wiele kwestii związanych z tą zbrodnią nie zostało jak dotąd wyjaśnionych. W mojej opinii doczesne szczątki naszych bohaterów pomordowanych w Katyniu powinny spocząć w polskiej, ojczystej ziemi.

Tomasz Wybranowski (opracowanie)