Siatkarskie święto nie zawiodło, a mistrzem Europy po raz trzeci zostaje ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Trofea Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z sezonu 2021/2022 | fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

W sobotni wieczór w Turynie rozegrano za pewne najważniejszy mecz w historii polskiej siatkówki klubowej. Dwa kluby z naszego kraju zmierzył się ze sobą w finale Ligi Mistrzów. Po tytuł sięgnęła ZAKSA

Sobotni wieczór w Turynie był długi i piękny. Wielkie święto polskiej siatkówki było bogate w zwroty akcji i odznaczało się najwyższym światowym poziomem gry. Po pięciosetowym pojedynku z tytułu klubowego mistrza Europy mogą cieszyć się siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Obrońcy tytułu pokonali Jastrzębski Węgiel, tym samym odnosząc swój trzeci z rzędu tryumf w najważniejszych klubowych rozgrywkach na Starym Kontynencie.

Pierwszy raz w historii w finale Ligi Mistrzów grały dwie polskie drużyny. Poprzednie dwie edycje wygrała ZAKSA, jednak dziesięć dni przed meczem w Turynie Jastrzębski Węgiel w bardzo jednostronnym pojedynku z Kędzierzynem przypieczętował zdobycie mistrzostwa Polski. Fakt dominacji „Pomarańczowych” w krajowych rozgrywkach powodował, iż można było się spodziewać, że polski finał Ligi Mistrzów również nie będzie odznaczał się zaciętą walką.

Realia okazały się zupełnie inne. Pierwszy set co prawda wygrali jastrzębianie, ale już początek spotkania pokazał, że dziś przebieg rywalizacji może w żaden sposób nie przypominać tej z mistrzostw Polski. W pierwszej odsłonie graliśmy na przewagi. Jastrzębski wygrał 28:26.

Druga partia to załamanie gry Jastrzębskiego i ich przegrana do 22. Jednak trzeci set to już zupełne zagubienie świeżo upieczonych mistrzów Polski. Dominator z krajowego finału przegrał tę odsłonę 14:25, a argentyński trener Jastrzębskiego Węgla Marcelo Mendez w tych dwóch przegranych partiach miał  poważny problem z dyspozycją swoich rozgrywających – zawodził zarówno doświadczony reprezentant Francji, Benjamin Toniutti, jak i jego zastępca, czyli Fin Eemi Tervaportti. Dodatkowo problemy w ataku miał Tomasz Fornal.

Kiedy zdawało się, że Jastrzębski zarówno sportowo, jak i czysto mentalnie, nie jest już w stanie wrócić na właściwe tory, to „Pomarańczowi” w czwartym secie ponownie podjęli walkę. Z kolei ZAKSA, z dobrze dysponowanym Bartoszem Bednorzem na ataku i Davidem Smithem na zagrywce, nie zwalniała tempa.

W efekcie czwarta partia dostarczyła kibicom wielkich emocji. Graliśmy na przewagi, a obydwie drużyny w swoim czasie miały w górze piłkę na wagę zwycięstwa w secie (a dla ZAKSY także na wagę zwycięstwa w całym meczu). Punkt na 30:28 dla Jastrzębskiego Węgla zdobył wracający do lepszej gry Tomasz Fornal, który obił blok rywali, po czym piłka spadła na aucie.

Gra obydwu drużyn w tie breaku stała na podobnym poziomie. Z pewnością ważne było wygranie przez ZAKSĘ dwóch dłuższych wymian w środkowej fazie seta. Mimo tego, punktowa przewaga Kędzierzyna w końcówce meczu była nieznaczna. Wtedy świetnie dysponowanego przyjmującego Jastrzębian Trevora Clevnota zablokował rozgrywający ZAKSY – Marcin Janusz. Z kolei w ostatniej akcji spotkania, przy stanie 14:12 dla ZAKSY, Janusz zdecydował się posłać piłkę do swojego środkowego – Davida Smitha. Amerykanin skutecznym atakiem dal swojemu zespołowi historyczny trzeci tryumf w Lidze Mistrzów.

Dla zespołu z Kędzierzyna-Koźla jest to zaraz mistrzostwo Europy zdobyte po raz trzeci z rzędu. Taka sztuka do tej pory udała się zespołom rosyjskim – Zenitowi Kazań i CSKA Moskwa (dwa razy) – i włoskim Modenie oraz Trentino. Rekordowym osiągnięciem jest seria czterech tytułów. To udało się raz zespołowi CSKA i raz Zenitowi.

Przed ZAKSĄ polski klub w Lidze Mistrzów tryumfował tylko raz. Był nim Płomień Milowice, który dokonał tego w 1978 roku.

Dla Jastrzębskiego Węgla mecz w Turynie był z kolei pierwszy finałem Ligi Mistrzów w historii zespołu.

 

Kamil Kowalik

 

 

Łukasz Kaczmarek i Aleksander Śliwka oceniają formę ZAKSY na początku sezonu: już teraz w naszej drużynie jest chemia

Siatkarze ZAKSY po zwycięstwie nad BBTS-em Bielsko-Biała; fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

W czwartek tryumfatorzy Ligi Mistrzów wygrali swój trzeci mecz w nowym sezonie PlusLigi. O swojej drużynie opowiadają wicemistrzowie świata – Łukasz Kaczmarek i Aleksander Śliwka.

Powyżej można wysłuchać wypowiedzi siatkarzy.

Klub z Kędzierzyna ma za sobą fenomenalny sezon, w którym wygrali wszystko, co tylko mogli. Zdobyli Puchar Polski, zostali mistrzami kraju i wygrali Ligę Mistrzów. Jednak do nowych rozgrywek PlusLigi przystępują z niemałym osłabieniem. ZAKSĘ opuścił jeden z lepszych przyjmujących na świecie – Kamil Semeniuk. Zmiana objęła także stanowisko trenera. Na tej posadzie rumuński szkoleniowiec Gheorghe Crețu został zastąpiony przez Fina – Tuomasa Sammelvuo – który niegdyś, jeszcze jako zawodnik, bronił barw zespołu z Opolszczyzny.

Na początku nowego sezonu ligowego Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle odniosła trzy zwycięstwa i jedną porażkę – z brązowymi medalistami mistrzostw Polski, Aluronem CMC Wartą Zawiercie, kędzierzynianie przegrali 1:3.

Atakujący ZAKSY Łuakasz Kaczmarek tak ocenia pierwszy etap sezonu 2022/23:

Myślę, że wiele rzeczy jest jeszcze do poprawy – to jest początek ligi. Ale generalnie bilans po czterech meczach – 3 zwycięstwa i 9 punktów – przy wielu naszych problemach zdrowotnych, na pewno powinien cieszyć.

Problemem kędzierzynian jest wyłączenie z gry Norberta Hubera. Jeden ze skuteczniejszych środkowych ubiegłego sezonu 11 maja zerwał ścięgno Achillesa i obecnie przechodzi rehabilitacje. W związku z problemami personalnymi na tej pozycji, do ZAKSY przyszedł doświadczony ukraiński siatkarz – Dmytro Pashytskyy

Czytaj także:

Pierwsza wygrana Projektu Warszawa. Jan Firlej dla Radia Wnet: do naszej gry dołożyliśmy więcej radości i uśmiechu

Z kolei wspomnianego Semeniuka zastąpił zaledwie dwudziestoletni Denis Karyagin – Bułgar. O swoim nowym koledze z drużyny wypowiedział się kapitan ZAKSY – Aleksander Śliwka.

Denis jest młodym zawodnikiem, który ma ogromny potencjał i staramy się mu pomóc, by mógł pokazać pełnię swoich siatkarskich umiejętności na boisku.

Reprezentant Polski wypowiada się także na temat chemii w zespole, którego skład się zmienił.

Myślę, że w trakcie sezonu z pewnością nasze zgranie, chemia w zespole będą wyglądały jeszcze lepiej. Choć muszę powiedzieć, że w tym momencie jest już naprawdę nieźle. Atmosfera w szatni zawsze była naszą mocną stroną i nie inaczej jest w tym roku.

Wicemistrzowie świata wypowiadali się zaraz po spotkaniu z BBTS-em Bielsko-Biała. ZAKSA wygrała 3:0, jednak beniaminek zdołał zasiać niepokój w szeregach gospodarzy, gdyż w w drugiej partii bielszczanie prowadzili 22:20. Mocny punkt BBTS-u stanowił środkowy Dawid Woch, który miał osiem punktowych ataków, przy dziesięciu próbach.

Rywale poprzeczkę zawiesili wysoko. Bielsko nie miało nic do stracenia. Grało bardzo agresywnie, dużo ryzykowało – komentuje Aleksander Śliwka.

To przyniosło zamierzony skutek, szczególnie w drugim secie. Na szczęście wtedy przy zagrywce Davida Smitha odrobiliśmy tę stratę.

Rozmówcy Kamila Kowalika wyjście z opresji w drugiej partii uznają za pozytywne doświadczenie dla zespołu. Łukasz Kaczmarek ocenia to tak:

Myślę, że takie końcówki budują. Pomagają nam one rosnąć jako drużynie.

Wysłuchaj całych rozmów z siatkarzami!

Zobacz także:

Aleksander Śliwka dla Radia Wnet: jesteśmy dumni z naszych siatkarek. W grę włożyły wiele serca i wysiłku

Kamil Semeniuk ma swój mural. Po mundialu już nikt nie podważa jego klasy

Mural z Kamilem Semeniukiem w Kędzierzynie-Koźlu / fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

W czwartek w Kędzierzynie-Koźlu odsłonięto mural poświęcony sukcesom miejscowego siatkarskiego klubu. Mural przedstawia rodowitego kędzierzynianina, wicemistrza świata Kamila Semeniuka.

Mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla doczekali się pierwszego w swoim mieście siatkarskiego muralu. Zgodnie z zapowiedzią miał on oddawać cześć miejscowej drużynie siatkarskiej, która w tym roku obroniła tytuł klubowego mistrza Europy. Dość zaskakujący jest fakt, że mural przedstawia tylko jednego zawodnika. A jeszcze bardziej zadziwia to, że na budynku uwieczniono siatkarza, który właśnie odchodzi z Kędzierzyna.

Kamil Semeniuk wybrał czołowy włoski klub Sir Sefety Conad Perugia – to we Włoszech spędzi rozpoczynający się niebawem sezon. Jednak kibice ZAKS-y nie mają pretensji do Kamila, który w poprzednich latach dał klubowi wszystko, co miał najlepsze.

Czytaj także:

Były siatkarz Gwardii Wrocław o tym, co się zmieniło na przestrzeni lat w siatkówce

To z nim w składzie kędzierzynianie sięgnęli po dwa zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Szczególnie bezsprzeczny jest jego wielki wkład w tegoroczny tryumf – Kamil został wybrany MVP Superfinału w Lublanie.

Semeniuk z ZAKS-ą wywalczył również trzy tytuły mistrza Polski i także trzykrotnie tryumfował w rozgrywkach o Puchar Polski.

Dziś, uważany za jednego z najlepszych przyjmujących na świecie, zbiera pochwały od kolegów z zespołu i całego środowiska siatkarskiego. Jego klubowy kolega z boiska – Wojciech Żalińskina antenie Radia Wnet tak skomentował postawę Kamila:

Kamil ma taką jakość, że jak go nazwę teraz najlepszym przyjmującym na świecie, to chyba nikt mnie nie uzna za wariata.

Cały poprzedni sezon, a teraz mistrzostwa świata pokazują, że trzeba zaliczać go do tego ścisłego topu. To nie jest już żaden kandydat, tylko naprawdę wybitny gracz.

fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Kilka dni później wspomniane mistrzostwa świata odebrały ostatnie argumenty tym, którzy wątpili w talent Kamila Semeniuka. Kędzierzynianin został wybrany najlepszym przyjmującym turnieju (obok Joandriego Leala z Brazylii.

Podczas tego czempionatu o przyjmującym polskiej reprezentacji, dla „Przeglądu Sportowego Onet”, mówił także legendarny brazylijski siatkarz – Giba.

Największe wrażenie w meczu Polska – Brazylia zrobił na mnie Kamil Semeniuk. Gdy oglądam tego zawodnika w akcji, widzę w nim siebie z najlepszych czasów. On świetnie serwuje, ale najbardziej imponuje tym, że gdy wchodzi na znakomity poziom i ma ok. 70 proc. skuteczności w ataku albo nawet więcej, jest w stanie to utrzymać na przestrzeni całego spotkania. Większość zawodników faluje, zjeżdża ze skutecznością i dopiero później znowu ewentualnie gra lepiej, a on potrafi trzymać równą dyspozycję nawet przez cały mecz. To niesamowity siatkarz.

fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Miejsce muralu nie jest przypadkowe. Widnieje on na ścianie kędzierzyńskiej Publicznej Szkoły Podstawowej nr 11, gdzie Kamil zaczynał swoją przygodę z siatkówką. Nie trudno się domyśleć, jak ciężko pracował od tamtych najmłodszych lat, a ta kultura pracy pozostała z nim po dziś dzień.

Kamil jest pracowity jak mało kto. Wszyscy, którzy z nim pracowali, mówią, że jak kończyły się treningi, to Kamil praktycznie zawsze zostawał. Chciał przyjąć jeszcze tych 30 piłek więcej, chciał zaatakować, poćwiczyć skoki do bloku. Trenerzy aż musieli go stopować. – mówił w Radiu Wnet Michał Ruciak, były reprezentant Polski.

Kędzierzyński mural stanowi wielki wyraz wdzięczności, jaką miasto darzy Kamila Semeniuka, jednak mówi on także o sukcesach całego klubu. Obok sylwetki siatkarza widnieją dwa zestawienia nazwisk. W jednym wymienieni są wszyscy ci, którzy wchodzili w skład ZAKS-y w sezonie 2020/2021, a w drugim członkowie zespołu z sezonu 2021/2022 (w sumie: tryumfatorzy dwóch ostatnich rozgrywek Ligi Mistrzów). Nazwisko „Kamil Semeniuk” zapisano dwukrotnie.

Kamil Kowalik

Czytaj także:

Wojciech Żaliński: jak nazwę Kamila Semeniuka najlepszym przyjmującym na świecie, to nikt nie uzna mnie za wariata

Wojciech Żaliński: jak nazwę Kamila Semeniuka najlepszym przyjmującym na świecie, to nikt nie uzna mnie za wariata

Ostatnie trofea kędzierzyńskiego klubu / fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Przyjmujący klubowego mistrza Europy opowiada o swoim doświadczeniu z przygotowań do ważnych spotkań. Mówi także o swoich kolegach z zespołu, którzy teraz grają na mistrzostwach świata.

Trwają rozgrywki siatkarskich mistrzostw świata. Polska reprezentacja bez najmniejszych problemów awansowała do fazy pucharowej i śmiało może myśleć o biciu się o najwyższe cele.

O bohaterach kadry Nikoli Grbicza opowiada Wojciech Żaliński, który w ostatnim sezonie w Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle grał u boku Aleksandra Śliwiki, Łukasza Kaczmarka, Marcina Janusza i Kamila Semeniuka. O swoich kolegach z zespołu Żaliński wypowiada się bardzo pozytywnie. Zdaje się, że na szczególnie dobrą opinię zapracował sobie Semeniuk, którego wraz z trenerem Gheorghe Crețu w następnym sezonie zabraknie w szeregach ZAKSY.

Myślę, że trener Crețu się nie obrazi, jak powiem, że bardziej będzie brakowało Kamila. Kamil ma taką jakość, że jak go nazwę teraz najlepszym przyjmującym na świecie, to chyba nikt mnie nie uzna za wariata.

Cały poprzedni sezon, a teraz mistrzostwa świata pokazują, że trzeba zaliczać go do tego ścisłego topu. To nie jest już żaden kandydat, tylko naprawdę wybitny gracz.

W barwach Kędzierzyna-Koźla grają także reprezentanci USA – David Smith i Erik Shoji.

Amerykanie wnoszą przede wszystkim dużą jakość siatkarską, zarazem bardzo wysoki etos pracy.

Obydwaj są bardzo pracowici i charyzmatyczni. Dużo już w życiu osiągnęli. Są przykładem dla młodszych zawodników. Dużą przyjemnością jest granie razem z nimi.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Czytaj także:

Coraz więcej dzieci choruje na otyłość

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrywa siatkarską Ligę Mistrzów

Fot.: Creative Commons

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zwyciężyła w najważniejszych rozgrywkach piłki siatkowej w Europie. W finale zespół z Kędzierzyna-Koźla pokonał Itas Trentino 3:0.

Siatkarska drużyna z Opolszczyzny sięgnęła po najważniejsze na Starym Kontynencie trofeum siatkówki klubowej. Finałowy mecz rozgrywek Ligi Mistrzów rozegrano w niedzielny wieczór w Lublanie, a drużyna z Kędzierzyna-Koźla nie pozwoliła swoim rywalom z Trydentu na wygranie choćby jednej partii.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, z kapitanem Aleksandrem Śliwką i trenerem Gheorghe Crețu na pokładzie, pokonała drużynę Itas Trentino w trzech kolejnych setach: 25:22, 25:20, 32:30.

Czytaj także:

Wisła Kraków żegna się z ekstraklasą. Współwłaściciel klubu: „podjęliśmy zbyt wiele złych decyzji”

Zdobywcą punkty na wagę europejskiego złota był, błyszczący przez całe spotkanie, przyjmujący Kamil Semeniuk.

Tym samym klub powtórzył swoje osiągnięcie sprzed roku, kiedy to w Weronie pokonał tego samego rywala wynikiem 3:1. Ubiegłoroczne zwycięstwo ZAKSY było drugim takim sukcesem w historii polskiej siatkówki klubowej – po zwycięstwie drużyny Płomień Sosnowiec w 1978 roku.

K.K.