Kamil Chomiuk / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
Gość Radia Wnet mówi o konieczności nowelizacji ustawy o prawie autorskim.
Mijają właśnie dwa lata od ostatecznej daty obowiązku wprowadzenia do systemów
prawnych państw UE dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym –
w skrócie dyrektywy o tantiemach z internetu. Mija czas – a stosownych przepisów jak nie
było tak nie ma. Za moment Polska zacznie płacić kary, bo procedury już zostały wdrożone.
My pozostajemy bez należnych nam wynagrodzeń, giganci streamowi liczą zyski, nasz rząd
jest gotów płacić kary zamiast dbać o nasze interesy, a rodzimi nadawcy (telewizje i kina)
funkcjonują w warunkach nierównowagi rynkowej.
Powinniśmy zmienić ten stan! W tej chwili wszystko jest w rękach decydentów
i legislatorów z rządu i parlamentu, ale możemy i powinniśmy zabrać głos. Głośny i wyraźny.
Serwis YouTube usunął lub czasowo wstrzymał funkcjonowanie 9 tys. kanałów. Powodem miałoby być powielanie przez nie kłamstw na temat toczącej się wojny ukraińsko – rosyjskiej.
Wśród trwale usuniętych kanałów znalazł się ten prowadzony przez rosyjskiego dziennikarza Władimira Sołowjowa. Czasowo zablokowane są witryny rosyjskich ministerstw obrony i spraw zagranicznych. Dyrektor do spraw produktu YouTube Neal Mohan argumentuje, że podejmowane przez serwis działania są wyrazem troski o zapewnienie użytkownikom dostępu do rzetelnych informacji na temat konfliktu ukraińsko – rosyjskiego.
Pierwszym i prawdopodobnie najważniejszym obowiązkiem jest upewnienie się, że ludzie, którzy szukają informacji o tym wydarzeniu, mogą uzyskać dokładne, wysokiej jakości, wiarygodne informacje na YouTube.
Mohan podkreśla, że zainteresowanie trwającą wojną jest ogromne. Tylko w samej Ukrainie filmy jej dotyczące osiągnęły łącznie ponad 40 mln. wyświetleń.
Prezes Ruchu Narodowego o usunięciu konta Konfederacji na Facebooku: wadze cenzury w mediach społecznościowych, materiałach naruszających standardy społeczności i konieczności odgórnych regulacji.
Robert Winnicki zauważa, że mija już sześć lat od kiedy zawieszono konto Marszu Niepodległości. Usunięte zostało wówczas także konto Ruchu Narodowego. Usunięcie strony Konfederacji nie jest więc dla ideowej prawicy niczym nowym.
Mamy też dużo przykładów, czy to mediów prawicowych, czy to poszczególnych osób których, czy to konta, czy poszczególne programy były blokowane czy skasowane, chociażby z YouTube’a.
Tymczasem media społecznościowe stały się dla większości Polaków podstawowym źródłem informacji. Jakie materiały naruszały standardy społeczności? Była to m.in. rozmowa w Polsacie z prof. Kuną, czy słowa Roberta Winnickiego, który stwierdził, że atakujący Polskę politycy izraelscy „zachowują się w sposób mały i podły” atakując Polskę.
To jest realne krępowanie debaty publicznej.
Poseł Konfederacji wskazuje, że usunięty fanpage był jednym z największych kont na portalu. Zaznacza, że wolny rynek to nie anarchia. Zauważa, że
Mówimy tutaj o pozycji monopolisty.
Trudno to porównać ze słynną sprawą drukarza z Łodzi. Jak mówi, monopolista traci prawo, by komuś odmawiać usługi.
Oczywiście, że monopole powinni być rozbijane.
Prezes Ruchu Narodowego mówi o spotkaniu z sekretarzem stanu w KPRM Januszem Cieszyńskim. Podkreśla, że od sześciu lat zabiegają o regulacje mediów społecznościowych.
Minister Cieszyński bardzo liczy na regulacje unijne.
Wskazuje, że nie wiadomo, kiedy Unia się nimi zajmie. Na dodatek na Zachodzie kładzie się nacisk na ograniczanie korporacji od strony podatkowej, a nie na kwestie wolności słowa. Państwa zachodniej Europy są zdominowane przez lewicę, której nie przeszkadza ograniczanie debaty publicznej przez Facebook.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego komentuje także zbycie części aktywów Lotosu w związku z jego fuzją z Orlenem.
Źle się stało, że musimy jakikolwiek majątek zbywać decyzją Komisji Europejskiej.
Wskazuje, że Polska potrzebuje koncernu z rozmachem. Z tego powodu potrzebna jest fuzja, pozwalająca Orlenowi konkurować na rynku środkowoeuropejskim. Wskazuje, że zawsze przestrzega przed kapitałem mocarstw. W tym przypadku mamy węgierski MOL i Saudi Aramco. To ostatnie, jak wskazuje Winnicki niekoniecznie potrzebowało rafinerii w Polsce. Nasz kraj natomiast musi dywersyfikować źródła dostaw gazu. Wszystko zależy od tego jak prezes Obajtek wykorzysta tę szansę.
Zmicier Mickiewicz o miliardowym majątku prezydenta Białorusi, ekonomice łukaszenkowskiej, wypowiedzi szefa białoruskiego KGB i spodziewanej inflacji.
Zmicier Mickiewicz komentuje dokument blogerów na temat majątku białoruskiego przywódcy, który wynosić ma miliard dolarów.
Zostało wytłumaczone, jakie schematy korupcyjne są wbudowane w reżim Łukaszenki.
Różne elementy składające się na majątek Alaksandra Łukaszenki są formalnie własnością jego przyjaciół i członków rodziny. Według twórców dokumentu Łukaszenka rozdawał długopisy za 40 tys. euro. Dokument inspirowany był filmem Aleksieja Nawalnego na temat pałacu Putina. Jest on na pierwszym miejscu w trendach wyszukiwania na białoruskim YouTube.
Premierę filmu uprzedził swymi komentarzami sam zainteresowany stwierdzając, że opozycja będzie próbowała przypisać mu posiadanie majątku, którego nie ma. Łukaszenka stwierdził tak w zakładzie produkcji rowerów, który jest, jak mówi nasz gość, przykładem „ekonomiki Łukaszenkowskiej”.
Upadł cały cały ten zakład. Przyszedł jakiś inwestor z Austrii, ale Łukaszenka po prostu zabrał mu całą kasę i wyrzucił tego inwestora. Na zakładzie nadal nic się nie dzieje, nadal jest rozwalony i ludzie tam otrzymywali jakieś naprawdę bardzo małe pieniądze.
Mickiewicz komentuje wypowiedź szefa białoruskiego KGB Iwana Tertela po spotkaniu z prezydentem. Stwierdził on, że służby aresztowały grupę przygotowującą akty terrorystyczne. Dziennikarz telewizji Biełsat wyjaśnia, że służby muszą reagować na zagrożenia, które „wymyśla sobie” głowa państwa. Trzeba pokazać, że się walczy z „terrorystami”.
Na razie żadnych konkretów nie ma.
Więźniowie są używani przez reżim jako zakładnicy do negocjacji politycznych. Tymczasem Białorusini szukają rozwiązań, aby protestować przeciw władzy.
Już trzeci miesiąc z rzędu Bank Narodowy Białorusi nie może kupić waluty, tylko sprzedaje.
Obywatele nie ufają własnej walucie. Rosną koszty obsługi instytucji państwowych. Można się spodziewać inflacji.
Jesteśmy świadkami dziwnej społecznej rewolucji, która może doprowadzić do dramatu, ponieważ oswajanie się młodzieży z brakiem poszanowania dla norm prawnych i społecznych jest drogą do katastrofy.
Paweł Zastrzeżyński
#PATOLOGIA SA
Patologia to nauka będąca dziedziną medycyny, zajmująca się badaniem przyczyn, mechanizmów powstawania i rozwoju, a także skutków chorób. Opisane tu wydarzenia przedstawiają analizę patologicznych zjawisk związanych z przekazem internetowym na Youtubie. Zbieranie poniższych faktów zajęło trzy i pół roku pracy. Ukazane zjawisko wywołało skutek, który kilka tygodni temu widzieliśmy na ulicach Polski. Spod znaku pioruna i hasła „W(…)Ć”. Dla wielu odbiorców działanie młodych ludzi było niezrozumiałe. Dla mnie nie!
11 lipca 2017 r. Sebastian Sz., czyli #B., Dawid r., czyli #M., razem z Danielem Z., czyli #Magicalem, przeprowadzili ze mną rozmowę na „livie”, której razem z retransmisjami wysłuchało kilkaset tysięcy młodych osób. Ostrzegałem w niej moich rozmówców przed realizacją zamiaru przeprowadzenia seansu okultystycznego na YouTubie na żywo. Odbyła się także rozmowa z księdzem, którego poprosiłem o interwencję, ale ostrzeżenia nie poskutkowały. Do seansu okultystycznego doszło. #Magical wówczas pobił rekord Polski w ilości widzów transmisji na żywo. Pojawiły się pogłoski o jego opętaniu, przestrzeń internetu zalały najróżniejsze domysły…
#Patostreamy
Dla dzieci i młodzieży transmisje internetowe prowadzone na YouTubie stały się głównym medium, które dostarcza im „rozrywki” i informacji. W tym przedziale wiekowym praktycznie już nikt nie ogląda telewizji. Nie ma ona na nich żadnego wpływu!
Natomiast dla pokolenia ich rodziców pierwsze zetknięcie się z treścią prezentowaną w transmisjach internetowych budzi absolutne niezrozumienie i odrzucenie: „Tego nikt nie może oglądać. To patologia!”. I tu następuje całkowite zamknięcie tematu, bo prezentowana forma dla pokolenia 40+ jest nie do przyjęcia! Jednak fakt, że pokolenie młodych ludzi żyje właśnie w tej nowej rzeczywistości, nie pozostawia cienia wątpliwości. Liczby są bezwzględne. Statystyki wyświetleń porażają swoją wielkością. Nie ulega wątpliwości, że rodzącego się zjawiska nie da się zatrzymać. Jednak eskalacja anarchizacji w tej przestrzeni prowadzi do zapaści i doprowadziła do rewolucji, która dla wielu przeszła pod znakiem pioruna.
13 lipca 2017 r. w artykule W rocznicę objawień fatimskich wywołają demony! zanotowałem informację dotyczącą Daniela Z., czyli #Magicala: „Nie ma w Polsce siły medialnej, która byłaby w stanie przebić zasięg działania tego polskiego streamera. To on wśród prawie 6 mln widzów wybił się na czoło najlepiej zarabiających nadawców. Dziennie może zdobyć nawet 10 000 zł, tylko za to, że wyznacza i przekracza wszelkie granice upodlenia człowieka, sam dla siebie jest katem i zarazem ofiarą”.
15 lipca 2017 r. opublikowałem List otwarty do Premier Beaty Szydło w sprawie niebezpieczeństw związanych z transmisjami na żywo na YouTubie. List odbił się szerokim echem w przestrzeni publicznej. Całe środowisko opozycji politycznej w Polsce, z KOD-em na czele, na wiecu pod pałacem prezydenckim skandowało w odpowiedzi na mój list: „nie ma zgody na te metody!”. To hasło wykrzykiwał kilkutysięczny tłum wraz z czołowymi politykami PO, PSL i KOD.
W wyniku szumu medialnego pojawił się przekaz, że zawnioskowałem o możliwość ograniczenia treści, jakie są prezentowane na YouTubie. I na to ograniczenie tak klasa polityczna, jak społeczeństwo, nie wyrazili zgody! Przestrzeń internetu ma pozostać bez jakichkolwiek ograniczeń czy regulacji, które są uważane za atak na wolność!
2 sierpnia 2017 r. w tekście Nowe Imperium Toruńskie wskazałem, że „Stream, w którym #Magical wywoływał duchy, ma 2 miliony wyświetleń. W konsekwencji tych wydarzeń i mojego listu do Premier Szydło w środowisku YouTube’a wybuchł popłoch, że YouTube w wyniku działania Daniela Z. może zostać zablokowany przez rząd”. Media głównego nurtu zaczęły interesować się tematem. Do domu na Urzędniczej w Toruniu, skąd odbywały się transmisje #Magicala, weszli reporterzy „Uwagi TVN”. Daniel Z „wcale nie był zainteresowany, próbował pozbyć się telewizji, jednak fortel reporterów zmusił go do zabrania głosu. I trudno mu się dziwić, patrząc przez pryzmat liczb, bo cóż jest te marne 900 000 widzów „Uwagi TVN”w porównaniu z paroma milionami wiernych widzów #Magicala”. Jednak materiał w TVN pozwolił na jeszcze większy rozwój Daniela Z i jego patologii, stał się też inicjatorem i pierwszą siłą napędową nowo powstałej federacji #Fame. Na planie „Uwagi TVN” pojawił się także Wojciech G. i Michał B., czyli #B., którzy przyjechali do Daniela Z., czyli #Magicala.
27 października 2017 r. napisałem Apel do Prezydenta RP i Rzecznika Praw Dziecka w sprawie patologii na YouTubie. Do listu odniósł się Rzecznik Praw Dziecka i zaangażował się w sprawę.
12 listopada 2017 r. w tekście Tu pedofil mile widziany ukazałem, jak łatwy jest kontakt pedofilów z dziećmi w przestrzeni internetowej. Tekst pozostał bez echa.
11 marca 2018 r. w artykule TORUŃ – nowe centrum okultyzmu! pisałem, że „parę milionów dzieci i młodzieży uczestniczy w seansie okultystycznym. Wszystko na yotube’owej transmisji internetowej, w imię subskrypcji, lajków i pobijania rekordu w ilości widzów na streamie, gdzie młodzi ludzie, wyzuci z jakiegokolwiek człowieczeństwa, w imię własnych interesów wciągają rzesze ochrzczonej młodzieży i dzieci w piekielny kocioł uzależnienia.
Ta patologiczna przestrzeń z olbrzymią mocą zdobywa nowe tereny. Osoby, które organizują te seanse, są bezkarne. Nic nie robią sobie z ostrzeżeń policyjnych, mandatów czy kar.
W odurzeniu alkoholowym i narkotycznym, jak w amoku, wydobywają z siebie ponadludzkie siły w brnięciu własnym, ale przede wszystkim w ciągnięciu milionów dzieci w otchłań piekielną. Trzeba to jasno powiedzieć! W Polsce, gdzie przynajmniej katolickie korzenie mają prawie wszyscy, świadomość obecności personalnego zła musi być traktowana poważnie, a nie zamiatana w przestrzeń zabawy. Nie pomagają też apele, osobiste rozmowy, upomnienia…”.
28 marca 2018 r. zanotowałem: „Po ośmiu miesiącach od apelu do Premier Beaty Szydło w sprawie youtube’owych streamów, media głównego nurtu zainteresowały się problemem na poważnie. Natomiast streamerzy skonstruowali oszustwo dotyczące »Klauna z Koszalina«, który miał mordować dzieci. Swoim działaniem doprowadzili do niemal ogólnopolskiej histerii wśród dzieci. Na ten pomysł, w imię zwiększenia subskrypcji i wpływów finansowych od dzieci, wpadła trójka twórców, tj. #B., #M. i #DJ. Te osoby czują się wyjęte spod prawa, a z przestrzeni youtube’owego streamu stworzyli swoiste eldorado.
Osiem miesięcy temu rekord Polski na internetowych streamach był pobity przez #Magicala, gdy ten przywoływał demony.
Parę tygodni temu sprawa »Klauna z Koszalina« pobiła ten rekord dwukrotnie. W ciągu ośmiu miesięcy liczba uczestników youtube’owych streamów powiększyła się o 2 mln osób.
Zrozumienie tego problemu i języka wymaga czasu i rozeznania. Nie da się go streścić. To jest nowa przestrzeń subkulturowa, która dotyczy młodzieży. Obecnie ta przestrzeń staje się główną platformą komunikacji i wymiany informacji, dlatego zasady współżycia w niej muszą zostać sformatowane zgodnie z obowiązującym prawem.
1 lipca 2018 r. w tekście Piekielny youtube’owy festyn pisałem: „30 czerwca 2018 r. w Koszalinie została zorganizowana Gala youtuberów. Najbardziej przed ekrany komputerów przyciąga tzw. drama, czyli jeden youtube’owy „celebryta” wyzywa innego, tworząc przestrzeń absolutnej nienawiści pomiędzy stronami konfliktu. Taki stan rzeczy wynosi youtube’owego streamera na wyżyny oglądalności, a co za tym idzie, otrzymuje on z tego tytułu profity finansowe. Pieniądze mogą być ogromne. Jeden z najpopularniejszych youtuberów, #B., postanowił, że z wirtualnej przestrzeni wejdzie w rzeczywistą i część zarobionych pieniędzy przeznaczy na wydarzenie skopiowane ze znanej formuły walki w klatce MMA. Przygotowania do #Fame. trwały kilka miesięcy. Dzieci żyły tym wydarzeniem i nienawiścią, która narastała. Wyzwiska, przekleństwa i deklaracje, że czołowy streamer #Magical zabije swojego przeciwnika, budowały napięcie”.
14 sierpnia 2018 r. w artykule Patologia na YouTubie ma się świetnie! pisałem: „Patostreamy, czyli internetowe przekazy na żywo na YouTubie, bardzo skutecznie obroniły się przed mediami głównego nurtu, które kilka miesięcy temu przeprowadziły akcję, która miała na celu ukazanie problemu patologii w internecie z udziałem dzieci i młodzieży. Streamerzy znowu wrócili z przekazem, jeszcze mocniejszym i w większej skali. Dzienna liczba wyświetleń transmisji #Magicala sięga niemal 3 mln. Ta olbrzymia liczba widzów, w większości dzieci i młodzieży, poraża. Jednak najbardziej przeraża fakt, że nie ma lekarstwa na to nowe zjawisko ukazywania patologii i czerpania z tego zysków.
Jesteśmy świadkami dziwnej społecznej rewolucji, która może doprowadzić do dramatu, ponieważ oswajanie się młodzieży z brakiem poszanowania dla norm prawnych i społecznych jest drogą do katastrofy.
28 listopada 2018 r. w tekście Przemoc z #PATOSTREAMÓW w szkołach! ostrzegałem, że „Pedagodzy szkolni zmagają się z narastającą przemocą w szkołach. Przyczyną tego zjawiska mogą być »bohaterowie« uczniów, czyli streamerzy, którzy wszelkie swe konflikty rozwiązują siłowo, w formie dotąd nieznanej! Streamerzy powołali organizację #Fame, gdzie widownią są miliony uczniów. Na jednej z takich gal najbardziej znanemu patostreamerowi #Magicalowi w wyniku ciosu „urwało” nogę! Transmisja była płatna. Widzów, jak wskazał sam Daniel Z., mogło być kilka milionów. W klatce zmierzyło się dwóch nienawidzących się streamerów: #Magical i #R. Wygrał #R., który po walce opluł swojego przeciwnika. Następnie w kilkunastu transmisjach na YouTubie podsycał nienawiść.
Od czasu, gdy główny nurt mediów zaczął interesować się patostreamami na YouTubie, pojawiło się kilka blokad kanałów czołowych patostreamerów. Jednak zaraz pojawiły się nowe kanały.
Rodzice nie są w stanie zrozumieć, czym są youtube’owe transmisje. Media nie nadążają za mutującym się zjawiskiem, które swoją plastyczność zawdzięcza komunikacji na portalach społecznościowych.
Dlatego samo blokowanie konta patostreamera nie przynosi żadnego skutku. Skalę rozrostu patostreamerów mógł poznać ostatnio burmistrz Starego Sącza, gdy nagle na rynku zebrała się setka rozszalałych młodych ludzi. To była akcja #R., który wybrał sobie jedną z kamer online w Polsce i wylosował Stary Sącz. Zaprosił swoich widzów, aby przyszli we wskazane miejsce. Komunikacja odbywała się przez stream. Z jednej strony nowatorska komunikacja zachwyca, ale z drugiej pozbawiona jest jakiejkolwiek kontroli, co może stworzyć realne zagrożenie dla struktur państwa. Spotkanie w Starym Sączu zakończyło się akcją policji.
Policja jest bezradna. W domu na Urzędniczej, gdzie streamuje #Magical, było już przeszło 300 interwencji policji i kilkadziesiąt informacji o bombie. Daniel miał 4 zarzuty prokuratorskie, jednak to wszystko nie przeszkadzało mu w ostatniej transmisji, gdzie na oczach młodocianych widzów w bardzo brutalny sposób został pobity jego kolega #P. Absolutnie bez konsekwencji.
Youtube’owe streamy w ciągu jednego roku z 5 mln osób wzrosły do 8 mln. W 2020 r. liczba ta to ponad 13 mln.
9 grudnia 2018 r. w artykule #Patostreamy z fetą!, który odczytał Daniel Z. podczas transmisji, wskazałem, że „Urzędnicza w Toruniu to najbardziej znany adres. Tam odbywają się patologiczne streamy transmitowane na YouTubie. Wiele przerażających faktów już zaistniało w tamtym miejscu. (…) Na Urzędniczej przekroczony został kolejny stan patologiczny. Wjechały twarde narkotyki: Metamfetamina! Popularnie nazywana fetą. Do tej pory #Magical, czyli Daniel Z., szokował libacjami, przekleństwami, interwencjami policji… Na polskim YouTubie nieoficjalnie wszyscy wiedzą, że transmisje są prowadzone pod wpływem najróżniejszych środków (znany przykład #R.). Jednak nigdy nikt nie został złapany za rękę. (…) Tu handluje się człowieczeństwem! A widzami są ci, którzy jeszcze nie rozróżniają, czym jest dobro a czym zło. Skorupka nasiąka…”.
31 marca 2019 r. w tekście #Fame. Chcę wódę i koks! pisałem: „30 marca 2019 r. na Łódzkiej Atlas Arenie odbyło się wydarzenie o nazwie #Fame. Jednym z czwórki organizatorów tego wydarzenia jest dwudziestoletni człowiek o pseudonimie #B., który mówi o sobie:
«Czy wierzę w Boga? Zostałem wychowany w wierze katolickiej. (…) Czy istnieje jakiś Stwórca? Bardzo prawdopodobne. W końcu ktoś musiał pokolorować jabłko albo banany… Coraz bardziej zaczynam wierzyć w to, że po śmierci jest po prostu ciemność. Jak sobie pomyślę, to można wpaść w jakiś dołek. Z drugiej strony mocno mnie to motywuje, żeby przeżyć swoje życie najlepiej jak się da. Żeby przeżyć wszystko. Zwiedzić świat. Wozić się najlepszymi autami. Wybudować sobie najlepszą chatę. Kupić sobie helikopter. Żeby wszystko móc osiągnąć i w momencie, gdy już będę umierał, powiedzieć sobie: ja to miałem. Udało mi się! I mam nadzieję, że każdy z was po tych słowach również pomyśli tak samo. Nie zatrzymywać się, bo szkoda czasu».
Na tej gali jedną z głównych walk była walka kobiet. Zwyciężczyni szczyci się tym, że jest prostytutką, a dodatkowo narkomanką. Na zakończenie bijatyki powiedziała, co będzie robić po walce: «Chcę wódę i koks!». Wykrzyczała to przed kilkuset tysiącami młodych ludzi zebranych w Atlas Arenie i przed ekranami komputerów. Za walkę zainkasowała ponad sto tys. złotych”.
Zjawisko patostreamów na YouTubie w takiej skali, jak zainicjował to Daniel Z., dziś już praktycznie nie istnieje. 3 października 2020 r. ten wydał oświadczenie, że całkowicie kończy z YouTube’em. Od tego czasu ślad po nim zaginął. Spowodowane to było warunkiem, jaki postawił mu sąd. Albo skończy ze swoją działalnością, albo pójdzie do więzienia. Konsekwencja kary i jej egzekucji zadziałała bardzo skutecznie!
Streamy z YouTube’a przeniosły się na Facebooka. To tu dziś możemy spotkać #R., czyli Marcina K., byłego rywala i wroga numer jeden #Magicala. Dziś #R. w różowej kominiarce jeździ swoim nowym wysokiej klasy mercedesem, nagrywa najpopularniejszy wśród dzieci i młodzieży rap i streamuje grę GTA RP jako Stanisław Ch. na serwerze Wyspa. Nadal jest zawodnikiem #Fame. Obecnie w wypowiedziach podkreśla, że jako jedyny z patostreamerów zmienił się. Udało mu się wyjść z patologii. Dziś ukazuje się jako człowiek sukcesu! Całkowicie odcina się, od tego co robił kilka lat temu w youtube’owych transmisjach.
Jednak 21 września 2020 r. w transmisji na żywo na Facebooku i w rozgrywce Real Play GTA, która jest odbiciem rzeczywistości, ale stworzonej w przestrzeni wirtualnej 3D, Marcin K., czyli #R., a w grze Stanisław Ch., spotkał się z postacią odgrywaną przez użytkowniczkę o pseudonimie #D., która w opisie, w pytaniu, ile ma lat, napisała: 14.
Marcin K. kierował rozmową i prowadził ją w tak ordynarny i napastliwy sposób, jednocześnie poniżając zaskoczoną dziewczynkę, że ta nie była w stanie rozsądnie mu odpowiadać. Widownia liczyła kilka tysięcy osób, głównie dzieci i młodzieży.
Dialog był wymyślany na żywo przez Marcina K. Gdy ktoś zarzucił mu, że ta dziewczynka ma 14 lat, ten odpowiedział: na serwerze Wyspa RP mogą grać tylko osoby powyżej 16 roku życia. Poza tym to jest gra, a inscenizacja jest zgodna z prawem!
Zawsze to samo tłumaczenie. To jest wymyślone i jest wolność. Ta retoryka jest powszechnie i skutecznie stosowana, mimo że dzieci tę przestrzeń traktują jako rzeczywistość.
#Pedofilia
15 grudnia 2020 r. Państwowa Komisja ds. wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15 zarejestrowała sprawę Łukasza Wawrzyniaka i jego działalności. Rejestracja nastąpiła z mojego zgłoszenia.
Łukasz Wawrzyniak to jeden z najpopularniejszych youtuberów w Polsce. Sławę zyskał w 2013 r. W tym czasie jako model był obiektem pożądania całego pokolenia nastolatek. W zarejestrowanych nagraniach tłum rozhisteryzowanych dziewczynek oblega go jak bóstwo.
6 grudnia 2020 r. w internecie Agata Fąk, czyli Fagata, która na Instagramie ma niemal 800 tys. obserwujących i należała do bliskiego otoczenia Łukasza Wawrzyniaka, opublikowała w sieci nagrania i oskarżenia przeciw niemu. Łukasz Wawrzyniak był bardzo popularny na YouTubie jako Kamerzysta. W 2018 r. pobił rekord i w 57 dni od założenia nowego kanału na YouTubie zebrał 1 mln subskrypcji. Stworzył postać Lorda Kruszwila, wspólnie z nim do grudnia 2020 r. dosłownie generując trendy społeczne wśród młodych ludzi, dyktując im styl życia. Tymczasem Agata Fąk w nagranej awanturze stwierdziła: „Jesteś pedofilem j(…)m”, „Łukasz Wawrzyniak bił swoją dziewczynę i zabił człowieka!”. Padły oskarżenia o wykorzystywanie kobiet i dzieci, o zażywanie narkotyków i działanie pod ich wpływem. 7 grudnia 2020 na kanale Marka Kruszela (Lorda Kruszwila) zostały udostępnione nagrania wideo, na których kolejne osoby oskarżały Łukasza Wawrzyniaka o pedofilię i wykorzystywanie seksualne.
8 grudnia 2020 r. Łukasz Wawrzyniak jako Kamerzysta w odpowiedzi na zarzuty upublicznił w internecie oświadczenie: „To prawda, że podrywałem dziewczyny. Łamałem im serca! Co mam powiedzieć? Mogę powiedzieć tylko przepraszam, ale nie było takiej sytuacji, żebym kierował jakiekolwiek sugestie do dziewczyn poniżej 15 roku życia”. „Co do substancji psychoaktywnych, narkotyków twardych? […] Wszyscy razem zażywaliśmy te substancje! […] Po spróbowaniu uciekaliśmy do innej rzeczywistości!”. Wawrzyniak przyznał, że jego współpracownik na początku ich wspólnej działalności miał 16 lat. „Marek nie był na tyle mocny psychicznie, aby powstrzymać się od brania narkotyków”. W odpowiedzi Kruszel oświadczył, że do ich zażywania zachęcił go Wawrzyniak.
Opublikował też nagrania będące ponoć zapisem aktów seksualnych z udziałem Wawrzyniaka i wskazał, że są na nich osoby zdecydowanie poniżej 15 roku życia. Inna osoba z bliskiego otoczenia Wawrzyniaka napisała 28 grudnia 2020 r. na Instagramie, że red. Karolina Pochwała, konkubina Łukasza Wawrzyniaka, chodziła po tabletki „dzień po” dla „14-letnich dziwek Łukasza, które sprowadzał”.
Łukasz Wawrzyniak w opublikowanych oświadczeniach jednoznacznie zaprzeczył oskarżeniom o czyny pedofilskie. Co do zażywania narkotyków napisał: „Ostatni raz byłem pod wpływem narkotyków 5 września po gali #Fame!”. To właśnie Łukasz Wawrzyniak był pierwszym sponsorem federacji #Fame. Dodatkowo Lord Kruszwil był zawodnikiem tej federacji i osobą związaną z jej rozwojem. A Łukasz Wawrzyniak, czyli Kamerzysta, jako raper miał swój koncert na gali #Fame.
#Patogala
7 marca 2019 r. tuż przed galą #Fame3 moje dokumentowanie patologicznych zjawisk w przestrzeni youtube’a miało swój punkt kulminacyjny. Jeden z członków ekipy #Magicala o pseudonimie #M. próbował reaktywować patostreamy bez udziału Daniela Z, który wówczas przebywał w więzieniu. Razem z youtuberem o pseudonimie Proboszcz prowadzili transmisje z libacji alkoholowych.
Na jednej z nich została zarejestrowana scena próby morderstwa #M. Wołał o pomoc, gdy brutalnie był bity po głowie butelką. Widać było krew i skalę brutalności dotąd nie znaną w przekazie internetowym na żywo na polskim YouTubie.
Oprawca miał na sobie koszulkę #Fame. Wysłałem mejlem do federacji pytania: „Czy promujecie się na kanałach osób związanych z patostreamingiem? Czy płacicie za pojawienie się na wizji w Waszej odzieży? Jaki jest Wasz stosunek do przemocy, zwłaszcza że odbiorcami prezentowanej przez Was treści jest młodzież i dzieci?”. Do wiadomości dołączyłem link do filmu z opisaną próbą morderstwa. 7 marca 2019 roku otrzymałem odpowiedź od szefa federacji, Krzysztofa R., który kategorycznie zaprzeczył tezom przedstawionym w mejlu.
Odbyłem z Krzysztofem R. rozmowę telefoniczną. Powstał plan próby opisania zjawiska w filmie dokumentalnym. Tematem wstępnie była zainteresowana Telewizja Polska. Jednak w tym czasie zacząłem badać zjawisko Lorda Kruszwila i Łukasza Wawrzyniaka, którego wówczas znałem tylko jako anonimowego Kamerzystę. Gdy odkryłem powiązania, które opisałem powyżej, 17 czerwca 2019 r. napisałem do Krzysztofa R., aby uznał wszelkie propozycje współpracy za nieaktualne. Zrozumiałem, że federacja mogła podjąć współpracę w celu popularyzacji patostreamów i aby załagodzić podejrzenia. Dodatkowo po pytaniach o współpracę federacji Fame z Łukaszem Wawrzyniakiem, 18 czerwca 2019 r. Krzysztof R. odmówił dalszych kontaktów.
Zapis z konferencji prasowych związanych z promocją gal jest dostępny na YouTubie. Śledząc opublikowane konferencje z kolejnych gal, jak i gale, jedyne, co można usłyszeć, to wulgaryzmy, wyzwiska i poniżanie przeciwnika.
Na #Fame8 Kasjusz Ż. udzielił wywiadu dziennikarzowi Mateuszowi K. w oktagonie po walce z Marcinem N(…)em, gdy ten został zdyskwalifikowany.
„Ale to co o(…)ł taką żenadę! No to niech w(…)a Jasnej Góry bronić, k(…)a! […] Ja zaatakowałem jego rodzinę? Nie! Ja sobie szpileczkę wbiłem, a ten się, k(…)a, się tak przypucował, jakby naprawdę tam coś było! Tak, ma córkę! Ma żonę w domu! Ma siostrę! A przeciwko kobietom, k(…)a! Kobiety powinny mieć prawo, k(…)a, do swojego ciała i do swojego płodu, a nie k(…)a, jakiś śmieć z Jasnej Góry, będzie, k(…)a, mówić im, co mają robić ze swoim ciałem! Śmieć j(…)y! J(…)ć tą PiS-owską k(…)ę!”
Kasjusz Ż. jest czołowym zawodnikiem #Fame. Mówi o sobie, że jest niepokonanym królem federacji. Jego retoryka nikogo z odbiorców przekazu internetowego nie razi. Jest oklaskiwana. Tu nie szuka się logiki, a emocji. I właśnie ten „wojownik”, współczesny „rewolucjonista”, w szczytowym momencie oglądalności gali #Fame8 wygłosił swoje poparcie dla Strajku K. Bohatersko stanął w obronie kobiet, które walczą o swoje prawa. Działanie, które miało na celu zabawę i zarabianie pieniędzy, stało się okazją do wygłaszania politycznych manifestów zgodnych z postulatami rówieśników, którzy wcześniej wyszli na ulice pod symbolem czerwonego pioruna.
#Patoprotest
Strajk K., który wyprowadził nowe pokolenie na ulicę, posługuje się symbolem błyskawicy. Wielu kojarzy się ona z emblematem faszyzmu. Główne hasło protestów to „w(…)ć”. Protest poparła zawodniczka #Fame, #Lilm, wcześniej #SexM, czyli Aniela B. A hymn protestu J(…)ć P(…)S wyśpiewał zawodnik #Fame, Cyprian R., czyli #C. Jasne jest też stanowisko czołowego zawodnika Kasjusza Ż. Spójna jest też narracja i język ukazanych tu konferencji Fame, jak i sposobu komunikowania się organizatorek protestów.
23 października 2020 r. w oficjalnym komunikacie Strajku K. słyszeliśmy: „To jest wojna!”. Ten przekaz zilustrowany był wizerunkiem kobiety, która trzyma koktajl Mołotowa z podpisem: „Jarek, idziemy po ciebie”. Każdego dnia pojawiają się inne oświadczenia: „A więc nasz warunek jest taki: wymyślacie, k(…)y z PiS, jakiś trik, żeby anulować „wyrok”, w końcu jesteście specami od opcji bez trybu. Nas nie interesuje, co to będzie, w tym państwie i tak już nie ma prawa. Czas do środy. Nie będziecie nas torturować!”. „Tym wiernym, którzy wybierają się dzisiaj do kościołów, żeby słuchać gnojów w złocie i purpurze, cieszących się ze zwycięstwa nad kobietami, przypominamy, że istnieje coś takiego jak przyzwoitość, współczucie, odwaga i możliwość sprzeciwu wobec tego, co wyprawiają Wasi pasterze” (i zdjęcie posłanki opozycji, która stoi przed ołtarzem w czasie sprawowania Mszy Świętej i trzyma transparent: „Módlmy się o prawo do aborcji”). „PiS ma w(…)ć, ale nie musi w podskokach. W(…)ć z oświadczeniem Przyłębskiej, W(…)ć z Przyłębską”. Powołujemy Radę Konsultacyjną, jak na Białorusi, która będzie pracować nad tym, jak posprzątać burdel po PiS”.
29 października 2020 r. pojawił się komunikat: – „Czy ktoś mógłby od nas powiedzieć panu Hołowni, żeby w(…)ł? Bo my robimy rewolucję i nie mamy czasu zajmować się każdym politycznym palantem chętnym do powiezienia się na nas”.
I jeszcze: – „Samo obalenie konkordatu i odebranie praw kościołowi nie wystarczy! Zaraz po tym należy zakazać sprawowania urzędów publicznych przez katoli! Oni też są odpowiedzialni”.
W przytoczonych przykładach przekazu Strajku K. na pierwszy plan wysuwa się niespójność i wulgarność. Kierowanie się organizatorek emocjami i działanie pod wpływem impulsu. Wysuwają żądania, które się nie spełniają! Wykorzystują ten sam język i formę komunikacji, co Kasjusz Ż.
Czołowe osobowości internetowe – influencerzy, youtuberzy – publikują wszystko co się da. Niczym się nie ograniczają. W przeciwieństwie do ich poprzedników, którzy byli gwiazdami polskiego kina. Aktorami, reżyserami, dziennikarzami, którzy swoją tożsamość zakorzenili w systemie komunistycznym. Tu budowa wizerunku była dostosowana do laurkowego przekazu. A brudy były kartą przetargową dla Służby Bezpieczeństwa PRL, która zmuszała wielu celebrytów z poprzedniej epoki do najróżniejszych świństw i zdrad. W zamian system gwarantował popularność, bycie ważnym i rozpoznawalnym. Dziś, aby odkryć, jaką cenę płacili filmowcy tamtego systemu za sławę, trzeba prowadzić szeroką kwerendę w ich teczkach osobowych zabezpieczonych w Instytucie Pamięci Narodowej. Odkrywać przestrzeń skrajnie hermetyczną. Natomiast w przypadku nowego pokolenia widzimy wszystko czarno na białym! Oni sami opisują, jaką cenę są w stanie zapłacić za wyświetlenia, za sławę, za „fame”.
Piotr Kaszubski, przyjaciel Łukasza Wawrzyniaka, na swoim profilu społecznościowym opublikował zdjęcie, na którym ubrany na czarno z pełnym skupieniem czyta Biblię Szatana. Daje rówieśnikom jednoznaczną wskazówkę, co wynosi go na szczyty sławy i dobrobytu. Daniel Z., czyli #Magical, pobił rekord Polski w ilości widzów transmisji na żywo, gdy prowadził okultystyczny, demoniczny spektakl, którego głównymi widzami były dzieci i młodzież. Na gali #Fame na stole układane są karty tarota. Marcin K., czyli #R., wytatuował sobie na prawym przedramieniu demona z pentagramem.
Ukazane tu fakty nie mają na celu potępiania wskazanych osób. Głównym moim celem było ukazanie problemu. Znam mechanizmy, które pchają w stronę patologicznych zachowań. Mam świadomość, jaka to jest siła. Nie analizuję tu też motywów, które w każdym przykładzie są inne. Jednak nie można akceptować działań, które prowadzą do patologii.
Nie adresuję tego tekstu do młodych ludzi! Przygotowywałem go dla rodziców, czyli dla mojego pokolenia. Wiem, że oni byli pochłonięci codziennością i nie zauważyli tego zjawiska.
Cały artykuł Pawła Zastrzeżyńskiego pt. „Patologia SA” znajduje się na s. 10–11 lutowego „Kuriera WNET” nr 80/2021.
Lutowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Walka z rzekomą dezinformacją, wsparcie dla LGBT, przyjmowanie imigrantów i wzrost cen benzyny. Krzysztof Stępień o dotychczasowej prezydenturze Joe Bidena.
Krzysztof #Stępień w #PoranekWNET: Ameryka Bidena pod pozorem wojny z dezinformacją jest na wojnie z konserwatyzmem.#RadioWNET
Krzysztof Stępień zwraca uwagę na decyzję Joe Bidena, który polecił amerykańskim instytucjom za granicą wspierać LGBT. Dodaje, że nie ma skutecznej walki z Covidem. Jest za to przyjmowanie imigrantów ekonomicznych z Ameryki Łacińskiej. Ok. trzykrotnie więcej nielegalnych imigrantów na granicy z Meksykiem jest obecnie zatrzymywana niż za Donalda Trumpa. Zgodnie z wytycznymi dla pracowników ochrony granic zatrzymywani na granicy mają być jedynie terroryści i winni największych zbrodni.
Krzysztof #Stępień w #PoranekWNET o kontroli granicznej w USA: Ludzie, którzy mają na koncie na przykład molestowanie nieletnich – ich nie mają prawa urzędnicy zatrzymać. Oni nawet nie są testowani na #COVID19. #RadioWNET
Impeachment zaś Donalda Trumpa trwa. Zdaniem działacza republikańskiego jest to jedynie teatr polityczny. Szanse na impeachment są żadne. Poprzez tę procedurę chce się zdeprecjonować byłego prezydenta i jego zwolenników.
Krzysztof #Stępień w #PoranekWNET: Ten teatr polityczny ma pokazać zwolennikom Trumpa „o to, co robimy waszym przywódcom”. To ma zniszczyć jego przeszłość, ale i jego przyszłość. #RadioWNET
Demokraci chcą usunąć potencjalnego kontrkandydata w wyborach prezydenckich. Stępień zauważa, że Donald Trump postanowił usunąć się w cień, jeśli chodzi o media społecznościowe. Były prezydent nie będzie mógł założyć konta na Twitterze. Nasz gość wskazuje na kasowanie kanałów na YouTube i kont na Twitterze pod pozorem walki z dezinformacją. Katolicka grupa Life Site News broniąca życia nienarodzonych straciła kanał. Firma My Pillow i jej CEO Mike Lindell zostały wyeliminowane z sieci.
Krzysztof #Stępień w #PoranekWNET: Służby federalne w Ameryce Bidena rozprawiają się z konserwatystami, stosują naprawdę brudne zagrania. Myśl konserwatywna jest w odwrocie.#RadioWNET
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego skazuje, że w ciągu trzech tygodni wzrosły ceny benzyny . Trzykrotnie wzrosła liczba przyjmowanych imigrantów. Tymczasem
Big Tech odpłaca się Demokratom za parasol ochronny.
Stępień podkreśla, że potrzebny jest państwowy nadzór nad Big Tech.
Oby udało się wypracować mechanizmy chroniące wolność słowa w internecie, zanim o tym, które poglądy są słuszne, a które nie, będą decydowały algorytmy czy właściciele medialnych koncernów.
Jolanta Hajdasz
Jeszcze nie tak dawno mówiliśmy, że media są czwartą władzą po ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Ostatnie tygodnie przekonują nas, że stały się już pierwszą, a nawet jedyną. Zablokowanie kont w mediach społecznościowych urzędującego prezydenta najpotężniejszego państwa na świecie pokazuje nam, że żyjemy w świecie jakby rządzonym przez kogoś zupełnie innego niż politycy.
By zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi i dlaczego – nawet Angela Merkel wyraziła swoją dezaprobatę dla tej blokady, mówiąc, iż jest problematyczna – warto sobie przypomnieć, że Facebook czy Twitter powstały jako narzędzia komunikowania masowego, genialne wynalazki, które pozwalają tworzyć przekazy na skalę masową praktycznie każdemu, a nie tylko profesjonalnej redakcji. Media społecznościowe stały się wręcz symbolem wolności słowa, bo każdy mógł pisać i publikować w sieci to, co chce i co uważa za ważne i stosowne, bez ograniczeń ani cenzury. Z biegiem lat coraz bardziej było jednak widać, jaka to utopia, gdy wszystkim użytkownikom podsuwano coraz bardziej wymyślne regulaminy do akceptacji, jeśli chciało się korzystać z danego serwisu.
Stworzono słowa-klucze typu „naruszenie regulaminu społeczności” czy „posługiwanie się mową nienawiści”, co w praktyce oznaczało jedynie arbitralne decyzje właścicieli Facebooka, Twittera czy Google’a, co wolno nam publikować, a czego nie.
Boleśnie i namacalnie przekonaliśmy się o tej nadzwyczajnie uprzywilejowanej pozycji mediów społecznościowych np. w 2018 roku, kiedy Facebook jednoznacznie i bardzo intensywnie zaangażował się w referendum aborcyjne w Irlandii po stronie przeciwników obrony życia dzieci poczętych. Zwolennicy ochrony życia przegrali referendum, a rok później dowiedzieliśmy się, jak nierówną toczyli walkę – właściciel Facebooka przyznał, że jego firma zadecydowała o tym, że nie będzie publikować materiałów przeciwników aborcji – miała do tego prawo. W końcu Facebook to prywatna firma.
W Polsce w ostatnich latach bezradni wobec samowoli społecznościowych gigantów byliśmy nieraz; boleśnie przekonywali się o tym przede wszystkim prawicowi i konserwatywni użytkownicy. Przed 11 listopada znienacka blokowano konta organizatorów Marszu Niepodległości, innym razem blokady mieli przeciwnicy aborcji eugenicznej, czy nawet arcybiskup, który ośmielił się skrytykować tęczową ideologię LGBT.
Jedną z najbardziej kuriozalnych spraw tego typu, jaką przyszło mi się zajmować w Centrum Monitoringu Wolności Prasy, jest aktualnie sprawa konta harcerzy z Warszawy, którym kiedyś zablokowano emisję ich amatorskiego filmiku upamiętniającego rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, a ostatnio do 18 lat podniesiono kategorię wieku tych, którzy mogą sobie wyświetlać ich filmowe relacje przedstawiające życie na obozach harcerskich. Można oczywiście przytoczyć jeszcze kilka takich anegdotycznych spraw, ale chyba już nikomu nie jest do śmiechu.
Donald Trump miał blisko 90 milionów użytkowników na swoim koncie, a jednym przyciskiem w komputerze wyłączono mu możliwość dotarcia z jakimkolwiek przekazem do nich. Kto więc jest w tej rozgrywce silniejszy – przywódca najbogatszego państwa na świecie czy ten, kto go cenzuruje?
Przez lata byliśmy w Polsce bezradni wobec tego, co działo się na Facebooku, Twitterze czy YouTubie, patrzyliśmy, jak rozwijały się takie platformy jak Google czy Instagram i mogliśmy się jedynie do nich dostosować, by móc z nich w ogóle korzystać. Byliśmy za biedni, za mali, by liczyć się w tej rozgrywce. Dziś jednak cały świat budzi się i dostrzega samowolę społecznościowych gigantów. Oby udało się wypracować mechanizmy chroniące wolność słowa w internecie, zanim będzie za późno, zanim o tym, które poglądy są słuszne, a które nie, będą decydowały algorytmy czy właściciele medialnych koncernów.
Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 80/2021.
Lutowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Kim są Daniel Magical, Rafatus, Rafonix czy Lord Kruszwil? Czym są lajwy i donejty? Paweł Zastrzeżyński o świecie patostreamów i zagrożeniach z nim związanych.
Paweł Zastrzeżyński przybliża początki zjawiska, które obecnie nazywamy patostreamingiem. Sięga ono 14 lipca 2017 r., kiedy Daniel Magical postanowił wywoływać duchy na transmisji na żywo, czyli tzw. lajwie.
Daniel Magical zanim postanowił wywoływać duchy upijał swoją matkę, przeprowadzał patologie itd.
Ludzie wpłacali drobne opłaty zwane donejtami. Jak wyjaśnia nasz gość, donejt to informacja głosowa na ekranie, za którą się płaci, zazwyczaj 3 zł. Donejty wykorzystywane są przez widzów do prowokowania prowadzącego lajta. Streamer nie zaczynał od patologii, tylko od Tibii. W jednej drużynie w tej grze byli Daniel Magical i Rafonix.
Ta patologia rozwijała się w tempie absolutnie ekspresowym.
Magicalowi udało się zdeklasować Wardęgę i innych polskich YouTuberów. Nasz gość napisał list otwarty do premier Beaty Szydło przestrzegający przed niebezpieczeństwami związanych z transmisjami na YouTube. Wywołało to odzew w mediach.
Zrobiło się halo na całą Polskę. Z tego halo wszyscy zrozumieli […], że ktoś chce ograniczyć przestrzeń wolnego Internetu.
Dopiero wówczas media głównego nurtu zainteresowały się tym zjawiskiem. Zastrzeżyński wyjaśnia, że Daniel Magical mógł zarabiać na transmisjach przez wpłaty od widzów, a po skończonej transmisji usuwać jej zapis. W ten sposób YouTube nie mógł mu nic zrobić. Tymczasem u Magicala regularnie pojawiała się policja.
Daniel potrafił generować olbrzymie pieniądze.
Ostatecznie streamer dostał sądowy zakaz prowadzenia transmisji audiowizualnych. Za słowa wypowiedziane po zamachu na Adamowicza dostał prace społeczne. Auto artykułu „Patologia SA” w Kurierze Wnet wskazuje na moment, kiedy na lajwie rozwalono butelką głowę jednego ze współpracowników Magicala, zwanego Proboszczem.
Na lajwie mieliśmy [do czynienia] z pierwszą w Polsce próbą morderstwa.
Był to punkt zwrotny w tych transmisjach. Sprawą zainteresował się TVN. Dziennikarz dodaje, że poza Danielem Magicalem
Mieliśmy Rafonixa i Rafatusa- to byli czołowi patostreamerzy.
Rozmówca Adriana Kowarzyka mówi o konfliktach między Danielem Magicalem, Rafonixem i Rafotusem, gdzie afery prowokował Boxdel. Walka Rafonixa i Daniela Magicala rozpropagowała galę Fame MMA, w której mierzą się ze sobą YouTuberzy. Organizatorem i pierwszym sponsorem tej gali MMA był kamerzysta Lord Kruszwil.
Gość Kuriera w samo południe podkreśla, że głównym odbiorcą patostreamerów są osoby niepełnoletnie. Nasiąkają one przemocą i wulgarnością tam prezentowaną. Widzi w tym wyjaśnienie dla zachowania uczestników Strajków Kobiet:
Mnie absolutnie nie zdziwiło to, co się działo na ulicach.
Apeluje do rodziców o zainteresowanie się tym, co oglądają ich dzieci.
[Daniel Magical odnosząc się do rozmowy z Pawłem Zastrzeżyńskim poinformował, że wyrok pozbawienia wolności otrzymał za niewykonanie prac społecznych w terminie. Wyrok za słowa o prezydencie Adamowiczu zapadł dopiero niedawno i Magical dostał za nie prace społeczne. Dodał, że udało mu się w zbiórce zebrać 2500 zł, które następnie zwrócił ofiarodawcom. YouTuber zaprzeczył jakoby Proboszcz był jego współpracownikiem, czy nawet kolegą. Proboszcz jest z Łodzi, podczas, gdy Daniel Magical z Torunia- przyp. red.]
Wojciech Cejrowski o cenzurze w mediach społecznościowych (Facebook, Twitter), którą chce się zająć Donald Trump, głosowaniu korespondencyjnym i możliwych nadużyciach.
W żadnym ze stanów nie mamy solidnych wyników, a powinniśmy już je mieć.
Wojciech Cejrowski wskazuje różne siły, które chcą ukraść wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, takie jak George Soros.
Jesteśmy cenzurowani. Jeśli ktoś ma poglądy, które się im nie podobają, to mogą nas legalnie cenzurować.
Prezydent Trump, jeśli wygra walkę o drugą kadencję, ma rozwiązać ten problem. Publicysta i podróżnik wyjaśnia czym się różni gazeta od telefonu.
Ktoś, kto prowadzi firmę telefoniczną nie odpowiada za przesyłaną nią informacje.
Analogicznie powinny działać Facebook, Twitter i YouTube, które nie odpowiadają za publikowane na swych łamach fałszywe informacje, tak jak gazety, ale podobnie jak prasa chcą decydować o tym, co może być w nich umieszczane. Publicysta mówi o tym, ponieważ na TT Trump napisał, iż „Demokraci chcą ukraść wybory”. Wpis ten został ocenzurowany.
Rzeczywiście chcą ukraść wybory, bo obliczyli sobie, że nie mają szans legalnie wygrać wyborów.
Cejrowski przypomina, że w 2016 r. Donald Trump wskazywał, iż FBI szpiegowało jego sztab wyborczy. Później okazało się to prawdą. Rozmówca Łukasza Jankowskiego opowiada o problemie zliczania kart wyborczych, jaki miał miejsce w 2000 r., kiedy niektóre maszyny do dziurkowania kart okazały się być zepsute. Na Florydzie część głosów musiała być jeszcze raz liczona.
Diabeł uwielbia chaos, mętną wodę.
Demokraci naciskali w obecnych wyborach na głosowanie korespondencyjne. Maszyny do głosowania różnią się między stanami, a nawet w ramach jednego stanu.
W niektórych stanach nie weryfikowano podpisu w pakiecie wyborczym.
Istnieje więc, jak mówi, możliwość, że ktoś dostanie pakiet wyborczy na adres, pod którym już nie mieszka, i zagłosuje za niego ktoś, kto tam mieszka. Prezydent USA nie ma wpływa na to, jakie procedury wyborcze przyjmują poszczególne stany. Cejrowski wskazuje, że w niektórych z nich listy z głosami są przyjmowane jeszcze do trzech dni po zamknięciu lokali wyborczych. W ten sposób, jak wskazuje, można dosypać głosów tam, gdzie ich brakuje.
Są setki metod przy głosowaniu pocztowym, nie osobistym, fałszowania wyborów i o tym pisał Donald Trump.
Podróżnik wskazuje, że w Stanach nie ma ciszy wyborczej, bo przeczyłoby to wolności słowa. W samych lokalach nie ma propagandy wyborczej, ale w ich pobliżu już może być.
Dr hab. Andrzej Zybertowicz o polaryzacji politycznej społeczeństwa, algorytmach serwisów społecznościowych, inwigilacji oraz skutkami zalewu informacji.
Dopiero w ostatnich miesiącach eksperci na całym świecie zaczynają przyznawać, że polaryzacja społeczeństwa nie wynika […] z tendencji populistycznych, nacjonalistycznych, tylko ma podglebie technologiczno-biznesowe.
Dr hab. Andrzej Zybertowicz wskazuje, że algorytmy serwisów i portali społecznościowych takich jak YouTube i Facebook opierają się na polaryzacji. Algorytmy podpowiadają ludziom materiały, jakie mogłyby ich zainteresować. Według badań człowiek ukierunkowuje swe poglądy wedle algorytmów, które sugerują dane materiały.
Facebookowi zarzucano, że jego algorytmy świadomie premiowały treści, które wcale nie były prawdziwe, były przerysowane, gdyż w ten sposób […] zapewniały większą liczbę odsłon i przez to większe wpływy od reklamodawców.
Nasz gość podkreśla, że największe media społecznościowe mają znacznie większe możliwości inwigilacyjne aniżeli służby państwowe. Prof. Zybertowicz wskazuje, że nawet jeśli ktoś sam nie ma konta na Facebooku, a nawet w ogóle nie korzysta z Internetu, to wystarczy, że robią to jego znajomi, a „informacje na jego temat i tak wchodzi do sieci”. Przywołuje książkę Shoshany Zuboff The Age of Surveillance Capitalism. Media dążą do jak największej ekspansji w Internecie. A to wyłącza możliwość weryfikacji przedstawianych faktów.
Żyjemy w świecie informatycznego przebodźcowania […]. Siła memów bierze się stąd, że ludzie chcą skróconych, skompresowanych informacji.
Socjolog wskazuje, że informacje dotyczące rekonstrukcji rządy mają znaczenie tak naprawdę dla ograniczonej liczby osób. Jednak osób, które się nimi interesują jest więcej, gdyż ludzi interesują plotki, nawet jeśli nie mają one wpływu na ich życie.
Media obecnie prowadzą taką nadprodukcję informacji, że przesłaniają życie, zamiast odsłaniać je.
Rozmówca Katarzyny Adamiak-Sroczyńskiej sądzi, że obecnie mówienie nt. ustawy o ochronie zwierząt futerkowych to właśnie plotki i przykład przebodźcowania informacjami. Przyznaje, że sam odkrył u siebie objawy uzależnienia od Twittera. Robi sobie w związku z tym okresy abstynencji od serwisów społecznościowych i poleca to innym.
Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
K.T./A.P.
Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na użycie plików cookies. więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.