Studio Dublin z Wawelu – 4 października 2019 – Goście: Magdalena Ozga, Hubert Piątkowski oraz B. Feręc i J. Grabiasz

Skoro piątek, to Studio Dublin. Tym razem oprócz tradycyjnych wieści z Irlandii i Wielkiej Brytanii, z domieszką irlandzkiego sportu, także rozmowy o Wawelu przez pryzmat arrasów i porcelany z Miśni.

Prowadzenie: Tomasz Wybranowski

Realizacja: Karol Smyk


Studio Dublin rozpoczęła korespondencja Bogdana Feręca, szef portalu Polska-IE.com:

Bogdan Feręc, portal Polska-IE – Radio WNET Irlandia

„Huragan wywołał wiele szkód. Wiatr wywołał zjawisko bardzo wysokich fal, a nałożyło się na to niskie ciśnienie, a więc tak zwany 'docisk powietrza’ był niewielki. To z kolei co spowodowało powstanie wysokich fal. Następstwem tego była sytuacja, w której fale wypychały wodę morską na brzegi, co z kolei powodowało cofanie się wód w rzekach czyli doprowadzało do powodzi i podtopień”.

Bogdan Feręc jednak uspokoił naszych radiosłuchaczy, że „huragany o prędkości 130 km/ h są czymś normalnym w Irlandii. „Nie możemy więc mówić o specjalnym traktowaniu nas przez huragan Lorenzo”- zażartował nasz gość.

Od naszego gościa dowiedzieliśmy się, że zachodnia część kraju znalazła się bez prądu. Zapewnił jednak, że ekipy techników w ciągu doby przywrócą prąd mieszkańcom zachodniej Irlandii.

Szef portalu Polska-IE.com wyraził nadzieję, że ewentualny Brexit nie będzie musiał oznaczać czegoś złego dla samej Irlandii. Zdaniem naszego gościa Irlandia w końcu ma szanse nabyć tańsze zamienniki brytyjskich leków.

 

„Jeżeli nastąpi twardy Brexit. Irlandzki rząd zapewnia, że zapasy lekarstw są na odpowiednim poziomie – nie powinno ich zabraknąć. Trzeba będzie jednak znaleźć nowych dostawców, którzy zastąpią tych poprzednich. Z pierwszych analiz wynika, że Brexit nie byłby dla nas bardzo zły. Część leków mogłaby być tańsza. Alternatywne marki, które mogłyby być kupowane już po Brexicie gdzieś w Unii Europejskiej mogłyby być tańsze niż zamienniki leków brytyjskich. To byłaby ciekawa rzecz, ponieważ leki w Irlandii są drogie”- podsumował.

 

 

 

Pierwszym gościem z Wawelu była pani Magdalena Ozga, kierownik Działu Tkanin Zamku Królewskiego na Wawelu, która przybliżyła dzieje niezwykłej kolekcji znajdującej się na Wawelu – arrasów. Przypomnijmy, że są one dostępne dla zwiedzających w dwóch salach: Senatorskiej i Pod Zodiakiem. Dowiedzieliśmy się, że cała kolekcja liczy 136 arrasów, z czego na Wawelu jest tych niezwykłych tkanin 134. Jeden z nich jest na Zamku Królewskim w Warszawie, zaś kolejny  w Rijksmuseum w Amsterdamie.

Tkaniny zostały zamówione w Brukseli w połowie XVI wieku przez króla polskiego Zygmunta Augusta. Smaczku dodaje fakt, że żaden z późniejszych europejskich władców nie zamówił tak wielkiego zbioru. Arrasy wykonane zostały w brukselskich warsztatach według projektów malarzy flamandzkich. Te magiczne tkaniny tworzą trzy grupy tematyczne: sceny biblijne, sceny krajobrazowe i zwierzęce, tzw. werdiury, groteski z herbami Polski i Litwy oraz królewskimi inicjałami.

Magdalena Ozga przypomniała, że arrasy są w zasadzie jedyną wielką pamiątką po Jagiellonach. Kolekcja była obecna przy wszystkich najważniejszych wydarzeniach złotego wieku I Rzeczpospolitej.

W Studiu Dublin przypomniano także i rok 1939. Podczas wojny obronnej 1939 roku Wawel był jedynym muzeum w Polsce gotowym do ewakuacji. Przygotowano odpowiednie skrzynie i tuby, w których schowano arrasy. Przez Rumunię tkaniny z Wawelu trafiły do Francji, potem popłynęły do Anglii. Z Anglii dzieła popłynęły do Kanady, gdzie trafiły na tak zwaną Farmę Eksperymentalną w Ottawie. Tam doczekały końca wojny. Na swoje, prawdziwie królewskie miejsce na Wawelu, arrasy wróciły dopiero w styczniu 1961 roku.

 

Każdy z arrasów jest dokładnie opisany w „Katalogu arrasów króla Zygmunta Augusta” autorstwa Marii Hennel – Bernasikowej i Magdaleny Piwockiej. Na stronach Zamku Królewskiego na Wawelu czytamy m.in.:

Praca stanowi podsumowanie wieloletnich badań obu autorek nad różnymi aspektami tej kolekcji. Zawiera pełny opis katalogowy i analizę wszystkich 136 tkanin w kolekcji, a nadto aneks obejmujący dwa arrasy przechowywane dziś poza Wawelem. Część katalogową poprzedzają eseje, w których znalazły się – stan badań oraz stan zachowania zbioru, wnikliwie rozpatrywany w kontekście jego trudnych losów, a także charakterystyka poszczególnych segmentów tego zespołu i próba określenia jego miejsca w brukselskiej produkcji tapiseryjnej XVI wieku.

Arras Budowa wieży Babel, ze zbiorów Zamku Królewskiego na Wawelu.

 

 

Jakub Grabiasz, sportowy ekspert Studia 37 Radia WNET. Fot. arch. własne.

Jakub Grabiasz, ekspert sportowy Studia Dublin przekazał nam smutne wieści dla irlandzkiej drużyny rugby występującej w Pucharze Świata Rugby. Irlandczycy ulegli gospodarzom turnieju, Japończykom – 12:19:

„Trzeba oddać honor Japończykom, bo to oni zagrali świetny mecz i zwycięstwo im się należało. Natomiast irlandzki zespół w zasadzie po 15 minutach nie istniał na boisku. W żargonie rugby mówi się <<out of steam>> czyli zabrakło im paryIrlandia w ten rok weszła bardzo dobrze. Ze Szkocją zagrali świetnie. To była ta Irlandia, która kochamy oglądać, czyli perfekcyjne wykonywanie podań, przenoszenie piłki z energią zawsze ukończone przyłożeniem”.

Dla naszego eksperta żadnym pocieszeniem nie jest wygrana Irlandii z Rosją 35:0, ponieważ zespół rugbystów spod znaku dwugłowego orła to w praktyce amatorzy:

„Pamiętajmy, że Rosja nie jest potentatem rugby. Można powiedzieć, że Rosja gra z wilczym biletem. To jest gra wyłącznie siłowa, nie techniczna. Mecz wygrany, robota zrobiona, ale to nie jest ta Irlandia”.

Kuba Grabiasz, w piątkowym Studiu Dublin opowiadał także o systemie punktowania rezultatów w meczach rugby. Za każdy wygrany mecz drużyna dostaje cztery punkty, a punkt bonusowy dostaje wtedy, jeśli w ciągu meczu zwycięska drużyna wykona przyłożenie przynajmniej cztery razy. W takim wypadku zespół może zakończyć mecz nawet z pięcioma punktami na koncie.

 

 

Hubert Piątkowski, kierownik projektu „Wawel – dziedzictwo dla przyszłości” był naszym kolejnym gościem w wawelskim wydaniu Studia Dublin. Hubert Piątkowski opowiedział nam jak dzięki 31 milionom złotych dotacji można przeprowadzić gruntowny „lifting” Wawelu – jednego z największych polskich skarbów narodowych. Z tych prawie 31 milionów złotych dotacji, aż 21 milionów stanowią dotacje z Unii Europejskiej. Cały program nosi nazwę „Ósma oś – priorytetowa ochrona dziedzictwa kulturowego i rozwój zasobów kultury – Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko 2014-20”.

Ale wróćmy do projektu „Wawel – dziedzictwo dla przyszłości”, którego celem strategicznym jest ochrona i wykorzystanie dziedzictwa kulturowego zabytkowej zabudowy Wzgórza Wawelskiego w Krakowie oraz posiadanych zbiorów o istotnym znaczeniu kulturowym i historycznym na rzecz rozwoju kompetencji kulturowych społeczeństwa. Celem ogólnym natomiast remont zabytkowej infrastruktury Wzgórza Wawelskiego, ochrona zabytkowych muzealiów wraz z dostosowaniem przestrzeni kulturowej do potrzeb współczesnych odbiorców. Jak zauważył Hubert Piątkowski sam projekt jest już wdrażany od 10 lat.

Musimy się cofnąć do 2009 roku. Ten projekt, który realizujemy obecnie jest kontynuacją poprzedniego rozdania środków unijnych. W latach 2009 – 2013 realizowaliśmy projekt remontu dziedzińca zewnętrznego i adaptacji budynku na Centrum Promocji i Informacji. To był początek. Sam projekt składa się z 18 różnych zadań. W wyniku realizacji projektu powstanie nowa przestrzeń do prowadzenia działalności kulturalnej. Wzrost ten jest związany z uruchomieniem nowej wystawy stałej „Wawel Odzyskany” oraz Multimedialnego Centrum Informacyjnego.

Fot. z serwisu wawel.krakow.pl

 

Foto z serwisu wawel.krakow.pl

Zakres projektu m.in. także takie działania i inwestycje jak: bezprzewodowy system indywidualnej ochrony eksponatów połączony z telewizją dozorową, budowę windy dla niepełnosprawnych, konserwację architektury Dziedzińca Arkadowego w zakresie krużganków, części nawierzchni dziedzińca arkadowego oraz konserwacji tynków. Ale, co podkreślił Hubert Piątkowski, ten czas to moment, kiedy po raz pierwszy nowe technologie wkraczają do wawelskiego muzeum na tak wielką skalę:

„Informacyjna ściana wideo z aktywną platformą dotykową pomaga turystom odnaleźć się na wzgórzu, na wielkoformatowym ekranie panoramicznym można oglądać etiudy filmowe, w strefie dla dzieci skorzystać z interaktywnego modelu wzgórza oraz gier multimedialnych. Na ekranach dotykowych w strefie wiedzy można pogłębić znajomość dziejów Wawelu. Dla osób niepełnosprawnych powstała strefa integracji sensorycznej: multimedialna ściana przybliża historię wawelskiego wzgórza za pomocą m.in. systemu głośników kierunkowych, dotykowych ekranów, specjalnych rzeźb i reliefów oraz opisów alfabetem Braille’a.”

Ciekawym novum jest aplikacja mobilna „Wawel”. To specjalny multimedialny przewodnik dla odwiedzających wzgórze wawelskie, który ułatwia gościom dostęp do aktualnych informacji dotyczących m.in. wystaw, imprez oraz tras sezonowych. Dzięki rozmieszczonym na terenie Zamku Królewskiego sygnalizatorom (ich angielska nazwa to beacon) użytkownik automatycznie uzyskuje informację o obiekcie, przy którym się znajduje. Darmową aplikację można można pobrać: iOS – App Store oraz  Android – Google Play. Hubert Piątkowski, kierownik projektu „Wawel – dziedzictwo dla przyszłości” nie ukrywa, że te wszystkie nowinki i działania mają jednego, wielkiego i zbiorowego beneficjenta:

Urządzenia i nowe technologie w naszym Centrum Multimedialnym pozwalają poszerzyć wiedzę o Wzgórzu Wawelskim a stworzono je dla turystów, żeby mogli dowiedzieć się więcej. Część osób zwiedza indywidualnie, turyści przyjeżdżają z różnych krajów, nie wszyscy przychodzą z przewodnikiem. Ponadto chcemy pochwalić się wystawami stałymi i czasowymi, naszym wawelskim festiwalem, trasami sezonowymi i pokazać najważniejsze zbiory, w tym porcelanę i arrasy.

Oczywiście inwestycje w Wawelskie Centrum Multimedialne to część projektu „Wawel – dziedzictwo dla przyszłości”. Jego całkowita wartość – przypomnijmy –  to 30 mln zł, z czego dofinansowanie UE to niemal 21,4 mln zł. Prawie 4 mln zł pochodzi ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

 

Dorota Gabryś, kierownik Działu Ceramiki i Szkła Zamku Królewskiego na Wawelu, zajmująco i z pasją opowiadała o niezwykłej wystawie. Jej tytuł to „”Porcelana miśnieńska w zbiorach Zamku Królewskiego na Wawelu”. Z rozmowy słuchacze Radia WNET mogli się dowiedzieć o tym, że niezwykła kolekcja miśnieńskiej porcelany trafiła na Wawel w 1966 roku za sprawą pana Tadeusza Wierzejskiego, który podarował Zamku Królewskiemu na Wawelu zbiory swojego życia. Kolekcja stała się liczniejsza za sprawą daru pani Krystyny Czapskiej. Stało się to w 2012 roku. Przez ostatnie 50 lat zbiór porcelany pochodzącej z manufaktury królewskiej w Miśni został podwojony i liczy obecnie ponad 400 obiektów.

 

Foto z witryny wawel.krakow.pl

Od 26 października można podziwiać ekspozycję „O zwierzętach zaklętych w porcelanie”. I taka oto opowieść: Król August II, zatrudniając Joachima Kaendlera w manufakturze porcelany w Miśni, powierzył mu wykonanie figur zwierząt, które miały przyozdobić należący do niego Pałac Japoński. We współpracy z Johannem Kirchnerem artysta wymodelował około 120 figur zwierząt naturalnej lub prawie naturalnej wielkości. Do tematu zwierząt powracano w manufakturze wielokrotnie, wytwarzając również drobne figurki o kilkucentymetrowej wysokości. W zbiorach wawelskich znajduje się kilka takich przedstawień, tj. para owiec, daniel, pies oraz małpy z tzw. Małpiej orkiestry. Podczas warsztatu zapoznacie się z warsztatem rzeźbiarza i samodzielnie wykonacie figurkę z gliny samoutwardzalnej.

Oto zapis rozmowy z panią Dorotą Gabryś.

 

Tomasz Wybranowski, redaktor wydania i prowadzący Studio Dublin. Produkcja Studio 37 Dublin