Dariusz Piontkowski: Nauczanie zdalne przebiega dość sprawnie i powinno przynieść dobre efekty

Za kilka dni będziemy informowali o decyzjach ws. częściowego otwarcia szkół, zwłaszcza ich funkcji opiekuńczej. Nie ma przesłanek merytorycznych dla przedłużania roku szkolnego – zapewnia szef MEN.

Dariusz Piontkowski komentuje ogłoszoną dzisiaj decyzję o przeprowadzeniu egzaminów maturalnych w czerwcu. Mówi, że dodatkowy miesiąc jest dla nich szansą na jeszcze lepsze przygotowanie się do egzaminów. Minister edukacji wyjaśnia, że odwołanie egzaminów ustnych nastąpiło z uwagi na większe zagrożenie epidemiczne, jakie im by towarzyszyło.

Maturzyści przygotowywali się do egzaminów przez lata. Okres nauki zdalnej był stosunkowo krótki.

Gość „Popołudnia WNET” zapewnia, że zapadły ustalenia z rektorami uczelni wyższych, i że terminy rekrutacji zostaną dostosowane do zmienionego kalendarza maturalnego. Minister Piontkowski zastrzega, że w przypadku pogorszenia się sytuacji epidemicznej w kraju egzaminy zostaną przesunięte jeszcze bardziej. W MEN trwają konsultacje w sprawie ewentualnego powrotu zajęć opiekuńczych w szkołach przed 24 maja. Szef resortu edukacji chwali współpracę z uczelniami wyższymi w kwestii rekrutacji maturzystów na studia.

Z tego co wiem, nauczanie zdalne przebiega dość sprawnie i powinno przynieść dobre efekty.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi, że chciałby, aby powrót do normalnego funkcjonowania szkół nastąpił jak najszybciej, jednak decydujące będą względy sanitarne.

Za kilka dni będziemy informowali o decyzjach w sprawie częściowego otwarcia szkół, zwłaszcza ich funkcji opiekuńczej.

Minister edukacji stwierdza, że skuteczność systemu edukacji zdalnej zależy od nauczycieli i uczniów. Mówi, że proces przyzwyczajania się do nowych warunków musiał trochę potrwać. Zwraca uwagę, że brak bezpośredniego kontaktu nauczyciel-uczeń istotnie i negatywnie wpływa na efekty nauczania.

Nauczanie zdalne jest nową formą, wymagającą odejścia od schematów, których wszyscy się nauczyliśmy.

Dariusz Piontkowski stwierdza że nie mam merytorycznych przesłanek dla przedłużania roku szkolnego. Komentuje również działania byłego wicepremiera Jarosława Gowina na rzecz przełożenia wyborów prezydenckich.  Ocenia, że nie dojdzie do rozpadu koalicji rządowej. Twierdzi jednak, że Jarosław Gowin powinien lepiej komunikować się z politykami PiS.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Studenci z Ukrainy stanowią już 55 proc. cudzoziemców na polskich uczelniach. Czy i jak wspierają polski rynek pracy?

Polskie wyższe uczelnie rozwijają się. Przybywa na nich studentów z zagranicy. Ponad połowa wszystkich żaków z zagranicy pochodzi z Ukrainy. Drugą grupą narodowościową są studenci z Białorusi.

Białorusini stanowią 8 proc. zagranicznych studentów w Polsce.

Jeśli chodzi o pozostałe regiony, to przedstawiciele Azji i Australii przewyższają swoją liczebnością resztę zebranych łącznie krajów Europy. Stanowią już 14 proc., podczas gdy Europejczycy (poza Ukraińcami i Białorusinami) jedynie 6 proc. – wynika z najnowszych danych CBRE . Z kolei statystyki Personnel Service wskazują, że co piąty Ukrainiec, który w ciągu ostatnich pięciu lat pracował w Polsce, był w wieku 18-24 lata. Jak dodają eksperci firmy, wielu z nich to studenci, którzy łączyli naukę z pracą zawodową w naszym kraju.

– Młodzi Ukraińcy i Białorusini, którzy przyjeżdżają do nas studiować, podejmują pracę nawet chętniej, niż polscy studenci – mówi Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service, ekspert rynku pracy. – Dla młodych ludzi zza wschodniej granicy to czasami jedyny sposób, by utrzymać się w Polsce, a może nawet trochę zaoszczędzić. Pracodawcy szczególnie o nich zabiegają, m.in. dlatego, że zatrudniając studentów nie muszą opłacać składek ZUS. Dzięki temu oferują większą elastyczność i lepsze warunki płacowe. Wśród studentów zza naszej wschodniej granicy szczególnie popularne są stanowiska w gastronomii-

Ukraińcy pracują w restauracjach…

Jak wskazują najnowsze dane międzynarodowej Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, w III kwartale 2018 roku w krajach Unii Europejskiej odsetek młodych osób w wieku do 24 lat, które pracowały, wynosił średnio 35,3 proc. . W Polsce ten wskaźnik był trochę niższy, bo wyniósł 30,8 proc., ale widać systematyczny wzrost rok do roku (np. w III kwartale 2017 r. wskazywał 29,9 proc.), do którego z pewnością przyczyniają się Ukraińcy.

Z punktu widzenia pracodawców, zatrudnienie studenta z Ukrainy jest łatwiejsze niż dorosłego pracownika. Wynika to z tego, że każdy student lub absolwent studiów stacjonarnych na podstawie zaświadczenia z uczelni oraz dokumentu zezwalającego na legalny pobyt na terenie Polski (wiza lub karta pobytu) może podjąć dowolną pracę. Co istotne, nie ma narzuconych odgórnie limitów dotyczących tego jak długo dana osoba może pracować.

Studenci z Ukrainy najczęściej zatrudniają się w gastronomii, jako kelnerzy, barmani, kucharze. Jak wskazują eksperci Personnel Service, w tych zawodach średnie zarobki dla studentów z Ukrainy wahają się od 12 do 14 zł za godzinę. Warto pamiętać, że w przypadku kelnerów czy barmanów napiwki mogą wpłynąć na znaczne podwyższenie pensji.

…a studenci z Azji częściej jako dostawcy

Na polskich uczelniach widać także coraz więcej studentów z Azji, którzy podobnie jak nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy często oprócz nauki decydują się na pracę zarobkową. Zwykle słabiej znają język, w związku z tym trudniej jest im podjąć pracę z bezpośrednim kontaktem z klientem. W efekcie częściej pracują jako dostawcy jedzenia czy zajmują się przewozem osób. W tych obszarach mogą zarobić podobnie, jak w restauracjach – około 12 – 14 zł za godzinę.