Polska na pierwszym miejscu… w nielegalnym przerzucie lekarstw. W Czechach robi się z nich metamfetaminę

Czeska metamfetamina robiona jest ze sprowadzanej z Polski pseudoefedryny, dostępnej m.in. w lekach na kaszel. Dane ECMNiN i Europolu pokazują, ze sytuacja w ciągu ostatnich dwóch lat się pogorszyła.

Metamfetamina jest przeważnie produkowana na terenie Czech w niewielkich laboratoriach. W 2015 r. wykryto 253 takie laboratoria i przejęto z nich 106,9 kg metamfetaminy o czystości wynoszącej średnio 70,4 proc. Substancja do ich produkcji pochodzi przeważnie z dostępnych bez recepty leków z Polski. Ten kraj pozostaje wciąż głównym prekursorem produkcji metamfetaminy.

Tak pisały w 2017 r. czeskie władze do Europolu. Polskie służby obiecywały wówczas zajęcie się tą sprawą.  Jak wynika z najnowszych ustaleń Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii, nie udało im się zmniejszyć skali tego zjawiska. Co więcej, jak wykazano w raporcie, w Polsce zorganizowane grupy przestępcze coraz częściej nie tylko skupują i przewożą półprodukt, lecz także zajmują się produkcją gotowego do zażycia narkotyku. Laboratoria w których przestępcy produkują narkotyki stają się coraz bardziej zaawansowane. Wiązać się z tym może fakt, że większą aktywnością wykazują się nie tylko polskie i czeskie grupy przestępcze, ale też te złożone z obywateli Wietnamu. Jak stwierdza prof. Zbigniew Fijałek z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, cytowany przez „Dziennik Gazetę Prawną”:

Nowy raport pokazuje dobitnie, że dotychczas podejmowane działania są nieskuteczne. Bo to, że w Polsce produkuje się amfetaminę, metamfetaminę i wywozi leki z pseudoefedryną – to od dawna nie jest tajemnica.

Dyrektor Narodowego Instytutu Leków w latach 2005–2015  przypomina, że formalnie podjęto w Polsce próbę ograniczenia sprzedaży leków z pseudoefedryną (ograniczenie w jednorazowej sprzedaży w aptece), ale jest ono iluzoryczne:

Nie ma bowiem odpowiedniego systemu monitorowania sprzedaży leków z pseudoefedryną. Przez to jedna osoba może iść do dziesięciu aptek i kupić dziesięć opakowań leku. Nikt nie zapyta, po co jej aż tyle.

Potwierdza to Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Leki z z pseudoefedryną można bez problemu kupić na kilkanaście różnych paragonów, gdyż przejście się po kilkunastu aptekach albo po prostu nabycie kilku tysięcy opakowań prosto z hurtowni leków nie stanowi żadnego kłopotu. Jak mówi:

Dzięki dobrej jakości pseudoefedrynie w lekach bez recepty bez problemu – nawet w domowych warunkach – można uzyskać niezłej jakości narkotyk.

Do wystawiania paragonów przestępcy stworzyli nawet specjalny program komputerowy, dzięki któremu można kupić 3,6 tys. opakowań w ciągu godziny. Wystarczy tylko chętna do współpracy apteka, a tych nie brakuje. W jednym z punktów aptecznych, jak odkrył lubuski inspektorat farmaceutyczny, w którym w ciągu niespełna dwóch miesięcy sprzedano 45 682 opakowania leku na przeziębienie Cirrus oraz 15 922 opakowania Sudafedu, które zawierają pseudoefedrynę. Sprzedana liczba opakowań leku Cirrus – w ciągu dwóch miesięcy – przez tenże punkt apteczny statystycznie powinna by wystarczyć 174 aptekom mieszczącym się w województwie lubuskim na 76,3 lata.

Profesor Zbigniew Fijałek podkreśla, że główną przyczyną dla której Polska stanowi metamfetaminowe zagłębie,jest brak realnego nadzoru organów państwa nad obrotem hurtowym leków bez recepty. Tymczasem przestępcy coraz bardziej idą w hurt, a mniej w detal. Co więcej zgodnie z prawem zakup hurtowej ilości leków z z pseudoefedryną nie jest karalny. Ich wywóz z kraju owszem, ale same kupno i posiadanie już nie.

A.P.

 

Cejrowski: Konferencja bliskowschodnia pokazała, że nie mamy dyplomacji, a tzw. fachowców po ruskich szkołach

– Czaputowicz nie miał żadnej odpowiedzi na słowa Pompeo o restytucji mienia żydowskiego. Pokazał w ten sposób, że należy całą polską dyplomację wyrzucić na zbity pysk – mówi Wojciech Cejrowski.

W poniedziałkowym programie „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski komentuje najnowsze wydarzenia polskiej polityki. W najnowszym wydaniu audycji odnosi się krytycznie do wybiórczego spełniania obietnic wyborczych przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Jako przykład takiego działania podaje wycofanie się polityka z decyzji o zapewnieniu darmowych miejsc we żłobkach dla wszystkich dzieci w 2019 r. z powodu zbyt małej ilości miejsc. Zaznacza, że pozostaje to w sprzeczności z chęcią inwestowania przez prezydenta w program in vitro.

„Jak te dwie rzeczy Państwo zestawią ze sobą, to facet chce produkować więcej dzieci, pomimo że nie ma miejsc w żłobkach dla tych dzieci, które już są. To jest tak zwyczajnie nielogiczne”.

Podróżnik nie jest również entuzjastą propozycji rządu, który chce zapewnić dzieciom darmowy ciepły posiłek w szkołach. Uważa, że tego typu działaniami powinny zajmować się organizacje charytatywne i rodzice, a nie władza.

„Państwo absolutnie nie powinno się zajmować działalnością gospodarczą ani fundowaniem zupy dla nikogo. Nigdy”.

Najwięcej uwagi w swojej audycji Cejrowski poświęcił tym razem konferencji bliskowschodniej, która odbyła się w dniach 13-14 lutego w Warszawie. Zdaniem gospodarza „Studia Dziki Zachód” podczas imprezy polska dyplomacja, którą uznał za nieistniejącą, popełniła szereg błędów. Podróżnik nie przebiera w tym miejscu w słowach – sądzi, że tzw. fachowców „po ruskich szkołach” należy „na zbity pysk wyrzucić” nawet za cenę tego, że nie będziemy sobie przez jakiś czas radzić. Nie szczędzi gorzkich słów przede wszystkim pod adresem ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza, którego skrytykował za brak odpowiedzi na apel sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo o restytucji mienia żydowskiego. Uważa ponadto, że wypowiedź amerykańskiego polityka nie była tak szkodliwa dla interesów Polski jak przedstawia się ją w polskich mediach. Podróżnik wskazuje, że wezwano do zwrotu majątku jedynie osobom fizycznym, a nie instytucjom czy fundacjom żydowskim.

Cejrowski stwierdza także, że odwołanie przez premiera Mateusza Morawieckiego udziału Polski w szczycie Grupy Wyszehradzkiej zaplanowanego na 18-19 lutego w Izraelu nie przyniosło spodziewanego efektu. Decyzja wywołana przez słowa ministra spraw zagranicznych Izraela Izraela Katza, który stwierdził, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki była całkowicie chybiona biorąc pod uwagę fakt, że we wtorek premierzy Czech, Węgier, Słowacji i Izraela odbyli wspólne spotkanie. Polska nieobecność dodatkowo potwierdziła wypowiedziane przez izraelskiego polityka słowa.

W programie podróżnik mówi również o cenzurze konta Donalda Trumpa przez Twitter oraz nielegalnym wywożeniu polskich leków za granicę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.