Słomka: To fenomen! Europejski Trybunał Sprawiedliwość orzekł, że polskie sądy działały bezprawnie

O stanie polskiego sądownictwa, o stanie wojennym i o nierozliczonej przeszłości opowiada na antenie Radia WNET były opozycjonista Adam Słomka

 

Gościem Poranka WNET jest peerelowski opozycjonista Adam Słomka. Na antenie radia dwóch stolic opowiadał o swojej wygranej w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Unijny organ orzekł, że polski rząd ma wypłacić opozycjoniście z czasów PRL i byłemu posłowi KPN 15 tys. euro. Jest to rekompensata za dwa tygodnie, które spędził w więzieniu na Rakowieckiej za zakłócanie rozprawy sądowej.

To fenomen! Europejski Trybunał Sprawiedliwości jednogłośnie orzekł, że Sądy w Polsce działały bezprawnie, łamiąc standardy – komentuje były opozycjonista. Dodaje, że rząd powinien nagłaśniać ten wyrok, jako dowód na konieczność reform systemu sądowniczego. Słomka przypomina też, że w landach dawnego NRD nie mają dziś tego problemu, gdyż w 1989 wszystkich zaangażowanych w budowę systemu komunistycznego zwolniono z pracy.

Podczas procesu który wytoczyłem generałowi Jaruzelskiemu widziałem, że pracują w tym sądzie ci sami ludzie, którzy wydawali wyroki na mnie i na moich kolegów w czasie Stanu Wojennego.

Pytany o wspomnienia z czasów Stanu Wojennego, Słomka mówi, że jechał wtedy do Katowic jako wsparcie prawne dla górników z kopalni Wujek. – Spóźniłem się o dwie godziny. A co by było, gdybym się nie spóźnił…No cóż, Bóg jeden raczy to wiedzieć – wspomina. Zapowiada również, że jak co roku, odbędzie się protest pod willą generała Jaruzelskiego, potem zgromadzeni przejdą do willi generała Kiszczaka a na koniec przejdą pod dom żyjącego jeszcze generała Ciastonia, podejrzanego o sprawstwo kierownicze zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki.

MF

Tomasz Rzymkowski: Skarga nadzwyczajna może uderzyć w beneficjentów prywatyzacji

Zdaniem posła Kukiz’15 negatywna opinia Komisji Europejskiej wobec instytucji skargi nadzwyczajnej może być podyktowana interesami zagranicznych korporacji, które boja się o swoje status quo w Polsce.

 

W poniedziałek na konferencji prasowej wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans podkreślił, że jedną z głównych przeszkód na drodze do zawarcia kompromisu z polskim rządem, jest kwestia skargi nadzwyczajnej: W rekomendacjach, które wydaliśmy w sprawie praworządności w Polsce, bardzo krytycznie odnieśliśmy się do skargi nadzwyczajnej. Podtrzymuję stanowisko, które zostało jasno przedstawione w rekomendacjach — powiedział na konferencji prasowej Timmermans.

Zdaniem posła Tomasz Rzymkowskiego sprzeciw stawiany przez wiceprzewodniczącego Timmermansa  wynika z niezrozumienia szczegółowych zasad działania skargi nadzwyczajnej: Obawy Komisji Europejskiej może budzić konstrukcja ogólna skargi nadzwyczajnej, bez wnikania w szczegóły tych zmian, gdzie wszystkie prawomocne wyroki sądów w Polsce w minionych 20 lat mogą zostać podważone. Jednak grubość „sita” weryfikacyjnego powoduje, że tylko sprawy najbardziej rażące będą podejmowane przez rzecznika praw obywatelskich czy przez prokuratora generalnego. W sprawach błahych czy też o niewielkim znaczeniu społecznym, nie będzie aprobaty ze strony instytucji państwa, aby je wzruszać – powiedział poseł Kukiz’15, podkreślając, że jest zwolennikiem przyjętego rozwiązania.

Wyobrażam sobie taką sytuację, że Komisja Europejska broni podmiotów, które w wyniku wprowadzenia skargi nadzwyczajnej mogą obawiać się o status quo swojego posiadania. Rzeczywiście takie argumenty mogą uzasadniać działania Komisji Europejskiej – podkreślił w rozmowie z Radiem Wnet Tomasz Rzymkowski, poseł Kukiz’15.

W poniedziałek Krzysztof Szczerski szef gabinetu prezydenta w rozmowie RMF FM, podkreślił, że nie ma mowy o rezygnacji ze skargi nadzwyczajnej w ustawie o Sądzie Najwyższym, bo była to jedna z obietnic wyborczych prezydenta Andrzeja Dudy. Wyraził jednak gotowość do dyskusji na temat warunków dotyczących jej składania, wskazując, że przepisy mogą zostać „doprecyzowane”.

Skargę nadzwyczajną na prawomocne wyroki polskich sądów, w tym z ostatnich 20 lat może – zgodnie z ustawą – wnieść Prokurator Generalny, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz, w zakresie swojej właściwości, Prezes Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta, Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, Rzecznik Finansowy i Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Lobby reprywatyzacyjne, albo osoby, które wzbogaciły się na prywatyzacji też na masowym uwłaszczeniu się na majątku państwowym, co często było związane z wieloletnimi procesami. Ten spokój, który panował przed też blisko 20 lat teraz może zostać diametralnie zachwiany – powiedział Tomasz Rzymkowski.

 

ŁAJ

Witold Waszczykowski: Dymisja Rexa Tillersona nie była dla mnie zaskoczeniem

Zdaniem byłego ministra spraw zagranicznych, zmiana na stanowisku sekretarza stanu, w najbliższym czasie nie przełoży się na stosunki polsko-amerykańskie.

Gość Poranka Wnet podkreślił, że o odejściu Rexa Tillersona mówiło się od dawna: Ta dymisja nie jest zaskoczeniem, sam byłem świadkiem kłótni między prezydentem, a szefem departamentu stanu. Rex Tillerson wywodzi się z biznesu tak, jak Donald Trump, ale z biznesu bardziej poukładanego, stabilniejszego. Była też różnica charakteru między politykami. (…) Donald Trump chciał w polityce większej asertywności i bardziej męskiej polityki wobec świata.

Przez najbliższe tygodnie nie dojdzie do jakiejś znaczącej zmiany w polityce Departamentu Stanu wobec Polski – podkreślił Witold Waszczykowski.

Były minister spraw zagranicznych odniósł się do możliwości spotkania przywódców USA Donalda Trumpa i Korei Północnej Kim Dzong Una: Biorąc pod uwagę, jak w ostatnich miesiącach panowie do się siebie zwracali oraz jak zachowywała się Korea Północna w ostatnich latach, to można powiedzieć, że byłoby to spotkanie porównywalne do wizyty Nixona w Pekinie sprzed kilkudziesięciu lat. Sam jestem bardzo ciekawy czy rzeczywiście do niego dojdzie.

Witold Waszczykowski podkreślił, że kryzys dyplomatyczny po próbie zamordowania Siergieja Skripala będzie eskalował: To jest sygnał dla świata, że Rosja cały czas kąsa, że wychodzi z tradycyjnej strefy swoich wpływów i że może działania nie tylko przy pomocy internetowych trolli. Należy oczekiwać retorsji ze strony Wielkiej Brytanii. Ten kryzys będzie eskalował.

Dyskusja o reformie wymiaru sprawiedliwości, które rozpoczęła się na świecie, wynika z obaw i niewiedzy, które trzeba wyciszać i wytłumaczyć – mówił gość Poranka Wnet.

Zdaniem Witolda Wszczykowskiego szansa na porozumienie z Brukselą na poziomie prawnym są bardzo niskie: Z Komisją Europejską mamy spór ideologiczny, którego nie wyjaśnimy na poziomie prawnym. Tutaj nie ma sporu prawnego, tutaj wszystko wyjaśnia Biała Księga. KE chce, aby w Polsce było tak, jak było i nie akceptuje rozwiązań przyjętych przez demokratycznie wybrany rząd. Komisja przyjmuje stanowisko korporacji prawniczych.

ŁAJ

Sejm wybrał nowy skład Krajowej Rady Sądownictwa. Piotrowicz: Opozycja poniosła klęskę, starając się zastraszyć sędziów

Polityk Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że nieujawnienie nazwisk sędziów, którzy podpisały się pod kandydaturami, jest potrzebne, aby uchronić te osoby przed zemstą opozycji.

We wtorek Sejm dokonał wyboru sędziów członków Krajowej Rady Sądownictwa, których udało się wybrać większością 3/5 głosów.

Przedstawiciele opozycji podkreślali, że wybór odbył się z wadą prawną, a na komisji nie było debaty nad zgłoszonymi kandydaturami. Na zarzuty opozycji odpowiadał przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz: Komisja nie miała za zadanie opiniować kandydatów, tylko ustalić listę, to jest zasadnicza różnica.

Opozycja nie podnosiła faktu, że dotychczas KRS była zdominowana przez sędziów  z najwyższych szczebli sadownictwa. Dopiero niedawno po raz pierwszy pojawił się jeden z przedstawiciel sądów rejonowych. A jeżeli opozycja podnosi, że kandydatów było za mało, to czy nie powinna zadbać o to, aby było ich więcej? Natomiast opozycja groziła i straszyła, żeby się nikt nie zgłaszał – podkreślił poseł Piotrowicz.

Poseł PiS odniósł się do wątpliwości w kwestii braku reprezentatywności kandydatów do KRS, którzy są w większości sędziami sądów rejonowych: Nie mamy wpływu, że w zgłoszeniach pojawią się kandydaci, ze wszystkich sądów, zwłaszcza kiedy Sąd Najwyższy wzywał do bojkotu procedury.

Zdaniem posła Piotrowicz Sejm nie powinien podać do wiadomości posłów nazwisk sędziów popierających konkretnych kandydatów: Ujawnienie nazwisk byłoby przedmiotem szykanowania sędziów. Przy nastawieniu opozycji  i przedstawicieli KRS, że ci, którzy zgodzą się kandydować lub poprą kandydatów, zostaną pozbawieni zawodu.

Jedna z przyjętych przez sejm kandydatek, za dwa lata będzie musiała przejść na emeryturę, ponieważ skończy 70 lat i w myśl ustawy nie będzie mogła się już ubiegać o odroczenie przejścia w stan spoczynku. W myśl interpretacji zapisów Konstytucji, dokonanego przez Biuro Analiz Sejmowych, cała rada powinna być wybierana łącznie i jeżeli jeden z członków zakończy kadencję, to wówczas cała rada powinna zostać powołana ponownie. Stanisław Piotrowicz nie zaprzeczył, że uwagi opozycji są trafne: Zobaczymy, co się stanie za dwa lata. Wiele w tym czasie może się zmieć. Podejmujemy działania dziś. Warto przypomnieć, że ta kandydatka miała poparcie ponad pięciu tysięcy obywateli oraz ponad 50 sędziów. To też nie jest bez znaczenia, za wyborem tej kandydatury.

ŁAJ

Stanisław Piotrowicz: Protestujący sędziowie burzą demokratyczny porządek państwa prawa

Przewodniczący Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w rozmowie z Radiem Wnet podkreślił, że rząd pracuje nad kolejnymi ustawami, wprowadzającymi dalsze zmiany w sądach powszechnych.

Gościem Poranka Wnet był Stanisław Piotrowicz, polityk PiS i przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, który tak komentował proces wprowadzania w życie ustaw reformujących Sąd Najwyższy i Krajową Radę Sądownictwa – Nie mam obaw, że nie znajdzie się odpowiednia liczba kandydatów do KRS. Środowisko sędziowskie wcale nie jest monolitem. Wielu sędziów oczekuje reformy wymiaru sprawiedliwości, ale ich głos nie przebija się do opinii publicznej.

Poseł Piotrowicz podkreślił, że żadne protesty nie cofną rozpoczętych zmian w sądownictwie : Reforma jest wdrażana i nie ma wątpliwości, że jest oczekiwania przez społeczeństwo. Tutaj nie ma odwrotu. Jeżeli część środowiska sędziowskiego podejmuje wysiłki w kierunku zatrzymania tej reformy, to działa niezgodnie z prawem. Rodzi się też pytanie , jak słowa sędziego Żurka mają się do niezawisłości sędziowskiej i do  zasady, że na sędziów nie wywiera się presji w tej sprawie.

Zdaniem gościa Poranka Wnet działania części środowisk sędziowskich zagrażają państwu prawa:- Sprawy ustrojowe nie należą do sędziów, którzy uzurpują sobie prawo do decydowania o swoim statusie i swoich uprawnieniniach. To sędziowie burzą porządek demokratycznego państwa prawnego, stawiając siebie ponad prawem. Sędziowie mają być niezawiśli w kwestii rozstrzygania spraw w sądach, ale nie mają prawa do angażowania się w walkę o swój status, a w szczególności w ustrój wymiaru sprawiedliwości. Ale chcę podkreślić, że zmiany już wprowadzone  wpłyną na jakość pracy sądów, jak choćby powołanie Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym. Wszystkie inne rozwiązania, służące usprawnieniu wymiaru sprawiedliwości, będą dalej opracowywane.

Odnosząc się do zapowiedzi posłów PO i Nowoczesnej, że nie wezmą udziału w procedurze zgłaszania i przegłosowywania kandydatów na sędziów – członków KRS,  Stanisław Piotrowicz powiedział – Obowiązkiem posłów jest  branie udziału w pracach Sejmu. Praca posłów zostanie oceniona przez wyborców.

 

ŁAJ

Resortowe dynastie w wymiarze sprawiedliwości RP. Jacy ludzie stanowią „nadzwyczajną kastę” Rzeczpospolitej?

Czy chcemy, by o naszym losie decydowali prawnicy wychowani w relatywizmie i służalczości wobec władzy, którzy odziedziczyli przekonanie, że prawo zależy od aktualnie obowiązującego ustroju?

Maciej Marosz

Wymiar sprawiedliwości, utworzony po wojnie w kontrolowanej przez Sowietów Polsce jako jeden filarów komunistycznej władzy, do dziś nie uległ zmianie. Kasty prawnicze pełnią kluczową rolę w zapewnianiu trwałości układu powiązań i wpływów ustalonego przy Okrągłym Stole.

To rękami prawników udaremniano rozliczenia z komunizmem i nie dopuszczono do uznania skali krzywd wyrządzonych przez nieosądzonych do dziś zbrodniarzy. Nie odebrano ludziom minionego systemu wpływu na kształt restaurowanej państwowości po okresie zależności od Sowietów, a tuszowanie win z okresu komunizmu stało się fundamentem nowej rzeczywistości ustrojowej. Postkomunistyczne państwo nie było w stanie rozliczyć żadnej z głośnych afer korupcyjnych, w tych sprawach skazywano jedynie ścigających korupcję.

Powstało państwo prawników, a nie państwo prawa. W dzisiejszej Polsce każde działanie polityczne, każdy przejaw aktywności publicznej czy obywatelskiej może zostać prawnie podważony, a nawet skryminalizowany. Rola prawników jest w tym kluczowa.

„Resortowe togi” są próbą analizy drogi zawodowej kilku pokoleń przedstawicieli polskiego wymiaru sprawiedliwości. Prezentują członków TK, wskazują na historyczne uwikłanie i rolę, jaką odegrał on w sporze konstytucyjnym trwającym od 2015 roku. W książce sportretowano także przedstawicieli Sądu Najwyższego, KRS czy RPO.

Autor nie mógł również pominąć najnowszej historii resortu sprawiedliwości. Okazuje się, że obsada ministerstwa układa się w ciąg agentów bezpieki komunistycznego państwa.

Ważny jest mechanizm kooptacji młodych kadr prawniczych systemu. Odpowiednią mentalność prawników kształtuje się już na uczelni. (…) ścieżki kariery stoją otworem jedynie przed tymi adeptami prawa, którzy zaakceptują kastowe warunki kooptacji i staną się konformistami doskonałymi.

***

Wydział prawa UW postanowił uczcić 70. rocznicę urodzin swojego profesora, byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, Leszka Garlickiego. Przemówienia prelegentów zamieniły się w jednogłośną litanię pochwał i podziękowań, co w wypadku biografii jubilata wymagało zmieniania rzeczywistości, szczególnie tej z PRL-u.

Przyjaciele, uczniowie i prawnicy, admiratorzy dorobku profesora, wykonali wielki wysiłek, by skrzętnie omijać niewygodne fakty z biografii jubilata. Nie zająknęli się nawet na temat jego działalności w komunistycznych organizacjach młodzieżowych, czy aktywisty partyjnego. Oczywiście nikt nie wspomniał, że Garlicki był zarejestrowany jako kontakt operacyjny „Arkadiusz”.

Profesor Janusz Trzciński stwierdził, że Leszek Garlicki właściwie stworzył podwaliny dzisiejszego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. – Jego dorobek czyni go ambasadorem polskiego systemu prawnego poza granicami kraju – przemawiał górnolotnie. – Nasz kraj zawdzięcza mu bardzo wiele – podwyższała rangę pochwał prof. Małgorzata Gersdorf. – Leszek zawsze był dla mnie wzorem do naśladowania. To człowiek uczciwy, stały w swoich poglądach, niezależnie od ustroju. Miał takie poglądy wtedy i ma je teraz – przekonywała pierwsza prezes Sądu Najwyższego. Nie sprecyzowała, czy chodziło jej o te poglądy, które Garlicki wygłaszał na zebraniach egzekutywy PZPR na Uniwersytecie Warszawskim.

***

W 1988 roku Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego opublikował Księgę Jubileuszową poświęconą Igorowi Andrejewowi. Jej autor Lech Gardocki nie szczędzi pochwał Andrejewowi, m.in. za to, że „jego opracowanie «Ustawowe znamiona przestępstwa» należy do najważniejszych książek z dziedziny prawa karnego w okresie powojennym”, ponieważ profesor prowadził w nim rozważania o „realizacji idei praworządności”. (…)

Igor Andrejew wywarł z pewnością wymierny wpływ na prof. Gardockiego jako jego mentor. Ten komunistyczny tuz prawa łączył teorię z praktyką. (…) Andrejew to jeden z trzech sędziów, którzy utrzymali w mocy wyrok śmierci na gen. Emila Fieldorfa „Nila”, a następnie negatywnie zaopiniował prośbę o jego ułaskawienie.

Lech Gardocki, pytany, jak ocenia dziś Andrejewa i swoją współpracę z nim, nie zdecydował się na jednoznaczne potępienie swojego mistrza. – W sensie wiedzy prawniczej to był człowiek wybitny – stwierdził. – Inna sprawa, że wziął udział w mordzie sądowym na gen. Fieldorfie „Nilu”. To jest trudne do wytłumaczenia, że mógł pisać z jednej strony tyle o praworządności, a z drugiej wziąć udział w czymś strasznym, jak ten mord. Nie wiem, czy profesor Andrejew nie widział tej sprzeczności.

Cały tekst Macieja Marosza o jego książce pt. „Resortowe togi” znajduje się na s. 5 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Maciej Marosz o swojej książce pt. „Resortowe togi” na s. 5 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Senator Piotr Andrzejewski: Cele prezydenta i Zjednoczonej Prawicy są zgodne, różnią się sposobem ich realizacji

W Poranku WNET senator PiS Piotr Andrzejewski skomentował przedstawione wczoraj przez prezydenta propozycje zmian w ustawach o SN i o KRS. Być może będziemy mieli do czynienia z „reformą na raty”.

Dziś prezydenckie projekty ustawy o Sądzie Najwyższym i o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa miały wpłynąć do parlamentu. Witold Gadowski w Poranku WNET zapytał senatora Piotra Andrzejewskiego, czy miał okazję już się z nimi zapoznać.

Teksty ustaw nie były jednak jeszcze dostępne. Senator zapowiedział, że będą teraz rozważane wszelkie warianty reakcji na te projekty. Uważa, że zakres celów przedstawionych przez prezydenta jest zgodny z celami Zjednoczonej Prawicy i jej oczekiwaniami. Ocena środków do ich realizacji może się różnić. Być może doprowadzi to do tego, że reforma będzie „reformą na raty”. Pierwsza część – zmiany prawa o ustroju sądów powszechnym już zostały uchwalone.

Senator wyjaśnił, dlaczego zmiany w wymiarze sprawiedliwości rozpoczęte zostały od Trybunału Konstytucyjnego, od Sądu Najwyższego i od Krajowej Rady Sądownictwa. Otóż uważa on, że głębokie zmiany postępowania cywilnego i karnego są niemożliwe wobec zapowiedzi ich blokowania przez te organy. Do tego doszła politycznie zaangażowana, sprzeczna z zasadą niezależności i niezawisłości postawa niektórych sędziów.

Cała refleksja nad podziałem władz jest, zdaniem Piotra Andrzejewskiego, zachwiana. Podział ten powinien obowiązywać, ale nie tak, że jedna z władz jest zupełnie niezależna od pozostałych. Większość – władza ustawodawcza – ma prawo decydować o sposobie wyboru sędziego, o funkcjonowaniu sądów powszechnych, o sposobie wyboru sędziów do KRS, o tym, jak wybierani mają być kandydaci na sędziów.

Imperium – władza mianowania sędziów – należy, jak podkreślił senator, do prezydenta. Tymczasem jego uprawnienia sprowadza się do czystej formalności i spełnienia obowiązku. Jeżeli prezydent ma prawo mianować sędziów, to – uważa Piotr Andrzejewski – wątpliwe jest domaganie się zmiany konstytucji.

Czy to wszystko wróży przesilenie pomiędzy prezydentem a rządem i Prawem i Sprawiedliwością? Gość Poranka uważa, że jest zbieżność celów i linii politycznej. Sposób ich realizacji jest odmienny. Prezydent stara się zasugerować rozwiązania. Te jednak należą do władzy ustawodawczej. „Może być różnica zdań, ale nie nazywałbym tego konfliktem”. Jeżeli prezydent będzie miał wątpliwości, to skieruje uchwalone ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.

Całej rozmowy można posłuchać w części pierwszej Poranka WNET.

JS

Waldemar Bonkowski: Środowiska sędziowskie mają postkomunę w psychice, w głowie. Nie można z nimi rozmawiać

Dzień 57. z 80 / Lipusz / Poranek WNET – O tragedii w gminie Lipusz i projekcie pomocy, o ekoterrorystach w Puszczy Białowieskiej oraz o najważniejszych ustawach, które powinny powstać po wakacjach.

W Nadleśnictwie Lipusz gościł senator Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Bonkowski.

W gminie Lipusz, gdzie lasy zajmowały 70% powierzchni, najbardziej ucierpieli prywatni właściciele lasów, którzy stracili źródło dochodów. Ucierpieli podwójnie, ponieważ nawałnica zniszczyła im las, a koszty pozyskania drewna będą większe niż przychód z jego sprzedaży. Rząd w celu przeciwdziałania spadkowi cen drewna zamierza wprowadzić zakaz wyrębu drzew z lasów, aby umożliwić sprzedaż drewna uprzątniętego po kataklizmie.

Prywatyzacja lasów państwowych została zablokowana, dzięki czemu przy takiej tragedii poszczególne jednostki lasów mogą sobie nawzajem pomagać. Gdyby lasy były prywatne, najprawdopodobniej nikogo nie byłoby stać na usunięcie skutków katastrofy.

Drugim tematem była Puszcza Białowieska i ludzie tam protestujący.

– To są ekoterroryści. Z tego, co wiem, ci ludzie są po prostu opłacani, biorą po kilkaset złotych za to, że się dadzą uwiązać czy powiesić na drzewie.

Gdy nie ma w pobliżu mediów, tam jest cisza i spokój, jednak gdy tylko pojawiają się dziennikarze, statyści robią tam wrzawę i szum. Podobnie było kilka lat temu w dolinie Rospudy. Ludzie przykuwali się do drzew, a gdy się wszystko skończyło, zostawili pełno śmieci i pojechali do domu. To są właśnie ekoterroryści.

Na koniec rozmowy z Waldemarem Bonkowskim Aleksander Wierzejski zapytał, czy po wakacjach możemy spodziewać się nowych ustaw dotyczących sądownictwa. W odpowiedzi usłyszał, że ustawy prezydenta raczej nie powstaną w terminie. Gdyby pan prezydent nanosił tylko poprawki na istniejące ustawy, byłoby to możliwe.

Senator wyraził swoje zdumienie zapowiedzią prezydenta konsultacji ze środowiskiem sędziowskim. Jego zdaniem z tym środowiskiem w ogóle nie powinno się dyskutować, bo „oni mają tę postkomunę w psychice, w głowie”. [related id=35319]

– Nie odnoszę tego do wszystkich sędziów, ale jak można dyskutować z przestępcą?

Ustawy raczej nie będzie do końca roku. Senator, który jest zwolennikiem „ostrych cięć” i „konkretnego działania”, obawia się, że nowa ustawa „nie będzie tak głęboka, jak była w pierwotnej wersji”.

– Nie wyobrażam sobie, żebyśmy robili kolejny „okrągły stół”. Z tymi ludźmi nie robi się „okrągłego stołu”.

Kolejna ważna sprawa to ustawa o dekoncentracji mediów. W innych krajach Europy ustawowo jest postanowione, że np. 80% mediów musi być narodowych, własnych. W Polsce mamy odwrotną proporcję. Polskich mediów nie ma, są media polskojęzyczne, które zamiast pokazywać rzeczywistość, kreują ją. Zdaniem senatora wystarczyłoby prześledzić ustawy krajów sąsiedzkich i wprowadzić wierną kopię np. ustawy niemieckiej, żeby powstrzymać „ataki totalnej patologii obywatelskiej”.

Całej audycji możesz posłuchać tutaj. Wywiad z senatorem Waldemarem Bonkowskim jest w części drugiej.

MW

Mariusz Patey/ W sprawie reformy sądownictwa: Ocena sędziów nie będzie zależała od kolegów, ale wyjdzie poza korporację

Warto powrócić do rozwiązania z I Rzeczpospolitej, przejętego przez USA, by interes obywatela i jego ochrona stał ponad interesami grup, nawet jeśli składają się one z osób światłych i wykształconych.

Najwięcej kontrowersji wokół proponowanych reform sądów wiązało się ze sposobem wyboru sędziów i organu oceniającego ich pracę, czyli Krajowej Rady Sądownictwa.

Dziś sędziowie są zależni od kolegów stojących wyżej w hierarchii korporacji zawodowej, a w proponowanych zmianach czynnik polityczny, czyli z większą legitymacją społeczną, będzie mógł wpływać na obsadę sędziów.

Czy to jest nasz spór? W 90% spraw, w których rozstrzyga się sprawy zwykłych obywateli, nie ma to znaczenia.

Jednak dla establishmentu prawniczego ma jednak zasadnicze. Tworzy się precedens, w którym ewaluacja pracy sądów wyjdzie poza środowisko.

Zanim przejdziemy do systemu doboru pracowników wymiaru sprawiedliwości, warto zastanowić się, dlaczego w niektórych państwach sędziowie mają wysoki poziom zaufania, a mierzalne parametry oceny są wyższe niż u nas?

Dla społeczeństwa ważne jest, by sądy sądziły sprawiedliwie i sprawnie. Aby tak się działo, musi być spełnione parę warunków naraz:

1. Dobre prawo;
2. Racjonalne procedury;
3. Pracownicy o odpowiednich walorach moralnych i wysokich kwalifikacjach zawodowych;
5. Kompetentni zarządzający;
4. Środki finansowe;
6. Skuteczna ewaluacja pracy sądów.

Systemy sądownicze kształtowały się przez setki lat. W Polsce, wobec braku ciągłości państwowości, przychodzi przejść pewne procesy w sposób przyspieszony. Dobrze, że rządzący dostrzegli problem sądownictwa ciągnący nasz kraj w dół we wszystkich rankingach (np. „Doing business”), ale czy lekarstwo zaproponowane pomoże? Tu śmiem wątpić.

To co można zrobić?

Warto powrócić do dawnej koncepcji znanej z rozwiązań I Rzeczpospolitej, a potem przejętej przez Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych Ameryki, by to interes obywatela i jego ochrona stał ponad interesami grup, nawet jeśli składają się z osób światłych i wykształconych.

Obawa przed naruszeniem zasady praworządności i sprawiedliwości, będących fundamentem cywilizacji łacińskiej, stała u źródeł pomysłu, by w ocenę pracy sędziów włączyć przedstawicieli społeczności, której ta praca dotyczy.

Jaka więc byłaby najlepsza wyborów przewodniczących sądów rejonowych, okręgowych, jak i Sędziów Sądu Najwyższego?

Naturalnie wybór dokonywany spośród osób, które uzyskały odpowiednie uprawnienia do wykonywania zawodu, nie były karane, o nieposzlakowanej opinii – nie będzie na pewno łatwy dla społeczeństwa, które o swojej tradycji republikańskiej uczyło się przez lata z podręczników pisanych przez historiozofie zaborcze, naszej cywilizacji niechętne.

Miast twórczej krytyki i kontynuacji naszych rozwiązań obywatelskich, rozwijanych bez mała parę stuleci, zwróciliśmy się, przyznać trzeba – często bezkrytycznie – ku rozwiązaniom cudzym, ani lepszym, ani do nas pasującym.

Polacy nie darzą zaufaniem ani polityków, których sami przecież wybierają, ani instytucji swojego państwa.

Nie wierzą też mediom.

Lata bez swego państwa pozostawiły swój ślad.

Syndrom narodu podbitego, kolaboracyjnych elit jeszcze długo będzie wpływał na życie społeczne i poziom kapitału zaufania.

Warto może zatem rozważyć wprowadzenie skądinąd słusznej zasady „check and balance” nieco inaczej niż to robiono w kontynentalnej Europie.

Wybory wójtów, burmistrzów, szefów posterunków dzielnicowych, szefów prokuratur rejonowych zmniejszyłyby poziom determinacji walczących między sobą elit politycznych czy innych i uciekanie się do metod walki destabilizujących i osłabiających państwo.

Tyle, że żadne prawo pisane, żadne najlepsze rozwiązania organizacyjne nie zastąpią przyzwoitości, wyczucia, co znaczy zachowywać się jak trzeba.

Wierzę, że gros społeczeństwa nie zapomniało o wartościach cywilizacji łacińskiej, a posiadając silną podmiotowość, nauczy się odpowiedzialnych postaw szybciej, niż zadowolone z siebie elity się samonaprawią.

Mariusz Patey

Piotrowicz: Media, zależne w większości od zagranicznych ośrodków niechętnych silnej Polsce, manipulują opinią publiczną

Powodem oporu wobec reformy sądownictwa jest uprzywilejowana pozycja środowiska prawniczego. Dziś sędzia nie ma nad sobą żadnej kontroli, co jest precedensem w skali całego cywilizowanego świata.

Ze Stanisławem Piotrowiczem, posłem PiS, przewodniczącym Komisji Sprawiedliwości, przed drugim czytaniem projektu reformy na forum plenarnym rozmawiają Katarzyna Adamiak-Sroczyńska i Krzysztof Skowroński.  „Uda się ta reforma?” – zagaił dziennikarz Poranka Wnet, zwracając uwagę na to, jak wielki opór wzbudzają w środowisku prawniczym dyskutowane zmiany systemu sędziowskiego. „Mam nadzieję, że tak” – brzmiała odpowiedź. Reforma wymiaru sprawiedliwości to jedna z najważniejszych reform Prawa i Sprawiedliwości. Za nami debata w Sejmie nad projektem. Decyzje nie zapadły na pierwszym posiedzeniu, dajemy czas na pewne przemyślenia, tak aby „opozycja nie narzekała, że procedujemy w pośpiechu”. Dlatego będziemy kontynuować debatę na kolejnym posiedzeniu – wyjaśniał poseł.

Rozmowy toczą się przy bardzo silnym oporze środowisk prawniczych. – Czy nie obawia się Pan jakiegoś protestu czy nawet próby stworzenia alternatywnego państwa? – pytał red. Skowroński. Gość podkreślił, że reakcje środowiska sędziowskiego odsłaniają prawdziwe jego oblicze i przyczyny protestu. Dlatego, „paradoksalnie, cieszę się z tych kongresów prawniczych” – mówił. Sami nazywając się „nadzwyczajną kastą”, już na pierwszym kongresie pokazali, skąd wynika ich świetne samopoczucie i postrzeganie swej pozycji w państwie – kontynuował nasz gość. „No i na ostatnim kongresie znamienne słowa jednego z profesorów uniwersyteckich, który stwierdził wprost, że suwerenem nie jest naród”, jak podkreślił Piotrowicz są rażąco sprzeczne z 4 art. konstytucji, mówiącym, że władza zwierzchnia należy do narodu.

„To pokazuje, do czego zmierzają środowiska prawnicze – nie do demokracji, ale do sędziokracji”. To właśnie przekonanie, że władza sądownicza powinna stać ponad wszystkimi, jest samo w sobie fundamentalnym zaprzeczeniem demokracji – podkreślał Stanisław Piotrowicz. – Sędziowie bojkotują reformę, bo chcą być władzą zwierzchnią.

Zmiany w wymiarze sprawiedliwości mają zwrócić społeczeństwu to, co gwarantuje mu konstytucja w swym 4 artykule.

– Jak zamierzacie to rozwiązać?

Przewodniczący zwrócił uwagę, że część sędziów opowiada się za zmianami. To ci, którzy ciężko pracują, ale nie mają wpływu na oblicze wymiaru sprawiedliwości. Również KRS nie jest reprezentowana przez tych sędziów, których jest w Polsce najwięcej, czyli tych frontowych,  z sądów rejonowych – zwrócił uwagę nasz rozmówca. „W KRS na 15 sędziów jest tylko jeden sędzia frontowy”. Tak naprawdę nie mają oni swojej reprezentacji, co wyjaśnia skalę protestu, o jakim jest tak głośno. Oni „mają też dość rządów ściśle określonej części” środowiska sędziowskiego.

Na pytanie red. Adamiak-Sroczyńskiej o to, co dla nas, obywateli, oznacza reforma wymiaru sprawiedliwości, poseł wyjaśnił,  że Polska jako kraj demokratyczny podkreśla aspekt urzeczywistniania zasad społecznych (art. 2 konstytucji). A zatem „wymiar sprawiedliwości MUSI realizować oczekiwania społeczne w sferze sprawiedliwości”. Tymczasem „sędziowie pozostają głusi” na krytykę i postulaty społeczeństwa w tym obszarze. Są de facto władzą niekontrolowaną, co jest precedensem w krajach zachodniej Europy, „w całym cywilizowanym świecie”.

Tam możemy mówić o dobrej kondycji wymiaru sprawiedliwości, bo satysfakcjonuje on oczekiwania i potrzeby społeczne. Tam w środowisku prawniczym „nikt nie narzeka na ingerencję władzy ustawodawczej, na ingerencję władzy wykonawczej w sądowniczą”. Tymczasem w Austrii z wnioskiem o nominację na sędziów SN występuje minister sprawiedliwości, w Niemczech – federalny  minister sprawiedliwości, w Holandii – parlament. Dodatkowo – w Niemczech, Austrii czy Czechach nie ma żadnego odpowiednika polskiej KRS.

Władza zwierzchnia narodu może być realizowana albo przez referenta, albo przez przedstawicieli, może ona mieć wpływ na władzę ustawodawczą i wykonawczą.

– Jednak gdy reforma wejdzie w życie, to Sejm będzie decydował o sędziowskich nominacjach w SN. A skoro w Sejmie większość ma PiS, to może opozycja ma rację, mówiąc o upolitycznieniu wymiaru sprawiedliwości? – dopytywał red. Skowroński.

– A czy dziś sądy nie są upolitycznione? – ripostował nasz gość.  – Tak, są, jednak to nie znaczy, że dalej mają być. Chcemy państwa, o jakim marzymy – kontynuował dziennikarz Wnet. Poseł Piotrowicz podkreślił, że właśnie dlatego potrzebna jest gruntowna reforma, ale dzisiaj możliwe jest tylko działanie w ramach tego, na co pozwala konstytucja. Ważne jest, aby środowisko sędziowskie czuło kontrolę społeczną i aby zaakceptowało, swą „służebną rolę względem narodu, że nie orzekają w imieniu własnym, ale w imieniu państwa” – mówił.

Nadal panować będzie trójpodział władzy – władza ustawodawcza, wykonawcza, sędziowską, no i czwarta – my? – upewniał się red. Skowroński.  Absolutnie tak – mówił poseł, podkreślając, że w konstytucji jest mowa nie tylko o trójpodziale władz, a też o równowadze władz. Dlatego musimy stworzyć instrumenty, których dziś nie ma, do przestrzegania tej równowagi. – Dziś to środowiska sędziowskie decydują, kto zostanie sędzią – argumentował. Przedstawiciele Sejmu i Senatu w KRS, ze względu na ich liczbę (czterech posłów, dwóch senatorów – na 17 sędziów) to tylko „kwiatek do kożucha”, jak określił nasz rozmówca.

A co, jeśli nastąpi paraliż sądów, strajki, środowisko sędziowskie powie zdecydowane – „nie”. Czy Polska rzeczywiście, tak jak to się jej zarzuca, stanie się państwem bezprawia? – pytali o ten katastroficzny scenariusz dziennikarze Poranka.

Sytuacja jest rzeczywiście skomplikowana, bo środowisko robi wszystko, by utrzymać swą uprzywilejowaną pozycję – mówił poseł PiS. Szuka nawet wsparcia w różnych instytucjach zagranicznych, m.in. zwracając się do europejskich sieci sądownictwa, które wydały opinie w sprawie, bazując na nierzeczywistych danych i zniekształconym obrazie sytuacji w Polsce, jakie otrzymały od KRS. „A to jest haniebne”.

– Dopiero teraz dokonujemy fundamentalnych zmian, które od 1989 roku nie zostały przeprowadzone, bo to TK i sądy miały być tymi instytucjami, które miały pilnować, by włodarzom poprzedniego ustroju nie stała się krzywda  – podkreślał celowość tego zaniechania Stanisław Piotrowicz. Nie osądzono nikogo z okresu stanu wojennego, wielu winnych uniknęło wymiaru sprawiedliwości, wiele reform zostało utrąconych, zdecydowano o prywatyzacji banków, a więc można powiedzieć, że je rozkradano, ale TK uznał, że działania wyjaśniające są niekonstytucyjne – argumentował, wymieniając najbardzie rażące zdarzenia.

Krzysztof Skowroński nawiązał także do korupcji w sądach, przez którą wielu straciło m.in. swoje majątki, to nie były rzadkie przypadki w III RP. Tymczasem na ostatnim kongresie po odczytaniu listu od prezydenta doszło do niestandardowych zachowań – to było buczenie, wychodzenie z sali, była manifestacja polityczna, jaka w tym świecie powinna być chyba zakazana – poruszył jeszcze ten wątek.

Ta sytuacja pokazuje skalę zaangażowania politycznego sędziów – odpowiedział nasz gość. – Tymczasem krzyczą, że to reforma doprowadzi do upolitycznienia sądów. Nic podobnego […] a już na pewno nie w sferze orzekania.

Zmiany mają dotyczyć sfery organizowania. Natomiast o nominacjach nie mogą decydować sami sędziowie, jak to jest dzisiaj. To jest też przyczyną, dlaczego mamy największą w Europie „armię sędziów, ponad 10 tysięcy, a przy tym największą przewlekłość w rozpoznawaniu spraw” – mówił.

PiS jest świadomy dużego oporu środowiska przed wprowadzeniem reformy, jednak mamy nadzieję, że sędziowie dostrzegą, że oczekuje jej naród. – My nie tworzymy prawa dla tego rządu, dla tego ugrupowania – podkreślił Stanisław Piotrowicz.

Na koniec rozmowy nasz gość wypowiedział się w kwestii dość powszechnej opinii publicznej, według której w Polsce jest zagrożona demokracja i prawa konstytucyjne. Dlaczego tak się dzieje, że informacje na drodze państwo – społeczeństwo są zakłócane, wypaczane – dopytywała nasza dziennikarka Katarzyna Adamiak-Sroczyńska.

Tutaj dotykamy ważnej sprawy – poseł zwrócił uwagę na to, że większość mediów jest skupiona w rękach zagranicznych korporacji, a ośrodkom zagranicznym „nie zależy na budowaniu silnego, suwerennego państwa polskiego. […] Nie wszystkim podoba się, że Polska chce wstać z kolan” – mówił. Wręcz przeciwnie – mają interes w tym, by była „osłabiona i rozgrabiona”. To dlatego odbiorcy tych mediów, w tym wielu młodych, są zmanipulowani, zindoktrynowani. – Cieszę się, że powstają nowe niezależne media kształtujące postawy patriotyczne i polską niezależną świadomość tego, co dobre dla państwa polskiego – podkreślał Stanisław Piotrowicz, gratulując też, przy okazji ósmej rocznicy powstania Radia Wnet, naszym dziennikarzom pracy na rzecz prawdy i dobra.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

ma