Gościem Łukasza Jankowskiego jest prof. Jarosław Flis, socjolog z UJ. Rozmowa dotyczy ewentualnego przełożenia wyborów samorządowych.
Prof. Jarosław Flis tłumaczy, dlaczego polska klasa polityczna jest przywiązana do starego systemu wyborczego:
W Szwecji wybory odbywają się jednego dnia – i samorządowe, i krajowe. Różnica u nas jest taka, że partie w Polsce traktują je jako próbę sił przed wyborami do parlamentu.
Opozycja obawia się, że ustawa wniesie dodatkowe zmiany, które mogą być groźne dla porządku demokratycznego i doprowadzi do „zawłaszczenia państwa” przez obóz rządzący. Jedną z przypuszczalnych zmian jest wprowadzenie 100 okręgów wyborczych. Co na to ekspert?
O stu okręgach mówi się od 5 lat. Trzeba być jednak pozbawionym wyobraźni, żeby myśleć, że taka zmiana uzdrowi system wyborczy. […] Ta zmiana doprowadzi do podziału dotychczasowych okręgów, a to będzie nie do przyjęcia dla posłów „z tylnych rzędów”.
– mówi prof. Flis.
Wśród opozycji mówi się również o powołaniu własnych obserwatorów („mężów zaufania”) w lokalach wyborczych. Wynika to z coraz większej nieufności co do uczciwości wyborów.
To echa tej nieszczęsnej „książeczki” w wyborach z 2018 r. Sprawa została wyjaśniona, głosy zostały przeliczone jeszcze raz. To raczej komunikat do twardego elektoratu, który lubi słuchać takich historii.
Koalicja rządząca utrzymała swój stan posiadania, mimo że prognozowano jej dotkliwą porażkę – relacjonuje publicysta.
Grzegorz Kita komentuje wyniki wyborów samorządowych w Czechach. Prognozowano dotkliwą porażkę koalicji rządzącej, która jednak zasadniczo utrzymała swój stan posiadania.
Wszystkie partie ogłosiły swoje zwycięstwo.
Gość „Kuriera w samo południe” komentuje informacje o przywróceniu kontroli na granicy czesko-słowackiej. W ostatnim czasie wzrósł napływ uchodźców chcących przedostać się do Niemiec.
Jak informuje, niemal wszystkie partie w Czechach deklarują poparcie dla Ukrainy. Wyjątkiem są komuniści, których znaczenie w czeskim życiu publicznym jest niewielkie. W stolicy kraju, Pradze, przebywa 100 tys. ukraińskich uchodźców.
Zapowiada przypadający 28 wrześnie dzień świętego Wacława, najważniejsze święto dla czeskiej państwowości.
To ewenement, że państwo agnostyczne czy ateistyczne, tak uroczyście upamiętnia swojego świętego patrona.
Poseł PSL wyjaśnia dlaczego rząd powinien zezwolić prywatnym podmiotom na inwestycję w biogaz. Informuje jak będzie wyglądać przyszłość polityczna jego partii.
Marek Sawicki komentuje pomysł rządu, aby przełożyć wybory samorządowe na 2024 rok. Jego zdaniem nie jest to dobry pomysł, gdyż wpłynie negatywnie na pracę gmin, powiatów i województw.
Wydłużenie kadencji samorządowcom rozleniwi ich. Zamiast myśleć o inwestycjach, będą czekać na zamknięcie kadencji.
W najbliższym czasie czeka nas prawdziwy maraton wyborczy. Najpierw na jesieni 2023 roku odbędą się wybory parlamentarne. W ich kontekście pojawiają się głosy o możliwej koalicji Polska2050 -PSL – Porozumienie Jarosława Gowina. Marek Sawicki mógłby zgodzić się na taki sojusz.
Taka koalicja nie jest jeszcze pewna, ale jestem zwolennikiem takiego budowania centrum. Porozumienie z Hołownią powinno być jednak zawarte kilka miesięcy temu, bez czekania na wyniki sondażowe.
W czasie wyborów ważną kwestią mogą być rosnące ceny energii. Zdaniem posła PSL, aby je zmniejszyć, należy zezwolić samorządom i prywatnym przedsiębiorstwom na inwestycję w biogazownie.
Jak dokładnie powinny wyglądać inwestycje w biogaz? Czy możliwe jest rozwiązanie problemu eksportu ukraińskiego zboża? Przesłuchaj całej rozmowy z naszym gościem.
Zbigniew Stefanik o debacie nad pakietem ustaw wymierzonych w radykalizm religijny oraz o sytuacji epidemicznej nad Sekwaną.
We Francji trwa debata nad ustawą o bezpieczeństwie Republiki. Szczególne emocje wzbudza artykuł mówiący o możliwości zamykania miejsc kultu. Zbigniew Stefanik wskazuje, że budzi to obawy wspólnot religijnych.
Chodzi o znaki, które wskazywałyby na działalność antyrepublikańską, antypaństwową- dość szerokie pojęcie.
Minister spraw wewnętrznych broni ustawy stwierdzając, że chodzi o zwalczanie radykalizacji. Korespondent wskazuje, że zapisy ustawy o świeckości państwa nie odpowiadają już do końca obecnej sytuacji. Być może potrzebne jest więc ponowne ułożenie stosunków między państwem a wspólnotami wyznaniowymi.
Jak wskazują eksperci prawo, które ustanowiono w 1905 było efektem trzyletnich prac. Tutaj mamy do czynienia z pakietem ustaw przedstawionych kilka miesięcy temu, a debata nad nim ma trwać 15 dni w niższej izbie parlamentu.
Tymczasem Francja wchodzi w sezon wyborczy. W czerwcu będą miały miejsce wybory samorządowe. Nie wiadomo, czy prezydent Macron będzie ubiegał się w przyszłym roku o reelekcję.
Coraz więcej dochodzi sygnałów, że nie jest przesądzone.
Środowisko polityczne Macrona będzie, jak mówi Stefanik, chciało przedstawić wspomniany pakietu ustaw jako sukces w walce z islamizmem. Podkreśla, że należy odróżnić islam od islamizmu:
Tutaj chodzi o to, aby zwalczać swojego rodzaju chorobę islamu, jakim jest ich islamizm, jak również jego skutki.
Stefanik zaznacza, że zwalczanie islamizmu to proces, który może trwać nawet kilkadziesiąt lat. Wskazuje, iż wiąże się ono nie tylko z indoktrynacją z zagranicy, ale też z problemami społeczno-ekonomicznymi. Dodaje, że
Republika Francuska musi znaleźć pewną receptę na reintegrację pewnej części społęczeństwa, które dezintegruje się z Republiką. Jak doczepić do pociągu republikańskiego wagon, który zdaje się od czepia.
Tymczasem Francja stawia czoło potężnym opadom śniegu i fali mrozu. Problemy klimatyczne nakładają się na pandemiczne- wskazuje nasz gość. Według szacunków francuskiego Ministerstwa Zdrowia 20-25 proc. nowych zakażeń koronawirusem to wariant brytyjski. Może on za kilka miesięcy stać się dominującą odmianą SARS-CoV-2 nad Sekwaną.
Według ekspertów rządowych godzina policyjna coraz lepsze efekty, ponieważ jest ona przestrzegana i faktycznie wskazują na to iż powoduje ona spadek.
Rządzący na razie nie chcą wprowadzać trzeciego lockdownu, obawiając się jego skutków gospodarczych i tego, że ludzie i tak nie będą się do niego stosować. Koszty gospodarcze trzeciego lockdownu wynieść mogłyby według szacunków nawet 50 mld euro. Francja zaś już znajduje się w recesji, a jej dług publiczny przekroczył 120 procent PKB.
Prof. Rafał Chwedoruk o kryzysie poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości w związku z pandemią oraz falami protestów, elektoracie tej partii, mobilizacji wyborców, rozdrobnieniu opozycji i nowych partiach
Kłopoty są w polityce pernamentne, nawet częstsze niż sukcesy.
Prof. Rafał Chwedoruk wskazuje, że kryzysu w czasie poprzedniej kadencji były krótkotrwałe i głównie wizerunkowe. Obecnie zaś Zjednoczonej Prawicy grozi stała utrata części wyborców. Na dodatek wewnątrz koalicji, a nawet samego Prawa i Sprawiedliwości ujawnił się konflikt.
Politolog wyjaśnia, że elektorat PiS-u składał się dotąd z dwóch grup: przekonanych wyborców konserwatywnych i popierających doraźnie tę partię wyborców mniej zainteresowanych polityką. Ta ostatnia grupa może w obliczu problemów uciec w absencję wyborczą.
Udało się Prawu i Sprawiedliwości przez ostatnie kilkanaście lat coś, co w 2007 i 2011 r. przyczyniało się do porażek wyborczych tej partii, mianowicie zapobieżenie mobilizowaniu najmłodszej generacji wyborców.
Wśród młodych PiS-owi udało się wywalczyć własną grupę wyborców. Obecnie jednak w kontekście sporu o aborcję taka mobilizacja się unaoczniła. Pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje, iż najbliższe w kalendarzu wyborczym będą wybory samorządowe.
Wybory samorządowe z reguły weryfikują nowe ugrupowania polityczne, które nie zdążyły się zakorzenić lokalnie.
Zauważa, że dla PiS-u im bardziej będzie rozdrobniona opozycja, tym lepiej. Zastanawia się, czy gdyby nie Szymon Hołownia, to czy w sondażach PiS nie przestał być liderem. Trudno sobie jednak wyobrazić zjednoczenia opozycji pod egidą Donalda Tuska. Wokół tego polityka PiS-owi będzie łatwo skupić krytykę.
Sprawowania władzy Zjednoczonej Prawicy nie będzie ułatwiać zmiana w Waszyngtonie, gdzie prezydentem zostanie, jak wszystko wskazuje, Demokrata.
Głównym francuskim ogniskiem epidemii jest Korsyka. Rozpoczynające się w weekend wybory samorządowe nie są zagrożone.
Obecnie we Francji zakażonych jest 1412 osób. Do tej pory zanotowano 25 ofiar śmiertelnych.
Konsekwencje gospodarcze epidemii koronawirusa budzą coraz większy niepokój. Obroty francuskiej branży turystycznej spadły o 38%.
Francja nie wyklucza przejścia w trzecie stadium epidemiologiczne, w którym są już Włochy.
Zbigniew Stefanik mówi o sytuacji epidemiologicznej nad Sekwaną. Koronawirusa wykryto u francuskiego ministra kultury i kilku parlamentarzystów. Stan jednego z posłów jest ciężki. Minister Franck Riester został poddany kwarantannie i wszystkie swoje obowiązki wykonuje w domu.
Zgodnie ze słowami korespondenta Radia WNET, najtrudniejsza sytuacja panuje na Korsyce. W stolicy regionu, Ajaccio, zamknięto wszystkie szkoły. Nie wprowadzono jednolitych środków bezpieczeństwa obowiązujących w całym kraju, poszczególne departamenty stosują własne procedury. Regiony pozostające poza zasięgiem epidemii mają funkcjonować w miarę normalnie. Wybory samorządowe zaplanowane w dniach 15-22 marca mają odbyć się bez przeszkód. Władze zamierzają zapewnić każdemu chętnemu udział w głosowaniu.
Zakaz organizowania imprez masowych we Francji obowiązuje już od 3 tygodni. Zabronione jest organizowanie manifestacji politycznych gromadzących powyżej 5 tys. uczestników.
Jak odnotowuje korespondent, paryska giełda notuje największe spadki od 12 lat.
Francuzi gromadzą zapasy wody mineralnej oraz żywności nadającej się do konserwowania. Władze kraju zapewniają jednak, że żadnych kluczowych towarów nie zabraknie w sprzedaży. Zbigniew Stefanik mówi, że we francuskiej przestrzeni publicznej pojawia się bardzo dużo fałszywych informacji, zgodnie z którymi epidemia koronawirusa na świecie ma dużo większy zasięg niż się to oficjalnie podaje.
Jak podaje Zbigniew Stefanik, w całym kraju do szkoły nie chodzi 350 tys. dzieci. W kraju rozważa się wejście w trzecie stadium epidemiologiczne, co wiązałoby się m.in. ze zniesieniem limitu wyrabiania nadgodzin dla pracowników służby zdrowia.
Poranka WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 7:07 – 9:07 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie i 95.2 FM w Krakowie. Zaprasza Krzysztof Skowroński.
Goście Poranka WNET:
Łukasz Jankowski – redaktor radia WNET,
Marek Mazur – Burmistrz Baranowa Sandomierskiego,
Marek Zaczek – Prezes zarządu Fundacji Pro Arte Et,
Kamila Piech – Członek zarządu Fundacji Pro Arte Et,
Paweł Przykaza – Dyrektor Muzeum,
Michał Dworczyk – szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów,
Witold Czarnecki – poseł PiS,
Sargis Davtyan – zwycięzca tegorocznych Debiutów w Opolu,
Mirosław Dynak – Związki Zawodowe Kadra w kopalni Budryn.
Prowadzący: Krzysztof Skowroński
Wydawca: Jaśmina Nowak
Realizator: Paweł Chodyna
Część pierwsza:
Materiał marketingowy Prawa i Sprawiedliwości
Łukasz Jankowski streszcza trzydniowy kongres Prawa i Sprawiedliwości, który odbył się w Katowicach w dniach 5-7 lipca. Komentuje także fakt zapowiedzi szeregu ustaw mających wspierać przedsiębiorców. Jak zauważa redaktor Jankowski: przedsiębiorcy byli jedyną grupą społeczną w ramach której PiS straciło poparcie, porównując wynik wyborów do Europarlamentu i Samorządowych.
Zaanonsowane zostały także trzy ogromne projekty, takie jak Centralny Port Komunikacyjny, przebudowa sieci infrastrukturalnej, kolejowej i drogowej oraz budowa elektrowni atomowej. Jak zaznacza Jankowski: wiemy że prace trwają ożywione dyskusje z przedstawicielami firm i rządu ze Stanów Zjednoczonych, ale temat miał być wyciszony do wyborów, żeby nie budzić jakichkolwiek wątpliwości wyborców.
Część druga:
Zamek w Baranowie Sandomierskim / Fot. VVojt 2014 / CC BY-SA 3.0
Marek Zaczek i Kamila Piech z Fundacji Pro Arte Et, powołanej przez Agencję Rozwoju Przemysłu, opowiadają o zamku w Baranowie Sandomierskim. Fundacja którą zarządzają goście „Poranka WNET” skupia swoją działalność na dbaniu o stan obiektów historycznych takich jak wymieniony wcześniej zamek. Drugim z takich obiektów jest Zamek w Krasiczynie, wybudowany przez rodzinę Leszczyńskich. Wracając do zamku w Baranowie Sandomierskim, zarządcy starają się doprowadzić do sytuacji, aby ten sam na siebie zarabiał. Organizowane są w nim konferencje, przyjęcia okolicznościowe, jest także hotel w zamku i drugi hotel mieszczący się w dawnych stajniach. na działalność konserwatorską pozyskują środki właśnie z działalności komercyjnej.
Fot. Pavlofox, CC0, Pixabay
Mirosław Dynak ze Związków Zawodowych Kadra w kopali Budryn ze smutkiem mówi iż w górnictwie od lat obecne są manipulacje i „cwani handlarze przez których tracą górnicy i całe społeczeństwo”. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego radzi rządowi PiS, aby ten zlikwidował „mały PRL” który nadal utrzymuje się w przemyśle górniczym. Przypomniał także o wyprowadzaniu pieniędzy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej, w której nieprawidłowości dopatrzyła się nawet Najwyższa Izba Kontroli. Jak twierdzi, problemem górnictwa jest głównie fakt, iż do tej branży przychodzą osoby zupełnie nieobeznane z problemami i charakterystyką tej gałęzi gospodarki.
O godzinie 8:00 przegląd prasy prowadzi Aleksander Wierzejski.
Część trzecia:
Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera mówi o swoich refleksjach po zakończonym kongresie PiS w Katowicach. jego zdaniem program Prawa i Sprawiedliwości ma stanowić „ciekawą i wartościowościową propozycję dla wszystkich Polaków.” O stan Polskiej gospodarki się nie martwi, gdyż „wskaźniki które dosyć precyzyjnie opisują dynamiczny wzrost gospodarczy, ujawniają bardzo dobrą sytuację na rynku pracy. Polska jest krajem, który jest jednym z liderów najszybciej rozwijających się gospodarek, nie tylko w Europie, ale ich dużo szerzej na przykład wśród krajów OECD„.
Część czwarta:
Paweł Przekaza / Fot. Jaśmina Nowak
Paweł Przykaza wprowadza nas w historię zamku w Baranowie Sandomierskim, którego budowę rozpoczęto w czasach Rafała Leszczyńskiego, natomiast zakończono przez jego syna Andrzeja. Architektem najprawdopodobniej był włoski mistrz Santi Gucci a sam zamek gość „Poranka WNET” określa mianem pięknego przykładu architektury renesansowej w naszym kraju. W 1945 roku w Polsce zaczynają rządzić komuniści, którzy zamienili zamek w stajnie, magazyny zbożowe, kółka rolnicze. Zamek został całkowicie ogołocony, bo udało się zachować go w całości jako konstrukcję, natomiast wnętrza niestety zostały bądź zdewastowane bądź ograbione.
Część piąta:
Logo sieci 5G / Nicosariego, Wikimedia Commons (CC BY-SA 4.0)
Witold Czarnecki poseł PiS, wiceprzewodniczący komisji Cyfryzacji mówi, iż budowa sieci 5G pomimo nagonki na nią, nie będzie wpływać na zdrowie człowieka w większym stopniu niż sieć 4G. Zacytował w tym celu najnowszy podręcznik dla neurologów, który nie wykazuje żadnego związku pomiędzy działaniem sieci elektromagnetycznych, a występowaniem raka mózgu. Witold Czarnecki podkreśla, iż pierwsza osoba, która w sposób naukowy wykaże negatywny wpływ sieci na ludzki organizm, bez wątpienia otrzyma nagrodę nobla.
Część szósta:
Burmistrz Marek Mazur / Fot. Jaśmina Nowak
Marek Mazur, Burmistrz Baranowa Sandomierskiego mówi o specyfice zarządzanego przez niego miasta, którego historia sięga 1350 roku. Jak stwierdza, pomimo burzliwej historii, dziś Baranów Sandomierski jest spokojnym miejscem, w którym nie brakuje pracy, brakuje za to rąk, które tę pracę by wykonały. Gospodarka gminy stoi na trzech filarach – turystyka i zamek w Baranowie Sandomierskim, SPA oraz fabryka nici przędzalniczych.
Amfiteatr Tysiąclecia w Opolu / Fot. Szymon Żywicki, Wikipedia.org
Sargis Davtyan zwycięzca tegorocznych Debiutów w Opolu, mówi o znaczeniu pielęgnowana swoich korzeni. Sam wokalista, będący z pochodzenia Ormianinem, mieszka w Polsce od dziecka. Gość „Poranka WNET” dzieli się również swoimi refleksjami na temat Polski:„Myślę, że często Polacy nie doceniają tego, co mają. Często porównują się do państw, narodów takich jak Niemcy, Anglia, Francja i mówią: >>u nich jest tak, u nas nic nie ma<<, i tak dalej. No dobrze, ale jaka jest podstawa do tego? Polska przez całą swoją historię była rozgrabiana, okradana, podbijana. Cały czas byli ludzie, którzy pobijali Polskę, a takie narody właśnie Zachodu, to właśnie one grabiły, one się wzbogacały, dlatego mają lepszą podstawę tego, jakimi są teraz państwami. Myślę, że dajmy Polsce czas, będzie pięknie”.
Posłuchaj całego „Poranka WNET” z Baranowa Sandomierskiego
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wycofuje się z obniżenia bonifikat za przekształcenie z 98 proc. do 60 proc. Zapowiada powrót do pierwszej wersji bonifikat przed jutrzejszą sesją Rady Warszawy.
W zeszłym tygodniu, reprezentowany przez wiceprezydenta Roberta Soszyńskiego Ratusz przedstawił Radzie Warszawy uchwałę, która obniża bonifikatę z 98 proc. do 60 proc. Mimo pierwotnej oburzenia stylem zarządzania i treścią uchwały, radni Platformy Obywatelskiej i Koalicji Obywatelskiej zagłosowali za rozwiązaniem. Decyzja była na tyle kontrowersyjna, że krytykowali ją nie tylko opozycjoniści z dawnym kontrkandydatem Trzaskowskiego, Patrykiem Jakim na czele, ale nawet dziennikarze liberalnych mediów oraz politycy Zjednoczonej Opozycji. Szczególną wściekłość wywołał fakt, że prezydent tak rażącą złamał obietnicę wyborczą mniej niż miesiąc po zaprzysiężeniu.
Oburzenie było tak duże, że prezydent Warszawy musiał się z niego wycofać rakiem.
Zwrócę się do przewodniczącej rady Warszawy o zwołanie jutro sesji. Będzie na niej punkt o powrocie do bonifikat 98 proc. Słucham głosu warszawiaków, potrafię wziąć odpowiedzialność na swoje barki kajał się w Sejmie Trzaskowski.
Zdaniem kandydata na prezydenta Warszawy obecnie palącą sprawą jest rozwój komunalnego budownictwa mieszkaniowego, realizowanego przez miasto oraz walka z korupcją wśród urzędników miejskich.
Gościem Poranka Wnet był Piotr Ikonowicz przewodniczący Ruchu Sprawiedliwość Społecznej oraz kandydat na prezydenta Warszawy. Osią programu Piotra Ikonowicza jest rozwiązanie problemów lokalowych w Warszawie, poprzez prowadzenie aktywnej miejskiej polityki mieszkaniowej i walka z patologiami na rynku nieruchomości w stolicy: Nie ma ważniejszej potrzeby dla wspólnoty samorządowej jak polityka mieszkaniowa – podkreślił gość Poranka Wnet.
W czasie rozmowy Piotr Ikonowicz podkreślił, że miejska polityka mieszkaniowa za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz w zasadzie nie była prowadzona, a jeżeli cokolwiek już się w Warszawie robił, to zawsze jakiś cwaniak czy złodziej, na tym zarabia.
Warszawiaków, a zwłaszcza młodych warszawiaków, nie stać na zaciągnięcie kredytu hipotecznego ani na wynajęcie mieszkania na wolnych rynku. Obecnie mamy do czynienia w stolicy z nędzą mieszkaniową, gdzie kilka pokoleń mieszka w tym samym mieszkaniu – pokreślił Piotr Ikonowicz.
Zdaniem gościa Poranka Wnet konieczne jest szybkie przyjęcie ustawy reprywatyzacyjnej, która oddali wszelkie roszczenia: Jeżeli nie będzie ustawy reprywatyzacyjnej, która po 70 latach zamknie ten rozdział historii Warszawy, to mamy ustawę kongresu amerykańskiego [ustaw JUST], która przewiduje roszczenia zagraniczne. Polska już jest pokrojona jak pizza, i już chcieli podawać na stół, ale wtedy Jaki wyskoczył z ustawą [reprywatyzacyjną], że nie oddajemy kamienic z lokatorami i że nie oddajemy w naturze, na to Amerykanie warknęli i tupnęli, były też wizyty pani ambasador Izraela i okazało się, że PiS w tej sprawie podwinął ogon pod siebie.
W Poranku Wnet Piotr Ikonowicz wskazał, że kwestia obecna władza ruszyła kwestię rozliczeń za reprywatyzacje, ale działania w dużym stopniu mają charakter polityczny, a nie pomagają ofiarom czyścicieli kamienic: W sprawie reprywatyzacji obecna władza rzeczywiście idzie trochę na skróty. Moim zdaniem Komisja Weryfikacyjna, to jest rodzaj trybunał ludowego, ale bardzo dobrze, bo dokonano zbrodni, a jak jest zbrodnia, to są trybunały, a nie ma innego sposobu na zbrodniarzy.
Rafał Trzaskowski przypomina mi francuskiego prezydenta Macrona. Zawsze podejrzewałem, że Macron to jest taki robot i jak byśmy go otworzyli, to tam będzie jedna sprężyna i dwie baterie i mniej więcej kimś takim jest Rafał Trzaskowski. To jest taka wydmuszka pijarowa, bez żadnej treści – podkreślił Piotr Ikonowicz.
Najpierw centralnie buduje się chory samorządowy system, a potem, zamiast go centralnie zmienić, czyli zmieść z powierzchni polskiej ziemi, próbuje się go uzdrowić poprzez obsadzenie swoimi ludźmi.
Idziemy po wszystko! – tak powinno brzmieć hasło Obozu Dobrej Zmiany na czas kampanii samorządowej. Odczytując prawidłowo słowa Mateusza Morawieckiego, nie mogę już mieć żadnych złudzeń. Obóz Dobrej Zmiany nie potraktował poważnie mojej podpowiedzi na swoją wygraną. A przypomnę, zaproponowałem jedynie, że jeżeli chce wygrać (po to, żeby uzdrowić Polskę w każdym wymiarze), to powinien oddać władzę obywatelom. Władzę decydowania o sobie w najbliższym otoczeniu. A sam powinien skoncentrować się na budowie silnego i sprawnie zarządzanego państwa na poziomie centralnym, ogólnopaństwowym.
Słowa Premiera o możliwości dokończenia reformy państwa polskiego tylko w ścisłej współpracy rządu z samorządami, w domyśle zarządzanymi przez swoich, odzierają polską rzeczywistość polityczną z pewnego złudzenia. Przyznaję, sam temu złudzeniu chętnie uległem. Również dlatego, żeby nim zarazić sztabowców Prawa i Sprawiedliwości. Nie udało się. To złudzenie i marzenie zarazem, któremu dałem wyraz w projekcie nowej konstytucji, polega na budowie Polski silnej wolnością i odpowiedzialnością na poziomie lokalnym, samorządowym. W ten sposób zwykli obywatele mogliby się włączyć w dzieło budowy podstaw przyszłej wielkości Rzeczypospolitej. A rząd centralny powinien tylko tą energią odpowiednio zarządzać dla zwielokrotnienia efektu skali.
Już opracowanie programu 300+, którego filozofię przedstawiłem tydzień temu, zderzyło to marzenie z nagą ścianą politycznego zamysłu PiS. Ten zamysł polega na dokończeniu dzieła technokratycznego, biurokratycznego zmodernizowania Polski. Gdzie każdy kolejny punkt społeczny z kolejnej piątki będzie oznaczał automatyczny rozrost biurokracji. Od Warszawy do Czarnej D… A najgorsze jest to, że Prawo i Sprawiedliwość ze swoją nieszczęsną dla Polski wizją może na jakiś czas zwyciężyć.
W żadnym momencie nie bronię przy tym obecnego stanu rzeczy. Jak wielokrotnie o tym pisałem, w Polsce nie istnieje samorząd. To, co tak nazywamy, to lokalne sitwy zajmujące się kręceniem swoich prywatnych lodów pod płaszczykiem działania dla dobra wspólnoty. Ale ta patologia została zaprojektowana przez profesora Regulskiego, Michała Kuleszę i sędziego Wacława Stępnia przed wielu laty po to, aby zwykli Polacy nie włączali się w działania wspólnotowe. I nie przeszkadzali lodziarzom ze starego i staro-nowego systemu. Chociaż całkiem możliwe, że autorzy takiego kształtu samorządu, jak wielu innych twórców systemu Okrągłego Stołu, nie zdawali sobie sprawy z tego, co robią. Jak nie zdają sobie sprawy ci, którzy do dziś ich za to wychwalają.
Co proponował ten – rzekomo – samorząd zaprojektowany w roku 1990? 18% środków własnych i żebranie o resztę w Centrali. Wykluczono zatem możliwość dobrego gospodarowania dobrem wspólnoty, bo tego dobra nie przywrócono. Żeby Centrala (pozostałość po komunie) nie straciła pełni władzy. Nikt normalny, z poczuciem godności własnej i wartościowy społecznie, nie włączał się w pozory lokalnego rządzenia, ale bez możliwości decydowania. Dokonywała się zatem na naszych oczach selekcja zdecydowanie negatywna. Do tych rzekomych samorządów pchali się wszelkiej maści karierowicze. To dlatego mamy to, co mamy. Biurowce Urzędów Gmin pękające od kolejnych samorządowych biurw, zatrudnianych przecież nie za swoje, ale za rządowe. Im więcej rządowych projektów i pomysłów, tym więcej można poupychać swoich ludzi i ukręcić lodów. A zaciągając kolejne kredyty na poczet przyszłych pokoleń, jeszcze więcej. Na dodatek bez ponoszenia za to żadnej odpowiedzialności.
Teraz, zamiast zmienić patologiczny system powstały przecież nie samoistnie, ale stworzony przez warszawską Centralę, Obóz Dobrej Zmiany próbuje go we własnym interesie przejąć. Po to, żeby go uzdrowić i zwalczyć patologię. Możliwe, że stratedzy Obozu wierzą w powodzenie tego planu. W to, że jeżeli im się uda wszystko przejąć, to dopiero wtedy zrealizują w pełni misję naprawy państwa. Jedno jednak, co uderza człowieka cokolwiek myślącego, to kompletny brak logiki w tym wszystkim. Bo najpierw centralnie buduje się chory samorządowy system, a potem, zamiast go centralnie zmienić, czyli zmieść z powierzchni polskiej ziemi, próbuje się go uzdrowić poprzez obsadzenie swoimi ludźmi. To tak, jakby na oddział zakaźny w szpitalu posyłać ludzi zdrowych… żeby zwalczyć wirusa. Na pewno wiele osób dałoby się na taki pomysł nabrać, gdyby tylko ogłosili go znani i lubiani lekarze.
Premier Mateusz Morawiecki jest znanym i lubianym politykiem. Twarzą Obozu Dobrej Zmiany na czas zbliżających się wyborów. Czy powinniśmy mu uwierzyć tylko dlatego, że prawdopodobnie wierzy w to, co mówi?
Jan A. Kowalski
Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na użycie plików cookies. więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.