Francja: Wczorajszy wynik wyborów to triumf nowego globalnego człowieka, po którym nie wiadomo, czego się spodziewać

Emmanuel Macron to medialny pieszczoch, który inkarnuje kastę systemu globalnego i bankowego. Głosowała na niego cała finansjera, sfera Bobo i Erasmus oraz emigranci, ale klamka jeszcze nie zapadła.

Danuta Lemoyne,  dyrektor szkoły polsko-francuskiej w Paryżu komentowała w Poranku Wnet wynik I-szej tury wyborów prezydenckich we Francji.

– Wczorajszy rezultat to tryumf nowego globalnego człowieka – produktu marketingowego; zwycięstwo nowych wartości, które trudno jeszcze zdefiniować. Jedno wiadomo – że Emanuel Macron jest kreacją nowego świata. Jaki to świat jeszcze nie wiemy. Poi co jesteśmy bardzo zaniepokojeni, bo w jego kampanii można było zaobserwować to duża elastyczność, uwodzicielstwo, brak kręgosłupa. Klamka nie zapadła, nie wiemy kto wygra wybory, ale nadziei już nie ma – podsumowała polska obywatelka Francji.

– Emmanuel Macron należał do rządu Hollanda. Wszyscy byli świadomi, że jest on przedłużeniem obecnego prezydenta. To medialny pieszczoch, inkarnuje całkowicie kastę systemu globalnego i bankowego. Jawny globalista, który wczoraj nazwał się patriotą. (…) Wygłosił kilka dni temu oburzające zdanie, że nie zna kultury francuskiej i nigdy jej nie widział.[related id=”13919″]

Pani Danuta Lemoyne stwierdziła, że trudno powiedzieć, dlaczego w tej sytuacji Macron zdobył tak dużą liczbę głosów, ale wymieniła grupy społeczne, które oddały głos na niego głos.

– Głosowali za nim cały Erasmus, emigranci francuscy, cała finansjera i cała strefa bobo (warstwa społeczna bogatych rodzin o lewicowych poglądach). Tak nazywa się tę warstwę od futer i kawioru – piękne idee na zawsze pozostające tylko ideami. Społeczeństwo francuskie traktuje ich jako grupę chronioną.

Pani Lemoyne uważa także, że żadna opcja, czyli ani Emmanuel Macron ani Marine Le Pen, dla Polski nie jest dobra.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

lk

Francuzi są wściekli na dotychczasową politykę i oczekują zmiany. Szanse na wygraną mają skrajni kandydaci

Eryk Mistewicz komentował ostatni etap kampanii wyborczej przed I turą wyborów prezydenckich we Francji. Mówił o ich możliwym przebiegu oraz o nastrojach politycznych panujących na ulicach Paryża.

Gościem Poranka Wnet był Eryk Mistewicz –  prezes Instytutu Nowych Mediów. Mówił o tym, że te wybory we Francji diametralnie różnią się od poprzednich:

Są zupełnie nieprzewidywalne- pojawiają się elementy, które są nagłe i  bardzo trudne dla analityków i sztabowców. Część rzeczy była do przewidzenia- np. zamach terrorystyczny na kandydata Francoisa Fillona. Pozostały ostatnie dni kampanii- atmosfera jest więc bardzo gorąca.

Eryk Mistewicz powiedział, że we Francji wyczuwalna jest ogromna potrzeba zmiany. Obecność takich problemów jak rosnące bezrobocie czy problem z imigrantami sprawiły, że wśród kandydatów znalazły się tak skrajne postacie:

[related id=”13919″]

– Francuzi mają wybór pomiędzy skrajną prawicą  Marine Le Pen lub skrajną lewicą Jean-Luc Mélenchonem. Wyborcy umiarkowani mają alternatywę pod postacią katolika Francoisa Fillona – jednak środowiska lewicowe ostro krytykuje go za otaczanie się osobami z grona pro life i obiecywanie im miejsca w rządzie. Ostatnim kandydatem jest wymysł aparatu politycznego – człowiek  znikąd-  reprezentant odpowiednika polskiej platformy obywatelskiej oraz psl – Emmanuel Macron.

To właśnie Macron jest w czołówce we wszystkich sondażach, jednak te we Francji często się mylą podkreślił. Centrysta Emmanuel Macron ma również największe poparcie mediów:

W momencie, kiedy był zamach na Francoisa Fillona- we wszystkich gazetach francuskich w otoczeniu antyterrorystów pojawił się właśnie Emmanuel Macron- tak jakby to on miał być ich celem. – powiedział Eryk Mistewicz.

W tych wyborach dużą rolę odegrają media społecznościowe- to tam tak naprawdę je się wygrywa.  Jeżeli mówilibyśmy o dynamice w internecie to wygrywa Marine Le Pen oraz Mélenchone. Wybór przeciętnych francuzów, z dala od mediów oraz mainstreamu -ogranicza się albo do skrajnej prawicy albo skrajnej lewicy.

Eryk Mistewicz skomentował nastroje panujące we Francji przed wyborami:

[related id=”9249″]

Na Paryskich ulicach wyczuwalna jest  agresja w stosunku do polityków oraz pretensja w stosunku do poprzedniego prezydenta. Problemy związane z imigracją narastają, tak samo problemy z opodatkowaniem małych oraz średnich przedsiębiorstw, które są horrendalnie wysokie i zmuszają Francuzów do przenoszenia swoich biznesów do Maroka czy na Węgry.

Na zakończenie rozmowy Eryk Mistewicz podkreślił, że nigdy jeszcze nie było jeszcze tak, że do drugiej tury wyborów mógłby nie przejść kandydat umiarkowany.

Jeżeli przejdzie Marine Le Pen oraz  Mélenchon to będzie to tragedia dla wschodniej europy. 

Strona wspomniana w rozmowie:

https://wszystkoconajwazniejsze.pl/francjawybiera/

JN

 

 

Francja: Można będzie oddać głos przez pełnomocnika, ale mieszkający za granicą nie będą mogli głosować przez Internet

Przed pierwszą turą wyborów prezydenckich we Francji, którą zaplanowano na niedzielę, władze próbują zapobiec ewentualnej niskiej frekwencji i na wszelkie sposoby zachęcają obywateli do głosowania.

Dla 11 kandydatów, w tym faworytów sondaży, centrysty Emmanuela Macrona i kandydatki skrajnej prawicy, Marine Le Pen, rywalizacja wkracza już na ostatnią prostą. Mobilizację obserwuje się wśród służb administracyjnych oraz policji.

Pierwsza tura wyborów odbędzie się w najbliższą niedzielę. Lokale wyborcze będą otwarte w godz. 8-19, a w dużych miastach o godzinę dłużej.

[related id=”13919″]

Jednak aż jeden na trzech obywateli Francji deklaruje, że nie weźmie udziału w głosowaniu, dlatego władze starają się zminimalizować efekt ewentualnej niskiej frekwencji i zachęcają w mediach do korzystania z innych form głosowania.

Osoby, które w dniu wyborów nie będą mogły pójść do lokalu wyborczego, będą mogły oddać głos przez pełnomocnika. Praktyka ta jest ściśle regulowana przez ordynację wyborczą i pozwala na reprezentowanie przez innego wyborcę z tej samej gminy (miasta), a decyzję o tym można podjąć aż do ostatniego dnia przed wyborami.

W tym celu wystarczy udać się do komisariatu policji, siedziby żandarmerii lub sądu rejonowego i zarejestrować swoje dane oraz dane pełnomocnika. Osoby niepełnosprawne mogą skorzystać z pomocy policjantów lub żandarmów, którzy przyjdą do nich do domu po wniosek.

[related id=”12631″]

Głosowanie za pośrednictwem pełnomocnika praktykowane jest od 1975 roku. W roku 2012 roku z prawa tego skorzystało 1,5 miliona obywateli, czyli 5 proc. elektoratu.

W tegorocznych wyborach Francuzi przebywający poza granicami kraju nie będą mogli głosować przez Internet. Decyzję taką podjął w marcu minister spraw zagranicznych Jean-Marc Ayrault, obawiając się zagrożenia atakami cybernetycznymi.

Według dziennika „Le Monde”, nie było to związane z konkretnym zagrożeniem lub sygnałami, że jakaś organizacja lub państwo zamierzają zakłócić głosowanie lub wpłynąć na jego wynik. Wpływ na to miał natomiast kontekst polityczny, działania niektórych grup powiązanych z państwami i przebieg kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA. Władze uznały, że system wykorzystywany w 2012 roku podczas głosowania przez Internet nie jest wystarczająco bezpieczny.

Taką decyzję szefa MSZ skrytykował m.in. kandydat centroprawicy François Fillon, nazywając ją „zaprzeczeniem demokracji” i „marnotrawstwem publicznych pieniędzy”.

Ponad 1,7 mln Francuzów mieszkających za granicą zarówno w niedzielę, jak i podczas drugiej tury, 7 maja, będzie oczywiście mogło głosować w ambasadach lub konsulatach. Francja posiada drugą co do wielkości sieć dyplomatyczną na świecie.

Jako byłe mocarstwo kolonialne Francja wciąż ma terytoria zamorskie. Ze względu na różnicę czasu mieszkańcy wielu z nich głosują już w sobotę. Ta zasada obejmuje francuskie wyspy na Karaibach, Gujanę Francuską oraz Polinezję Francuską.

PAP/jn

Bernard Marqueritte: Francja jest bardzo osłabiona. Ostatnią szansą na odrodzenie Francji i całej Europy jest Polska

Gościem Poranka w Radiu Wnet był Bernard Margueritte, francuski dziennikarz i publicysta. Rozmawiał o faworytach wyborów prezydenckich we Francji oraz o panujących tam nastrojach politycznych.

Bernard Margueritte powiedział, że faworytem w wyborach jest Emmanuel Macron. Podkreślił, że ma on wszystkie cechy, które mogą pomóc mu wygrać wybory prezydenckie:

– W tej chwili jest mowa o tym, że wybory wygra Emmanuel Macron – wspaniały produkt marketingu politycznego. Ma poparcie establishmentu francuskiego, ale nie da się ukryć, że jest tylko dobrym produktem marketingowym –  człowiekiem bez większych zasad, bez żadnego programu wyborczego. Może przypominać polskiego Wałęsę, tylko takiego z wyższych sfer.

Gość Poranka Wnet jest przekonany, że Marine Le Pen mogłoby udać się wygrać, ale dopiero za pięć lat:

Kandydatka Frontu Narodowego jest zwolenniczką pewnej sprawiedliwości społecznej, przeciwniczką Unii Europejskiej i pewnie miałaby szansę wygrać, ale jeszcze nie udało się oddemonizować FN.

[related id=”13906″]

Francuski dziennikarz skomentował również obecne nastroje polityczne we Francji. Powiedział, że ludzie są już bardzo znużeni polityką: – Wpływ na to miało zachowanie obecnego prezydenta, który startował w wyborach jako kandydat lewicy, a po objęciu stanowiska zaczął uprawiać diametralnie inną politykę, czym zachwiał zaufanie wyborców. Między innymi dlatego tak wiele osób nie pójdzie na wybory we Francji.

Publicysta prognozuje, że w drugiej turze wyborów będzie konkurować Emmanuel Macron oraz Marine Le Pen i że z dużym prawdopodobieństwem to Macron wygra:

Wygrana Macrona nie wróży  Francji niczego dobrego, jest ona tak podzielona, że ktokolwiek wygra, to  będą bardzo duże konflikty wewnątrz państwa.

Bernard Marqueritte powiedział też, że Marine Le Pen zyskała wielu wyborców lewicy, którzy nie mieli do tej pory alternatywy:

– Teraz jest osłabiona tym faktem, że lewica się obudziła. Ona starała się korzystać z niechęci wobec Brukseli oraz polityki „zaciskania pasa” i preferowania wielkiego biznesu. Przyciągnęła tym do siebie bardzo wielu wyborców, którzy głosowaliby na lewicę, natomiast mają oni już teraz swojego kandydata.

Na zakończenie Bernard Marqueritte powiedział, że niestety nie ma we Francji polityka pokroju prezydenta Andrzeja Dudy, a odrodzenie Europy może przyjść tylko z Polski:

Widzę, że mój kraj jest w bardzo dużym osłabieniu duchowym i demokratycznym. Nie mają wizji polityki. Ostatnią szansą Europy oraz Francji jest Polska, która może dać nam odrodzenie.

JN

Francja: Według najnowszych sondaży Emmanuel Macron wygrałby wybory prezydenckie; Marine Le Pen byłaby druga

Jeśli Emmanuel Macron i Marine Le Pen awansują do drugiej tury, zaplanowanej na 7 maja, to na centrystę zagłosuje 64 proc., a na szefową Frontu Narodowego 36 proc. uczestników głosowania.

W drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji centrysta Emmanuel Macron zdecydowanie pokona szefową skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (FN) Marine Le Pen – wynika z opublikowanych we wtorek rezultatów sondażu Opinionway.

[related id=”10902″]

Według tego samego badania Emmanuel Macron w najbliższą niedzielę wygra pierwszą turę wyborów, zdobywając 23-procentowe poparcie. Na drugim miejscu uplasuje się Le Pen z 22 proc. głosów, na trzecim kandydat centroprawicy Francois Fillon z 20 proc., a za nim przedstawiciel skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon, który zdobędzie 19 procent głosów.

Gdyby w drugiej turze rozegrała się walka między Marine Le Pen a Fillonem, szefowa FN również poniosłaby porażkę, uzyskując 42 procent głosów w porównaniu do 58-procentowego poparcia, jakie zdobyłby kandydat centroprawicy.

Z kolei w sondażu ośrodka Ifop-Fiducial, również opublikowanym we wtorek, w pierwszej rundzie wyborów trzecie miejsce zdobędzie nie Fillon, a Melenchon (19,5 proc.), a kandydat centroprawicy uplasuje się zaraz za nim (19 proc.).

„Paris Match” podkreśla, że na kilka dni przed pierwszą turą wyborów walka między kandydatami jest bardzo zacięta; pierwszego i czwartego kandydata dzieli różnica zaledwie czterech punktów procentowych. Według agencji Reutera około 30 proc. uprawnionych do głosowania Francuzów może nie pójść na wybory.

W drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji weźmie udział dwójka kandydatów z najlepszymi rezultatami z najbliższej niedzieli.

PAP/JN

Wybory prezydenckie we Francji: Kandydat skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon w sondażu wyprzedził François Fillona

Najświeższy sondaż podaje, że Jean-Luc Melenchon ma 18 proc. poparcia i tym samym wyprzedził faworyta kampanii, kandydata prawicy François Fillona, który ma 17 proc. Wybory już za dwa tygodnie.

Takie są rezultaty ogłoszonego w niedzielę sondażu przeprowadzonego przez Kantar Sofres OnePoint dla telewizji LCI i RTL oraz dziennika „Le Figaro”.

W porównaniu z marcem Melenchonowi przybyło 6 punktów procentowych poparcia. Fillon ma stabilne 17 procent. Duży wzrost poparcia dla Melenchona oznacza też, że pokonuje on z łatwością wspólnego kandydata lewicy Benoit Hamona, który ma poparcie zaledwie 9 procent ankietowanych.

Wyłoniony w prawyborach na prawicy François Fillon był faworytem kampanii wyborczej do czasu wybuchu skandalu z fikcyjnym zatrudnianiem członków rodziny za publiczne pieniądze. Przedstawiono mu w tej sprawie zarzuty.

W sondażu pierwsze miejsce zajmują wspólnie: przedstawiający się jako ponadpartyjny kandydat środka, były minister gospodarki w socjalistycznym rządzie, Emmanuel Macron, i liderka skrajnie prawicowego, antyimigranckiego i antyunijnego Frontu Narodowego Marine Le Pen. Oboje mają po 24 procent, co w przypadku obojga oznacza spadek o 2 punkty procentowe w porównaniu z poprzednim sondażem.

[related id=”12038″]

Jest zupełnie możliwe, że tych czworo kandydatów zbierze w okolicach 20 proc. Zważywszy na niewielkie różnice pomiędzy nimi, wszystko jest możliwe w dniu głosowania – komentuje „Le Figaro” na stronach internetowych, podkreślając, że do wyborów zostały już tylko dwa tygodnie.

W drugiej turze – wynika z sondażu – Macron zwyciężyłby z Marine Le Pen stosunkiem 61 do 39 procent. Gdyby do drugiej tury dostał się Melenchon, pokonałby Le Pen ją w stosunku 57 do 43. Z kolei François Fillon wygrałby z kandydatką Frontu Narodowego stosunkiem głosów 55 do 45.

Przewidywana frekwencja w wyborach ma wynieść ok. 72 procent. W poprzednich wyborach prezydenckich w 2012 roku do urn poszło 80 procent wyborców.

Pierwsza tura francuskich wyborów prezydenckich odbędzie się 23 kwietnia, a druga – 7 maja.

PAP/jn

Stefanik: Ostania debata potwierdza coraz mocniejszą pozycję Jean-Luca Mélanchona we francuskiej kampanii prezydenckiej

Jednym z haseł Mélanchona jest umorzenie wszystkich długów państwa. Jak zamierza do tego przekonać instytucje państwowe, nie wiadomo – w Południu Wnet mówił ze Strasburga politolog Zbigniew Stefanik.

Francuzi odpowiadający na pytania sondażowe uważają, że to właśnie Mélanchon najlepiej rozumie ich problemy. W debacie dobrze wypadł też Francois Fillon. Wydaje się, że Emmanuel Macron i Marine le Pen są w odwrocie – oceniał politolog. [related id=”10902″]

We wtorek we francuskiej telewizji odbyła się debata druga i ostatnia debata, tym razem wszystkich. kandydatów na urząd prezydenta Francji.

Faworyt sondaży – których wiarygodność coraz częściej jest podawana w wątpliwość –  Emmanuel Macron, oznajmił, że skrajnie prawicowe, hermetyczne poglądy Marine Le Pen są niebezpieczne. Z kolei kandydat prawicy, Francois Fillon, oświadczył, że Francja potrzebuje Europy w obliczu silnych Stanów Zjednoczonych i Chin.

Szefowa Frontu Narodowego obiecała, że przywróci kontrole na francuskich granicach oraz wyprowadzi Francję ze strefy euro, a nawet przeprowadzi referendum dotyczące członkostwa Francji w Unii Europejskiej. Wypowiadając się obok dziesięciu innych kandydatów na prezydenta w drugiej z trzech debat telewizyjnych przed pierwszą turą wyborów 23 kwietnia, Marine Le Pen zapewniła, że jej prezydentura poprawi życie zwykłych francuskich obywateli.

Emmanuel Macron oskarżył kandydatkę o kłamstwo, mówiąc że nacjonalizm to wojna: – Mówi pani te same kłamstwa, które słyszeliśmy od pani ojca przez 40 lat – podkreślił, nawiązując do byłego szefa Frontu Narodowego, ojca Marine Le Pen – Jean-Marie Le Pena.

Liderka Frontu Narodowego została również zaatakowana przez Francois Fillona: – Nie powinna pani udawać kogoś nowego, kiedy mówi pani jak skamielina, która ma co najmniej 50 lat.

Jak zauważył w środę portal BBC News, Le Pen w debacie była jednocześnie krytykowana za swój stosunek do członkostwa Francji w Unii Europejskiej, ale też i za to, że jest za mało twarda w stosunku do UE. Nacjonalista, niemal nieznany założyciel Unii Ludowej i Republikańskiej, Francois Asselineau, oświadczył, że on jest jedynym prawdziwym kandydatem do Frexitu i obiecał uruchomić artykuł 50 traktatu lizbońskiego, czyli proces wychodzenia Francji z UE, natychmiast, gdy tylko wygra wybory.

BBC News stwierdziło, że podczas debaty tak naprawdę tylko Francois Fillon i Emmanuel Macron bronili – mniej lub bardziej – swych poglądów popierających obecność Francji w Unii Europejskiej. – Wszyscy inni, od Marine Le Pen przez gaullistę i przeciwnika Unii Europejskiej, Nicolasa Dupont-Aignana, po skrajnie lewicowego kandydata Jean-Luca Melenchona, chcą totalnej zmiany zasad w Europie i zmiany reguł gospodarczych.

Lewicowi kandydaci przerywali Marine Le Pen, gdy wypowiadała się na temat bezpieczeństwa, stwierdzając między innymi, że Francja stała się uniwersytetem dla dżihadystów.

Większość sondaży prognozuje, że 7 maja w drugiej turze wyborów spotkają się Marine Le Pen i Emmanuel Macron. Aczkolwiek – jak wskazuje BBC – wtorkowa debata dała 63-letniemu Francoisowi Fillonowi możliwość zmniejszenia różnicy do liderów wyścigu o urząd prezydencki. Był on faworytem wyborów do czasu wybuchu skandalu dotyczącego fikcyjnego zatrudniania przez niego członków rodziny za publiczne pieniądze, w której został formalnie oskarżony.

PAP/jn

Teraz już jest inaczej. Musi się pan dostosować. Będzie pan głosować na Marine Le Pen? Mój tata poderżnie jej gardło.

Francuzi nie wybiorą Le Pen. Kochają umiar. Macron, ten zielony ludzik bez pagonów, sztandaru i munduru, jest już zdemaskowany; wiadomo, że jest to kreatura partii socjalistycznej, czyli miliarderów.

– Czekałem na autobus na przystanku w mojej dzielnicy naprzeciwko gimnazjum – w Poranku WNET opowiadał nasz korespondent z Paryża, Piotr Witt. – Obok mnie siedział starszy pan, czytał gazetę a wokół niego kręciło się dziesięciu chłopaków z tej szkoły. Czarnych. (…) Porozumiewali się ze sobą wrzaskiem.

[related id=”6665″]

Chłopcy, czy wy nie możecie mówić trochę ciszej? Przeszkadzacie – rzekł starszy pan.

Jeden z nich odpowiedział, że robią to umyślnie, drugi dobrotliwie dodał:

Teraz już jest inaczej. Pan musi się dostosować. Pan pewnie będzie głosować na Marine Le Pen…?

Ale ja nie mówię o wyborach – odpowiedział staruszek. – Proszę, abyście rozmawiali ciszej…

Mój ojciec poderżnie gardło Marine Le Pen.

To sformułowanie „teraz jest już inaczej”, powiedziane tak wprost… To będzie tytuł mojej nowej książki – postanowił Piotr Witt i zastanawiał się, od czego to wszystko się zaczęło.

– To Mitterand zdemoralizował Francję i doprowadził ją do ruiny. Przede wszystkim zniszczył autorytety, począwszy od autorytetu rodziny przez autorytet nauczycieli, aż do autorytetu władz i służb porządkowych.

Gość Poranka WNET pytany o wybory prezydenckie we Francji, odpowiedział, że według niego w zwycięży François Fillon, mimo ataków, a może nawet dzięki atakom na niego i całą jego rodzinę, ponieważ Francuzi mają dość niewielki wybór, właściwie z trojga, a z tej całej trójki Fillon jest najspokojniejszy i ma poparcie środowisk katolickich.

– Francuzi nie wybiorą Marine Le Pen, bo kochają umiar. A Emmanuel Macron, ten zielony ludzik bez pagonów, sztandaru i munduru, jest już właściwie zdemaskowany; wiadomo, że jest to kreatura partii socjalistycznej, czyli miliarderów – twierdzi nasz publicysta.

lk