Jest szansa ocalenia wartości, które są wyznacznikiem człowieczeństwa/ Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” 73/2020

Trwa ustalanie, kto jest czyim sojusznikiem. Wydaje się że jedynie kraje Europy Środkowej i Wschodniej rozumieją komunistyczne i rosyjskie zagrożenie. Dlatego Ameryka stawia na Międzymorze.

Jadwiga Chmielowska

Lipiec, kwitną lipy, zaczęły się wakacje. Uczniowie i studenci zakończyli zdalną edukację wymuszoną epidemią. Choć w Polsce wirus nie okazał się, na szczęście, tak groźny jak w innych krajach, to jednak zdezorganizował życie milionów ludzi. W ostatnią niedzielę czerwca wybieramy w Polsce Prezydenta RP.

Historia znowu dała nam szansę na budowę silnego, bogatego kraju. Nasze położenie geograficzne jest bardzo ważne dla stabilizacji demokratycznego świata.

Prowadzona współczesnymi metodami wojna trwa od 2007 r. – cyberatak Rosji na Estonię, działania bojowe Putina w Gruzji w 2008 r., na Ukrainie od 2014 r., a także nacisk ekonomiczny i strach. Chiny szantażują już od dłuższego czasu zerwaniem łańcuchów dostaw. Fakt, że umożliwiła im to lansowana globalizacja i głupota przywódców niemal całego świata. Budowali potęgę komunistycznych Chin. Teraz mamy wszyscy problem. Epidemia pokazała też, do czego prowadzi lekceważenie wartości. W kilku krajach UE przeprowadzono dzięki niej eutanazję osób starszych.

Komunizm, skompromitowany w krajach postsowieckich, zaczyna zwyciężać w zachodnim demokratycznym świecie. Do Marksa, którego pomnik ufundowała Niemcom Komunistyczna Partia Chin, dołączył całkiem niedawno towarzysz Lenin. Na Ukrainie „Leninopad” przetoczył się przez całe państwo, zburzono pomniki wodza rewolucji bolszewickiej – a tymczasem Niemcy mu je stawiają. Lewacka Antifa, znana niemiecka organizacja terrorystyczna, zaatakowała nawet USA, wzniecając burdy uliczne. Ciemna tłuszcza niszczy pomniki również obrońców czarnoskórych. „Dostało się” nawet Kościuszce – bohaterowi Polski i USA. Lewicowi działacze podjęli próbę likwidacji Policji w wielu miastach USA, by doprowadzić do chaosu. Niemcy marzą, aby UE stała się IV Rzeszą. Stąd flirt Berlina z Rosją i Chinami. Teraz, gdy państwa narodowe skupione są na ratowaniu gospodarek po epidemii, próbuje się narzucić unijną konstytucję. Niestety wiele środowisk politycznych nie ma woli przeciwstawienia się temu, marzy jedynie o preambule z zapisanymi wartościami. Teraz, kiedy każdy mieszkaniec Europy doświadczył osobiście, że tylko państwa narodowe się sprawdziły, Niemcom i Francuzom śni się budowa europejskiego potworka.

Obecność wojsk amerykańskich w bazach na terenie Niemiec jest bardzo ważna – nie tylko zabezpiecza kontynent przed agresją Rosji, ale i dyscyplinuje Niemców, którzy są nieobliczalni (Nord Stream i zaproszenie emigrantów z Afryki).

Teraz trwa ustalanie, kto jest czyim sojusznikiem. Wydaje się, że jedynie kraje Europy Środkowej i Wschodniej rozumieją komunistyczne i rosyjskie zagrożenie. Dlatego Ameryka stawia na Międzymorze, gdzie największymi państwami są Polska, Rumunia i Ukraina.

Wizyta Prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie jest bardzo ważna. Polska staje się najważniejszym sojusznikiem USA w UE. Chodzi nie tylko o współpracę gospodarczą i wojskową na dużą skalę. W przyjętej deklaracji umieszczono także wzajemne wsparcie dla inicjatywy Trójmorza, wyrażono „dumę” z przeznaczenia poważnych funduszy na rzecz jej wdrożenia i wezwano do przyłączenia się do przedsięwzięcia inne państwa, np. Ukrainę i Gruzję. W deklaracji czytamy też:

„Oba nasze narody łączy poszanowanie dla prywatności i wolności osobistych oraz zrozumienie znaczenia bezpieczeństwa naszych systemów telekomunikacyjnych. (…) Zobowiązujemy się do współpracy w rozwijaniu rozwiązań technologicznych następnej generacji, a także do korzystania wyłącznie z usług bezpiecznych i zaufanych dostawców, sprzętu oraz łańcuchów dostaw w ramach naszych sieci 5G”.

Wydaje się, że jest szansa ocalenia dla świata wartości, które są wyznacznikiem człowieczeństwa.

Módlmy się o mądrość, byśmy mogli skorzystać z szansy, którą daje nam Bóg.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020.

 


  • Od 2 lipca „Kurier WNET” wraca do wydania papierowego w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 73/2020

Wygląda na to, że urzędujący prezydent jest na dobrej drodze / Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” nr 73/2020

W obchodach stulecia Bitwy Warszawskiej i zwycięstwa nad bolszewikami weźmie udział bardzo wysoki przedstawiciel Białego Domu. Dla ożywienia wyobraźni spróbujmy go postawić koło Rafała Trzaskowskiego.

Krzysztof Skowroński

Szukam spokojnego miejsca, gdzie nie docierałyby informacje ze świata i z Polski, w którym nie ma ani polityków, ani dziennikarzy. Ale odrzućmy na bok marzenia i zajmijmy się polską polityką. Nieważne – w I czy w II turze – chciałbym, żeby wybory wygrał urzędujący prezydent Andrzej Duda. Jeśli już komuś nie przychodzi do głowy żaden inny argument, to niech pomyśli o ciszy.

Jeśli wygra Andrzej Duda, to będziemy mieć trzy lata spokoju, bez żadnych wyborów. Wprawdzie życie polityczne i agresja nie znikną z portali internetowych, telewizji i gazet, ale ta agresja będzie wypłaszczana jak pandemia kroronawirusa w czerwcu.

Opozycja przez co najmniej 2 lata nie będzie zmuszona do totalnej negacji, a dobra zmiana będzie miała czas, by udowodnić, że jej program jest nadal skuteczny. Powstanie przekop przez Mierzeję Wiślaną, zostanie ukończony Baltic Pipe, rozbudowany port w Świnoujściu i mam nadzieję, że ruszy budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego. Zwycięstwo Andrzeja Dudy zagwarantuje też ciągłość polskiej polityki zagranicznej, w tym bardzo ważną koncepcję tworzenia Międzymorza. A jeśli wygra kandydat opozycji, to wejdziemy w czas wielkiego konfliktu politycznego: sejm i rząd kontra senat i prezydent. Z tego konfliktu może narodzić się jedynie paraliż państwa. I to w momencie, w którym decyduje się nowy porządek świata i mamy coraz więcej niewiadomych niż rozwiązań.

Nie wiemy, gdzie i dlaczego świat stracił głowę i byłoby niedobrze, gdyby i Polska ją straciła.

Ale my głów nie traćmy. Lipiec i sierpień to są jedyne dwa miesiące w roku, w których mamy szanse odnaleźć spokój. Możemy zamienić codzienność na pływanie w jeziorze, zbieranie grzybów czy chodzenie po górach. I skorzystajmy z tej okazji, nie bojąc się pandemii i innych niewidzialnych stworów, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą. Nie zapomnijmy też zabrać ze sobą nawet na najdalszą wyprawę „Kuriera WNET”. Po przeczytaniu może być idealnym narzędziem do walki z insektami i nie tylko. A jeżeli już nasze wakacyjne ścieżki poprowadzą nas na Dolny Śląsk, to pamiętajmy, że tam od 1 lipca na częstotliwości 96,8 nadaje Radio Wnet.

Cieszę się, że po czasie internowania w przestrzenie wirtualnej „Kurier WNET” trafił do drukarni i znów mogą Państwo trzymać go w rękach. Niestety, w tym wydaniu „Kuriera” nie znajdą Państwo odpowiedzi na nurtujące nas pytanie, kto i w której turze wygra wybory prezydenckie.

25 czerwca, kiedy piszę te słowa, możemy dzień po wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Białym Domu stwierdzić tylko, że wygląda na to, że urzędujący prezydent jest na dobrej drodze. Jego pobyt w Białym Domu potwierdził, że w koncepcji prezydenta Donalda Trumpa Polska odgrywa poważną rolę.

Prezydent Trump w czasie konferencji prasowej powiedział, że w obchodach stulecia Bitwy Warszawskiej i zwycięstwa nad bolszewikami weźmie udział bardzo wysoki przedstawiciel Białego Domu. I może dla ożywienia wyobraźni spróbujmy go postawić koło Rafała Trzaskowskiego, którego koncepcja polityki zagranicznej jest diametralnie różna niż prezydenta Dudy czy Trumpa. Rafał Trzaskowski wyobraża sobie Polskę jako część imperium europejskiego. A naszą talię kart chciałby przekazać w ręce Berlina, Paryża i Brukseli. To pokazuje, jak ważnego wyboru dokonamy w czasach zarazy.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020.

 


  • Od 2 lipca „Kurier WNET” wraca do wydania papierowego w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020

Opozycja boi się, że prezydent Duda zwycięży już w I turze. Liczy na to, że w II jej kandydat może wygrać 1% głosów

Może to przesada, ale nieraz już doświadczaliśmy, co znaczy przewaga 1 głosu: np. prezydentura Jaruzelskiego, upadek rządu Suchockiej, wybór marszałka Grodzkiego itp. – „Aby było tak, jak było”.

Antoni Ścieszka

Trzeba było opozycji z początku do wyborów wystawić wszystkich lewaków, dewiantów, niby-zielonych, liberalnych konserwatystów, przeciwników o. Rydzyka, feministki, aborcjonistki (jest ich wiele i są zapiekłe), młodzież skłonną do anarchizowania, euroentuzjastów, podejrzanych patriotów, ateistów i antyteistów, umoczonych na wszelkie sposoby teraz i w przeszłości. W ogóle wszystkich: utyskiwaczy na państwową służbę zdrowia (nieuczciwych lekarzy), wszystkich tych, którym przeszkadza brak możliwości prywatyzacji (kręcenia lodów), obrażonych na oświatę (zakaz propagowania ideologii LGBT w szkołach), na policję. Oj, jakby się opozycja ucieszyła; jakie larum by podniosła na całą Europę, że w Polsce biją demonstrantów tak, jak we Francji, pałują brutalnie nawet leżących uczestników protestów.

Najmniejsze poparcie będzie miał Andrzej Duda wśród przestępców. Poznałem pewnego strażnika więziennego, członka komisji wyborczej, który oświadczył mi, że w jego zakładzie karnym 87% osadzonych głosowało na PO.

Prezydent Duda w pierwszej turze wyborów będzie miał 9 kontrkandydatów. Sięgnięto nawet po Mirosława Piotrowskiego, często występującego w TV Trwam, który w pierwszej kadencji Parlamentu Europejskiego był w grupie wielkiego polskiego patrioty Filipa Adwenta, rozpoczynającej walkę o nieużywanie określenia „polskie obozy koncentracyjne” i inicjującej „modę” na stawianie narodowych chorągiewek przy swych miejscach w PE. (Nawiasem mówiąc Filip Adwent po roku działalności w PE jako waleczny przeciwnik „eurokołchozu” został zmiażdżony na swoim pasie drogi przez TIR-a).

Drugie tyle chętnych do startowania odpadło, bo nie mogli uzyskać stu tysięcy podpisów wyborców z opozycyjnego elektoratu. Pomijam słabe partyjki, które zdążyły się podłączyć do różnych koalicji i konfederacji, niby patriotycznych.

Trudno tutaj odnosić się do wszystkich wodzów opozycji, toteż poprzestanę na Grzegorzu Braunie, którego dokładnie przejrzałem na spotkaniu w Nowym Tomyślu 2 lata temu. W spotkaniu uczestniczyło około 100 osób z okolicy, a nawet z Poznania, zwabionych filmem o Lutrze. Mimo wielowiekowej niemieckiej inwazji na nasze dziedzictwo duchowe, Grzegorz Braun należy do takich, którzy umyślnie sieją więcej kąkolu niż pszenicy. Ochrania nielegalnych demonstrantów, ich obwoźną grupkę krzykaczy; obraża legalnego prezydenta, a jednocześnie swoje pełne nienawiści wystąpienia w Sejmie zaczyna od słów „Szczęść Boże”.

Co może stać się w drugiej turze wyborów? Cała opozycja, łącznie ze zwolennikami Rosji, pod zawołaniem „Hajże na Soplicę!” będzie głosować na wyłonionego w pierwszej turze, swego najlepszego kandydata i znów będzie możliwe osiągniecie 1% przewagi.

Majowe sondaże wykazują poparcie dla aktualnego Prezydenta 51% obywateli i nie wiadomo, jaki jeszcze diabelski chwyt opozycja zastosuje w ostatnim rzucie na taśmę.

Jak zachować się wobec takiej niepewności? Trzeba sięgnąć do świadomości i sumień o poparcie kilkunastu procent elektoratu jeszcze niezdecydowanego, bo „co mi to da?” (mimo dobrych dla Polaków rządów Prezydenta). Również do tych, którzy zniesmaczeni walkami politycznymi z reguły nie chodzą na wybory, bo „oni i tak się sami wybiorą”. Twardy elektorat PiS-u i totalnej opozycji zaś już dokonał wyboru i tutaj mało co się zmieni.

Felieton Antoniego Ścieszki pt. „Hajże na Soplicę!” znajduje się na s. 2 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Felieton Antoniego Ścieszki pt. „Hajże na Soplicę!” na s. 2 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nie oczekuję zbyt wiele od opozycji. Chciałbym tylko, by podjęła rzeczową rywalizację / Felieton Zbigniewa Kopczyńskiego

Nie mam też zbyt wygórowanych oczekiwań wobec rządzących. Chciałbym jedynie, by w ramach swoich możliwości dążyli do realizacji oczekiwań wyborców, a nie zastanawiali się, jak dogodzić opozycji.

Naprawdę nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań wobec opozycji. Chciałbym jedynie, by przedstawiła jako tako spójny program tego, co ma zamiar zrobić po przejęciu władzy. Bycie antypisem, totalna negacja wszystkiego i powrót do tego, by było jak było, nie jest żadnym programem. To, jak było, Polacy ocenili dokładnie wtedy, kiedy to było.

Naprawdę nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań co do kandydatów opozycji. Nie wymagam, by były to orły intelektu. Wystarczy, by potrafili jako tako składnie i logicznie mówić bez wpadek. No, przynajmniej nie w każdym wystąpieniu.

Naprawdę nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań i nie wymagam zbyt wiele od opozycji. Chciałbym jedynie, by walcząc o praworządność, w przerwach między intensywnym wymachiwaniem Konstytucją, choć pobieżnie ją przejrzała. Nie wypowiadałaby wtedy takich kuriozalnych żądań jak to, by prezydent wybierał pierwszego prezesa Sądu Najwyższego jedynie wśród kandydatów uzyskujących poparcie większości sędziów. Czy wygłaszający to żądanie przewodniczący Budka policzył, że taki kandydat może być tylko 1 (słownie: jeden)? Chciałby zatem postawić prezydenta w sytuacji klienta kupującego Forda T, mogącego wybrać samochód w dowolnym kolorze pod warunkiem, że byłby to kolor czarny.

Nie wiem, na jakiej podstawie liderzy Platformy w wywnioskowali, że w razie upływu kadencji prezydenta przed ogłoszeniem wyniku wyborów, jego obowiązki przejmuje marszałek Senatu. Konstytucja tylko raz wspomina o marszałku Senatu w takiej roli – gdy nie będzie mógł tego uczynić marszałek Sejmu. Wtedy i tylko wtedy.

Skąd więc u liderów Platformy ta pewność objęcia funkcji prezydenta przez marszałka Senatu po 6 sierpnia? Czyżby liczyli na to, że pani marszałek gdzieś poleci i wszystko się zmieni?

Nie mam zbyt dużych oczekiwań wobec opozycji. Chciałbym jedynie, by zachowała się jak ludzie dorośli i podjęła rzeczową rywalizację na programy i argumenty, a nie biegała ze skargą za granicę jak maluch, wołający po awanturze w piaskownicy starszego brata, który, nie dociekając racji, zawsze będzie bronił swego. Czy ci politycy, bywali w świecie, a szczególnie w Europie, nie zauważyli, że są jedynymi donoszącymi na własne państwo i żądającymi jego ukarania? Takie to dziecinne: niewiara we własne siły i liczenie na pomoc starszych i mądrzejszych.

Nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań wobec opozycji, chodzi mi tylko o minimum logiki w jej argumentacji. Jak logicznie wytłumaczyć, że sam kontakt z kopertą wyborczą to zapowiedź niechybnej śmierci, a kilka dni później podpisywanie list z poparciem dla nowego kandydata Platformy i tłumy zgromadzony na jego wiecach – jeszcze nieoficjalnie wyborczych – nie zagrażają niczyjemu zdrowiu?

Nie mam też zbyt wygórowanych oczekiwań wobec rządzących. Nie oczekuję spełnienia wszystkich obietnic. Nie chcę tracić miejsca i czasu na omawianie tych niespełnionych, a jest ich trochę. Chciałbym jedynie, by lepiej lub gorzej, w ramach swoich możliwości, dążyli do realizacji tego, czego oczekują od nich wyborcy, a nie zastanawiali się, jak dogodzić opozycji. By zrozumieli, że opozycję zadowoli jedynie bezwarunkowa kapitulacja. Próby rozwiązania kompromisowego, wyjście opozycji naprzeciw, dawanie prezentów i tak spotka się z totalną krytyką, a realizowane w tym celu szybkie i gwałtowne zmiany prawa powodują tylko psucie tego prawa, a tym samym psucie państwa.

Zbigniew Kopczyński

Czy Hołownia chce zostać prezydentem Maciusiem Pierwszym? Jego wyobrażenia o polityce są jak z książeczki dla dzieci

Krzyczy w wypowiedziach interenetowych, „bo nie umie ukryć emocji”, bije rekordy w ilości wygłaszanych nonsensów. Niech mówi jak najwięcej, a prezydent Duda ma zapewnione kolejne 5 lat prezydentury.

Szymonem Hołownią zainteresowałem się dopiero po jego starcie w wyborach prezydenckich. Wcześniej słyszałem coś o nim jako o katolickim publicyście powiązanym z TVN, co wydawało mi się pewną sprzecznością. I rzeczywiście, słuchając jego różnych wystąpień od początku kampanii wyborczej, zobaczyłem wyraźnie, że z jego katolicyzmu dużo nie zostało. Z kolei infantylność tych wypowiedzi skojarzyła mi się z czytaną w dzieciństwie książeczką o królu Maciusiu Pierwszym. W tym skojarzeniu utwierdziła mnie rozmowa z Szymonem Hołownią w telewizji FAKTY24 we wtorek 30 kwietnia.

Pytany przez Agnieszkę Burzyńską, dlaczego krzyczy podczas swoich internetowych wystąpień, Hołownia odpowiedział, że to z powodu emocji, jakich nie potrafi ukryć. No to piękną mamy perspektywę prezydentury z prezydentem niepotrafiącym opanować swoich emocji.

Wyobraźmy sobie wcale nierzadką sytuację, gdy podczas napiętej dyskusji czy negocjacji na wysokim, międzynarodowym szczeblu dochodzi do nerwowego spięcia, a polski prezydent zaczyna nagle krzyczeć albo weźmie i się rozpłacze.

W podobnym infantylnym w stylu odpowiedział na pytanie o wybory i swoje związane z nimi plany. Choć w całej swojej tyradzie, mówiąc o rządzących, nazywał ich wyłącznie oszustami, stwierdził jednak, że w wyborach weźmie udział, by wygrać z tymi właśnie oszustami. Następnie zadeklarował, że po ich wygraniu zrezygnuje z prezydentury zdobytej wskutek oszukańczych wyborów i wystartuje w nich ponownie, by tym razem wygrać w sposób uczciwy. W pozornie słusznej wypowiedzi Hołownia bije rekordy w ilości nonsensów na linijkę tekstu.

Po pierwsze: jeśli pisowscy oszuści rzeczywiście sfałszują wybory, Hołownia nie wygra. Nie po to fałszuje się wybory, by zapewnić zwycięstwo konkurentowi.

Po drugie: jeśli Hołownia wygra wybory i ogłosi swoją rezygnację z powodu z ich sfałszowania, przyzna się tym samym do sfałszowania tych wyborów. Wynika to z faktu, że sfałszowane wybory wygrywa zwykle fałszerz. Zamiast więc z wyborcami, spotykać się będzie musiał z prokuratorem.

Po trzecie: rezygnacja krótko po wyborach i rozpisanie nowych to dodatkowy koszt dla budżetu państwa wysokości grubo powyżej 300 mln zł. Czy w dobie pandemii państwo polskie nie ma innych potrzeb? Te circa 320 milionów to cena, jaką zapłaci Polska za wyobrażenia króla Maciusia o tym, jak wygląda wielka polityka.

Na koniec kolejna zapowiedź z serii, co zrobi Hołownia po wygraniu wyborów. Otóż zaprosi sędziów wybranych swego czasu na zapas w skład Trybunału Konstytucyjnego i odbierze od nich przysięgę. W ten sposób zostaną sędziami TK, jako że zostali legalnie wybrani przez Sejm. Król Maciuś Pierwszy zapowiedział tu wprost i jednoznacznie złamanie Konstytucji, która dokładnie określa liczbę sędziów Trybunału Konstytucyjnego na piętnaście. Tego nie da się zmienić, a nowy sędzia może wejść jedynie na zwalniane miejsce. Usunąć przed upływem kadencji sędziego TK, który spełnił wszystkie konstytucyjne wymogi, nie może nawet prezydent.

Król Maciuś musi nauczyć się, że w Polsce nawet królowi nie wszystko wolno.

Szymon Hołownia przeskoczył w sondażach Małgorzatę Kidawę-Błońską i walczy z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem o tytuł głównego kandydata opozycji. Paradoksalnie, konkurując pokazał jedną cechę wspólną z kandydatką Platformy. Już na początku można było dostrzec, że Andrzej Duda w zasadzie nie musi nic zrobić, żeby wygrać te wybory. Wystarczy dać mówić głównej konkurentce. TVP powinna codziennie zapraszać MKB, by wysłuchać jej opinii o przeróżnych sprawach, pod warunkiem, że będą to wypowiedzi samodzielne. Epidemia znacznie ograniczyła aktywność kandydatki PO, stąd jest jeszcze kilka procent – dokładnie dwa – chcących na nią głosować. Hołownia biegnie w jej ślady. Dajmy mu mówić jak najwięcej, a prezydent Duda ma zapewnione kolejne 5 lat prezydentury.

Zbigniew Kopczyński

Trzy miesiące przed wyborami: Zwycięstwo Andrzeja Dudy (w II turze) szansą na odzyskanie przez Polskę suwerenności

Piszę o tym teraz, żebyście nie wymyślili innej koncepcji. Bo – wiem to po sobie – mózg człowieka potrafi wymyślić największą fantasmagorię, uznać ją za rzeczywistość, a potem bronić do utraty sił.

Jan A. Kowalski

Najpierw postraszmy się trochę. Andrzej Duda, pomimo uzyskania 48% głosów w I turze, przy pełnej mobilizacji opozycji przegrywa II turę. Do głosowania przeciwko niemu wzywają nie tylko KO-wcy i zwolennicy Wiosny, ale również Kosiniak-Kamysz z przybocznym Kukizem i kandydat Konfederacji, Krzysztof Bosak. Ci dwaj ostatni w imię walki z pisowskim (pamiętamy o pogardzie przy wypowiadaniu słowa?) bolszewizmem w polityce i w imię prawdziwej wolności.

Prezydentem Polski zostaje Małgorzata Kidawa-Błońska. Cieszy się nie tylko nadbudowa ideologiczna systemu Okrągłego Stołu w postaci aktualnych partii politycznych z ich napompowanymi na potrzeby telewizji liderami. Radość wraca również do ledwo dyszącego obozu patologii gospodarczej. Po 5 latach posuchy w miejsce sprawnego państwa powraca żerowisko. Państwo teoretyczne, którego ludność można bezczelnie i bezkarnie okradać za pomocą piramid finansowych, z wykorzystaniem w reklamach uśmiechu prezydenta i premiera. I premiera? Oczywiście, bo pierwszym dążeniem obozu nowego prezydenta będzie rozpisanie nowych wyborów. I wygranie ich. A nawet jeżeli to się w pełni nie uda, to uda się jedno – destabilizacja państwa. Wprowadzenie chaosu w życie polityczne, które uniemożliwi sprawne funkcjonowanie wewnętrzne aparatu państwowego i zablokuje egzekwowanie prawa. Bo reforma sądownictwa zostanie natychmiast zablokowana. Po to, żeby stara wojskowa agentura mogła być dalej uniewinniana przez swoich służbowych podwładnych w postaci tzw. sędziów. Czeka nas zatem okres kompletnej anarchii dla uciechy Niemiec i Francji, i Rosji.

Nie sposób przecież nie wywnioskować, że wspierana przez ostatnie lata przez Komisję Europejską Koalicja Obywatelska zrobi wszystko, żeby swoim europejskim przyjaciołom się odwdzięczyć. A to będzie oznaczać oddanie polskiej polityki w ręce Brukseli (= Niemcy i ciut Francji).

Zatem zahamuje rozwój koncepcji ścisłego sojuszu wojskowego z USA. I wykluczy koncepcję budowy Międzymorza pomiędzy Niemcami a Rosją jako zabezpieczenia wpływów amerykańskich w Europie i naszego bezpieczeństwa. A prezydent Kidawa-Błońska w jednym z pierwszych wystąpień przeprosi dożywotniego prezydenta Rosji za brata-bliźniaka, który przeżył, i za Macierewicza. Za bezczelne domaganie się przez pisowski rząd zwrotu polskiego samolotu, który zniszczył kawał pięknej rosyjskiej przyrody. (Czy nie powinniśmy za to zapłacić?).

Podsumowując wszystkie strachy, przegrana Andrzeja Dudy będzie oznaczać:

1)  zahamowanie możliwości uzdrowienia państwa z priorytetowym obecnie systemem sądownictwa;
2)  powrót do władzy patologii polityczno-gospodarczej, zatem brak „piniędzy” dla wszystkich, żeby starczyło dla swoich;
3)  oddanie terenu Polski na służbę Brukseli, żeby nie mogło tu powstać silne państwo – dla zabezpieczenia interesów Niemiec, Francji i Rosji.

Mam nadzieję, że wystarczająco Was przestraszyłem. Na tyle przekonująco, że nawet nie pomyślicie, żeby w II turze zagłosować przeciwko Andrzejowi Dudzie albo zostać w domu. A piszę o tym teraz, na trzy miesiące przed wyborami, żebyście w Waszych mózgach nie wymyślili jakiejś innej niedorzecznej koncepcji. Bo – wiem to po sobie – mózg człowieka potrafi wymyślić największą nawet fantasmagorię, zachwycić się nią, uznać za rzeczywistość, a potem bronić do utraty sił. I nawet zginąć niż przyznać się do błędu.

A dlaczego dla dobra Polski prezydent Duda powinien zwyciężyć dopiero w II turze? I dlaczego kandydat Konfederacji, Krzysztof Bosak, powinien uzyskać co najmniej 10% głosów w I turze? To wszystko wyjaśnię w kolejnym, marcowym „Kurierze WNET”.

Artykuł Jana A. Kowalskiego pt. „Zwycięstwo Andrzeja Dudy (w II turze) szansą na odzyskanie przez Polskę suwerenności” znajduje się na s. 8 „Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Artykuł Jana A. Kowalskiego pt. „Zwycięstwo Andrzeja Dudy (w II turze) szansą na odzyskanie przez Polskę suwerenności” na s. 8 „Kuriera WNET”, nr 68/2020, gumroad.com