Robert Winnicki: Utrzymujemy ciągłość Marszu Niepodległości. Samochodowa formuła jest całkowicie bezpieczna

Poseł Konfederacji mówi o tegorocznej edycji Marszu Niepodległości i próbach jego odwołania przez władze Warszawy.


Robert Winnicki zapowiada jutrzejszy Marsz Niepodległości, który  odbędzie się w formie samochodowej.

Osobiście naciskałem na utrzymanie ciągłości Marszu.

Gość „Poranka WNET” zapewnia, że organizatorzy Marszu są w stanie zapewnić jego bezpieczny przebieg. Parlamentarzysta odnosi się również do kwestii wyborów prezydenckich w USA:

Mamy sygnały o licznych nadużyciach wyborczych, jednak myślę, że nawet po ich zweryfikowaniu Joe Biden zostanie prezydentem.

Zdaniem Roberta Winnickiego należy się spodziewać, że Stany Zjednoczone będą kontynuować politykę stanowczej obrony tamtejszych korporacji.

Wciąż nie został opublikowany wyrok Trybunału konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej. Jak ocenia parlamentarzysta:

Mamy do czynienia z jawnym łamaniem prawa. Szkoda, że siła nacisków Konfederacji jako małego klubu parlamentarnego jest niewielka,

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Staszewski: Wciąż jest możliwe, że żaden z kandydatów nie uzyska 270 głosów elektorskich, a prezydenta wybierze Kongres

Działacz polonijny i były opozycjonista komentuje sytuację powyborczą w USA. Wskazuje na liczne nieprawidłowości przy liczeniu głosów i zapowiada, że nowego prezydenta poznamy dopiero w styczniu.


Zygmunt Staszewski mówi o fałszerstwach podczas wyborów prezydenckich w USA. Odnotowano je prawie we wszystkich stanach.

Prokurator generalny USA nakazał wszcząć śledztwa nt. nadużyć w tych stanach, gdzie różnica między kandydatami była niewielka.

Zdarzały się przypadki wydawania kart tylko z nazwiskiem kandydata Demokratów. Poza tym, program do zliczania głosów źle zczytywał rejestrowane karty.

Trump dostał najwyższe poparcie w historii jako kandydat republikański.

Jak dodaje gość „Poranka WNET”, w wielu okręgach odnotowano frekwencję wyższą niż 100%. Zygmunt Staszewski krytykuje również decyzję o tym, że komisje odbierały głosy korespondencyjne już po dniu głosowania.

Sprawa prawdopodobnie otrze się o Sąd Najwyższy.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk podkreśla, że Joe Bidenowi nie należą się w tej chwili żadne grtaulacje:

Wciąż jest możliwe, że żaden z kandydatów nie otrzyma 270 głosów elektorskich. W takim wypadku prezydenta wybierze Izba Reprezentantów, a nastąpi to 7 stycznia.

W niższej izbie Kongresu przewagą dysponuje Partia Republikańska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Prezydent Duda na Twitterze o zwycięstwie Bidena. Budzik: To niepoważne i przedwczesne. Wbił Trumpowi noż w plecy

Wynik wyborów zostanie rozstrzygnięty dopiero za kilka tygodni – zapewnia szef Radia Deon Chicago. Przewiduje, że sprawa licznych nieprawidłowości wyborczych trafi do Sądu Najwyższego.

 

Sławomir Budzik komentuje wieści o zwycięstwie Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA. Stwierdza, że nowego gospodarza Białego Domu poznamy dopiero po rozstrzygnięciu sprawy przez Sąd Najwyższy. Republikanie zapowiadają skargi w związku z podejrzeniem licznych fałszerstw i nieprawidłowości, zwłaszcza przy liczeniu głosów korespondencyjnych

Nie wiadomo, dlaczego media ogłosiły sukces byłego wiceprezydenta w Pensylwanii. Z prawnego punktu widzenia musimy jeszcze poczekać.

Gość Tomasza Wybranowskiego zwraca uwagę na zmianę podejścia do prezydenta Trumpa w Partii Republikańskiej. 4 lata temu miał on tam wielu wrogów, przed tegorocznymi wyborami doszło do konsolidacji ugrupowania wokół głowy państwa.

Szef Radia Deon Chicago ocenia,  jest radość któregokolwiek  z kandydatów i ich  zwolenników jest nie na miejscu:

Również gratulacje wysłane Bidenowi przez prezydenta Andrzeja Dudę są niepoważne i przedwczesne. Prezydent RP strzela sobie w stopę, a Trumpowi wbija nóż w plecy  – dodaje Sławomir Budzik.

Sławomir Budzik podkreśla, że Pensylwania, kluczowy w tegorocznych wyborach stan, jest rządzona przez Demokratów, którzy nie chcą dopuścić do reelekcji Trumpa.

Wynik wyborów zostanie rozstrzygnięty dopiero za kilka tygodni.

A.W.K.

Irlandia a prezydent-elekt USA. Feręc: Premier i prezydent pogratulowali Bidenowi. Relacje USA i W.Brytanii się zepsują

Joe Biden już zapowiedział, że nie będzie możliwa żadna zmiana w umowie brexitowej – przypomina szef portalu Polska IE.com.

Bogdan Feręc mówi o reakcji irlandzkich mediów i polityków na doniesienia o rozstrzygnięciu wyborów prezydenckich USA na rzecz kandydata Demokratów Joe Bidena.

Prezydent Michael Higgins i premier Michael Martin już złożyli Bidenowi gratulacje i wyrazili nadzieję na poprawę wzajemnych stosunków.

Część mediów na Szmaragdowej Wyspie przyjęło sukces konkurenta Donalda Trumpa z zadowoleniem, są jednak również takie, które wskazują na fakt, że kwestia prezydentury nie jest jeszcze przesądzona. Sztab Donalda Trumpa bowiem konsekwentnie zapowiada protesty wyborcze.

Szef portalu Polska-IE.com analizuje również kwestię brexitu w kontekście prawdopodobnej zmiany w Białym Domu.

Stosunki amerykańsko-brytyjskie mogą się zepsuć. Joe Biden już wcześniej mówił, że Wielka Brytania musi respektować wszystkie podpisane umowy. Nie będzie możliwości zmiany umów z UE. Biden będzie też gwarantem i obrońcą porozumień wielkopiątkowych. Może to być nieprzyjemne dla Wielkiej Brytanii.

Donald Trump jako prezydent zapewniał Brytyjczyków o swoim poparciu w obliczu wyjścia z UE. Gwarantował pomoc dla tamtejszej gospodarki w przypadku brexitu bez umowy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Jacek Saryusz Wolski: Zwycięstwo wyborcze Joe Bidena nie osłabi relacji polsko-amerykańskich

Eurodeputowany PiS mówi o tym, jak może się zmienić polityka zagraniczna USA po wyborach prezydenckich. Komentuje również stan negocjacji nad nowym budżetem UE.

Jacek Saryusz-Wolski ocenia, że wybór Joe Bidena na prezydenta USA nie jest jeszcze przesądzony.

Na dzisiaj Biden ma większe szanse, ale nie policzono jeszcze głosów w czterech kluczowych stanach.

Gdyby tak się jednak wydarzyło, doszłoby do korekty polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Nie objęłaby ona jednak zagadnienia wschodniej flanki NATO i gazociągu Nord Stream 2. Kurs wobec Chin i Rosji mógłby być lekko złagodzony.

Obecność militarna Amerykanów  na wschodniej granicy UE jest w żywotnym interesie Stanów Zjednoczonych.

Gość „Popołudnia WNET” zauważa, że większość europejskiego establishmentu sympatyzuje z Joe Bidenem. Wyraża również nadzieję, że kwestie ideologiczne nie staną się barierą w relacjach polsko-amerykańskich.

Zbieżność interesów Polski i USA ma charakter systemowy i ponadpartyjny.

Poruszony zostaje również temat brexitu. Eurodeputowany wyraża opinię, że jest on bardzo złym scenariuszem dla Europy, wzmacniającym Rosję i Chiny.

Wyjście Wielkiej Brytanii z UE jest poważnym błędem z obu stron i poważną wyrwą w unijnym potencjale gospodarczym i wojskowym. Osłabi również więzi transatlantyckie.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego omawia również stan negocjacji budżetowych Unii Europejskiej. Wskazuje, że mechanizm powiązania wypłaty funduszy z praworządnością jest bezprawny.  Jak zapewnia polityk, Unia jest przygotowana do funkcjonowania w ramach rocznych prowizoriów budżetowych. Dla Polski mogą być one nawet korzystniejsze niż budżet wieloletni:

Kiedy posiedzenia unijnych organów odbywają się w formie wideo, przygotowywane są rozwiązania drastycznie naruszające suwerenność krajów członkowskich.

Europoseł Jacek Saryusz-Wolski mówi również o sytuacji epidemicznej w Belgii. Kraj jest dotknięty COVID-19 wyraźnie mocniej niż Polska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Trump wyzywa Demokratów na Challenge

W stanach rządzonych przez tzw. Demokratów dzieją się naprawdę przedziwne rzeczy.

 

W Pensylwanii w Allegheny County jednym z najbardziej zaludnionych hrabstw, którego stolicą jest Pittsburgh, pracownicy odpowiedzialni za liczenie głosów wzięli sobie dzień wolnego mając do przeliczenia jeszcze 35 tys. głosów (czyli prawie dwa razy więcej niż zadecydowało o zwycięstwie Bidena w Wisconsin)!

Demokraci zdają sobie sprawę, że kraj jest na skraju wojny domowej, ale najwidoczniej na tym właśnie im zależy. Szef rady wykonawczej hrabstwa Rich Fitzgerald oświadczył, że liczenie będzie kontynuowane po południu w piątek lub na początku następnego tygodnia. Od razu przypomniał mi się szatniarz z „Misia” Barei.

Ok. 7 tys. kart do głosowania jest niewłaściwych i nie mogą być liczone bez nadzoru Republikanów, zgodnie z decyzją sadu federalnego wydaną dzisiaj. Drugie prawie 7 tys. kart jest „zniszczone w trakcie przesyłania lub otwierania”. Fitzgerald powiedział także, że prawdopodobnie jest jeszcze 10-15 tys. głosów niewyjętych z prowizorycznych urn wyborczych, które mogły być oddane w dniu elekcji, ale tego jeszcze nikt nie wie. Tym, którzy pamiętają jeszcze rządy komuny w Polsce tak jak ja, musi wydawać się dziwna zbieżność działań tzw. demokratów z US z systemem pracy urzędników w PRL.

Nie ma wątpliwości, że przy tym kursie rozpoczętym niestety przez tzw. Republikanina Georga Busha młodszego, zdecydowanie najgorszego republikańskiego prezydenta, dzielnie kontynuowanego później przez Obamę, przerwanie prezydentury Trumpa i 4 lata rządów tzw. Demokratów zrobiłyby z USA socjalistyczne piekiełko.

Wszystko to dzieje się w stanie, w którym w 2016 zadecydował się wybór Trumpa, w sytuacji, kiedy USA stoją praktycznie na skraju wojny domowej. Demokraci dzielnie wcielają w życie powiedzenie kokoty Ludwika XV, madame de Pompadour sprzed przeszło dwustu lat: „Po nas choćby potop”. Rzecz w tym, że potop przyszedł w postaci Rewolucji Francuskiej.

Do mediów oskarżanych o wspieranie Bidena dołączył FOX za przedwczesne ogłoszenie zwycięstwa w Arizonie. Do chwili ogłoszenia przez FOX jego zwycięstwa, Trump prowadził we wszystkich tzw. swing states, po jego ogłoszeniu liczenie głosów w tych stanach przerwano. Kiedy je wznowiono rano, raptownie zaczęła rosnąć liczba głosów oddanych na Bidena.

W Maricopa County, Arizona, przed centrum wyborczym, w którym pozostało do podliczenia prawie 300 tys. głosów, tłum zwolenników Trumpa w spokoju protestuje przeciw nieprawidłowościom wyborczym. Jakże inaczej niż tzw. zwolennicy demokracji z Antify czy BLM.

Zwolennicy Trumpa wyszli na ulice w całym kraju, w pokojowych na razie głównie protestach.Gromadzą się wokół biur liczących głosy i domagają się zatrzymania liczenia głosów. Nie wpływa to jednak na decyzje nadzorujących procesy liczenia i jest ono kontynuowane.

Policja stanowa Michigan znalazła podobno na wysypisku 80 tys. głosów oddanych na Trumpa! Piszę podobno, ponieważ w internecie krąży mnóstwo nieprawdziwych informacji, często wysyłanych przez zwolenników Bidena, po to żeby wykazywać później szurię Trumpeterów. Biden w Michigan zwyciężył 145 tys. głosów przy 5,5 mln oddanych głosów. Takie 80 tys. głosów z wysypiska zmieniłyby wynik wyborów!

Demokraci potrafią jedno: wskrzeszać ludzi. W Michigan zagłosowała kolejna nieżyjąca osoba, tym razem 118-letni William Bradley, o którym wszyscy, łącznie z rodziną, myśleli, że zmarł w 1984 roku.

W Wisconsin jeszcze wieczorem w dniu wyborów prowadził Trump. Rano gwałtownie wzrosła liczba głosów oddanych na Bidena. Milwaukee podało, że w głosowaniu wzięło udział 84% uprawnionych, co jest możliwe, ale bardzo mało prawdopodobne. W 16 okręgach wyborczych Milwaukee Trump otrzymał 15 lub mniej głosów. Na 7389 zarejestrowanych wyborców w okręgach tych na Trumpa oddano tylko 151 głosów. Osiem okręgów odnotowało frekwencją 100% lub wyższą, a 80 innych 90-99%.

Donald Trump znaczne poszerzył swój elektorat wśród niebiałych społeczności. Jeszcze lepiej to wygląda w przypadku Native American, czyli Indian. Przykładem może być Robson County w Płn. Karolinie, w którym stanowią większość wyborców. W 2012 na Obamę głosowało 59,4% a na Romneya 39,2%. Teraz Na Trumpa oddało głosy 69,1% a na Bidena 30,1% głosujących.

W wielu punktach podliczanie głosów wprowadzono przekaz live stream.

Sztab Trumpa poniósł, co było do przewidzenia, dwie porażki w sądach stanowych Michigan i Georgii w sprawie przerwania liczenia głosów w tych stanach z powodu nadużyć. Do przewidzenia, ponieważ sądy stanowe, poza tradycyjnie od lat republikańskimi stanami, są opanowane przez sędziów nominowanych przez Demokratów.

W Georgii, gdzie Trump prowadził cały czas, nastąpił dość nieoczekiwany zwrot. Biden zrównał się z Trumpem procentowo: 49,4: 49,4%, ale o ile jeszcze trzy godziny temu Trump prowadził 1,2 tys. głosów to teraz Biden wyprzedził go o niecały tysiąc głosów.

Człowiek uczy się całe życie. Myślałem, że w działce mediów nie ma nic gorszego niż Gazeta Wyborcza i TVN, ale przy kampanii wyborczej w USA przekonałem się, że New York Times i CNN nie pozostają w tyle.

 

Prezydent Donald Trump wygłosił przemówienie z Białego Domu.
Przytoczę ją w obszernych fragmentach jako odpowiedź na zarzuty często podawane w komentarzach zwolenników Bidena, którzy twierdzą, że zarówno Trump jak i jego zwolennicy nie potrafimy się pogodzić z przegraną i wynikiem demokratycznego procesu wyborczego. To zdecydowanie nieprawda. Od tygodni mówiłem o niebezpieczeństwie wynikającym z wprowadzeniem przez Demokratów głosowania korespondencyjnego właśnie w celu sfałszowania wyniku wyborów. Od miesięcy wydarzały się rzeczy, które o tym ostrzegały. Znajdowane były dziesiątki tysięcy kart do głosowania w miejscach, w których nie powinno ich być. Zgłaszane były nagminne umieszczania na listach wyborczych tysięcy osób od dawna nieżyjących. Do domów, w których mieszkało 1-2 lokatorów przysyłano po kilkanaście kart do głosowania. To tylko kilka przykładów. Czym innym jest akceptacja wyniku wyborczego, nawet jeżeli jest dla nas niekorzystny, a czym innym akceptacja ewidentnego fałszerstwa. Fałszerstwa niepolegającego na podrobieniu czeku, co może zrujnować jedną osobę czy rodzinę, ale mającego ukraść wolność setkom milionów ludzi na całym świecie. Na to nie może być zgody.

Mam nadzieję, że tak jak prawie 250 lat temu „bostońska herbatka” zapoczątkowała Rewolucję Amerykańską, jedyną jak dotąd rewolucję, która dała ludziom wolność, zamiast ją odbierać, tak teraz niezgoda na to oszustwo doprowadzi do złamania systemu, który krok po kroku, pozornie niezauważalnie, od dekad odbiera nam wolność i prawo wyboru kierunku rozwoju przyszłości.

Prezydent przedstawił najnowsze efekty działań gabinetu na rzecz ochrony niezależności niezwykle ważnych wyborów. Stwierdził, że gdyby policzyć tylko prawidłowe głosy wygrywa w cuglach. Wzięcie pod uwagę głosów nieprawidłowych sprawia, że próbuje się ukraść te wybory. Chodzi o głosy „oddane” po terminie, a jest ich dużo.

Zdecydowanie wygrałem w wielu krytycznych stanach, odniosłem duże zwycięstwa na Florydzie, w Ohio, Iowa, Indianie i wielu innych. Wygraliśmy tam i w wielu innych miejscach mimo niespotykanych dotąd prób zakłócenia wyborów/wpłynięcia na ich wynik ze strony dużych mediów, dużych pieniędzy i big tech” (big media, big money and big tech).

Osiągnęliśmy historyczny wynik. Sondaże się nie sprawdziły. Nie było przewidywanej 'błękitnej fali’. To była bzdura, głoszona, aby nas stłamsić. Zamiast tego była czerwona fala……
Utrzymaliśmy Senat, chociaż mieliśmy do obrony dwa razy więcej miejsc niż Demokraci. Co więcej, w trudniejszych miejscach….. Demokraci wydali 200 mln $ tylko na same wybory senackie w dwóch stanach: Płd. Karolinie i Kentucky. Wydali i ….. przegrali!

W skali kraju sponsorami kampanii naszych przeciwników byli bankierzy i specjalne grupy interesów. Naszymi policjanci, farmerzy, zwykli obywatele. Mimo to po raz pierwszy nie straciliśmy żadnego głosu w Kongresie, nie tylko nie straciliśmy, ale nawet zyskaliśmy.

To także rok Kobiet Republikańskich. Więcej kobiet zostało wybranych do Kongresu z ramienia Partii Republikańskiej niż kiedykolwiek wcześniej. To wielkie osiągnięcie. Uzyskałem największe poparcie od 60 lat wśród niebiałych społeczności wszelkich ras.

Demokraci wydają się dziś być partią wielkich sponsorów, wielkich mediów i big tech. Republikanie stali się partią robotników. Także, w co wierzę, partią włączenia ludzi w nurt życia społecznego i politycznego.
Wszyscy zobaczyli, że sondaże wielkich mediów miały zakłócić proces wyborczy, wpłynąć na niego w pełnym znaczeniu tego słowa, przez potężne siły interesów.

Powstały, żeby zatrzymać naszych wyborców w domach, tworząc iluzję, że to czas Bidena oraz ograniczyć nasze możliwości zbierania funduszy. Nigdy wcześniej nie działo się to w takim nasileniu.

Zostało teraz tylko kilka stanów, które mogą zadecydować o wyniku wyborów. Cała administracja obsługująca proces głosowania jest w nich zarządzana przez Demokratów. W rzeczywistości wygrywaliśmy i mieliśmy dużą przewagę. Nagle nasza przewaga zaczęła się „w cudowny sposób” ulatniać tajemniczo i nie pozwolono nam wprowadzić swoich obserwatorów. Poszliśmy do sądu i uzyskaliśmy nakaz, który pozwalał nam na nadzór procesu liczenia głosów, ale kiedy nasi obserwatorzy zjawili się w miejscach liczenia głosów w dalszym ciągu ich nie dopuszczono do bezpośredniego nadzoru. Mieli przebywać 20-30 metrów od budynków, na zewnątrz obserwując ludzi wewnątrz.

Wygraliśmy tę sprawę. Wygraliśmy wiele spraw i wiele jest w toku….. Jak mówiłem wielokrotnie, głosowanie korespondencyjne zniszczy nasz system….. Teraz system stał się skorumpowany, ponieważ korumpuje ludzi, nawet jeżeli z natury nie byli – bo jest to zbyt łatwe! Demokraci działają tak: Policzmy ilu głosów nam brakuje do wygranej, a późnej je znajdźmy. I potem znajdują!

Tak było w Płn. Karolinie, prowadziliśmy z dużą przewagą i nagle ta przewaga znikła! Dlaczego? O, popatrzcie, jeszcze gdzieś znaleźliśmy parę tysięcy głosów!
Zadziwiające jak te głosy oddawane drogą pocztową są jednostronne. Wiem, że będzie ich zawsze więcej dla Demokratów, ale one są całkowicie jednostronne”.

[Mój komentarz. Były rzeczywiście przypadki, kiedy po rozpoczęciu liczenia głosów nadesłanych drogą pocztową lub ze skrzynek na głosy, doliczano Bidenowi kolejno kilka, kilkanaście albo kilkadziesiąt tysięcy głosów na Bidena, 0 dla Trumpa, co jest matematycznie nieprawdopodobne]

„Weźmy przykład Georgii, gdzie prowadziłem z dużą przewagą, a nagle zacząłem tracić tak, że grozi mi porażka. Wygraliśmy w sądzie nakaz dopuszczenia do obserwowania procesu liczenia głosów. Demokratyczny aparat nadzorujący liczenie odwołał się od tej decyzji. Dlaczego? Przecież my tylko chcemy obserwować to, co i jak liczą.

W tej samej Georgii rura wybuchła daleko od miejsca liczenia głosów, kompletne bez wpływu na lokalizację, ale przerwali liczenie na 4 godziny i zaczęły się dziać dziwne rzeczy.
Jesteśmy na dobrej drodze do wygrania w Arizonie.

Naszym celem jest obrona integralności wyborów. Nie możemy pozwolić aby korupcja ukradła nam tak ważne wybory. Nie możemy nikomu pozwolić uciszać naszych wyborców i fabrykować wyników. Próbują to robić Detroit i Filadelfia, znane jako dwa z najbardziej skorumpowanych miast.

[related id= 128839 side=left]W Pensylwanii Demokraci odwołali się od wyroku pozwalającemu nam obserwować proces liczenia głosów. Nie chcą, żeby ktoś ich obserwował. Dlaczego? Nie ma żadnego rzetelnego powodu, poza oczywistym, że próbują popełnić oszustwo. To nie ulega wątpliwości.
W Pensylwanii, gdzie nakazem sądu dostaliśmy prawo nadzoru nad liczeniem głosów, nie wpuszczono nas do budynków, więc nasi ludzie zaczęli obserwować co się dzieje w środku przez lornetki. Wtedy zakleili okna papierem.
W 11 okręgu wyborczym w Georgii głosy powinny być w dniu elekcji, nie było ich, dostarczono je już po dniu wyborów. Przywódcy Demokratów nigdy nie wierzyli, że mogą wygrać wybory uczciwie, dlatego wprowadzili głosowanie pocztowe. Wysłali dziesiątki milionów kart bez żadnej weryfikacji…..
To bez precedensu w historii Ameryki. Mimo wieloletniego twierdzenia, że troszczą się o bezpieczeństwo wyborów, odmówili wprowadzeniu jakichkolwiek wymagań odnośnie weryfikacji podpisów, identyfikacji czy nawet tego, czy ktoś jest zdolny, czy niezdolny do głosowania.
Nadzorujący proces liczenia głosów w Pensylwanii i innych kluczowych stanach są częścią skorumpowanej maszyny demokratycznej. Partyzanci z Partii Demokratycznej zezwalają na przesyłanie głosów do 3 dni po terminie wyborów. Liczą je, nawet jeżeli nie mają stempli pocztowych ani żadnej weryfikacji.

Podobnie w Detroit, gdzie nasi obserwatorzy starający się nadzorować pracę komisji, stwierdzili że pracujący przy liczeniu duplikowali karty, ale kiedy usiłowali przyjrzeć się temu z bliska uniemożliwiono im to.
Jeden z większych punktów liczących głosy w Detroit zakrył znów okna płytami,  aby nikt nie mógł obserwować co dzieje się w środku.

Stawiam Joemu i Demokratom wyzwanie. Policzymy tylko prawidłowe/legalne głosy. Ponieważ oni mówią tylko o „głosach” uważam, że powinni używać określenia „prawidłowe głosy”. Niech powiedzą: „Chcemy, żeby wszystkie prawidłowe głosy były policzone!”. Ja też chcę, żeby wszystkie prawidłowe głosy były policzone. Chcemy otwartości i przejrzystości – żadnych sekretnych pokojów, w których liczy się głosy, żadnych tajemniczych/dziwnych głosów, żadnych nieważnych głosów dostarczonych po dniu wyborów.

Jest Dzień Wyborów, prawo stanowi tutaj bardzo jasno i wyraźne. Nie ma głosów dostarczanych po tym dniu. Proces wyborów ma być uczciwy. To ważne, chcemy uczciwego liczenia i chcemy powrotu uczciwych ludzi do tego procesu, ponieważ to bardzo ważna praca.

To jest właściwa droga, jaką ten kraj zamierza wygrać. To droga, którą Stany Zjednoczone wygrają. Myślimy, że wygramy łatwo te wybory. Będzie dużo sporów sądowych, ponieważ mamy tak dużo przykładów, dowodów nieprawidłowości. Może skończy się to w Sądzie Najwyższym. Zobaczymy. Nie damy sobie ukraść tych wyborów.

Mówiłem od miesięcy, że wybory korespondencyjne będą katastrofą. Już lokalne wybory przeprowadzane tą drogą były katastrofą. Teraz mamy wersję ogólnokrajową, naprawdę dużą i to z dnia na dzień staje się gorsze. Słyszymy historie, które wydają się horrorami politycznymi.
Nie możemy pozwolić, żeby to wydarzyło się Stanom Zjednoczonym Ameryki.

To nie kwestia tego, kto wygra – Republikanie, Demokraci, Joe czy ja. Nie możemy pozwolić, żeby takie rzeczy przydarzały się naszemu krajowi. Nie możemy się dyskredytować pozwalając, żeby coś takiego się działo.

Szczęśliwie się to wyjaśni, może już wkrótce, mam nadzieję, że wkrótce. Pewnie czeka nas batalia sądowa. Jak wiecie zaskarżyłem niektóre stany i Biden zrobił to samo. Czuję, że sędziowie mają zasady, którymi się kierują. Jest mnóstwo krętactw i musimy się temu w naszym kraju przeciwstawić”.

Adam Becker

Wszystkie korespondencje Adama Beckera znajdują się tutaj

Sławomir Budzik: W USA wciąż trwa wyborczy rollercoaster. W wielu stanach wynik głosowania nie jest przesądzony

W przypadku zwycięstwa Trumpa wiele amerykańskich miast zacznie płonąć – mówi szef Radia Deon Chicago. Przewiduje, że sprawa fałszerstw wyborczych może dotrzeć do Sądu Najwyższego.

Sławomir Budzik mówi o tym, że zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA nie jest pewne:

Większość mediów nieustannie pompowała  Bidena. Nic z tego nie wyszła. Nadal nie wiadomo, kto zostanie prezydentem.

W niektórych stanach trwa spór dotyczący tego, które głosy należy jeszcze liczyć, a które nie:

Znamy przypadki obecności w spisach wyborców osób, które już dawno nie żyją,

Jak relacjonuje dyrektor Radia Deon, informacje o tym, że tradycyjnie republikańska Arizona została przechwycona przez Demokratów, okazały się przedwczesne:

Rollercoaster wyborczy wciąż trwa. Czegoś takiego w historii Stanów Zjednoczonych jeszcze nie było.

Pozytywne dla Donalda Trumpa docierają również z Pensylwanii:

Z 20 głosami elektorskimi jest to stan niezbędny prezydentowi do reelekcji.

Gość Tomasza Wybranowskiego zapewnia, że w przypadku złożenia przez Republikanów skargi do Sądu Najwyższego, konserwatywna większość wyda rozstrzygnięcie korzystne dla urzędującego prezydenta:

Prawo stoi po stronie Trumpa.

Szef kampanii Donalda Trumpa Bill Stęień jest z pochodzenia Polakiem, ma również korzenie niemieckie. Jak mówi Sławomir Budzik:

Jestem pewien, że z takim pochodzeniem, które jest mieszanką wybuchową, Stępień będzie walczył do końca jak lew o reelekcję prezydenta.

Sławomir Budzik relacjonuje, że noc wyborcza była niemal wolna od zamieszek, niemniej na amerykańskich ulicach jest coraz bardziej nerwowo:

To co najgorsze, dopiero przed nami. Jeżeli, mimo wszystko, wygra Trump, miasta będą płonąć. Będziemy mieli w Ameryce kilkanaście Kenosh.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Waldemar Biniecki: Zwycięstwo Bidena byłoby wielkim wyzwaniem dla polskiej dyplomacji. Czy jesteśmy na to gotowi?

Publicysta „Tygodnika Solidarność” tłumaczy zawiłości systemu wyborczego USA. Przestrzega przed negatywnymi dla Polski konsekwencjami ewentualnego wyboru Joe Bidena na prezydenta.


Waldemar Biniecki wskazuje, że  obserwatorzy w Polsce mają trudności ze zrozumieniem systemu wyborczego USA. Tłumaczy, że w każdym ze stanów obowiązują nieco inne zasady.

Wrażenie chaosu, powszechne w Polsce, nie jest do końca prawdziwe.  Europa nie zna specyfiki amerykańskiej. Sam, mimo że mieszkam tu już od 2o lat, wciąż odkrywam coś nowego.

Problemy z liczeniem głosów występują w USA stale od 3o lat.

Gość „Popołudnia WNET” mówi o porażce mediów i sondażowni, które niezbyt trafnie oszacowały rezultaty obu kandydatów. Zdaniem Waldemara Binieckiego celem wielu badań opinii publicznej jest zwiększenie popularności określonej formacji politycznej, a media nieustannie zniechęcają społeczeństwo do urzędującego prezydenta:

Nie chciano pisać o jego programie, wyciągano same niekorzystne rzeczy z nim związane.

Waldemar Biniecki przypomina błędy popełnione przez ośrodki opinii publicznej 4 lata temu. Władze tych instytucji nie poniosły żadnych konsekwencji tych niedociągnięć,

Pewne zaskoczenie może budzić bardzo dobry wynik Joe Bidena w republikańskim, wydawałoby się, Teksasie. Rozmówca Magdaleny Uchaniuk wyjaśnia, że notowania demokratycznego kandydata wzrosły dzięki licznej imigracji z będącej bastionem lewicy Kalifornii.

W demokratycznych stanach ciągle podnosi się podatki, dlatego ludzie z nich wyjeżdżają. Poza Kalifornią, dotyczy to w największej mierze Nowego Jorku i Ilinois.

Publicysta podkreśla, że ponowne liczenie głosów w którymś ze stanów wiązałoby się ze znacznymi, dodatkowymi kosztami. Waldemar Biniecki mówi, że dużym sukcesem Donalda Trumpa jest pozyskanie wielu wyborców wśród ludności latynoskiej.

Gość „Popołudnia WNET” podkreśla, że ewentualne zwycięstwo Joe Bidena będzie wielkim wyzwaniem dla polskiej dyplomacji:

Co będzie z Trójmorzem, jeżeli Biden rzeczywiście będzie chciał zawrzeć deal z Niemcami? Szkoda, że polskie placówki w USA, zamiast toczyć dyskusje na ten temat, organizują nam tylko koncerty chopinowskie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Chaos w podliczaniu głosów w najważniejszej elekcji dla losów świata trwa. Wiemy tyle, że nic nie wiemy

Wyniki głosowania są niejednoznaczne w : Nevadzie, Georgii, Karolinie Północnej, Pensylwanii, Arizonie, Wisconsin i Michigan.

 

Trwa liczenie głosów w Nevadzie, gdzie Biden prowadzi z niewielką przewagą 0,6% (niecałe 8 tys. głosów przy podliczeniu 75% oddanych).

W Georgii Trump prowadzi z przewagą 0,5% (23 tys. głosów przy oddanych 98%).
Sztab Trumpa zażądał od sądu wydania decyzji o wstrzymaniu liczenia głosów w związku z nieprawidłowościami przy wydawaniu kart wyborczych występującymi w jednym z hrabstw.

W Płn. Karolinie, przewaga Trumpa wynosi 1,4% (przeszło 76 tys. po przeliczeniu 94% oddanych głosów).

W Pensylwanii przewaga Trumpa po przeliczeniu wynosi 2,6% (165,5 tys. oddanych głosów).

Sztab Trumpa będzie domagał się ponownego przeliczenia głosów w Wisconsin z powodu wielu nieprawidłowości, które mogły wpłynąć na ogłoszony wynik przy bardzo małych różnicach. Wynik ogłoszono po przeliczeniu 99% głosów, a różnica głosów wynosiła tylko (1.630.431 dla Bidena, 1.609.898 dla Trumpa) 20.533 głosy.

Oprotestowano też zakończenie wyborów w Arizonie, czyli 11 głosów elektorskich potencjalnie do zdobycia. Wygraną Bidena ogłoszono po przeliczeniu 88% oddanych głosów, a jego przewaga to niecałe 69 tys. głosów.

Jeszcze przed ogłoszeniem zwycięstwa Bidena w Michigan sztab wyborczy Trumpa złożył w sądzie w Michigan pozew o wstrzymanie liczenia głosów (Biden prowadził już wtedy z niewielką różnicą w marginesie błędu). W uzasadnieniu stwierdzono m.in., że uniemożliwiono im dostępu do punktów liczenia głosów i obserwację otwarcia głosowania pocztowego oraz procesu liczenia głosów tak jak gwarantuje to prawo stanu Michigan. Pozew został złożony, aby powstrzymać liczenie głosów, dopóki nie będzie udostępniona procedura kontroli jego przebiegu.

W Michigan kilka miesięcy temu wprowadzono przepis pozwalający liczyć głosy spływające z datą do 02.11 aż do 2 dni po dniu wyborów. Sąd odrzucił to prawo, pozwalając na liczenie tylko głosów napływających do 8 wieczorem w dzień wyborów.

Są sygnały (imię i nazwisko, podany urząd pocztowy), że urzędnicy pocztowi otrzymali polecenie, odkładania całej przychodzącej poczty bailingowej, także wyjmowanej jeszcze ze skrzynek pocztowych i datowania ich na dni przed 3 listopada. Podobno zdarzało się to też w innych jednostkach pocztowych. Działo się to wczoraj, czyli 04 listopada.

W Pensylwanii będą liczone głosy napływające do 3 dni po 3 listopada, czyli do piątku.

Tak więc w obecnie są jeszcze głosy do wzięcia w Nevadzie – 6, w Georgii – 16, w Płn. Karolinie – 15 i w Pensylwanii – 20, czyli razem 57 głosów oraz ponownie w puli: Arizona – 11, Wisconsin – 10, Michigan – 16, czyli 37.
Razem 94 głosy elektorskie!

Prosecco cały czas czeka w lodówce na otwarcie.

FBI prowadzi śledztwo w sprawie wysyłania automatycznego przekazu telefonicznego, w którym elektronicznie generowany kobiecy głos mówi: „Zostań w domu. Bądź bezpieczny”, co zostało jednoznacznie uznane za wezwanie do niebrania udziału w głosowaniu. Zostało wysłane do 90% amerykańskich prefixów. Ostrzeżenia pojawiły się latem i zaczęły intensyfikować przed wyborami. Przy ich wysyłaniu użyto zaawansowanej techniki utrudniającej identyfikację i lokalizację.

Niewątpliwie, jak pisze dzisiejszy „New York Times”: „Jeżeli Pan Trump straci szanse na reelekcje, będzie pierwszym od 28 lat urzędującym prezydentem, który jej nie uzyskał”. Cóż, żaden prezydent w historii nie był wystawiony na atak tak potężnych przeciwników, jak Trump, żaden nie musiał stanąć przed tak zmasowanym atakiem sił zła.
I dalej: „Jedna rzecz wydaje się pewna. Czy wygra, czy przegra, nie odejdzie spokojnie”.

Gazeta podkreśla, że Prezydent ma teraz 76 dni na to, żeby przemeblować urzędy państwowe i usunąć ludzi, których uzna za odpowiedzialnych za swoją porażkę. Na pierwszym miejscu, całkiem słusznie moim zdaniem, wymienia szefa FBI Christophera Wray i dr Anthonego Faucci, głównego rządowego doradcę ds. epidemiologicznych, którzy najwyraźniej współpracowali z Demokratami.

Jak pisze NYT: „Jeżeli nawet zostanie zmuszony do opuszczenia Białego Domu 20 stycznia 2021, to może udowodnić, że pozostanie »odporny« i będzie potężną niszczącą siłą w amerykańskim życiu”. Różnimy się tutaj w ocenie diametralnie, zgadzam się z „potężną”, absolutnie nie z „niszczącą”.

Dalej, po przeczytaniu, że jest odpowiedzialny za śmierć 233 tys. Amerykanów, nie miałem już ochoty czytać.

Na marginesie: Najważniejszą, opisaną w dużym artykule, informacją ze świata były protesty proaborcyjne w Polsce opisywane jako największe od 1989 i gromadzące setki tysięcy protestujących. To tyle, jeżeli chodzi o NYT, jego obiektywizm i rzetelność.

W tej elekcji Trump uzyskał poparcie co najmniej 68 mln wyborców, czyli 5 mln więcej niż w 2016!
Co ciekawe poszerzył grupę swoich latynoskich i czarnoskórych wyborców, uzyskując wśród niebiałych społeczności najlepszy dla Republikanów wynik od 1956 roku – 26% w porównaniu do 21% w 2016 roku.

Niewątpliwie po raz kolejny, podobnie jak w 2016 roku, negatywnym bohaterem elekcji są sondażownie.

Wydaje się to zorganizowaną akcją wymierzoną nawet nie tyle w Donalda Trumpa ile w jego elektorat, a jeszcze bardziej ogólnie w wolność wypowiedzi i wolności obywatelskie. Ponieważ właśnie tym jest próba wmówienia ludziom, a przynajmniej ich części, która wiedzę o otaczającym ich świecie czerpie z mass mediów, że tak naprawdę na nic nie ma wpływu, wybory zostały już dawno dokonane za nich. Niezależnie od tego, jak potoczą się losy elekcji, kto zostanie wybrany następnym prezydentem USA, choć ja wierzę wbrew wszystkiemu już chyba dzisiaj, że pozostanie nim Donald J.Trump, ten czas się skończył.

Trump pokazał ludziom, że nic tak naprawdę nie jest jeszcze ustalone, a przyszłość świata może pójść w innym kierunku niż chcą tego macherzy od socjotechniki i kanalizowania informacji w sposób „jedynie słuszny” dla rozwoju jednolitego bezwolnego społeczeństwa.

Wierzę, że amerykańska elekcja 2020 stanie się dla idei wolnościowych nowym „Rokiem 1984” Orwella i obudzi ich czujność, potencjał sprawczy oraz, przede wszystkim, nadzieję i wiarę, że mamy wpływ na losy świata.

Dr Przemysław Kwiecień: Polityka ekonomiczna Donalda Trumpa pogłębiła nierówności społeczne w USA

Główny ekonomista X-Trade Brokers ocenia wpływ prezydentury Donalda Trumpa na amerykańską gospodarkę. Wskazuje, że prezydent zaszkodził swoimi działaniami tamtejszej klasie średniej.

 

Dr Przemysław Kwiecień mówi, że trudno ocenić prezydenturę Donalda Trumpa pod względem ekonomicznym, gdyż, pomimo wcześniejszych sukcesów, epidemia COVID-19 ujawniła liczne słabości gospodarki USA.

Stany Zjednoczone mają za sobą dobre trzy lata. Jednak to, że Trump zostawił klasę średnią z niczym, pogłębiło nierówności, a pandemia dodatkowo zaostrzyła ten problem.

W opinii eksperta sposób zwalczania ekonomicznych skutków pandemii poprzez dodruk pieniędzy jest krótkowzroczny:

Obecnie amerykańska gospodarka jest na sterydach, ponieważ była taka konieczność. Takiego stanu nie da się długo utrzymywać.

Gość „Kuriera w samo południe” przewiduje, że w przypadku zwycięstwa, Joe Bidenowi trudno będzie wdrożyć politykę podwyżki podatków, może to uniemożliwić republikańska większość w Kongresie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.